MIECZYSŁAW GOGACZ - CZYM ZAJMUJE S.t; FILOZOFIA?
cza właśnie integrację wyników różnych nauk, gdyż to, co mówią nauki szczegółowe, dotyczy własności, których omówienie nie wpływa na ustalenie wyjściowej, koniecznej struktury bytów. Nie jest więc w filozofii potrzebna synteza wyników różnych nauk. Ta synteza jest potrzebna w płaszczyźnie kultury i światopoglądów. Filozofie wyodrębnia bowiem osobny zespół pytań tak podstawowych i pierwszych, że nie mogą ich wzbogacić pytania szczegółowe o te drobiazgi, którymi zajmują się nauki szczegółowe. „Współczesne bogactwo metod”, wyniki nauk szczegółowych w ogóle nie kwestionują „tradycyjnej metafizyki”. Natomiast włączone do metafizyki, o co upomina się J. Tischner powołując się na Hartmanna, Kłósaka, Wojciechowskiego, Hellera, tylko zaciemniają i mącą przejrzystość tych pytań oraz zwartość odpowiedzi. Pilnując na przykład, aby nie mylić odpowiedzi na pytanie o strukturę rzeczy z odpowiedzią na pytanie o relację między rzeczami, aby ocen nie traktować na równi ze stwierdzeniem realnych czynników strukturalnych bytu, klasyczna metafizyka raczej ratuje współczesne filozofie przed ich powolnym samobójstwem, nie w wyniku „intelektualnego harakiri”, lecz w wyniku zatrucia zbędnymi, obcymi, nieprzyswajalnymi w organizmie filozofii danymi o szczegółach, wyeksperymentowanych na miarę przypadkowej teorii.
Przedmiotem filozofii jest więc byt jako istniejący. Każdy byt osobno. Ujęty od strony istnienia i w aspekcie tego istnienia pozwala formułować uzasadnione twierdzenia na temat całej swej bytowej struktury. Jeżeli istnienie warunkuje realność, gdyż bez istnienia wszystko jest nicością, to fakt ten obowiązuje w każdym wypadku i metafizyka staje się wiedzą o wszystkich bytach. O tych bytach, a raczej o ich własnościach mówią potem także inne nauki. Są uzasadnione i słuszne. Ich odpowiedzi nie są jednak informacją o bytowej strukturze rzeczy. Traktowanie tych odpowiedzi jako koniecznych do pełnego uprawiania metafizyki jest metodologicznym nieporozumieniem.
Rozważmy przykład podany przez J. Tischnera. „Jestem komuś winien tysiąc złotych. Mnie z tym dobrze. Jemu źle. No cóż, ja oceniam fakt pozytywnie, on negatywnie. Mamy dwie przeciwstawne wartości. Wartości są bowiem ocenami. Jak jest naprawdę, nie możemy wiedzieć, bo nie istnieje żadna 'obiektywna sprawiedliwość7. Wartości, jako oceny są 'względne i zmienne”’. Tak scharakteryzował J. Tischner reprezentowaną przeze mnie teorię wartości.
Zdarza się jednak, że nasi dłużnicy nie zawsze chcą nam oddać pożyczone pieniądze. Rzeczywiście jest im z tym dobrze. Nie martwią
1155