słyszałeś mówią że zbrakło ci wiary
lecz ja się nie dam łatwo na to nabrać jeszcze przed tobą klęknie rzym i pary*
i odszczepicńcy zmartwychwstali w lagrach
niech mówią te ci nie starczyło wiary byłeś jak szaniec zostaniesz M zadra
czy wiesz
o tobie mówią — potępiony — niech chociaż kielich szalejów wypije Chrystusa gorzej zelżono przed zgonem a widzisz
nawet śmierć go nie przyżyje
więc cóż że mówią jesteś potępiony
ich łódź nie twoją styks falą nakryje
Wacław* i Oszajcy
— kto w nas milczy spoglądając z ukosa
albo falę do burty nagina kto wciąż różni dłonie oraz wiosła
ale jedna łotra i kalwina
kto na oślep biegnie ku lawinie
choć wstrzymano wyrok i obławę
kto z nas zakpi
w krytycznej godzinie
gdy dekalog znowu przegra
z prawem
kto sprowadzi ślepca po krawędzi aż go jasność u kresu ocuci
— kto przed nami drzwi zamyka wszędzie chociaż brak im i zamków
i kluczy
— kto ostatnią biorąc w nas przeszkodę dla pewności za gardło
uchwyci
te pytania stawiam bez powodu uchylam
bez podania przyczyn
usiądź życie choćby i na krótką chwilę może wspólnie pomyślimy jak żyć dalej
zanim wręczą nam na drogę wilczy bilet
lub powiozą nas w nieznane na sygnale
pomyśl życie
jeszcze tyle mamy czasu
bez pośpiechu łatwiej go zmarnotrawimy
może byś tak pokochało mnie w dwójnasób
zanim zgrasz się do ostatniej kropli drwiny
zwolnij życie
bo mi kiedyś tchu zabraknie nie masz czasu już dla siebie ani dla mnie
gdy cię pytam odpowiadasz tylko
lak
nie
i wciąż kluczysz
i zadręczasz nieustannie
jesteś życie jak
drabina jakubowa
w6ąż przede mną coś ukrywasz a
Bóg wic co
przed twą falą nawet wiersz się nie uchowa
tyle ciebie — co potrząsnąć lekko świecą
po równinie nostalgia się ściele dzień dogasa nad horyzontem
20