Renata Ziemińska, Epistemologia, wykład 10
STRATEGIE ODPIERANIA SCEPTYCYZMU: SAMOREFUTACJA, POSZUKIWANIE PEWNOŚCI
1. Trzy generalne strategie: samorefutacja, poszukiwanie pewności, zmiana pojęcia wiedzy.
2. Strategia samorefutacji (samozniesienia) tezy sceptycyzmu globalnego (wiedza nie istnieje).
(1) Wiedza nie istnieje
Jedno z dwojga: albo
(2) Sąd (1) należy do wiedzy,
albo
(3) Sąd (1) nie należy do wiedzy.
Jeśli (3), to (1) można zlekceważyć, a jeżeli (2), to nieprawda, że (1).
Teza sceptycyzmu globalnego sama siebie unieważnia (albo zawiera nieuzasadnioną wątpliwość, albo jest wewnętrznie sprzeczna). Samorefutacja nie dotyczy jednak sceptycyzmów lokalnych, nie daje żadnego przykładu wiedzy i nie usuwa hipotezy złośliwego uczonego. Również postawa wątpienia i zawieszania sądu jest niespójna, ponieważ zakłada poznanie własnych czynności świadomych, sens słów, elementarne fakty na temat świata: „Gdyby ktoś próbował wątpić we wszystko, to nie doszedłby nawet do wątpienia w cokolwiek. Gra w wątpienie sama zakłada już pewność” (Wittgenstein 1993, 38). Sceptyk, który niczego nie stwierdza, ale wątpi i ogłasza swoje wątpliwości, „musiałby odwoływać się do tego, że w obrębie jego świadomości nie pojawiły się takie akty, jak poznanie swego poznania, wobec tego musiałby co najmniej przyjąć, że przeżywa takie akty, w których poznaje przynajmniej pewne swoje czynności psychiczne” (Stępień, 1966, s.79-80). Samo wyrażenie własnych wątpliwości wymaga rozpoznawania własnych stanów psychicznych i znajomości znaczenia słów, w których jest o nich mowa. W przypadku pytania „Czy poznanie istnieje?” sensowna jest tylko jedna pozytywna odpowiedź, ponieważ odpowiedź negatywna „prowadzi do negacji istnienia siebie samej oraz do sprzeczności” (Stępień 1966, s.102). Pytanie to nie posiada poza tym odpowiedniej pozytywnej racji swojego postawienia. Nie stanowi jej „stwierdzenie zachodzenia błędów czy złudzeń poznawczych. Stwierdzenie takie bowiem też jest poznaniem” (Stępień 1966, s.103).
Starożytni sceptycy byli w gruncie rzeczy sceptykami lokalnymi, ponieważ nie wątpili o wartości danych samoświadomości, o tym, co im się wydaje, lecz jedynie o tym, czy tak jest w rzeczywistości. „Nikt chyba wątpić nie będzie, że dany przedmiot jawi się tak albo tak; szuka się tylko tego, czy jest taki, jak się jawi” (Sextus Empiryk 1998, I,22, s.19). Taka sytuacja niezwykle ułatwiała im septyczne wątpienie, ponieważ własne wątpliwości traktowali jako niewątpliwe. Uważali, że mają prawo toczyć na ten temat nieograniczony dyskurs, zgłaszać problemy i aporie, pytać, formułować argumenty, wyprowadzać wnioski itd. Późniejsi filozofowie zauważyli jednak, że język nie jest czysto prywatny, a zatem używając publicznego języka do argumentacji sceptycznej, już zapożyczamy potoczną wiedzę.
3. Poszukiwanie pewności. Pewność i zarazem doniosłość samoświadomości to najprawdopodobniej odkrycie św. Augustyna: „wróć do siebie samego: we wnętrzu człowieka mieszka prawda” (2001c 39, 72). Augustyn broniąc poznawalności prawdy i pewności, polemizuje ze starożytnymi sceptykami: „Człowiek, kosztując czegoś, może przysięgać w dobrej wierze, że wie, iż dla jego podniebienia jest to słodkie lub przeciwnie, gorzkie, i żaden wykręt grecki nie zdoła odebrać mu tej wiedzy” (2001a, 3, 11, 26, s.132). „Nie widzę bowiem, w jaki sposób akademik obali takie twierdzenia: Wiem, że przedstawia mi się to jako białe… wiem, że to ma dla mnie przyjemny zapach” (2001a, 3, 11, 26, s.131) „O tym, że ja jestem, że wiem o tym i lubię to - jestem najpewniejszy (…). Co do tych prawd nie ma żadnej obawy wobec takich zarzutów akademików, gdy pytają: a cóż będzie, jeśli się mylisz? Jeśli się mylę - to dowód, że jestem. (…) choćbym się i mylił, to niewątpliwie nie mylę się w tym, iż wiem, że jestem. (…) jak wiem to, iż jestem, tak samo wiem również i to, że wiem o tym”(1998, 11, 26, s. 431).
Kartezjusz pogłębia starożytne argumenty sceptyczne poprzez sformułowanie hipotez złośliwego demona i snu, ale i on także pogrążony w wątpliwościach odkrywa, że rzeczą pewną jest własne myślenie i istnienie. „Na pewno wydaje mi się przynajmniej, że widzę, że słyszę, że czuję ciepło. To nie może być fałszem” (Descartes 2001, II, 29, s.52).
Zdaniem Brentana „nikt właściwie nie może wątpić, czy stan psychiczny, który sam w sobie spostrzega, istnieje i czy jest taki, jakim go spostrzega” (Brentano 1999, s.16). Podstawą niezawodności danych samoświadomości jest „osobliwe stapianie się świadomości i przedmiotu świadomości. Ilekroć pewien akt psychiczny jest przedmiotem towarzyszącego mu poznania wewnętrznego, tylekroć oprócz swojego odniesienia do pewnego obiektu pierwotnego zawiera w całości sam siebie jako coś, co jest w nim przedstawiane i poznawane. Tylko też dzięki temu możliwa jest niezawodność i bezpośrednia oczywistość spostrzeżenia wewnętrznego” (Brentano 1999, s.200). „kto usiłowałby sceptycznie podważać tę ostateczną podstawę poznania, nie znalazłby żadnej innej, na której mógłby zbudować gmach wiedzy” (Brentano 1999, s.203). Owa ścisła jedność wyklucza nawet działanie Kartezjańskiego demona. Zamiast nieskończonego szeregu przedstawień, pisze Brentano, „łańcuch kończy się już na drugim ogniwie” (Brentano 1999, s.186).
Po poprawkach Husserl stwierdza jak Brentano, że spostrzeżenie immanentne wraz ze swoim przedmiotem tworzy „jedność niezapośredniczoną, jedność jednej jedynej konkretnej cogitatio. Spostrzeżenie zawiera tu swój obiekt w ten sposób w sobie, że da się tylko abstrakcyjnie, tylko jako coś z istoty swej niesamodzielnego od niego wyodrębnić” (Husserl 1975, s. 68). Zdaniem Ingardena jeśli jedynie spostrzeżenie immanentne miałoby być niepowątpiewalne, to wyłącznie poprzez inne spostrzeżenie immanentne moglibyśmy się niezawodnie dowiedzieć, że mamy do czynienia ze spostrzeżeniem immanentnym. I tak powstałby ciąg w nieskończoność. Ingarden uważa, że jedynym sposobem jego uniknięcia jest założenie istnienia intuicji przeżywania, która niezawodnie i na bieżąco informuje nas o wszystkich świadomych przeżyciach. „przy intuitywnym przeżywaniu aktu to, co poznawane, jest po prostu identyczne z poznawaniem, poznanie jest w tym wypadku uchwytywaniem samego siebie” (Ingarden 1971, s.377). „przy intuitywnym przeżywaniu zasadniczo wykluczona jest możliwość jakiegokolwiek złudzenia” oraz że „nie trzeba nam …szukać nowych poznań, aby poznać naturę i wartość poznawczo intuitywnego przeżywania, gdyż w prostym jego spełnianiu poznajemy je intuitywnie…trzeba tylko przemiany mrocznie przeżywanego aktu w akt intuitywny” (Ingarden 1971, s.377). Podstawowym zarzutem wobec niezawodności intuicji przeżywania jest jej mglistość i niewyraźność. Ingarden na próżno stara się zniwelować ten zarzut techniką przemiany mrocznie przeżywanego aktu w akt intuitywny czyli maksymalnie nasycony świadomością. a jednocześnie trzymający się granic aktu pierwotnego.
Można powiedzieć, że Brentano, Husserl i Ingarden wzajemnie podważyli własne wyjaśnienia niezawodności samoświadomości. Stanęli przed nieprzezwyciężalnym dylematem: osobny akt refleksji z dystansem strukturalnym, który niszczy immanencję albo intuicja w ramach tego samego aktu, mglista i niewyraźna.
Tradycja anglosaska wytknęła słabości tego założenia (wymieńmy je tylko, bo po cóż mnożyć argumenty przeciwko niezawodności, kiedy jeden wystarczy, aby ją podważyć): dystans czasowy i strukturalny, pośrednictwo pojęć, zależność przekonań od języka i kłopoty z werbalizacją przekonań. Wszystko to nie pozwala, aby jakiekolwiek zdanie w pierwszej osobie, wyrażające dane samoświadomości, miało status niepowątpiewalnego.