14. 04.20124
NAJEM
Kolejnym traktatem konsensualnym był najem.
Najem (locatio conductio) – kontrakt, na podstawie którego strona zobowiązywała się do
oddania pewnej rzeczy w użytkowanie, itp. a druga strona zobowiązywała się do wpłaty
zobowiązania pieniężnego. Jest to kontrakt dwustronnie obowiązujący zupełny. Obie strony
odpowiadałay za omnis culpa (wszelką winę). Zapłata musiała być realna a ustalały ją same strony.
Istniała możliwość targowania (podchodzenia) się.
Jeśli najem trwał przez dłuższy okres czasu wtedy pobierano czynsz sukcesywnie po upływie
kolejnych odcinków czasu. We współczesnej romanistyce wyróżnia się trzy rodzaje najmu:
1) Locatio conductio rei – najem rzeczy – wynajmujący (locator) zobowiązywał się wydać
najemcy (conductor) określoną rzecz do czasowego używania (ew. z prawem do pobierania
pożytków), w zamian za co najemca zobowiązywał się do płacenia umówionego czynszu. W
najem oddawano w Rzymie przede wszystkim rzeczy materialne: ruchomości, a wśród nich
zwłaszcza niewolników oraz zwierzęta gospodarskie, i nieruchomość, a więc grunty, całe
budynki i poszczególne lokale. Były to wszystko rzeczy niezużywalne, rzeczy zużywalne
mogły wchodzić w rachubę tylko wtedy, jeżeli w danym przypadku nie były przeznaczone
do zużycia, np. zostały najęte „na pokaz” (ad pompom et ostentationem), tak jak przy
użyczeniu
Czynsz należał się nie tylko za czas, w którym najemca czy dzierżawca korzystał z
rzeczy , ale także i za ten, kiedy mógł korzystać, ale nie korzystał ze swej winy. W okresie
nieurodzaju (grunt) czynsz nie był pobierany lub był ale obniżony lub pobierany w naturze
proporcjonalnie do zbioru.
Umowy najmu były zawierane na czas z góry oznaczony, przy dzierżawie gruntów był
to okres najczęściej 5 lat, wywodził się on z praktyki cenzorów. Taka umowa terminowa
wiązała obydwie strony i ich dziedziców. Jednostronne odstąpienie od umowy było dopiero
w wyjątkowych sytuacjach, np. gdy dzierżawca nie płacił czynszu przez dwa lata. Jeśli
termin upłynął, a żadna ze stron nie wycofała się, to kontrakt przedłużał się milcząco. Jeśli
nie określono terminu, obydwie strony mogły, rozwiązać kontrakt w każdej chwili.
Do jego obowiązków należało wydanie rzeczy do używania, samego lub z pobieraniem
pożytków, i utrzymanie jej w stanie zdatnym do spełniania tego celu przez cały czas trwania
kontraktu. Ponosił on ryzyko utraty lub uszkodzenia rzeczy z powodu siły wyższej. Locator
miał obowiązek zwrócić najemcy wartość nakładów jakie poniósł na rzeczy. Jeśli
wynajmujący płacił czynsz i wypełnił wszystkie obowiązki wobec najemcy ale mimo to nie
mógł wydobyć rzeczy obowiązywało prawo zastawu (prawo zastawu na rzeczach
wniesionych do najętego lokalu, lub zbiorach -przy dzierżawie). Formą pomocy był osobny
interdykt migracyjny – interdictum de migrando. Wynajmujący odpowiadał też za wady
fizyczne i prawne rzeczy oddanej w najem. W razie nie-zapłaty czynszu wynajmujący mógł
zaspokoić swoje wierzytelność... Najemca (conductor) otrzymywał rzecz wynajętą tylko w
dzierżenie, a więc był tylko dzierżycielem (początkowo pozbawiony ochrony posesoryjnej).
Dzierżawca mógł oddać rzecz pod dzierżawę wtedy sam występował jako …..
2) Locatio conductio operarum – najem usług – (dzisiejsza umowa o pracę) – Pracownik
(najemnik) był zobowiązany wykonywać pracę osobiście, pod nadzorem, wg wskazówek
pracodawcy (conductora) w określonym czasie, a o pracodawca zobowiązywał się do
zapłaty umówionego wynagrodzenia za wykonaną pracę. Największą część pracy w Rzymie
wykonywali niewolnicy w ramach prawa własności bez potrzeby nawiązywania
jakiegokolwiek stosunku kontraktowego. Jeżeli najmowano niewolników obcych to był to
najem rzeczy – kontrakt zawierany między właścicielami bez udziału niewolnika.
Umówione wynagrodzenie należało się nie tylko za pracę efektywnie wykonaną
(zwykle odmierzaną w dniówkach roboczych), ale i za czas gotowości do pracy, np.
oczekiwania na lepszą pogodę. Nie należało się wynagrodzenie za przerwy w pracy
niezależne od pracodawcy (np. chorob pracownika).
3)
Locatio conductio operis – najem dzieła. W tej odmianie kontraktu najmu wykonawca
(conductor) zobowiązywał się wykonać dla zamawiającego (locator) określone dzieło
(opus), a zamawiający zobowiązywał się wzajemnie do zapłacenia mu umówionego
wynagrodzenia. Najem dzieła był umową rezultatu.. Nie ważna praca włożona, a efekt
końcowy. W rachubę wchodziły tu z reguły usługi wykonawców o wyższych kwalifikacjach
niż przy locatio conductio operarum, w dużej mierze o prace rzemieślników.
Typowe usługi, najczęściej wymieniane w źródłach, to: wyrób nowych przedmiotów na
zamówienie, czyszczenie i naprawa odzieży, transport osób i towarów, budowa domów,
przyuczenie niewolnika do zawodu, a nawet wychowanie dziecka. Wykonawca musiał
reprezentować odpowiedni poziom fachowych kwalifikacji. Odpowiadał oczywiście za
wszystkie stopnie winy, ale do powstania odpowiedzialności wystarczyło i to, że szkodę
spowodował przez swoją nieumiejętność (imperitia).
Osobiste wykonanie zamówienia nie było wymagane, chyba że tak się wyraźnie
umówiono; wykonawca odpowiadał jednak również za swoich pomocników i
podwykonawców. Wykonawców — jako stronę z reguły słabszą w kontrakcie — obarczano
odpowiedzialnością za przypadkową utratę powierzonego materiału (custodia) na nich
spychano też ryzyko otrzymania zapłaty.
Z reguły należała się ona bowiem dopiero po wykonaniu, oddaniu i przyjęciu dzieła.
Jednym z typowych przypadków praktycznego stosowania najmu dzieła była umowa o
transport morski. Transport ten był, jak wiadomo, bardzo niebezpieczny. W sytuacjach
krytycznych ratunek przynosił niejednokrotnie zrzut ładunków lub części wyposażenia do
morza (iactus). Powstawały stąd oczywiście nierówności w stratach pomiędzy
właścicielami poszczególnych ładunków i przewoźnikiem. Na wyspie Rodos wytworzyła
się zasada ryzyka – wg niej straty jakie powstawały na skutek zrzutu ładunku rozkładano
proporcjonalnie na przewoźnika i właściciela towaru. Rozdziału dokonywał przewoźnik.
Poszkodowani właściciele ładunków mogli dochodzić swej straty za pomocą actio locati od
przewoźnika. Ten z kolei występował z actio conducti przeciwko właścicielom ładunków,
które ocalały, o odpowiedni udział w stratach.
SPÓŁKA
Kolejnym kontraktem konsensualnym jest spółka.
Spółka (societas) – Wywodzi się z consorcium, to wspólnota majątkowa, która powstała na
sutek spadkobrania dzieci po ojcu. Po śmierci ojca osoby podległe dotąd jego władzy kontynuowały
często jedność majątku familijnego. Według tego naturalnego wzoru mogły też osoby obce wobec
siebie zawiązać nową wspólnotę przez czynność prawną, dokonaną u pretora.
Consortium dawnego prawa było urządzeniem dostępnym tylko dla obywateli rzymskich.
Było rodzajem spółki. Właściwa spółka prawa rzymskiego, zwana societas, był to związek dwóch
lub więcej wspólników (socii), którzy zobowiązywali się dążyć do osiągnięcia wspólnych celów, z
reguły zarobkowych, przy użyciu połączonych środków, personalnych i rzeczowych.
Porozumienie wspólników w sprawie zawiązania spółki musiało określać w każdym razie
wspólne cele i wspólne środki do ich realizacji. W ten sposób powstawało i tutaj, podobnie jak przy
sprzedaży i przy najmie, zobowiązanie dwustronnie zobowiązujące zupełne. Jeżeli zaś było więcej
niż dwóch wspólników, każdy z nich stawał się od razu i dłużnikiem i wierzycielem w stosunku do
pozostałych.
Tradycje dawnego consortium kontynuowała spółka polegająca na połączeniu całych
majątków wspólników, zapewne w celu prowadzenia długotrwałej i kompleksowej działalności
zarobkowej (societas omnium bonorum). Od consortium różniła się tym, że udziały wspólników
były wyraźnie oznaczone, a także na zewnątrz wspólnicy występowali we własnym imieniu. Inne
spółki miały cele bardziej skonkretyzowane, a zarazem ograniczone, np. do handlu niewolnikami
czy zbożem (societas unius negotii albo unius negotiationis). Cel mógł być nawet zacieśniony tylko
do jedne j transakcji (societas unius rei). Do takich spółek wspólnicy przystępowali zazwyczaj tylko
z częścią swego majątku.
Spółki zawiązywały się w obrębie niewielkich grup osób, często tylko dwóch, na zasadzie
osobistego zaufania. Zawiązanie następowało przez nieformalny konsens, ale porozumienie to
musiało być trwałe. Formalne przyczyny rozwiązania były bardzo osobistej natury:
•
wycofanie się któregokolwiek z wspólników (renuntiatio);
•
śmierć spólnika;
•
capitis deminutio, gdyż był to rodzaj śmierci cywilnej;
•
a także bankructwo wspólnika, z tym bowiem łączyła się utrata majątku i zaufania.
Przez odpadnięcie jednego z uczestników następowało zawsze rozwiązanie całej spółki,
pozostali musieli zawiązać między sobą nową. Dopiero za Justyniana wspólnicy mogli umówić się
z góry, że po śmierci jednego z nich spółka pomiędzy pozostałym będzie trwała nadal. Obowiązki i
uprawnienia wspólników.
Podstawowy obowiązek każdego wspólnika (socius) polegał na wniesieniu umówionego wkładu.
Wkłady te mogły być różnorodne i nierówne. Najczęściej wspólnicy wnosili do spółki swoje
majątki w całości lub w części, np. określoną sumę pieniędzy, ale wkład mógł polegać także na
osobistej pracy: „często bowiem czyjaś praca ma takie znaczenie jak pieniądze”. Zdarzało się
jednak, że sprawy spółki prowadził ktoś spoza grona wspólników, na zasadzie zlecenia. Wkłady
majątkowe wspólników tworzyły majątek spółki, był on współwłasnością wspólników w proporcji
do wniesionych udziałów. Podstawowym uprawnieniem wspólników był udział w zyskach, jego
negatywnym odpowiednikiem — udział w stratach. Udziały te były w zasadzie równe dla
wszystkich wspólników; odmienna umowa mogła jednak wprowadzi odchylenia, a w szczególności
zaś dopuścić wspólnika do udziału w spółce „na lepszych warunkach”. Niedopuszczalna była tylko
tzw. „lwia spółka” (societas leonina), w której jeden wspólnik miałby ponosić tylko straty, a drugi
zabierać zyski. Pod pozorem takiej umowy mogła w rzeczywistości kryć się darowizna. Przy
podejmowaniu działań spółki wspólnicy winni wykonywania je z taką starannością jaką mieli by
wykazywać we własnych sprawach -> culpa (levis) in concreto. Każdemu ze wspólników
przysługiwało powództwo działowe o rozliczenie ze spraw spółki (charakter infamujący).
Ochrona procesowa (actio pro socio) - Dopóki spółka istniała, osobna ochrona procesowa
nie była potrzebna, do likwidacji doraźnych sporów między wspólnikami wystarczało wzajemne
zaufanie i droga pozasądowa. Interwencja sądu była potrzebna dopiero wtedy, kiedy nie było już
nadziei na utrzymanie spółki. Każdemu wspólnikowi przysługiwało powództwo przeciw
pozostałym o dokonanie rozliczenia ze spraw spółki. Owa actio pro socio miała drastyczny skutek,
zasądzenie na te podstawie pociągało za sobą infamię, czyli niesławę. Dlatego też samo wniesienie
tego powództwa traktowano jako objaw woli rozwiązania spółki. Actio pro socio należała do
iudicia bonae fidei.
ZLECENIE
Następnym kontaktem konsensualnym jest zlecenie.
Zlecenie (mandatum) – kontrakt rzymskiego mandatu (zlecenia) – dwustronnie obowiązujący,
niezupełny, na podstawie którego mandatariusz (przyjmujący zlecenie) zobowiązywał się względem
mandanta (dającego zlecenie) do bezpłatnego wykonania określonych czynności. W rachubę
wchodziły usługi rozmaitego rodzaju, czynności prawne i faktyczne, ciągłe i jednorazowe, prace
umysłowe i fizyczne. W rachubę wchodziły usługi rozmaitego rodzaju, czynności prawne i
faktyczne, ciągłe i jednorazowe, prace umysłowe i fizyczne. Czynności objęte mandatem musiały
być dostatecznie jasno określone, nie mogły też być sprzeczne z prawem i dobrymi obyczajami.
Musiały być bezpłatne. Mandat miał służyć przede wszystkim własnym interesom mandanta
(mandatum mea gratia). Dalej, dopuszczalny był taż mandat w interesie osoby trzeciej (mandatum
aliena gratia). Natomiast zlecenie udzielone wyłącznie w interesie mandatariusza (mandatum tua
gratia) nie pociągało za sobą skutków mandatu, uważano je za „radę” (consilium).
W okresie pryncypatu mandatariusze zaczynają domagać się honorarium jednak potem wymóg
bezpłatności przywrócił na nowo Justynian.
Zawiązanie i rozwiązanie. Mandat opierał się zazwyczaj na zaufaniu ze strony mandanta, a
na powinności mandatariusza. Formalne zawiązanie zobowiązania następowało nader łatwo przez
osiągnięcie konsensu co do czynności objętych mandatem. W praktyce bywało często tak, że po
wezwaniu ze strony mandanta mandatariusz przystępował od razu do wykonania zlecenia i w ten
sposób dawał wyraz swojej woli przyjęcia. Przyjęcie mandatu nie było obowiązkiem prawnym.
Prawidłowe rozwiązanie dokonywało się przez wykonanie zlecenia. Jako stosunek
osobistego
zaufania mandat gasł również przez śmierć jednej czy drugiej strony; jeśli jednak mandatariusz nie
wiedział o śmierci mandanta i działał dalej, dopuszczano go do rozliczeń ze spadkobiercami.
Obydwie strony mogły się wycofać z kontraktu, dopóki nie przystąpiono jeszcze do wykonania
mandatu.
Obowiązki stron. Podstawowy obowiązek mandatariusza polegał na dokładnym wykonaniu
mandatu. Jeżeli nie zastrzeżono osobistego wykonania, mógł się przy tym posłużyć kimś innym.
Natomiast ściśle musiał przestrzegać granic mandatu, ich przekroczenie narażało go według
Sabinianów na utratę roszczeń do mandanta.
* Ochrona procesowa. Mandant dochodził za pomocą actio mandati wykonania zlecenia,
obrachunku i wydania tego wszystkiego, co mandatariusz dla niego otrzymał. W prawie
klasycznym mandatariusz odpowiadał tylko za Dolus , Justynian natomiast podniósł stopień jego
odpowiedzialności aż do culpa levis, choć nie było tu korzyści. Zasądzenie z actio mandati
pociągało za sobą infamię, gdyż niewypełnienie mandatu uważano za nadużycie zaufania.
Mandatariusz miał ze swej strony do dyspozycji contrarium mandati iudicium o zwolnienie go z
zaciągniętych zobowiązań i o zwrot wydatków związanych z wykonaniem zlecenia. Z tym
powództwem infamia się nie wiązała. Obydwa powództwa należały do bonae fidei iudicia.
Zlecenie kredytowe (tzw. mandatum pecuniae credendae albo mandatum qualificatum).
Było to szczególne zastosowanie ogólnego kontraktu zlecenia. A (jako mandator) zlecał B (jako
mandatariuszowi), ażeby udzielił kredytu osobie trzeciej C. Przyjmując zlecenie B uzyskiwał
podwójne zabezpieczenie: wobec C z tytułu udzielonej pożyczki i wobec A z tytułu mandatu (na
podstawie contrarium mandati iudicium). To drugie zabezpieczenie było tylko ewentualne, na
wypadek gdyby C nie zwrócił pożyczki. W ten sposób A stawał się praktycznie poręczycielem za
dług C. Istotnie też zlecenie kredytowe rozwijało się raczej jako nowa forma zabezpieczenia
zobowiązań, wzbogacona elementami ogólnego kontraktu zlecenia i dlatego swobodniejsza aniżeli
zwykłe poręczenie stypulacyjne. Zlecenie kredytowe dochodziło bowiem do skutku w drodze
nieformalnego porozumienia (także pomiędzy nieobecnymi), było odwołalne aż do chwili
udzielenia kredytu, umożliwiało zabezpieczenie długów dopiero zaplanowanych na przyszłość i
stwarzało zobowiązanie elastyczne, oparte na „dobrej wierze”.
PODSUMOWANIE: Przedstawione dotychczas kontrakty stanowiły indywidualne typy
zobowiązań. Każdy z nich miał określony krąg zastosowania, osobną ochronę procesową i
własną nazwę. Były to zatem kontrakty nazwane
KONTRAKTY NIENAZWANE - (contractus innominati) – Konstrukcja i treść. Kontrakty
nienazwane dochodziły do skutku podobnie jak kontrakty realne: nie wystarczyło samo
porozumienie, ale jedna ze stron musiała spełnić swoje świadczenie. W tym momencie zawiązywał
się dopiero węzeł obligacyjny i powstawała podstawa do żądania, ażeby i druga strona wypełniła
swój obowiązek.
W prawie justyniańskim świadczenia stron mogły polegać albo na
dare, albo na facere była to więc wymiana rzeczy lub usług. Bogactwo praktycznych możliwości
wymiennych wyraża się w następujących 4 układach typowych, pod które podciągnięto wszystskie
kontrakty nienazwane.
1) Do ut des („daję, ażebyś dał”). Było to przeniesienie własności jednej rzeczy w zamian
za przyrzeczenie przeniesienia własności innej rzeczy , a więc zamiana.
2) Do ut facias („daję, ażebyś uczynił”) — przeniesienie własności rzeczy w zamian za
przyrzeczenie wykonania usługi, np. namalowania obrazu.
3) Facio ut des („czynię, ażebyś dał”) — wykonanie usługi w zamian za przyrzeczenie
przeniesienia własności rzeczy , np. wskazanie właścicielowi zbiegłego niewolnika za obietnicę
wynagrodzenia, pieniężnego czy rzeczowego.
4) Facio ut facias („czynię, ażebyś uczynił”) — wykonanie usługi w zamian za przyrzeczenie innej
usługi, np. wzajemna obietnica wybudowania domu.
Do kontraktów nienazwanych zaliczamy:
Kontrakt estymatoryjny – (aestimatum). Była to ważna i częsta umowa w codziennym obrocie
towarowym. Jedna strona oddawała drugiej do sprzedaży rzecz oszacowaną, przy czym odbiorca
zobowiązywał się bądź to zapłacić sumę wynikającą z oszacowania, bądź też zwrócić samą rzecz.
Zamiana (permutatio rerum). Operacja ekonomiczna zwana zamianą polega na tym, że dwie
osoby wymieniają bezpośrednio (tzn. bez użycia pieniędzy) jedną rzecz na inną rzecz.
Ugoda (transactio). Była to umów a, w której jedna strona zrzekała się wątpliwego uprawnienia
lub rezygnowała z prowadzenia niepewnego procesu w zamian za przyrzeczenie ustępstwa z drugiej
strony.
Precarium - stosunek prawny, na podstawie którego nie chodziło o wymianę świadczeń, ale o
zwrot tej samej rzeczy.
Ochrona procesowa (actio praescriptis verbis, condictio):
a) Dla umowy nietypowych, nie mieszczących się w ramach kontraktów nazwanych pretorowie
udzielali specjalnych powództw — actiones in factum, z formułkami opartymi na opisie stanów
faktycznych. Była to jednak ochrona doraźna, udzielana od przypadku do przypadku. Jedynie co do
kontraktu estymatoryjnego znalazła się w edykcie pretorskim generalna zapowiedź ochrony
procesowej (actio de aestimato). Poza tym strona, która dokonała świadczenia rzeczowego, a nie
doczekała się umówionego świadczenia wzajemnego, mogła zawsze dochodzić zwrotu swojej
rzeczy jako wydanej bezpodstawnie, za pomocą odpowiedniej condictio.
b) Decydujące znaczenie dla uformowania się osobnej kategorii kontraktów nienazwanych miało
utworzenie w okresie poklasycznym powództwa, za pomocą którego można było w każdym
przypadku spełnienia świadczenia własnego dochodzić wypełnienia umówionego świadczenia
wzajemnego. Tym powództwem była actio praescriptis verbis. Był to elastyczny środek ochrony,
oparty na dobrej wierze; przy jego pomocy można było dochodzić także wyrównania strat, jakie
powstawały, gdy dłużnik ze swej winy nie spełnił przyrzeczonego świadczenia. Do kontraktów
nienazwanych należały ostatecznie te umowy, które były chronione za pomocą actio praescriptis
verbis
PACTA – Umowy, które nie należały do grupy kontraktów typowych ani do nazwanych.
Dochodziły do skutku solo consencus czyli na mocy samego porozumienia. Były umowami
nieformalnymi ale przez nadanie mu formy stypulacyjnej mogły być podniesione do rangi
kontraktu.
Pacta nuda - Na podstawie pactum nie można było wnieść actio - skargi (wnosi powód) czyli nie
można było wystąpić w procesie w charakterze powoda. Taka umowa nie rodziła żadnego nowego
stosunku jedynie modyfikuje już istniejące. Dawały podstawy do obrony pozwanegow procesie.
Niektóre pacta nuda zostały wyposażone w ochronę procesową przez pretora. Inne pacta nuda
uzyskały sankcję zaskarżalności w oparciu o przepisy prawa
cesarskiego i te noszą nazwę pacta legitima.
Pacta adiecta – umowy dodatkowe - dodane do kontraktu nazwanego. Każde pactum zmierzało
do zwiększenia lub zmniejszenia odpowiedzialności dłużnika. Powództwa „dobrej wiary”
obejmowały wszelkie umowy dodatkowe ale tylko wtedy, jeżeli dodano je natychmiast przy
zawarciu kontraktu (in continenti). W takim przypadku treść dodanego pactum mogła i zwiększać, i
zmniejszać zakres obowiązków dłużnika, a zatem przynosić korzyść jednej lub drugiej stronie.
Jeżeli zwiększała obowiązki dłużnika (np. przez dodanie obowiązku płacenia odsetek), powód
dochodził swojego rozszerzonego uprawnienia za pomocą zwyczajnego powództwa z kontraktu;
jeżeli zmniejszała (np. przez rozłożenie należności na raty) — pozwany bronił się przez exceptio.
Natomiast pacta dodane do kontraktu w pewnym odstępie czasu od chwili zawarcia (ex intervallo)
mogły spowodować już tylko umniejszenie obowiązków dłużnika.
Pacta pretoria - nieformalne umowy, uznane i chronione wg prawa pretorskiego. Klasycy uważali,
że prawdziwe zobowiązanie musi mieć ochronę w świetle prawa cywilnego natomiast Pretorowie
uważali umowa, która nie jest chroniona w świetle prawa cywilnego wg nich zasługuje na ochronę.
Wtedy pretor nadawał im sankcję zaskarżalności. W prawie poklasacznym zatarły się różnice
między zobowiązaniami prawa cywilnego i prawa pretorskiego. Do najbardziej typowych pacta
pretoria należały:
1) Constitutum debiti – nieformalne przyrzeczenie wykonania w ściśle określonym terminie
już istniejącego zobowiązania. To przyrzeczenie mógł złożyć dłużnik lub osoba trzecia.
Dłużnik zawierał najczęściej takie pactum z wierzycielem jeżeli chodziło o odroczenie
terminu wykonania zobowiązania, a wierzyciel chciał uzyskać dodatkowe zabezpieczenie
wykonania zabowiązania. Podstawową funkcją constitutum debiti było przedłużanie terminu
realizacji świadczeń bo zazwyczaj przedawniały się z terminem jednego roku. Mogło
chodzić nie tylko o termin ale o miejsce wykonania zobowiązania, o nadanie
zobowiązaniom niezaskarżalnym ochrony procesowej.
2) Receptum argentarii - przyrzeczenie bankiera wobec osób trzecich najczęściej wobec klienta
– pactum chronione przez pretora – gwarancja, że cudzy dług, istniejący lub przyszły
zostanie zapłacony. Za Justyniana to przyrzeczenie zostało połączone z constitutum debiti.
3) Pactum receptum nautarum cauponum stabulatorium - Właściciel statku, gospody czy stajni
zajezdnej był to przedsiębiorca, który wynajmował swoje usługi w ramach locatio
conductio. Było to przejęcie przez takich właścicieli odpowiedzialności za rzeczy
umieszczone tam przez podróżnych. Na podstawie tego kontraktu odpowiadał też za
rozmyślną lub zawinioną utratę lub uszkodzenie rzeczy klientów. Miało na celu ochronę
podróżnych przed manipulacjami bogatych właścicieli dużych zakładów, statków itp. Byli
oni często pomawiani o utrzymywanie związków z przestępcami. Ażeby przezwyciężyć
nieufność klientów, przedsiębiorcy składali wyraźne zobowiązania gwarancyjne (recepta) tej
treści, że rzeczy klientów pozostaną nietknięte (rem salvam fore) i za nie ponosić będą
odpowiedzialność. Kiedy ta praktyka się upowszechniła, ta odpowiedzialność powstawała
samoistnie, nie żądano już nawet wyraźnych gwarancji, lecz podwyższona
odpowiedzialność powstawała przez samo wprowadzenie rzeczy do zakładu przedsiębiorcy.
Początkowo odpowiedzialność wspomnianych przedsiębiorców była absolutna, tzn.
obejmowała nawet szkody spowodowane siłą wyższą, natomiast w prawie klasycznym
została ograniczona do obowiązku strzeżenia przed tzw. zwykłym przypadkiem (custodia).
4) Jusiurandum voluntarium pactum - w sprawie dobrowolnej przysięgi. Strony, które miały
między sobą sprawę sporną mogły uniknąć procesu jeżeli umówiły się między sobą o
prywatne rozstrzygnięcie sporu przez sędziego, przez dobrowolną przysięgę.
- Jedna z nich składała przyrzeczenie: kandydat na powoda tej treści, że nie wytoczy
procesu, jeżeli przeciwnik stwierdzi przysięgą nieistnienie długu;
- kandydat na pozwanego, że zapłaci należność, jeżeli przeciwnik stwierdzi przysięgą jej
istnienie.
Pacta legitima – pakta królewskie – Umowy, które uzyskały sanckcję zaskarżalności na podstawie
konstytucji cesarskiej. Środkiem ochrony (środkiem procesowym) była powództwo condictio ex
lege – środek procesowy o charakterze prawa ścisłego (scricti iuris). W szczególności były znane
trzy pacta legitima:
- pactum (detale?) nieformalna umowa ustanowienia posagu
(uzyskało sankcję zaskarżalności w 428r?. Dzięki Teodozjuszowi II i Walentynianowi III)
- nieformalne przyrzeczenie darowizny
- kompromis.
Kompromis – umowa, na mocy której, stron powierzają prywatnemu sędziemu/arbitrowi o
rozstrzygnięcie istniejącego między nimi sporu. W prawie klasycznym kompromis był
niezaskarżalną umową chyba, że, strony wzmocniły taką umowę dodatkowymi stypulacjami
karnymi na wypadek niedotrzymania przyrzeczenia, a taką zaskarżalność kompromis uzyskał w
okresie prawa justyniańskiego ale pod warunkiem, że taka umowa kompromisu musiał być
wzmocniona przysięgą stron i sędziego.
Darowizna (donatio) – umowa nieformalna, na mocy której jedna strona - darczyńca
zobowiązuje się kosztem swojego majątku, za zgodą obdarowanego (bez zgody obdarowywać nie
wolno) dokonać przysporzenia majątku. Darowizna mogła być w drodze tradycji, mancypacji lub
uni recesio. W prawie klasycznym darowizna była zaskarżalna tylko wtedy jeśli darczyńca złożył
swoje przyrzeczenie w formie stypulacji lub kontraktu literalnego.
Darowanie długu – wierzyciel zwalnia dłużnika ze zobowiązania bez obowiązku świadczenie z
jego strony, daruje dług, jest to forma darowizny.
Darowizna była jednostronnym przesunięciem majątkowym i traktowana w Rzymie z dużą
niechęcią. Poddawana była różnym ograniczeniom. Były zabronione darowizny większe, ponad
określoną wysokość na rzecz osób obcych. Chodziło o ochronę niezamożnych obywateli przed
skłonnymi do otrzymywania łapówek urzędnikami. Jeśli darowizna została przekazana wbrew
zakazowi, to była ważna. Ustawa, która zakazywał darowizny to lex cincia należała do ustaw lex
imperfecta tzn, że mimo, że darowizna została dokonana to jednak była ważna.
Zakazem objęte były darowizny dokonywane między małżonkami.
Z początkiem dominatu wprowadzono obowiązek rejestracji większych darowizn tzw.
Insynuacji. Trzeba było dokonywać rejestracji w dokumentach publicznych. W tym przypadku nie
dokonanie takiego obowiązku powodowało nieważność darowizny. Za Justyniana obowiązek
Insynuacji darowizny nadal istniał jeżeli darowizna przekraczała darowizna 500 solidów. Justynian
wprowadził możliwość odwołania darowizny z powodu niewdzięczności obdarowanego.
Zobowiązania jak gdyby z kontraktu (nie były kontraktami ale były do kontraktów zbliżone) –
Do zobowiązań jak gdyby z kontraktu należało:
1) Prowadzenie cudzych spraw bez zlecenia (negotiorum gestro) – zachodziła wtedy, gdy jedna
osoba czyli Gestor (ten, który prowadzi cudze sprawy) z własnej inicjatywy, bez obowiązku
zobowiązuje się do prowadzenia jednej lub wielu spraw w interesie drugiej osoby (dominus
negotii). Gestor podejmował działania bez porozumienia dominus negotii, a najczęściej bez
jego wiedzy bo jeśli by on to dziłanie zaaprobował wtedy byłoby to zlecenie. Negotiorum
gestro jest to zobowiązanie dwustronne niezupełne. Celem Gestora było osiągnięcie
jakiegoś celu faktycznego albo prawnego np. wyleczenie niewolnika, zapłata długu. Mogły
być to czynności pojedyncze lub ciągłe np. zarządzanie majątkiem. Było bezpłatnym
świadczeniem usług. Gestor jeżeli raz podjął działanie w imieniu dominus negotii był
zobowiązany doprowadzić podjęte sprawy do końca nawet jeśli osoba, w imieniu której
działał zmarła. Wtedy był zobowiązany przenieść wszystkie uzyskane korzyści na dominus
negotii. Jeśli żył, to dawał rachunek, rozliczał się itp. Gestora obowiązywało zachowanie
najwyższej staranności, nie wystarczyła staranność jakiej trzeba było przestrzegać przy
prowadzeniu własnych spraw ale miał obowiązek zachować najwyższą staranność.
Natomiast dominus negotii miał obowiązek pokryć ze swojej strony pokryć wszystkie
wydatki, które Gestro poniósł, nawet wtedy jeśli działanie Gestora nie przyniosło
oczekiwanych rezultatów i miał obowiązek uwolnić Gestora od przyjętych na siebie
zobowiązań. Obydwie strony czerpały korzyść z kontraktu dlatego, że odpowiadała do
granic omnis culpa czyli za wszelką winę.
2) Bezpodstawne wzbogacenie. Prawnicy rzymscy w okresie republiki głosili zasadę, że można
domagać się tego co ktoś otrzymał niesłusznie. Wszystkie przypadki bezpodstawnego
wzbogacenia były likwidowane za pomocą takich samych środków procesowych
conditiones. Były to powództwa scricti iuris i prowadziły do zwrotu tego co jedna osoba
otrzymała bezpodstawnie z majątku drugiej.
Najwyższym przypadkiem bezpodstawnego wzbogacenia było świadczenie nienależne. Tzn,
że ktoś świadczył na rzecz drugiej osoby będąc w błędnym przekonaniu, że dług istnieje.
Osoba, która świadczyła będąc w mylnym przekonaniu o istnieniu długu, może domagać się
zwrotu świadczenia, które realizowała. Jeśli osoba przyjmująca świadczenie wiedziała, że
dług nie istnieje dopuszcza się kradzieży. Jeśli osoba, świadczyła, ale była błędnie
przekonana, o tym, że dług istnieje, to wtedy była to darowizna. (PRZYNAJMNEIJ TEN
JEDEN PRZYPADEK ZNAĆ)
3) Przypadkowa wspólność majątkowa - Communio Incides – Gdy strony przypadkiem stają
się współwłaścicielami jakiejś korzyści majątkowej. Jeśli współwłasność powstała bez
udziału współwłaścicieli z mocy zdarzeń od nich niezależnych np. w wyniku
współspadkobrania np. dzieci po śmierci ojca, wtedy zachodzi przypadkowa wspólność
majątkowa- Communio Incides.
Tak długo jak ona trwała, osoby uczestniczące w tej współasności czyli współwłaściciele
byli zobowiązani względem siebie do umożliwiania z korzystania z przedmiotu
współwłasności i oczywiście musieli ponosić wydatki proporcjonalne do swoich udziałów,
mieli prawo pobierać z tej rzeczy pożytki. Współwłaściciele odpowiadali do granic culpa
levis in concreto, czyli mieli obowiązek dołożyć takich staranności przy prowadzeniu czy
przy zbywaniu rzeczy będącej przedmiotem współwłasności jak gdyby ta rzecz była tylko i
wyłączeni ich własnością. Każdy ze współwłaścicieli mógł wystąpić w tej współwłasności
posługując się powództwem działowym przy okazji consorcium czyli actio familiae
erciscundae jeżeli taka współwłasność powstała na mocy współ-spadkobarania dzieci, a jeśli
powstała w jakikolwiek inny sposób, to przysługiwało im powództwo Actio communi
dividundo – przysługiwał też wspólnikom do rozliczenia spraw spółki.
4) Opieka (tutelae) – opiekun w zakresie zarządu majątkiem pupila (podopiecznego) miał
odpowiadać do granic culpa levis in concreto czyli miał się zajmować z taką starannoścą jak
gdyby zajmował się swoim własnym majątkiem. Obydwie strony mogły dochodzić
wzajemnie względem siebie pretensji. Opiekun mógł żądać zwrotu nakładów poczynionych
w związku ze sprawowaniem opieki nad pupilem, a pupil wydania tego wszystkiego co
opiekun dla niego uzyskał, rozliczenia z prowadzonych dla niego spraw. Opiekun miał do
dyspozycji actio tutelae contraria, a pupil actio tutelae directa i oba rodzaje tych powództwa
należały do powództw dobrej wiary (bonae fidei).
5) Legatum – zapis testamentowy – na mocy jego, dziedzic miał obowiązek wydać
legatariuszowi (zapisobiorcy) rzeczy, która należała do spadku. Dziedzic nabywa majątek
wraz z obciążeniami, które pozostawił spadkodawca i odpowiada za nie, a zapisobiorca
może uzyskać coś kosztem testamentu, jakąś korzyść majątkową ale nie ponosi
odpowiedzialności za długi spadkowe. Dziedzic to nie to samo co legatariusz. Dziedzic na
nocy zapisu testamentowego dziedzic mógł być zobowiązany do tego by wydać
legatariuszowi rzecz, która należała do spadku, rzecz jego własną albo rzecz należącą do
osoby trzeciej, lub miał tez obowiązek zezwolić aby tę rzeczy zapisobiorca sam sobie
zabrał. środkiem procesowym przysługującym legatariuszowi to wymuszenie od dziedzica
aby wydał zapisaną w testamencie rzecz przysługiwało actio ex testamento
DELICTA I JAK GDYBY DELICTA
Delicta – przestępstwa prawa prywatnego. Rzymianie tym przestępstwom przeciwstawiali
przestępstwa prawa publicznego (czyny niedozwolone, które godziły w interes publiczny np. zdrada
państwa, uchylanie się od służby wojskowej itp.) – crimina publica. Naruszają wyłącznie dobro
konkretnej jednostki. Te przestępstwa były ścigane początkowo z inicjatywy osoby poszkodowanej
której dobro zostało naruszone czy zagrożone. W okresie cesarstwa państwo przejęło ściganie
przestępstw w drodze postępowania sądowego w procesie kognitywnym. Początkowo sam
poszkodowany ścigał sprawcę przestępstwa, a potem państwo. Odpowiedzialność sprawcy z deliktu
prywatnego była odpowiedzialnością zindywidualizowaną czyli konkretny sprawca odpowiada za
konkretne przestępstwo, nie było odpowiedzialności zbiorowej. Głęboką rewolucję przeszły formy
dopuszczalnej represji z powodu deliktów prywatnych. Początkowo prymitywną formą w postaci
prawa zabicia zabicia złodzieja, który był przyłapany na gorącym uczynku (kradzieży
kwalifikowana) oraz kary talionu czyli prawo odwetu czyli „oko za oko” zastąpiono karą pieniężną.
Miały one charakter prywatny bo przysługiwały tylko poszkodowanemu. Osoby poszkodowane
deliktem prywatnym mogły dochodzić swoich należności od praw (?) za pomocą trzech rodzajów
powództw:
* actionem poenales – powództwo karne (służą do dochodzenia kar prywatnych)
* actiones mixtae – powództwo mieszane (zawierają cechy powództwa odszkodowawczego i
karnego)
* actiones reiperseputoriae – powództwo odszkodowawcze (służą do odzyskania odszkodowania)
Powództwa karne można było wytoczyć tylko przeciwko sprawcy deliktu, ale już przeciwko
jego spadkobiercy nie, chyba że jeszcze przed śmiercią nastąpiła litis contestatio czyli utwierdzenie
sporu między stronami. W przypadku szkody majątkowej osobami uprawnionymi do wniesienia
powództwa karnego byli również spadkobiercy poszkodowanego. Dochodzenie zniewagi było
ściśle osobistym i nie przechodziło na spadkobierców poszkodowanego. Jeśli sprawca był osobą
alieni iuris albo niewolnikiem, która pozostaje pod władzą zwierzchnika to zwierzchnik odpowiadał
za niego. jeżeli zwierzchnik wydał go poszkodowanemu w trybie odpowiedzialności noksalnej
sprawca o ile podczas procesu był już osobą wolną odpowiadał we własnym imieniu. Często aby
uniknąć odpowiedzialności sprzedawano lub uwalniano owego niewolnika i wtedy gdy on stawał
się osobą wolną i mógł w procesie odpowiadać za siebie samego. Ponadto sprawca (niewolnik)
ponosi odpowiedzialność za delikty z okresu niewoli jeszcze po wyzwoleniu.
Powództwa karne można było wnosić kumulatywnie przeciwko współsprawcom. Były one
tu dopuszczalne obok powództw odszkodowawczych. Natomiast powództwa „mieszane”, ponieważ
służyły do dochodzenia i kary, i odszkodowania równocześnie, nie dopuszczały kumulacji z innymi.
Nie można było dochodzić dwa razy tego samego. Mieszać można było tylko karne z
odszkodowawczymi.
Możemy wyróżnić przestępstwa prawa pretorskiego i cywilnego. W obrębie prawa cywilnego
wyróżniano: kradzież (furtum), rabunek (rapina), bezprawne wyrządzenie szkody, zniewaga
(iniuria).
Przestępstwa prawa pretorskiego to: metus (pod wpływem bojaźni, wymuszenia), dolus (pod
wpływem podstępu, oszustwa), gorszenie niewolnika (servi corruptio), działanie na szkodę
wierzycieli (fraus creditorum).
Kradzież – umyślny zabór rzeczy cudzej, dla osiągnięcia korzyści. Albo zabór samej rzeczy albo
kradzież używania (samo posiadanie).
Złodziej (fur) – był nim również fałszywy wierzyciel (falsus creditor) – oszust przyjmował
świadomie nienależne mu świadczenie, a także osoba, która ukrywała sprawcę kradzieży albo jego
łup czyli np paser czy poplecznik. Złodziejami byli również podżegacze i pomocnicy. Przedmiotem
kradzieży mogły być rzeczy ruchome ale także osoby. Początkowo Sabinianie próbowali objąć
przepisami o kradzieży także kradzież nieruchomości ale bezskutecznie. Przestępstwo kradzieży
było już regulowane w ustawie XII tablic i było wprowadzone w 2 rodzajach:
–
Furtum manifestum - w zależności czy złodzieja złapano na gorącym uczynku
–
Furtum nec manifestum – gdy ni złapano złodzieja na gorącym uczynku
Przy furtum manifestum - Jeśli schwytano złodzieja w nocy, z bronią można go było zabić po
uprzednim wezwaniu świadków, ale nie można było tego nadużywać zwłaszcza jeśli można go było
obezwładnić w każdy inny sposób. W pozostałych przypadkach trzeba go było przyprowadzić przed
pretora. Podlegał karze chłosty, a jeżeli złodziej był osobą niedojrzałą to zostaw oddany w ręce
osoby okradzionej celem odpracowania długu i musiała wyrówna szkodę i również podlegał
chłoście. Poszkodowany sam decydował co z taką osobą zrobić. Jeśli złodziej był niewolnikiem to
był karany chłostą a potem strącany ze Skały Tarpejskiej. Tej samej karze podlegali złodzieje, u
których rzecz znaleziono w wyniku rewizji, która była przeprowadzona przez poszkodowanego,
może on mieć w trakcie rewizji tylko przepaskę wokół bioder i misę w rękach by nie mógł niczego
podczas rewizji podrzucić podejrzanemu.
Przy furtum nec manifestum - Gdy nie schwytano na gorącym uczynku ale udowodniono fakt
popełnienia kradzieży karano go grzywną w wysokości podwójnej wartości skradzionej rzeczy.
Te sankcje przewidziane w ustawie XII tablic zostały uznane z biegiem czasu za zbyt
drastyczne i surowe i wprowadzono kary pieniężne odpowiadające czterokrotności wartości
skradzionej rzeczy. Poszkodowany w wyniku kradzieży miał do dyspozycji powództwo o
charakterze karnym i o charakterze odszkodowawczym. Przy kradzieżach kwalifikowanych było to
actio furti manifesti, które przysługiwała okradzionemu o poczwórną wartość i actio furti nec
manifesti, która przysługiwał okradzionemu o podwójną wartość skradzionej rzeczy. Obydwa
powództwa były infamujce czyli pociągały za sobą niesławę, należały do powództw karnych
dlatego, że miały na celu tylko ukaranie sprawcy.
Właściciel pozbawiony przedmiotu swojej własności miał do dyspozycji powództwo actio
Publiciana albo rei vindicatio oraz albo conditio furtiva – za jego pomocą osoba poszkodowana
mogła dochodzić odszkodowania, zwrotu wartości skradzionej rzeczy gdy ochrona rei vindicatio
zawodziła lub rzecz skradziona nie znajdowała się już u złodzieja albo przypadkiem zaginęła. Rei
vindicatio i conditio furtiva są powództwami o charakterze odszkodowawczym i dlatego właściciel
nie chciał wybierać pomiędzy jednym i drugim dlatego, że one nie mogły się kumulować.