zamykając jej wody w kształt nadbrzeżnego jeziora. To, odcięte od morza, zasypywane osadami, duszone wegetacyą kurczy się, ulega zatorfieniu, wreszcie niknie. Na Pomorzu proces ten już się w znacznej części dokonał. Półwyspy padły dawno ofiarą fal, jedynie stromy tu i ówdzie brzeg zaznacza ich dawne nasady, rozsiadłe na pobrzeżu jeziora i torfowiska zajęły miejsce zamarłych zatok (p. fig. 1.).
Ale te zdobyte i zawładnięte przez ląd dziedziny morskie, zdobyte pod osłoną padłycli w walce półwyspów, bezbronne stały się dzisiaj, gdy tych obrońców nie stało. Zaborcze fale nie znajdują już na swej drodze zaciętych cyplów - bastyonów, chroniących skalnym występem spokojne brzegowiska bezpiecznie za nimi ukryte. Dzisiaj walka toczy się na całej linii wybrzeża, na całej linii przynosząc morzu zwycięstwo. Ląd cofa się — i przyjdzie czas, kiedy utraci dawne zdobycze. Nurt zburzy wały więżące nadbrzeżne jeziora, zamknięte i smutne. Pękną złote łańcuchy mierzei, zaciskające się na szyjach tęskniącycli za rodzonem morzem błękitnych zalewów. Odmęt morski zawładnie znowu starą swoją dziedziną i wśród grzmotu odwiecznej tryumfalnej pieśni fal, pod sztandarem białych pian pójdzie dalej — po nowe zwycięstwa.
Na zagrożonych wybrzeżach rozsiadły się tu i ówdzie pachnące lasy sosnowe, gaje starych dębów i buków zielonych wtórują szumem gałęzi melodyi fal płaszczących im u stóp. Ale gdzie brzeg jest płaski, gdzie fale pędzone przypływem lub burzą wdzierają się na ląd, pokrywając czasowo wybrzeże, tam ciągnie się nad morzem nagi pas t. z. pobrzeża, pas sporny ni to do morza, ni do lądu należący, raz nurzający się w płytkim zalewie wód, to znowu osychający w promieniach słońca. Żadne źdźbło nie wzrasta na przejętym solą morską i dartym przez wichry gruncie. Wiatr włada tu niepodzielnie, niczem nie hamowany. Marszczy powierzchnię piasku w faliste grządki, przesypuje go z miejsca na miejsce i miecie dalej w głąb lądu, znacząc drogę pustki i śmierci. Ale droga to krótka: życie znajduje tu przedstawicieli wytrwałych, którzy najazd odeprzeć potrafią. Już w niewielkiej odległości od brzegu, korzystając z osłabienia wiatru przez tarcie o powierzchnię lądu. wyzyskując każdą najmniejszą zasłonę czai się, jakby na straży, uboga, niepozorna i drobna, ale zawzięta i wytrzymała roślinność. Przystosowana
0