Â
WIAT
N
AUKI
Kwiecieƒ 1997 85
W
grudniowym numerze Âwiata Na-
uki ukaza∏ si´ artyku∏ J. L. Castie-
go pt. „Jak przekroczyç logiczne ogra-
niczenia nauki”. Jestem zaniepokojony
faktem, ˝e na ∏amach tego czasopisma
zaczynajà pojawiaç si´ tak s∏abe nauko-
wo i dwuznaczne w wymowie artyku-
∏y. Po pierwsze, tytu∏ artyku∏u niewiele
ma wspólnego z treÊcià, która jest doÊç
typowym dla „powspó∏czesnego” prà-
du tzw. filozofii nauki przyk∏adem „piz-
zy” intelektualnej. Szumna nazwa i nie-
Êwie˝e lub zu˝yte (pami´tajà Paƒstwo
owoce drugiej Êwie˝oÊci?) ingrediencje,
ciasto z zakalcem i s∏ona cena; cena, któ-
rà p∏aci czytelnik nie majàcy dostatecz-
nego przygotowania, aby zrozumieç s∏a-
boÊci artyku∏u i od razu zareagowaç na
zawarte w nim jawne bzdury. Szkoda,
˝e t∏umacz artyku∏u nie zwróci∏ uwagi
czytelnikom na jawne bezsensy w arty-
kule Castiego, stosujàc odpowiednie
odnoÊniki.
Aby nie byç go∏os∏ownym krytykiem,
zwracam uwag´ na zupe∏nie b∏´dnà dys-
kusj´ jednej z trzech zagadek wymienio-
nych przez Castiego, a mianowicie sta-
bilnoÊci Uk∏adu S∏onecznego. Gdzie jak
gdzie, ale w Âwiecie Nauki nie powinno
si´ tak opisywaç niestabilnoÊci. Czytel-
nik wie ze szko∏y Êredniej, ˝e mechanika
newtonowska jest tylko przybli˝eniem
s∏usznym dla ma∏ych pr´dkoÊci ruchu
(bardzo dobrym w normalnej mechani-
ce nieba, ale ju˝ nie wystarczajàcym, by
wyjaÊniç ruch peryhelium Merkurego).
Wie, ˝e szczególna teoria wzgl´dnoÊci
dzia∏a, i dlatego nie mo˝e przejÊç do po-
rzàdku dziennego nad zdaniem: „osià-
gnie dowolnie du˝à pr´dkoÊç w skoƒ-
czonym czasie”.
Omówienie modelu Xia jest bez sen-
su i nikt nic z niego nie jest w stanie zro-
zumieç. Przytoczony jest po to, aby uza-
sadniç tez´ autora, która na koƒcu
artyku∏u jest inna ni˝ w tytule. Dalej:
omówienie problemu komiwoja˝era jest
wulgarne (por. znaczenie tego s∏owa wg
S∏ownika wyrazów obcych W. Kopaliƒ-
skiego). O ile pami´tam, w Âwiecie Nauki
by∏y ju˝ publikowane artyku∏y na ten
temat wyjaÊniajàce poprawnie, na czym
polega z∏o˝onoÊç obliczeniowa, na przy-
k∏ad zupe∏noÊç itd. Podane przez Ca-
stiego „sformu∏owanie” twierdzenia
Gödla nie jest poprawne. Pomijam mil-
czeniem tak˝e wulgarne omówienie
przez Castiego treÊci idei Penrose’a, od-
sy∏ajàc zainteresowanych czytelników
do mojego artyku∏ w Post´pach Fizyki.
Jak mówi dzisiejsza m∏odzie˝, mózg sta-
je, gdy w Âwiecie Nauki znajduje si´ tu˝
po omówieniu starego jak Êwiat „∏aƒ-
cuszka Sokratesa” zdanie: „Nie zawie-
ra on ˝adnej matematyki, jedynie pro-
sty wywód logiczny.”
Stwierdzam, ˝e to artyku∏ Castiego
nie zawiera ˝adnej informacji. Notabe-
ne to t∏umaczy, dlaczego tego typu
„wiedza” rozchodzi si´ „dowolnie szyb-
ko” w prasie nawet, jak widaç, powa˝-
nej. Ano dlatego, ˝e nie niesie informa-
cji, a wi´c nie podlega ograniczeniom
szczególnej teorii wzgl´dnoÊci.
Prof. dr hab. ¸ukasz A. Turski
Centrum Fizyki Teoretycznej PAN
*
P
rofesor ¸ukasz Turski w niezwykle
emocjonalny sposób zareagowa∏ na
treÊci aryku∏u J. L. Castiego pt. ,,Jak
przekroczyç logiczne ograniczenia na-
uki”. Nie dziwi´ si´ temu. Znajàc go
osobiÊcie, wiem, ˝e móg∏by napisaç na
ten temat znacznie lepszy artyku∏ i w tej
perspektywie tekst Castiego wydaje si´
mu szczególnie kiepski. I ˝eby ju˝ zejÊç
z p∏aszczyzny emocji – s∏ownik Kopa-
liƒskiego podaje jako jedno ze znaczeƒ
przymiotnika „wulgarny” okreÊlenie
„uproszczony”. Z tym mog´ si´ pogo-
dziç – rzeczywiÊcie, trudno bez uprosz-
czeƒ w jednym zdaniu, notabene s∏u-
˝àcym wy∏àcznie nakreÊleniu t∏a póê-
niejszych rozwa˝aƒ, streÊciç twierdze-
nie Gödla.
Przejdêmy do konkretów: w omawia-
nym tekÊcie, zarówno w wersji polskiej,
jak i w oryginale, nie znalaz∏em inkry-
minowanego zdania ,,osiàgnie dowol-
nie du˝à pr´dkoÊç w skoƒczonym cza-
sie”, jest natomiast zdanie,,mo˝e osià-
gnàç dowolnie du˝à pr´dkoÊç i w rezul-
tacie wyrwaç si´ z uk∏adu”. O ile mi
wiadomo, do rozwa˝aƒ o mo˝liwoÊci
wyrwania si´ cia∏a spod wp∏ywu od-
dzia∏ywania grawitacyjnego uk∏adu pla-
netarnego nie potrzeba si´ odwo∏ywaç
do szczególnej teorii wzgl´dnoÊci, nie
mog´ si´ zatem zgodziç w tym punkcie
z zarzutami autora listu.
Natomiast w pe∏ni zgadzam si´ z
ogólnà diagnozà profesora Turskiego.
Artyku∏ jest wyrazem pog∏´biajàcego
si´ trendu do ,,ucieczki od matematy-
ki”, a kto wie, czy nie od racjonalizmu w
ogóle, dotyczàcego nie tylko tzw. sze-
rokich kr´gów spo∏ecznych (patrz np.
rozprzestrzeniajàca si´ jak burza popu-
larnoÊç horoskopów), ale tak˝e, jak wi-
daç, nie omijajàcego Êwiata nauki. (Z in-
stytutem w Santa Fe, z którym zwiàzany
jest autor artyku∏u, wspó∏pracuje tak˝e
grono wybitnych specjalistów ró˝nych
dziedzin, nie wy∏àczajàc kilku laure-
atów Nagrody Nobla z fizyki – por. ar-
tyku∏ ,,K∏opoty ze z∏o˝onoÊcià”, Âwiat
Nauki, sierpieƒ 1995.) Jest to jednak fakt
spo∏eczny – potwierdzajà go w ca∏ej roz-
ciàg∏oÊci moje kontakty z kolejnymi
rocznikami studentów na Wydziale
Fizyki UW – i nie mo˝emy tego lek-
cewa˝yç. Nie pozwala nam na to m.in.
status nauki, której obaj staramy si´
s∏u˝yç.
Dr hab. Aleksander Strasburger
Wydzia∏ Fizyki UW
LISTY
Logiczne ograniczenia
W
grudniowym Âwiecie Nauki z ub. r.
na stronie 84 jest wzmianka o „me-
todzie Schlierena”. Nieporozumienie!
Niemieckie s∏owo Schlieren oznacza
nieregularnie rozmieszczone w prze-
zroczystym oÊrodku smugi o wspó∏-
czynniku za∏amania Êwiat∏a mniejszym
lub wi´kszym od otoczenia. Gdy te ró˝-
nice sà nieznaczne, wówczas smugi sà
niewidoczne, ale przy umiej´tnym ich
oÊwietleniu specjalnym uk∏adem op-
tycznym (striskop) wynalezionym
przez Teoplera mo˝na je wykryç i sfo-
tografowaç. Dzi´ki tej metodzie (po
niemiecku – Schlierenmethode) uwi-
dacznia si´ na przyk∏ad fal´ akustycznà
spi´trzonà przez pocisk w locie, wiry
Karmana w tunelu aerodynamicznym,
konwencj´ grawitacyjnà podczas roz-
puszczania w cieczy.
K∏opot z nazwà tego rodzaju smug
polega na tym, ˝e brak w s∏ownikach
ich odpowiedników w innych j´zykach.
JednoczeÊnie t∏umaczy tekstów z j´zy-
ka niemieckiego wprowadza w b∏àd dzi-
waczna – ale czasem i po˝yteczna – za-
sada gramatyczna, ˝e Niemcy wszystkie
rzeczowniki piszà du˝à literà, podob-
nie jak imiona i nazwiska. Tak si´ zro-
dzi∏a legenda o panu Schlierenie, który
nigdy nie istnia∏.
Prof. dr hab Jan Dobrzycki
Tajemniczy pan Schlieren