- 47 -
W 1-otanych galatach..
Gdybych byl z początku,
Stał w strzisliwych froncie,
^ /
jeszcze bynr byl siedział,
0 *
Zdrów sobie na gruncie.
A
Tesz i moja zona,
Tak i moje dzieci,
Nikdyby nie służyli Bałvv;§ttjfep~\ ci.
Jakoźto gospodarz,
Bych był stal u pługu,
A nie jak oźralec,
Wiezmnl w sroginr długu.
Byłbym tesź pokrywał Panu kontrybucy I swoje podatky Bez wszekiey sekucy.
Teraz ia żałujem Chociasz iusz” nieskoro, Prźiwiodlas mie w bidę Chacharska potworo.
Wszak ja mam nadzieje W Panu Bogu moim,
Ze przł krźisliwosci Rany moje zgoinr.
Nie wierzcie łagodnym',
Chłopcy, slowonr lgorza,
Ale wnet znieważcie Wodnego Bachorza.
Przi nim nie masz wstydu,
r +
Wszystko w nich przepadło,
/ 9 9
Ganba i zelzywosc
iak przez młyńskie gardło.
Kłam co niepodwodzey
Widzi to Pan nasz,
Radzie^] ia wley koziię,
✓
Do zadku w patratasz.
Baczę ia twe kłamstwo,
/
Baczę na twa lsiwosc
Chciał byc cysarźami. Ledwie nu pod nosem,
Fonsky wykwitały,
Usta Ojca mego,
Świnia nazywały.,
A to jen dla tego
Zem byl pierw Ozralcmj
' .
Teraz gdym strzyśliwy, Niech sie dotknie palcem.
Widzi tu balwanstwo,
Zeto insza sprawa
A jego Szybalstwi
/
Dla niey żadna stawa.
Przeto coś rozlicznie
K' oźralstiu namowie
Aby tak iak pierwiey,
Chłopa mogła mamie.
.Pierwiey co chłop śmierdziel
Bałwanu jak dudek,
Teraz sam namiuwa
Wypij scpbie kubek
/ /
/ rnieuszkodzi ci kubds/
/ /
Niewstydziciel chodzi,
We dzbanach ią nosi,
W chałupach po polach,
^ / * /
lak płosz czka zniom r*
#
prosi.
Nie dam sobie walić Do rzići do kota Ani sie przezywać Chłop nimrawa slota.
G'd przisiagi. Czaru lak lury nie pije Dopiero dobrze wiem Ze na swiecie zyiem. Dzięki +obie Beze,
Zato oświecenie,
Bo sie z nim shylilo,
Me wieczne zbawienie.
K%o ma Boga w sercu, Boga przed oczami