Z PRZESZŁOŚCI UNIWERSYTETU KRAKOWSKIEGO. 229
katedralnego1, który także piastował, złożyć był zmuszony2, ta sama kapituła katedralna, co jeszcze przed sześciu miesiącami pozornie tak srogo oburzała się na dra Leonarda z Wyszogrodu, tym razem na wyraźne życzenie arcybiskupa Gamrata i już nie większością głosów, lecz „jednogłośnie11, obrała go następcą dra Fridla w zaszczytnym tym i wpływowym urzędzie kaznodziejskim3. Ale i tego jeszcze nie było dosyć. Zdeklarowany poglądów akatolickich zwolennik i propagator, którego nie tak prędko i nie tak łatwo kara mogła dosięgnąć, nie przestał naturalnie i nadal zapędów hamować swoich, a kapituła katedralna, ratując choćby pozory, na próżno usiłowała go w lutym r. 1545 upomnieć, a nawet prosiła4, ażeby „invectivas istas in ordinem ecclesiasticum attemperet sibi „mitiusąue proferatu.
Po niedługim czasie nastąpiło też wreście, co nastąpić miało i czego o. Leonard od dawna z upragnieniem wyczekiwał. Jużto skutkiem śmierci prymasa Gamrata5, już skutkiem innych zmian w ciągu r. 1546 na stolcach katedralnych, został dr. Słonczewski albo przy końcu r. t., albo zaraz z początkiem r. 1547 6, ni to w nagrodę za wierne swoje królowej Bonie okazywane służby i za wdzięczne przymilanie się jej fraucymerowi, biskupem kamienieckim ! I nie było w tern nic tak bardzo nadzwyczajnego. Mógł w tym samym czasie taki bezwyznaniowiec, jak Drohojowski, który
„concionaturam primam ecclesiae cathedralis Cracoviensis\
rjaui debilitatum et fere emeritum* nazywają przy tej sposobności Acta histor., L c., dra Jakuba z Kleparza, co, o ile odnosiło się do chorowitego jego zdrowia, mogło być prawdą, niekoniecznie zaś było nią, o ile chodziło o podeszłe jego lata; Fridel bowiem jako kolega szkolny ks. Wisnecza-nina, a nawet wiekiem młodszy od niego, żadną miarą jeszcze za emeryta uchodzić nie był powinien. Należał on widocznie do owej większości, która na posiedzeniu kapituł nem za oddaniem sprawy ks. Słonczewskiego w ręce inkwizytora heretyckiej nieprawości oświadczyła się była, dlaczego też ruchliwsza mniejszość kanoników skorzystała teraz zręcznie z położenia rzeczy, ażeby mu w dotkliwy dać uczuć sposób, że wobec nowych prądów religijnych za daleko trochę zapalczywość swoje w obronie zagrożonego posuwał katolicyzmu.
„unanimibus votis et concordi assensu voluntati Kmi dni (de Gamra-tis) se conformantes elegeruntw, 1. c.
Acta histor., IV 422. 5 y 27 sierpnia r. 1545.
6 Acta histor., I 101 nr. 192.