58 REFERATY
późniejszy (ten przeszły i ten teraźniejszy), prócz uroku natury ogólnej (którego odczucie zawsze jest subiektywne), ma również swoje uzasadnienia szczegółowe. Organizacja polskiego rynku np., polegająca na wyraźnym oddzieleniu działalności wydawniczej od księgarskiej (w makroskali, bo oczywiście już w XIX w., a zwłaszcza w dwudziestoleciu międzywojennym, wskazać można wiele firm uprawiających tylko jeden z owych typów aktywności) dokonała się (a raczej: dokonana została) w PRL. Utrzymała się ona - znowu z zastrzeżeniami i wieloma możliwymi do przywołania wyjątkami potwierdzającymi regułę - nie tylko po kres państwa realnego socjalizmu, ale i potem. Nowe podmioty po 1989 r. przejmą ją spontanicznie jako naturalną i uniwersalną-jednak i z pamięcią, że to akurat nie relikt, lecz rozwiązanie charakterystyczne także dla wielu krajów demokratycznych i dla współczesnych tendencji globalnych. Mimo wszelkich przemian i zmian, m.in. własnościowych, pod tym akurat względem kształt rynku pozostał ten sam, jak po 1950 r., a mówiąc dokładniej: jak po 1958 r., czyli po utworzeniu Składnicy Księgarskiej (gdy z przedsiębiorstwa będącego „czapką” nad handlem detalicznym i hurtowym wyodrębniono hurt).
Spięcie wspólną klamrą chronologiczną zakresu badań pozwoli też pokazać w całości losy wielu firm ongiś państwowych, później prywatnych, w tym jednej z największych polskich oficyn - Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych, ale też i nadal pozostających w gestii administracji, jak Państwowy Instytut Wydawniczy. Rozważanie genezy i śledzenie przebiegu zmian oblicza rynku, ze względu na pojawienie się i ekspansję podmiotów prywatnych, także wymaga urozmaicenia perspektywy, bo proces ten zaczął się przed czerwcem 1989 r.
Bez spojrzenia ponad tą cezurą nie sposób również oddać fenomen przełomu, jaki dokonał się na iynku książki między PRL a nową Polską - trudno też nawet rozstrzygnąć, czy to rzeczywiście był fenomen31.1 jakże pojąć jego konsekwencje nie tylko dla losów przedsiębiorstw czy dla społeczeństwa w ogóle, lecz — przechodząc do zagadnień szczegółowych, ale bardzo istotnych - np. dla kadry różnych szczebli z dawnych i nowych oficyn czy księgarń. Jak dociekać prawideł rządzących karierami, przejawów ewolucji wymagań edukacyjnych i osobowościowych wobec menedżerów i szeregowych pracowników bez możliwości porównania obu epok? Przecież często były to (i są) te same osoby...
MIĘDZY DEFICYTEM A BEŁKOTEM
Badania tych zagadnień pozostają nieproste m.in. z powodu kłopotów ze źródłami. Wydawnictwa, które dominowały przez pierwsze lata po odzyskaniu niepodległości często już dziś nie istnieją. W tych natomiast, które pozostały, jak stwierdził Ł. Gołębiewski, niekiedy „trudno odszukać bilanse sprzed 1995 r.” (Gołębiewski, 1999, s. 27). A skoro, według znakomitego reportażu
Swoją drogą, aż dziw, że w kategoriach naukowych tak mało mamy dotąd do powiedzenia o przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX w. na rynku książki, gdy w swej dziedzinie np. badacze prasy i mediów elektronicznych śledzili te sprawy na bieżąco. Zob. m.in. Polskie media..., 1991, Materiały pomocnicze..., 1992, t. 20 i następne; Goban-Klas, 1992, Mielczarek, 1998. Tymczasem - skądinąd interesujący i utrzymany na wysokim poziomie - tom specjalny serii „Z Badań nad Polskimi Księgozbiorami Historycznymi”, wydany w 1993 r. i zatytułowany „Biblio-logia dyscypliną integrującą” (redaktor naukowy M. Mlekicka), nie zawiera żadnego tekstu odnoszącego się do problematyki współczesnej (Biblio/ogia..., 1993).