MAŁY LEKSYKON ISTOT
NIEFIZYCZNYCH
IX
S
koro mamy już za sobą podstawowe sposoby komunikacji
i wyjaśniliśmy sobie, dlaczego nie warto urządzać seansów
spirytystycznych, to zajmiemy się teraz krótką charaktery-
styką istot, na jakie możemy się natknąć.
L A – byty bardzo prymitywne, z którymi
zazwyczaj trudno się „dogadać” (albo w ogóle nie ma takiej
możliwości). Są to istoty, które mimo woli, zostały stworzone
przez kogoś w Astralu. Żerują zazwyczaj na jakimś określonym
typie emocji, lub zwyczajnie, na energii żywych istot (na przykład
ludzi).
Podczas kontaktu z nimi, często okazuje się, że to co powiedzą,
już po chwili zapominają i zastępują czymś innym. Przypomina
to rozmowę z niedorozwiniętą osobą, która w dodatku cierpi na
zaniki pamięci i ma schizofrenię…
Z istotami tego typu należy unikać kontaktu, gdyż nie przyno-
szą one pożytku, natomiast mogą wywołać u nas różnego rodzaju
problemy psychiczne i zdrowotne. Przyciągają je prymitywne
uczucia, takie jak strach, niezdecydowanie, złość, bezradność itp.
Jeżeli człowiek, przystępuje do działań magicznych jakiegokol-
wiek typu, będąc jednocześnie, choćby w minimalnym stopniu,
owładniętym tymi uczuciami, wówczas jest prawie pewne, że
zwabi do siebie Larwy Astralne. Pewnym zabezpieczeniem są
tu odpowiednie rytuały, które opisze w dalszej części książki,
lecz bywa, że i one zawiodą. Nic bowiem nie zmieni faktu,
że niektórzy ludzie emanują takim właśnie, a nie innym pozio-
mem wibracji, który przyciąga owe istoty. Dopiero praca nad
sobą może na tyle podnieść nasze wibracje, by więcej nie było już
zagrożenia spotkaniem tych mało przyjemnych żyjątek. Zasada
jest prosta – trafiamy na takie istoty, jakie odpowiadają naszym
obecnym wibracjom. Jeśli w danej chwili przepełniają nas nega-
tywne emocje, wówczas zapewne pojawi się mało przyjemna
istota. Jeśli nasze intencje są czyste, a cele wzniosłe, wówczas
przybędą istoty, które mogą nam bardzo pomóc.
Ja również kiedyś, przez brak wiedzy i zrozumienia zasad
pojawiania się takich, a nie innych istot, niechcący sprowa-
dziłem Larwy Astralne. Stało się tak, właśnie podczas seansu
spirytystycznego, a właściwie nie tylko jednego. Mój błąd
polegał bowiem na tym, że po pierwszym udanym seansie,
gdy udało mi się wraz z moim bratem i jednym z przyjaciół,
przyzwać Opiekuna i porozmawiać z nim, byłem bardzo
podniecony sukcesem. Jednocześnie dotarło do mnie, że skoro
to działa, to i pewnie niesie jakieś zagrożenia. Dlatego, podczas
kolejnych seansów, zaczęła panować atmosfera lekkiego podde-
nerwowania, w oczekiwaniu na przyjście przyzwanej istoty. Tym
bardziej, że warunki, w jakich przeprowadzaliśmy seanse, były,
co najmniej niesprzyjające. Robiliśmy to nocami, we własnym
domu, z duszą na ramieniu, martwiąc się, by nikogo nie obudzić
i nie musieć się potem z tego tłumaczyć. Jak łatwo się domyśleć,
zaowocowało to pojawieniem się, nie kogo innego, tylko Larw
Astralnych. Rozmowa z nimi była, co najmniej trudna, a ja,
wraz z towarzyszami, nie zdawałem sobie sprawy, że to, z czym
rozmawiam może mi zaszkodzić. Po dwóch takich seansach,
poirytowani, postanowiliśmy odprawić Mniejszy Rytuał
Pentagramu
13
- w celu zabezpieczenia przed tymi istotami. Tak
czy owak, po kilku takich seansach zrozumiałem, że problem
leży w nas samych. Wtedy to, zaprzestałem na dobre Seansów
Spirytystycznych, gdyż zrozumiałem, że kontaktować się z wyż-
szymi istotami mogę bez pośrednictwa tabliczki oui–ja. Takowe
seanse działają jak lep na muchy, sprowadzając prymitywne
byty. Reasumując, Larwy Astralne bytują w „nizinach” Astralu
i są ewidentnymi pasożytami.
P - czyli tak zwany „złośliwy duch”, obdarzony
często zdolnością poruszania fizycznymi przedmiotami (za
pomocą psychotelekinezy). Są one dość agresywne i złośliwe.
Przypominają w zachowaniu małe zwierzę, które jednak jest
bardzo zadziorne, hałaśliwe i szybkie. Starają się jak najwyraźniej
dać znać o sobie i często wystraszyć, lub nawet zrobić krzywdę
osobom znajdującym się w pobliżu. Byty te istnieją niezależnie.
Jednakże znacznie częściej okazuje się, że jest to nieświadomie
wyodrębniona i usamodzielniona część umysłu jednej z osób
mieszkających w miejscu, gdzie są problemy z Poltergeistem.
Dzieje się tak często w konsekwencji traumatycznych przeżyć,
zwłaszcza na tle duchowym. Osoba taka nie ma pojęcia, że
Poltergeist jest częścią jej psychiki i sama również jest atakowana
przez owe złośliwe stworzenie. W takich wypadkach nie obejdzie
się bez fachowej pomocy ze strony egzorcysty czy innej osoby
umiejącej usuwać niepożądane energie z ciała drugiej osoby. Do
czynienia z Poltergeistem, na szczęście, nie miałem i uważam, że
nie ma czego żałować.
Pewna znajoma mi osoba niechcący ściągnęła takowego
psotnika podczas seansu spirytystycznego, którego, nawiasem
mówiąc, podjęła się zupełnie na ślepo, bez specjalnego przy-
gotowania, przeczytawszy jedynie gdzieś o tym, jak wykonać
tabliczkę oui–ja. Efekt był taki, że złośliwy duch, najpierw
zaczął demolować mieszkanie, a po kilku dniach doszło nawet,
do pożaru. W końcu duch został „wyeksmitowany” (lub sam
się wyniósł), ale, jak mówią: „Co się stało to się nie odstanie”.
Poltergeisty bytują w Astralu i korzystają głównie z energii
emocjonalnej swych ofiar.
O
Bywa czasem, że osoba która umarła, do tego stopnia przywią-
zała się do świata materialnego (na przykład do dobytku), że nie
jest w stanie postrzegać świata niefizycznego. Wówczas pozostaje
ona między ludźmi na ziemi i błąka się, często szukając pomocy
u żyjących ludzi (nie jest w stanie postrzegać Opiekunów i po-
mocników, jako że nie postrzega świata niefizycznego, odrzuca-
jąc fakt, że jest martwa), lub chce kogoś odstraszyć (na przykład
od domu na który ciężko pracowała).
Osobom takim możemy pomagać, gdyż dzięki temu, że mamy
jeszcze fizyczne ciała, mogą one nas postrzegać, a my jesteśmy
w stanie udzielić im pomocy. Polega ona na odprowadzeniu
takiej osoby w odpowiednie dla niej miejsce (Focus 27). Może być
to zarówno łatwiejsze jak i trudniejsze zadanie. Zawsze możemy
liczyć na pomoc Opiekunów, którzy szybko przybędą na nasze
wezwanie, jeśli tylko o to poprosimy. Takie zmarłe osoby bytują
w tak zwanym: stanie „Focus 23”. Mimo, że nawet sobie nie zdają
z tego sprawy, wiodą pasożytniczy tryb życia, żywiąc się energią
osób, z jakimi są w kontakcie.
Niech będzie to jasne, że pasożytami stają się one z czasem,
gdy skończy się im naturalny zapas energii, który pozwala
zmarłej osobie przebywać w Astralu nawet do roku.
O ,
Osoby takie, po śmierci, zanim inkarnują (choć niekoniecznie
muszą to zrobić), mogą w ramach, na przykład pożegnania uka-
zywać się żyjącym ludziom, czy kontaktować się z nimi w inny
sposób (telepatycznie, lub poprzez sny). Osoby te, są zazwyczaj
bardzo przyjazne, pełne ciepła i zrozumienia. Odkryto bowiem
przed nimi wiele tajemnic niedostępnych dla nas za życia. To
dało im poczucie komfortu i udostępniło wiele nowych możli-
wości. Na takie osoby możemy również trafić podczas OBE
i nierzadko uzyskamy od nich pomoc, jakiej będziemy wówczas
potrzebować (zwłaszcza, gdy osoba ta związała się z nami, w jakiś
sposób, na przestrzeni wcieleń). Oczywiście, jak to w życiu bywa
i tu nie jest regułą, że osoba taka będzie dobra dla nas. Egzystują
w Astralu istoty, które boją się inkarnować w obawie przed
karmą, jaką wówczas musiałyby odpracować, płacąc za niecne
czyny z wcześniejszych wcieleń. Egzystują tam jak w więzieniu
i tylko stamtąd mogą prowadzić swoje nieczyste gierki.
O P - Egzystują na wyższych
płaszczyznach istnienia. Pomoc z ich strony otrzymujemy
często zupełnie bezwiednie, nie zdając sobie sprawy, że w ogóle
ingerują. W razie potrzeby, możemy też ich wezwać (wystarczy
poprosić) i prawie zawsze zjawią się by nam pomóc, o ile nasze
intencje są czyste i pomocy rzeczywiście potrzebujemy.
Trafiamy na nich również podczas wypraw OBE, a nawet
niejednokrotnie otrzymujemy pomoc, przez ułatwienie nam
wyjścia z fizycznego ciała. Dane mi było to odczuć wielo-
krotnie na własnej skórze, między innymi wtedy, gdy jeden
z nich, podczas mojego drugiego OBE, wyciągnął mnie za nogi.
Chyba obaj mieliśmy z tego niezły ubaw. Pomoc, jaką niosą
Opiekunowie, jest nieoceniona i bez niej panowałby zapewne
chaos. Mimo to, dopóki człowiek nie jest na to gotowy, nie
ujawnią się. Pilnują, by każdy sam dochodził do celu i przez to,
zdobywał cenne doświadczenia. Dlatego, nigdy nie podają nam
gotowego rozwiązania, które zastąpiłyby nasz wysiłek.
Mimo to radzę, do kontaktów z Opiekunami podchodzić
z trzeźwym i racjonalnym umysłem. Bywa, że podszywają się
pod nich istoty, które znajdują uciechę w sprowadzaniu ludzi na
manowce. Dlatego najpierw pomyślcie, zanim dacie wiarę temu,
co mówią, lub co każą zrobić. Nigdy, na ślepo, nie można podda-
wać się woli kogoś, o kim, na dobrą sprawę, nic nie wiemy.
Opiekunowie przebywają w najwyższych partiach świata
astralnego (Focus 27, 34, 35), lub częściej, na wysokich płaszczy-
znach duchowych.
N J – Część nas (a raczej to my jesteśmy jego
częścią) istniejąca niejako poza czasem. To nasza „doskonała
wersja”, która podobnie jak Opiekunowie i Pomocnicy pomaga
nam. Jest to pomoc w o wiele szerszym zakresie. Aby mieć z nim
kontakt, trzeba dojść do odpowiedniego stopnia rozwoju. Nasze
„Wyższe Ja” zna odpowiedzi na nurtujące nas pytania i może nam
udzielić odpowiedzi, o ile:
– poprosimy,
– będziemy na nie gotowi,
– będziemy w stanie odebrać odpowiedź.
„Wyższe Ja” podsuwa ludziom także wiele pozytywnych
i konstruktywnych inspiracji, pomagając im, tym samym,
w dalszym rozwoju.
Nasze „Wyższe Ja” to istota, jaką zapewne będziemy kiedyś,
ale w obecnym stadium „rozwoju” różnica jest jeszcze ogromna.
Przebywa ono prawdopodobnie na płaszczyźnie Atmicznej.
A D – użyłem tutaj takich okresleń, by odóżnić
od siebie te istoty, które reprezentują dobro, od tych reprezentu-
jących zło. Mam na myśli zwyczajną wykładnię pojęć dobra i zła,
z punktu widzenia klasycznej etyki. Jednak wszystko jest kwestią
nazewnictwa i bywa, że Anioły również nazywa się Demonami.
Tak czy inaczej wyróżniamy tu trzy główne kategorie:
Anioły to, po pierwsze, sztucznie wykreowane w Astralu
istoty, powstałe dzięki ludzkim wierzeniom. Odpowiednie ich
wykorzystanie, podczas rytuałów, może przynieść sporo korzy-
ści, aczkolwiek, poza tym, Anioły tego typu nie są zbyt dobrymi
partnerami do współpracy, jako że trudno czasem wyczuć ich
naturę. Część z nich zyskała świadomość i usamodzielniła się.
Drugim wariantem są w rzeczywistości Pomocnicy i Opie-
kunowie, którzy często, by dostosować się do ludzkich wierzeń
(aby mieli oni lepszy komfort psychiczny), przybierają postać
Aniołów. Zresztą opisy aniołów są częstokroć opisami naszych
Opiekunów. Istota od której bije światło, miłość, posiadająca
niedostępną dla zwykłego człowieka wiedzę – to klasyczny opis
Anioła, a w rzeczywistości i Opiekuna (czy symbolicznie nasze-
go „Wyższego Ja”).
Jest też trzecia kategoria – Prawdziwe Anioły. Nie są to
Opiekunowie, czy też byty wymyślone przez kogoś, lecz prawie
takie, jak się je klasycznie opisuje! Wygląda na to, że niegdysiejszy
bunt Aniołów w „Niebie” nie jest wcale bajką dla małych dzieci
i jest w tej historii więcej prawdy, niż się można było spodziewać.
Anioły, które się nie zbuntowały, pozostały „na swoich miej-
scach” i również czasem udzielają się jako Pomocnicy. Jednak
niezwykle rzadko i tylko w wyjątkowych przypadkach.
Takie Anioły to po prostu istoty doskonałe, które, by takie być,
nigdy nie musiały inkarnować. Wydaje mi się jednak, że ma to
i słabe strony, bowiem przez fakt, że nie inkarnowały nie mają
zgromadzonego takiego doświadczenia, jakie mają istoty im
równe, ale które doszły do tego na drodze wielu inkarnacji.
Oto kilka anielskich imion i funkcji, jakie one pełnią:
G - Nadzoruje mityczny ogród Eden, jego imię znaczy
także „Siła Boga”, przypisane mu ciało niebieskie to Księżyc, jest
patronem Ludzi.
R - Zajmuje się kontrolowaniem ludzkich dusz, jego imię
znaczy „Uzdrowienie Boga”, przypisane mu ciało niebieskie to
Słońce, jest patronem królestwa Roślin.
M - Strażnik Izraela, jego imię to w rzeczywistości
okrzyk wojenny - „Któż jak Bóg?”, przedstawiany często w sce-
nach walki, z wielkim smokiem, lub wężem symbolizującymi
Samaela. Przypisane mu ciało niebieskie, to Merkury, jest patro-
nem Zwierząt mięsożernych.
To tylko kilka, spośród bardziej znanych anielskich imion.
Zaznaczam jednak, że opisy jakie tu zamieściłem, bazują w dużej
mierze na mitologii Chrześcijańskiej i Judaistycznej, co jak sami
widzicie, niekoniecznie gwarantuje czystość i jednoznaczność
przekazu. Użyta jest tu raczej symbolika i wiele uproszczeń. To,
do jakich praktycznych celów można użyć wyżej wymienione
anielskie postacie, pozostawiam już Waszym rozważaniom. Nie
ma bowiem sensu, bym podawał tu gotowe rozwiązania, skoro
każdy, na własną rękę, może opracować ich całkiem sporo.
Kierujcie się jednak czystymi intencjami i podejściem od strony
czysto praktycznej. To ułatwia życie.
Demony, podobnie jak Anioły, dzielą się na trzy kategorie:
Pierwsze są bytami sztucznie wykreowanymi przez wiarę ludzką.
Istnieją one w Astralu i nierzadko są naprawdę potężne. Wiele
z nich uzyskało samoświadomość i obdarzonych jest sporą inte-
ligencją, którą zresztą przypisali im sami ludzie. Demony tego
typu wykorzystuje się często w rytuałach czarno–magicznych.
Zmusza się najbardziej odpowiedniego, do tego celu, demona, by
usługiwał magowi. Oczywiście, nie ma nic za darmo… Demony,
można też tworzyć na własne potrzeby, o czym przeczytacie
w rozdziale poświeconym Magii Chaosu. Takie rozwiązanie
jest o wiele bezpieczniejsze i praktyczniejsze, a przy tym mamy
pewność co do jego „parametrów”, gdyż w końcu, od początku
do końca, to nasz przemyślany twór.
Po drugie, istnieje w naszym świecie zło. Nieważne czy ktoś
stwierdzi, że to tylko kwestia zapatrywań. Zło nadal będzie
istniało, niezależnie, czy ktoś mu zaprzeczy, czy nie. Ma ono
również swoich przedstawicieli. Są nimi istoty, które czyniąc zło
przez wiele inkarnacji, w końcu zaszyły się na dobre w świecie
niematerialnym, lecz i stamtąd prowadzą swe niecne gierki.
Należy się ich wystrzegać. Niejednokrotnie możemy zostać
zwiedzieni przez nie, jedynie po to, by mogły się cieszyć naszą
porażką i upadkiem. Z drugiej strony, nie warto wpadać od
razu w panikę, gdyż zło jest ułomnością i jako takie, nie ma
możliwości ostatecznego tryumfu, choć faktycznie, może sporo
namieszać.
Po trzecie, są też Upadłe Anioły. To te, które chciały zasma-
kować „uciech” i pogrążyły się w materii. Bóg nie wygnał ich
z raju, lecz same zapragnęły „zabawić się”, wcielając i inkarnując
jako ludzie (niektóre jednak, po prostu, wyniosły się w inne
miejsca w Astralu). Efekt tego był taki, że doskonałe istoty,
jakimi były, z czasem stały się zepsute przez niskie emocje
(energie), jakie panują często w świecie materialnym. Niektóre,
upadły tak nisko, że po pewnym czasie przestały inkarnować,
w obawie przed spłacaniem swojej nienajlepszej karmy. Inne
muszą/musiały, podobne jak zwykli ludzie, inkarnować, by
oczyścić się z „błota”, jakim same się oblepiły. Jednak chyba, nie
ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Dzięki owej lekcji na
Ziemi, niektóre z nich stały się bardziej świadome i wartościowe
dzięki zdobytemu tu doświadczeniu. Niestety, wiele upadłych
Aniołów stało się prawdziwym przeciwieństwem boskości.
Nasuwa mi się tylko pytanie: na ile jest to mityczny bunt,
a na ile przewidziane działanie Boga…? Wszak dał wolną wolę
istotom jakie stworzył, by poprzez nie samemu się rozwijać
i doświadczać istnienia. Wyobraźcie sobie świat, gdyby nie było
tej odwrotności w postaci Zła? Zło jest złe, więc trzeba go unikać,
należy szerzyć Dobro. Jednocześnie, jednak tylko przez istnienie
Zła, mając skalę porównawczą, możemy je w pełni docenić.
A oto niektóre z upadłych aniołów (według mitów):
S – Władca i przywódca wszystkich upadłych aniołów.
L – Jego imię oznacza „Niosący Światło”. Jako jeden
z pierwszych wystąpił przeciw Bogu, wywołując bunt w Niebie.
B – Bliski znajomy Lucyfera. Należał do grupy, która
wznieciła bunt przeciw Bogu w Niebie.
L – Ostatni z trójki, która zapoczątkowała wielki bunt.
Jego głównym zajęciem jest podjudzanie ludzi do otwartego
występowania przeciw Bogu.
A – Jeden z najpotężniejszych. Demon zniszczenia, ale
również doradca.
A – Demon wojny władający sześcioma legionami.
Przepowiada przyszłość i udziela rad militarnych.
B – Demon sił natury (zwłaszcza burzy).
To oczywiście tylko kilka przykładowych demonów, spośród
całej masy jakie opisano w licznych przekazach. Generalnie,
większość czynności, zwłaszcza tych należących do kategorii
zła, ma swojego demonicznego patrona (trzeba było mieć na
kogo zwalać winę). Co prawda Demony wykorzystuje się często
w ceremoniach czarno–magicznych, zwłaszcza w Demonologii
14
,
ale nie radzę nikomu tego czynić. Takie kontakty, nie wliczając
samego niebezpieczeństwa opętania, czy nawet śmierci podczas
spotkania z Demonem, są, tak naprawdę, fatalne w skutkach dla
maga. Mimo tego, że może się wydawać, że wszystko idzie zgod-
nie z planem i zamierzone efekty zostały osiągnięte. Demony zła
to ten rodzaj istot, który najlepiej jest omijać szerokim łukiem.
S - Świadomie stworzone przez magów istoty, które
jednak (jest to bowiem niewskazane) nie posiadają własnej woli
i inteligencji. Działają one niczym Astralne Roboty, wykonując
jedno, konkretnie zadanie. Dzięki czemu odciążają tym samym
ich stwórcę. Bywa też, że Serwitor się usamodzielni i wtedy może
się on zbuntować i obrócić przeciw magowi. Dlatego, procedura
tworzenia takiego Serwitora jest tak przystosowana, by cele jakie
ma realizować, były jasno określone. Tworzony jest on z wszech-
obecnej energii i umiejscowiony w Astralu, bo, jak już wiecie,
można tam tworzyć cokolwiek zechcemy przy pomocy swojej
Woli. Więcej na temat tworzenia i zasad działania Serwitorów,
dowiecie się w rozdziale poświęconym Magii Chaosu. Byty te
istnieją w niskich partiach płaszczyzny Astralnej .
Z - Również i na nie możemy się natknąć wędrując
po świecie niematerialnym. Istnieją one jednak na dużo niższej
płaszczyźnie egzystencji od naszej i dlatego, tylko dzięki celo-
wym działaniom, możemy dostać się do ich świata. Zresztą
nawet rośliny podlegają tym samym prawom co my, ale to już
zupełnie inna historia. Zwierzęta znajdują się zazwyczaj w niż-
szych partiach Świata Astralnego. Jest to królestwo niższych
instynktownych emocji. Generalnie, zwierzęta w swej niema-
terialnej postaci nie są w ogóle przydatne z punktu widzenia
praktycznych możliwości wykorzystania ich przez maga.
Jako ciekawostkę przytoczę tu fakt, że zwierzęta (żywe)
potrafią często postrzegać niematerialne istoty oraz skumulo-
waną energię. Przeprowadzałem testy na kotach i psach, i muszę
powiedzieć, że koty mają zdecydowanie lepiej rozwinięte
postrzeganie pozazmysłowe. Lecz nawet zwykły, udomowiony
pies, też całkiem nieźle sobie radzi.
Jednym z prostszych testów jakie prowadziłem, było stworze-
nie na jednej dłoni (lub w określonym miejscu pomieszczenia),
kuli energii o właściwościach podobnych do pożywienia, jakie
lubi zwierzę. Następnie obserwowałem, co zrobi zwierzak.
Średnio w 9 na 10 przypadków, zwierzak reagował tak jak
przewidywałem i zainteresował się owym miejscem, a nawet
próbował złapać i zjeść to stworzone w Astralu pożywienie.
G - Wiele bóstw, w jakie wierzono lub nadal się
wierzy,
w rzeczywistości nigdy nie istniało. Nie istniały one
dopóki nie pojawili się ich wyznawcy, gdyż ci, nieświadomie dali
„życie” własnym bóstwom.
Wystarczy przyjrzeć się mitologii,
czy jakimkolwiek inym religiom posiadającym swoich bogów.
W chwili obecnej można powiedzieć, że istoty te istnieją,
gdyż myśl ludzka dała im życie i siłę. Zasadniczo, można je
wykorzystywać do uzyskania jakiegoś celu czy też pomocy.
Należy jedynie, wcześniej, dobrze się zorientować w naturze
bóstwa (co jest stosunkowo łatwe, gdyż można o tym przeczytać
w obfitej literaturze, niekoniecznie okultystycznej). Zasadniczo
jednak, Godforma nie jest Bogiem. Pamiętajcie o tym. Bytują
one na płaszczyźnie astralnej, czerpiąc energię z wiary swoich
wyznawców.
Godformy można wykorzystywać jako źródła określonego
rodzaju energii, lub matryce wzorców zachowań (tudzież jako
strażników). Należy podchodzić do tego ostrożnie, ponieważ nie
są to byty, które można lekceważyć.
Oto spis nazw i krótka charakterystyka niektórych „bogów”:
P – Słowiańskie bóstwo piorunów.
B – Celtycka bogini uzdrawiania, rzemiosła, nauki
i poezji.
G – Bóg–kowal. Bóstwo celtyckie słynące z wyrabianej
przez niego broni, która jest niezawodna! Ponadto zajmuje się on
również uzdrawianiem, a ci, którzy wezmą z nim udział w uczcie
i napiją się z jego kielicha, nie zaznają już nigdy chorób.
M – Egipska bogini sprawiedliwości.
T – Bóstwo egipskie, będące patronem takich dziedzin, jak
magia, medycyna, muzyka, astrologia, sztuka. Legenda głosi, że
Toth napisał księgi, w których zawarł całą swą wiedzę i ukrył je
w krypcie.
Takich „bogów” są setki. Wymieniłem tu, dla przykładu, kilka
bóstw, ale jak już zapewne się domyślacie, większość z nich
ma jakieś określone właściwości, które mogą stać się naszymi
sprzymierzeńcami. Jednak większość Godform ma złożoną
i dualistyczną naturę, więc nim wybierzemy sprzymierzeń-
ca, powinniśmy poświęcić trochę czasu na dokładne rozeznanie
się w jego naturze.
Ż - W wielu kulturach poszczególne żywioły przed-
stawiane były w formie konkretnych, humanoidalnych istot.
Dzięki temu możemy dziś właśnie w takiej formie przyzywać
i postrzegać żywioły. Takie działania są bardzo przydatne i czę-
sto wykorzystywane w wielu odmianach magii. Dobrze jest mieć
dobre układy z danym żywiołem, gdyż dzięki temu możemy
liczyć na jego szeroką współpracę, a przecież żywioły to jedne
z najpotężniejszych sił w naszym świecie. Ich niedostrzegalne
pierwiastki zawierają się we wszystkim, co nas otacza oraz w nas
samych. Przywołuje się je, zarówno w celach czysto ochronnych,
jak również w przypadku innych zastosowań, z których można
wymienić chociażby wywieranie wpływu na panującą pogodę.
Wyróżniamy następujące żywioły oraz ich opiekunów:
Ogień
Opiekun: Dżin – ukazuje się zazwyczaj jako potężna istota
zbudowana z płomieni.
Kolor: Czerwień.
Cechy: Symbolizuje zarówno twórczość (aktywność), jak i de-
strukcję, a także pewność siebie, energiczność, oczyszczanie,
seksualność i energię fizyczną.
Woda
Opiekun: Niksa – ukazuje się zazwyczaj jako płynna postać
zbudowana z zielononiebieskiej wody.
Kolor: Niebieski.
Cechy: Twórcza wyobraźnia, romantyzm, oczyszczanie.
Ziemia
Opiekun: Ghob – ukazuje się w postaci potężnego, masywnego
stwora, zbudowanego z solidnego elementu ziemi.
Kolor: Brąz.
Cechy: Stabilność, opanowanie, siła, praktyczność, metodycz-
ność, twórczy krytycyzm.
Powietrze
Opiekun: Paralda – ma postać wirującej, stale zmieniającej
kształt, istoty zbudowanej z jasnoniebieskiej, lub szarawej mgły.
Kolor: Biel.
Cechy: Twórczy umysł badacza, zdolność przystosowywania się,
dociekliwość, oczyszczanie.
B - Jest to istota przenikająca cały wszechświat. Jest niedo-
strzegalnym, podstawowym i najważniejszym pierwiastkiem
każdej żywej istoty i poprzez je wszystkie doświadcza istnienia.
Jest On istotą najdoskonalszą, jaką, można by stwierdzić, odkryto
w historii ludzkości. Nie jest natomiast, jak się niektórym wydaje,
srogim starcem z siwą brodą, lecz istotą, która jest absolutem,
doskonałością i bynajmniej jest jej całkowicie obojętne, czy ktoś
oddaje jej cześć, czy drwi z niej. Bóg bowiem, tak perfekcyjnie
rozplanował wszechświat, że to, co na pozór jest chaosem, może
okazać się zaplanowanym działaniem… Wiem, że niejasno się tu
wyrażam, ale trudno jest streścić Boga w paru zdaniach.
Czy Bóg nas słyszy? Tak, można śmiało powiedzieć, że
owszem, bo przecież jest również częścią nas samych. Nie można
jednak oczekiwać, że załatwi za nas nasze problemy, bowiem to
my jesteśmy istotami posiadającymi wolną wolę, którą obdaro-
wał nas właśnie Bóg, ze wszystkimi tego implikacjami. To my
sami musimy niejednokrotnie przejść przez „piekło”, by potem
wyciągnąć z tego konstruktywne wnioski. Bóg po prostu JEST,
a to, czy zechcemy się doskonalić, by stać się do niego podobni
i dzięki temu szczęśliwsi – to już nasza sprawa.
I I - W Astralu i na innych płaszczyznach spotkać
można tak wiele różnych istot, że niemożliwością jest opisanie
tu ich wszystkich. Wiele z nich jeszcze nie zostało odkrytych,
a i te, które są znane, często wymykają się możliwości uchwy-
cenia ich w sztywne ramy. Niemniej jednak warto pamiętać, że
istoty niematerialne, podobnie jak w przypadku ludzi są różne.
Każda z nich to inna osobowość, inne cele, uczucia, pragnie-
nia. Co więcej, owa różnorodność przekracza często wszelkie
granice wyobraźni i zróżnicowanie występujące między ludźmi,
wydaje się tu często wręcz monotonią. Dlatego żadne porady nie
zastąpią samodzielnego myślenia i oceny sytuacji. Intencje oraz
inteligencja owych stworzeń mogą być różne i tylko my sami
możemy ocenić, czy gra jest warta świeczki i czy przyniesie nam
korzyści.
Jeśli jesteśmy już przy istotach Świata Astralnego, przytoczę tu
pewne zdarzenie, a przy tym nawiążę do wielu interesujących
wniosków z niego płynących. Mam nadzieję, że pozwoli wam
to zrozumieć mechanizmy i zasady powstawania wielu nowych
istot, które rodzą się wraz z rozwojem myśli ludzkiej. Jakiś czas
temu pewien podekscytowany i lekko wystraszony młody mag,
przybył na pewną internetową listę dyskusyjna, której i ja byłem
członkiem. Poszukiwał on informacji o pewnym demonie.
Z opowieści tegoż człowieka wynikało, że jego znajomy bawiąc
się kartami do pewnej karcianej gry RPG
15
, dla zabawy zaczął
przyzywać jedną ze znajdujących się tam postaci - demona. Ot,
przywołał go mentalnie, wymawiając w myślach parokrotnie jego
imię. Robił to dla zabawy, nie spodziewał się specjalnych efektów,
poza ewentualnie, dobrze zwizualizowaną postacią. Jakież było
jego zdziwienie, gdy nagle poczuł ogromną ilość energii, ulatu-
jącą z niego! Wysysaną! Po chwili oczom jego ducha ukazał się
demon. Mniej więcej, w tym samym czasie, padł na łóżko jak
sparaliżowany (stracił władzę nad swoim ciałem). Całe szczęście,
że był on zaznajomiony z technikami ochronnymi, stosowanymi
w magii różnego typu.
Zaczął więc, na wszelkie znane mu sposoby, odpędzać demona.
Jednak, ku jego trwodze, żadna z technik nie skutkowała. Do
tego był w takim stanie, że nie mógł się nawet dobrze skoncen-
trować. Ostatecznie udało mu się. Dnia następnego opowiedział
całe zdarzenie wspomnianemu magowi, który z kolei zrelacjo-
nował to nam. Imienia demona z tej opowieści, nie wymienię.
Zamknięty został on w specjalnie przygotowanej pieczęci, by nie
stanowił zagrożenia. Pech chciał, że poruszony opowieścią inny
młody człowiek niechcący ponownie przywołał mentalnie tego
demona! I znowu się zaczęło. Trudna walka prowadzona niemal
na wszelkie znane sposoby, z których 99% nie skutkowało.
Dlaczego? O tym za chwilę.
Skracając w tym miejscu relację do minimum powiem tylko,
że kiedy ten młody człowiek opisał później wygląd demona,
okazał się on w 100% zgodny z opisem innego człowieka, który
dokonał niezależnej obserwacji. To tylko potwierdziło fakt, że
był to bardzo silny i „konkretny” byt. Jak widzicie nie wymie-
niam ani nazwy, ani wyglądu owego demona, ponieważ było to
już wcześniej wystarczającym powodem powstałych kłopotów
i zapewne, gdybym to uczynił, naraziłbym część z was na
niebezpieczeństwo. Co z tego wynika? Otóż ta, na pozór błaha
opowieść o zmaganiach nieistotnego tu człowieka z nieistotnym
demonem stanowi żywy przykład, jak bardzo myśl/wyobraźnia
człowieka jest twórcza.
Zwykła karciana gra RPG (dla przykładu posłużę się tu
grą Magic e Gathering - w skrócie MTG, bo ją dość dobrze
znam, lecz całość jednak nie odnosi się konkretnie do niej).
Zaznaczam, że nie chodzi mi o zdyskredytowanie gier tego typu.
Sam lubię czasem pograć. Fakty, jakie zaobserwowałem, nie są
argumentami przeciwko tym grom. Po prostu uzmysłowiłem
sobie, jak szerokie wpływy i jak silne skutki daje twórcza, ludzka
wyobraźnia. Jak powstał ten demon? Istota astralna, by zaistnieć,
potrzebuje wyprojektowania w Astral silnego myślokształtu.
Jeśli by na tym zakończyć proces tworzenia, to rozpłynie się ona
niebawem w nicość z braku dostaw energii, jaka by podtrzymy-
wała jej istnienie. Schemat jest prosty, a jego prostota i przej-
rzystość przyprawiają o zawrót głowy, jeśli pomyśli się o tym
w szerszej perspektywie…
Istota na karcie do gry. Gracz, miliony graczy, utrzymują,
chcąc nie chcąc, dany myślokształt owej istoty, „karmiąc go”
swoją energią. Nie ma w tym, dla mnie, absolutnie nic złego
i nienaturalnego, gdyż każdy człowiek, myśląc o czymś, tworzy
myślokształt, wysyłając energię swoich myśli do Astralu. Jeśli
pomyślimy teraz o jakimś obrazie, który kiedyś widzieliśmy, czy
zdjęciu postaci, to tworzymy myślokształt, lub podłączamy się
do już istniejącego, wysyłając doń pewną dawkę energii. To natu-
ralny proces, od którego nikt się nie uwolni, ponieważ właśnie
tak to wszystko działa.
Tak więc, mamy tu konkretną postać, o określonej charaktery-
styce, której myślokształt zasilają miliony osób na całym globie.
To jeszcze nic! By istota astralna urosła w siłę i się usamodzielniła
(uzyskała świadomość), musi upłynąć naprawdę sporo czasu, a i
energii musi być pod dostatkiem. Powinien być zachowany cały
szereg warunków, co dzieje się, nie tak znowu, często.
Kolejną jednak ciekawostką jest fakt, że na przykład: w grze
MTG są używane, tak zwane „landy”. Używa się ich, by zasilić
(móc użyć w grze) postać z karty. Landy symbolizują cztery
podstawowe żywioły(!), oraz manę (siłę życiową/energię)!!!
Czy teraz, powoli staje się zrozumiałe, dlaczego postacie z kart
(i nie tylko) mogą urosnąć w taką siłę? Od tysięcy lat moce
żywiołów używane są w wielu odmianach magii, by nadać siłę
zaklęciom i działaniom magów! Żywioły są niekwestionowaną
potęgą w świecie magii i metafizyki, a stając się naszymi sprzy-
mierzeńcami, dają nam ogromne możliwości! Co się robi, by użyć
żywiołu? Ano wystarczy „tylko” dobra… WIZUALIZACJA. To
wystarczy, choć robi się też czasem to w bardziej skomplikowany
sposób. Koniec końców, dla lepszej wizualizacji w umyśle, można
użyć wizualnego symbolu (obrazka).
Karta do gry jest wprost idealna do tego. Karty, jakie miałem
przyjemność widzieć, są naprawdę piękne, a ich grafika pobu-
dza wyobraźnię (wizualizacja), to z kolei równa się pobudzeniu
energii i wprawieniu jej w ruch. I tu schemat staje się jasny, jak
słońce. Wyprojektowany myślokształt zasilany przez miliony
ludzi, jest dodatkowo wzmocniony energią żywiołów i maną! Do
tego weźmy pod uwagę, że nie dzieje się to, ani jednorazowo, ani
w skali jednostki. Cała masa graczy zasila tę samą postać, a karty
żywiołów potęgują efekt.
Zapewne zakrzyknęłyby z radości dewotki i fanatyczni księża
wołając: „A nie mówiliśmy?! To dzieło Szatana!” Tu muszę się
nie zgodzić. Jak już wspomniałem, te zależności i skutki działań
są pospolite bardziej, niż może nam się wydawać. Nie chcę
nikogo rozczarować, ale na tej samej zasadzie działają bóstwa
wielu religii, gdzie miliony wyznawców swą gorliwą wiarą tworzą
i podtrzymują „formy boskie” w Astralu.
Gdybyśmy chcieli uniknąć tego schematu nie pozostałoby
nam nic innego, jak… zamknąć się w ciemnym pokoju! Ba! I to
za mało. Nadal byśmy myśleli, a tym samym mogli potencjalnie
stwarzać coś w Astralu. Chyba jedyną „alternatywą” jest stan
myślowej pustki (co z resztą proponuje nam chociażby Buddyzm
Zen
16
).
Nasz świat zbudowany jest w taki sposób, że wpływamy w nim,
cały czas, także na świat astralny, a ten wpływa na nasz. Dzieje
się to w różnej skali i z różnym skutkiem, ale jak widać, efekty
mogą być i takie, jak powyżej opisałem. Nie chcę też siać paniki
– gra MTG jak i inne tego typu - SĄ bezpieczne. Tak samo, jak
wszystko inne…
Dobrze, ale dlaczego nie skutkowały standardowe procedury
pozbywania się demona? Odpowiedź na to pytanie zdecydowa-
łem się zostawić na koniec, ponieważ ta akurat kwestia pozostaje
już w sferze bardziej moich przypuszczeń i teorii, opierającej się
na logice, niż udowodnionego faktu. Według mnie, czemu przy-
takuje grono znanych mi, kompetentnych osób, postać takiego
demona tworzona jest w odosobnieniu od wszelkich systemów
religijnych, czy innych systemów, które bądź co, bądź zawsze
maja swoje „środki zaradcze przeciw demonom”. Zwyczajnie,
demonowi z przykładu nie został zakodowany wzorzec reakcji
na określone działania, mające na celu odpędzenie, bądź nawet
- zniszczenie go. W efekcie powstał osobnik, jaki nie miał zako-
dowanej ani „śmierci”, ani „ucieczki” w reakcji na popularne
działania ochronne. To, z kolei sprawiało, że działania ochronne
jakie podjął ten młody człowiek były nieskuteczne. Pozbycie się
takiego tworu rzeczywiście, może być wówczas, bardzo trudne.
Myślę, że dzięki tej historii zrozumieliście, z jaką łatwością
tworzone są kolejne byty astralne i jaki może być tego skutek.
Jednak,pamiętajmy o drugiej stronie medalu – dla własnych
potrzeb też możemy tworzyć, o czym szerzej nieco później.
Nie ma też co panikować. Zapewniam was, że to, co nieświa-
domie tworzymy, zazwyczaj nie jest żadnym poważnym
zagrożeniem. Jedynie, w jednostkowych przypadkach, jak
powyższy, może się stać coś mało przyjemnego. Pamiętajmy,
że „zawsze jest większa ryba” i, że my sami jesteśmy pod opieką
niewidzialnych przyjaciół.
Fragment pochodzi z książki: „Na Granicy Światów” - Jakub Niegowski
Copyright © WYDAWNICTWO ILLUMINATIO 2005
www.illuminatio.pl
Sprzedaż wysyłkowa:
T P S M
www.CzaryMary.pl
tel. 085 742 46 86, kom. 0 606 21 93 23