Zwyczaj stawiania bram jest przykładem „nadawania nazwie już istniejącej w zasobie leksykalnym mieszkańców wsi nowego znaczenia i przeniesienia jej na nowy desygnat, pełniący podobną funkcję” (H. Pelcowa)23.
Na zakończenie uroczystości weselnych B. Sychta podaje kilka zwyczajów, które składają się na obrzędowe wyłączenie młodej pary, szczególnie brutki z dotychczasowej społeczności, a włączenie do nowego środowiska społecznego oraz ceremonialne wejście do nowych checzi24. Są to: brutcie tunc, oczepine, przenosene, przeprowadzene, opuscene, poprawine, ograbine itd., z których to jedynie oczepine i poprawine znane są moim interlokutorom. Oczepine określone przez B.Sychtę jako obrzęd zdejmowania pannie młodej wianka i nakładanie czepka na znak przyjęcia przez nią obowiązków mężatki i gospodyni ograniczone zostały jedynie do zdejmowania wińca. Znaczenie tego obrzędu, a tym samym i leksemu, zostało znacznie zawężone.
Wywód, o którym B. Sychta nie wspomina w swoim słowniku w kontekście wesela, znany jest tylko najstarszym informatorkom. Jedna z nich rozróżniła dwie sytuacje, w których kobieta chodziła do wywodu. Po raz pierwszy sytuacja ta miała miejsce po weselu. Wówczas kobieta udawała się do kościoła bez świecy i prosiła księdza o błogosławieństwo. Kolejny raz musiała iść do wywodu po urodzeniu dziecka. Pierwsze swoje kroki po porodzie kierowała do kościoła. Udawała się do zakrystii i prosiła o wywód. Ksiądz zapalał świecę, wręczał jej, odmawiał modlitwę i błogosławił jej i dziecku. Przed wywodem kobieta nie mogła brać udziału w rozmowach publicznych, nie mogła przebywać w towarzystwie. Pozostałym informatorom słowo wewód, a przez to i sam zwyczaj, są zupełnie obce. Jest to przykład zaniku starego desygnatu i jego nazwy.
W wypowiedziach interlokutorów pojawiło się jeszcze kilka wyrazów, które najwyraźniej są skazane na zapomnienie. Najstarsza informatorka wymieniła Gode jako najbardziej dogodną porę roku na organizowanie wesela. W kolejnych wypowiedziach ta sama pora roku określona została już jako Boże Narodzeni. Na pytanie o to, co panna (pani) młoda miała upięte we włosach w jednej rozmowie pada odpowiedź szlajer. Po raz kolejny zauważyć można wpływ języka niemieckiego na leksykę kaszubską i dosłowne przejmowanie słownictwa niemieckiego przez Gochów. Słowo der Schleier zostało przetłumaczone na język polski jako 'welon, woalka, welon ślubny' 5. W wypowiedziach wszystkich pozostałych informatorów pojawia się już leksem welon. Także wyraz orszak jako określenie grupy ludzi towarzyszących panu młodemu znany jest tylko najstarszej informatorce. Pozostałym interlokutorom leksem ten jest obcy, a także nie podają oni żadnego innego określenia. Nie wspomina o nim także Sychta. Do tej samej grupy wyrazów skazanych na zapomnienie nie
5