234 Z PRZESZŁOŚCI UNIWERSYTETU KRAKOWSKIEGO,
nia zwięzłą, o ile to możliwa, dać odpowiedź. Raz winniśmy to uczynię już choćby przez sam wzgląd na osobę ks. Wisneczanina, głównego opowiadania naszego bohatera , którego post tot discri-mina rerum tandem aliquando, gdyż w późnych już latach, aż na pleń o titulo et jurę doktora i św. teologii profesora powiodło nam się szczęśliwie wyprotegowac. Dlaczegóż więc teraz właśnie nie-zapytac się, podobnie jak to zrobiliśmy, gdy zostawszy mgrem filozofii czynnie na wydziale artystycznym był wystąpił b jak też odtąd syn ten kmiecy i „nietęgi“ sobie teolog młodszych od siebie nauki tej zwolenników i miłośników z katedry uniwersyteckiej mógł nauczać i jak w ogólności także i inni jego koledzy ówcześni słuchaczom swoim nauki tej udzielali ? Obowiązaniśmy dalej do tego także ze względu na rzecz sarnę. Wszak, co już po wiele-kroć mieliśmy sposobność poznać i co dla każdego widoczną stało się już rzeczą, w pierwszej połowie w. XVI, choć pierwotnie, od początku w. XV, tak nie było, dzieje kolegiaty św, Floryańskiej, która w pierwszym obchodzi nas rzędzie, to równocześnie dzieje krakowskiego fakultetu teologicznego do tego nawet stopnia, że po prostu jedne od drugich nawet oddzielićby się nie dały. Co bowiem tknąć się którego z ówczesnych cursorów, sentencyaryu-szów, bakałarzy, licencyatów lub drów św. teologii, to jeżeli nie mnich z którego zakonu miejscowego, lub wyjątkowo proboszcz od św. Mikołaja 1 2 3, to z wszelką pewnością kanonik św. Flory ański; i odwrotnie co napotkać w owych latach na jakiego kanonika ko-legiackiego, czyto na dwóch jego najpierwszych dygnitarzy, dziekana i kustosza od św. Floryana, czy na którego z niższych kanoników, to z pewnością albo cursor wydziału teologicznego, albo bakałarz lub doktor i razem nadzwyczajny lub zwyczajny fakultetu tego profesor. Dzieje zatem ówczesnej kolegiaty św. Floryaóskiej nie byłyby nawet zupełnymi, gdybyśmy powyższych pytań nie zadali sobie, i bez jako tako wyczerpującej i zaokrąglonej pozostawili je odpowiedzi.
Ale jest i trzeci jeszcze i to wcale nieobojętny wzgląd, dla-czegośmy to już w tern miejscu uczynić powinni. Toć zawsze je-
•ki
Od wiosny r. 1504.
Jakim n. p. do listopada r. 1540 był dr. Biem z Olkusza.