336 EMIGKACYA JADU POLSKIEGO DO NIEMIEC
i zawiadowca ochronki ks. Harbort, przyniósł sam na własnych rękach kilka biednych tych istot, a wszystkimi prawdziwie po ojcowsku się opiekuje. Żal i litość serdeczna brała patrząc np. na dwuletnią PaulinJcę Figaszewshą, która tylko miłosierdziu proboszcza, nowego Dom Bosca, jak go tutaj słusznie nazywają, zawdzięcza życie, i to w uajściślejszem tego słowa znaczeniu. Gdy biskup zwiedzał ochronkę, przyprowadzono do niego Paulinkę i drugą pięcioletnią jej koleżankę; rozrzewniający to był do łez widok, gdy sędziwy pasterz, sam głęboko wzruszony, błogosławił dwom ty ni wygnankom — sierotom. Protestanci nawet nie kryją podziwu dla miłosiernego kapłana; przysyłają chleb, jarzyny, kartofle dla sierot.
I misyonarz nasz domaga się kilkakrotnie w swych listach pomocy dla tego domu, który istnieje i utrzymuje się litością ludzką,. Opatrznością Bożą. „Piękny to byłby uczynek miłosierdzia, gdyby znalazło się w Polsce litościwe jakie serce i wesprzeć zechciało ten zakład wedle ducha Bożego kierowany, a w którym tyle polskich sierot tak chętną, macierzyńską znajduje opiekę“.
Po paru dniach ciężkiej pracy w Oschersleben wyjechał nasz misyonarz pewnego majowego dnia po południu na parę godzin * odpoczynku do Hadmersleben, do jednego z okolicznych proboszczów. Zaledwie przed probostwem wysiadł, przybiega jakiś mężczyzna, protestant, i woła: „Księże! chodź prędko, w koszarach dziewcząt (tak się to tam nazywa) umiera młoda Polka, która ani słowa po niemiecku nie umie; straciła już mowę, ale jeszcze przy * tomna!“ — „Natychmiast^ — opowiada misyonarz — poszedłem, a raczej pobiegłem z olejami św. i z Panem Jezusem. Młoda, szesnastoletnia dziewczyna, która po raz pierwszy wyjechała do Niemiec, leżała bez nadziei wyzdrowienia. Podszedłszy do niej, rzekłem: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!* Co się z biedaczką działo, gdy posłyszała polską mowę!... prawdziwie smutek
•j
odmienił się w wesele. Choć zapewniano mię, że mowę postradała, radość widać najskuteczniejszem okazała się lekarstwem, bo odpowiedziała wyraźnie: „Na wieki wieków. Amen wyspowiadała się, a potem z wielkiem nabożeństwem przyjęła Pana Jezusa. Miałem na szczęście przy sobie ładny szkaplerzyk Serca Jezusowego i włożyłem go chorej na piersi, z czego i ona i otaczające ją polskie