XX-lecie 17, Rozszerzenie tematyki i odświeżenie słownictwa w utworach poetów grupy Skamandra


Rozszerzenie tematyki i odświeżenie słow­nictwa w utworach poetów grupy Skamandra

Na okres dwudziestolecia międzywojennego przypada wielki rozkwit poezji pol­skiej. Łączy się to ze zmianą pokoleniową, z licznymi debiutami młodych dyna­micznych poetów, które nastąpiły tuż po wojnie. Młodych oczywiście wiele różni, ale i także wiele łączy. Przeżyciem pokoleniowym łączącym wszystkich, bez wzglę­du na przekonania polityczne czy orientacje artystyczne, jest zakończenie wojny światowej i odzyskanie przez Polskę niepodległości. W związku z tym pojawia się ton „radości z odzyskanego śmietnika”, poczucie swobody twórczej, przechodzącej nawet w euforię. Przeciwstawiając się młodopolskiemu indywidualizmowi, młodzi łączą się w grupy poetyckie, gromadzą wokół pism artystycznych, powstaje instytu­cja wspólnego wieczoru autorskiego, kabaretu literackiego itp. Z blisko dziesięcio­letnim opóźnieniem młodzi chłopcy chłoną europejskie -izmy: ekspresjonizm, futuryzm, dadaizm, kubizm, nadrealizm itp.

Spośród grup poetyckich dwudziestolecia największą sławę i uznanie zdobyła grupa Skamandra. Z innymi grupami łączyło skamandrytów przekonanie, że nad­szedł czas wyzwolenia się literatury od służby narodowej. Dobitnym wypowiedze­niem tej służby były dwa wiersze, a raczej wyjęte z nich fragmenty: słowa J. Lechonia z Herostratesa (z tomu Karmazynowy poemat) - „A wiosną - niechaj wiosnę, nie Polskę, zobaczę” i wersy A. Słonimskiego z poematu Czarna wiosna:

„Ojczyzna moja wolna, wolna...

Więc zrzucam z ramion płaszcz Konrada”.

Ze wszystkich grup poetyckich dwudziestolecia skamandryci najtrwalej zapisali się w pamięci współczesnych i w historii literatury. Nie wynikało to z atrakcyjności ich programu, ale z powiązania z interesującymi czasopismami, kabaretami, dzięki którym zdobyli rozgłos. Nie bez znaczenia była też ich działalność satyryczno-humorystyczna oraz to, że adresowali swą twórczość do określonego czytelnika, ówczesnego inteli­genta i trafiali w jego gust. Można zaryzykować stwierdzenie, że rozumieli zasady rynku wydawniczego. W skład tej grupy wchodzili wybitnie uzdolnieni poeci: Ju­lian Tuwim, Jan Lechoń, Kazimierz Wierzyński, Antoni Słonimski, Jarosław Iwaszkiewicz. Blisko grupy znajdował się Leopold Staff, a także Kazimiera Iłłakowiczówna i Maria Pawlikowska-Jasnorzewska. Każdy z wymienionych poetów był wybitną indywidualnością, ale, choć zasadniczo byli przeciwni tworzeniu progra­mów, wiele ich łączyło: wspomniane już odrzucenie służby narodowej, fascynacja codziennością, współczesnością oraz dbałość o wysoki poziom artystyczny. Przy tym postawa ich, w odróżnieniu od awangardy, jest wyraźnie ewolucyjna - nie zry­wają z tradycyjną wersyfikacją, z rymem, z budową stroficzną.

Wszystkie te cechy dobitnie uwidoczniły się w twórczości Juliana Tuwima. Jego młodzieńcze wiersze charakteryzuje biologiczny witalizm, atmosfera entuzjazmu i radości. Wszedł do literatury niczym uosobienie Bergsonowskiego elan vital. Za­debiutował w 1918 r. wierszem Wiosna, który stał się wydarzeniem artystycznym, ale i skandalem obyczajowym. Wiersz jest dytyrambem czyli utworem pochwalnym na cześć życia, tłumu, biologii, seksualizmu. Z tematem koresponduje potoczny ję­zyk, nie stroniący od wulgaryzmów. Poeta zdaje się zrywać z kanonami dobrego smaku i wysokiego stylu poezji. Takich wierszy nie pisał dotąd nikt. Bardzo wy­mowny jest wiersz „...Życie”. Promieniuje on wprost czystą radością z samego fak­tu istnienia. Podmiot liryczny tak cieszy się, że żyje, iż chce mu się krzyczeć. Za­chwyt budzi nawet tak banalne spostrzeżenie, jak to, że „krew jest czerwona”. Podobny w nastroju jest wiersz Do krytyków. Tu zachwyt budzi najzwyklejsza pod słońcem przejażdżka tramwajem w maju. Zachwyt podmiotu lirycznego ogarnia wszystko: przyrodę, ulice, ludzi, zapachy, dźwięki, kolory. Utwór jest jednocześnie utrzymaną w nonszalanckim tonie polemiką z tytułowymi „szanownymi panami” krytykami. Tuwim uważa, że poezja nie musi zajmować się wyłącznie sprawami ważnymi, po­ważnymi czy też problemami filozoficznymi, ale może służyć również wyrażaniu radości z najbanalniejszych drobiazgów.

Biologicznemu dynamizmowi Tuwima bliska była frenetyczna radość życia Ka­zimierza Wierzyńskiego. Taki ekstatyczno-radosny ton obserwujemy w dwóch pierw­szych tomach poety: Wiosna i wino oraz Wróble na dachu. Przybiera on postać wprost bachiczną: jako czysta i jak gdyby pijana radość istnienia. Świadczą o tym już tytuły jego wierszy: Zielono mam w głowie, Hej! Świat się kręci, Jestem jak szampan. Dla Wierzyńskiego świat jest powodem do bezustannej radości, każda przeżyta chwila to możliwość cieszenia się życiem. Tytuł wiersza Zielono nam w głowie świetnie uzupełnia dalszy ciąg wersu „...i fiołki w niej kwitną”. Celem życia jest tu radość dawana ludziom, śmiech, szczęście. Wiersz kończy przekonanie, że poeta powinien być raczej wiosną, a nie człowiekiem. Radością życia kipi wiersz Jestem jak szam­pan. Podmiot liryczny czuje się świeży, wesoły, upojony życiem jak alkoholami: „jestem jak szampan (...), jak koniak (...), jak likier (...), jak miód (...), jak spirytus czysty”.

Od takiego wiersza może się czytającemu też zakręcić w głowie. Tytuł wiersza Manifest szalony sugeruje, że może to być utwór programowy, ale jest to raczej antyprogram. Wierzyński sprzeciwia się wszystkiemu i wszystko odrzuca:

Precz zpoezjami! (...)

Niech żyją bzdurstwa, bujdy, banialuki! Dosyć rozsądku (...)

wiwat trans wariata! (...)

życie jest wszystkim z(...)

nie ma żadnej sztuki!”

Podmiot liryczny tych wierszy to młody człowiek żyjący wśród konkretnych rea­liów współczesnej miejskiej cywilizacji, pijący wodę sodową, palący papierosy, po prostu codzienny i obnoszący po ulicach swą zwariowaną radość życia. Tę radość manifestuje dość niefrasobliwie, po sztubacku, wbrew rygorom zastanego świata. Jest to przejaw typowo młodzieńczego buntu.

W 1927 r. Kazimierz Wierzyński wydał tom wierszy poświęconych sportowi pt. Laur olimpijski. Za ten tom otrzymał pierwszą nagrodę na konkursie literackim dzie­wiątych igrzysk olimpijskich w Amsterdamie (1928 r.). W zbiorze wyraźnie nawią­zuje autor do poezji antycznej, ale jednocześnie kontynuuje poprzednią tematykę i tonację wierszy. Tomik zawiera portrety sportowców w akcji, przy czym przewa­żają autentyczni mistrzowie, co nadaje tym wierszom odcień poetyckich reportaży. Głównym problemem artystycznym było tu oddanie ruchu i trzeba powiedzieć, że poeta rozwiązał to zadanie w sposób mistrzowski. Poetycki reportaż łączy się z pate­tyczną, entuzjastyczną pochwałą sportu i jego wartości moralnych. Wiersze stają się hymnami na cześć dynamicznego, przekraczającego wyznaczone przez naturę gra­nice człowieczeństwa. Wiersz 100 M opisuje przygotowanie sportowca do biegu, oczekiwanie na sygnał startera, gotowość naprężonych mięśni, następnie start, wy­zwolenie nagromadzonej energii. Sam bieg to radosny wysiłek, konieczna walka z dystansem, z przestrzenią. I w końcu biegacz przecina linię mety, ogarnia go uczu­cie lekkości, wolności, ma wreszcie możliwość złapania oddechu. Nie ukrywany podziw dla ludzkiej siły, sprawności, hartu ducha wprost emanuje z tego wiersza. Utwór Dyskobol to nawiązanie do słynnego posągu z brązu, przedstawiającego za­wodnika w chwili poprzedzającej rzut dyskiem. Podmiot liryczny utworu, tytułowy dyskobol, niczym mityczny heros czuje w sobie siłę zdolną poruszyć z posad ca­łą kulę ziemską. I znowu można powiedzieć: takich wierszy nie pisał dotąd nikt. Z nowymi tematami wchodzi do poezji nieobecne w niej dotąd słownictwo sportowe.

Inni skamandryci może nie wyrażali w swych wierszach tak dobitnie radości życia, ale także deklarowali zainteresowanie codziennością i chwilą obecną. W cy­towanym już Karmazynowym poemacie Jan Lechoń nawiązał do wzorów wielkiej literatury narodowej. Polemizował z „poezją grobów”, troszczył się o Polskę, stoją­cą w obliczu wyzwań świeżo odzyskanej niepodległości. W Herostratesie, wstępnym wierszu poematu, wyraził swój niepokój o przyszłość Polski. Nie brak tu również prowokacji artystyczno-estetycznej, która przejawia się w znanym z manifestów futurystycznych wezwaniu do zniszczenia tradycji, historii, zabytków. Lechoń pisze więc o burzeniu warszawskich Łazienek i o zabiciu widma Kilińskiego. Rozprawia się również z mitami narodowej przeszłości, przede wszystkim z mesjanistyczną wizją Polski, określając ją jako „papugę wszystkich ludów - w cierniowej koronie”. Poezja, zdaniem poety, powinna przestać być poezją wyłącznie tyrtejską, powinna zająć się codziennością, zwyczajnością, powszedniością. Poeta nadal powinien prze­wodzić narodowi, ale w zwyczajnym codziennym, powszednim życiu.

Do zrzucenia z ramion płaszcza Konrada wzywał też Antoni Słonimski w poe­macie Czarna wiosna. Jest jednak Słonimski bardziej konsekwentny i bardziej rady­kalny od Lechonia. Stanął na pozycji zdecydowanie antymilitarystycznej, pacyfi­stycznej i humanistycznej. Najwcześniej też u niego pojawiły się tony katastroficz­ne. Wynikały one z troski o całą zbiorowość ludzką, nie tylko o Polskę.

W kolejnych tomikach poetyckich Tuwima, Słonimskiego, Iwaszkiewicza spo­tykamy coraz mniej radości życia, a coraz więcej powagi, zainteresowania proble­mami społecznymi, politycznymi. Skamandryci przecież chcieli być poetami dnia powszedniego, a dzień powszedni Polski przynosił coraz mniej radości. Po entuzja­stycznych młodzieńczych tomach (Czyhanie na Boga, Sokrates tańczący, Siódma jesień, Wierszy tom czwarty) Tuwim wydaje Słowa we krwi, a w nim wiersze zaanga­żowane społecznie i politycznie. Jako próbę stworzenia pewnego rodzaju programu można potraktować wiersz Prośba o piosenkę. Wiersz jest modlitwą, w której poeta prosi Boga o dar w postaci siły wyrazu. Nie chce pisać romantycznych, górnolot­nych hymnów dla elit, chce natomiast, by jego wiersze były zrozumiałe dla prostych ludzi. Poeta posługuje się w wierszu słownictwem militarnym: wiersz ma być jak pistolet, piosenka jak kula. Zadaniem poezji jest więc znowu walka z możnymi i tyranami w obronie uciskanych.

Z tego samego tomu pochodzi wiersz Pogrzeb prezydenta Narutowicza. Utwór ma charakter bardzo emocjonalny, zaangażowany politycznie, wymierzony przeciwko mocodawcom mordercy. Napisany został językiem dynamicznym, ekspresywnym, pełnym wykrzykników i potocznego słownictwa. Poeta występuje w nim przeciwko wszelkim gwałtom, morderstwom, terroryzmowi politycznemu.

Podobny w tonie jest wiersz Do prostego człowieka. Ma formę odezwy politycz­nej o wydźwięku pacyfistycznym. Dla Tuwima-humanisty każda wojna jest złem, bo przynosi śmierć niewinnych ludzi, każde więc wezwanie do walki w obronie jakichkolwiek ideałów jest oszustwem, zwykłym kłamstwem. Wiersz został napisa­ny językiem potocznym, nawet z użyciem wulgaryzmów. Wiele zdań ma w nim po­stać krótkich, dobitnych haseł.

Deklarując sympatię do prostego człowieka, występował Tuwim równocześnie przeciwko filistrom. Ośmieszył ich w wierszu Mieszkańcy. Już sam początek wier­sza jest bardzo wymowny:

Straszne mieszkania. W strasznych mieszkaniach

strasznie mieszkają straszni mieszczanie”.

Aż czterokrotnie powtórzone w tych dwóch wersach słowo „straszny”, dobitnie świadczy o stosunku poety do opisywanej rzeczywistości. Piętnuje tu ograniczenie kołtuna, zawężenie horyzontów do gromadzenia dóbr doczesnych, troski jedynie o swoją własność.

Niepokój o los Polski i świata pojawia się dość wcześnie w poezji A. Słonim­skiego. W 1935 r. w tomie Okno bez krat umieścił on wiersz Niemcom. Jest to utwór o Archimedesie, zamordowanym przez prymitywnego „rzymskiego barbarzyńcę”. Archimedes jest tu symbolem dorobku kulturowego ludzkości, niszczonego przez nieświadomych prostaków. Sytuacja przedstawiona w wierszu jest aluzją do tego, co może stać się już niedługo. Dlatego wiersz został zatytułowany (i zadedykowany) Niemcom. Słonimski widział zagrożenie, jakie niósł faszyzm i ostrzegał przed nim już na kilka lat przed wybuchem wojny.

Niepokoje i lęki lat 30. odbiły się też w twórczości Jarosława Iwaszkiewicza, najbardziej odległego od codzienności, a jednocześnie najbardziej europejskiego ze skamandrytów. Lęki Iwaszkiewicza przybierają formę egzystencjalną, metafizyczną (Lato 1932). Opisy przyrody w tym zbiorze pełne są lęku przed nocą, a także przed śmiercią i przemijaniem. W twórczości tego poety najwyraźniej chyba widać skła­nianie się skamandrytów ku klasycyzmowi i estetyzmowi. Widoczne jest to w nawią­zaniach do kultury śródziemnomorskiej oraz w wyraźnej trosce o piękno, kunsztowność poetyckiej metafory. Troskę o słowo poetyckie, o pieczołowite „szukanie słów dla żywego świata” możemy dostrzec też w wielu wierszach J. Tuwima. Niewątpliwie takim wierszem jest Sitowie, utwór, w którym Tuwim okazuje się być prawdziwym wirtuozem słowa. Poeta stara się zbadać relacje zachodzące między rzeczywisto­ścią, przyrodą (tu: sitowiem) a poezją odtwarzającą tę rzeczywistość. Umiejętność tworzenia jest darem, pozwalającym uchwycić i nazwać jakiś obraz, moment. Jed­nocześnie „szukanie słów” jest cierpieniem. Poeta tęskni za „zwyczajnym” widzeniem świata, bez przymusu nazywania go. Wiersz Rzecz czarnoleska jest manifestacją przywiązania Tuwima do tradycji poezji polskiej, której czuje się spadkobiercą. Wzorem dla Tuwima jest Jan Kochanowski oraz Cyprian Kamil Norwid (tytuł Rzecz czarnoleska jest aluzją do fragmentu wiersza Norwida (Moja piosnka I). Autotematyzm wiersza polega na sformułowaniu zadania poezji, którym jest tworzenie ładu z chaosu, porządkowanie obrazu rzeczywistości. Łączy się z tym myśl o zbawczej, unieśmiertelniającej roli sztuki.

Z czymś w rodzaju gorzkiego podsumowania dotychczasowego dorobku twór­czego mamy do czynienia w wierszu Tuwima Do losu. Podmiot liryczny wiersza jest rozczarowany, mimo odniesionych sukcesów. Nawet przekonanie o nieśmiertelno­ści własnej poezji (wyrażone przez zacytowanie fragmentu z Exegi monumentum Horacego) budzi smutek i gorzki śmiech:

„I smutnie brzmi: »Dum Capitolium...«

I śmiesznie jest: »Non omnis moriar«”.

Przytoczone przykłady wyraźnie dowodzą jak wiele zmienili w poezji polskiej skamandryci. Nie ma dla nich tematu niepoetyckiego. Wyzwolili poezję z obowiąz­ków służenia narodowi, pisali o zwyczajnych ludziach, codziennych sprawach, sie­bie przedstawiali także jako normalnych ludzi, takich samych jak wszyscy. Tonacja ich wierszy też jest bardzo różnorodna: od euforycznej radości po zadumę nad śmier­cią. Pisali przy tym zrozumiale, choć niezwykle pięknie. Bardzo rozszerzyli zakres słownictwa poetyckiego; umieli posługiwać się piękną metaforą i jeśli trzeba po­tocznym, kolokwialnym czy nawet rubasznym językiem. Świadomie korzystają z bogatych pokładów polszczyzny, by pisać o wszystkim dla wszystkich. Żadna z grup poetyckich w naszej literaturze nie nawiązała tak bliskiego kontaktu z czyta­jącą publicznością. I kontakt ten trwa do dzisiaj.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
XX-lecie 3, Jakim przemianom ulegał bohater-inteligent w utworach Stefana Żeromskiego
XX-lecie 13, Teoria Czystej Formy a praktyka dramaturgiczna w utworach Stanisława Ignacego Witkiewic
17 sklepy cynamonowe Schulz, Filologia polska UWM, XX-lecie międzywojenne, opracowania
Język polski XX lecie międzywojenne
XX Lecie Międzywojenne, NAUKA
XX lecie
xx lecie 2 sciaga
XX lecie ś
XX lecie międzywojenne
XX LECIE MIĘDZYWOJENNE
XX-LECIE MIĘDZYWOJENNE, P-Ż
xx-lecie międzywojenne, skamandry, Julian Tuwim - przedstawiciel Skamandra
XX-lecie 5, Refleksje o złożonej naturze człowieka w powieści
XX-lecie 25, Powieść Franza Kafki Proces jako wielka metafora
xx-lecie, 20-lecie międzywojenne, 38
XX lecie międzywojenne

więcej podobnych podstron