Dotychczas przedstawione równania w przybliżeniu opisują zarówno model Wicksella, jak i jego poprzedników, Thomtona i Joplina. To, czego brakuje do jego domknięcia, zawdzięczamy jednak zdecydowanie Wicksellowi (Humphrey, 1993). Trzeba bowiem zauważyć, że w dotychczasowej postaci model nie posiada mechanizmu stabilizacyjnego, który zapewniałby powrót do stanu równowagi. Aby to zobaczyć, należy podstawić równania (1) oraz (3) do (4), aby otrzymać1:
(5) dP/dt=ak(r*-r),
co oznacza, że przyczyną zmian poziomu cen jest rozbieżność pomiędzy realną i naturalną stopą procentową. Zgodnie z powyższym modelem, gdyby raz doszło do takiej sytuacji, ceny rosły lub spadałyby w nieskończoność, ponieważ nie ma mechanizmu, przywracającego stopę realną do poziomu naturalnego.
Wicksell argumentował następująco: jeżeli zaczyna rosnąć poziom cen, nominalne wydatki ludności również rosną, co implikuje wzrost popytu na gotówkę (Myhrman 1991). Banki komercyjne (również bank centralny) będą zmuszone chronić swoje zasoby złota przed wypłynięciem do obiegu, w związku z czym zaczną podnosić stopy procentowe proporcjonalnie do wzrostu poziomu cen, co usprawiedliwia zapisanie równania:
(6) dr/dt=b dP/dt. b>0
Oczywiście, takie wytłumaczenie nie wydaje się sensowne z punktu widzenia dzisiejszego systemu finansowego, w którym emisja pieniądza nie posiada pokrycia w złocie. Warto natomiast zauważyć pewne podobieństwo równania (6) do współczesnych funkcji reakcji banku centralnego, opisującej sposób ustalania poziomu stóp procentowych przez bank centralny (Taylor 1993). We współczesnym systemie podnoszenie lub obniżanie stóp procentowych, zapewniające domknięcie i stabilność modelu, jest związane z misją banku centralnego, dbającego o stabilność poziomu cen.
Ani klasycy ani Wicksell nie zajmowali się szczegółowo rolą oczekiwań w procesie kumulacyjnym. Dlatego otwarcie luki stóp procentowych prowadziło co najwyżej do stałej, wysokiej inflacji, nie zaś, co podkreślał sam Wicksell. do „efektu lawiny” czyli niekontrolowanego wybuchu hiperinflacji (Honohan 1981, Uhr 1951, s. 856).