s
pewne odpowiedź wymijająca. Czy jego ojczyzną jest podróż? „Kto raz dom porzucił, temu wszystko jedno” - napisał inny emigrant, Josif Brodski. Czy Romanowi i Markowi jest rzeczywiście wszystko jedno? Czy ich ojczyzna sięga rzeczywiście od Karpat po Kordyliery? A może ich „ojczyzna to trzy, cztery osoby” - jak chce Jean Genet? Czyli rodzina i garstka najbliższych przyjaciół. Czy to wystarczający substytut ojczyzny?
Tu się nic nie zmieni
Marek Kusiba, absolwent filologii polskiej Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, debiutował w 1970 roku na łamach lubelskiej „Kameny”. W Białymstoku pracował w „Kontrastach”, regionalnym miesięczniku, który przekształcił się w ogólnopolskie pismo reporterów i autorów literatury faktu.
- W „Kontrastach” pracowałem z Frankiem - mówi.
- Marek pisał piękne reportaże o pięknych ludziach. Takie człowiekiem zatroskane - wspomina Franciszek Piątkowski, zastępca redaktora naczelnego, który po zakwestionowaniu przez KC przyjętej formuły redagowania „Kontrastów” przez niecały rok prowadził pismo jako pełniący obowiązki naczelnego, bo funkcji naczelnego przyjąć nie chciał. Twórca ogólnopolskich „Kontrastów”, ich redaktor naczelny Klemens Krzyżogórski wyjechał do Warszawy.
W stanie wojennym Marek Kusiba został pozbawiony pracy w dziennikarstwie.
- Po dwóch latach przepychanek z SB, rewizji i „rozmów ostrzegawczych” zdecydowaliśmy się na emigrację - wyjaśnia.
- Mówił: „Franku, tu się nic nie zmieni! Przecież Związek Radziecki nigdy S1ę nie rozsypie” - dodaje Piątkowski.
Do Kanady wyjechał z żoną Ba-s,4 i półtorarocznym synem, w roku osiemdziesiątym czwartym. - Roku Orwellowskim - dodaje Kusiba.
Chcieliśmy rozpocząć nowe życie. Wziąć je we własne ręce. W Polsce c,ągle dyktowano nam jakieś warunki, ram poczuliśmy się wreszcie wolni.
Zamieszkali w Halifaxie, półmilionowym mieście w prowincji Nowa Szkocja położonym na stromym i roz-!egłym półwyspie w pobliżu morskiego portu. Po roku wyjechali do Toronto. Przez dwa lata Kusiba był zastępcą redaktora naczelnego kanadyjskiego periodyku poświęconego literaturze „Books in Canada”.
- Pisaliśmy i redagowaliśmy recenzje, eseje, wywiady - mówi. - Jeden z numerów poświęciliśmy Ryszardowi Kapuścińskiemu. Z Dianą Kuprel, Kanadyjką polskiego pochodzenia, tłumaczyliśmy jego wczesne reportaże z „Buszu po polsku”. Przetłumaczyliśmy też wszystkie wiersze Ryszarda Kapuścińskiego. Ich wybór ukaże się wkrótce w kanadyjskim wydawnictwie Biblioa-sis, pod tytułem: „I Wrote Stone”...
Marek Kusiba należy do lubelskiego oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Jest członkiem Zarządu Polskiego Funduszu Wydawniczego w Kanadzie i Fundacji Władysława i Nelli Turzańskich w Toronto, która powstała w 1988 roku („w okresie, gdy jedną z podstawowych powinności polskiej emigracji oraz krajowych środowisk opozycyjnych była służba wolnej, niezależnej kulturze polskiej, odkłamywanie zafałszowanego obrazu polskiej historii i współczesności”).
Pisze wiersze. Po polsku, bo - jak twierdzi - „poezję pisze się w języku dzieciństwa”.
- Marek nie tylko pisał wiersze. On zachowywał się jak poeta - wspomina Franciszek Piątkowski. - Kiedy redakcyjny kolega zrobił sobie wizytówkę z tytułem: „krytyk literacki”, następnego dnia Kusiba pojawił się z wizytówką o treści: „Marek Kusiba - człowiek”.
Na łamach „Akcentu”, kwartalnika literacko-artystycznego wydawanego w Lublinie, dokonywała się „zmowa oddalonych” w listach wymienianych przez Marka Kusibę i Romana Sabo.
Zatracić poczucie ojczyzny - ciąg dalszy
Toronto. 3 czerwca 1995 roku. Marek Kusiba pisze: Z chwilę, gdy zatracimy poczucie ojczyzny, nie tylko szukamy dalekich, dających obietnicę przygody światów, wyjeżdżamy, aby być najdalej. A więc ruch. Tyle życia, ile ruchu. Ile ruchu, tyle szczęścia, a stanie w miejscu -śmierć. Usiedzieć na miejscu można tylko w Polsce. Na emigracji trzeba się ruszać. Życie wieczną podróżą jest, ale życie emigranta - jest podróżą w podróży. To nieprawda, że opuszczasz dom, by odnaleźć inny dom. Dom jest w tobie, przystajesz tylko na noclegi, to tu, to tam, ale jesteś w ciągłej podróży. (...) Ojczyzna jest pojęciem, które wyszło z użycia. Miejsce, kraj, miasto, prowincja, ale nie - ojczyzna. „Fatherland" brzmi nawet śmiesznie w kraju, do którego przybywa co roku ćwierć miliona nowych obywateli z całego świata. Ziemia ojczyzna ludzi - zamieszkujących Kanadę.
Tak było w Lublinie 20 maja 2007 roku.
Marek Kusiba, wysoki i szczupły mężczyzna o łagodnym spojrzeniu, wskazuje na książkę z dwoma zdjęciami Janusza Żurakowskiego i tytułem: „Janusz Żurakowski: From Avro Arrow to Arrow Drive” na okładce. Mówi: - Janusza Żurakowskiego poznałem w 1987 roku, kiedy wraz z rodziną spędzałem wakacje nad jeziorem Wadsworth, na kanadyjskich Kaszubach. Zwiedzaliśmy okolicę.
Na jednym ze zdjęć, zamieszczonych w jego książce, prywatna droga i znak w postaci strzałki z napisem „Kartuzy Lodge”.
- Wjechaliśmy przed ośrodek - opowiada Marek Kusiba, mężczyzna w koszuli w kratkę. - Z domu wyszedł pan w krótkich spodenkach.
Powiedział: „Ja tu mieszkam. W czym mogę służyć?”
Zauważyłem portrety Janusza Żurakowskiego na ścianach i spytałem: „Czy pan jest Januszem Żurakowskim? Pan Żurakowski? Pan Janusz? Legenda?”
„Sądząc po moim wieku to rzeczywiście legenda” - uśmiechnął się. Usiedliśmy i zaczęliśmy rozmawiać. Nasza rozmowa trwała 18 lat.
Krosno-Polanka
Szerokość geograficzna: 49°40'59.05" N
Długość geograficzna: 21 °44 01.11 * E
Był rok 1928, kiedy narodził się projekt budowy lotniska. W 1932 roku obiekt został ukończony. Początki sportu lotniczego w Krośnie datują się na rok 1931, kiedy zaczęto zbierać fundusze na budowę szybowców. W 1934 roku pierwszy szybowiec został zarejestrowany jako czterdziesty czwarty w Polsce. W Krośnie powstało Koło Szybowcowe, a w 1938 roku nastąpiło oficjalne otwarcie Aeroklubu i Szkoły Podoficerów Lotnictwa dla Małoletnich. Równolegle, głównie z darowizn, powstały - w niewielkiej odległości
25
Wiadomości Uniwersyteckie-. grudzień 2007