Miasto 44 to niewątpliwie jeden z najgłośniejszych filmów roku. Wyreżyserowany przez Jana Komasę - młodego twórcę, kojarzonego głównie z Salą Samobójców, zdobył pierwsze miejsce na Festiwalu Filmowym w Gdyni.
Niewątpliwym plusem filmu jest to, że w rolach głównych obsadzono młode i nieznane osoby. Twórcy zaznaczają, że Miasto 44 to nie dokument. Najważniejsi są ludzie, ich przeżycia, wolność, miłość, przyjaźń i bohaterstwo. Trzeba przyznać, że wątek fabularny faktycznie wysuwa się na plan pierwszy.
Kwestią sporną okazały się efekty specjalne oraz odwołania do popkultury i XXI wieku. Według niektórych, świadczy to raczej o efekciarstwie reżysera. Sceny rodem z Hollywoodu kojarzyły się uczniom z tandetą, a niektórych nawet rozbawiły, a przecież historia powstania jest tragiczna. Sama w tej kwestii mam mieszane uczucia. W niektórych fragmentach dubstep czy spowalnianie ruchu bohaterów były trafne, w innych już nie. Za przykład może posłużyć scena erotyczna, której efekty specjalne nadały charakter łagodniejszy, a równocześnie bardziej wyrazisty. Przyspieszony rytm muzyki kojarzący się z biciem serca sprawia, że scenę odbieramy bardziej emocjonalnie, a dzięki spowolnionym ruchom zwracamy większą uwagę na bohatera niż na tło. Dzięki odwołaniu do popkultury postacie stają się nam bliższe i lepiej je rozumiemy.
Ogromne wrażenie wywarła na mnie scena w kanałach. Klaustrofobiczna wizja kanałów oraz deszcz krwi - wszystko to owiewa film nutą grozy i wywiera na widzu ogromne wrażenie. Również udana jest scena finałowa, w której ruiny miasta zamieniają się we współczesną Warszawę.
Co do głównych bohaterów, wychodzą oni obronną ręką ze wszystkich kłopotów, co czasami wydaje się wręcz nieprawdopodobne.
Irytuje lokowanie produktu w scenie, w której główny bohater pracuje w fabryce. Firma „Wedel” funkcjonowała już w tamtych czasach, owszem, ale logo aż rzucało się w oczy z każdej części ekranu.
Czymś, co bardzo mi się spodobało, był dobór muzyki. „ Nie płacz, kiedy odjadę" czy „Dziwny jest ten świat" to hity, które tworzą nastrój dawnych czasów, wzruszają, pobudzają wspomnienia. Z drugiej strony - muzyka „współczesna", czyli wspomniany przeze mnie dubstep.
Film, moim zdaniem, nie jest ani dobry, ani zły, lecz swoją rolę, czyli rozsławienie powstania i heroicznych postaw wśród młodzieży, spełnia świetnie. Potyczki zgrupowania „Radosław”, walki na Czerniakowie i Starówce czy oddział Berlinga - wszystko to znajdziemy w produkcji Jana Komasy. Trzeba przyznać, że Komasa to jeden z najlepiej zapowiadających się polskich reżyserów.
Dziwny jest ten świat, gdzie jeszcze wciąż mieści się wiele zła.
1 dziwne jest to, że od tylu lat
człowiekiem gardzi człowiek. (Cz. Niemen)
Red. Kamila Kucia