Dobisz
Dokończenie artykułu ze strony 4.
- Których książek nie wolno wykreślać z kanonu lektur?
Nie wolno wykreślać Dziadów A. Mickiewicza. Dlatego, że ukazują głęboką prawdę o człowieku, o każdym z nas, pokazują także coś bardzo ważnego o samych Polakach. Na pewno nie można wykreślać Słowackiego i Norwida. Także Gombrowicz był wielkim pisarzem i zawsze będę tego bronić. Jest on jednak niezwykle trudny i czytanie jego książek wymaga wyrobienia intelektualnego.
- Jakiś czas temu pan minister wykreślił Gombrowicza z listy lektur...
I wyszłoby to Gombrowiczowi na dobre. Ja osobiście się cieszyłem, że dokonano takiego zamachu na pisarza, ponieważ wierzyłem, że wtedy młodzież będzie go czytać z przekory. Rozumiem też ministra. On był wychowany na innych lekturach i wielu Polaków też nie rozumiało tego, że Gombrowicz krytykując Polaków, tak naprawdę krytykował, bo się tą Polską bardzo przejmował. Należy też bronić Herberta i Miłosza. Mam sentyment do literatury XIX wieku, która odchodzi w przeszłość. Chociażby do Elizy Orzeszkowej i do ukochanej przez moją mamę Marii Konopnickiej.
- Która epoka literacka fascynuje pana najbardziej? Dlaczego?
Romantyzm i Współczesność. Te epoki kryją w sobie wiele zagadek, nie tylko biograficznych. Bo czyż nie jest czymś fascynującym zagłębić się w wielkie dramaty romantyczne, jak chociażby „Samuel Zborowski" Juliusza Słowackiego czy „Wanda" Cypriana Kamila Norwida? Jest tam wiele miejsc wymagających rozszyfrowania. I czyż nie jest czymś arcyciekawym udać się w duchową wędrówkę razem z Czesławem Miłoszem po kartach „Ziemi Ulro"? Wydaje mi się, że właśnie w okresie romantyzmu i w wieku XX osiągnęli Polacy apogeum swoich możliwości twórczych.
- Jaki jest pański ideał człowieka? Kto jest autorytetem naszego katechety?
W szkole średniej trafił w nasze ręce list internowanego nauczyciela. Trwał wtedy stan wojenny. Ten list mnie bardzo poruszył. Był pisany jakby do mnie. Najlepiej jak zacytuję: „O co was proszę? O wyzbycie się lęku. On rani, upokarza, paraliżuje, odczłowiecza. Nie bójcie się. Przed Wami długie, długie życie, cudowność lat studenckich, małe i wielkie miłości, plany życiowe zawsze piękniejsze niż ich realizacja. Szkoda tego wszystkiego zatruwać lękiem.". Kiedy czytałem te słowa, czułem, że jakiś ciężar spada z mojego serca. Potem, kiedy studiowałem polonistykę, samorząd studentów zorganizował z Nim spotkanie. Pamiętam jak siedział z nieodłącznym papierosem i rozpromienioną twarzą i opowiadał, że nie ma nic paskudniejszego niż być nauczycielem i nic piękniejszego jak towarzyszenie młodemu człowiekowi w jego rozwoju. Ten człowiek wytwarzał wokół siebie jakąś niesamowitą aurę spokoju, bezpieczeństwa i radości. A ja słuchałem jak urzeczony. Chyba wtedy podświadomie myślałem, że chciałbym być taki jak on. Później od jego uczniów dowiadywałem się jaki był: odważny, kompetentny i prawy, ale był też wybuchowy, ironiczny, nawet bardzo, ale zawsze autentyczny. Był polonistą w Liceum Tadeusza Reytana. Nazywał się Ireneusz Gugulski. Miałem zaszczyt być studentem jego dawnych uczniów, spośród których najbardziej mi go przypomniał pan Stanisław Falkowski.
- A ideał kobiety?
Kiedyś moja znajoma (mężatka!) w przypływie rozpaczy i gniewu stwierdziła, że na mój ideał kobiety składa się: Matka Boska, Matka-Polka i heroina romantyczna, a przecież taki ideał nie istnieje! Po czym wycedziła przez zęby: „No tak... Agnieszka Sitek", wyśmiewając w ten sposób moją ulubioną aktorkę...
- Dziękujemy za rozmowę
Lan Pham i Michał Sikora
5