Pretty Little Liars Bez Skazy 02

background image
background image

1

background image

Shepard Sara

3/852

background image

Pretty Little Liars 02

4/852

background image

Bez skazy

NIE CIESZ SIĘ ZA WCZEŚNIE. TO
JESZCZE NIE

KONIEC.

Śledztwo w sprawie zniknięcia Alison przybi-
era nieoczekiwany

obrót. Do Rosewood powraca Toby, który
jest jak czarny kot –

zawsze zwiastuje kłopoty. Aria, Emily, Spen-
cer i Hanna tracą

grunt pod nogami.

Dziewczyny muszą połączyć siły, ale czy po-
trafią sobie zaufać?

2

5/852

background image

- Myślicie, że naprawdę to zrobi? —
wyszeptała Emily.

Przejeżdżające auto oświetliło na moment
domek

To by'ego.

— Nie — powiedziała Spencer, nerwowo
obracając w palcach

brylantowy kolczyk. — Blefuje.

Aria włożyła do ust kosmyk czarnych
włosów.

- Też tak myślę.

— Poza tym nie wiadomo, czy Toby w ogóle
tam jest —

dodała Hanna.

6/852

background image

Zapadło pełne napięcia milczenie. Widziały
już nieje den

numer, jaki wykręciła Ali, ale większość z
nich była zupełnie

niewinna. Kiedyś zakradła się do luk-
susowego salonu spa, żeby

poleżeć sobie w jacuzzi z morską wodą.
Innym razem dolała

trochę czarnej farby do włosów do szamponu
Melissy, siostry

Spencer. Ale teraz wszystkie czuły się jakoś...
nieswojo.

B u u u m!

3

Dla M.D.S. i UNS.

7/852

background image

„Oko za oko, aż wszyscy oślepną.

8/852

background image

Gandhi

4

TAK TO SIĘ ZACZĘŁO

Znasz tego chłopaka, który mieszka kilka
domów dalej i

wygląda jak największy psychopata na
świecie? Stoisz ze swoim

chłopakiem na werandzie i już masz go po-
całować na dobranoc,

kiedy nagle widzisz tego debila, jak sto i i się
g ap i. Czasem dostrzegasz go kątem oka,
kiedy plotkujesz w najlepsze z

przyjaciółkami. Na pewno nie pojawia się
przypadkowo. On jest

9/852

background image

jak czarny kot, który doskonale wie, którą
wybierzesz drogę. Gdy przejeżdża na rowerze
obok twojego domu, natychmiast myślisz

sobie: „To znak, że obleję egzamin z biologii".
Gdy krzywo na ciebie popatrzy, miej się na
baczności.

W każdym mieście jest taki chłopak, chłopak
jak czarny kot.

Ten

z

Rosewood

nazywał

się

Toby

Cavanaugh.

5

— Jeszcze trochę różu — Spencer Hastings
odchyliła się do

tyłu i przyjrzała badawczo twarzy swojej
przyjaciółki Emily

Fields. — Wciąż widać piegi.

10/852

background image

— Mam korektor Clinique — poderwała się
Alison

DiLaurentis i pobiegła po swoją sztruksową
kosmetyczkę.

Emily spojrzała do lusterka stojącego na sto-
liku w salonie

Alison. Przekrzywiła głowę w jedną, potem w
drugą stronę i

wydęła usta.

— Gdyby mama mnie teraz zobaczyła, toby
mnie zabiła.

— A my cię zabijemy, jeżeli to zmyjesz - os-
trzegła ją Aria

Montgomery, która z sobie tylko wiadomych
powodów hasała po

11/852

background image

pokoju niemal goła od pasa w górę, tylko w
biustonoszu z

włóczki,

własnoręcznie

zrobionym

na

drutach.

— Tak, Em, wyglądasz bosko — potwierdziła
Hanna Marin.

Siedziała po turecku na podłodze i cały czas
sprawdzała, czy

trochę za ciasne dżinsy biodrówki nie wpijają
jej się w krok.

Był kwietniowy, piątkowy wieczór. Ali, Aria,
Emiiy, Spencer

i Hanna chodziły do szóstej klasy i właśnie
odbywały jedno ze

swoich

cotygodniowych

całonocnych

spotkań. Robiły sobie

12/852

background image

wtedy nawzajem zbyt wyzywające makijaże,
zjadały tonę

chipsów i jednym okiem oglądały MTV na
telewizorze

plazmowym Ali. Dziś na dywanie leżały stosy
ciuchów, bo

chciały wymienić się ubraniami do końca
roku szkolnego.

Spencer

przymierzyła

cytrynowożółty

sweterek z kaszmiru do

swojego szczupłego torsu.

— Weź — zachęcała Ali. - Słodko w nim wy-
glądasz. Hanna

przyłożyła do bioder oliwkową sztruksową
spódnicę Ali i

przybrała pozę modelki.

13/852

background image

6

— Jak myślisz? - zwróciła się do Ali. —
Seanowi by się

podobało?

Ali jęknęła i rzuciła w Hannę poduszką. Od
kiedy za-

przyjaźniły się z sobą we wrześniu, Hanna
gadała tylko i

wyłącznie o tym, jak bardzo k o o o c h a
Seaiia Ackarda,

chłopaka ze swojej klasy. Znali się od przed-
szkola, a potem

chodzili do tej samej szkoły. W piątej klasie
Sean był

zwyczajnym

niewysokim

i

piegowatym

dzieciakiem, ale w

14/852

background image

wakacje urósł kilkanaście centymetrów i
wyszczuplał. Teraz

wszystkie dziewczyny chciały się z nim
całować.

Niesamowite, jak wiele mogło się zmienić w
ciągu roku.

Wszystkie dziewczyny — może poza Ali — aż
za dobrze

zdawały sobie z tego sprawę. W ubiegłym
roku były szarymi

myszkami. Spencer, najlepsza uczennica w
klasie, zawsze

siedziała w pierwszej ławce i zawsze zgłaszała
się do

odpowiedzi. Aria, trochę oderwana od
rzeczywistości, ćwiczyła

15/852

background image

figury baletowe, zamiast grać w piłkę jak
inni. Nieśmiała Emily należała do czołówki
pływaczek w stanie. Ci, którzy lepiej ją

poznali,

wiedzieli,

jak

skomplikowany

charakter kryje się pod

maską spokoju. Hanna, choć niezdar na i
ofermowata, z zapałem

studiowała każdy nowy numer „Vogue'a" i
„Teen VogueV. Od

czasu do czasu palnęła jakiś komentarz na
temat najnowszych

trendów w modzie, o których nikt nie słyszał.

Oczywiście każda z nich była na swój sposób
wyjątkowa.

Jednak mieszkały w Rosewood w stanie
Pensylwania — w

16/852

background image

miasteczku oddalonym o czterdzieści kilo-
metrów od Filadelfii, a tu ws z yst ko było na
swój sposób wyjątkowe. Kwiaty piękniej
pachniały, woda miała lepszy smak, a domy
były większe.

Mieszkańcy żartowali, że

7

nocą wiewiórki zbierają śmieci i pielą uliczne
klomby, żeby

Rosewood mogło sprostać oczekiwaniom
swoich wymagających

mieszkańców. W miejscu bez skazy trudno
się było czymś

wyróżniać.

Udawało się to tylko Ali. Miała długie blond
włosy, idealnie

17/852

background image

owalną twarz i wielkie niebieskie oczy. Żadna
dziewczyna nie

mogła się z nią równać. Kiedy zjednoczyła je
wszystkie —

czasem czuły się tak, jakby je o dkr ył a —
przestały być szarymi myszkami. Nagle
dostały przepustkę na tereny, na które

wcześniej nigdy by się nie zapuściły. Mogły,
na przykład, zaraz po wyjściu ze szkolnego
autobusu przebierać się w

minispódniczki w szkolnej łazience. Albo
posyłać chłopakom

liściki przypieczętowane pocałunkiem ust
pomalowanych

błyszczykiem. Albo dumnie paradować w
jednym szeregu po

18/852

background image

szkolnym korytarzu, siejąc postrach wśród
wszystkich

frajerów,

których

i

tak

ignorowały.

Ali chwyciła tubkę z fioletowym błyszczykiem
i

rozsmarowała go na ustach.

— Kim jestem?

Dziewczyny parsknęły śmiechem. Ali parodi-
owała Imogen

Smith, dziewczynę z ich klasy, która trochę
za bardzo lubiła

swoją szminkę.

— Nie, czekaj — Spencer wydęła wąskie usta i
wręczyła Ali

poduszkę. — Włóż to pod koszulkę.

19/852

background image

Fajne.

Ali

wcisnęła

poduszkę

pod

różowy

podkoszulek polo i znowu

rozległ się chichot. Plotka głosiła, że Imogen
poszła kiedyś na całość z Jeffreyem Kleinem
z dziesiątej klasy i zaszła z nim w ciążę.

— Jesteście paskudne — zaczerwieniła się
Emily.

8

Była najlepiej ułożona z całej grupy, być
może z powodu

bardzo surowych rodziców, którzy wychowali
ją w poczuciu, że

dobra zabawa to dzieło szatana.

— Co, Em? — Ali wzięła Emily pod ramię. —
Imogen

20/852

background image

wygląda jak wieloryb. Niech się cieszy, jeśli
to tylko ciąża.

Dziewczyny zaśmiały się znowu, ale tym
razem nieco

nerwowo. Ali potrafiła bezbłędnie rozpoznać
słaby punkt każdej z nich. Nawet jeśli nie
myliła się co do Imogen, zastanawiały się, czy
i im obrabiała tyłki, gdy nie stały w pobliżu.
Czasem tak im się wydawało.

Znowu zaczęły przeglądać ubrania. Aria za-
kochała się w

szykownej sukience od Kreda Perry'ego,
należącej do Spencer.

Emily włożyła bardzo krótką skórzaną spód-
niczkę, odsłaniającą

jej chude nogi, i zapytała, czy nie sądzą, że
jest za krótka. Ali uznała, że dżinsy Hanny

21/852

background image

mają za szerokie nogawki i natychmiast je
zdjęła, pokazując różowe, atłasowe męskie
bokserki. Kiedy

przechodziła wzdłuż okna do wieży stereo,
nagle zamarła.

— O Boże! — wrzasnęła, chowając się za
pluszową kanapą w

kolorze jagodowym.

Dziewczyny zerwały się na równe nogi. Za
oknem stał Toby

Cavanaugh. Po prostu... stał. I gapił się na
nie.

— Oj, oj, oj! — Aria zakryła piersi, bo przed
chwilą zdjęła

sukienkę Spencer i teraz znowu stała tylko
we włóczkowym

22/852

background image

staniku.

Spencer, w pełni ubrana, podbiegła do okna.

— Spadaj stąd, zboczeńcu! — krzyknęła.

Toby uśmiechnął się złośliwie, odwrócił się i
szybko oddalił.

Większość

ludzi

na

widok

Toby'ego

przechodziła na drugą

stronę ulicy. Był starszy od dziewczyn, blady,
wysoki

9

i chudy. Zawsze błąkał się sam po okolicy,
jakby wszystkich

szpiegował. Krążyło o nim wiele plotek. Że
ktoś go przyłapał, jak całował się z
języczkiem z własnym psem. Że świetnie pły-
wał, bo miał skrzela zamiast płuc. Że sypiał w

23/852

background image

trumnie stojącej w domku na drzewie ros-
nącym na podwórku jego domu.

loby rozmawiał tylko z jedną osobą - swoją
przyrodnią siostrą

Jenną, która chodziła z nimi do klasy. Jenna
też była beznadziejną wieśniarą, jednak nie
aż tak przerażającą. Przynajmniej potrafiła
zbudować pełne zdanie, i w pewien irytujący
sposób była ładna.

Miała gęste ciemne włosy, wielkie, szczere
zielone oczy i

wydatne czerwone usta.

- Czuję się, jakby mnie ktoś zg w ałc ił - Aria
otrząsnęła się, jakby jej chude ciało pokryły
bakterie E. coli. Niedawno uczyli się o nich
na biologii. — Jak on śmie nas straszyć?

Ali poczerwieniała z gniewu.

24/852

background image

- Dostanie za swoje — powiedziała.

- Jak? - Hanna otworzyła szeroko jas-
nobrązowe oczy. Ali

myślała przez chwilę.

- Odpłacimy' mu pięknym za nadobne.

Wyjaśniła

im,

że

trzeba

Toby'ego

przestraszyć. Jeśli nie

szwendał się po okolicy, szpiegując sąsiadów,
na pewno był w

swoim domku na drzewie. Siedział tam od
rana do nocy, grając w elektroniczną grę, a
może budował gigantycznego robota, który

miał zrównać z ziemią ich szkołę. Niestety,
jak sama nazwa

25/852

background image

wskazuje, domek na drzewie znajdował się
na drzewie, a Toby za każdym razem wciągał
do środka sznurową drabinkę, żeby nikt

go nie śledził. Nie mogły tak po prostu wejść
do środka i

krzyknąć: „Uhuuuu!".

10

— Musimy zdobyć petardy. Na szczęście
wiemy, skąd je

wziąć — Ali uśmiechnęła się szeroko.

Toby miał bzika na punkcie sztucznych ogni.
U stóp drzewa

zawsze mocował w ziemi petardy, które
często odpala] przez

okno w domku.

26/852

background image

— Zakradniemy się tam, weźmiemy jedną i
zapalimy mu pod

oknem — wyjaśniła Ali. — Narobi w majtki ze
strachu.

Dziewczyny

popatrzyły

na

dom

Cavanaughów po drugiej

stronie ulicy. Nie było jeszcze późno, ledwo
wpół do jedenastej, ale prawie wszystkie świ-
atła już zgaszono.

— No nie wiem — powiedziała Spencer.

— Właśnie — zgodziła się z nią Aria. — A jak
coś się nie uda?

Ali westchnęła teatralnie:

— Ej, dziewczyny.

Zapadła cisza. Hanna chrząknęła.

27/852

background image

— Jak dla mnie to fajny plan — powiedziała.

— No dobra - uległa Spencer.

Emily i Aria tylko wzruszyły ramionami na
znak zgody. Ali

klasnęła i gestem przywołała wszystkie na
kanapę stojącą pod

oknem.

— Ja pójdę to zrobić. Obserwujcie mnie stąd.

Dziewczyny usiadły przy wielkim oknie w
salonie i patrzyły,

jak Ali przechodzi przez ulicę. Dom Toby'ego
był usytuowany

pod

kątem

w

stosunku

do

domu

DiLaurentisów. Zbudowano go

28/852

background image

w stylu wiktoriańskim, tak jak dom Ali, jed-
nak ani jeden, ani

drugi nie mógł się równać rozmiarami z
farmą Spencer,

sąsiadującą z domem Ali. Na terenie swojej
posiadłości

Hastingsowie mieli własny młyn, dom z
ośmioma sypialniami,

garaż na pięć samochodów,

11

basen okolony skalami i stodołę przebudow-
aną na domek

gościnny.

AU wbiegła na teren posesji Cavanaughów, a
potem podeszła

29/852

background image

do domku na drzewie. Przysłaniały go wyso-
kie wiązy i sosny, ale światła ulicznych
latarni rzucały dość światła, by dziewczyny

mogły dostrzec jego zarys. Minutę później
zobaczyły, jak Ali

trzyma w dłoni petardę i cofa się o jakieś
dwadzieścia kroków, żeby zajrzeć do środka
domku przez okno, w którym widać było

niebieską poświatę.

— Myślicie, że naprawdę to zrobi? —
wyszeptała Emily.

Przejeżdżające auto oświetliło na moment
domek

Toby'ego.

— Nie — powiedziała Spencer, nerwowo
obracaj ąc w

30/852

background image

palcach jeden z brylantowych kolczyków,
które podarowali jej

rodzice w nagrodę za same piątki na
świadectwie. — Rlefuje.

Aria włożyła do ust kosmyk czarnych
włosów.

— Też tak myślę.

— Poza tym nie wiadomo, czy Toby w ogóle
tarn jest —

dodała Hanna.

Zapadło pełne napięcia milczenie. Widziały
już niejeden

numer, jaki wykręciła Ali, ale większość z
nich była zupełnie

niewinna. Kiedyś zakradła się do luk-
susowego salonu spa, żeby

31/852

background image

poleżeć sobie w jacuzzi z morską wodą.
Innym razem dolała

trochę czarnej farby do włosów do szamponu
Melissy, siostry

Spencer. Wysyłała do Mony Vanderwaal,
klasowego

pośmiewiska, listy miłosne pisane niby przez
dyrektora

Appletona. Ale teraz wszystkie czuły się
jakoś... nieswojo.

B u u u m!

12

Emily i Aria aż podskoczyły. Spencer i Hanna
przycis nęły

twarze do szyby. Po drugiej stronie ulicy
panowała ciemność.

32/852

background image

Tylko z okna domku na drzewie sączyło się
blade światło.

— Może to nie była petarda — Hanna spojrz-
ała z ukosa.

— A niby co? — zapytała sarkastycznie Spen-
cer. — Pistolet?

Naraz dobiegło je szczekanie wilczura
Cavanaughów.

Dziewczyny chwyciły się za ręce. Na wer-
andzie zapaliło się

światło. Rozległy się głosy, a pan Cavanaugh
wybiegi przez

boczne drzwi. Nagle w oknie domku na drze-
wrie po jawiły się

języki ognia. Pożar zaczął się rozprzestrzeni-
ać. Wyglądało to jak na filmie wideo, który
rodzice co roku kazali oglądać Emily.

33/852

background image

Rozległo się wycie syren.

Aria spojrzała na przyjaciółki.

— Co się dzieje? — spytała.

— Myślicie, że...? — wyszeptała Spencer.

— A jeśli Ali... — zaczęła Hanna.

— Dziewczyny — usłyszały głos za plecami.

Ali stała w drzwiach salonu. Chwyciła się pod
boki. Nigdy

wcześniej nie widziały jej tak bladej.

— Co się stało? — zapytały jednym głosem,
Ali miała

zmartwioną minę.

— Nie wiem. Ale to nie moja wina.

34/852

background image

Syreny zbliżały się, aż wreszcie pod domem
Cava-naughów

zatrzymała

się

karetka.

Sanitariusze

wyskoczyli i popędzili w

stronę domku na drzewie. Sznurowa dra-
binka była spuszczona.

— Ali, co się stało? — Spencer spojrzała na
nią. — Musisz

nam powiedzieć! — zawołała i pobiegła do
drzwi.

Ali ruszyła za nią.

13

- Spence, zostań!

Hanna i Aria popatrzyły po sobie. Za bardzo
się bały, żeby

35/852

background image

wyjść. Ktoś mógłby je zobaczyć.

Spencer schowała się za krzewem i patrzyła
na drugą stronę

ulicy. Wtedy zobaczyła wielką dziurę o nier-
ównej krawędzi w

miejscu okna w domku Toby'ego. Usłyszała,
że ktoś skrada się z tyłu.

- To ja — szepnęła Ali.

- Co...

Spencer nie zdążyła zadać pytania, bo jeden z
pielęgniarzy,

który wspiął się do domku, teraz kogoś z
niego wynosił. Czy

Toby'emu co ś si ę st ało? Nie ż yje?

36/852

background image

Dziewczyny, i te w domu, i te na zewnątrz,
wyciągnęły szyje,

żeby coś zobaczyć. Serca biły im szybciej.
Nagle zamarły.

To nie był Toby. To była Jenna.

Kilka minut później Ali i Spencer wróciły do
środka. Ali z

niesamowitym spokojem opowiedziała im, co
się stało. Petarda

wpadła do domku i uderzyła Jennę. Nikt nie
widział, jak Ali ją zapalała, więc były
bezpieczne, jeśli tylko żadna nie puści pary z
gęby. W końcu petarda należała do Toby'ego.
Jeśli gliny kogoś o to oskarżą, to właśnie
jego.

Przez całą noc płakały i tuliły się do siebie,
zasypiały i znowu się budziły. Spencer była w

37/852

background image

takim szoku, że przez kilka godzin leżała sku-
lona przed telewizorem i tylko przerzucała
kanały, od Cartoon Network do Animal

14

Planet i z powrotem. Kiedy obudziły się
następnego dnia, cała

okolica huczała od plotek. Ktoś się przyznał.
Toby.

Dziewczyny myślały, że to jakiś żart, ale
lokalna gazeta

potwierdziła, że Toby przyznał się, że pod-
czas zabawy fa-

jerwerkami w domku na drzewie przypadko-
wo rzucił jeden

prosto w twarz swojej siostrze. Wybuch ją
oślep i ł. Ali

38/852

background image

przeczytała to na głos. Siedziały w kuchni
przy stole, trzymając się za ręce. Wiedziały,
że mogą odetchnąć z ulgą, ale przecież...

znały prawdę.

Jcnna podczas kilkudniowego pobytu w
szpitalu była w stanie

histerii. Wszyscy pytali ją, co się stało, ona
zaś, zupełnie

zdezorientowana, nie umiała odpowiedzieć.
Nie mogła też sobie

przypomnieć, co się działo bezpośrednio
przed wypadkiem.

Lekarze orzekli, że to najprawdopodobniej
wynik wstrząsu

pourazowego.

39/852

background image

W szkole zorganizowano szkolenie przeciw-
pożarowe, a

potem imprezę charytatywną i kiermasz
wypieków. Dziewczyny,

szczególnie Spencer, z niezwykłym zapałem
brały udział w tych

imprezach, choć oczywiście udawały, że nie
mają zielonego

pojęcia, co się stało. Jeśli ktoś pytał,
odpowiadały, że Jenna to taka słodka dziew-
czyna i jedna z ich najlepszych kumpelek.
Inne dziewczyny, które nie zamieniły z nią
nawet słowa, teraz

twierdziły podobnie. Jenna nigdy już nie
wróciła do szkoły w

Rosewood. Zaczęła się uczyć w specjalnej
szkole dla

40/852

background image

niewidomych w Filadelfii i od tamtego
wieczoru jej nie widziano.

Te tragiczne wydarzenia stopniowo zami-
atano pod dywan, a

Toby nie próbował wyjawić prawdy. Do
końca roku uczył się w

domu, pod kierunkiem rodziców. Kiedy

15

minęło lato, przeniósł się do poprawczaka w
Maine. Wyjechał

po cichu pewnego pięknego sierpniowego
dnia. Ojciec odwiózł

go na stację kolejową, skąd już sam pojechał
pociągiem na

41/852

background image

lotnisko. Tego samego popołudnia dziew-
czyny widziały, jak jego rodzice rozebrali
domek na drzewie. Jakby chcieli wymazać

wszystkie ślady istnienia Toby'ego.

Dwa dni po wyjeździe Toby'ego rodzice AU
zabrali ją i jej

przyjaciółki na biwak w góry Poconos. W
piątkę pływały tratwą i wspinały się na
skałki. Opalały się na brzegu jeziora. Pewnej

nocy, kiedy zaczęły rozmawiać o Jennie i
Tobym — co często

zdarzało im się tego lata — Ali przypomniała
im, że nigdy,

p rzen i gd y nie wolno im zdradzić tajem-
nicy. Milczenie aż po grób miało na
wieczność przypieczętować ich przyjaźń. Tej

42/852

background image

nocy, kiedy zasunęły już wejście do swojego
namiotu i włożyły na

głowę kaptury kaszmirowych bluz J. Crew,
Ali dała każdej

bransoletkę ze sznurka w jaskrawych kolor-
ach, co miało sym-

bolizować łączącą je więź. Zawiązała branso-
letki na ich

nadgarstkach i każdej kazała powtórzyć:
„Obiecuję milczeć aż po grób".

Każda z nich wypowiedziała słowa przysięgi.
N a koniec Ali

sama zawiązała sobie bransoletkę.

- Aż po grób — wyszeptała, kiedy zawiązała
węzełek, i

położyła dłoń na sercu.

43/852

background image

Chwyciły się za ręce. Mimo tej strasznej sytu-
acji cieszyły się, że mają siebie nawzajem.

Nie zdejmowały bransoletek nawet pod
prysznicem. Nosiły je

w czasie wycieczek szkolnych do Waszyng-
tonu i do skansenu

historycznego w Williamshurgu (Spencer
wyjechała wtedy na

Bermudy). Nie ściągały ich w czasie tren-
ingów hokeja ani nawet w czasie grypy. Ali
udawało

16

się zachować swoją bransoletkę w najwięk-
szej czystości,

jakby brud mógł zniweczyć cały sens jej
noszenia. Czasem

44/852

background image

dotykały bransoletek palcami i szeptały: —
Aż po grób.

Dzięki temu przypominały sobie, jak blisko
się przyjaźnią.

Wypowiadały te słowa niczym tajemne za-
klęcie. Tylko one znały

ich prawdziwe znaczenie. Ali nawet kiedyś to
powiedziała,

prawie rok później, ostatniego dnia siódmej
klasy, kiedy zebrały się na kolejną całonocną
imprezę, inaugurującą sezon letni. Nie przy-
puszczały wtedy, że za kilka godzin Ali
zaginie.

I że tego dnia umrze.

17

1

45/852

background image

A MYŚLAŁYŚMY, ŻE SIĘ PRZYJAŹNIMY

Spencer Hastings stała na soczyście zielonym
trawniku przed

kościołem w Rosewood razem z trzema
dawnymi

przyjaciółkami: Hanną Marin, Arią Mont-
gomery i Emily Fields.

Od czasu tajemniczego zniknięcia Alison
DiLau-rentis nie

zamieniły z sobą ani słowa. Spotkały się
ponownie po trzech

latach, w czasie mszy za duszę Alison. Dwa
dni wcześniej

robotnicy znaleźli ciało Ali pod betonową
płytą, za jej dawnym domem.

46/852

background image

Spencer ponownie spojrzała na treść SMS-a,
którego właśnie

dostała.

Wciąż tu jestem, suki. I wiem o wszystkim.

A.

— O Boże — wyszeptała 1 lanna.

Na ekranie jej telefonu pojawił się ten sam
tekst. Aria i Emily też dostały identyczną
wiadomość. Przez cały

18

poprzedni tydzień każda z nich dostawała
maile, SMS-y i

wiadomości na komunikatorach od kogoś,
kto podpisywał się

47/852

background image

literą A. Przypominał im o wydarzeniach z
siódmej klasy, z

okresu, kiedy zniknęła Ali, ale także o kilku
nowych

tajemnicach... o tym, co działo się tera z.

Spencer przez jakiś czas myślała, że A. to Al-
ison, która

wróciła, teraz jednak należało taką możli-
wość zdecydowanie

wykluczyć, prawda? Ciało Ali zgniło pod
betonową płytą. Nie

żyła... i to od dawna.

— Myślicie, że chodzi o... o sprawę Jenny? —
wyszeptała

Aria, przesuwając dłonią po kwadratowym
podbródku.

48/852

background image

Spencer wsunęła telefon z powrotem do
tweedowej torebki od

Kate Spade.

— Nie powinnyśmy o tym tutaj rozmawiać.
Ktoś może

usłyszeć — powiedziała.

Spojrzała nerwowo na schody do kościoła.
Przed chwilą stali

tam Toby i Jen na Cavanaugh. Spencer nie
spotkała Toby'ego, od kiedy Ali zniknęła, a
Jennę widziała po raz ostatni w noc

wypadku, w ramionach pielęgniarza, który
wynosił ją z domku.

— Przy huśtawkach? - wyszeptała Aria.

Miała na myśli plac zabaw należący do
przedszkola w

49/852

background image

Rosewood, gdzie niegdyś regularnie się
spotykały.

— Idealnie — powiedziała Spencer, prze-
ciskając się przez

tłum żałobników. — Tam się spotkamy.

Było późne popołudnie pięknego jesiennego
dnia. Powietrze

pachniało jabłkami i drzewnym dymem. N a
niebie unosił się

balon. Doskonały dzień na nabożeństwo
żałobne za duszę jednej

z najpiękniejszych dziewczyn w Rosewood.

19

„Wiem o wszystkim".

50/852

background image

Spencer przeszył zimny dreszcz. To pewnie
blef. Niezależnie

od tego, kim jest A,,, na pewno nie wie
wszystkiego. Na pewno

nie wie o sprawie Jenny... a już na pewno nie
zna tajemnicy, którą Spencer dzieliła tylko z
Ali. W noc wypadku Jenny Spencer była
świadkiem czegoś, czego nie widziały po-
zostałe dziewczyny. Ali zabroniła jej o tym
mówić nawet przyjaciółkom. Spencer chciała
im wyjawić sekret, ale skoro nie mogła,
zepchnęła go na dno

świadomości, jakby nigdy nie istniał.

Ale jednak... istniał.

Po tym jak Ali wystrzeliła petardą prosto w
okno domku na

51/852

background image

drzewie, Spencer wybiegła na zewnątrz, na
świeże wiosenne,

kwietniowe powietrze. Wokół rozchodził się
zapach spalonych

włosów. Zobaczyła, jak po rozkołysanej dra-
bince jakiś

pielęgniarz wynosi Jennę z domku na drzew-
ie. Ali stała obok

niej.

— Specjalnie to zrobiłaś? — zapytała Spen-
cer, sparaliżowana

strachem.

— Nie! — Ali ścisnęła jej ramię. — To był...

Przez kilka lat Spencer próbowała wyprzeć z
pamięci to, co

52/852

background image

stało się potem. Nagle podbiegł do nich Toby
Cavanaugh. Pot

skleił mu włosy, a jego blada zazwyczaj twarz
była teraz

czerwona. Podszedł do Ali.

— Wid zi ał e m ci ę. — Toby trząsł się z
gniewu. Spojrzał na

swój dom, przed którym stał wóz policyjny.
— Powiem im.

Spencer westchnęła. Drzwi karetki zamknęły
się z trzaskiem i

dźwięk syren oddalał się od domu. Ali
milczała.

20

— Tak, ale ja t eż cię widziałam, Toby — pow-
iedziała po

53/852

background image

chwili. — I jak piśniesz choć słówko, powiem
twoim

ro dzi co m.

Toby cofnął się o krok. -Nie.

— Tak — odparła Ali. Choć miała ledwie metr
sześćdziesiąt

pięć, nagle wydała się wyższa od niego. — Ty
odpaliłeś petardę.

Ty zraniłeś siostrę.

Spencer chwyciła ją za ramię. Co ona
wyprawia? Ali wyrwała

się.

— Przyrodnią siostrę — mruknął Toby prawie
bezgłośnie.

54/852

background image

Spojrzał na domek na drzewie, a potem na
koniec ulicy. Pod

dom Cavanaughów podjeżdżał kolejny sam-
ochód policyjny.

— Jeszcze cię dopadnę — warknął. —
Poczekaj tylko. I

zniknął.

Spencer wzięła Ali za rękę.

— Co teraz zrobimy?

— Nic — powiedziała Ali beztrosko. —
Wszystko gra.

— Alison... — Spencer nie wierzyła własnym
uszom. — Nie

słyszałaś, co powiedział? Widział cię. Teraz
pójdzie na policję.

55/852

background image

— Nie sądzę — uśmiechnęła się Ali. — Mam
na niego haka.

Potem nachyliła się i powiedziała Spencer na
ucho, na czym

przyłapała Toby'ego. Było to tak obrzydliwe,
że Ali zapomniała, że ma w ręku petardę,
która przypadkowo wystrzeliła w stronę

domku na drzewie.

Ali kazała Spencer przysiąc, że nie powie nic
pozostałym

dziewczynom. Ostrzegła ją, że jeśli Spencer
puści

21

farbę, to już ona wymyśli sposób, żeby zrzu-
cić na nią całą

56/852

background image

winę. Więc milczała ze strachu przed tym, co
może zrobić Ali.

Bała się, że Jenna coś powie, bo na pewno
pamiętała, że to nie była sprawka Toby'ego.
Tymczasem Jenna miała mętlik w głowie

i twierdziła, że nie pamięta tamtej nocy. A
rok później Ali

zaginęła.

Policja przesłuchała wszystkich, Spencer też.
Pytali, czy ktoś chciał skrzywdzić Ali. Spencer
od razu przyszedł na myśl Toby.

Nie mogła zapomnieć tego, jak powiedział, że
ją dopadnie. Tylko że doniesienie policji na
Toby'ego wiązało się z wyjawieniem

całej prawdy o wypadku Jenny i wzięciem na
siebie części

57/852

background image

odpowiedzialności. Przecież przez cały czas
znała prawdę i

nikomu nic nie powiedziała. Musiałaby też
wyjawić

przyjaciółkom tajemnicę, którą skrywała od
ponad roku.

Postanowiła nadal milczeć.

Spencer zapaliła kolejnego papierosa i
wyjechała z przy-

kościelnego parkingu. Więc j ed n ak. Wbrew
temu, co głosiła

ostatnia wiadomość, wiedza A. była ogran-
iczona. Chyba że A. to Toby Cavanaugh...
Nie, to bez sensu. Wiadomości od A.

dotyczyły tajemnicy, o której wiedziała tylko
Ali. W siódmej

58/852

background image

klasie Spencer całowała się z łanem, chło-
pakiem swojej siostry Melissy. Spencer pow-
iedziała o tym tylko jednej osobie — Ali.

Poza tym jedna wiadomość od A. dotyczyła
Wrena, byłego

chłopaka jej siostry, z którym Spencer nie
tylko się całowała w zeszłym tygodniu.

Ale Cavanaughowie nad al mieszkali przy tej
samej ulicy, co

Spencer. Toby mógł z łatwością obserwować
ją przez lornetkę.

Poza tym b y ł w Rosewood, choć wrzesień
już się zaczął i już

dawno powinien pojechać do swojej szkoły z
internatem.

22

59/852

background image

Spencer zatrzymała samochód na brukow-
anym podjeździe

pod szkołą. Przyjaciółki już na nią czekały na
placu przed

przedszkolem. Stał na nim piękny drewniany
zamek, z

wieżyczkami, chorągiewkami i zjeżdżalnią w
kształcie smoka.

Na parkingu nie było ani jednego auta, nikt
nie spacerował po

brukowanych ścieżkach, a na boiskach nic
odbywał się żaden

trening. Dzień pogrzebu Ali ogłoszono dniem
wolnym od zajęć.

— Więc wszystkie dostałyśmy wiadomość od
A.? — zapytała

60/852

background image

Hanna, kiedy Spencer do nich podeszła.

Wyjęły telefony i wlepiły wzrok w otrzymaną
wcześniej

wiadomość.

— Ja dostałam jeszcze dwie inne — powiedzi-
ała ostrożnie

Emily. — Myślałam, że to od Ali.

— Ja też! — rzuciła Hanna, uderzając dłonią
o ścianę do

wspinaczki.

Aria i Spencer kiwnęły głowami. Spoglądały
na siebie

nerwowo szeroko otwartymi oczami.

— Na jaki temat? — Spencer spojrzała na
Emily. Emily

61/852

background image

odgarnęła z oczu kosmyk jasnych włosów.

- Osobisty.

Spencer była tak zaskoczona, że roześmiała
się głośno.

— Przecież ty nigdy nie masz tajemnic, Em!

Emily była najlepszą, najsłodszą dziewczyną
pod słońcem.

Teraz jednak wyglądała na urażoną.

— Owszem, mam.

— Och — Spencer zeskoczyła ze schodów
prowadzących na

zjeżdżalnię. Wzięła głęboki oddech. Myślała,
że poczuje zapach błota i kurzu. Zamiast tego
doszedł ją swąd spalonych włosów,

62/852

background image

jak tej nocy, kiedy zdarzył się wypadek
Jenny. — A ty, Hanno?

23

Hanna zmarszczyła swój mały zadarty nos.

— Skoro Emily nie mówi, to ja też nie. To
było coś, o czym

wiedziała tylko Ali.

— To tak jak w wiadomościach do mnie -
powiedziała szybko

Aria i spuściła wzrok.

Spencer poczuła, że ściska się jej żołądek.

— Więc każda z nas ma tajemnice, o których
wiedziała tylko

Ali?

63/852

background image

Wszystkie

pokiwały

głową.

Spencer

parsknęła z pogardą.

— Myślałam, że się przyjaźnimy.

Aria spojrzała na Spencer spod uniesionych
brwi.

— A czego dotyczyły twoje wiadomości? —
spytała. Spencer

wcale nie uważała, że sekret dotyczący lana
był

aż tak pikantny. Nie mógł się równać z tym,
co wiedziała o

sprawie Jenny. Ale była zbyt dumna, by go
wyjawić.

— To sekret, o którym tak jak w waszym
wypadku wiedziała

64/852

background image

tylko Ali. — Założyła włosy za uszy. — Ale
mail od A. dotyczył

też tego, co się dzieje teraz. Poczułam się,
jakby ktoś mnie

szp i ego wa ł.

Aria otworzyła szerzej swoje zimne, błękitne
oczy.

— U mnie też tak było.

— Więc ktoś śledzi nas wszystkie — pow-
iedziała Emily. Na

jej ramieniu wylądowała biedronka. Emily
strząsnęła ją, jakby to był przerażający robal.
Spencer wstała.

— Myślicie, że to może... Toby? Wyglądały na
zdumione.

— Dlaczego akurat on? — zapytała Aria.

65/852

background image

- Miał swój udział w sprawie Jenny — pow-
iedziała Spencer

ostrożnie. — Co jeśli zna prawdę? Aria
wskazała na swój telefon.

24

— Myślisz, że to dotyczy... sprawy Jenny?
Spencer oblizała

usta. „Powiedz im".

— Nadal nie wiemy, czemu Toby wziął na
siebie winę —

zaczęła ostrożnie, chcąc się przekonać, co na
to odpowiedzą.

Hanna myślała przez chwilę.

— Toby mógł się dowiedzieć o tym tylko od
którejś z nas. —

66/852

background image

Spojrzała na pozostałe podejrzliwie. — Ja
nikomu nie

powiedziałam.

— Ja też nie! — jednocześnie wykrzyknęły
Aria i Emily.

— A jeśli Toby dowiedział się w inny sposób?
- zapytała

Spencer.

— Myślisz, że ktoś inny zobaczył Ali tamtej
nocy i powiedział

mu? — spytała Aria. — A może on ją widział?

— Nie... Chodzi mi o to, że... Zresztą sama
nie wiem

-powiedziała Spencer. — Tak się tylko
zastanawiam.

67/852

background image

„Powiedz im", powtórzyła sobie w myślach,
ale nie mogła się na to zdobyć. Każda z nich
patrzyła na pozostałe z rezerwą jak wtedy, za-
raz po zaginięciu Ali, kiedy ich przyjaźń nagle
runęła.

Gdyby Spencer powiedziała im teraz prawdę
o Tobym,

znienawidziłyby ją za to, że ukryła tę inform-
ację przed policją.

Może nawet obwiniłyby ją o śmierć Ali.

I może miałyby rację. A jeśli Toby...
naprawdę to zrobił?

— Tak tylko się zastanawiam — Spencer
usłyszała nagle

własny głos. — Pewnie się mylę.

— Ali mówiła, że wiemy tylko my - Emily mi-
ała mokre oczy.

68/852

background image

- Kazała nam prz ys i ą c. Pamiętacie?

— Poza tym — dodała Hanna — skąd Toby
mógłby tyle o nas

wiedzieć? To już prędzej jakaś przyjaciółka A
li z drużyny

hokejowej albo jej brat, albo ktoś, komu mo-
gła o tym powiedzieć.

Toby'ego nienawidziła z całego serca. Zresztą
tak jak my

wszystkie.

25

Spencer wzruszyła ramionami.

— Pewnie masz rację.

Kiedy tylko to powiedziała, ogarnął ją spokój.
Robiła z igły

69/852

background image

widły.

Zapadła cisza, która trwała trochę za długo.
W pobliżu

strzeliła gałąź i Spencer odwróciła się
gwałtownie. Wiatr

poruszał konarami, tak jakby ktoś był na
drzewie. Na dachu

przedszkola usiadł brązowy ptak i patrzył na
nie uporczywie,

jakby coś wiedział.

— Ktoś się z nami po prostu brzydko bawi —
wyszeptała

Aria.

— Tak — zgodziła się Emily, ale bez
przekonania.

70/852

background image

— A jeśli dostaniemy kolejną wiadomość? —
Hanna wy-

gładziła krótką czarną sukienkę opinającą
szczupłe uda. Może

przynajmniej uda nam się dowiedzieć, kto je
przysyła? "

- Może powinnyśmy się natychmiast skon-
taktować, kiedy

tylko dostaniemy kolejny list — zapro-
ponowała Spencer. —

Może jakoś poskładamy wszystkie elementy
układanki. Byle

tylko nie wpadać w panikę. I nie ma się czym
martwić.

— Wcale się nie martwię — rzuciła Hanna.

71/852

background image

— Ja też nie — dodały jednocześnie Aria i
Emily. Mimo to

wszystkie podskoczyły, kiedy na drodze
rozległ się klakson.

— Hanna! — Mona Vanderwaal, najlepsza
przyjaciółka

Hanny wystawiła głowę przez okno żółtego
hummera H3. Wiatr

rozwiewał jej blond włosy. Miała na nosie
wielkie różowe

okulary lotnicze.

Hanna spojrzała na przyjaciółki bez cienia
zażenowania.

— Muszę iść — mruknęła i pobiegła w stronę
drogi.

26

72/852

background image

Przez ostatnie kilka lat Hanna tworzyła swój
nowy wizerunek

tak skutecznie, że stała się jedną z
najatrakcyjniejszych

dziewczyn w szkole. Schudła, ufarbowała
włosy na seksowny,

ciemnorudy kolor, wymieniła wszystkie ub-
rania na znacznie

modniejsze, a teraz razem z Moną Vander-
waal — również

brzydkim kaczątkiem po transformacji —
paradowały po szkole i

zadzierały nosa. Spencer zastanawiała się,
jakiż to wielki sekret skrywała Hanna.

— Ja też już powinnam iść — Aria poprawiła
przewieszony

73/852

background image

przez ramię pasek fioletowej workowatej
torebki. — No to...

zdzwonimy się. — Ruszyła w stronę swojego
subaru.

Spencer

jeszcze

chwilę

stała

przy

huśtawkach. Emily,

zazwyczaj radosna, a teraz zmęczona i smut-
na, też została.

Spencer położyła dłoń na pokrytym piegami
ramieniu Emily.

— Wszystko w porządku? Emily potrząsnęła
głową. -Ali.

Ona...

— Wiem.

Objęły się niezdarnie, a potem Emily wyr-
wała się z objęć

74/852

background image

Spencer i ruszyła w stronę lasu, twierdząc, że
wróci do domu na skróty. Spencer, Emily,
Aria i Hanna nie rozmawiały od lat,

nawet jeśli siedziały w sąsiednich ławkach na
historii albo

wrpadały na siebie w szkolnej łazience. Ale
przecież Spencer

wiedziała o nich wiele, znała ich skomp-
likowane osobowości tak dobrze, jak znać je
może tylko najlepsza przyjaciółka.

Oczywiście wiedziała, że śmierć Ali będzie
największym ciosem

dla Emily. Kiedyś mówiły na nią „morderca",
bo broniła Ali jak zazdrosny pitbul.

Spencer wsiadła do samochodu, zagłębiła się
w skórzanym

75/852

background image

fotelu i włączyła radio. Znalazła stację z
Filadelfii

27

nadającą relacje sportowe. Uspokoiła się,
słysząc, jak dwaj

faceci

z

nadmiarem

testosteronu

wyszczekują wyniki ostatnich

meczów lokalnych drużyn futbolowych. Mi-
ała nadzieję, że

rozmowa z dawnymi przyjaciółkami coś
wyjaśni, tymczasem

teraz wszystko wydawało się... hm. Choć
Spencer uczyła się

nowych, trudnych słów do egzaminu, żadne z
nich nie opisywało

adekwatnie ich sytuacji.

76/852

background image

Kiedy w kieszeni zadzwonił jej telefon,
wyciągnęła go,

myśląc, że to SMS od Emily albo Arii. A może
nawet od Manny.

Jednak gdy otworzyła skrzynkę odbiorczą,
uniosła brwi.

Spence, nie obwiniam cię za to, że nie
zdradziłaś im naszego

małego sekretu na temat loby'ego. Prawda
może okazać się

niebezpieczna, a ty nie chcesz, żeby im się
coś stało, prawda?

A.

28

2

77/852

background image

HANNA 2.0

Mona Vanderwaal zatrzymała należącego do
jej rodziców

hummera, ale nie wyłączyła silnika. Wrzuciła
telefon do

olbrzymiej torby od Lauren Merkin w ko-
lorze koniakowym i

posłała swojej najlepszej przyjaciółce Hannie
Marin szeroki

uśmiech.

— Próbowałam się do ciebie dodzwonić.
Hanna stanęła na

chodniku i zapytała ostrożnie:

— Czemu przyjechałaś?

— O co ci chodzi?

78/852

background image

— Przecież nie prosiłam cię o podwiezienie —
Hanna trzęsącą

się dłonią pokazała na swoją toyotę prius sto-
jącą nieopodal na parkingu. — Przyjechałam
tu autem. Ktoś ci powiedział, gdzie

mnie szukać, czy...?

Mona owinęła długi kosmyk blond włosów
wokół palca.

— Wracam z kościoła do domu, wariatko.
Zauważyłam cię i

podjechałam. — Zachichotała. — Ukradłaś
mamie Valium?

Wyglądasz, jakby cię czołg przejechał.

29

Hanna wyjęła camela ultra light z czarnej
torby od Prądy i

79/852

background image

zapaliła. Tak właśnie się czuła: jakby prze-
jechał ją czołg.

Zamordowano jej dawną przyjaciółkę i przez
cały tydzień

dostawała przerażające wiadomości od ko-
goś, kto podpisywał się tylko literą A. Przez
cały dzisiejszy dzień — kiedy ubierała się na
pogrzeb Ali, kupowała dietetyczną colę w su-
permarkecie i

jechała do kościoła - czuła się tak, jakby ktoś
ją obserwował.

— Nie widziałam cię w kościele —
wyszeptała.

Mona zdjęła okulary i spojrzała na nią
wielkimi niebieskimi

oczami.

80/852

background image

— Spojrzałaś na mnie. A ja do ciebie
pomachałam. Przy-

pominasz sobie?

I łanna wzruszyła ramionami.

— Nie pamiętam.

— Pewnie świetnie się bawiłaś ze starymi
przyjaciółkami -

rzuciła Mona.

Hanna zamarła. Jej dawne przyjaźnie
stanowiły dość śliski

temat. Kiedyś, milion lat temu, Mona
należała do grona

dziewczyn, z których Ali, Hanna i pozostałe
przyjaciółki

81/852

background image

niemiłosiernie drwiły. Po wypadku Jenny to
na Monie najczęściej się wyładowywały.

— Przepraszam, był tłum ludzi.

— Nie ukrywałam się — w głosie Mony
słychać było skargę.

— Siedziałam za Seanem.

Hanna wzięła głęboki oddech. S e a n.

Sean Ackard. Właśnie się z nim rozstała. Ich
związek rozpadł

się na drobne kawałki w czasie inaugurującej
nowy rok szkolny

imprezy u Noela Kahna w piątkowy wieczór.
Hanna postanowiła,

że właśnie w ten wieczór straci wreszcie
dziewictwo, ale kiedy zaczęła podchody do

82/852

background image

30

Seana, on ją odepchnął i poczęstował
kazaniem na temat

szacunku do siebie. W rewanżu Hanna
ukradła BMW należące do

taty Seana, wzięła Monę na przejażdżkę i
rozbiła

auto

na

słupie

telefonicznym

niedaleko

sklepu

z

materiałami

budowlanymi.

Mona przycisnęła pedał gazu, a silnik o mocy
miliarda koni

mechanicznych warknął.

— Słuchaj. Sytuacja robi się podbramkowa.
Jeszcze nie

znalazłyśmy chłopaków.

— Do czego? — Hanna zamrugała.

83/852

background image

Mona uniosła jasną, idealnie wyregulowaną
brew.

— Ziemia do Hanny! Na Bal Lisa! To w ten
weekend. Skoro

rzuciłaś Seana, to może czas zaprosić kogoś
naprawdę fajnego.

Hanna patrzyła na malutkie mlecze rosnące
między płytami

chodnikowymi. Charytatywny Bal Lisa odby-
wał się co roku i

brali w nim udział „młodzi członkowie
społeczności Kosewood".

Organizowała go lokalna liga Łowczych
Lisów. Datek w

wysokości dwustu pięćdziesięciu dolarów na
wybrany cel

84/852

background image

zapewniał kolację, tańce i szansę na
zobaczenie swojego zdjęcia w lokalnej
gazecie

albo

na

b

logu

blichtr-R5.com

opisującym wszystkie ważne wydarzenia w
okolicy. Bal dostarczał również

znakomitej okazji do tego, żeby się wystroić,
upić i poderwać

czyjegoś chłopaka. Hanna zapłaciła za wstęp
już w lipcu, myśląc, że pójdzie z Seanem.

— Nawet nie wiem, czy w ogóle pójdę —
wymamrotała

ponurym tonem.

— Oczywiście, że pójdziesz — Mona przewró-
ciła niebieskimi

oczami i westchnęła. — Słuchaj, zadzwoń, jak
już przeszczepią ci z powrotem mózg.

31

85/852

background image

A. potem nacisnęła pedał gazu i odjechała.

Hanna powolnym krokiem wracała do swojej
toyoty.

Przyjaciółki odjechały, a jej srebrny sam-
ochód wyglądał tak

samotnie na pustym parkingu. Poczuła się
nieswojo. Mona była

jej najlepszą przyjaciółką, ale przecież teraz
Hanna nie mogła jej powiedzieć o tylu
rzeczach. Na przykład o wiadomościach od
A.

Ani o tym, jak aresztowano ją w sobotę za
kradzież auta pana

Ackarda. Ani o tym, że to Sean ją rzucił, a nie
ona jego. Sean załatwił sprawę naprawdę
dyplomatycznie i powiedział

86/852

background image

przyjaciołom,

że

„postanowili

rozluźnić

relacje'1. Hanna

pomyślała, że mogłaby rozpowszechnić swoją
wersję tej historii, tak żeby nikt nigdy nie
dowiedział się prawdy.

Gdyby jednak powiedziała o wszystkim
Monie, musiałaby się

przyznać, że życie wymknęło jej się spod kon-
troli. A przecież

gdy razem wymyślały siebie na nowo,
ustaliły, że jako dwie

główne diwy w szkole muszą być idealne.
Były szczupłe, jako

pierwsze nosiły wąskie dżinsy marki Paige i
nigdy, przenigdy nie traciły nad niczym kon-
troli. Jedna rysa na zbroi mogła oznaczać dla

87/852

background image

każdej powrót do dawnego wieśniactwa, a do
tego nie

zamierzały

dopuścić.

Nigdy.

Hanna

postanowiła więc udawać, że

zeszły tydzień w ogóle się nie wydarzył, choć
przecież miała na to niezbite dowody.

Nigdy wcześniej nie umarł żaden bliski
Hanny, a już na pewno

nikogo nie zamordowano. To, że zamordowa
no Ali, w

połączeniu z listami od A., było jeszcze
bardziej przerażające.

Jeśli ktoś naprawdę wiedział coś o sprawie
Jenny... i mógł to

wyjawić... i jeśli ten ktoś miał cokolwiek
wspólnego ze śmiercią Ali, to oznaczało, że
Hanna na pewno straciła kontrolę nad

88/852

background image

własnym życiem.

32

Hanna zatrzymała się pod domem, wielką
georgiańską brytą,

której okna wychodziły na pobliskie wzgórza.
Kiedy spojrzała w lusterko wsteczne, z przer-
ażeniem odkryła, że ma przetłuszczoną cerę,
pełną plam i... gigan t yc z n ych pryszczy.
Zbliżyła się do lusterka i nagle... jej cera
znowu zrobiła się czysta. Hanna wzięła kilka
głębszych oddechów i wysiadła z samochodu.
Ostatnio

często przydarzały jej się takie halucynacje.

Roztrzęsiona weszła do domu i poszła do
kuchni. Kiedy

stanęła w drzwiach, zamarła.

89/852

background image

Jej mama siedziała przy stole z talerzem
krakersów i sera.

Ciemnorude włosy spięła w kok, a jej
wysadzany diamentami

zegarek od Chopard połyskiwał w popołud-
niowym słońcu. Na

uchu miała bezprzewodową słuchawkę od
telefonu.

A obok niej siedział... tata Hanny.

— Czekaliśmy na ciebie — powiedział tata.

Hanna cofnęła się o krok. Miał trochę więcej
siwych włosów,

nowe okulary w drucianych oprawkach, ale
poza tym wyglądał

tak samo: był wysoki, miał zmarszczki wokół
oczu i niebieskie

90/852

background image

polo. Jego głos też się nie zmienił. Był
głęboki i spokojny jak u spikera z dziennika.
Hanna nie zamieniła z nim słowa od czterech
lat.

— Co ty tu robisz? — wypaliła.

— Miałem coś do załatwienia w Filadelfii —
powiedział pan

Marin, a jego głos zadrżał nerwowo, gdy
wypowiadał słowa „coś

do załatwienia".

Podniósł swój kubek do kawy z podobizną
dobermana. Kiedy

z nimi mieszkał, pił tylko z niego. Hanna za-
stanawiała się, jak długo przetrząsał kredens,
żeby go znaleźć.

33

91/852

background image

— Mama zadzwoniła i powiedziała mi o Alis-
on. Tak mi

przykro, Hanno.

— Tak - powiedziała Hanna niepewnym
tonem. Kręciło jej się

w głowie.

— Chcesz o tym porozmawiać? — Mama
włożyła sobie do ust

kawałek cheddara.

Hanna odchyliła głowę. Nie mogła pozbierać
myśli. Jej relacja

z mamą przypominała raczej stosunki sze-
fowej i stażystki niż

matki i córki. Ashley Marin robiła karierę w
filadelfijskiej agencji reklamowej McManus
& Tate, idąc po trupach, i wszystkich

92/852

background image

traktowała jak swoich pracowników. Hanna
nie pamiętała nawet,

kiedy mama zadała jej jakieś osobiste pytan-
ie. Najpewniej nigdy.

— Hm, wszystko w porządku. Dzięki —
powiedziała

wreszcie, pociągając nosem.

Czy można ją było winić za to, że jest trochę
rozgoryczona?

Po rozwodzie tata przeprowadził się do An-
napolis, zaczął

umawiać się z kobietą o imieniu Isabel i
zyskał wspaniałą

przyszłą pasierbicę Kate. Hanna nie czuła się
mile widziana w

93/852

background image

jego nowym życiu i odwiedziła go tylko raz.
Tata od lat nie

próbował nawet do niej zadzwonić, napisać
maila czy w

jakikolwiek sposób się z nią skontaktować.
Nie przysyłał jej już nawet prezentów
urodzinowych, tylko czeki.

Tata westchnął.

— To pewnie nie najlepszy dzień na
omówienie wszystkich

spraw.

Hanna wlepiła w niego oczy.

— Jakich spraw?

Pan Marin chrząknął.

94/852

background image

— Mama zadzwoniła do mnie także z innego
powodu spuścił

wzrok. — Z powodu samochodu.

34

Hanna uniosła brwi. Samochodu? Jakiego
samochodu? Och .

— Już to, że ukradłaś samochód pana Ackar-
da, zasługuje na

naganę — powiedział tata. — Ale na dodatek
uciekłaś z miejsca

wypadku.

Hanna popatrzyła na mamę.

— Myślałam, że to załatwiłaś.

— Niczego nie załatwiłam — pani Marin rzu-
ciła jej gniewne

95/852

background image

spojrzenie.

Hanna miała na końcu języka: „Prawie się
nabrałam". Kiedy policja wypuściła ją w so-
botę, marna tajemniczo oświadczyła, że
wszystkim się zajmie i wybawi Hannę z kło-
potów. Tajemnica się

wyjaśniła, kiedy Hanna następnego wieczoru
nakryła mamę z

młodym

oficerem

policji

Darrenem

Wildenem, jak zabawiali się

na stole w kuchni.

— Mówię poważnie — powiedziała pani Mar-
in, a łobuzerski

uśmieszek od razu zniknął z twarzy Hanny.
— Policja

zdecydowała zamknąć sprawę, owszem, ale
to nie zmienia faktu,

96/852

background image

że dzieje się z tobą coś niedobrego. Najpierw
kradzież

bransoletki, teraz to. Nie wiedziałam, co
robić. Zadzwoniłam po ojca.

Hanna wlepiła wzrok w talerz z serem. Czuła
się zbyt

skołowana, żeby spojrzeć rodzicom w oczy.
Mama powiedziała

też tacie, że Hannę złapano na kradzieży w
sklepie Tiffany'ego?

Pani Marin chrząknęła.

— Policja zamknęła sprawę, ale pan Ackard
chce prywatnej

rekompensaty, inaczej pójdzie do sądu.

Hanna przygryzła wnętrze policzka.

97/852

background image

— A ubezpieczenie nie pokrywa takich
kosztów? — spytała.

35

— Nie o to chodzi — odezwał się pan Marin.
— Pan Ackard

złożył mamie propozycję.

— Tata Seana jest chirurgiem plastycznym —
wyjaśniła

mama — ale jego najnowsze dzieło to klinika
rehabilitacyjna dla ofiar poparzeń. Chce,
żebyś się tam zjawiła jutro o wpół do

czwartej.

Hanna zmarszczyła nos.

— Czemu nie możemy mu po prostu zapła-
cić? Malutki telefon

98/852

background image

komórkowy pani Marin zaczął dzwonić.

— Myślę, że to cię czegoś nauczy. Przysłużysz
się naszej

społeczności. I może zrozumiesz, co zrobiłaś.

— Ale ja to rozumiem!

Hanna Marin nie miała zamiaru marnować
prywatne" go

czasu w jakiejś klinice dla poparzonych. Jeśli
już musiała

pracować społecznie, to wolałaby bardziej el-
eganckie miejsce.

Na przykład ONZ, gdzie pracowały Nicole i
Angelina.

— To już postanowione — powiedziała pani
Marin sta-

99/852

background image

nowczo. A potem krzyknęła do słuchawki: —
Carson? Przy-

gotowałeś symulację?

Hanna

usiadła,

zaciskając

pięści,

paznokcie wabiły się jej w dłonie. Tak
naprawdę miała ochotę iść na górę, zdjąć
czarną

sukienkę — faktycznie tak pogrubiała jej uda
czy to tylko odbicie w drzwiach balkonow-
ych? — zmyć makijaż, schudnąć pięć kilo i

napić się wódki. Potem mogłaby zejść na dół
i zacząć od

początku.

Kiedy spojrzała na ojca, uśmiechnął się do
niej lekko. Serce

Hanny szybciej zabiło. Otworzył usta, jakby
zamierzał coś

100/852

background image

powiedzieć, gdy nagle zadzwonił jego telefon.
Podniósł palec na znak, że zaraz wróci do
rozmowy z Hanną.

— Kate? - powiedział do słuchawki.

36

Hanna poczuła głęboki zawód. Kate. Fant-
astyczna, idealna

pasierbica.

Tata trzymał telefon między uchem a
ramieniem.

— Hej! Jak ci poszło w przełajach? - zawiesił
głos, a potem

jego twarz się rozjaśniła. — Mniej niż osiem-
naście minut?

Niesa mo wite.

101/852

background image

Hanna wzięła ogromny kawał sera z talerza.
Kiedy odwiedziła

ojca w Annapolis, Kate nawet na nią nie
spojrzała. Za to

natychmiast zawarła pakt „pięknych dziew-
czyn" z Ali, która towarzyszyła Hannie, żeby
dodać jej otuchy. Dzięki temu

skutecznie wyeliminowały Hannę. Dlatego
Hanna pożarła

natychmiast wszystkie chipsy w promieniu
dwóch kilometrów.

Wtedy była jeszcze grubą brzydulą, która nie
mogła przestać jeść.

Kiedy złapała się za rozdęty' brzuch, tata
ścisnął jej mały palec u nogi i powiedział:

— Mała świnka nie czuje się dobrze?

102/852

background image

Przy ws z yst ki ch . Wtedy Hanna pobiegła
do łazienki i

włożyła sobie do gardła szczoteczkę do
zębów.

Kawałek cheddara zatrzymał się w ustach
Hanny. Wypluła go

na serwetkę i wrzuciła do kosza. To wszystko
wy darzyło się tak dawno temu... Wtedy była
kimś zupełnie innym. Kimś, kogo

znała tylko Ali i kogo Hanna pogrzebała
dawno temu.

37

3

CZY MOGĘ ZOSTAĆ AMISZKĄ?

Ernily Fields stała przed Zajazdem pod Sz-
arym Koniem,

103/852

background image

kamiennym budynkiem, w którym w czasie
wojny secesyjnej był

szpital. Obecny właściciel zmienił pom-
ieszczenia na piętrze w

hotel dla bogatych gości spoza miasta, w
salonie zaś prowadził

kawiarnię z produktami organicznymi. Emily
zajrzała do środka.

Zauważyła kilka osób z klasy z rodzinami,
jedzących bajgle z

wędzonym łososiem, włoskie zapiekane
kanapki i olbrzymie

porcje sałatki. Jakby wszystkich po pogrzebie
dopadł wilczy

głód.

— Udało ci się.

104/852

background image

Emily odwróciła się i zobaczyła Mayę St. Ger-
main, która

opierała się o wielką terakotową donicę z pe-
oniami. Maya

zadzwoniła do Emily, kiedy ta ruszyła do
domu z placu zabaw, i poprosiła ją o
spotkanie właśnie tutaj. Nadal miała na sobie

ubranie z pogrzebu: krótką plisowaną spód-
niczkę ze sztruksu,

wysokie czarne buty i czarny wełniany
bezrękawnik z koronką

wokół dekoltu. Chyba

38

tak jak Emily znalazła te ponure czarne
ciuchy na samym dnie

szafy.

105/852

background image

Emily uśmiechnęła się smutno. Państwo St.
Germain

przeprowadzili się do dawnego domu Ali.
Kiedy robotnicy

zaczęli rozkopywać teren pod nieukończoną
altaną, żeby

przygotować grunt pod budowę kortu ten-
isowego, znaleźli

szczątki Ali pod betonową płytą. Od tego mo-
mentu stały tu

furgonetki telewizyjne i samochody poli-
cyjne, a tłum gapiów

przez dwadzieścia cztery godziny na dobę ob-
legał dom. Rodzina

Mai schroniła się w zajeździe na czas tej
zawieruchy.

106/852

background image

— Cześć - Emily rozejrzała się. — Jecie obi-
ad? Maya

potrząsnęła

gęstymi

brązowoczarnymi

lokami.

— Rodzice pojechali do Lancaster. Żeby wró-
cić do natury czy

coś w tym stylu. Prawdę mówiąc, chyba
doznali szoku, więc

dobrze im zrobi, jak przez chwilę pożyją
prostym życiem.

Emily uśmiechnęła się, bo wyobraziła sobie,
jak rodzice Mai

wchodzą w kontakt z amiszami w małym mi-
asteczku na zachód

od Rosewood.

107/852

background image

— Chcesz pójść do mnie do pokoju? — zapy-
tała Maya,

unosząc brew.

Emily w milczeniu obciągnęła spódniczkę.
Jej nogi zrobiły się

takie muskularne od pływania. Jeśli rodz-
iców Mai nie było, to

znaczy, że zostały same. I miały do dys-
pozycji pokój. Z łóżkiem.

Maya od samego początku rzuciła czar na
Emily od dawna

czekającą na przyjaciółkę, która mogłaby jej
zastąpić Ali. Ali i Maya miały wiele wspól-
nych cech. Niczego się nie bały,

potrafiły się świetnie bawić i jako jedyne na
świecie rozumiały prawdziwą Emily. Łączyło

108/852

background image

39

je coś jeszcze: w ich towarzystwie Emiły czuła
się jakoś

inaczej.

— No chodź — Maya ruszyła w stronę wejś-
cia. Emily nie

wiedziała, co robić, więc poszła za nią.
Wspięły się na skrzypiące kręte schody. Wys-
trój pokoju

nawiązywał do roku 1776. Pachniało mokrą
wełną. Podłoga

była z sosnowych desek, a pośrodku stało ol-
brzymie chybotliwe

łoże z baldachimem, przykryte niesamowitą
pikowaną narzutą.

109/852

background image

WT kącie stało jakieś dziwaczne urządzenie
przypominające

maselnicę.

— Rodzice wynajęli dla mnie i dla brata os-
obne pokoje —

Maya usiadła na łóżku, które zaskrzypiało.

To miło — odparła Emily, siadając na brzegu
roz-

chwierutanego krzesła, które kiedyś pewnie
należało do Jerzego Waszyngtona.

— Trzymasz się? — Maya nachyliła się do
niej. — Boże.

widziałam cię na pogrzebie. Wyglądałaś na...
zdruzgotaną.

Orzechowe oczy Emily wypełniły się łzami.
Śmierć Ali

110/852

background image

naprawdę ją zdruzgotała. Przez ostatnie trzy i
pól roku cały czas miała nadzieję, że któregoś
dnia Ali zjawi się na werandzie jej domu,
zdrowa i promienna jak zawsze. A kiedy za-
częła dostawać

wiadomości od A., była pewna, że Ali wróciła.
Kto inny mógł

wiedzieć? Teraz jednak miała już pewność, że
Ali odeszła. Na

zawsze. Na dodatek ktoś poznał jej najwięk-
szy sekret — że

zakochała się w Ali i że to samo czuła do Mai.
I pewnie ten ktoś wiedział też, co zrobiły
Jennie.

Emily miała wyrzuty sumienia, że nie pow-
iedziała dawnym

111/852

background image

przyjaciółkom, czego dotyczyły SMS-y od A.
Po prostu... nie

mogła. Jedną z wiadomości dostała na
odwrocie starego listu

miłosnego do Ali. Ironia losu polegała na

40

tym, że mogła powiedzieć Mai, czego
dotyczyła wiadomość,

ale bała się jej powiedzieć o A.

— Chyba nadal jestem wstrząśnięta —
odezwała się wreszcie,

czując, że zaraz rozboli ją głowa. — Ale też...
zmęczona.

Maya zsunęła buty.

112/852

background image

— Prześpij się. Na pewno nie poczujesz się
lepiej, siedząc na

tym narzędziu tortur udającym krzesło.

Emily splotła ręce oparte na podłokietnikach.
-Ja...

Maya poklepała łóżko.

— Chyba ktoś powinien cię przytulić.

Tak, Emily bardzo chciała, żeby ktoś ją
przytulił. Odgarnęła z twarzy rudoblond
włosy i usiadła na łóżku obok Mai. Ich ciała

stopiły się w jedno. Emily czuła żebra Mai
pod materiałem

koszuli. Była taka drobniutka, że Emily mo-
głaby pewnie wziąć ją w ramiona i kołysać.

Rozluźniły uścisk. Ich twarze oddaliły się o
kilka

113/852

background image

centymetrów. Maya miała rzęsy czarne jak
węgiel, a w jej tęczówkach pojawiały się złote
rozbłyski. Powoli wzięła Emily

pod brodę. Pocałowała ją. Najpierw delikat-
nie, potem namiętnie.

Emily poczuła znajomą falę podniecenia,
kiedy Maya

dotknęła skraju jej sukienki. Potem nagle
położyła jej chłodną dłoń na udzie. Emily ot-
worzyła oczy.

Falbaniastc zasłony w pokoju Mai były
odsunięte. Na

parkingu stały chevrolety, mercedesy kombi i
lexusy. Sarah

Isling i Taryn Orr, dwie dziewczyny z klasy
Emily, wyszły z

114/852

background image

rodzicami z kawiarni. Emily odsunęła się.
Maya usiadła na łóżku.

— Co się dzieje?

41

— Co ty wyprawiasz? - Ernily owinęła się
rozpiętą sukienką.

— A jak ci się wydaje? - Maya uśmiechnęła
się szeroko.

Ernily znowu spojrzała przez okno. Sarah i
Taryn już

odjechały.

Maya kołysała się na skrzypiącym łóżku.

— Wiesz, że w sobotę jest charytatywna im-
preza, Bal Lisa?

— Tak — całe ciało Ernily wibrowało.

115/852

background image

— Powinnyśmy pójść — mówiła dalej Maya.
— Chyba

będzie fajnie,

Ernily uniosła brwi.

— Bilet kosztuje dwieście pięćdziesiąt
dolarów. Trzeba mieć

zaproszenie.

— Mój brat zdobył kilka wejściówek. Wystar-
czy dla nas obu.

- Maya zbliżyła się do Ernily. - Pójdziesz ze
mną?

Ernily wstała nagle z łóżka.

— Ja...

Cofnęła się o krok i potknęła o ręcznie tkany
dywanik. Na ten

116/852

background image

bal wybierało się wiele osób ze szkoły.
Wszystkie

najpopularniejsze dziewczyny i najprzysto-
jniejsi chłopcy... po prostu wszyscy.

— Muszę iść do łazienki. Maya wyglądała na
zmieszaną.

— To tam.

Emily zaryglowała drzwi. Usiadła na sedesie i
wpatrywała się

w obrazek na ścianie przedstawiający ar-
niszkę w czepcu i

sukience do kostek. Może to znak. Emily za-
wsze wypatrywała

znaków, które miały jej pomóc podjąć
decyzję. Czytała

horoskopy, wróżby z chińskich ciasteczek

117/852

background image

42

i analizowała zbiegi okoliczności takie jak
ten. Może ten

obrazek mówił jej: „Bądź jak amiszka". Oni
chyba ślubowali czystość na całe życie? I żyli
w niezwykle prosty sposób? I chyba palili na
stosie dziewczyny, które kochały inne
dziewczyny?

Nagle zadźwięczała jej nokia.

Emily wyciągnęła telefon. Myślała, że to
mama chce zapytać,

gdzie jest. Pani Fields nie była najszczęśli-
wszą osobą na świecie, gdy dowiedziała się,
że Emily zaprzyjaźniła się z Mayą, z bardzo
niepokojących, najprawdopodobniej rasist-
owskich powodów.

118/852

background image

Ciekawe, co by powiedziała, gdyby je teraz
zobaczyła.

„Masz nową wiadomość". Otworzyła ją.

Em! Widzę, że nadal lubisz te same
*zabawy* ze swoimi

najlepszymi przyjaciółkami. Miło wiedzieć,
że choć większość z nas się zmieniła, ty
jesteś taka sama! Powiesz wszystkim o swo-
jej nowej miłości? Czy ja mam to zrobić?

A.

- O nie - wyszeptała Emily.

Nagle usłyszała za sobą szum. Podskoczyła,
uderzając

biodrem o umywalkę. To tylko ktoś z sąsied-
niego pokoju spuścił

119/852

background image

wodę w toalecie. Potem usłyszała szepty i
chichot. Dochodziły jakby z rury pod
umywalką.

— Emily! — zawołała Maya. — Wszystko gra?

— Hmm... tak - odpowiedziała z nutą histerii
w głosie.

Spojrzała do lustra. Miała szeroko otwarte,
puste oczy

i rozczochrane włosy. Kiedy wreszcie wyszła
z łazienki, w

pokoju nie paliło się światło, a zasłony były
zaciągnięte.

43

— Pssst! — zawołała Maya z łóżka. Leżała w
uwodzicielskiej

pozie.

120/852

background image

Ernily rozejrzała się. Była pewna, że Maya
nawet nie

zamknęła drzwi na klucz. A. na dole przy
obiedzie siedziało

mnóstwo jej kolegów ze szkoły:..

— Nie mogę - wymamrotała Emily.

— Co? — Śnieżnobiałe zęby Mai błysnęły w
ciemności.

Jesteśmy

przyjaciółkami.

Emily

przylgnęła plecami do

ściany. — Lubię cię.

— Ja też cię lubię. — Maya przesunęła dłonią
po nagim

ramieniu.

121/852

background image

— I to musi nam wystarczyć. Będziemy
przyjaciółkami.

Uśmiech Mai zniknął w ciemności.

— Przepraszam — Emily szybko wsunęła
buty, prawy na

lewą nogę.

— To nie znaczy, że musisz już iść — pow-
iedziała cicho

Maya.

Emily spojrzała na nią, kiedy chwyciła za
klamkę. Jej wzrok

przyzwyczaił się do ciemności i dostrzegła, że
Maya jest

zawiedziona i zdezorientowana. Wyglądała
zachwycająco.

122/852

background image

— Muszę już iść - szepnęła Eanily. — Spóźnię
się.

— Na co?

Emily nie odpowiedziała. Otworzyła drzwi.
Tak jak

przypuszczała, Maya nie zamknęła ich na
klucz.

44

4

PRAWDA MA SMAK PIWA

Kiedy Aria Montgomery wróciła do swojego

przypominającego pudełko, awangardowego
domu, który

wyróżniał się na tle neoklasycznych, wiktori-
ańskich domów na

123/852

background image

ich ulicy, usłyszała, jak rodzice rozmawiają
cicho w kuchni.

— Nie rozumiem — mówiła Ella, jej mama,
która wolała,

żeby dzieci zwracały się do niej po imieniu. —
Mówiłeś, że uda ci się pójść na kolację z
artystami. To ważne. Wydaje mi się, że Jason
chce kupić kilka obrazów, które nama-
lowałam w

Rejkiawiku.

— Mam potworne zaległości w pracy —
odpowiedział Byron.

— Wyszedłem z wprawy w oceniania.

Ella westchnęła.

— Jak to możliwe, że po dwóch dniach nauki
już oddają prace

124/852

background image

do oceny?

— Zadałem im pierwsze zadanie jeszcze
przed rozpoczęciem

semestru — odrzekł Byron roztargnionym
tonem. -

45

Jakoś ci to wynagrodzę. Może pójdziemy do
Otto? W sobotę

wieczorem?

Aria cofnęła się o krok. Jej rodzina właśnie
wróciła po dwóch

latach z Rejkiawiku. Wyjechali tam, bo tata,
historyk sztuki,

dostał urlop na swojej uczelni. Dla wszys-
tkich wyjazd okazał się błogosławieństwem.
Aria chciała uciec po zaginięciu Ali, Mike, jej

125/852

background image

brat, potrzebował trochę kultury i dys-
cypliny, a Ella i Byron, którzy oddalili się od
siebie, na Islandii zakochali się w sobie na
nowo. Niestety, po powrocie wszystko
wracało do dawnego

stanu.

Aria przeszła przez kuchnię. Taty już nie
było, a mama stała

przy stole, przyciskając palcami skronie. Na
widok Arii

uśmiechnęła się.

— Jak się masz, kochanie? — zapytała trosk-
liwie, pokazując

ozdobną kartkę z informacją o pogrzebie Ali.

— W porządku — odparła Aria.

— Chcesz pogadać? Aria potrząsnęła głową.

126/852

background image

— Może później.

Poszła do salonu. Nie mogła sobie znaleźć
miejsca, jakby

wypiła sześć puszek red bulla. Nie tylko z po-
wodu pogrzebu.

W zeszłym tygodniu A. w jednej z wiado-
mości przypomniał

Arii o jednym z jej najmroczniejszych
sekretów. W siódmej

klasie Aria przyłapała tatę, jak całował się ze
swoją studentką Meredith. Byron poprosił
Arię, żeby nie mówiła mamie, i Aria go
posłuchała, choć zawsze czuła się z tego po-
wodu winna. Kiedy

A. zagroził, że powie Elli całą prawdę, doszła
do wniosku, że A.

127/852

background image

to Alison. To Ali była przy tym, jak Aria
przyłapała tatę z

Meredith. Nikt inny o tym nie wiedział.

46

Teraz Aria wiedziała, że A. to nie Alison, ale
groźba nadal nad nią wisiała. I nad całą jej
rodziną. Wiedziała, że musi wyjawić wszys-
tko Elli, zanim zrobi to A., jednak nie po-
trafiła się na to zdobyć.

Aria poszła na werandę na tyłach domu,
przeczesując palcami

długie czarne włosy. Przed oczami mignął jej
jakiś biały kształt.

To jej brat Mike gonił po podwórku z kijem
do lacrosse'a.

— Hej - zawołała, bo właśnie wpadła na pew-
ien pomysł.

128/852

background image

Kiedy nie odpowiedział, weszła na trawnik i
zastąpiła mu drogę.

— Jadę do centrum. Chcesz jechać ze mną?
Miko skrzywił się.

— W centrum kręci się mnóstwo brudnych
hipisów. Poza tym

trenuję.

Aria przewróciła oczami. Mike miał takiego
świra na punkcie

lacrosse'a, że zaczął trening w czarnym
garniturze, w którym był

na pogrzebie. Jej brat niczym się nie różnił
od chłopaków z

Rosewood. Nosił przybrudzoną białą cza-
peczkę bejsbolową, miał

129/852

background image

bzika na punkcie PlayStation i od kiedy
skończył szesnaście lat, zbierał na jeepa cher-
okee w kolorze wojskowej zieleni. Niestety,
na pierwszy rzut oka widać było, że mają ten
sam zestaw genów

— byli wysocy, mieli granatowoczarne włosy i
charaktery-

styczne twarze o ostrych rysach.

— Ja tam idę się nawalić - oznajmiła. — Na
pewno chcesz

trenować?

Mike spojrzał na nią, mrużąc szaroniebieskie
oczy, jakby

intensywnie się namyślał.

— Nie próbujesz podstępem zaciągnąć mnie
na wieczorek

130/852

background image

poetycki?

47

Pokręciła głową. - Pójdziemy do najobskur-
niejszego baru dla

studentów, jaki w życiu widziałeś.

Mike wzruszył ramionami i odłożył kij do
lacrosse'a.

— No to chodźmy.

Mike usiadł przy stoliku.

— Niezła miejscówka.

Byli w Gorzelni Zwycięstwa, naprawdę ob-
skurnym barze.

Mieścił się między salonem piercingu i
sklepem Cygan Hipis, w

131/852

background image

którym sprzedawano, hm, „nasiona do hy-
droponiki". Ścianę

frontową ozdabiała plama wymiocin. Na
wpół niewidomy,

ważący sto pięćdziesiąt kilo bramkarz mach-
nął tylko ręką, kiedy wchodzili, zbyt zajęty
lekturą czasopisma o samochodach.

W barze było ciemno i brudno. W tylnej
części stał stół do

ping-ponga. To miejsce przypominało inny
bar dla studentów z

Hollis, ale Aria przysięgła sobie, że jej noga
nigdy tam nie

postanie. Dwa tygodnie temu poznała tam
przystojnego chłopaka

o imieniu Ezra, ale potem okazało się, że ten
chłopak to

132/852

background image

nauczyciel literatury angielskiej. I to właśnie
j e j nauczyciel.

Aria dostała od A. kilka wyprowadzających z
równowagi

SMS-ów o Kzrze. A on przez przypadek
przeczytał jeden z nich i oskarżył Arię o to, że
rozpowiada o nich po całej szkole. Taki
właśnie

był

koniec

romansu

Arii

z

nauczycielem.

Kelnerka z wielkim biustem i warkoczykami
Heidi podeszła

do ich stolika i spojrzała podejrzliwie na
Mike'a.

— Masz dwadzieścia jeden lat?

48

— No jasne — powiedział Mike, składając
dłonie na stoliku.

133/852

background image

— Właściwie dwadzieścia pięć.

— Poproszę dużego amstela — wtrąciła się
Aria, kopiąc

Mike'a pod stołem.

— A dla mnie mały jaeger — dodał Mike.

Heidi z warkoczykami przybrała zbolały
wyraz twarzy, ale

wróciła z kuflem i szklanką. Mike wypił
duszkiem szklankę

jaegera i wydął usta jak dziewczynka.
Uderzył pustą szklanką o porysowanyr
drewniany stół i spojrzał na Arię.

— Już chyba wiem, dlaczego ostatnio tak ci
odbija.

W zeszłym tygodniu Mike ogłosił, że Aria
zachowuje się

134/852

background image

jeszcze dziwniej niż zwykle, i postanowił
dowiedzieć się

dlaczego.

— Umieram z ciekawości - powiedziała Aria
cierpko. Mike

złożył dłonie w profesorskim geście pod-
patrzonym u ojca.

— Myślę, że w tajemnicy tańczysz w Tur-
buLencji. Aria

zaśmiała się tak gwałtownie, że piwo wylało
jej

się nosem. Turbulencja była klubem ze
striptizem w pobliskim

mieście, niedaleko małego lotniska.

— Kilku facetów mówiło, że widzieli tam
dziewczynę

135/852

background image

dokładnie taką jak ty. Nie musisz tego przede
mną ukrywać. Nie mam nic przeciwko.

Aria dyskretnie poprawiła ramiączko stanika.
Sama go

zrobiła, podobnymi stanikami obdarowała
też Al i i pozostałe

przyjaciółki z szóstej klasy. Włożyła go na po-
grzeb Ali. Niestety, w szóstej klasie nosiła
stanik o numer mniejszy, a wełna drapała ją
jak diabli.

— To znaczy, że nie uważasz, że zachowuję
się dziwnie, bo a:

wróciliśmy do Rosewood, którego nie znoszę,
i b: umarła moja

najlepsza przyjaciółka?

49

136/852

background image

Mikę wzruszył ramionami.

— Myślałem, że jej nie lubisz.

Aria odwróciła wzrok. To prawda, chwilami
szczerze

nienawidziła Ali. Szczególnie, kiedy ta nie
traktowała jej

poważnie albo kiedy wypytywała o szczegóły
relacji między jej

rodzicami.

— Nieprawda — skłamała.

Mike nalał sobie piwa do szklanki.

— Czy to nie chore, że ktoś ją zakopał? I zalał
betonem? Arię

przeszył dreszcz. Zamknęła oczy. Jej brat nie
grzeszył taktem.

137/852

background image

— Myślisz, że ktoś ją zabił? — zapytał Mike.

Aria wzruszyła ramionami. To pytanie
dręczyło ją od jakiegoś

czasu, choć nikt nie zadał go na głos. W cza-
sie pogrzebu nikt nie powiedział, że Al i
została za mo rd o wan a. Mówiono tylko, że
ją zn al ezio n o . Ale to musiało być
morderstwo- Siedziały

wszystkie w domku u Spencer i nagle Ali
zniknęła. Trzy lata

później jej ciało odnaleziono w dziurze koło
domu.

Aria zastanawiała się, czy A. ma coś wspólne-
go z zabójcą Ali.

A może to wszystko łączyło się ze sprawą
Jenny? Kiedy

138/852

background image

wydarzył się tamten wypadek, Arii wydawało
się, że widzi kogoś jeszcze oprócz Ali u stóp
drzewa Toby'ego. Potem tego samego

wieczoru znowu miała wrażenie, że coś widzi,
i tak się

przestraszyła, że musiała zapytać o to Ali.
Słyszała, jak razem ze Spencer szepczą w
łazience za zamkniętymi drzwiami, ale kiedy

prosiła, żeby ją wpuściły, Ali kazała jej
wracać do łóżka.

Rankiem Toby przyznał się do winy.

— Założę się, że morderca to ktoś, kto nie
rzuca się w oczy —

powiedział Mike. — Nikt by nie zgadł, że to
on,

50

139/852

background image

nawet za milion lat. - Jego oczy rozbłysły. -
Może to pani

Craycroft?

Pani Craycroft była ich sąsiadką. Mieszkała w
dornu po lewej.

Kiedyś uzbierała pięć tysięcy dolarów w
monetach, które

wrzucała do butelek po wodzie mineralnej, a
potem próbowała je zamienić na banknoty w
specjalnym automacie. Lokalna stacja

telewizyjna nakręciła o tym reportaż.

- Pięknie, rozwiązałeś sprawę — powiedziała
Aria ironicznym

tonem.

- Albo ktoś w tym stylu — Mike zabębnił w
blat swoimi

140/852

background image

kościstymi palcami. — Teraz, kiedy już wiem,
co się dzieje z

tobą, mogę skupić całą uwagę na Ali D.

- Powodzenia.

Skoro policja nie była w stanie znaleźć ciała
Ali w jej

własnym ogródku, to równie dobrze Mike
może poprowadzić

śledztwo.

- Powinniśmy zagrać w piwnego ping-ponga
— powiedział

Mike i zanim Aria zdążyła otworzyć usta,
wziął piłeczkę i pusty kufel. - To ulubiona gra
Noela Kahna.

Aria uśmiechnęła się z przymusem. Noel
Kann pochodził z

141/852

background image

jednej z najbogatszych tutejszych rodzin i był
typowym

chłopakiem z Rosewood, więc nic dziwnego,
że Mike traktował

go jak idola. Jak na ironię Noel chyba bujał
się w Arii, a ona z całych sił próbowała go do
siebie zniechęcić.

- Życz mi szczęścia - powiedział Mike i
podrzucił piłeczkę.

Nie trafił nią do kufla i piłeczka spadła na
podłogę.

- Do dna - powiedziała śpiewnie Aria, a jej
brat wziął w obie

dłonie swój kufel i wlał całe piwo do gardła.

51

142/852

background image

Mikę spróbował drugi raz wrzucić piłeczkę
pingpongową do

kufla Arii, lecz znowu chybił.

— Ale z ciebie oferma! - drażniła się z nim
Aria, bo poczuła,

jak piwo szurni jej w głowie.

— Niby jesteś lepsza? - warknął Mike.

— Założysz się? Mike parsknął.

— Jak przegrasz, to musisz mi załatwić we-
jście do Tur-

bulencji. Mnie i Noelowi. Oczywiście nic w
czasie

twoich

godzin

pracy

dodał

pospiesznie.

— ?,a to jak ja wygram, będziesz mi służył jak
niewolnik

143/852

background image

przez tydzień. W szkole też.

— Umowa stoi — zgodził się Mike. — I tak
nie wygrasz.

Przesunęła

kufel

na

stronę

Mike'a

i

wycelowała. Piłka

odbiła się od jednej ze szczerb w blacie stołu i
wylądowała

prosto w kuflu.

— Ha! — zawołała Aria. — Jednak przegrałeś!
Mike'owi

zrzedła mina.

— Po prostu ci się udało.

— No i co z tego! - powiedziała Aria radośnie.
- Tak się

144/852

background image

właśnie zastanawiam... Czy mam ci kazać
chodzić za mną w

szkole na czworakach? A może w faldurze
mamy?

Zachichotała. Faldur to tradycyjne islandzkie
nakrycie głowy

zakończone czymś w rodzaju rożka - każdy
wyglądał w nim jak

elf, któremu odbiło.

— Wal się — Mike wyciągnął piłkę z kufla.
Wypadła mu z

ręki i gdzieś się potoczyła.

— Ja znajdę - zaproponowała Aria.

Czuła się przyjemnie podchmielona. Piłka
potoczyła się aż do

145/852

background image

samego baru i Aria schyliła się po nią. Jakaś
para przeszła obok niej, zajmując dyskretnie
osłonięty

52

stolik w rogu. Aria zauważyła, że kobieta ma
długie ciemne

włosy i pajęczą sieć wytatuowaną na
nadgarstku.

Tatuaż wyglądał znajomo. Bardzo znajomo.
Kobieta szepnęła

coś do mężczyzny, a on dostał ataku kaszlu.
Aria wyprostowała

się.

To był jej ojciec. I Meredith.

Aria pędem wróciła do Mike'a.

146/852

background image

— Musimy już iść. Mike wywrócił oczami.

— Ale właśnie zamówiłem drugiego jaegera.

— Tym gorzej dla ciebie — Aria chwyciła kur-
tkę. - Wy-

chodzimy. Natychmiast.

Rzuciła na stół czterdzieści dolarów i po-
ciągnęła Mike'a za

ramię tak mocno, że od razu wstał. Zachwiał
się, ale Arii udało się go przepchnąć do
wyjścia.

Niestety, właśnie w tym momencie Byron
wydał jeden ze

swoich charakterystycznych chichotów, o
których Aria mówiła,

że

brzmią

jak

dźwięki

umierającego

wieloryba. Mike zamarł, bo

147/852

background image

też rozpoznał śmiech ojca. Ojciec siedział
bokiem do nich, pod stolikiem trzymając
Meredith za rękę.

Aria widziała, że Mike rozpoznał Byrona.
Zmarszczył brwi.

— Czekaj - powiedział piskliwie i zdezori-
entowany spojrzał

na Arię.

Próbowała przybrać obojętny wyraz twarzy,
ale czuła, że

kąciki jej ust opadają. Wiedziała, że robi
dokładnie talią samą minę jak Ella, kiedy
próbowała ochronić ją i jej brata przed

czymś, co mogłoby ich zaboleć.

Mike zmrużył oczy i spojrzał na nią, a potem
znowu na ojca i

148/852

background image

Meredith. Otworzył usta, żeby coś pow-
iedzieć, potem zamknął je i zrobił krok w ich
kierunku. Aria

53

wyciągnęła rękę, żeby go zatrzymać — nie
chciała, żeby to

stało się właśnie teraz. Nie chciała, żeby to
się ki ed yko l wi ek stało. Mike zacisnął zęby,
odwrócił się i wybiegł z baru,

wpadając po drodze na ich kelnerkę.

Aria wyszła za nim. W jasnym popołudniow-
ym świetle

rozglądała się za bratem. Nigdzie go nie było.

54

5

149/852

background image

PODZIELONY DOM

Spencer obudziła się na posadzce w łazience
na piętrze. Nie

miała pojęcia, jak się tu znalazła. Zegar sto-
jący na półce

pokazywał, że jest za piętnaście siódma, a za
oknem zachodzące słońce rzucało długie
cienie na ich podwórko. Nadal był

poniedziałek, dzień pogrzebu Ali. Pewnie za-
snęła... i

lunatykowała. Kiedyś robiła to notorycznie.
W siódmej klasie

zdarzało jej się to tak często, że musiała
spędzić jedną noc w Klinice Badań nad Snem
na Uniwersytecie Pensylwanii, z

mózgiem podłączonym do elektrod. Lekarze
powiedzieli, że to

150/852

background image

wynik stresu.

Wstała i zwilżyła twarz zimną wodą. Przejrz-
ała się w lustrze.

Miała długie blond włosy, szmaragdowe
oczy, ostry podbródek,

czystą cerę i promiennie białe zęby. Dlaczego
nie wyglądała tak koszmarnie, jak się czuła?

Jeszcze raz próbowała poukładać w głowie
wszystkie fakty. W

wiadomości od A. mowa była o Tobym i
sprawie Jenny. Toby

wrócił. Zatem A. to Toby. I na dodatek mówił

55

Spencer, że ma trzymać gębę na kłódkę.
Poczuła się jak na

151/852

background image

torturach, jakby wróciła do szóstej klasy

Poszła do swojego pokoju i przycisnęła czoło
do okna. Po

lewej stronic stał ich młyn. Nie działał już od
lat, ale rodzicom podobało się, że nadaje ich
posiadłości taki rustykalny,

autentyczny wygląd. Po prawej stronie widzi-
ała dom DiLaurent

isów, nadal odgrodzony od ulicy żółtą poli-
cyjną taśmą. Ołtarzyk dla Ali, z kwiatów,
świec, zdjęć i innych pamiątek, rozrósł się i
wypełniał właściwie całą ślepą uliczkę.

Naprzeciwko

tego

domu

był

dom

Cavanaughów, Na

podjeździe stały dwa samochody, przy garażu
wisiał kosz do

152/852

background image

koszykówki, a na skrzynce na listy była mała
czerwona

chorągiewka. Z zewnątrz wszystko wyglądało
tak zwyczajnie. Za

to w śr o d ku . . .

Spencer przymknęła oczy i wróciła pamięcią
do tamte go maja

w siódmej klasie, w rok po sprawie Jenny.
Właśnie wsiadła do

pociągu do Filadelfii, gdzie umówiła się z Ali
na zakupy. Była tak zajęta esemesowaniem z
Ali przez nowy telefon, że dopiero po

pięciu czy sześciu stacjach zauważyła, że ktoś
siedzi po drugiej stronie przejścia. To był
Toby. Patrzył na nią.

Zaczęły jej się trząść ręce. Toby spędził cały
rok w szkole z

153/852

background image

internatem, więc Spencer nie widziała go od
kilku miesięcy. Jak zwykle włosy spadały mu
na oczy i miał olbrzymie słuchawki,

ale tego dnia było w nim coś... dzi wn iej sz e
go . Bardziej

przerażającego.

Całe poczucie winy i strach spowodowane
sprawą Jenny,

które Spencer próbowała od siebie odepch-
nąć, nagle zalały ją

niczym powódź. Do r wę ci ę. Nie chciała
siedzieć w tym samym

wagonie co on. Już miała wstać i zmienić
miejsce, gdy nagle

wyrósł przed nią konduktor.

56

154/852

background image

— Wysiadasz na Trzydziestej Ulicy czy na
Market East? -

zapytał.

Spencer zdrętwiała.

— Na Trzydziestej — odparła.

Kiedy konduktor odszedł, spojrzała znowu na
Toby'ego. Na

jego twarzy pojawił się na okamgnienie szer-
oki, złośliwy

uśmiech. Jego oczy mówiły: „Poczekaj tylko".

Spencer wstała i przeszła do innego wagonu.
Ali czekała na

nią na peronie na Trzydziestej Ulicy i kiedy
spojrzały na pociąg, Toby gapił się na nie.

155/852

background image

— Widzę, że kogoś wypuścili z więzienia —
powiedziała Ali

z pogardliwym uśmiechem.

Tak — Spencer próbowała się zaśmiać. —
Jednak to nadal

frajer przez duże F.

Ale kilka tygodni później Ali zaginęła. 1
wtedy nikomu nie

było do śmiechu.

Z komputera dobiegł świszczący dźwięk syg-
nalizujący, że

przyszedł nowy e-mail. Podeszła do biurka i
otworzyła

wiadomość.

Cześć, kochanie.

156/852

background image

Nie rozmawialiśmy od dwóch dni i tęsknię
za tobą jak wariat.

Wren

Spencer westchnęła i poczuła, jak dreszcze
przebiegają przez

całe jej ciało. Kiedy tylko spojrzała na Wrena
- siostra

przyprowadziła go na kolację z rodzicami —
coś w nią wstąpiło.

Czuła się tak... jakby rzucił na nią urok, gdy
tylko usiadł przy stoliku w restauracji, napił
się wina i spojrzał jej w oczy. Był

Anglikiem, był egzotyczny, dowcipny i inteli-
gentny, a na

dodatek lubił te same zespoły co

57

157/852

background image

Spencer. Był o wiele za dobry dla jej nudnej,
zawsze

perfekcyjnej siostry Melissy. Ale w sam raz
dla Spencer. Wie-

działa o tym... I jak się okazało, on też tak
uważał.

Przeżyli

swoje

dwadzieścia

minut

niewiarygodnej

namiętności, ale Melissa przyłapała ich na
tym, jak się całowali.

Jej siostra wszystko wygadała, a rodzice,
którzy z a wsz e brali jej stronę, zabronili
Spencer widywać się z Wrenem. Też za nim

tęskniła jak wariatka, ale co niby miała
zrobić.

Niespokojna i skołowana zeszła po schodach.
Jej matka

158/852

background image

rozwiesiła nad nimi landszafty Thomasa
Cole'a, które

odziedziczyła po swoim dziadku. Weszła do
olbrzymiej kuchni.

Rodzice przerobili ją, żeby wyglądała jak
dawniej, w

dziewiętnastym wieku, ale wstawili do niej
nowy stół i

najnowocześniejsze urządzenia. Cała rodzina
siedziała przy stole i jadła tajskie jedzenie.

Spencer stanęła w progu. Nie rozmawiała z
nimi od pogrzebu

Ali. Pojechała sama i nie zamieniła z nimi
słowa przed

kościołem. Właściwie nie rozmawiała z nimi,
od kiedy dwa dni

159/852

background image

temu zrobili jej awanturę o Wrena. A teraz
unikali jej i nie

zaprosili na kolację. Mieli gościa. Jej miejsce
zajmował łan

Thomas, dawny chłopak Melissy i pierwszy
były chłopak

Melissy, z którym Spencer się całowała.

— Och! — wyrwało jej się. Tylko łan podniósł
wzrok.

— Cześć, Spence, jak się masz? — zapytał,
jakby codziennie

jadał z państwem Hastings w ich kuchni.

Spencer czuła się skrępowana już wtedy, gdy
okazało się, że

160/852

background image

łan został trenerem jej szkolnej drużyny
hokeja na trawie, ale ta sytuacja była po
prostu dziwaczna.

58

— W porządku — powiedziała, spoglądając
na resztę rodziny,

ale nikt na nią nie patrzył... i nie wyjaśnił jej,
czemu łan wyżera tajskie jedzenie w ich
kuchni.

Spencer przysunęła sobie krzesło do rogu
stołu i nabrała na

talerz trochę kurczaka z trawą cytrynową.

— Więc jesz sobie z nami kolację? — spytała.

Pani Hastings wbiła w nią wzrok. Spencer
zamknęła usta i

przeszyło ją gorące, nieprzyjemne uczucie...

161/852

background image

— Wpadliśmy na siebie w czasie, hm, po-
grzebu — wyjaśnił

łan.

Nagle zawyła syrena i łan upuścił widelec.
Hałas dochodził

chyba z domu DiLaurentisów. Samochody
policyjne

przyjeżdżały tam cały czas.

— To szaleństwo, prawda? — powiedział Ian,
przeczesując

dłonią jasne loki. — Nie sądziłem, że będzie
tu jeszcze tyle aut policyjnych.

Melissa szturchnęła go lekko łokciem.

— W niebezpiecznej Kalifornii widziałeś
chyba niejedno

162/852

background image

przestępstwo?

Melissa rozstała się z łanem, kiedy ten prze-
prowadził się na

drugi koniec Stanów, żeby studiować w
Berkeley.

— Nie - powiedział łan.

Zanim

jednak

zdążył

rozwinąć

temat,

Melissa w typowy dla

siebie sposób zaczęła mówić o czymś innym.
A konkretnie o

sobie.

— Mamo, kwiaty na trumnie miały dokładnie
taki kolor, na

jaki chcę pomalować ściany w salonie —
zwróciła się do pani

163/852

background image

Hastings.

Melissa sięgnęła po czasopismo o wnętrzach
i otworzyła na

zaznaczonej stronie. Bezustannie gadała o re-
moncie, bo właśnie urządzała dom w Fil-
adelfii, który rodzice

59

kupili jej za to, że dostała się do Wharton,
szkoły biznesu przy Uniwersytecie Pensyl-
wanii. Nigdy nie zrobiliby czegoś takiego

dla Spencer.

Pani Hastings nachyliła się nad zdjęciem.

— Cudne.

- Naprawdę ładne — zgodził się łan. Spencer
zaśmiała się

164/852

background image

mimo woli. Dziś odbyła się msza za Alison
DiLaurentis, a oni

mieli w głowie tylko kolor farby?

Melissa odwróciła się do Spencer.

— Co to miało znaczyć?

— To znaczy... ja... — jąkała się Spencer, bo
Melissa miała

urażony wyraz twarzy, jakby Spencer pow-
iedziała coś naprawdę

obraźliwego. Nerwowo ściskała widelec. -
Nieważne.

Znowu zapadła cisza. Teraz nawet łan dzi-
wnie na nią patrzył.

Tata napił się wina.

— Yeronico, widziałaś może Liz?

165/852

background image

— Tak, rozmawiałam z nią przez chwilę pow-
iedziała mama

Spencer. — Moim zdaniem wyglądała fant-
astycznie... biorąc pod

uwagę okoliczności.

Spencer przypuszczała, że mama mówu o
Elizabeth

DiLaurentis, młodej ciotce Ali, mieszkającej
w sąsiedztwie.

— Musi czuć się okropnie — powiedziała
Melissa poważnym

tonem. - Nawet nie umiem sobie tego
wyobrazić.

Ian przytaknął ze współczuciem. Spencer
czuła, jak trzęsie jej się broda. Miała ochotę
krzyknąć: „Hej, a co ze mną?

166/852

background image

Zapomnieliście, że Ali była moją najlepszą
przyjaciółką?".

60

Z każdą minutą ciszy Spencer coraz bardziej
czuła się jak

nieproszony gość. Czekała, żeby ktoś zapytał,
jak sobie radzi, zaproponował kawałek tem-
pury albo przynajmniej powiedział

„Na zdrowie", gdy sobie kichnie. Ale nadal
karali ją za

pocałowanie Wrena. Choć dziś był... ta ki
dzień.

Poczuła, jak coś ściska ją w gardle. Zawsze
była ulubienicą

wszystkich: nauczycieli, trenerów hokeja,
wydawców albumu

167/852

background image

szkolnego. Nawet Uri, jej fryzjer, powiedział,
że Spencer jest jego ulubioną klientką, bo jej
włosy tak ładnie chwytają kolor.

Dostała w szkole mnóstwo nagród i miała na
MySpace trzystu

siedemdziesięciu

znajomych,

nie

licząc

zespołów muzycznych. 1

nawet jeśli nigdy nie będzie ulubienicą rodz-
iców — trudno było przyćmić Melissę — nie
mogła znieść myśli, że jej nienawidzą.

Szczegół nie teraz, kiedy wszystko w jej życiu
było takie

niestabilne.

Kiedy Jan wstał i przeprosił, mówiąc, że musi
zadzwonić,

Spencer wzięła głęboki oddech.

168/852

background image

— Melissa? — głos jej się załamał.

Melissa podniosła wzrok i natychmiast wró-
ciła do jedzenia.

Spencer chrząknęła.

— Porozmawiasz ze mną?

Melissa lekko wzruszyła ramionami.

— Przecież... nie zniosę tego, jeśli będziesz
mnie nienawidzić.

Miałaś rację. Wiesz... o tym.

Ręce tak jej się trzęsły, że musiała je wsunąć
pod uda. Zawsze się tak denerwowała, kiedy
musiała kogoś przeprosić. Melissa

złożyła dłonie na czasopismach.

— Przykro mi — powiedziała. — Nie ma
mowy. Wstała i

169/852

background image

zaniosła talerz do zlewu.

61

— Ale... — Spencer była w szoku. Spojrzała
na rodziców. -

Naprawdę żałuję... — czuła napływające do
oczu łzy.

Przez Lwarz ojca przebiegł cień współczucia,
ale szybko

odwrócił wzrok. Mama przełożyła resztę ryżu
do hermetycznie

zamykanego

pojemnika.

Wzruszyła

ramionami.

— Sama jesteś sobie winna — powiedziała.

Wstała i zaniosła resztki kolacji do wielkiej
lodówki ze

170/852

background image

stalowymi drzwiami. -Ale...

— Spencer — pani Hastings przerwała jej,
dając tonem głosu

znać, że rozmowa skończona.

Spencer zamknęła usta. Do pokoju wrócił
łan, uśmiechając się

szeroko i głupio. Wyczuł napięcie i uśmiech
zniknął z jego

twarzy.

— Chodź — Melissa wstała i wzięła go pod
rękę. — Zjemy

deser.

— Jasne. — łan położył dłoń na ramieniu
Melissy. — Spence?

Chcesz iść z nami?

171/852

background image

Spencer nie miała na to najmniejszej ochoty.
Z resztą Melissa

szturchnęła lana, bo też nie życzyła sobie to-
warzystwa siostry.

Ale Spencer nie zdążyła nawet odpowiedzieć.

— Nie, Ian, Spencer nie d o staje deseru —
powiedziała

szybko pani Hastings tonem, jakiego uży-
wała, kiedy karciła psy.

— Dzięki za zaproszenie — powiedziała Spen-
cer, po-

wstrzymując łzy.

Żeby się nie rozpłakać, włożyła do ust wielki
kawałek

172/852

background image

kurczaka. Ale zsunął się jej do gardła, zanim
zdążyła go dobrze pogryźć. Tłusty sos palił ją
w gardle. Po serii

62

okropnych dźwięków wypluła mięso na ser-
wetkę. A kiedy łzy

w jej oczach wyschły, zauważyła, że żadne z
rodziców nie

podeszło, żeby sprawdzić, czy nic się jej nie
stało. Po prostu wyszli z kuchni.

Spencer wytarła oczy i patrzyła na to, co
właśnie wypluła, na

przeżuty kawałek mięsa. Tak właśnie się
czuła.

63

6

173/852

background image

DOBROĆ WCALE NIE POPŁACA

We wtorek po południu Hanna wróciła ze
szkoły do domu,

przebrała się w kremową kamizelkę i ob-
szerny kardigan z

kaszmiru, a potem weszła dumnie po scho-
dach Kliniki Chirurgii

Plastycznej i Rehabilitacji Ofiar Poparzeń. Ci,
którzy

przychodzili tu leczyć oparzenia, nazywali to
miejsce kliniką. Ci, którzy robili sobie
liposukcję, mówili na nie „warsztat odnowy
zabytków".

Budynek stał w lesie i między koronami
rozłożystych drzew

prześwitywał tylko kawałek błękitnego nieba.
Wokół rozchodził

174/852

background image

się zapach dziko rosnących kwiatów. W tak
piękne jesienne

popołudnie powinno się leżeć przy basenie w
klubie i patrzeć, jak chłopcy grają w tenisa.
Albo przebiec dwanaście kilometrów,

żeby spalić kalorie z paczki ciastek, którą
zjadła wczoraj

wieczorem, przerażona nagłą wizytą ojca.
Albo nawet oglądać

mrowisko, lub pilnować sześcioletnich bliźn-
iąt z sąsiedztwa.

Wszystko byłoby

64

lepsze niż to, co właśnie robiła: ochotnicza
praca w klinice dla poparzonych.

175/852

background image

Słowo „ochotnik" nie istniało w słowniku
Hanny. Ostatnią

próbę pracy społecznej podjęła w siódmej
klasie, organizując

pokaz mody. Dziewczyny ze szkoły ubrały się
w stroje znanych

projektantów i paradowały po wybiegu.
Publiczność licytowała

ich ubrania, a pieniądze miały być przezn-
aczone na jakiś zbożny cel. Ali miała na sobie
prześliczną, obcisłą sukienkę od Calvina
Kleina, którą za tysiąc dolarów kupiła jakaś
wdowa nosząca

rozmiar trzydzieści dwa. Nikt natomiast nie
chciał falbaniastej, koszmarnej sukienki od
Betsey Johnson, w neonowych kolorach,

176/852

background image

która sprawiała, że Hanna wyglądała jeszcze
grubiej. Tylko tata zgłosił chęć jej kupienia.
Tydzień później rodzice poinformowali ją, że
się rozwodzą.

A teraz tata wrócił. W pewnym sensie.

Kiedy Hanna przypomniała sobie wczorajszą
wizytę ojca,

poczuła złość zmieszaną z niepokojem. Od
czasu swojej

transformacji marzyła o tym, żeby go
spotkać. Teraz była

szczupła,

lubiana

przez

wszystkich

i

zrównoważona. Czasem

wyobrażała sobie, że tata przyjeżdża razem z
Kate, która przytyła i zbrzydła, co tym
bardziej podkreślałoby urodę Hanny.

177/852

background image

— Och! — zawołała, bo o mało nie zderzyła
się z kimś w

drzwiach.

— Uważaj — usłyszała.

Podniosła głowę. Za szklanymi drzwiami
widać było

kamienną popielniczkę i wielką donicę z
prymulkami. W

drzwiach stała... Mona.

65

Hanna otworzyła usta ze zdumienia. Na
twarzy Mony pojawił

się ten sam wyraz. Patrzyły na siebie.

— Co ty tu robisz? — zapytała Hanna.

178/852

background image

— Odwiedzam koleżankę mamy. Zrobiła
sobie cycki. —

Mona odsunęła włosy za piegowate ramię. —
A ty?

— Ja też.

Hanna bacznie przyjrzała się Monie. Jej
wewnętrzny

wykrywacz kłamstw podpowiadał jej, że
Mona zmyśla. Ale może

i Mona wyczuwała to w Hannie.

— To ja lecę — Mona ścisnęła mocniej rączkę
swojej torby w

kolorze burgunda. — Zadzwonię później.

— Okej — rzuciła za nią Hanna.

179/852

background image

Poszła w przeciwnym kierunku, ale obejrzała
się przez ramię

na Monę, która zrobiła dokładnie to samo.

— A teraz uważaj — powiedziała Ingrid, kor-
pulentna i

spokojna siostra oddziałowa, pochodząca z
Niemiec.

Były w gabinecie zabiegowym i Ingrid uczyła
Hannę, jak

wymieniać worki w koszach na śmieci. Tak
jakby to było trudne.

Wszystkie gabinety były pomalowane na
ciemnooliwkowy

kolor, a na ścianach wisiały potworne plakaty
ze zdjęciami

180/852

background image

poparzonej skóry. Ingrid przydzieliła ją do
gabinetów w

przychodni. Któregoś dnia, jeśli będzie się
dobrze sprawo wała, może pozwoli Hannie
posprzątać sale szpitalne, gdzie

przebywały ofiary poważnych poparzeń. Ale
czad.

Ingrid wyciągnęła worek ze śmieciami.

— Te wrzucasz do niebieskiego kontenera na
tyłach budynku.

Musisz też opróżniać kubły z materiałami

66

zakaźnymi. - Wskazała na identycznie wy-
glądające kubły. —

Nie

wolno

ich

mieszać

ze

zwykłymi

śmieciami. Musisz nosić to.

181/852

background image

— Wręczyła Hannie parę lateksowych
rękawic.

Hanna popatrzyła na nie tak, jakby pokry-
wała je warstwa

bakterii.

Następnie Ingrid wskazała jej drogę w
korytarzu.

— Tu jest jeszcze dziesięć gabinetów —
wyjaśniła. — Wynieś

ze wszystkich śmieci i zmyj wszystkie blaty, a
potem do mnie

wróć.

Wstrzymując oddech — nie znosiła zapachu
szpitala, od razu

kojarzył jej się z chorobą — Hanna powlokła
się do szafy ze

182/852

background image

środkami czystości, żeby wziąć z niej worki
na śmieci. W tym

szpitalu leżała Jenna. W ciągu ostatniego
dnia sporo myślała o sprawie Jenny, choć
próbowała o niej zapomnieć. To, że ktoś o

wszystkim wiedział i mógł w każdej chwili
wyjawić tajemnicę,

nie mieściło się jej w głowie.

Choć sprawa Jenny wydarzyła się przez
przypadek, Hanna

czasem myślała, że to nie do końca prawda.
Ali nadała Jennie

przezwisko Śnieżka, bo Jenna przypominała
jej postać z filmu

Disneya. Hanna też uważała, że Jenna wy-
gląda jak Śnieżka, ale w pozytywnym sensie.
Jenna nie była tak odstrzelona jak Ali, ale

183/852

background image

miała w sobie coś dziwnie ładnego. Kiedyś
Hanna zdała sobie

sprawę, że jedyną postacią z Królewny
Śnieżki,
do której ona sama jest podobna,
jest krasnoludek Gapcio.

Ali uwielbiała drwić z Jenny, więc w szóstej
klasie Hanna

napisała w łazience pod pojemnikiem na
ręczniki plotkę na temat piersi Jenny. Potem
nalała wody na jej krzesło w sali

matematycznej, żeby miała plamę, jakby

67

się posikała. Wyśmiewała się z okropnego
akcentu, z jakim

Jenna mówiła na francuskim... Więc kiedy
pielęgniarze wynosili Jennę z domku na
drzewie, Hanna poczuła mdłości. To ona

184/852

background image

pierwsza zgodziła się na zrobienie kawału
Toby'emu. Bo od razu pomyślała: „Jeśli
robimy kawał Toby'emu, to może też i
Jennie".

Jakby

chciała,

żeby

to

wszystko

się

wydarzyło.

Automatyczne drzwi na końcu korytarza ot-
worzyły się ze

świstem, wyrywając Hannę z zamyślenia.
Zamarła. Serce biło jej mocno. Miała
nadzieję, że to Sean, ale okazało się, że jed-
nak nie.

Zawiedziona

wyciągnęła

swój

telefon

komórkowy z kieszeni

swetra i wystukała jego numer. Włączyła się
poczta głosowa,

185/852

background image

więc się rozłączyła. Wystukała znowu jego
numer w nadziei, że

może przypadkowo go wyłączył, wyciągając z
torby Ale znowu

włączyła się poczta głosowa.

— Hej, Sean — zaszczebiotała Hanna
sztucznie beztroskim

tonem. — To znowu ja, Hanna. Chciałabym
pogadać, więc,

mhm, wiesz, gdzie mnie znaleźć!

Zostawiła mu tego dnia trzy wiadomości, in-
formując, gdzie

będzie po południu, lecz Sean nie oddzwonił.
Przyszło jej do

186/852

background image

głowy, że może jest na spotkaniu Klubu D.
Ostatnio przyrzekł na piśmie, że nie będzie
uprawiał seksu, nigdy. Może zadzwoni po

spotkaniu. Albo... może nie zadzwoni. Hanna
przełknęła ślinę,

próbując nie myśleć o tej możliwości.

Westchnęła i poszła do szatni dla pra-
cowników, służącej

jednocześnie za magazyn. Ingrid powiesiła
jej gołąbkową torbę

od Ferragamo na haku obok tego winylowego
czegoś w paski z

Gap. Prawie przeszył ją dreszcz. Wrzuciła
telefon do torby,

wzięła rolkę ręczników papierowych

68

187/852

background image

i butelkę płynu do mycia i poszła do pustego
gabinetu. Może ta praca pozwoli jej na chwilę
zapomnieć o Seanie i A.

Kiedy już wyczyściła umywalkę, niechcący
potrąciła stojącą

obok metalową szafkę. Szafka się otworzyła.
W środku były

kartonowe pudełka ze znajomymi nazwami.
Tylenol 3. Vicodin.

Percocet. Hanna zajrzała do środka. Stały
tam tysiące próbek

leków. Tak po prostu. Niezamknięte.

B i n go .

Hanna szybko wrzuciła do zadziwiająco
głębokich kieszeni

188/852

background image

swetra kilka garści percocetu. Przynajmniej
dzięki temu spędzi przyjemny weekend z
Moną.

Nagle ktoś położył jej rękę na ramieniu. Pod-
skoczyła i

odwróciła

się,

zrzucając

na

podłogę

nasączone płynem do mycia

ręczniki i pojemnik pełen wacików.

— Czemu jesteś dopiero w gabinecie numer
dwa? — zapytała

Ingrid, marszcząc czoło.

Miała twarz rozzłoszczonego pekińczyka. - Ja
tylko...

chciałam dokładnie posprzątać.

Hanna wrzuciła papierowe ręczniki do kosza,
modląc się w

189/852

background image

duchu, by percocet nie wypadł jej z kieszeni.
Miejsce na

ramieniu, którego dotknęła Ingrid, paliło ją
jak ogniem.

— Chodź ze mną - powiedziała Ingrid. - Masz
w torbie coś, co

strasznie hałasuje i przeszkadza pacjentom.

— Na pewno w mojej torbie? — zapytała
Hanna. — Właśnie

sprawdzałam i...

Ingrid poszła z Hanną do szatni. Faktycznie,
z wewnętrznej

kieszeni jej torebki wydobywał się dźwięk.

— To mój telefon — powiedziała Hanna
radośnie.

190/852

background image

69

Może to Sean!

— Ścisz go, proszę — westchnęła Ingrid. — A
potem wracaj

do pracy.

Hanna wyciągnęła telefon i sprawdziła, kto
dzwonił. Miała

nową wiadomość.

Haneczko: Szorowanie podłóg w warsztacie
odnowy zabyt-

ków nie pomoże ci wrócić do dawnego życia.
Nawet ty nie

zdołasz uprzątnąć tego bałaganu. Poza tym
wiem o tobie coś, co spowoduje, że już nigdy
nie będziesz najpopularniejszą

191/852

background image

dziewczyną w szkole.

A.

Hanna rozejrzała się, zupełnie zdezorientow-
ana. Jeszcze raz

przeczytała wiadomość. Zaschło jej w gardle i
oddychała z

trudem. Jaka informacja mogła ją tak
pogrążyć?

Jenna.

Jeśli A. o tym wie...

Hanna szybko napisała odpowiedź: „Nic nie
wiesz". I

nacisnęła WYŚLIJ. Po kilku sekundach
otrzymała odpowiedź od

A.

192/852

background image

Wiem o wszystkim. Mogę cię ZNISZCZYĆ.

70

7

KAPITANIE, MÓJ KAPITANIE

We wtorkowe popołudnie Emily kręciła się
przy biurze

trenerki Lauren Kinkaid.

— Mogę z panią porozmawiać?

— Mam tylko kilka minut. Muszę to zaraz
oddać do ad-

ministracji.

Trenerka podniosła w górę plik papierów.
Właśnie zaczęły się

193/852

background image

pierwsze w tym sezonie szkolne zawody pły-
wackie w Rosewood.

Miało to być przyjazne spotkanie — zaprasz-
ano wszystkie

okoliczne szkoły i nie liczono punktów — ale
Emily i tak zawsze goliła całe ciało i miała ok-
ropną tremę. Jednak nie tym razem.

— No co tam, panno Fields?

Lauren Kinkaid miała nieco ponad trzy-
dzieści lat, mocno

zniszczone chlorem jasne włosy i zawsze
chodziła w T-shirtach z motywującymi slo-
ganami pływackimi, takimi jak JEDZ NASZE

BĄBELKI albo W STYLU DOWOLNYM
NAJWAŻNIEJSZY

JEST STYL. Od sześciu

194/852

background image

71

lat była trenerką Emily. Najpierw w lidze
dziecięcej, potem na długich dystansach, a
teraz w liceum. Niewiele osób znało Emily
tak dobrze, by wiedzieć, że jej ulubionym
daniem przed każdym

startem jest stek z pieprzem w miejscowej
restauracji albo że jeśli Emily płynęła
motylkiem o trzy dziesiąte sekundy szybciej,
to

znaczy, że miała okres. I dlatego Emily tak
trudno było wyrzucić z siebie to, co miała
zamiar powiedzieć.

— Chcę zrezygnować — oświadczyła prosto z
mostu. Lauren

Kinkaid zamrugała. Wyglądała na zdumioną,
jak ktoś, komu

195/852

background image

właśnie oznajmiono, że w jego basenie pływa
ławica węgorzy

elektrycznych.

— D-dlaczego?

Emily wlepiła wzrok w kafelki na podłodze,
ułożone w

szachownicę.

— Już mnie to nie bawi.

Trenerką wypuściła powietrze z płuc.

— To nie ma być tylko zabawa. Czasem to
ciężka praca.

— Wiem. Ale... Już nie chcę tego robić.

— Jesteś p e wn a?

196/852

background image

Emily westchnęła. Wydawało jej się, że jest
pewna. W

zeszłym tygodniu była pewna. Pływała od lat,
nie zastanawiając się, czy jej się to podoba,
czy nie. Z pomocą Mai Emily zebrała się na
odwagę, żeby przyznać się przed sobą — i
przed rodzicami

— że chce zrezygnować.

Oczywiście to było, zanim wydarzyło się... to
wszystko. Teraz

czuła się znowu jak jo-jo. W jednej chwili
chciała rezygnować, w drugiej wrócić do swo-
jego życia grzecznej dziewczynki. Kiedy

pływała, weekendy mijały jej w towarzystwie
siostry Carolyn i

spędzała całe godziny w autobusie z
koleżankami z drużyny,

197/852

background image

czytając horoskopy. A teraz

72

zapragnęła wolności, żeby móc zająć się tym,
co ją inte-

resowało. Tylko jakie ona miała zainteresow-
ania... oprócz

pływania?

— Czuję się naprawdę wypalona powiedziała
wreszcie,

próbując się wytłumaczyć.

Trenerka podparła dłonią głowę.

— Zamierzałam zrobić cię kapitanem. Emily
otworzyła

szeroko oczy.

198/852

background image

— Kapitanem?

— No tak — Lauren Kinkaid bawiła się
zatyczką od

długopisu. — Myślałam, że na to zasługujesz.
Potrafisz działać w zespole, wiesz? Ale skoro
nie chcesz już pływać, to...

Nawet jej starsze rodzeństwo, Jake i Beth,
którzy pływali

przez cztery lata w szkole, a potem dostali
stypendia na uczelni, nie zostali kapitanami
drużyny.

Trenerka owinęła sznurek od gwizdka wokół
palca.

— A może powinnam dać ci trochę luzu? —
Wzięła Emily za

rękę. — Wiem, że miałaś ciężki okres. Twoja
przyjaciółka...

199/852

background image

— Tak.

Emily popatrzyła na plakat z Miehaelem
Phelpsem i

próbowała powstrzymać łzy. Kiedy tylko ktoś
wspominał o Ali

— a zdarzało się to średnio co dziesięć minut
— czuła, jak coś ściska ją w gardle.

— Co ty na to? — kusiła ją trenerka.

Emily przesunęła językiem po zębach. Kapit-
an. Jasne,

wygrała wyścig na sto metrów motylkiem w
mistrzostwach

stanowych, ale drużyna pływacka w jej szkole
była niesamowicie dobra. Lanie ller zdobyła
piąte miejsce w mistrzostwach Ameryki juni-
orów, a Uniwersytet Stanforda zagwarant-
ował już Jenny

200/852

background image

Kestler pełne stypendium

73

w przyszłym roku. To, że trenerka wybrała
Emily, a nie Lanie

łub Jenny, miało duże znaczenie. Może to
znak, że jej rozchwiane życie wkrótce wróci
do normy.

— Dobrze — usłyszała własny głos.

- Świetnie - Lauren Kinkaid poklepała ją po
dłoni. Sięgnęła do jednego z kartonowych
pudeł z T-shirtami i wręczyła jeden

Emily. — Dla ciebie, na dobry początek
sezonu.

Emily rozłożyła podkoszulek. Napis głosił:
DORWĘ CIĘ,

201/852

background image

ŻABKO. Spojrzała na trenerkę i zaschło jej w
gardle. I,auren

Kinkaid wied zi ał a?

Trenerka przekrzywiła głowę.

— To aluzja do stylu klasycznego — pow-
iedziała powoli. —

No wiesz, żabki.

Emily znowu spojrzała na T-shirt. Nie było
na nim napisane

DORWĘ CIĘ, ŻABKO, tylko DOGOŃ MNIE
ŻABKĄ.

- Och — westchnęła, składając T-shirt. - Dz-
iękuję. Wyszła z

biura i na chwiejnych nogach przeszła przez

202/852

background image

główny hol pływalni. W sali roiło się od pły-
waków biorących

udział w zawodach. Nagle zatrzymała się, bo
zdała sobie sprawę, że ktoś na nią patrzy. Po
drugiej stronie sali zauważyła Bena, swojego
byłego chłopaka, który opierał się o witrynę z
nagrodami pływackimi. Wlepił w nią wzrok i
ani mrugnął. Emily poczuła

ukłucia na całej skórze. Zaczerwieniła się.
Ben uśmiechnął się złowieszczo i zaczął
szeptać coś na ucho swojemu najlepszemu

przyjacielowi Sethowi Cardiffowi. Seth za-
śmiał się, spojrzał na Emily i wyszeptał coś
do Bena. Potem obaj zachichotali.

Emily skryła się w tłumie zawodników.

Również dlatego chciała zrezygnować z pły-
wania, żeby nie

203/852

background image

spędzać każdego dnia po szkole ze swoim
byłym

74

chłopakiem, który wiedział o niej wszystko.
Nakrył ją z Mayą,

gdy zachowywały się bardziej czule niż na
przyjaciółki przystało, w czasie imprezy u
Noela w piątek.

Weszła do pustego holu prowadzącego do sz-
atni, myśląc

ponownie o ostatniej wiadomości od A. To
dziwne, ale kiedy

Emily przeczytała tekst w łazience w pokoju
hotelowym Mai,

prawie s ł ysz ał a głos Ali. Tylko że to było
niemożliwe, prawda?

204/852

background image

Poza tym Ben był jedyną osobą, która wiedzi-
ała o Mai. Może

skądś się dowiedział, że Emily próbowała po-
całować Ali. A

może... może Ben to A.?

— Dokąd idziesz?

Emily odwróciła się. Ben szedł za nią
korytarzem. Hej —

Emily próbowała się uśmiechnąć. — Co
słychać?

Ben miał na sobie postrzępione dresy Cham-
pion. Uważał, że

przynoszą mu szczęście, więc nosił je w cza-
sie wszystkich

zawodów. W czasie weekendu skrócił włosy.
Jego kwadratowa

205/852

background image

twarz nabrała jeszcze więcej surowości.

— Nic nie słychać - powiedział złośliwym
tonem, a jego głos

odbijał się echem w wykafelkowanym
korytarzu. — Myślałem,

że rezygnujesz.

Emily wzruszyła ramionami.

— Hm, no tak, zmieniłam zdanie.

— Naprawdę? Taka byłaś pewna w piątek.
Twoja dziewczyna

pękała z dumy.

Emily odwróciła wzrok.

— Byłyśmy pijane.

— No tak — podszedł do niej na krok.

206/852

background image

— Myśl sobie, co chcesz — odwróciła się w
kierunku szafki.

— A ten SMS, którego mi przysłałeś, wcale
mnie nie wystraszył.

75

— Jaki SMS? — Ben zmarszczył brwi. Emily
zamarła.

— Jen, w którym groziłeś mi, że wszystkim
powiesz —

powiedziała, sprawdzając go.

— Nie wysyłałem do ciebie żadnych SMS-ów
— Ben uniósł

podbródek. — Aie... może powiem wszys-
tkim. To, że jesteś

lesbą, to superplota.

207/852

background image

— Nie jestem lesbijką — wycedziła Emily
przez zęby.

— Naprawdę? — Ben zrobił krok w jej kier-
unku. Jego

nozdrza

poruszały

się

miarowo.

Udowodnij.

Emily zaśmiała się głośno. Cały Ben .

Nagłym skokiem znalazł się obok niej,
chwycił ją za

nadgarstek i przycisnął do ściany.

Emily oddychała ciężko. Czuła na szyi
gorący, pachnący

winogronowym sokiem oddech Bena.

— Przestań — wyszeptała, próbując mu się
wyrwać. Ben

208/852

background image

zdołał

przytrzymać

jednym

silnym

ramieniem.

Napierał na nią z całej siły.

— Powiedziałem, u d o wo d n i j . Ben,
przestań.

Z przerażenia zaczęła płakać. Próbowała go
odepchnąć, ale on

napierał jeszcze gwałtowniej. Położył jej dłoń
na piersiach. Z jej gardła wydobył się
zduszony krzyk.

— Jakiś problem?

Ben cofnął się gwałtownie. Za nimi, na dru-
gim końcu

korytarza, stał chłopak w bluzie treningowej
z logo jednej ze

szkół. Emily przyjrzała mu się. Czy to...?

209/852

background image

— Nie twój interes — powiedział głośno Ben.

— A może jednak mój.

Chłopak podszedł bliżej. Tak, to on. Toby
Cavanaugh.

76

Stary... — Ben odwrócił się do niego. Oczy
Toby'ego

powędrowały w dół, na dłoń Bena ściskającą
nadgarstek Emily.

Uniósł w górę podbródek.

— Co jest grane?

Ben wbił wzrok w Emily, a potem ją puścił.
Wyrwała mu się.

Ben otworzył drzwi do szatni chłopców. A
potem zapadła cisza.

210/852

background image

— Wszystko w porządku? — zapytał loby.

Emily skinęła głową. Nie mogła spojrzeć mu
w oczy.

— Chyba tak.

— Na pewno?

Emily rzuciła na niego okiem. Był teraz
bardzo wysoki, a jego

twarz straciła dawne szczurze rysy. Miał
wysokie kości

policzkowe i ciemne oczy. Wyglądał pięknie.
Przypomniał jej się inny fragment wiado-
mości od A.: „choć większość z nas się

zmieniła...".

Nogi się pod nią ugięły. To niemożliwe... A rn
o ż e jed n a k?

211/852

background image

— Muszę iść — mruknęła i ruszyła pędem do
szatni

dziewcząt.

77

8

NAWET

PRZECIĘTNY

CHŁOPAK

Z

ROSEWOOD

SZUKA WEWNĘTRZNEGO ŚWIATŁA

We wtorek po południu, kiedy Aria wracała
samochodem do

domu ze szkoły, przejeżdżała obok boiska do
lacrosse'a i

rozpoznała

samotną

postać

ćwiczącą

uderzenia na polu

212/852

background image

podbramkowym. Kiedy Mike wykonywał
zwroty, ślizgał się na

mokrej trawie. Na niebie zebrały się szare,
złowieszcze chmury i zaczęło kropić. Aria
zatrzymała samochód.

- Mike.

Nie widziała się z bratem od chwili, kiedy
wczoraj wybiegł z

baru Gorzelnia Zwycięstwa. Kilka godzin
później zadzwonił,

żeby poinformować, że je kolację u swojego
przyjaciela Theo.

Potem zadzwonił, że zostaje tam na noc.

Brat popatrzył na nią z daleka i uniósł brwi.

-Co?

213/852

background image

— Chodź.

78

Mike szedł przez równo skoszoną trawę, w
której nie było ani

jednego chwastu.

— Wsiadaj — zakomenderowała Aria.

— Trenuję.

— Nie możesz bez końca unikać tej rozmowy.
Musimy

pogadać.

— Niby o czym?

Uniosła idealnie zarysowane brwi.

— O tym, co wczoraj widzieliśmy w barze.

214/852

background image

Mike skubał kawałek taśmy, którą Owinięty
był kij do

lacrosse'a. Krople deszczu rozbijały się o
daszek jego czapeczki.

— Nie wiem, o czym mówisz.

— Tak? — Aria zmrużyła oczy. Mike nawet na
nią nie

spojrzał.

— Świetnie — wrzuciła wsteczny. — Bądź
dalej mięczakiem.

Mike położył dłoń na drzwiach samochodu.

— Nie wiem... co zrobię — powiedział cicho.
Aria wcisnęła

hamulec.

— Z czym?

215/852

background image

— Jak się rozwiodą, nie wiem, co zrobię —
powtórzył.

Bezbronny, zażenowany wyraz jego twarzy
nadawał mu wygląd

dziesięciolatka. — Wysadzę się w powietrze.

Aria poczuła w oczach łzy.

— To się nie stanie — powiedziała drżącym
głosem. —

Obiecuję.

Mike pociągnął nosem. Wyciągnęła do niego
rękę, ale on

odskoczył i biegiem wrócił na boisko.

Aria ruszyła. Jechała powoli krętą, mokrą
drogą. Uwielbiała,

216/852

background image

kiedy padało. Przypominała sobie deszczowe
dni,

79

kiedy miała dziewięć lat. Zakradała się do
stojącej pod domem

sąsiadów żaglówki, wchodziła pod plandekę
do kabiny i

słuchając, jak krople deszczu uderzają w
płótno, pisała w swoim pamiętniku Hello
Kitty.

W deszczowe dni najlepiej jej się myślało, a
teraz zde-

cydowanie musiała się zastanowić. Mogła
porozmawiać z Ellą o

Meredith, żeby mieć z głowy A.. Byron
obiecałby, że to się nie powtórzy, i sprawa
byłaby załatwiona. Ale teraz nie miało to

217/852

background image

sensu — skoro Meredith znowu pojawiła się
na horyzoncie,

wszystko się zmieniło. Zeszłego wieczoru oj-
ciec nie wrócił do

domu na kolację — bo miał, aha, mnóstwo
prac do poprawienia a

Aria siedziała z mamą na kanapie i oglądały
telewizję, jedząc

zupę. Nie odzywały się do siebie. Ona też me
wiedziała, co zrobi, jeśli rodzice się rozwiodą.

Wjeżdżając na bardzo strome wzgórze, Aria
docisnęła pedał

gazu. Jej subaru zawsze potrzebowało wtedy
dodatkowego kopa.

Jednak samochód nie przyspieszył, tylko na
desce rozdzielczej

218/852

background image

zamigotały światełka. Auto zaczęło się
zsuwać do tyłu.

- Cholera — wyszeptała Aria, sięgając do
hamulca ręcznego.

Samochód nie chciał zapalić.

Spojrzała w dół na pustą dwupasmową
jezdnię. Nad głową

usłyszała grzmot i krople deszczu. Chciała za-
dzwonić po pomoc

drogową albo do rodziców, ale przeszukując
torbę, zdała sobie

sprawę, że zostawiła telefon w domu.
Rozpadało się tak, że

niczego już nie widziała przez zalane
deszczem okna.

219/852

background image

— O Boże — wyszeptała do siebie, czując się
nieco

klaustrofobicznie.

Miała

mroczki

przed

oczami.

80

Wiedziała, co to znaczy. To atak paniki. Już
kilka razy jej się to przytrafiło. Po sprawie
Jenny, po zaginięciu Ali i jeszcze raz w Rejki-
awiku, kiedy na ulicy zobaczyła na plakacie
dziewczynę

bardzo podobną do Meredith.

„Uspokój się — mówiła do siebie w myślach.
— To tylko

deszcz". Wzięła głęboki oddech, zatkała pal-
cami uszy i

zaśpiewała Panie Janie po francusku.
Właśnie

ta

wersja

uspokajała.

Po

220/852

background image

zaśpiewaniu

trzech

zwrotek

mroczki

zniknęły.

Huragan osłabł, teraz był tylko wichurą.
Musiała wrócić pieszo do domu, który
właśnie minęła, i skorzystać tam z telefonu.

Otworzyła drzwi i przykryła głowę bluzą.
Zaczęła biec. Podmuch wiatru podniósł jej
minispódniczkę. Weszła w olbrzymią,

błotnistą kałużę. Poczuła, jak woda wlewa się
do jej sandałków na obcasie.

— Niech to szlag! — zaklęła pod nosem.

Była już jakieś pięćdziesiąt metrów od domu,
kiedy minęło ją

granatowe audi. Kierowca najpierw ochlapał
ją wodą z kałuży, a potem zatrzymał się przy
jej subaru. Cofnął i zatrzymał się obok niej,
potem opuścił szybę.

221/852

background image

— Wszystko w porządku?

Aria przyjrzała mu się, choć krople deszczu
zalewały jej oczy.

Za kierownicą siedział Sean Ackard, chłopak
z jej klasy. Był

typowym chłopakiem z Rosewood. Miał
koszulkę polo, zadbaną

twarz, typowo amerykańskie rysy i drogi
samochód. Grał w piłkę nożną, nie w
lacrosse'a. Właśnie kogoś takiego nie miała
ochoty teraz oglądać.

— W porządku! — krzyknęła.

— Jesteś przemoczona. Podwieźć cię gdzieś?

Aria tak przemokła, że czuła, jak marszczy się
jej skóra na

222/852

background image

twarzy. Auto Seana wyglądało tak sucho i
przytulnie. Wsiadła i zamknęła drzwi. Sean
powiedział, żeby rzuciła

81

przemoczoną bluzę na tylne siedzenie. Potem
włączył

ogrzewanie.

— Dokąd jedziemy?

Aria odgarnęła z czoła mokre kosmyki czar-
nych włosów.

— Właściwie skorzystam tylko z twojego tele-
fonu, a potem

dam ci spokój.

— W porządku — Sean sięgnął do plecaka.

223/852

background image

Aria rozejrzała się. Sean nie wykleił całego
wnętrza auta

nalepkami jak większość chłopaków, a w
środku nie pachniało

potem. Zapach przypominał raczej miesz-
ankę świeżo

upieczonego chleba i szamponu dla psów. Na
podłodze obok

siedzenia dla pasażera leżały dwie książki:
Zen i sztuka obsługi motocykla oraz Tao
Kubusia Puchatka.

— Lubisz filozofię? — Aria przesunęła nogi,
żeby nie za-

moczyć książek.

Sean spuścił głowę.

— No tak — był nieco zażenowany.

224/852

background image

— Czytałam te książki — powiedziała Aria. -
Zaintere-

sowałam się filozofią francuską w lecie, kiedy
byłam na Islandii.

Zamilkła. Nigdy nie rozmawiała z Seanem.
Przed wyjazdem

chłopcy z Rosewood ją przerażali. Zresztą
pewnie dlatego ich

nienawidziła.

— Przez chwilę tam mieszkałam. Tata był na
stypendium.

— Wiem — Sean uśmiechnął się tajemniczo.
Aria spojrzała

na swoje dłonie.

- Och.

225/852

background image

Zapadło niezręczne milczenie. Słychać było
tylko krople

uderzające o dach i dźwięk pracujących ryt-
micznie wycieraczek.

82

— Czytasz Carnusa i takie rzeczy? — zapytał
Sean. Kiedy

Aria skinęła głową, uśmiechnął się.

— W lecie przeczytałem Obcego.

— Naprawdę? — Aria uniosła podbródek,
pewna, że nie

zrozumiał z tego ani słowa.

Czego typowy chłopak z Rosewood mógł
szukać w książkach

226/852

background image

filozoficznych? W teście na inteligencję
można by ułożyć taką

analogię: „Przeciętny chłopak z Rosewood
ma się tak do czytania francuskich filozofów
jak amerykańscy turyści na Islandii do

jedzenia obiadu wszędzie, tylko nie w
McDonaldzie". Takie rzeczy po prostu się nie
zdarzały.

Sean milczał, więc wystukała na jego tele-
fonie numer do

domu. Rozległ się sygnał, ale nikt nie odbier-
ał. Nie włączała się też automatyczna sek-
retarka. Pewnie jej jeszcze nie ustawili.

Potem wybrała numer do biura taty na uni-
wersytecie. Dochodziła piąta, a z jego
rozkładu dnia przywieszonego na lodówce

227/852

background image

wynikało, że od piętnastej trzydzieści do
siedemnastej trzydzieści ma konsultacje.
Nikt nie odbierał.

Znowu przed oczami Arii pojawiły się
mroczki. Wyobraziła

sobie, gdzie... i z kim może teraz być jej tata.
Zgięła się wpół, żeby wziąć głębszy oddech.

— Frère Jacques... — zaśpiewała cicho.

— Ej — głos Seana dobiegał jakby z oddali.

— Wszystko w porządku — powiedziała Aria,
dotykając

twarzą kolan. — Muszę tylko...

Usłyszała, jak Sean czegoś szuka. Włożył jej
w dłoń torebkę z

Burger Kinga.

228/852

background image

— Oddychaj w to. W środku jest jeszcze parę
frytek.

Przepraszam.

83

Aria przystawiła torebkę do ust. Oddychała
miarowo. Czuła

ciepłą dłoń Seana na plecach. Zawroty głowy
powoli ustępowały.

Kiedy uniosła głowę, Sean patrzył na nią z
niepokojem.

— Atak paniki! — zapytał. — Moja macocha
też to ma.

Torebka zawsze się sprawdza.

Aria zmięła torebkę w dłoni.

— Dzięki.

229/852

background image

— Coś cię niepokoi?

Aria energicznie pokręciła głową.

— Nie, wszystko w porządku.

— Daj spokój. Ataku paniki nie dostaje się
bez powodu. Aria

zacisnęła usta.

— To skomplikowane.

„ A poza tym - chciała dodać — od kiedy to
przeciętny

chłopak z Rosewood interesuje się prob-
lemami dziwnej

dziewczyny?

Sean wzruszył ramionami.

230/852

background image

— Przyjaźniłaś się z Alison DiLaurentis, Lak?
Aria pokiwała

głową.

— Dziwna sprawa, no nie?

— Tak — chrząknęła. - Choć nie tak, jak
można by pomyśleć.

To znaczy, tak też jest dziwna, ale jest też dzi-
wna z innych

powodów.

— Jakich?

Poprawiła się na siedzeniu. Od mokrej biel-
izny zaczęła ją

swędzić skóra. Przez cały dzień w szkole
wydawało jej się, że

231/852

background image

wszyscy mówią do niej szeptem, jak do
dziecka. Myśleli, że jak będą mówić nor-
malnym tonem, to się od razu załamie
nerwowo?

84

— Po prostu chciałabym, żeby wszyscy dali
mi spokój —

powiedziała wreszcie. — Jak w zeszłym
tygodniu.

Sean stuknął palcem w odświeżacz powietrza
w kształcie

sosny, który zaczął się kołysać.

— Wiem, co masz na myśli. Gdy umarła moja
mama,

wszystkim się wydawało, że jak zostanę choć
na chwilę sam, to

232/852

background image

wpadnę w szał.

Aria wyprostowała się.

— Twoja mama umarła? Sean popatrzył na
nią.

— Tak. Dawno temu. Jak byłem w czwartej
klasie.

— Och.

Aria próbowała sobie przypomnieć Seana w
czwartej klasie.

Był jednym z najniższych dzieciaków w
grupie i parę razy byli w tej samej drużynie
na WF-ie. Poza tym właściwie się nie znali.

Zrobiło jej się głupio, że nic nie wiedziała.

— Przykro mi.

233/852

background image

Zapadła cisza. Aria skrzyżowała nogi, a po-
tem je wypro-

stowała. Poczuła zapach mokrej wełny ze
swojej spódniczki.

Musiałem być twardy — powiedział Sean. —
Tata umawiał

się z różnymi dziewczynami. Na początku
nawet nic lubiłem

macochy. Potem się do niej przyzwyczaiłem.

Aria poczuła łzy napływające do oczu. Nie
chciała się

przyzwyczajać do zmian w swojej rodzinie.
Pociągnęła głośno

nosem.

Sean nachylił się do niej.

234/852

background image

— Na pewno nie chcesz o tym porozmawiać?
- spytał. Aria

wzruszyła ramionami.

— To miała być tajemnica.

85

— Słuchaj, jeśli ty rai zdradzisz swoją tajem-
nicę, ja zdradzę ci moją.

— Dobra — zgodziła się od razu Aria.

Tak naprawdę miała wielką ochotę o tym z
kimś pogadać.

Przyznałaby się do tego swoim dawnym przy-
jaciółkom, gdyby

nie to, że żadna z nich nie chciała puścić pary
z ust na temat swoich tajemnic. Aria czuła się
przez to jeszcze dziwniej.

235/852

background image

— Ale nikomu ani słowa — dodała,

— Przyrzekam.

I potem Aria opowiedziała mu wszystko o
Byronie, Elli,

Meredith i co zobaczyła, gdy wczoraj poszła z
bratem do baru.

Wyrzuciła z siebie wszystko.

Nie wiem, co robić — zakończyła. — Wydaje
mi się, że to ode

mnie zależy, czy wszyscy będziemy razem.

Sean przez chwilę nic nie mówił, a Aria bała
się, że przestał

słuchać. Ale potem podniósł głowę.

— Twój tata nie powinien stawiać cię w takiej
sytuacji.

236/852

background image

— No cóż - Aria rzuciła okiem na Seana.

Jeśli pominąć T-shirt wsadzony w lniane
spodnie, można by

było uznać, że jest przystojny. Miał naprawdę
różowe usta i

nieforemne, krótkie palce. Opinające klatkę
piersiową polo

świadczyło o tym, że ma figurę typową dla
piłkarza. Nagle

poczuła się bardzo zażenowana,

— Łatwo się z tobą rozmawia — powiedziała
nieśmiało,

patrząc na swoje odsłonięte kolana. W czasie
golenia nie za-

uważyła kilku włosków. Zwykle się tym nie
przejmowała, ale

237/852

background image

teraz jakoś dziwnie zwróciła na to uwagę. —
Więc, hm, dzięki.

— Nie ma sprawy — uśmiechnął się Sean i
spojrzał na nią

ciepło.

— Nie tak planowałam to popołudnie —
dodała Aria.

86

Deszcz tłukł o przednią szybę, ale w środku
samochodu

zrobiło się naprawdę ciepło.

— Ja też nie — Sean spojrzał przez okno.
Deszcz przestawał

padać. — Ale... Nie wiem. To chyba okej,
prawda?

238/852

background image

Aria wzruszyła ramionami. Nagle coś sobie
przypomniała.

— Hej, obiecałeś mi zdradzić swoją tajem-
nicę! Lepiej, żeby to

było coś ciekawego.

— Nie wiem, czy to takie ciekawe.

Sean nachylił się do niej i przez moment
wydawało jej się, że

zaraz się pocałują.

— Należę do Klubu D — wyszeptał Sean. Jego
oddech

pachniał gumą miętową. — Wiesz, co to jest?

— Chyba tak — Aria z całych sił powstrzymy-
wała uśmiech.

239/852

background image

— Nie chcesz uprawiać seksu przed ślubem,
tak?

— Tak Sean oparł się znowu na siedzeniu. —
Więc... wciąż

zachowuję dziewictwo. Tylko że... nie wiem,
czy nadal chcę,

żeby tak było.

87

9

CZYŻBY

KOMUŚ

OBCIĘTO

KIESZONKOWE?

W środę rano pan MeAdam, nauczyciel
Spencer od ekonomii,

chodził po klasie, rozdając testy i kładąc je na
ławkach. Był

240/852

background image

wysokim mężczyzną z wyłupiastymi oczami,
garbatym nosem i

nalaną twarzą. Kilka lat temu jeden z jego
uczniów zauważył, że wygląda jak Squid-
ward,

ośmiornica

z

kreskówki,

i

to

przezwisko do niego przylgnęło.

- Ogólnie test poszedł wam nie najgorzej —
powiedział pod

nosem.

Spencer wyprostowała się w ławce. Zawsze
tak robiła, gdy nie

była pewna, czy zdała. Zastanawiała się, jaką
najgorszą ocenę

może dostać, żeby i tak na koniec semestru
mieć piątkę.

Zazwyczaj wyobrażała sobie tak niską ocenę
— a niska dla

241/852

background image

Spencer była już czwórka plus, nie wspom-
inając o czwórce — że

zazwyczaj

miło

się

rozczarowywała.

„Czwórka plus —

powiedziała do siebie, kiedy Squidward
położył jej test na biurku.

- To najniżej mogę dostać". A potem odwró-
ciła kartkę.

88

Czwórka mi n u s .

Spencer upuściła kartkę na ławkę, jakby ją
oparzyła.

Przejrzała odpowiedzi, żeby^ sprawdzić, czy
Squidward się nie

pomylił, ale nie znała odpowiedzi na pytania
oznaczone wielkim, czerwonym X.

242/852

background image

No

dobra,

może

nie

przyłożyła

się

dostatecznie.

Kiedy wczoraj rozwiązywała test wielokrot-
nego wyboru,

mogła myśleć tylko a: o Wrenie i o tym, że
miała go już nigdy nie zobaczyć, b: o rodz-
icach i Melissie, i o tym, jak sprawić, by ją
znowu pokochali, c: o Ali, d, e, f i g:

o palącej ją tajemnicy Toby'ego.

Ta ostatnia myśl była prawdziwą torturą. Ale
co niby miała

zrobić? Pójść na policję? I co im opow-
iedzieć? „Jakiś chłopak

cztery lata temu powiedział, że mnie
dopadnie,

i chyba zabił Ali, a może chce też zabić mnie.
Dostałam

243/852

background image

SMS-a, że mnie i moim przyjaciółkom grozi
niebezpieczeństwo".

Policjanci pewnie umarliby ze śmiechu, a po-
tem zapytali ją, czy wącha klej. Bała się też
powiedzieć o wszystkim przyjaciółkom.

A jeśli to nie żarty i A. naprawdę zamierza im
wyrządzić

krzywdę?

— No i jak Lam? — wyszeptał jakiś głos.

Spencer podskoczyła. Obok niej siedział
Andrew Campbell.

Miał tak samo wygórowane ambicje jak
Spencer. Oboje

zajmowali na zmianę pierwszą i drugą
pozycję w klasie. Dumnie

244/852

background image

położył na ławce swój test, na którym widni-
ała wielka piątka.

Spencer przycisnęła swoją kartkę do piersi.

— W porządku.

— To super. — Długi lok z lwiej grzywy
Andrew spadł mu na

twarz.

Spencer zacisnęła zęby. Andrew zawsze
wtykał nos w nie

swoje

sprawy.

Sądziła,

że

to

oznaka

niezdrowego

89

współzawodnictwa. W zeszłym tygodniu
myślała nawet, że

245/852

background image

Andrew to A. Być może szczere zainteresow-
anie Andrew

detalami z życia Spencer było nieco podejrz-
ane, nie sądziła

jednak, że byłby zdolny do czegoś takiego.
Andrew pomógł

Spencer tego dnia, kiedy robotnicy odkryli
ciało Ali, okrywając ją kocem, gdy doznała
szoku. Po A. raczej nie można było się

czegoś takiego spodziewać.

Kiedy Squidward dał zadania domowe, Spen-
cer spojrzała na

notatki. Jej pismo, zawsze tak równe i
wypełniające linijki, teraz rozsypało się po
całej stronie. Zaczęła szybko przepisywać

notatki, lecz przerwał jej dzwonek. Czwórka
min u s .

246/852

background image

- Panno Hastings?

Spojrzała w górę. Squidward gestem przy-
woływał ją do

swojego

biurka.

Podeszła,

wygładzając

dłońmi swój granatowy

sweter i próbując nie przewrócić się w
karmelowych, wysokich

butach do konnej jazdy.

— Jesteś siostrą Melissy Hastings, prawda?
Spencer poczuła,

jak wszystko w niej się zaciska.

— Mhm — już wiedziała, co będzie dalej.

— To dla mnie ogromna przyjemność —
uderzał ołówkiem

247/852

background image

automatycznym w biurko. - To była taka
przyjemność mieć

Melissę w klasie.

„No jasne!", wrzasnęła w myślach Spencer.

- Co ona teraz robi? Spencer zacisnęła zęby.

„Siedzi w domu i zabiera całą miłość i uwagę
rodziców".

- Zdała do Wharton. Skończy studia podyplo-
mowe i

zdobędzie tytuł MBA.

Squidward się uśmiechnął.

90

— Zawsze wiedziałem, że trafi do Wharton.
— Uważnie

248/852

background image

przyjrzał się Spencer. — W poniedziałek
macie mi oddać

odpowiedzi na pierwszy zestaw pytań. Coś ci
poradzę: pomogą ci książki z dodatkowej
listy, którą podałem w sylabusie.

— Och — Spencer się zawstydziła. Pod-
powiadał jej, bo

dostała czwórkę minus, a on się nad nią
litował, czy dlatego, że była siostrą Melissy?

Wyprostowała się.

— Właśnie miałam je wypożyczyć.

— Świetnie — Squidward spojrzał na nią ła-
godnie. Spencer

powlokła się na korytarz, jakby unosiła się

w stanie nieważkości. Zwykle mogła podlizy-
wać się wszyst-

249/852

background image

kim nauczycielom bez wstydu, ale Squidward
sprawiał, że czuła

się największym głupkiem w klasie.

Lekcje dobiegły końca. Uczniowie tłoczyli się
wokół swoich

szafek, wkładając książki do plecaków,
umawiając się przez

telefon i wyciągając sprzęt sportowy. Spencer
miała o trzeciej trening hokeja, lecz najpierw
chciała iść do księgarni po książki z listy
Smiidwarda. Potem zamierzała skonsultować
coś z

redaktorami albumu rocznego, sprawdzić
listę ochotników do

organizowanej przez nią akcji charytatywnej
i

pogadać

chwilę

z

nauczycielem

250/852

background image

prowadzącym kółko teatralne. Pewnie spóźni
się

trochę na hokeja, ale co na to poradzić?

Kiedy znalazła się pośród regałów księgarni,
poczuła spokój.

Tu zawsze panowała cisza, sprzedawcy nie
musieli nikogo

uciszać. Kiedy Ali zaginęła, Spencer przy-
chodziła tu, żeby

poczytać w spokoju komiksy. Sprzedawcy nie
denerwowali się,

kiedy zadzwonił telefon, a właśnie dźwięk
swojego

91

usłyszała teraz Spencer. Serce mocniej jej
zabiło... a potem

251/852

background image

zaczęło bić jeszcze szybciej, kiedy zobaczyła,
kto dzwoni.

— Wren — wyszeptała do słuchawki, opiera-
jąc się o regał z

książkami podróżniczymi.

— Dostałaś mojego maila? — zapytał ze
swoim seksównym

brytyjskim akcentem.

— Mhm... tak — odparła. — Ale nie wiem, czy
powinieneś do

mnie dzwonić.

— Mam się wyłączyć?

Spencer rozejrzała się uważnie. Przy półce z
podręcznikami

252/852

background image

dotyczącymi życia seksualnego stały dwie
pierwszoklasistki i

chichotały. Jakaś kobieta przeglądała plan
Filadelfii.

— Nie — wyszeptała.

Spence, marzę o spotkaniu z tobą. Możemy
się umówić?

Spencer zamilkła. Tak bardzo chciała móc się
zgodzić.

— Nie wiem, czy to dobry pomysł.

— Co to znaczy? — zaśmiał się Wren. - Daj
spokój, Spence.

Już samo czekanie na tę rozmowę dużo mnie
kosztowało.

Spencer pokręciła głową.

253/852

background image

— Ja... nie mogę — zdecydowała. — Przykro
mi. Moja

rodzina... nawet nie chce na mnie patrzeć.
Może wrócimy do

tego... za kilka miesięcy?

Wren milczał przez chwilę.

— Ty nie żartujesz.

Spencer w odpowiedzi tylko pociągnęła
nosem.

— Myślałem... sam już nie wiem — w głosie
Wrena słychać

było napięcie. — Na pewno?

Przeczesała włosy dłonią i spojrzała na ulicę
przez wielkie

254/852

background image

okno księgarni. Mason Byers i Penelope
Waites z jej

92

klasy całowali się przed restauracją po dru-
giej stronie ulicy.

Czuła, że ich nienawidzi.

— Na pewno — powiedziała do Wrena, a
słowa więzły jej w

gardle. — Przykro mi.

Rozłączyła się. Westchnęła. Nagle cisza w
sklepie zaczęła jej

przeszkadzać. Zamilkła muzyka klasyczna.
Poczuła, jak włosy na karku stają jej dęba. A
co, jeśli jej rozmowę ktoś podsłuchiwał?

Na przykład A.

255/852

background image

Roztrzęsiona

podeszła

do

półki

z

podręcznikami ekonomii.

Podejrzliwie spojrzała na faceta, który
zatrzymał się przed

regałem z książkami o drugiej wojnie świ-
atowej, a potem na

kobietę oglądającą kalendarz z buldogami.
Może któreś z nich to A.? Skąd A. wie to ws z
ys tko ?

Szybko znalazła książki z listy Squidwarda,
podeszła do kasy i wręczyła swoją kartę
kredytową, nerwowo ściskając srebrny

guzik swetra. Po tym wszystkim straciła
ochotę na trening

hokeja. Chciała po prostu iść do domu i się
schować.

256/852

background image

— Hmm — dziewczyna z trzema kolczykami
w brwi uniosła

w górę kartę Spencer. — Ta karta nie działa.

— To niemożliwe - warknęła Spencer i wyjęła
drugą kartę.

Sprzedawczyni użyła jej, ale czytnik wydał
ten sam dźwięk

odrzucenia.

— To samo.

Sprzedawczyni zadzwoniła do kogoś, kiwnęła
głową kilka

razy i odwiesiła słuchawkę.

— Te karty anulowano — powiedziała powoli,
patrząc

257/852

background image

szeroko otwartymi oczami, które trochę za
mocno pomalowała.

— Powinnam je pociąć, ale... — wzruszyła
ramionami i oddała

jej z powrotem Spencer.

93

Spencer wyrwała jej karty z dłoni.

— To pani czytnik musiał się zepsuć, te karty
są...

Już miała dokończyć: „podpięte do konta
moich rodziców",

kiedy zdała sobie sprawę, że pewnie rodzice
je anulowali.

— Chcesz zapłacić gotówką? — zapytała
sprzedawczyni.

258/852

background image

Rodzice an u lo wali jej karty. Co jeszcze
mieli zamiar

zrobić?

Założyć

kłódkę

na

lodówkę?

Wyłączyć jej prąd w

sypialni? Ograniczyć jej rację tlenu?

Spencer wybiegła ze sklepu. Ostatni raz uży-
wała karty, gdy

płaciła za kawałek pizzy z serem sojowym w
drodze powrotnej z

pogrzebu Ali. Wtedy działała. Wczoraj rano
przeprosiła

wszystkich w domu, a teraz jej karty nie dzi-
ałały. To był

policzek.

Przepełniał ją gniew. Więc to właśnie myśleli
na jej temat.

259/852

background image

Spencer patrzyła ze smutkiem na swoje dwie
karty. Tak często

ich używała, że prawic wytarł się na nich
pasek z podpisem.

Zamknęła portfel i wyciągnęła telefon. Zn-
alazła numer Wrena.

Odebrał po pierwszym sygnale.

— Podaj mi swój adres — powiedziała. —
Zmieniłam zdanie.

94

10

ABSTYNENCJA PODSYCA UCZUCIA

Tego samego środowego popołudnia Hanna
stała przed

260/852

background image

wejściem do schroniska YMCA. w Rosewood,
mieszczącego się

w odnowionym budynku w stylu koloni-
alnym. Fasada

zbudowana była z czerwonej cegły, a białe
kolumny sięgały

drugiego piętra. Gzymsy wyglądały jak w
domku z piernika.

Dom ten zbudowała legendarna, bogata i ek-
scentryczna rodzina

Briggsów w 1886 roku. Mieszkało w nim
dziesięciu członków

rodziny, troje stałych gości, dwie papugi i
dwanaście rasowych pudli. Większość his-
torycznych zabudowań na posesji zburzono,

żeby zbudować duży basen, centrum fitness i
pokoje na

261/852

background image

spotkania. Hanna zastanawiała się, co Brigg-
sowie pomyśleliby o niektórych grupach
spotykających się tu dzisiaj. Na przykład o
Klubie D.

Hanna wyprostowała się i przeszła przez
wyłożony drewnianą

boazerią korytarz do pokoju 204, gdzie odby-
wało się spotkanie

klubu. Sean nadał nie odpowiadał na

95

jej telefony. N a Bo ga, chciała tylko prze-
prosić. Jak mieli do siebie wrócić, jeśli nie
mogła go nawet przeprosić? Seana mogła
dorwać tylko w jednym miejscu, do którego
w innym wypadku

nigdy by nie poszła. Na spotkaniu Klubu D.

262/852

background image

Może i naruszała prywatną przestrzeń Seana,
ale przyświecał

jej ważny cel. Tęskniła za Seanem, szczegól-
nie teraz, kiedy miała tyle problemów z A.

— Hanna?

Hanna

odwróciła

się.

Naomi

Zeigler

trenowała na bieżni.

Miała na sobie czerwony dres frotté firmy
Adidas, różowy

sportowy stanik i różowe skarpetki. Włosy
gładko zaczesała do

tyłu i spięła w kucyk.

Hanna uśmiechnęła się drętwo, ale w środku
aż ją skręcało.

Naomi i jej najlepsza przyjaciółka Riley
Wolfe nienawidziły

263/852

background image

Hanny i Mony. Zeszłej wiosny Naomi odbiła
Monie Jasona

Rydera, chłopaka, w którym ta się podkochi-
wała, a potem rzuciła go po dwóch tygod-
niach. W zeszłym roku na balu absolwentów

Riley dowiedziała się, że Hanna ma zamiar
ubrać się w sukienkę Calvina Kleina w ko-
lorze morskim i... kupiła sobie identyczną,
tylko w szminkowej czerwieni.

— Co tu robisz? — zawołała Naomi, nie
schodząc z bieżni.

Hanna zauważyła, że mały ekran informował
Naomi,

że spaliła osiemset siedemdziesiąt sześć kal-
orii. Dziwka.

— Mam tu spotkanie — wymamrotała
Hanna.

264/852

background image

Z niewinnym wyrazem twarzy próbowała ot-
worzyć drzwi do

sali 204, ale były już otwarte. Pod jej
naciskiem otworzyły się na oścież, a ona stra-
ciła równowagę i o mało się nie przewróciła.

Wszyscy w środku skierowali wzrok na nią.

96

— Juu-huu! — zawołała jakaś kobieta w
obrzydliwej kurtce z

plecionką od Burberry. Wyjrzała na korytarz
i zobaczyła Hannę.

— Przyszłaś na spotkanie?

— Mhm — mruknęła Hanna.

Spojrzała za siebie na bieżnię, Naomi już nie
było.

265/852

background image

— Nie bój się — powiedziała kobieta.

Hanna nie wiedziała, co zrobić, więc poszła
za kobietą i zajęła miejsce.

Pokój był obity boazerią, ciemny i duszny. Jej
rówieśnicy

siedzieli na drewnianych krzesłach z wyso-
kimi oparciami.

Większość wyglądała w porządku, może
trochę nazbyt

porządnie. Chłopcy byli zbyt pulchni albo
zbyt chudzi. Nie

rozpoznała nikogo z liceum poza Seanem.
Siedział po drugiej

stronie sali, obok dwóch zdrowo wyglądają-
cych blondynek.

266/852

background image

Patrzył na Hannę przerażony. Pomachała do
niego dyskretnie, ale on nie zareagował.

— Jestem Candace — przedstawiła się kobi-
eta, która

przywitała ją w drzwiach. — A ty?

— Hanna. Hanna Marin.

— Witamy!

Candace miała jakieś czterdzieści pięć lat,
krótkie blond włosy i od stóp do głów zlała
się perfumami Narcisse od Chloe. Jak na
ironię, bo tych samych perfum użyła Hanna
w zeszły piątek,

kiedy miała zamiar uwieść Seana.

— Co cię tu sprowadza? Hanna milczała
przez chwilę.

— Przyszłam, żeby się więcej dowiedzieć.

267/852

background image

— Pierwsza rzecz, o jakiej musisz pamiętać,
to że jest to

bezpieczna przestrzeń — Candace położyła
dłonie na oparciu

krzesła, na którym siedziała jakaś blondynka.
-Wszystko, co tu mówimy, objęte jest ścisłą
tajemnicą, więc

97

możesz mówić, co chcesz. Ale też musisz
przyrzec, że nikomu

tego nic zdradzisz.

— Och, przyrzekam — powiedziała szybko
Hanna.

Na pewno nie mogła nikomu się zwierzyć.
Musiałaby się

268/852

background image

wtedy przyznać, że w ogóle wzięła udział w
takim spotkaniu.

— Masz jeszcze jakieś pytania? — zapytała
Candace.

— Hmm, sama nie wiem...

— A może chcesz coś powiedzieć?

Hanna rzuciła okiem na Seana. Jego
spojrzenie zdawało się

mówić: „No właśnie, co chciałabyś nam pow-
iedzieć?". Hanna wyprostowała się.

— Myślałam dużo o seksie. No i, tak jakby,
jestem ciekawa,

jak to jest. Ale teraz... sama nie wiem —
wzięła głęboki wdech i próbowała wyobrazić
sobie, co Sean chciałby usłyszeć. —

269/852

background image

Myślę, że to powinno się zrobić z właściwą
osobą.

— Z właściwą osobą, którą się ko ch a -
poprawiła ją Candace.

- 1 z którą wzięło się ślub.

— Tak — dodała Hanna natychmiast.

To nie takie proste — Candace przechadzała
się po pokoju. —

Czy ktoś chce się podzielić z Hanną jakimiś
przemyśleniami?

Albo doświadczeniami?

Blondyn w brązowych bojówkach, który —
gdy się na niego

patrzyło z boku — był prawie przystojny,
podniósł rękę, ale nagle zmienił zdanie i ją
opuścił. Dziewczyna o brązowych włosach, w

270/852

background image

różowym T-shircie podniosła ostrożnie dwa
palce i powiedziała:

— Ja też dużo myślałam o seksie. Mój chło-
pak zagroził, że

zerwie ze mną, jeśli tego nie zrobimy. Przez
chwilę nawet

myślałam, że mu ulegnę, ale cieszę się, że
tego nie zrobiłam.

98

Hanna przytaknęła, próbując wyglądać na
rozważną. Kogo oni

próbowali oszukać? Tak naprawdę na pewno
nie mogli się

doczekać pierwszego razu.

— Sean, a ty? — zapytała Candace. — W
zeszłym tygodniu

271/852

background image

mówiłeś, że ty i twoja dziewczyna nie
podzielacie zdania na

temat seksu. Jak wygląda ta sprawa?

Hanna poczuła, jak jej policzki robią się
gorące. To. Się. Nie.

Dzieje. Naprawdę.

— W porządku — powiedział Sean pod
nosem.

— Na pewno? Porozmawiałeś z nią, tak jak ci
radziliśmy?

— Tak — odparł Sean.

Zapadła cisza. Hanna zastanawiała się, czy
wszyscy wiedzą,

że to ona jest tą dziewczyną.

272/852

background image

Candace krążyła po sali i pytała innych o ich
pokusy. Czy ktoś leżał już obok swojego chło-
paka lub dziewczyny? Czy ktoś już

się

całował?

Czy

ktoś

oglądał

filmy

pornograficzne?

„Tak, tak, tak!", Hanna odpowiadała w
myślach na każde

pytanie, choć wiedziała, że w Klubie D
wypada odpowiadać

„nie".

Kilkoro innych zadawało pytania o seks.
Większość chciała

się dowiedzieć, co kwalifikuje się jako
„doświadczenie

seksualne" i czego powinni unikać.

273/852

background image

— Wszystko, o czym mówiliście — zaw-
yrokowała Candace.

Tego

Hanna

nie

spodziewała

się

w

najśmielszych

wyobrażeniach. Przypuszczała, że w Klubie D
zabraniano

stosunku, ale nie myślała, że chodzi o wszys-
tko, co choć trochę kojarzy się z seksem.
Wreszcie spotkanie dobiegło końca, a

wszyscy członkowie klubu wstali z krzeseł.
Na

99

bocznym stole stuły napoje w puszkach,
talerz ciasteczek i

torba chipsów. Hanna wstała, poprawiła
paski przy swoich

274/852

background image

sandałach na koturnach i przeciągnęła się.
Zauważyła, że Sean

gapi się na jej obnażony brzuch. Posłała mu
uwodzicielski

uśmiech i podeszła do niego.

— Hej — przywitała się.

— Hanno... — przeczesał dłonią krótkie włosy
i wyglądał na

zakłopotanego.

Kiedy ściął włosy na krótko w zeszłym roku,
Hanna

powiedziała,

że

przypomina

Justiria

Timberlake'a, tylko jest

trochę porządniejszy. W odpowiedzi Sean,
słodko fałszując,

275/852

background image

zanucił Gry Me a River. Wtedy jeszcze miał
poczucie humoru.

— Co ty tu robisz? — zapytał. Położyła dłoń
na piersi.

— O co ci chodzi?

— Po prostu... Nie wiem, czy powinnaś tu
być.

— A niby czemu? — wypaliła. - Mam prawo
tu być, jak

każdy. Chciałam przeprosić. Próbowałam cię
złapać w szkole, ale uciekałeś.

— No cóż, to nie takie proste.

Hanna miała już na końcu języka pytanie o
to, co niby nie jest takie proste, ale Candace
położyła im obojgu dłonie na

ramionach.

276/852

background image

— Widzę, że się znacie!

— Tak! — powiedziała radośnie Hanna, w
jednej chwili

porzucając wszelką irytację.

— Tak się cieszę, że się do nas przyłączyłaś,
Hanno

powiedziała Candace. — Będziesz dla nas
bardzo dobrym

przykładem.

100

— Dzięki — Hanna poczuła dreszcz.

W Klubie D może wypadało tak się zachowy-
wać, ale przecież

nieczęsto traktowano ją w taki sposób. W
taki sposób nie odnosił

277/852

background image

się do niej nikt — ani trener tenisa, ani przy-
jaciele, ani

nauczyciele, a już na pewno nie rodzice.
Może Klub D był jej

powołaniem. Już sobie wyobrażała, że jest
rzecznikiem klubu.

Może to trochę jak być Miss Ameryki, tylko
że zamiast korony

nosi się pierścień z wielkim D. A może torbę
z wielkim D.

Malutką torebkę od Diora, z D pomalow-
anym na wiśniowo.

— Wpadniesz w przyszłym tygodniu? - zapy-
tała Candace.

Hanna spojrzała na Seana.

Chyba tak.

278/852

background image

— Cudownie! — zawołała Candace.

Zostawiła Hannę sam na sam z Scanem.
Hanna wciągnęła

brzuch i w myślach pożałowała, że pod wpły-
wem impulsu kupiła

wielkiego czekoladowego eklera tuż przed
spotkaniem.

— Więc opowiadałeś im o mnie? Sean
zamknął oczy.

— Szkoda, że Candace o tym wspomniała.

— Nie, nic się nie stało — przerwała mu
Hanna. — Nie

sądziłam, że to wszystko... tyle dla ciebie zn-
aczy. Podoba mi się to, co mówili. Ze, mhm,
trzeba to zrobić z kimś, kogo się kocha.

Jestem za. Wszyscy są tacy mili.

279/852

background image

Nie mogła uwierzyć, że to właśnie mówi. I
chyba nawet

mówiła to, co myślała. Sean wzruszył
ramionami.

— Tak, są w porządku.

Hanna uniosła brwi, zdumiona jego obojęt-
nością. Westchnęła

i spojrzała na niego.

101

— Sean, naprawdę żałuję tego, co się stało... z
samochodem.

Nie wiem, jak mam cię za to przeprosić. Głu-
pio mi. Nie mogę

znieść tego, że mnie nienawidzisz.

Sean milczał przez chwilę.

280/852

background image

— Nie nienawidzę cię. W piątek wszystko
poszło nie tak.

Chyba oboje trochę się spięliśmy. To nie zn-
aczy, że pochwalam

to, co zrobiłaś, ale... — wzruszył ramionami.
— Zgłosiłaś się do pracy w klinice?

— Mhm — miała nadzieję, że jej mina nie
odzwierciedla jej

prawdziwego stosunku do tej pracy.

Sean pokiwał głową.

— To dobrze. Na pewno dasz pacjentom dużo
radości.

Hanna poczuła, jak z wdzięczności jej
policzki czerwienieją,

ale jego dobroć jej nie zdziwiła. Sean był
dobrym jak chleb,

281/852

background image

współczującym chłopakiem. Dawał pieniądze
bezdomnym w

Filadelfii, oddawał stare telefony komórkowe
do utylizacji i

nigdy nikogo nie obmawiał, nawet gwiazd Z
telewizji, które

istniały przecież tylko po to, żeby je obgady-
wać. To przecież

właśnie z tego powodu się w nim zakochała w
szóstej klasie,

kiedy jeszcze była tłustą frajerką.

Ale w zeszłym tygodniu Sean już do niej
należał. Przebyła

długą drogę, od kiedy była przyboczną Ali
odpowiedzialną za

282/852

background image

złośliwe plotki, i nie mogła pozwolić, by
jeden błąd popełniony pod wpływem alko-
holu w czasie imprezy zrujnował jej związek.

Choć... było jeszcze coś — a może ktoś — co
mogło zniszczyć

ich relację.

Mo gę c ię ZNISZCZYĆ.

— Sean? — serce Hanny zabiło szybciej. —
Ktoś przysyłał ci

ostatnio jakieś dziwne SMS-y na mój temat?

— SMS-y? — powtórzył Sean i pokręcił
głową. Hanna

zaczęła ogryzać paznokieć.

102

— Gdybyś dostał, nie wierz im.

283/852

background image

— Dobrze — Sean uśmiechnął się.

Hanna poczuła, jak przepływa przez nią
prąd.

— Nadał wybierasz się na Bal Lisa? — zapy-
tała po chwili

milczenia.

Sean odwrócił wzrok.

— Chyba tak. Pewnie z kilkoma chłopakami.

— Zarezerwuj dla mnie jeden taniec — zam-
ruczała i ścisnęła

jego dłoń.

Miał taką twardą, ciepłą dłoń. Bardzo męską.
Tak lubiła go

dotykać, że może zdołałaby wyrzec się seksu
przed ślubem.

284/852

background image

Razem z Seanem unikaliby pozycji horyzont-
alnych, zasłaniali

oczy w czasie scen erotycznych w kinie i szer-
okim łukiem omijali sklepy z bielizną. Może
Hanna musiała się poświęcić, żeby być z je-
dynym chłopakiem, którego, no cóż, kie-
dykolwiek kochała.

A może wzrok Seana ślizgający się po jej
brzuchu to znak, że

uda się go odciągnąć od tego pomysłu?

103

11

MAMA ZAWSZE PRZESTRZEGAŁA EMILY
PRZED

WSIADANIEM

DO

SAMOCHODÓW

Z

OBCYMI

285/852

background image

Emily wrzuciła monety do automatu z gum-
ami do żucia. Była

środa, właśnie skończył się trening i miała
zrobić zakupy na

kolację dla marny. W supermarkecie zawsze
kupowała gumę w

automacie, bo zakładała się sama z sobą, że
jeśli dostanie żółtą gumę, przydarzy jej się
coś dobrego. Spojrzała na tę, która

wypadła z maszyny. Była zielona.

- Hej — ktoś stanął obok niej. Emily uniosła
głowę.

— Cześć, Aria.

Jak zwykle Aria dowiodła, że nie boi się
wyróżniać z tłumu.

286/852

background image

Włożyła puchową kamizelkę w odblaskowym
niebieskim

kolorze, który podkreślał jej hipnotyczne,
lodowato błękitne

oczy. Spódniczkę od mundurka podciągnęła
wysoko nad kolana.

Miała na sobie czarne legginsy i śliczne
granatowe baletki. Włosy związała w koński
ogon,

104

jakby

była

cheerleaderką.

Wyglądała

naprawdę pięknie i

prawie wszyscy faceci, którzy byli na parkin-
gu obok sklepu i

mieli mniej niż siedemdziesiąt pięć lat, gapili
się na nią. Aria nachyliła się do Emily.

287/852

background image

— Dajesz sobie jakoś radę?

— Tak, a ty ?

Aria wzruszyła ramionami. Rozejrzała się
podejrzliwie po

parkingu. Wokół kręciło się kilku pra-
cowników sklepu

ustawiających wózki w szeregi.

— Nie dostałaś jakichś...

— Nie — Emily unikała wzroku Arii.
Wykasowała SMS-a od

A. z poniedziałku, tego o jej nowej miłości,
więc można

powiedzieć, że nic się nie wydarzyło. — A ty?

— Nic — wzruszyła ramionami Aria. — Może
da nam spokój.

288/852

background image

„Nie sądzę", chciała powiedzieć Emily. Przy-
gryzła wargę.

— W każdym razie możesz do mnie zadzwon-
ić, gdyby coś się

działo — Aria zrobiła krok w stronę zgrzewek
z napojami.

Emily wyszła ze sklepu zlana zimnym potem.
Dlaczego tylko

ona dostała wiadomość od A.? Czy została
wybrana?

Włożyła torbę z zakupami do plecaka,
odpięła rower i

wyjechała z parkingu. Kiedy zjechała na pob-
ocze, wzdłuż

którego kilometrami ciągnął się tylko biały
parkan, poczuła w

289/852

background image

powietrzu pierwszy podmuch jesieni. Ta pora
roku zawsze

oznaczała dla Emily początek nowego sezonu
pływackiego.

Zazwyczaj kojarzyła jej się pozytywnie, ale w
tym roku Emily

czuła się nieswojo. Trenerka drużyny ogłosiła
nową nominację

na kapitana drużyny wczoraj po zawodach.
Koleżanki otoczyły

Emily, żeby jej pogratulować,

105

a kiedy powiedziała o tym w domu, mama się
rozpłakała.

Emily wiedziała, że powinna czuć się
szczęśliwa, bo wszystko

290/852

background image

wracało do normy. Czuła jednak, że nieod-
wołalnie się zmieniła.

— Emily! — zawołał ktoś za jej plecami.

Odwróciła się i wtedy przednie koło roweru
wpadło w poślizg

na mokrych liściach. Nagle znalazła się na
ziemi.

— O Boże, wszystko w porządku? — usłysza-
ła. Otworzyła

oczy. Nad nią stał Toby Cavanaugh. Na głow-
ie miał kaptur, więc jego twarz niknęła w
cieniu.

Jęknęła. Przypomniało jej się wczorajsze
wydarzenie w szatni.

Twarz Toby'ego, jego poirytowanie. Tylko
spojrzał na Bena, a

291/852

background image

ten natychmiast się wycofał. Czy przechodził
tamtędy

przypadkiem, czy może ją śledził? Przypom-
niała jej się

wiadomość od A. „Większość z nas się zmien-
iła..." Na pewno zmienił się Toby.

Toby kucnął przy niej.

— Pomogę ci.

Emily odepchnęła rower, ostrożnie poruszała
nogami, a potem

podciągnęła nogawkę, żeby przyjrzeć się dłu-
giej ranie na goleni.

— W porządku.

— Coś upuściłaś - Toby podał jej portmon-
etkę z różowej

292/852

background image

skóry, z wyhaftowanym E z przodu. Ali dała
ją Emily na miesiąc przed zniknięciem.

— Hm, dzięki - Emily wzięła portfelik. Czuła
się nieswojo.

Toby spojrzał na ranę i uniósł brwi.

— Nie najlepiej to wygląda. Chodźmy do mo-
jego samochodu.

Mam opatrunki.

106

Serce Emily zaczęło szybciej bić. Najpierw
dostała tę

wiadomość od A., potem Toby uratował ją w
szatni, a teraz to. Co on w ogóle tu robił? Czy
nie powinien być w Maine? Zawsze

zasLanawiała się, czy wiedział o sprawie
Jenny i czemu się

293/852

background image

przyznał.

— Naprawdę wszystko w porządku — pow-
iedziała głośniej.

— Może gdzieś cię podrzucić?

— Nie! — prawie krzyknęła.

Wtedy zobaczyła, jak mocno krwawi jej rana.
Nie znosiła

widoku krwi. Poczuła się słabo.

— Emily? — zapytał Toby. — Gzy ty...?

Emily zrobiło się ciemno przed oczami. Nie
mogła teraz

zemdleć. Musiała uciec Toby'emu. „Choć
większość z nas się

zmieniła..." I wtedy zapadła ciemność.

294/852

background image

Kiedy się obudziła, leżała na tylnym
siedzeniu małego

samochodu. Rana była zaklejona kilkoma
opatrunkami.

Rozejrzała się ostrożnie, próbując pozbierać
się do kupy, i wtedy zauważyła, kto siedzi za
kierownicą. Toby odwrócił się.

— Bum!

Emily wrzasnęła.

Spokojnie! — Toby zatrzymał się na świ-
atłach i uniósł dłoń w

górę w geście, który miał chyba oznaczać:
„Nie strzelaj!". —

Przepraszam, tylko się wygłupiam.

Emily usiadła. Wokół walało się mnóstwo
śmieci, pustych

295/852

background image

butelek po napojach, jakieś notatniki,
książki, trampki i para szarych dresów.
Tapicerka na siedzeniu popękała,

107

ukazując warstwę gąbki. Z lusterka wsteczne-
go zwisał

od-świeżaez powietrza w kształcie tańczącego
niedźwiedzia.

Mimo to w samochodzie bynajmniej nie
pachniało świeżością.

Raczej czymś ostrym i kwaśnym.

— Co ty wyprawiasz? — piskliwie zapytała
Emily. — Dokąd

jedziemy?

— Zemdlałaś — powiedział spokojnie Toby. -
Pewnie na

296/852

background image

widok krwi. Nie wiedziałem, co robić, więc
podniosłem cię i

położyłem w samochodzie. Twój rower
wsadziłem do bagażnika.

Emily spojrzała pod stopy. Leżał tam jej ple-
cak. loby ją

podniósł? W ramionach? Tak się przeraziła,
że zdawało jej się, że zaraz znowu zemdleje.
Rozejrzała się, ale nie rozpoznawała,

gdzie się znajdują. Drogę otaczały drzewa.
Mogli być

ws zęd zie .

— Wypuść mnie, dalej pojadę rowerem.

— Ale nie masz...

— Mówię serio. Zatrzymaj się.

297/852

background image

Toby zahamował przy kępie trawy i spojrzał
na nią. Kąciki ust

mu opadły, w szeroko otwartych oczach wid-
ać było troskę.

— Nie chciałem... — potarł dłonią podbródek.
— Co miałem

zrobić, zostawić cię tam?

— Tak - odparła krótko Emily.

— Um, w takim razie przepraszam.

Toby wysiadł z auta, podszedł do tylnych
drzwi i otworzył je.

Czarny lok zasłonił mu oko.

— W szkole zgłosiłem się na ochotnika do
grupy pierwszej

298/852

background image

pomocy. Teraz chcę ratować wszystkich i
wszystko. Nawet

piratów drogowych.

108

Ernily spojrzała na drogę i dostrzegła wielkie
koło młyna

wodnego. Wcale nie byli na głuchym
pustkowiu, tylko jakieś dwa kilometry od jej
domu.

— Daj spokój — powiedział Toby. — Pozwól
sobie pomóc.

Może niepotrzebnie panikowała. Wiele osób
naprawdę

się zmieniało. Najlepszy przykład to jej
dawne przyjaciółki.

299/852

background image

Nie oznaczało to, że Toby to na pewno A.
Przestała tak kurczowo ściskać siedzenie.

— Możesz mnie podwieźć, jeśli chcesz.

Toby gapił się na nią przez chwilę. Na jego
twarzy pojawił się lekki uśmiech. Miał taki
wyraz twarzy, jakby chciał powiedzieć;

„Niezła z ciebie wariatka", ale nie powiedział
ani słowa.

Wrócił za kierownicę, a Emily w milczeniu
bacznie mu się

przyglądała. Toby naprawdę się zmienił. Jego
niegdyś

przerażające, czarne oczy teraz stały się
głębokie i mądre. I

potrafił mówić. Sensownie. W lecie po szóstej
klasie Emily i

300/852

background image

Toby byli razem na obozie pływackim. By-
wało, że Toby gapił się na Emily bezwstydnie,
a potem nasuwał czepek na oczy i mruczał

coś pod nosem. Nawet wtedy Emily miała
ochotę zadać mu

pytanie za milion dolarów: dlaczego wziął na
siebie winę za

oślepienie siostry, skoro tego nie zrobił?

Kiedy się to wydarzyło, Ali wróciła do domu i
powiedziała, że

wszystko gra i nikt jej nie widział. Najpierw
bały się zasnąć, więc Ali głaskała je po ple-
cach, żeby się uspokoiły. Następnego dnia
Toby się przyznał, a Aria zapytała Ali, czy jest
taka spokojna, bo ma pewność, że Toby nie
zmieni zdania.

— Mam przeczucie, że nie — wyjaśniła Ali.

301/852

background image

109

W miarę upływu czasu wyznanie Toby'ego
stało się jedną z

tych tajemnic, których wyjaśnienie nigdy nie
jest nam dane,

podobną do tej, dlaczego Brad Pitt i Jennifer
Aniston naprawdę się rozwiedli, co leżało na
podłodze w damskiej ubikacji tego

dnia, gdy sprzątaczka tak okropnie krzyczała,
dlaczego Imogen

Smith opuściła tyle dni w szkole w szóstej
klasie (bo na pewno nie z powodu mono-
nukleozy) albo... kto zabił Ali. Może Toby

czuł się winny czegoś jeszcze, a może chciał
wydostać się z

Rosewood? A może faktycznie miał w domku
petardę, którą

302/852

background image

przez przypadek odpalił.

Toby skręcił w ulicę Emily. Z jego odtwarza-
cza sączyła się

leniwie bluesowa melodia, a on bębnił pal-
cami w kierownicę.

Przypomniało jej się, jak uratował ją wczoraj
przed Benem.

Chciała mu podziękować, ale bała się, że za-
cznie ją wypytywać.

Co niby miała mu powiedzieć? „Ach, wiesz,
zdenerwował się, bo

całowałam się z koleżanką". Emily wreszcie
przyszło do głowy bezpieczne pytanie.

— Więc teraz jesteś w Tate?

— Tak — odparł. — Rodzice powiedzieli, że
jeśli się dostanę,

303/852

background image

mogę iść do tej szkoły. I udało mi się. Dobrze
być blisko domu.

Widuję się też z siostrą. Jest w szkole w
Filadelfii.

Jen n a. Emily poczuła, jak jej ciało spina się
od stóp do głów.

Próbowała nie dać tego po sobie poznać, a
Toby patrzył prosto

przed siebie, najwyraźniej nie zauważając jej
zdenerwowania.

— A gdzie byłeś przedtem? W Maine? — py-
tała dalej, udając,

że nie wie, że wcześniej był w Manning, aka-
demii dla chłopców, która, jak sprawdziła w
internecie, znajdowała się w Portland na
Fryeburg Road.

110

304/852

background image

Zgadza się. — Toby zwolnił, żeby przepuścić
przez ulicę

dwoje dzieci na rolkach. — Fajnie tam było. A
najlepsza była

grupa pierwszej pomocy.

— A widziałeś... czyjąś śmierć?

Toby spojrzał na nią w lusterku wstecznym.
Emily po raz

pierwszy zauważyła, że Toby ma ciemno-
granatowe oczy.

— Nie, ale pewna staruszka zapisała mi w
testamencie

swojego psa.

- Psa? — Emily nie mogła powstrzymać
śmiechu.

305/852

background image

— Tak. Odwoziłem ją w ambulansie, a potem
odwiedziłem w

szpitalu. Opowiadała mi o swoim psie, a ja
powiedziałem, że

kocham psy. Kiedy umarła, znalazł mnie jej
prawnik.

— Więc... zatrzymałeś psa?

— Jest u mnie w domu. To suka. Słodka, ale
prawie tak stara

jak ta pani.

Emily zachichotała i poczuła, jak coś w niej
topnieje. Toby

wydawał się taki... normalny. I mił y. Zanim
zdążyła coś

powiedzieć, dotarli do jej domu.

306/852

background image

Toby zaparkował i wyciągnął rower Emily z
bagażnika. Kiedy

brała od niego kierownicę, ich palce się
zetknęły. Poczuła lekki dreszcz. Toby spojrzał
na nią, a ona wbiła wzrok w chodnik.

Wiele lat temu odcisnęła swoją dłoń na
świeżym betonie. Teraz

odcisk jej dłoni wydawał się taki malutki,
jakby to nie ona go zrobiła.

Toby wsiadł do samochodu.

— Zobaczymy się jutro? Emily uniosła nagle
głowę.

— Czczemu? Toby włączył silnik.

111

— Jutro zawody między naszymi szkołami.
Zapomniałaś?

307/852

background image

— Ach tak, faktycznie.

Kiedy Toby odjechał, poczuła, jak jej serce się
uspokaja. Z

jakiegoś szalonego powodu wydało jej się, że
Toby chce ją

zaprosić

na

randkę.

„Bez

przesady",

pomyślała,

kiedy

weszła

na

schody

prowadzące do domu. Przecież to Toby.
Prędzej Ali

wstałaby z grobu, niż oni zaczęliby z sobą
chodzić. I po raz

pierwszy od zniknięcia Ali Emily porzuciła
nadzieję,

że

jeszcze

kiedyś

zobaczy

przyjaciółkę.

112

12

308/852

background image

NASTĘPNYM RAZEM NIE ZAPOMNIJ
WŁOŻYĆ DO

TOREBKI JAKIEJŚ DOBREJ WYMÓWKI

„Cuńndo es? - usłyszała w swoim ucha głos. -
Która godzina?

Ostatnia dla Spencer!"

Spencer zerwała się na równe nogi. Sprzed
oczu zniknęła jej

ciemna, znajoma postać. Teraz leżała w czys-
tej, białej sypialni.

Na ścianie wisiał szkic Rembrandta i plakat z
ludzkim

systemem

mięśniowym.

W

telewizorze Elmo z Ulicy Sezamkowej uczył

dzieci, jak zapytać o godzinę po hiszpańsku,
Zegarek pokazywał

309/852

background image

szóstą cztery. Chyba rano. Za oknem
dostrzegła wschodzące

słońce, z ulicy dochodził zapach świeżych ba-
jgli i jajecznicy.

Spojrzała w bok i nagle wszystko nabrało
sensu. Obok spal

Wren. Leżał na plecach i jedną dłonią zakry-
wał twarz. Nie miał

koszulki. Jego ojciec był Koreańczykiem, a
mama Brytyjką, więc jego skóra miała ten
niezwykły złotawy odcień. Nad jego górną

wargą widniała blizna. Miał piegi na

113

nosie, burzę granatowoczarnych włosów i
pachniał

310/852

background image

dezodorantem Adidas. Gruby srebrny pierś-
cień, który nosił na

palcu wskazującym, lśnił w porannym
słońcu. Odsłonił twarz i

otworzył swoje cudowne migdałowe oczy.

— Hej — powoli chwycił Spencer w talii i
przyciągnął do

siebie.

— Hej - wyszeptała, ale odsunęła się nieco od
niego. Nadal

słyszała w głowie głos ze snu: „Która godz-
ina? Ostatnia dla

Spencer!". To był głos Toby'ego.

Wren zmarszczył brwi.

— Co się dzieje?

311/852

background image

— Nic — odparła cicho Spencer. Przycisnęła
palec do szyi i

poczuła, jak szybko bije jej serce. — Miałam
zły sen.

— Chcesz opowiedzieć?

Spencer zawahała się. Chciałaby móc. Ale
pokręciła głową.

— No dobrze. Więc chodź tutaj.

Całowali się przez kilka minut, a Spencer
rozluźniła się.

Wszystko

będzie

w

porządku.

Była

bezpieczna.

Nigdy wcześniej nie spała w łóżku u faceta, i
to przez całą noc.

312/852

background image

Zeszłego wieczoru pognała do Filadelfii, za-
parkowała auto i olała trening. Rodzice
pewnie chcieli jej odebrać również auto. Z

Wrenem natychmiast runęli na łóżko i wstali
tylko po to, żeby

odebrać

zamówione

chińskie

jedzenie.

Później zadzwoniła do

rodziców i zostawiła wiadomość na auto-
matycznej sekretarce, że zostaje na noc u
koleżanki z drużyny hokejowej, Kirsten.
Czuła się głupio, że próbuje być odpowiedzi-
alna, choć zachowuje się

zupełnie nieodpowiedzialnie.

Po raz pierwszy, od kiedy zaczęła dostawać
wiadomości od

A., spała spokojnie i głęboko. Nie tylko dlat-
ego, że

313/852

background image

114

Rosewood i Toby byli tak daleko. Także dlat-
ego, że spała

obok Wrena. Zanim zasnęli, rozmawiali
przez godzinę o Ali, o

ich przyjaźni, zaginięciu i morderstwie. Poz-
wolił

jej

też

wybrać

na

„maszynie

usypiającej" dźwięk grających świerszczy,
choć na liście jego ulubionych dźwięków zaj-
mował on przedostatnią

pozycję, przed szemrającym strumieniem.

Spencer zaczęła go całować bardziej namięt-
nie i zdjęła

podkoszulek Wrena, który posłużył jej za
koszulę nocną. Wren

całował jej szyję, a potem położył się na niej.

314/852

background image

— Chcesz...? — zapytał.

— Chyba tak - wyszeptała Spencer.

— Jesteś p e wn a?

— Mhm.

Zdjęła majtki. Serce biło jej mocno. Była
dziewicą, ale w

kwestii seksu miała tak wielkie oczekiwania,
jak w każdej innej sprawie. Chciała zrobić to
z właściwą osobą.

A Wren był właściwą osobą. Wiedziała, że
potem nie będzie

odwrotu. Jeśli rodzice się dowiedzą, już nig-
dy, przenigdy nie

dadzą jej na nic pieniędzy. I przestaną
zwracać na nią uwagę. 1

315/852

background image

nie poślą jej na studia. I przestaną ją karmić.
I co z tego? Przy Warenie czuła się taka
bezpieczna.

Kiedy skończyła się Ulica Sezamkowa, a po-
tem kilka

kreskówek, Spencer przewróciła się na plecy,
patrząc w sufit

rozanielona. Ich związek rozwijał się tak
szybko. Oparła się na łokciach i spojrzała na
zegar.

— Cholera — wyszeptała.

Było dwadzieścia po siódmej. Lekcje zaczyn-
ały się o ósmej.

Najwyżej opuści pierwszą.

115

316/852

background image

— Muszę lecieć. — Wyskoczyła z łóżka i
zobaczyła swoją

spódniczkę, marynarkę, majtki, kamizelkę i
buty leżące w

bezładzie na podłodze. - I będę musiała
wpaść do domu.

Wren usiadł na łóżku.

— Czemu?

Nie mogę chodzić dwa dni z rzędu w tym
samym ubraniu.

Wren wyraźnie powstrzymywał się od
śmiechu. Przecież to

mundurek, prawda?

— Tak, ale tę kamizelkę miałam na sobie już
wczoraj. I te

317/852

background image

buty.

Wren zachichotał.

— Kochana z ciebie porządnisia.

Na dźwięk słowa „kochana" Spencer schow-
ała głowę w

ramionach.

Wzięła szybki prysznic. Serce wciąż jej waliło.
Była zde-

nerwowana, bała się, że spóźni się do szkoły,
nie otrząsnęła się jeszcze ze snu o Tobym, ale
jednocześnie czuła się tak

rozluźniona dzięki Wrenowi. Kiedy wyszła z
łazienki, Wren

siedział na łóżku. W mieszkaniu pachniało
kawą orzechową.

318/852

background image

Spencer wzięła dłoń Wrena i powoli zsunęła
z jego palca

pierścionek, a potem wsunęła go na swój
kciuk.

— Ładnie w nim wyglądam.

Kiedy spojrzała na Wrena, dziwnie się
uśmiechał.

— O co chodzi? — zapytała.

— Jesteś dopiero... — Wren pokręcił głową i
wzruszył ra-

mionami. - Czasem zapominam, że wciąż
jesteś w liceum. Jesteś

taka... poukładana.

Spencer zaczerwieniła się.

116

319/852

background image

— Naprawdę nie jestem.

— Ależ jesteś. Jesteś właściwie bardziej
poukładana niż...

Wren urwał. Ale Spencer wiedziała, że chce
powiedzieć:

„bardziej poukładana niż Melissa". Czuła, jak
ogarnia ją uczucie satysfakcji. Melissa
wygrała walkę o miłość rodziców, ale

Spencer wygrała walkę o Wrena. A ta walka
liczyła się o wiele

bardziej.

Spencer szła długim brukowanym pod-
jazdem do swojego

domu. Było dziesięć po dziewiątej i w szkole
zaczęła się druga lekcja. Tata na pewno już
dawno pojechał do pracy, a jeśli

320/852

background image

szczęście jej dopisze;, mama będzie w stajni.

Otworzyła drzwi. Słyszała tylko pomruk
lodówki. Na palcach

poszła do swojego pokoju, przypominając
sobie, że jakoś będzie musiała skłonić mamę
do wypisania usprawiedliwienia, czego

nigdy wcześniej nie zrobiła. Co roku dost-
awała nagrody za

frekwencję. Hej.

Spencer wrzasnęła i odwróciła się. Jej torba
spadła na podłogę.

— Jezu — w drzwiach stała Melissa. —
Spokojnie.

— Czemu nie jesteś na uczelni? — zapytała
Spencer drżącym

głosem.

321/852

background image

Melissa miała na sobie ciemnoróżowe dresy i
wyblakły

podkoszulek z logo uniwersytetu. Włosy
związała w kucyk.

Nawet kiedy się relaksowała, wyglądała na
bardzo spiętą.

— A czemu ty nie jesteś w szkole?

117

Spencer przesunęła dłonią po karku, który
pokrywały krople

zimnego potu.

- Zapomniałam coś zabrać i musiałam
wrócić.

— Ach — Melissa posłała jej tajemniczy
uśmiech. Spencer

322/852

background image

zadrżała. Czuła się tak, jakby stała na skale

i zaraz miała runąć w dół.

— Właściwie dobrze się składa, że cię widzę.
Myślałam nad

tym, co powiedziałaś w poniedziałek. Mnie
też jest przykro.

— Och — tylko tyle potrafiła powiedzieć
Spencer. Melissa

zniżyła głos.

— Wiesz, chyba mogłybyśmy być milsze dla
siebie. Ty i ja.

Kto wie, co może się zdarzyć na tym sza-
lonym świecie?

Wystarczy pomyśleć o Alison Dilaurentis. W
porównaniu z tym

323/852

background image

nasza kłótnia to jakaś bzdura.

— Tak — mruknęła Spencer. To trochę dzi-
wne porównanie.

— W każdymi razie rozmawiałam o tym z
mamą i tatą. Chyba

się ze mną zgadzają.

— Och — Spencer czuła, jak sztywnieje jej
język. — Dzięki.

Tb dla mnie wiele znaczy.

Melissa patrzyła na nią z czułością. Po
dłuższej pauzie weszła do pokoju Spencer i
oparła się o wiśniową komodę.

— Więc... co u ciebie? Idziesz na Bal Lisa? łan
mnie zaprosił, ale chyba nie pójdę. Jestem za
stara.

324/852

background image

Spencer nie wiedziała, co jest grane. Melissa
coś knuła? Nigdy nie rozmawiały o tych
sprawach.

— Yyy... nie wiem.

— Szkoda — Melissa posłała jej łobuzerski
uśmiech. — Już

myślałam, że idziesz z facetem, który zrobił ci
t o — wskazała palcem na szyję Spencer.

118

Spencer spojrzała w lustro i zobaczyła dużą
malinkę na szyi,

tuż pod uchem. Nerwowo dotknęła jej dłonią.
I wtedy zauważyła, że nada] ma na palcu
pierścionek Wrena.

Melissa mieszkała kiedyś z Wrenem — roz-
poznała go?

325/852

background image

Szybko zdjęła pierścionek i włożyła do szu-
flady z bielizną.

Pulsowały jej skronie.

Zadzwonił telefon i Melissa odebrała go w
holu. Za kilka

sekund jej głowa znowu pojawiła się w
drzwiach.

— Do ciebie — wyszeptała. — Jakiś chłopak!

— Chłopak...?

Czy Wren był na tyle głupi, żeby dzwonić do
niej do domu?

Kto inny mógł to być, piętnaście po
dziewiątej we czwartek rano?

Nie mogła zebrać myśli. Wzięła słuchawkę.

-Halo?

326/852

background image

— Spencer? To ja, Andrew Campbell — za-
śmiał się nerwowo.

— Ze szkoły.

Spencer rzuciła okiem na Melissę.

— O, cześć — powiedziała wysokim głosem.
Przez sekundę

nie mogła sobie przypomnieć, kim jest
Andrew Campbell. — Co

słychać?

— Chciałem tylko zapytać, czy nie dopadła
cię grypa. Nie

było cię dziś na porannym zebraniu sam-
orządu uczniowskiego, a

zawsze jesteś.

327/852

background image

— Och — Spencer przełknęła głośno ślinę.
Spojrzała na

Melissę, która patrzyła na nią wyczekująco.
— Tak, dzięki... już mi lepiej.

— Chciałem ci tylko zaproponować, że
odbiorę twoje zadanie

domowe, skoro jesteśmy w tej samej grupie.
— Jego głos

podwajało echo, jakby rozmawiał z szatni.
Andrew na pewno

lubił opuszczać WF. — Na matematyce zadali
nam kilka zadań z

końca rozdziału.

119

— A, dzięki za informacje.

328/852

background image

— Może chcesz przejrzeć razem ze mną not-
atki do wy-

pracowania? McAdam mówi, że to wypra-
cowanie ma duży

wpływ na ocenę końcową.

— Mhm, no jasne - odpowiedziała Spencer.

Melissa posłała jej pełne nadziei, podek-
scytowane spojrzenie.

— To ten od malinki? — zapytała bezgłośnie,
wskazując na

szyję Spencer, a potem na telefon.

Spencer czuła się, jakby jej mózg zamieniał
się w papkę.

Nagle wpadła na pomysł. Chrząknęła.

— Andrew... Masz już parę na Bal Lisa?

329/852

background image

— Bal Lisa? - powtórzył Andrew. — Nie
wiem. Chyba nie

pla...

— Chcesz iść ze mną? — przerwała mu Spen-
cer. Andrew

zaśmiał się, choć zabrzmiało to, jakby dostał

czkawki.

— Naprawdę?

— Pewnie — powiedziała Spencer, spogląda-
jąc na siostrę.

— No jasne! — zawołał Andrew. — Super! O
której? W co

mam się ubrać? Spotykasz się wcześniej z
przyjaciółmi? A jest

jakieś afterparty?

330/852

background image

Spencer przewróciła oczami. Andrew za-
dawał tyle pytań,

jakby przygotowywał się do udziału w
teleturnieju.

— Jeszcze o tym pogadamy - odparła,
odwracając się do okna.

Odłożyła słuchawkę i poczuła się tak
zmęczona, jakby

przebiegła pędem kilka kilometrów. Kiedy
odwróciła się do

drzwi, Melissy już nie było.

120

13

PEWIEN NAUCZYCIEL LITERATURY JEST

NIEWIARYGODNYM NARRATOREM

331/852

background image

W czwartek Aria stała w drzwiach do sali
przed lekcją

literatury, kiedy zauważyła Spencer.

— Hej — chwyciła ją za rękę. — Dostałaś
jakieś...? Spencer

miała rozbiegane oczy jak jaszczurka, którą

Aria widziała kiedyś w paryskim zoo.

— Ym, nie — rzuciła. - Strasznie się spieszę...
Spencer

pobiegła dalej. Aria zagryzła wargi. Okej.
Ktoś położył jej dłoń na ramieniu. Krzyknęła
i upuściła

butelkę z wodą, która potoczyła się po
podłodze.

— Przepraszam, chciałem przejść.

332/852

background image

Za nią stał Ezra. Nie było go w szkole we
wtorek i środę. Aria już myślała, że rzucił
pracę.

— Przepraszam — wymamrotała i zaczer-
wieniła się. Ezra

znowu miał te same stare sztruksy co w
zeszłym

tygodniu, tweedową marynarkę z małą dzi-
urką na łokciu

121

i sznurowane buty. Pachniał leciutko jakąś
wodą kolońską i

świeczką kadzidlaną, którą Aria widziała
kiedyś u niego w

salonie. Ostatni raz była u niego sześć dni
temu, ale wydawało jej się, że od tego czasu
minęło pół jej życia. Aria podreptała za nim.

333/852

background image

— Byłeś chory? — zapytała.

— Tak, miałem grypę.

— Współczuję.

Aria zastanawiała się, czy i ona się rozchor-
uje. Ezra rozejrzał

się po pustej sali i podszedł do niej.

— Słuchaj, może zaczniemy od początku —
miał bardzo

poważny wyraz twarzy.

— Hm, no dobra powiedziała, nie bardzo ro-
zumiejąc, o co mu

chodzi.

— Przez rok nie będziemy się spotykać. Za-
pomnimy o tym, co

334/852

background image

się stało.

Aria milczała. Wiedziała, że ich relacja nie
należała do

najłatwiejszych, ale nadal coś do niego czuła.
Obnażyła przed

nim swoją duszę, a czegoś takiego nie robi się
przed byle kim. On był inni niż wszyscy.

— Oczywiście — powiedziała, choć wcale w to
nie wierzyła.

Przecież łączyło ich... coś szczególnego.

Ezra pokiwał nieznacznie głową. Potem po-
woli położył jej

dłoń na szyi. Poczuła dreszcz. Wstrzymała
oddech, a on odsunął

dłoń i odszedł.

335/852

background image

Aria usiadła w ławce zupełnie zdezorientow-
ana. To miał być

jakiś znak? Chciał, żeby o wszystkim zapom-
nieli, ale

zachowywał się zupełnie inaczej. Zanim jed-
nak zdążyła coś

zrobić, Noel Kaim usiadł w sąsiedniej ławce i
wskazał na nią

piórem.

122

— Słyszałem, że mnie zdradzasz, Finko.

— Co? — Aria zesztywniała i dotknęła szyi.

— Pytał o ciebie Sean Ackard. Przecież wiesz,
że jest z Hanną.

Aria przygryzła język.

336/852

background image

— Sean... Ackard?

— Już nie jest z Hanną — przerwał im James
Freed, siadając

przed Noelem. — Mona powiedziała mi, że
Hanna go rzuciła.

— Więc podoba ci się Sean? — Noe! odsunął
z czoła swoje

faliste, czarne włosy.

— Nie — rzuciła Aria, choć wracała pamięcią
do tamtej

rozmowy w samochodzie we wtorek. Dobrze
było pogadać z

kimś o swoich problemach,

— To dobrze — powiedział Noel, pocierając
czoło. — Już się

337/852

background image

martwiłem.

Aria przewróciła oczami.

Hanna wpadła do kfasy równo z dzwonkiem i
rzuciła swoją

torbę od Prądy na ławkę, wystudiowanym
ruchem siadając na

krześle. Posłała Arii drętwy uśmiech.

— Hej — Aria czuła się onieśmielona. W7
szkole Hanna

zachowywała duży dystans.

— Hanna, ponoć zerwałaś z Seanem? —
zapytał głośno Noel.

Hanna wbiła w niego wzrok i zamrugała
rzęsami.

338/852

background image

— Przestaliśmy się dogadywać. A czemu
pytasz?

— Bez powodu — wtrąciła się Aria, choć
sama zastanawiała

się, czemu Hanna z nim zerwała. Pasowali do
siebie jak ulał.

Ezra klasnął.

123

— Słuchajcie, Chciałbym, żebyście czytając
książki, które

umieściłem na liście lektur, zrobili dod-
atkowe zadanie i napisali o niewiarygodnych
narratorach.

Devon Arliss podniosła rękę.

— A co to jest?

339/852

background image

Ezra przechadzał się po klasie.

— Narrator opowiada nam historię w
książce, prawda? Ale co

jeśli... jeśli narrator kłamie? Może opowiada
własną, fałszywą wersję, żeby przeciągnąć cię
na swoją stronę? Albo żeby cię

przestraszyć? A może jest wariatem!?

Aria zesztywniała. Od razu przypomniała
sobie o A.

— Wybiorę dla każdego z was inną książkę -
kontynuował

Ezra. — W pracy na dziesięć stron musicie
przekonać mnie, że

narrator jest wiarygodny lub niewiarygodny

Klasa wydała zbiorowy jęk. Aria oparła głowę
na dłoni. A

340/852

background image

może A. to niewiarygodny narrator? Może
nie wie niczego, lecz

tylko udaje? I przede wszystkim: kto to jest?
Rozejrzała się.

Amber Billings oglądała dziurę w rajstopach.
Mason Byers

sprawdzał wyniki sportowe w internecie na
swoim telefonie

komórkowym, zasłaniając się zeszytem.
Hanna pisała to, co

dyktował Ezra, swoim różowym piórem. Czy
któreś z nich to A.?

Kto mógł wiedzieć o Ezrze, jej rodzicach... i
sprawie Jenny?

Za oknem woźny włączył kosiarkę do trawy.
Aria poderwała

341/852

background image

się. Ezra nadal mówił coś o narratorach,
którzy kłamią, i co

chwilę upijał łyk z kubka. Posłał Arii leciutki
uśmiech, a jej serce zaczęło bić szybciej.

James Freed nachylił się do Arii, klepnął ją w
plecy i pokazał

na Kzrę.

— Chyba Fitz ma jakąś fajną dupę —
wyszeptał na tyle

głośno, że usłyszała go nie tylko Aria, ale cały
jej rząd.

124

Hanna spojrzała na Ezrę i zmarszczyła nos.

— On? Hm.

342/852

background image

— Podobno ma dziewczynę w Nowym Jorku,
ale co tydzień i

tak wyrywa jakąś laskę — ciągnął James.

Aria wyprostowała się. D zi e w c z yn ę?

— Skąd to wiesz? — zapytał Noel.

Znasz panią Polański? — wyszczerzył zęby
James. — Tę

młodą nauczycielkę od biologii? Ona mi
powiedziała. Czasem

przychodzi na papierosa tam, gdzie my pal-
imy. Noel przybił z

Jamesem piątkę.

— Oj, chłopie, pani Polański to fajna laska.

Oj tak — zgodził się James. — Myślisz, że
mogę ją zaprosić

343/852

background image

na Bal Lisa?

Aria czuła się tak, jakby usiadła na bombie
zegarowej.

Dzi e wc z yn ę? W piątek mówił, że od
dawna się z nikim nie

umawiał. Widziała, że w zamrażarce trzyma
pełno mrożonych

dań, jak typowy kawaler, i nie ma nawet jed-
nej szklanki, choć ma osiem tysięcy książek, i
hoduje jedną żałosną roślinę. Nie

wyg l ąd a ł na kogoś, kto ma dziewczynę.

James mógł coś przekręcić, choć raczej w to
nie wierzyła.

Poczuła gniew. Dawno temu wydawało jej
się, że tylko typowi

344/852

background image

chłopcy z Rosewood pogrywali z dziewczy-
nami, ale na Islandii

nauczyła się wiele o chłopakach. Czasem
najbardziej

nierzucający się w oczy chłopcy okazywali się
ostrymi graczami.

Wrażliwy, zaniedbany, słodki i troskliwy
Ezra nie wzbudziłby

podejrzeń żadnej dziewczyny. Przypominał
Arii kogoś. Jej ojca.

Nagle zrobiło jej się niedobrze. Wstała, zab-
rała torbę i ruszyła do wyjścia.

— Ario!? — zawołał Ezra z troską w głosie.

125

Nie zatrzymała się. W łazience podeszła do
umywalki i

345/852

background image

zaczęła mydłem trzeć miejsce na szyi,
którego dotknął Ezra. Już wracała do klasy,
kiedy zadzwonił telefon. Wyciągnęła go z
torby i odczytała wiadomość.

Aria, jesteś niegrzeczna, bardzo niegrzeczna!
Powinnaś

wiedzieć, że romanse z nauczycielami nie
mają przyszłości. Poza tym to właśnie takie
dziewczyny jak ty rozbijają szczęśliwe

rodziny.

A.

Aria zamarła. Stała pośrodku pustego
korytarza. Nagle

usłyszała hałas i odwróciła się. Stała naprze-
ciwko witryny na

nagrody dla szkolnych sportowców, którą
przerobiono na

346/852

background image

ołtarzyk dla Alison DiLaurentis. W środku
były rozmaite

pamiątki. Nauczyciele w ciągu roku robili
mnóstwo zdjęć i

przekazywali je rodzicom po maturze. Zdję-
cia pokazywały Ali w

przedszkolu

bez

przedniego

zęba,

Ali

przebraną za pielgrzyma,

którego grała w szkolnym przedstawieniu. W
witrynie leżały też jej prace domowe, a także
rysunki i ilustracje z zeszytu do

geografii.

Aria zauważyła różowy kwadrat na szybie
witryny. Ktoś

przykleił do niej karteczkę samoprzylepną.
Aria otworzyła

347/852

background image

szeroko oczy.

PS Zastanawiasz się, kim jestem? Jestem
bliżej, niż myślisz.

A.

126

14

EMILY

NIE

MA

NIC

PRZECIWKO

ZABRANIU PŁYT ALI

— Uśmiech, proszę! — zakomenderował
Scott Chin, fotograf

robiący

zdjęcia

do

szkolnego

albumu

rocznego.

Było czwartkowe popołudnie i drużyna pły-
wacka robiła sobie

348/852

background image

grupowe zdjęcia przed zawodami. Emily od
tak dawna trenowała

pływanie, że w ogóle nie krępowało jej po-
zowanie w stroju

kąpielowym.

Ustawiła się na słupku w skłonie i posłała
uśmiech w stronę

obiektywu.

— Cudownie! — zawołał Scott, wydymając
różowe usta.

Powszechnie zastanawiano się, czy Scott jest
gejem.

I choć nigdy do tego otwarcie się nie przyzn-
ał, to nigdy też nie dementował plotek.

Emily poszła po torbę. Zobaczyła, że w stronę
trybun idzie

349/852

background image

drużyna z Tate. Toby, w niebieskiej bluzie,
był w samym środku grupki. Rozgrzewał się,
robiąc wymachy ramionami.

127

Emily

wstrzymała

oddech.

Nie

mogła

przestać myśleć o

Tobym, od kiedy pomógł jej poprzedniego
dnia. Beri nigdy by jej nie podniósł, bo bałby
się, że naciągnie mię sień i przegra w

zawodach. Poza tym Toby obudził też w niej i
inne wspomnienia

— wspomnienia o Ali, które Emily wyparła
już z pamięci.

To było jedno z ostatnich spotkań Emily sam
na sam z Ali.

Nigdy nic zapomniała tego dnia. Niebo było
czyste

350/852

background image

1 błękitne, wokół kwitły kwiaty i latały
pszczoły. W domku na

drzewie Ali pachniało oranżadą, żywicą i
papierosami. Ali

ukradła jednego swojemu bratu. Nagle
chwyciła Emily za ręce.

— Coś ci powiem, ale obiecaj, że zachowasz
to dla siebie —

powiedziała. — Zaczęłam się spotykać z
pewnym starszym ode

mnie facetem. I jest wspaniale.

Emily zrzedła mina. Za każdym razem, kiedy
Ali mówiła jej o

jakimś nowym facecie, serce pękało jej na
tysiąc kawałków.

351/852

background image

— Jest taki przystojny - ciągnęła Ali. — I
chyba chcę z nim to zrobić.

— Co masz na myśli? — Emily nigdy w życiu
nie słyszała

czegoś równie przerażającego. — Kto to jest?

— Nie mogę powiedzieć — Ali uśmiechnęła
się tajemniczo.

— Dostałybyście s z a ł u .

Wtedy właśnie Emily nie wytrzymała. Na-
chyliła się i

pocałowała Ali. To była chwila jedyna w
swoim rodzaju. Ali

odsunęła się i zaśmiała. Emily udawała, że
tylko się wygłupia... A potem poszły do swoi-
ch domów na kolację.

352/852

background image

Myślała o tym pocałunku tyle razy, że ledwo
pamiętała, co

działo się wcześniej. Ale teraz, kiedy Toby
wrócił i był taki

śliczny... Emily przyszło na myśl, że może to
on

128

był facetem Ali? Przecież na wieść o nim na
pewno dostałyby

szału.

Ich związek nie wydawał się tak absurdalny.
Pod koniec

siódmej klasy Ali zaczęła powtarzać, że
chciałaby chodzić ze

353/852

background image

„złym chłopakiem". Chłopak z poprawczaka
na pewno był zły i może Ali dostrzegła w
Tobym coś, czego nie dostrzegł nikt inny.

Może Emily zauważy to teraz? Może to dzi-
wne, ale możliwość,

że Toby podobał się Ali, czyniła go jeszcze
bardziej atrakcyjnym.

Jeśli był dobry dla Ali, to był dobry także dla
Emily.

Kiedy skończyły się zawody pływackie i za-
czął konkurs

skoków do wody, Emily włożyła klapki i
podeszła do Toby'ego.

Uderzała palcami w telefon komórkowy,
który zatknęła w pasie,

pod ręcznikiem. Ekran pokazywał, że Maya
dzwoniła już siedem

354/852

background image

razy.

Emily poczuła, jak coś ściska ją w gardle.
Maya dzwoniła,

pisała SMS-y i e-maile przez cały tydzień, ale
Emily nie

odpowiadała. I za każdym razem czuła się
bardziej

zdezorientowana. Z jednej strony miała
ochotę podejść do Mai w szkole i pogładzić
jej miękkie, kręcone włosy. Wsiąść na rower i
pojechać na wagary. Pocałunek z Mayą był
tak niebezpiecznie

wspaniały. Ale z drugiej strony chciała, żeby
Maya po prostu...

zniknęła.

Emily gapiła się na ekran telefonu i czuła
każdy nerw w ciele.

355/852

background image

Potem powoli wyłączyła telefon. Czuła się jak
wtedy, gdy w wieku ośmiu lat wyrzuciła do
śmieci pluszową pszczółkę, z którą dotąd za-
wsze

spała.

„Duża

dziewczynka

nie

potrzebuje

pluszaków do spania", powiedziała sama do
siebie, choć czuła się fatalnie, gdy zamykała
kosz na śmieci.

Wzięła głęboki oddech i podeszła do trybuny,
na której

siedziała drużyna Tate. W drodze spojrzała
przez ramię,

129

szukając wzrokiem Bena. Siedział z kolegami
ze swojej

drużyny i uderzał Setha swoim ręcznikiem po
plecach. Od

356/852

background image

sparingu we wtorek nie wchodził Emily w
drogę i udawał, że ona nie istnieje. Lepsze to
niż otwarty atak, ale i tak Emily nie mogła
przestać myśleć o tym, że obgaduje ją za ple-
cami. Chciała, żeby Ben zobaczył, jak pod-
chodzi teraz do Toby'ego. „Popatrz,

rozmawiam z facetem!"

Toby położył ręcznik na podłodze. Miał w
uszach słuchawki, a

na jego kolanach leżał iPod. Włosy zaczesał
do tyłu.

Ciemnoniebieskie dresy — włożone na
kąpielówki, na które

Emily nie śmiała spojrzeć przez całe zawody
— podkreślały

błękit jego oczu.

Kiedy zobaczył Emily, twarz mu pojaśniała.

357/852

background image

— Hej. A nie mówiłem, że się tu spotkamy?

— T ak - Emily uśmiechnęła się nieśmiało. —
Chciałam ci

tylko podziękować za pomoc wczoraj. I
przedwczoraj.

— Ach, drobiazg.

I wtedy nagle pojawił się Scott robiący zdję-
cia do albumu

rocznego.

— Mam was! — zawołał i pstryknął zdjęcie. —
Już widzę

podpis pod tym zdjęciem. Emily Fields flir-
tuje z wrogiem! —

Potem zniżył głos: - A myślałem, że to nie
twój typ.

358/852

background image

Emily spojrzała pytająco na Scotta. Co to
niby miało znaczyć?

Ale on pobiegł dalej. Toby bawił się iPodem,
więc odwróciła się i chciała odejść. Zrobiła
trzy kroki, kiedy usłyszała głos Toby'ego.

Piej,

chcesz

zaczerpnąć

świeżego

powietrza? Emily

zatrzymała się. Rzuciła okiem na Bena.
Nadal

nie zwracał na nią uwagi.

— Tak, jasne.

130

Przeszli przez podwójne drzwi pływalni, po-
tem obok grupki

uczniów czekających na ostatni autobus i
usiedli na brzegu

359/852

background image

fontanny. Woda tryskała z niej długim
łukiem. Niebo zasnuły

chmury, więc woda nie lśniła, tylko miała
blady spłowiały kolor.

Emily patrzyła na monety leżące na dnie
fontanny.

— W ostatni dzień szkoły czwartoklasiści
wpychają do tej

fontanny swoich ulubionych nauczycieli —
powiedziała.

Wiem.

Chodziłem

do

tej

szkoły,

pamiętasz?

— Och — Emily poczuła się jak kompletna
debilka.

Oczywiście. A potem go wyrzucili przez nią i
jej przyjaciółki, Toby wyjął z torby paczkę
ciastek czekoladowych. Podał

360/852

background image

Emily.

— Chcesz? Przekąska przedstartowa. Emily
wzruszyła

ramionami.

— Może pół.

— Dobra — Toby wręczył jej jedno. Odwrócił
wzrok. — To

zabawne, jak chłopaki i dziewczyny się od
siebie różnią. Faceci zawsze z sobą rywal-
izują. Nawet ci starsi. Na przykład mój

psychoanalityk w Maine. Kiedyś zrobiliśmy u
niego w domu

konkurs jedzenia krewetek. Zjadł o sześć
więcej. A facet ma ze trzydzieści pięć lat.

— Krewetki — Emily przeszył dreszcz. Nie
chciała za dawać

361/852

background image

oczywistego pytania o to, dlaczego Toby miał
psychoanalityka,

więc zadała inne. — A jak już zjadł, to co się
stało?

— Wyrzygał się — Toby przesunął palcami po
tafli wody.

Woda śmierdziała chlorem nawet bardziej
niż w basenie.

131

Emily położyła dłonie na kolanach. Ciekawe,
czy miał

psychoanalityka z tego samego powodu, dla
którego wziął na

siebie winę za sprawę Jenny.

Na parkingu zatrzymał się autobus. Wyszła z
niego szkolna

362/852

background image

orkiestra w uniformach: czerwonych maryn-
arkach obszytych

plecionką

i

spodniach

z

szerokimi

nogawkami. Dyrygenta można

było poznać po wysokim, futrzanym kape-
luszu, w którym na

pewno było mu gorąco i niewygodnie.

— Dużo opowiadasz o Maine — powiedziała
Emily. —

Cieszysz się, że wróciłeś do Rosewood?

Toby uniósł brwi.

— A tobie się tu podoba?

Emily

zmarszczyła

czoło.

Obserwowała

wiewiórkę biegającą

w kółko wokół drzewa.

363/852

background image

— Nie wiem — powiedziała cicho. — Czasem
nie mogę się tu

odnaleźć. Kiedyś byłam normalna, ale teraz...
nie wiem. Wiem,

jak powinnam się zachowywać, ale nie
potrafię.

Toby patrzył na nią.

— Często to słyszę — westchnął. — Tu
mieszkają sami

idealni ludzie. A... jak nie jesteś taki sam, to
znaczy, że coś z tobą nie tak. Ale wydaje mi
się, że ci ludzie, którzy na zewnątrz

wydają się tacy idealni, w środku mają
dokładnie taki sam

bałagan jak my.

364/852

background image

Nadal się w nią wpatrywał. Emily poczuła się
zupełnie

obnażona, jakby wszystkie myśli i tajemnice
miała wypisane na

czole czcionką numer 72, a Toby je właśnie
czytał. Jako pierwsza osoba w jej życiu
nazwał jej uczucia.

— Mam w głowie bałagan przez większość
czasu — po-

wiedziała cicho.

132

Toby spojrzał na nią z niedowierzaniem.

— Co dokładnie masz na myśli?

Nad nimi rozległ się grzmot. Emily wsunęła
dłonie w rękawy

365/852

background image

kurtki. Na końcu języka miała zdanie: „Mam
w głowie bałagan,

bo nie wiem, kim jestem i czego chcę". Zami-
ast tego spojrzała wprost na niego i wypaliła:

— Lubię burzę.

— Ja też.

A potem powoli Toby nachylił się i ją po-
całował. Miękko i

lekko, jakby szeptał jej coś w usta. Kiedy się
odsunął, Emily

dotknęła ust palcami, jakby pocałunek nadal
był na jej ustach.

— Dlaczego? — wyszeptała.

— Nie wiem. A nie powinienem...?

— Nie. To było miłe.

366/852

background image

Jej pierwsza myśl: „Pocałowałam właśnie
chłopaka, którego

być może całowała Ali". Druga: „Tak myśli
ktoś, kto ma w

głowie bałagan".

— Toby? — usłyszeli czyjś głos.

Mężczyzna w skórzanej kurtce, z rękami na
biodrach, stał pod

zadaszeniem przy wejściu na pływalnię. To
był pan Cavanaugh.

Emily widziała go kiedyś na letnim obozie
pływackim, a potem...

tej nocy, kiedy zdarzył się wypadek Jenny.
Poczuła skurcz

ramion. Jeśli pan Cavanaugh był tutaj, to
Jenna też? Wtedy

367/852

background image

przypomniała sobie, że Jenna chodziła do
szkoły w Filadelfii. I może tam właśnie była.

— Co ty tu robisz? — pan Cavanaugh
wyciągnął dłoń poza

zadaszenie, sprawdzając, czy pada. Właśnie
spadły pierwsze

krople. — Zaraz startujesz.

— Och — Toby poderwał się na równe nogi i
uśmiechnął się

do Emily. — Ty też wracasz?

133

— Za chwilę — powiedziała cicho Emily. Nogi
mogłyby jej

odmówić posłuszeństwa, gdyby próbowała
teraz wstać. —

368/852

background image

Powodzenia.

— Okej — Toby posłał jej ostatnie, długie
spojrzenie. Wy-

glądał, jakby chciał coś jeszcze powiedzieć,
ale odwrócił się i podbiegł do taty.

Emily siedziała na kamieniu jeszcze kilka
minut. Deszcz

moczył jej marynarkę. Czuła się tale, jakby w
jej ciele wybuchały sztuczne ognie. Co się
stało? Kiedy sygnał telefonu zapowiedział

kolejnego SMS-a, zesztywniała i wyjęła apar-
at z kieszeni kurtki.

Serce zaczęło jej walić. Tego najbardziej się
obawiała.

Emily, a może to zdjęcie lepiej by się
prezentowało w albumie

369/852

background image

szkolnym?

Otworzyła załącznik. Ryło w nim zdjęcie
Emily i Mai Z

kabiny fotograficznej na imprezie u Noela.
Wpatrywały się w

siebie, jakby zaraz miały się pocałować.
Emily opadła szczęka.

Wiedziała, że fotografowały się w kabinie, ale
czy to nie Maya wzięła zdjęcia? Pod za-
łącznikiem widniało jeszcze jedno zdanie.

Chyba nie chciałabyś, żeby to wyszło na jaw?

Oczywiście wiadomość podpisano: A.

134

15

370/852

background image

ONA

OLA

CIEBIE

KRADNIE,

NIEWDZIĘCZNICO!

Mona wyszła z przymierzalni w sklepie w
prześwitującej

zielonej sukience Calvina Kleina z dekoltem
w karo. Okręciła się, a dół sukienki uniósł się
w górę.

— Co sądzisz? — zapytała Hannę, która stała
obok, przy

wieszakach.

— Cudowna — mruknęła Hanna.

W neonowych światłach przymierzalni widać
było, że Mona

nie ma stanika. Mona spoglądała w trójdziel-
ne lustro. Była taka chuda, że czasem
wciskała się w ubrania rozmiaru trzydzieści

371/852

background image

dwa.

— Chyba do twojej karnacji lepiej pasuje. —
Włożyła palec

pod krótki rękaw. — Chcesz przymierzyć?

— Nie wiem — powiedziała Hanna. - Trochę
prześwitująca.

Mona uniosła brwi.

— A od kiedy zaprzątasz sobie głowę takimi
drobiazgami?

135

Hanna wzruszyła ramionami i zajęła się
oglądaniem

marynarek Marca Jacobsa. Był czwartkowy
wieczór, a one

372/852

background image

desperacko szukały strojów na Bal Lisa w
drogim buti ku w

centrum handlowym. Na imprezie miało się
pojawić wiele

dziewczyn ze szkoły i studentek, które nadal
mieszkały z

rodzicami, więc trzeba było znaleźć sukienkę,
w której na pewno nie przyjdzie jeszcze pięć
innych dziewczyn.

— Chcę wyglądać elegancko — odparła
Hanna. — Jak

Scarlett Johansson.

— Czemu? Ona ma wielki tyłek.

Hanna wydęła wargi. Mówiąc „elegancko"
miała na myśli

373/852

background image

„subtelnie". Jak dziewczyny w reklamach
biżuterii, które

wyglądały tak słodko, choć całą sobą mówiły:
„Zerżnij mnie".

Musiała pokazać się Seanowi jako cnotliwa
dziewczyna, żeby

złamał swoje śluby dziewictwa i zdarł z niej
bieliznę.

Hanna zdjęła z półki z przecenionymi to-
warami parę butów od

Miu Miu z otwartymi palcami.

— Śliczne — pokazała Monie.

— Czemu nie...? — Mona gestem pokazała
torbę Hanny.

Hanna odłożyła buty.

374/852

background image

— Nie ma mowy.

— Dlaczego? — wyszeptała Mona. — Z
butami jest naj

łatwiej, sama wiesz. — Kiedy Hanna się wa-
hała, Mona

cmoknęła. — Nadal się boisz po tej historii z
bransoletką?

Zamiast odpowiedzieć, Hanna udawała, że
ogląda srebrne

buty Marca Jacobsa.

Mona zdjęła z wieszaka kilka ubrań i wróciła
do

przymierzalni. Chwilę później wróciła z
pustymi rękami.

136

375/852

background image

— Ale badziewie. Idziemy do Prądy.

Przeszły przez centrum. Mona zaczęła pisać
SMS-a.

— Zapytam Erica, jakiego koloru kwiaty mi
przyniesie

wyjaśniła. Może dopasuję do nich sukienkę.

Mona zdecydowała się pójść na Bal Lisa z
Erikiem, bratem

Noela Kahna. Już kilka razy umówiła się z
nim w zeszłym

tygodniu. Kalinowie nadawali się idealnie
jako partnerzy na Bal Eisa. Byli przystojni,
bogaci i fotografowie ich uwielbiali. Mona
próbowała namówić Hannę, żeby zaprosiła
Noela, ale ta za długo zwlekała. Noel zaprosił
Celeste Richards, która chodziła do

376/852

background image

szkoły z internatem dla kwakrów. Wszyscy
się zdziwili, bo

myśleli, że Noel buja się w Arii Montgomery.
Hanna miała to

gdzieś. Jeśli Sean z nią nie pójdzie, to
wybierze się sama.

Mona oderwała wzrok od ekranu telefonu.

— Który samoopalacz w sprayu jest lepszy:
Sun Land czy

Dalia? Może jutro pójdziemy z Celeste do
sklepu Sun Land, ale

podobno skóra robi się od tego specyfiku
pomarańczowa.

Hanna wzruszyła ramionami, ale poczuła
ukłucie zazdrości.

377/852

background image

Mona powinna chodzić na takie zakupy z nią,
a nie z Celeste. Już miała odpowiedzieć,
kiedy zadzwonił jej telefon. Serce szybciej jej
zabiło. Kiedy tylko dzwonił telefon, zawsze
myślała, że to A.

— Hanno? — usłyszała głos mamy. Odzie
jesteś?

— Na zakupach — odparła Hanna.

Od kiedy to mama tak się nią interesowała?

— Musisz wracać natychmiast do domu. Tata
wpadnie w

odwiedziny.

Co? Czemu? — Hanna spojrzała na Monę,
która mierzyła

tanie okulary ze stoiska.

137

378/852

background image

Nie powiedziała Monie o wizycie taty w
poniedziałek. Nie

miała ochoty.

— On... musi coś zabrać — wyjaśniła mama.

— Niby co?

Pani Marin westchnęła zniecierpliwiona.

— Przyjeżdża w sprawie pewnych kwestii fin-
ansowych, które

musimy

załatwić

przed

jego

ślubem.

Wystarczy?

Hanna poczuła na karku krople zimnego
potu. Po pierwsze

dlatego, że mama powiedziała o czymś, czego
Hanna skrycie się

379/852

background image

obawiała — że tata bierze ś l u b z Isabel i
stanie się o j c e m Kate.

Po drugie, bo miała cichą nadzieję, że tata
przyjeżdża tylko dla niej. Dlaczego miała
wracać do domu, skoro odwiedzał je z

innego powodu? Przecież Hanna ma własne
życie. Przejrzała się

w witrynie wystawowej Banana Republic.

— A kiedy będzie? — zapytała.

— Za godzinę mama nagle się rozłączyła.

Hanna zamknęła klapkę telefonu i objęła go
w dłoniach,

czując jego ciepło.

— Kto to? — zapytała śpiewnie Mona, biorąc
Hannę pod rękę.

380/852

background image

— Mama — odparła Hanna, próbując pozbi-
erać myśli.

Zastanawiała się, czy zdąży wziąć prysznic po
powrocie do

domu. Pachniała mnóstwem perfum, które
właśnie wypróbowała

w sklepie z kosmetykami. — Chce, żebym
wracała do domu.

— Czemu?

— Tak po prostu.

Mona zatrzymała się i zmierzyła Hannę
wzrokiem.

— Han. Twoja mama nigdy nie dzwoni do
ciebie ot tak, żebyś

wróciła do domu.

381/852

background image

138

Hanna stanęła. Zatrzymały się przed wejś-
ciem do Roku

Królika, chińskiej restauracji w centrum
handlowym. W jej

nozdrza uderzył oszałamiający zapach sosu
hoisin.

- Dlatego że... tata do nas przyjeżdża. Mona
uniosła brwi.

- Tata? Myślałam, że...

- Nie — ucięła Hanna.

Kiedy Mona zaprzyjaźniła się z Hanną, ta
powiedziała jej, że

jej ojciec nie żyje. Obiecała sobie, że nigdy
już o nim nie powie ani słowa, więc równie
dobrze mógłby nie żyć.

382/852

background image

- Nie kontaktowaliśmy się z sobą dość długo
— wyjaśniła

Hanna. — Ale spotkałam się z nim niedawno
i teraz ma w

Filadelfii jakąś firmę. Nie przyjeżdża dziś do
mnie. Nawet nie wiem, po co mama chce,
żebym przy tym była.

Mona położyła dłoń na biodrze.

— Dlaczego wcześniej mi nie powiedziałaś?
Hanna wzruszyła

ramionami.

— Kiedy to było?

— Nie wiem. W poniedziałek?

— W poniedziałek? — Mona mówiła ur-
ażonym głosem.

383/852

background image

— Dziewczyny! — przerwał im czyjś głos.

Hanna i Mona spojrzały w tę samą stronę. To
Naomi Zeigler.

Razem z Rilcy Wolfe wychodziły ze sklepu
Prądy z czarnymi

firmowymi torbami zawieszonymi na ideal-
nie opalonych

ramionach.

— Kupujecie sukienki na Bal Lisa? — zapy-
tała Naomi. Jej

blond włosy lśniły jak nigdy, a skóra jaśniała,
ale

Hanna i tak zauważyła, że ma na sobie suki-
enkę z po-

przedniego sezonu. Zanim zdążyła cokolwiek
odpowiedzieć,

384/852

background image

Naomi dodała:

139

— Nawet tam nie wchodźcie. I tak
wykupiłyśmy wszystko

warte zainteresowania.

— A może już mamy sukienki—powiedziała
sztywno Mona.

— Hanna, ty też idziesz? — Riley spojrzała na
nią szeroko

otwartymi oczami i potrząsnęła burzą lśnią-
cych rudych włosów.

— Myślałam, że skoro rozstałaś się z
Seanem...

— Nie mogłabym przegapić Balu Lisa — pow-
iedziała Hanna

385/852

background image

z wyższością w głosie.

Riley położyła dłoń na biodrze. Miała na
sobie czarne

legginsy, postrzępioną koszulę dżinsową i
paskudny sweter w

czarno-białe pasy. Niedawno jakiś paparazzi
uchwycił Mischę

Barton w takim samym sweterku.

— Sean jest taki przystojny — zamruczała Ri-
ley. — W ciągu

lata jeszcze wyprzystojniał.

— Wygląda jak ciota — rzuciła szybko Mona.
Riley nie

zmartwiła się tą uwagą.

386/852

background image

— Założę się, że zmieni zdanie pod moim
wpływem. Hanna

zacisnęła pięści. Naomi miała wyraźnie
wesoły wyraz twarzy.

— Hanna, Y jest super, prawda? Musisz pójść
ze mną na

zajęcia z pilatesu. Ören, instruktor, to takie c
i a c h o !

— Hanna nie chodzi do YMCA — wtrąciła się
Mona. -My

chodzimy do Body Tonie. Y to dziura.

Hanna odwróciła się od Mony i Naomi.
Poczuła skurcz

żołądka.

— Nie chodzicie do Y? — powiedziała Naomi
z niewinną

387/852

background image

miną.

Nie

rozumiem.

Przecież

spotkałyśmy się tam wczoraj.

Przed owalnym pokojem.

Hanna chwyciła Monę za rękę.

— Chodź, bo się spóźnimy. — Odciągnęła ją
od sklepu Prądy,

z powrotem w kierunku butiku, w którym już
były.

140

— Go to miało być? — zapytała Mona.
zgrabnie okrążając

kobietę obładowaną zakupami.

— Nic. Nie mogę jej znieść.

— Po co poszłaś wczoraj do Y? Mówiłaś, że
idziesz do

388/852

background image

dermatologa.

Hanna

zatrzymała

się.

Wiedziała,

że

spotkanie Naomi źle się

dla niej skończy.

— Miałam tam coś do załatwienia.

— Co?

— Nic mogę powiedzieć.

Mona uniosła brwi i obróciła się na pięcie.
'Zdecydowanym

krokiem weszła do sklepu Burberry. Hanna
dogoniła ją.

Słuchaj,

naprawdę

nie

mogę.

Przepraszam.

— Jasne — Mona zaczęła grzebać w torbie i
wyciągnęła z niej

389/852

background image

jasnobrązowe buty Miu Miu, które oglądała
wcześniej Hanna.

Nie miały pudełka i oderwano od nich metkę.
Pomachała nimi

przed twarzą Hanny. — Miałaś je dostać w
prezencie, ale teraz

możesz się z nimi pożegnać.

Hanna otworzyła usta.

— Ale...

— Tata odwiedził cię trzy dni temu, a ty o
tym nie

wspomniałaś. A teraz kłamiesz i nie chcesz
powiedzieć, co

robiłaś po szkole.

— To nie tak... - próbowała wyjaśnić Hanna.

390/852

background image

— Właśnie tak to wygląda — Mona
zmarszczyła czoło. — O

czym jeszcze nakłamałaś?

— Przepraszam — piskliwie powiedziała
Hanna. — Ja tylko...

- Spojrzała na własne buty i wzięła głęboki
oddech. - Chcesz

wiedzieć, po co poszłam do YMCA? Na
spotkanie Klubu D.

141

Mona spojrzała na nią szeroko otwartymi
oczami. Jej telefon

odezwał się w torbie, ale nawet go nie wyjęła.
- Mam nadzieję, że to też kłamstwo.

Hanna pokręciła głową. Zawróciło jej się w
głowie. W sklepie

391/852

background image

unosił się zbyt intensywny zapach nowych
perfum Hurberry.

— Ale... czemu?

— Chcę wrócić do Seana. Mona roześmiała
się.

— Mówiłaś, że zerwałaś z Seanem na imprez-
ie u Noela.

Hanna spojrzała na swoje odbicie w witrynie
sklepu

i o mało nie dostała ataku serca. Naprawdę
tak jej urósł tyłek?

Nagle nabrała tych samych kształtów, co
dawna Han na z okresu, gdy była wieśniarą.
Westchnęła, odwróciła wzrok i znowu

spojrzała na swoje odbicie. Patrzyła na nią
normalna Hanna.

392/852

background image

— Nie. To on ze mną zerwał.

Mona nic nie powiedziała, lecz nie próbowała
też pocieszyć

Hanny.

— To dlatego poszłaś do kliniki jego taty?

— Nie — rzuciła szybko Hanna. Zupełnie za-
pomniała, że

spotkała tam Monę. Nagle zdała sobie
sprawę, że będzie musiała jej zdradzić p r a w
d z i w y powód swojej wizyty. — No tak, w
pewnym sensie.

Mona wzruszyła ramionami.

— Cóż, ktoś inny też mi mówił, że to Sean cię
rzucił.

— Co? — syknęła Hanna. — Kto?

393/852

background image

— Może ktoś na siłowni, nie pamiętam. Może
Sean wypuścił

tę informację.

Hannie pociemniało przed oczami. Sean nig-
dy by czegoś

takiego nie zrobił... A może to sprawka A.?
Mona wpatrywała się w nią uporczywie.

142

— Myślałam, że chcesz stracić dziewictwo, a
nie zachować je

na dłużej.

Chciałam zobaczyć, jak to wygląda — pow-
iedziała Hanna

łagodnie.

394/852

background image

— No i? — Mona wygięła usta w złośliwym
uśmiechu. —

Opowiesz najśmieszniejsze fragmenty? To
pewnie niezła szopka.

O czym rozmawialiście? A śpiewaliście?
Chórem? No powiedz.

Hanna uniosła brwi i odwróciła się.
Zazwyczaj mówiła Monie

wszystko. Teraz jednali Mona śmiała się z
niej, a ona nie chciała jej dać satysfakcji.
Candace tak przekonująco mówiła, że to

bezpieczna przestrzeń. Hanna czuła, że nie
ma prawa zdradzać

cudzych tajemnic, szczególnie kiedy jej
sekrety były

rozpowszechniane przez A. I dlaczego Mona
nie powiedziała jej

395/852

background image

o plotce, którą usłyszała? Chyba nie tak
postępują najlepsze

przyjaciółki?

— Nie. Tak naprawdę było nudno.

Mona miała przed chwilą wyczekujący wyraz
twarzy. Teraz

malowało się na niej tylko rozczarowanie.
Patrzyły na siebie.

Wtedy rozległ się dźwięk telefonu Mony.

— Celeste? — zaszczebiotała Mona do
słuchawki. - Hej!

Hanna nerwowo zagryzła wargi i spojrzała na
swój zegarek od

Gucciego.

396/852

background image

— Muszę lecieć — wyszeptała do Mony,
wskazując na

wyjście z centrum handlowego. — Tata...

— Poczekaj — powiedziała Mona do
słuchawki. Potem

zakryła ją dłonią, spojrzała na buty od Miu
Miu, przewróciła

oczami i podała buty Hannie. — Weź. Tak
naprawdę uważam, że

są paskudne.

Hanna odwróciła się, trzymając ukradzione
buty za paseczki.

Nagie i jej przestały się podobać.

143

16

397/852

background image

MIŁY, ZWYCZAJNY WIECZÓR W DOMU
PAŃSTWA

MONTGOMERY

Tego wieczoru Aria siedziała na łóżku i robiła
na drutach sowę z moherowej wełny. Miała
być brązowa i wyglądać na chłopca.

Kiedy zaczęła ją robić w zeszłym tygodniu,
chciała ją dać Ezrze.

Teraz nie miała już zamiaru tego robić, więc
może... dają

Seanowi? Czy to nie dziwne?

A l i przed zniknięciem próbowała umawiać
Arię z różnymi

chłopakami z Rosewood. Mówiła zawsze:

— Idź i p o g a d a j z nim. To łatwe.

398/852

background image

Jednak dla Arii to wcale nie było łatwe. Pod-
chodziła do

wybranego chłopaka i mówiła coś non-
sensownego, co

przychodziło jej akurat na myśl i nie wiedzieć
czemu, często

dotyczyło matematyki. A przecież n i e n a w i
d z i ł a tego przedmiotu. Kiedy kończyła
siódmą klasę, jedynym chłopcem

spoza ich klasy, z którym rozmawiała, był
Toby Cavanaugh.

144

To była przerażająca konwersacja. Odbyła ją
ledwo kilka

tygodni przed zniknięciem Ali. Aria zapisała
się na weekendowy kurs artystyczny i na za-
jęciach pojawił się właśnie Toby. Aria stanęła

399/852

background image

jak wryta — miał przecież być w jakiejś szkole
z

internatem... I to na zawsze? Okazało się, że
w jego szkole

wakacje zaczynały się wcześniej niż w Rose-
wood. Usiadł w

kącie, włosy zasłaniały mu twarz. Cały czas
skubał gumową

bransoletkę, którą nosił na nadgarstku.

Ich nauczycielka aktorstwa, chuda kobieta z
bujną grzywą w

pasemka,

kazała

wszystkim

zrobić

następujące ćwiczenie: mieli

dobrać się w pary i krzyczeć do siebie jedno i
to samo zdanie w jednostajnym rytmie.
Fraza miała się zmieniać w naturalny

400/852

background image

sposób. Mieli chodzić po klasie i zmieniać
partnerów'. Aria

wkrótce stanęła przed To bym. Tego dnia
zdanie brzmiało: „ W

lecie nie pada śnieg".

— W lecie nie pada śnieg — powiedział Toby.

— W lecie nie pada śnieg — odparła Aria.

— W lecie nie pada śnieg - powtórzył Toby.

Miał zapadnięte, zmęczone oczy i paznokcie
obgryzione do

krwi. Aria nie mogła ustać spokojnie w jego
pobliżu. Wciąż miała przed oczami ponurą
twarz Toby'ego w oknie domu Ali, zaraz

przed tym, kiedy wydarzyła się tamta tra-
gedia. A potem oczyma

401/852

background image

wyobraźni

widziała,

jak

pielęgniarze

wyciągają Jennę z domku

na drzewie, prawie ją upuszczając. Potem
przypomniało jej się, jak kilka dni później, w
czasie charytatywnego pokazu

sztucznych ogni, podsłuchała nauczycielkę
od biologii, panią

Iverson, jak mówi:

— Gdyby to było moje dziecko, nie
posłałabym go do szkoły z

internatem, tylko do w i ę z i e n i a .

145

Potem dostali inne zdanie: „Wiem, co robiłeś
zeszłego lata".

Toby powiedział je pierwszy, a później Aria
wykrzyczała je do

402/852

background image

niego kilkakrotnie, dopiero po wszystkim
zdając sobie sprawę, co tak naprawdę ono
znaczy.

Och, to chyba tekst, z filmu! - zawołała
nauczycielka,

klaszcząc w dłonie.

— Zgadza się — potwierdził Toby i uśmiech-
nął się do Arii.

To był prawdziwy uśmiech, nie złowrogi.
Poczuła się jeszcze

gorzej. Kiedy opowiedziała o tym Ali, ta
westchnęła.

- Aria, Toby to wariat. Słyszałam, że kiedyś o
mało nie utonął

w Maine, bo wszedł na zamarznięty stru-
mień, żeby zrobić zdjęcie łosiowi.

403/852

background image

Aria już nigdy nie poszła na zajęcia z
aktorstwa.

Przypomniała jej się karteczka z witryny.
„Zastanawiasz się,

kim jestem? Jestem bliżej, niż myślisz".

Czy to Toby? Czy to on zakradł się do szkoły i
zostawił tę

karteczkę? Widziały ją też inne przyjaciółki?
Może A. to ktoś z klasy? Najprawdopodob-
niej ktoś z zajęć z literatury. Próbowała sobie
przypomnieć,

kiedy

dokładnie

dostała

poszczególne notki.

Ale kto mógł być ich autorem? Noel? James
Freed? Hanna?

Aria zatrzymała się przy Hannie. Już kiedyś
się nad nią

404/852

background image

zastanawiała. Ali mogła jej powiedzieć o rod-
zicach Arii. I lamia wiedziała o sprawie
Jenny.

Ale czemu?

Wzięła telefon i otworzyła internetową
książkę telefoniczną,

w której były wszystkie numery jej kolegów z
klasy. Znalazła

zdjęcie Seana, Miał krótkie włosy i był opa-
lony, jakby spędził

lato na jachcie swojego taty. Na Islandii Aria
umawiała się z

bladymi chłopakami o lnianych włosach.

146

Jeśli pływali, to w kajakach, w których
wiosłowali do lodowca

405/852

background image

Snaefellsjókull.

Wystukała numer do Seana, ale odezwała się
automatyczna

sekretarka.

— Hej, Sean — powiedziała, próbując nie
mówić zbyt

śpiewnie. — Tu Aria Montgomery. Dzwonię,
żeby się przywitać

i przy okazji polecić ci pewnego filozofa. Ona
nazywa się Ayn

Rand.

Pisze

dość

skomplikowane,

ale

ciekawe książki. Sprawdź

sobie.

Podała swój numer telefonu i nick na czacie.
Gdy tylko się

406/852

background image

rozłączyła, już żałowała, że nagrała tę wiado-
mość. Do Seana

dzwoniły pewnie całe tabuny dziewczyn z
Rosewood.

— Ario! — zawołała Ella z holu na dole. —
Kolacja! Rzuciła

telefon na łóżko i powoli zeszła po schodach.

Zesztywniała na dźwięk dziwnego pikania
dochodzącego z

kuchni. Czy to... zegar w piekarniku?
Niemożliwe, Ich kuchnia

urządzona była w stylu lat pięćdziesiątych.
Mieli oryginalny

piekarnik Magiczny Kucharz, z 1956 roku.
Ella rzadko go

407/852

background image

używała, bo bała się, że taki stary piekarnik
może spowodować

pożar.

Ku zdumieniu Arii okazało się, że Kila przy-
gotowała coś w

piekarniku, a jej brat i ojciec już czekali przy
stole. Po raz pierwszy od weekendu rodzina
zgromadziła się w komplecie.

Mike przez trzy poprzednie noce spał u
kolegów z drużyny

lacrosse'a, a tata, no cóż, był zajęty „na
uczelni".

Na stole siał pieczony kurczak, miska z ziem-
niakami puree i

fasolka. Wszystkie talerze i sztućce były od
kompletu. Pod nimi leżały nawet niebieskie
podkładki. Aria poczuła napięcie. To

408/852

background image

wyglądało zbyt normalnie... Szczegół nie w
tym dornu. Coś jest nie tak. Ktoś umarł?
Przyszła jakaś nowa wiadomość od A.?

147

Rodzice zachowywali się jakby nigdy nic.
Mama wyciągnęła z

piekarnika bułeczki, nie wywołując bynajm-
niej pożaru, a tata

siedział w milczeniu i przerzucał strony „New
York Timesa".

Zawsze czytał — w czasie kolacji, na meczach
Mike'a, nawet

podczas jazdy samochodem.

Aria rzadko widywała tatę od pamiętnego
poniedziałku w

Gorzelni Zwycięstwa.

409/852

background image

— Cześć, Byron - powiedziała. Tata uśmiech-
nął się do niej

szeroko.

— Cześć, Małpko.

Czasem tak ją nazywał. A czasem Włochatą
Małpą, ale kazała

mu przestać. Zawsze wyglądał, jakby właśnie
wyszedł z łóżka.

Nosił dziurawe T-shirty z ciucholandu, stare
bokserki albo zmięte spodnie od piżamy i
futrzane kapcie. Na głowie miał niezmiennie
szalony kołtun ciemnobrązowych włosów.
Arii przypominał

misia koalę.

— Cześć, Mike! — powiedziała Aria radośnie,
mierzwiąc

410/852

background image

bratu włosy.

Mike odsunął się od niej.

— Nawet mnie nie dotykaj!

— Mike — upomniała go Kila, pokazując w
jego kierunku

pałeczką do chińszczyzny, która najczęściej
służyła jej do

spinania koka.

— Próbowałam być miła - Aria powstrzymała
się przed

jednym z sarkastycznych komentarzy, jakimi
zawsze częstowała

brata.

Usiadła, rozłożyła haftowaną serwetkę w
kwiaty na kolanach i

411/852

background image

wzięła widelec z bakelitową rączką. - Pięknie
pachnie ten

kurczak. Ella nałożyła każdemu ziemniaków
na talerz.

148

— Dziś kupiłam, tak ładnie pachniał w
sklepie.

— Od kiedy to podoba ci się zapach kurcza-
ka? — prychnął

Mike. — Przecież nawet tego nie jesz.

To prawda. Aria została wegetarianką w dru-
gim tygodniu

pobytu na Islandii. Hallbjorn, jej pierwszy
chłopak, kupił jej wtedy hot doga z ulicznego
kiosku. Był pyszny, ale kiedy go

412/852

background image

zjadła, dowiedziała się, że zrobiono go z
mięsa maskonura. Od

tego momentu na widok mięsa wyobrażała
sobie malutkie pisklę

maskonura.

— Za to jadam na przykład ziemniaki —
włożyła do ust pełną

łyżkę. — A te są przepyszne.

— To purée z proszku - Ella uniosła brwi. —
Wiesz, że nie

umiem gotować.

Aria czuła, że za bardzo się stara. Pomyślała
jednak, że jeśli zagra rolę idealnej córki, a nie
sarkastycznej marudy, Byron

zrozumie, co traci.

413/852

background image

Spojrzała na Byrona. Naprawdę nie chciała
go nienawidzić.

Miał mnóstwo zalet. Zawsze słuchał, kiedy
miała jakiś problem, był inteligentny, a jak
miała grypę, to piekł specjalnie dla niej
czekoladowe ciastka. Próbowała znaleźć
jakieś logiczne, bardzo nieromantyczne po-
wody, dla których związał się z Meredith. Nic
chciała myśleć o tym, że on kocha kogoś in-
nego albo że próbuje zniszczyć swoją rodz-
inę. Nie było jej jednak łatwo nie brać tego
wszystkiego do serca.

Kiedy wzięła łyżkę fasolki, odezwał się leżący
na blacie

kuchennym telefon Elli. Mama spojrzała na
Byrona.

— Odebrać?

Byron zmarszczył czoło.

414/852

background image

— Kto może do ciebie wydzwaniać w czasie
kolacji?

— Może to Oliver z galerii?

149

Nagle Aria poczuła, że coś ściska ją w gardle.
A jeśli to A.?

Telefon znowu zadzwonił. Aria wstała.

— Ja odbiorę.

Ella wytarła usta i odsunęła krzesło.

— Nie! — Aria ruszyła w stronę telefonu,
który zadzwonił po

raz trzeci. - Ym... to...

Gestykulowała nerwowo, nie mogąc wydobyć
z siebie ani

415/852

background image

słowa. W końcu w desperacji chwyciła tele-
fon i rzuciła go na

podłogę w salonie. Odbił się od parkietu,
wylądował obok

kanapy i ucichł. Polo, ich kot, podszedł do
niego i łapą uderzał w klawiaturę.

Kiedy Aria usiadła, wszyscy wbili w nią
wzrok.

— Co się z tobą dzieje? - zapytała Ella.

— Ja tylko... — Arię oblał zimny pot. Cala się
trzęsła. Mike

założył dłonie za głową.

„ŚWIR", powiedział bezgłośnie.

Ella poszła do salonu i uklękła, żeby podnieść
telefon.

416/852

background image

Rąbkiem spódnicy zmiotła kurz z podłogi.

— To Oliver.

W tym momencie Byron wstał od stołu.
Muszę lecieć.

— Lecieć? — zapytała Ella. — Dopiero co za-
częliśmy jeść.

Byron odniósł pusty talerz do zlewu. Jadł
najszybciej

z całej rodziny, nawet szybciej niż Mike.

— Mam coś do zrobienia w biurze.

— Ale...

Ella wzięła się pod boki. Cała trójka bezrad-
nie patrzyła, jak

417/852

background image

Byron zniknął na schodach, a potem pojawił
się znowu w szarych spodniach i niebieskiej
koszuli. Nie uczesał się. Wziął swoją

sfatygowaną skórzaną teczkę i kluczyki.

150

— Na razie, niedługo wrócę.

— Kupisz po drodze sok pomarańczowy? —
zawołała za nim

Ella,

ale

Byron

zamknął

drzwi,

nie

odpowiadając.

Kilka sekund później Mike zerwał się od
stołu i nawet, nie

zaniósł talerza do zlewu. Chwycił kurtkę, kij
do lacrosse'a i

włożył tenisówki.

418/852

background image

— A ty dokąd się wybierasz? — zapytała Kila.

— Na trening — warknął Mike.

Schylił nisko głowę i zagryzł wargi, jakby
próbował po-

wstrzymać łzy. Aria chciała do niego podbiec
i objąć go, zapytać, co może dla niego zrobić.
Ale milczała jak zaklęta i stała, jakby wrosła
w posadzkę w kuchni.

Mike zatrzasnął za sobą drzwi tak mocno, że
zatrząsł się cały

dom. Zapadło głuche milczenie. Po chwili
Ella spojrzała na Arię szarymi oczami.

— Wszyscy nas zostawiają.

— Ależ skąd — powiedziała szybko Aria.

Mama wróciła do stołu i patrzyła na resztki
kurczaka.

419/852

background image

Zastanawiała się nad czymś przez chwilę, po
czym nakryła go

serwetką. Popatrzyła na Arię.

— Czy tata nie wydawał ci się jakiś dziwny?
Arii zaschło w

ustach.

— W jakim sensie?

— Nie wiem — Ella wodziła palcem po
krawędzi porce-

lanowego talerza. — Coś go chyba trapi.
Może to problemy na

uczelni? Jest taki zajęty...

Aria wiedziała, że powinna coś powiedzieć,
lecz słowa

420/852

background image

uwięzły jej w gardle. Musiałaby je wydost-
awać odkurzaczem

albo przetykaczką do sedesu.

— Nie wspominał o tym - próbowała pow-
iedzieć coś, co nie

byłoby kłamstwem.

151

Ella patrzyła na nią.

— Powiedziałabyś mi, prawda?

Aria schyliła głowę, udając, że w coś się
wpatruje.

- No jasne.

Ella wstała i sprzątnęła ze stołu. Aria nie
wiedziała, co ma z sobą zrobić. To była

421/852

background image

jedyna okazja... A ona po prostu stała i czuła
się bezwładna jak wór z ziemniakami.

Powlokła się do swojego pokoju i usiadła
przy biurku. Na dole

mama włączyła telewizję. Może powinna
pójść do niej i spędzić z nią trochę czasu. Tak
naprawdę chciało jej się płakać.

Na ekranie komputera pojawiła się inform-
acja, że dostała

nową wiadomość na czacie. Otworzyła ją, bo
myślała, że to może Sean. Nie... to...

AAAAAA: Masz do wyboru: albo to się
skończy, albo

powiesz mamie. Daję ci czas do północy w
sobotę, mój drogi

Kopciuszku. W przeciwnym razie ja się tym
zajmę.

422/852

background image

A.

Usłyszała jakieś skrzypnięcie i podskoczyła.
To kot otworzył

nosem drzwi do jej pokoju. Głaskała go,
czytając w kółko wiadomość.

Jak niby miała skończyć całą sprawę?

Na ekranie pojawiła się kolejna wiadomość.

AAAAAA: Nie wiesz? Podpowiedz: studio
jogi na Strawberry

Ridge. Jutro o wpół do ósmej rano. Przyjedź.

152

17

CÓRECZKA TATUSIA MA TAJEMNICĘ

423/852

background image

Hanna stała przed lustrem w sypialni i
wpatrywała się w swoje

odbicie. Szyba w sklepie pewnie ją zniek-
ształciła. Wyglądała

teraz zupełnie normalnie, szczupło. Ale... czy
nie rozszerzyły się jej pory? Czy trochę nie
zezowała?

Cała spięta otworzyła szufladę w biurku i
wyciągnęła z niej

paczkę chipsów. Napchała nimi usta, żuła
przez chwilę, a potem przestała. W zeszłym
tygodniu wiadomości od A. spowodowały,

że wróciła do starego nawyku jedzenia i
zwracania, choć nie

robiła tego od lat. Nie mogła znowu zacząć.
Szczególnie w

obecności taty.

424/852

background image

Zamknęła torebkę z chipsami i spojrzała
przez okno. Gdzie on

się podziewał? Mama dzwoniła do niej już
dwie godziny temu.

Wtedy ujrzała zielonego rangę rovera, który
podjeżdżał do jej

domu krętą, otoczoną drzewami drogą. Tylko
ktoś, kto kiedyś tu mieszkał, mógł tak spraw-
nie poruszać się po tych zakrętach.

Kiedy Hanna była młodsza, razem z tatą
jeździła na łyżwach po

tej

153

drodze. Tata nauczył ją, jak skręcać, żeby się
nie przewrócić.

425/852

background image

Kiedy rozległ się dzwonek, aż podskoczyła.
Dot, jej pinczer

miniaturka, zaczął szczekać, a dzwonek
rozległ się po raz drugi.

Dot szczekał coraz głośniej i bardziej nerwo-
wo, a dzwonek

zabrzmiał po raz trzeci.

— Już idę! — zawołała Hanna.

— Hej — powiedział tata, kiedy otworzyła mu
drzwi. Dot

zaczął tańczyć mu wokół nóg. — Cześć —
sięgnął po psa i wziął

go na ręce.

— Dot, nie! — zawołała kategorycznie Hanna.

426/852

background image

— W porządku — pan Marin pogłaskał pieska
po nosie.

Hanna dostała go niedługo po tym, jak tata
odszedł, lata stał na ganku. Miał ciemnoszary
garnitur, czerwono-niebieski krawat i

wyglądał, jakby właśnie wyszedł z jakiegoś
spotkania

biznesowego. Hanna zastanawiała się, czy w
ogóle chce wejść.

Czuła się jakoś dziwnie, zapraszając ojca do
jego własnego

domu.

— Powinienem...? — zaczął.

Chcesz...?

powiedziała

Hanna

jednocześnie.

427/852

background image

Tata zaśmiał się nerwowo. Hanna nie wiedzi-
ała, czy chce go

objąć. Tata zbliżył się do niej, a ona cofnęła
się o krok. Wpadła na drzwi. Próbowała
zrobić

taką

minę,

jakby

uczyniła

to

specjalnie.

— Wejdź — powiedziała zniecierpliwionym
głosem. Stali w

korytarzu. Hanna czuła na sobie wzrok taty.

— Miło cię widzieć — powiedział.

Hanna wzruszyła ramionami. Nie wiedziała,
co zrobić z

rękami. Przydałby się jej papieros.

— Przyjechałeś po dokumenty? Są tutaj.

Tata spojrzał w bok, nie zwracając na nią
uwagi.

428/852

background image

154

— Chciałem cię zapytać już poprzednio, co
zrobiłaś z

włosami. Obcięłaś?

Hanna uśmiechnęła się.

— Zmieniłam kolor na trochę ciemniejszy.
Tata wskazał na

nią palcem.

— Bingo. I nie nosisz już okularów.

— Miałam operację - spuściła wzrok. — Dwa
lata temu.

— Och — ojciec wsadził ręce do kieszeni.

— Mówisz o tym tak, jakby to było coś złego.

429/852

background image

— Nie — odpowiedział szybko tata. — Po
prostu wyglądasz...

inaczej.

Hanna skrzyżowała ramiona. Kiedy rodzice
zdecydowali się

rozwieść, Hanna myślała, że to się dzieje, bo
utyła. I zrobiła się niezdarna i brzydka.
Dowiodło tego jej spotkanie z Kate. Tata

znalazł sobie drugą córkę, która zastąpiła mu
Hannę.

Po nieszczęsnej wizycie w Ajinapolis tata
próbował się z nią

kontaktować. Najpierw Hanna się ugięła i
odbyła z nim kilka

drętwych i krótkich rozmów telefonicznych.
Pani Marin

430/852

background image

próbowała dowiedzieć się, co jest grane, ale
Hanna czuła się zbyt upokorzona, by o tym
mówić. Rozmowy z tatą zdarzały się coraz

rzadziej, aż wreszcie zupełnie przestali się
kontaktować.

Pan Marin przeszedł przez hol. Podłoga
skrzypiała pod jego

stopami.

Hanna

zastanawiała

się,

czy

próbuje zgadnąć, co się

zmieniło od czasu, kiedy tu mieszkał.
Zauważył, że nad stolikiem w holu nie wisi-
ało już czarno-białe zdjęcie jego i Hanny? I że
jego miejsce zajęło zdjęcie kobiety stojącej w
pozycji jogi,

którego tata nie znosił?

Ojciec usiadł na kanapie w salonie, który
teraz właściwie nie

431/852

background image

był już używany. On zresztą też nigdy tam nie

155

siadał. Pomieszczenie było ciemne, duszne,
wyłożone

orientalnymi

dywanami

i

pachniało

środkiem czyszczącym.

Hanna nie wiedziała, jak się zachować, więc
poszła za nim i

usiadła na otomanie w kącie.

— Jak się masz, Hanno? Podkurczyła nogi.

— W porządku.

— To dobrze.

I znowu głucha cisza. Słychać było, jak Dot
uderza pazurkami

432/852

background image

o podłogę w kuchni, a potem pije wodę z
miski. Chciała, żeby

wydarzyło się coś, co przerwie to niezręczne
milczenie, żeby

zadzwonił telefon, włączył się alarm przeciw-
pożarowy albo

nawet przyszła kolejna wiadomość od A.

— A co u ciebie? — zapytała wreszcie.

— Nie najgorzej - tata podniósł poduszkę z
frędzlami i

pokazał je Hannie na wyciągniętej ręce.
Zawsze uważałem, że są brzydkie.

Hanna też tak myślała. Ale czy to znaczy, że
w domu Isabel są

tylko piękne poduszki? Tata podniósł wzrok.

433/852

background image

— Pamiętasz tę zabawę, kiedy rozkładałaś na
podłodze

poduszki i skakałaś z jednej na drugą, jakby
wokół rozlała się lawa?

— Tato Hanna zmarszczyła nos i mocniej ob-
jęła kolana. Tata

ścisnął poduszkę.

— Potrafiłaś się w to bawić godzinami.

— Miałam sześć lat.

— A pamiętasz Corneliusa Maximiliana?
Spojrzała na niego.

Jego oczy błyszczały.

— Tato...

Podrzucił poduszkę i złapał ją w locie.

434/852

background image

156

— Mam o nim nie mówić? To zbyt stare
dzieje? Uniosła

sztywno podbródek.

— Chyba tak.

Ale w środku poczuła falę ciepła. To był ich
żart, który wy-

myślili po obejrzeniu Gladiatora. Dla Hanny
była to wielka atrakcja, bo pozwolono jej iść
na straszny film dla dorosłych, choć miała
tylko dziesięć lat i przerażał ją widok krwi.
Wiedziała, że nie zaśnie tej nocy, więc tata
wymyślił postać Corneliusa, żeby dodać jej
otuchy. Był to wielki pies, jedyny, który mógł
walczyć na arenie dla gladiatorów. Najpierw
wymyślili, że to pudel, ale czasem też opisy-
wali go jako teriera. Potrafił pokonać tygrysy

435/852

background image

i gladiatorów. Potrafił zrobić wszystko, nawet
przywrócić do życia martwych gladiatorów.

Wymyślili tę postać, zastanawiali się, co robi
w wolne dni,

jakie obroże lubi nosić i czy chciałby mieć
dziewczynę. Czasem rozmawiali o nim przy
mamie, a ona dopytywała, o kogo chodzi,

choć opowiadali jej tę historię tysiąc razy.
Kiedy Hanna dostała Dota, chciała najpierw
nazwać go Cornelius, ale wtedy wydało

jej się to nazbyt smutne. Tata rozsiadł się na
kanapie.

— Szkoda, że wszystko się tak potoczyło.
Hanna wpatrywała

się w swoje dłonie.

— Niby jak?

436/852

background image

— Chodzi mi... o nas. — Chrząknął. — Żałuję,
że się nie

kontaktowaliśmy.

Hanna przewróciła oczami. Czuła się jak w
telenoweli.

— Nic wielkiego się nie stało.

Pan Marin bębnił palcami w stolik. Widać
było, że ma

wyrzuty sumienia. To świetnie.

— Czemu ukradłaś auto ojca swojego kolegi?
Pytałem też o to

mamę, lecz nie umiała odpowiedzieć.

157

— To skomplikowane.

437/852

background image

Co za ironia. Kiedy rodzice się rozwiedli,
Hanna próbowała

jakoś ich skłonić, żeby zaczęli z sobą
rozmawiać, w nadziei, że może znowu się w
sobie zakochają. Tak zrobiła Lindsay Lohan,

kiedy grała bliźniaczki w filmie Nie wierzcie
bliźniaczkom.
A wystarczyło, żeby ją parę
razy aresztowali.

— No powiedz — nalegał pan Marin. — Roz-
staliście się?

Było ci smutno?

— Chyba tak.

— To on z tobą zerwał? Hanna jęknęła
żałośnie.

— Skąd wiesz?

438/852

background image

— Jeśli to on cię rzucił, widać nie jest ciebie
wart. Hanna nie wierzyła własnym uszom.
Właściwie tacie

też nie wierzyła. Może się przesłyszała. Może
za głośno słucha iPoda.

— Myślałaś o Alison? — pytał dalej tata.
Hanna spojrzała na

dłonie.

— Tak, chyba tak.

— Nie mogę uwierzyć w to, co się stało.

Hanna znowu jęknęła. Nagle poczuła, że za-
raz się rozpłacze.

— Ja też.

Pan Marin zmienił pozycję i kanapa wydała
dziwny dźwięk,

439/852

background image

podobny do pierdnięcia. Kiedyś tata na
pewno by to zabawnie

skomentował, ale teraz nic nie powiedział.

— Wiesz dlaczego zawsze miło wspominam
Alison?

— Dlaczego? — zapytała cicho Hanna. Bała
się, że odpowie:

„Bo jak przyjechałyście do Annapolis, to zak-
umplowala się z

Kate".

158

— Któregoś lata, chyba byłyście wtedy w
siódmej klasie,

pojechaliśmy we trójkę na wycieczkę do
Avalon, na cały dzień.

440/852

background image

Pamiętasz?

- Słabo.

Hanna pamiętała, że zjadła za dużo ryby, że
wyglądała grubo

w bikini, a Ali miała idealną figurę. Pewien
surfer zaprosił Ali na pokaz ogni sztucznych,
a ona w ostatniej chwili dała mu kosza.

- Siedzieliśmy na plaży. Kilka metrów dalej
na kocu siedział

jakiś chłopak z dziewczyną. Znałyście ją ze
szkoły, ale chyba nie była to wasza najbliższa
koleżanka. Miała na plecach pojemnik z
wodą, z którego popijała przez rurkę. Ali ją
zignorowała i

rozmawiała tylko z jej bratem.

Nagle Hanna wszystko sobie przypomniała.
Na Jersey Shore

441/852

background image

często spotykało się znajomych z Rosewood,
a tą dziewczyną

była Mona. Siedziała na plaży z kuzynem. Ali
uznała, że jest

przystojny, i poszła z nim pogadać. Mona sz-
alała ze szczęścia, że Ali w ogóle do nich
podeszła. Tymczasem Ali powiedziała do

niej tylko:

— Hej, moja świnka morska pije wodę z
czegoś takiego. To

twoje ulubione wspomnienie? — wypaliła
Hanna.

Zupełnie zapomniała o tym wydarzeniu.
Zresztą Mona też.

— Jeszcze nie skończyłem - ciągnął tata. —
Alison szła

442/852

background image

brzegiem morza z tym chłopakiem, a za nimi
szłaś ty i ta

dziewczyna. Wyglądała na zdruzgotaną, że
Alison się nią nie

interesowała. Nie wiem, co jej powiedziałaś,
ale byłaś dla niej bardzo miła. Byłem z ciebie
taki dumny.

Hanna zmarszczyła nos. Mało prawdo-
podobne, że była miła.

Po prostu nie zachowywała się jak suka. Po
wypadku Jenny

Hanna już nie rozkoszowała się tak drwinami
z innych.

159

— Zawsze byłaś taka miła dla innych - pow-
iedział tata.

443/852

background image

— Nieprawda szepnęła.

Przypomniała sobie, jak mówiła o Jennie.
„Tato, nie

uwierzyłbyś. Próbowała dostać tę samą rolę
w musicalu co Ali, a nie umie śpiewać. Ryczy
jak krowa". Albo: „Jenna Cavanaugh może
dostać najwyższą ocenę z biologii i zrobić
dwanaście

pompek na WF-ie, ale i tak jest jedną wielką
frajerką".

Tata zawsze uważnie jej słuchał, ale tylko
wtedy, gdy nie

obgadywała innych. Dlatego tak bardzo za-
bolało ją to, co

usłyszała od niego kilka dni po wypadku
Jenny, kiedy jechali do sklepu.

444/852

background image

— Czekaj. Ta dziewczyna straciła wzrok? To
ta, która ryczy

jak krowa?

Spojrzał na nią tak, jakby pokojarzył fakty.
Manna, zbyt

przerażona, by odpowiedzieć, udała napad
kaszlu, a potem

zmieniła temat.

Tata wstał i podszedł do pianina stojącego w
salonie.

Otworzył je i w powietrze wzbił się tuman
kurzu. Kiedy nacisnął

jeden z klawiszy, rozległ się cichy dźwięk.

— Mama pewnie ci mówiła, że pobieramy się
z Isabel? Serce

445/852

background image

Hanny się ścisnęło.

— Tak, mówiła.

— Myśleliśmy o przyszłym lecie, tylko że
wtedy nie będzie

Kate. Jedzie na letnią szkołę do Hiszpanii.

Na dźwięk imienia Kate Hanna najeżyła się.
„Biedactwo, musi

jechać do Hiszpanii".

— Chcielibyśmy, żebyś przyjechała na nasz
ślub — dodał tata.

A ponieważ Hanna milczała, mówił dalej:

160

- Oczywiście jeśli chcesz. Wiem, że możesz
się czuć nieswojo.

446/852

background image

Jeśli tak jest, to powinniśmy o tym
porozmawiać.

Wolę,

żebyś

ze

mną

rozmawiała, zamiast kraść samochody.

Hanna pociągnęła nosem. Jak on śmie sug-
erować, że ten

incydent miał coś wspólnego z nim i jego
głupim małżeństwem!

A może miał.

— Zastanowię się — powiedziała.

Tata przesunął dłonią po stołku przy
pianinie.

— Przez cały weekend jestem w Filadelfii, a
na sobotni

wieczór zarezerwowałem dla nas stolik w Le
Bec-Fin.

447/852

background image

Naprawdę?

zawołała

Hanna

bezwiednie.

Le Bec-Fin to francuska restauracja w
centrum Filadelfii,

gdzie od lat miała ochotę pójść. Spencer i Ali
jeździły tam z

rodzicami i strasznie narzekały. Mówiły, że to
miejsce dla

snobów, że menu jest po francusku, a wokół
siedzą tylko starsze panie otulone futrami z
głowami zwierząt. Mimo to Hanna

uważała, że Le Bec-Fin musi być fant-
astycznie stylowym

miejscem.

Zarezerwowałem

ci

też

pokój

w

czterogwiazdkowym

448/852

background image

hotelu. Wiem, że powinnaś raczej dostać
jakąś karę, ale udało mi się przekonać mamę.

— Naprawdę? — Hanna klasnęła w dłonie.
Uwielbiała drogie

hotele.

— Mają tam basen — uśmiechnął się nieśmi-
ało. Hanna

zawsze lubiła mieszkać w hotelu. — Mogłabyś
przyjechać w

sobotę wczesnym popołudniem i sobie
popływać.

Nagle Hanna posmutniała. W sobotę miała
iść na Bal Lisa.

— A nie dasz rady w niedzielę?

— Nie. Tylko w sobotę.

449/852

background image

161

Hanna zagryzła wargi.

— Nie mogę.

— Czemu?

Bo... idę na bal. To dla mnie ważne. Tata
złożył ręce.

— Mama puszcza cię na bal... Po tym, co
zrobiłaś? Myślałem,

że dostałaś jakąś karę.

Hanna wzruszyła ramionami.

— Kupiłam bilety dawno ternu. Były bardzo
drogie.

— Bardzo bym chciał, żebyś ten weekend
spędziła ze mną. To

450/852

background image

dla mnie ważne — wyszeptał tata.

Wyglądał na zmartwionego. Jakby zaraz miał
się rozpłakać.

Też chciała spędzić z nim weekend. Pamiętał
jej zabawę w

skakanie po lawie, pamiętał, że zawsze
chciała iść do Le Bec-Fin i że uwielbiała dro-
gie hotele z basenami. Ciekawe, czy z Kate
też wymyślali swoje historie. Nie chciała,
żeby tak było. Chciała być dla niego kimś
szczególnym.

— Chyba mogę z tego zrezygnować —
odpowiedziała

wreszcie.

Świetnie

tata

uśmiechnął

się

promiennie.

451/852

background image

— Ze względu na Corneliusa Maximiliana —
dodała,

spoglądając na niego nieśmiało.

— To nawet lepiej.

Hanna obserwowała, jak tata wraca do sam-
ochodu i powoli

odjeżdża. Wypełniło ją ciepło. Była taka
szczęśliwa, że nie miała najmniejszej ochoty
na chipsy. Chciało jej się tańczyć.

162

Wróciła na ziemię, gdy usłyszała dźwięk tele-
fonu dochodzący

z jej pokoju na górze. Miała tyle do zrobienia.
Musiała

powiedzieć Seanowi, że nie idzie na bal.
Musiała zawiadomić o

452/852

background image

tym Monę. Musiała wybrać jakiś odjazdowy
strój do Le Rec-Fin.

Może włoży tę śliczną sukienkę z paskiem od
Theory, w której

jeszcze nigdzie nie była?

Pobiegła na górę. Spojrzała na telefon.
Uniosła w górę brwi.

Dostała SMS.

Cztery proste stówa:

Hanna. Marin. Oślepiła, Jennę,

Co tata pomyśli, jak się dowie?

Mam cię na oku, Hanno, i lepiej rób, co ci
każę.

A.

453/852

background image

163

18

MOŻE I TY ZNORMALNIEJESZ WŚRÓD

NORMALNYCH LUDZI

— Masz szczęście, że możesz iść na Bal Lisa
za darmo —

powiedziała Carolyn, starsza siostra Emily. —
Powinnaś z tego

skorzystać.

Był piątkowy poranek. Obie siostry czekały
na podjeździe na

mamę, która miała je zawieźć na poranny
trening pływania.

Emily spojrzała na siostrę i przeczesała dłon-
ią włosy. Jako

454/852

background image

kapitan drużyny dostała darmowe wejś-
ciówki na bal. Jednak

jakoś nie miała ochoty na zabawę, zwłaszcza
że od pogrzebu Ali upłynęło niewiele czasu.

— Nie wiem, czy pójdę. Nie mam z kim. Roz-
stałam się z

Benem, więc...

— Weź jakąś przyjaciółkę — Carolyn
rozsmarowała

błyszczyk na swoich naturalnie różowych us-
tach. — Bardzo

chętnie poszłabym z Topherem, ale musi-
ałabym wydać na bilet

wszystkie oszczędności.

164

455/852

background image

Emily spojrzała na Carolyn, która była do
niej bardzo

podobna. Miała rudawe włosy wysuszone od
chloru, piegi na

policzkach, jasne rzęsy i silne muskularne
ciało pływaczki. Kiedy Emily została mi-
anowana kapitanem drużyny, bała się, że

Carolyn będzie zazdrosna. W końcu była
starsza. Ale okazało się, że nie ma z tym
problemu. Po cichu Emily chciała, żeby sio-
stra choć raz straciła panowanie nad sobą.
Choć jeden, jedyny raz.

— Ach, właśnie! — ożywiła się Carolyn. —
Widziałam

wczoraj twoje zabawne zdjęcie!

Emily przestraszyła się.

— Zdjęcie?

456/852

background image

Przypomniało jej się zdjęcie z kabiny, które
dostała wczoraj

od A. Już krążyło? Zaczęło się.

— Tak, z zawodów. Wyglądasz na nim...
jakbyś wpadła w

pułapkę. Masz strasznie śmieszny wyraz
twarzy.

Emily zamrugała. Chodziło o zdjęcie, które
zrobił Scott. Z

Tobym. Rozluźniła się.

— Ach, to.

— Emily?

Emily ujrzała Mayę i wydała cichy, ledwo
słyszalny jęk. Maya

457/852

background image

stała kilka metrów dalej na ulicy i trzymała
rower górski. Upięła kręcone brązowoczarne
włosy i podwinęła rękawy dżinsowej

kurtki. Pod oczami miała czarne podkowy.
Emily nigdy nie

widziała jej tak wcześnie rano.

— Hej - odpowiedziała Emily piskliwym
głosem. — Co u

ciebie?

— Wiedziałam, że tylko tu można cię złapać
— Maya

wskazała na dom Emily. — Nie odzywałaś się
od poniedziałku.

165

Emily spojrzała przez ramię na Carolyn,
która teraz szukała

458/852

background image

czegoś w kieszeni swojego fioletowego ple-
caka. Znów

przypomniała jej się wiadomość od A. Jak to
zdjęcie trafiło w

ręce A.? Maya go nie zabrała? A może ktoś
zrobił odbitki?

Przepraszam — powiedziała Emily. Nie
wiedziała, co zrobić z

rękami, więc położyła je na skrzynce na listy,
która wyglądała jak miniaturka ich domu. —
Byłam bardzo zajęta.

— Jasne, tak myślałam.

Maya powiedziała to z taką goryczą, że Emily
przeszły ciarki.

— Co... co masz na myśli? — zająknęła się
Emily. Maya

459/852

background image

miała smutną, pustą twarz.

— Tylko tyle, że nie oddzwoniłaś.

Emily bawiła się nerwowo sznureczkiem od
kaptura bluzy.

— Chodźmy tam — powiedziała cicho i poszła
w stronę

wierzby płaczącej rosnącej niedaleko jej
domu.

Chciała porozmawiać na osobności, ale ni-
estety pod osłoną

grubych gałęzi atmosfera zrobiła się bardzo
intymna. Światło

nabrało bladozielonego koloru, a skóra Mai
wyglądała tak, jakby pokrywała ją warstwa
rosy. Przypominała nimfę drzewną.

460/852

background image

— Chciałam cię o coś zapytać - wyszeptała
Emily, próbując

odsunąć od siebie myśli o seksownym duchu
drzewa. —

Pamiętasz nasze zdjęcie z kabiny?

— Mhm.

Maya stała tak blisko, że Emily prawie czuła,
jak łaskoczą ją

jej włosy. Czuła się tak, jakby nagle wyrosło
jej na skórze milion zakończeń nerwowych i
wszystkie lekko szczypały.

166

— Pokazywałaś je komuś? Maya milczała
przez chwilę.

-Nie...

461/852

background image

— Na pewno?

Maya przechyliła głowę jak mały ptak i
uśmiechnęła się

szeroko.

— Ale mogę zacząć pokazywać, jeśli chcesz...

Kiedy dostrzegła przerażenie na twarzy
Emily, jej roziskrzone

oczy przygasły.

— Czekaj, to dlatego mnie unikasz? Myślałaś,
że je komuś

pokazałam?

— Nie wiem — wymamrotała Emily,
stawiając stopę na

jednym z wystających korzeni drzewa.

462/852

background image

Serce biło jej tak szybko, jakby chciało pobić
rekord świata.

Maya wzięła Emily pod brodę i spojrzała jej
w oczy.

— Nie zrobiłabym tego. Chcę je zachować dla
siebie. Emily

odsunęła się. Nie mogła się tak zachowywać
tuż

pod domem.

— Muszę ci powiedzieć coś jeszcze... Pozn-
ałam kogoś. Maya

przekrzywiła głowę.

— Co to za ktoś?

— Ma na imię Toby. Jest naprawdę fajny. I...
i chyba mi się

463/852

background image

podoba.

Maya zamrugała z niedowierzaniem, jakby
Emily oznajmiła,

że zakochała się w kozie.

— I chyba wezmę go na Bal Lisa — mówiła
dalej Emily.

Właśnie teraz na to wpadła, ale pomyślała, że
to dobry

pomysł. Lubiła go, choć wcale nie był idealny
i bynajmniej się o nią nie starał. Jednak przy
pewnym wysiłku Emily mogła nawet

zapomnieć o tym, że jest przyrodnim

167

bratem Jenny. A gdy pokaże się na balu z
chłopakiem, to zada

464/852

background image

kłam tym fotografiom i udowodni wszystkim,
że nie jest lesbijką, prawda? Maya cmoknęła.

— Ale to już jutro? A jeśli ma jakieś inne
plany? Emily

wzruszyła ramionami. Jakie niby plany mógł

mieć Toby.

— Poza tym — ciągnęła Maya — mówiłaś, że
to za droga

impreza.

— Mianowano mnie kapitanem drużyny pły-
wackiej. Do-

stałam bilety.

— Niesamowite — powiedziała Maya po
chwili milczenia.

465/852

background image

Emily czuła w jej głosie rozczarowanie tak
wyraźne, jakby

Maya wydzielała jakiś feromon. To przecież
ona przekonywała

Emily, że powinna rzucić pływanie.

— No to gratuluję.

Emily gapiła się na swoje bordowe vansy.

— Dzięki — odparła, choć przecież Maya
wyraźnie iro-

nizowała.

Czuła, że Maya czeka, aż Emily podniesie za-
raz głowę i

powie, że tylko żartowała. Poczuła przypływ
irytacji. Dlaczego Maya musiała wszystko
utrudniać? Czemu nie mogły się po

466/852

background image

prostu przyjaźnić?

Maya pociągnęła nosem, rozgarnęła gałęzie i
wyszła na

podwórko przed domem Emily. Emily poszła
za nią i zobaczyła,

że mama stoi w drzwiach. Miała krótko os-
trzyżone, ładnie

uczesane włosy. Jej mina mówiła: „Nie igraj
ze mną, spieszę się".

Kiedy zauważyła Mayę, zbladła.

— Emily, musimy jechać — warknęła.

— Jasne — powiedziała Emily.

168

Nie chciała, żeby mama to widziała. Odwró-
ciła się od Mai,

467/852

background image

która

teraz

stała

obok

roweru

przy

krawężniku. Maya wbiła w nią wzrok.

— Nie zmienisz lego, kim jesteś - powiedziała
głośno. —

Mam nadzieję, że to wiesz.

Emily czuła na sobie wzrok mamy i Carolyn.

— Nie wiem, o czym mówisz — powiedziała
równie głośno.

— Emily, spóźnimy się — ostrzegła mama.

Maya rzuciła Emily pożegnalne spojrzenie i
ruszyła pędem na

rowerze. Emily poczuła, że coś ściska ją w
gardle. Miała

mieszane uczucia. Z jednej strony Maya ją
rozgniewała tym, że

468/852

background image

przyszła tu, pod jej dom, nie bacząc na mamę
i Carolyn. Z drugiej strony czuła się tak jak
wtedy, gdy w wieku siedmiu lat przez

przypadek wypuściła z ręki balonik w
kształcie Myszki Miki,

który rodzice kupili jej w Disneylandzie.
Patrzyła, jak ulatuje w niebo, aż wreszcie
zniknął jej z oczu. Przez resztę wycieczki o
nim myślą ła, aż wreszcie mama powiedziała:

— Kochanie, to tylko balonik. Poza tym sama
go wypuściłaś!

Powlokła się do samochodu mamy i nawet
nie kłóciła się z

Carolyn

o

miejsce

z

przodu.

Kiedy

odjeżdżały, spojrzała na

Mayę, która teraz była już tylko czarną krop-
ką w oddali.

469/852

background image

Westchnęła głęboko i położyła dłonie na
oparciu fotela mamy.

— Mamo, chyba zaproszę chłopaka na im-
prezę charytatywną

jutro.

— Jaką znowu imprezę? — mruknęła pani
Fields głosem,

który wyraźnie mówił: „Jestem na ciebie zła".

169

— Bal Lisa — oznajmiła Carolyn, szukając
jakiejś stacji

radiowej. - Doroczna impreza, o której
mówią też w mediach.

Dlatego niektóre dziewczyny robią specjalnie
na tę okazję

470/852

background image

operacje plastyczne.

Pani Fields wydęła usta.

— Nie wiern, czy chcę, żebyś tam poszła.

— Ale dostałam zaproszenie za darmo. Bo
jestem kapitanem.

— Musisz ją puścić, mamo — wsparła ją
Carolyn, — To

naprawdę fajna impreza.

Pani Fields spojrzała na Emily we wstecznym
lusterku.

— A co to za chłopak?

— Ma na imię Toby. Chodził do naszej
szkoły, ale teraz

chodzi do Tate — wyjaśniła Emily.

471/852

background image

Pominęła to, co robił przez ostatnie trzy lata.
A przede

wszystkim d l a c z e g o . Na szczęście matka
Emily w prze-

ciwieństwie do innych nie starała się zapam-
iętać wszystkich

szczegółów na temat dzieci w wieku Emily.
Carolyn imię

Toby'ego też chyba nic nie mówiło. Nie miała
pamięci do

skandali, nawet hollywoodzkich.

— Jest super i naprawdę świetnie pływa.
Lepiej niż Ben -

ciągnęła Emily.

— Lubiłam Bena — powiedziała pani Fields
pod nosem.

472/852

background image

Emily zacisnęła zęby.

— Tak, ale Toby jest jeszcze milszy.

Już chciała dodać: „Spokojnie, jest biały",
lecz nie starczyło jej odwagi.

Carolyn odwróciła się do niej.

— To ten chłopak ze zdjęcia?

— Tak — powiedziała cicho Emily. Carolyn
popatrzyła na

matkę.

170

— Jest naprawdę d o b r y . Wyprzedził
Tophera na dwieście

metrów stylem dowolnym.

Pani Fields uśmiechnęła się do Emily.

473/852

background image

— Miałaś dostać szlaban na wyjścia, ale po
tym wszystkim, co

się działo w tym tygodniu, chyba możesz
pójść. Tylko me rób

sobie operacji plastycznej.

Emily uniosła brwi. Matka potrafiła się
martwić tak

niedorzecznymi sprawami. W zeszłym roku
obejrzała program

telewizyjny na temat metamfetaminy, z
którego dowiedziała się, że bierze się to
wszędzie, nawet w prywatnych szkołach.

Zabroniła używać w domu sudafedu, jakby
Emily i Carolyn

miały zamiar założyć małe laboratorium w
swoim pokoju.

474/852

background image

Zaśmiała się cicho.

— Tego nie planowałam...

Pani Fields zachichotała i spojrzała na Emily
w lusterku.

— Żartowałam. — Spojrzała na sylwetkę Mai
niknącą w dali i

dodała: - Miło widzieć, że masz nowych
przyjaciół.

171

19

STRZEŻ SIĘ DZIEWCZYN, PO KTÓRYCH
ZOSTAJĄ

BLIZNY

Studio jogi na Strawberry Ridge mieściło się
w dawnej stodole

475/852

background image

na rogatkach Rosewood. Aria pojechała tam
rowerem.

Przejechała przez kryty most pomalowany na
tabaczkowy kolor,

a potem wzdłuż budynków akademii sztuk
pięknych. Stare,

urocze budynki kolonialne pomalowano w
rozmaitych

odcieniach fioletu, różu i błękitu. Przypięła
rower do stojaka przed studiem jogi. Stało tu
pełno innych rowerów, wszystkie

miały naklejone napisy w rodzaju MIĘSO TO
MORDERSTWO.

Weszła do głównego holu. Spoglądała na
zaniedbane

476/852

background image

dziewczyny bez makijażu i chłopców o
giętkich ciałach i długich włosach. Może nie
powinna była traktować instrukcji A. tak

dosłownie? Czy była gotowa na spotkanie z
Meredith? Może to

jakaś pułapka zastawiona przez A.? Może to z
A. miała się

spotkać?

172

Aria widziała Meredith tylko trzy razy: najpi-
erw na przyjęciu

dla studentów wydanym przez ojca, potem
kiedy nakryła ją z tatą w samochodzie i
wreszcie w Gorzelni Zwycięstwa. Mimo to

rozpoznałaby ją wszędzie. Teraz Meredith
stała przy jednej z

477/852

background image

szafek, wyciągając z niej maty, koce, kostki i
paski. Włosy miała związane w niedbały
kucyk, a po wewnętrznej stronie jej

nadgarstka widniała wytatuowana różowa
sieć pajęcza.

Meredith zauważyła Arię i uśmiechnęła się.

— Jesteś nowa, prawda?

Spojrzała prosto w oczy Arii, która przez jed-
ną przerażającą

sekundę myślała, że Meredith ją rozpoznała.
Ale potem podeszła do odtwarzacza CD i
zmieniła płytę. Z głośników popłynęła

indyjska muzyka.

— Ćwiczyłaś już kiedyś ashtangę?

— Ym, tak — odparła Aria.

478/852

background image

Zauważyła leżącą na stole dużą kartkę:
ZAJĘCIA

INDYWIDUALNE 15 $. Wyciągnęła z
kieszeni pięcio-i

dziesięciodolarówkę i położyła na stole.
Ciekawe, jak informacja o tym, że Meredith
tu pracuje, trafiła do A.? A może miała zaraz
spotkać A.?

Meredith

uśmiechnęła

się

porozumiewawczo.

— Widzę, że znasz sekret, co?

— S-słucham? — wyszeptała Aria i serce za-
częło jej szybciej

bić. — Jaki s e k r e t ?

— Przyniosłaś swoją matę - Meredith
pokazała na czerwoną

479/852

background image

matę, którą Aria miała pod pachą. - Wielu
nowych uczniów

przychodzi tu i używa naszych mat. Można z
nich zdrapywać

grzyba i przerabiać na ser. Ja tego nie
powiedziałam.

173

Aria próbowała się uśmiechnąć. Przynosiła
zawsze własną

matę, od kiedy w siódmej klasie poszła
kiedyś na zajęcia z Ali.

Ona zawsze powtarzała, że wspólne maty to
najlepsza droga do

złapania kiły. Meredith spojrzała na nią z
ukosa.

480/852

background image

— Skądś cię znam. Chodzisz do mnie na
lekcje rysunku?

Aria pokręciła głową. Nagle zdała sobie
sprawę z ota-

czającego ją zapachu spoconych stóp i kadz-
idełek. Do takiego

studia jogi chodziłaby Ella. I pewnie tak było.

— Jak masz na imię?

— Ym, Alison.

Nie miała najpospolitszego imienia na
świecie i bała się, że

Byron mógł kiedyś wspomnieć o niej
Meredith. Zamyśliła się.

Czy to możliwe, że Byron opowiadał
Meredith o niej?

481/852

background image

— Przypominasz mi dziewczynę, która chodzi
na moje zajęcia

— powiedziała Meredith. — Ale zajęcia
dopiero się zaczęły i

wszystkich mylę.

Aria wzięła ulotkę reklamującą kurs „Poznaj
swoje czakry".

— Jesteś studentką? — zapytała.

Tak, robię właśnie dyplom na akademii sztuk
pięknych.

— A jaką... hm... dziedzinę uprawiasz?

— Różnie. Maluję, rysuję. — Meredith
pomachała do kogoś,

kto właśnie wchodził do szkoły. — Ostatnio
zainteresowałam się wypalaniem.

482/852

background image

— Czym?

— Wypalaniem. Odlewam specjalne formy
do wypalania, a

potem wypalam słowa na wielkich klocach
drewna.

— Tak jak się znakuje bydło?

174

Meredith pokiwała głową.

— Próbuję to wyjaśnić, ale większość łudzi
bierze mnie za

wariatkę.

_ Nie — rzuciła Aria. — Brzmi fajnie.
Meredith rzuciła okiem

na zegar.

483/852

background image

— Mamy jeszcze kilka minut. Pokażę ci parę
zdjęć. —

Sięgnęła do płóciennej torby w pasy, którą
postawiła tuż obok, i wyjęła z niej telefon. —
Przejrzyj sobie...

Zdjęcia przedstawiały bloki jasnego drewna.
Na niektórych

widniały pojedyncze litery, na innych krótkie
napisy, takie jak

„Złap mnie" albo „Neuroza do kwadratu".
Litery miały dziwne kształty, lecz wypalone w
drewnie wyglądały pięknie. Aria

obejrzała następne zdjęcie. Na długiej sztabie
wypalono napis:

„Błądzić

jest

rzeczą

ludzką

i

jakże

przyjemną".

Aria podniosła wzrok.

484/852

background image

— Mae West.

— To jeden z moich ulubionych cytatów -
twarz Meredith

pojaśniała.

— Moich leż — Aria oddała jej telefon. —
Naprawdę fajne.

Meredith uśmiechnęła się.

— Cieszę się, że ci się podobają. Może zrobię
wystawę za

kilka miesięcy.

— Jestem za...

Aria ugryzła się w język. Już miała pow-
iedzieć: „Jestem

zaskoczona". Nie sądziła, że Meredith będzie
taka. Wyobrażała sobie, że to osoba, której

485/852

background image

nie da się lubić. Wyobrażona Meredith nu-
mer i studiowała historię sztuki i pracowała
w dusznej, starej galerii na głównej ulicy,
gdzie bogate i stare damy kupowały

dziewiętnastowieczne pejzaże. Wyobrażona
Meredith numer 2, słuchała Kelly Clarkson,

175

uwielbiała seriale telewizyjne i gdy koledzy ją
podpuszczali,

podnosiła spódnicę i pokazywała majtki. Nig-
dy nie sądziła, że to artystka. Po co Byronowi
ktoś taki? Miał Ellę.

Kiedy Meredith przywitała się z kolejną
uczennicą, Aria

przeszła do głównego pomieszczenia. Miało
wysoki strop z

486/852

background image

belkami, lśniącą, jasnobrązową podłogę i
kotary z indyjskimi

nadrukami. Większość osób już siedziała lub
leżała na matach.

Panowała dziwna cisza.

Aria rozejrzała się. Dziewczyna z brązowymi
włosami

spiętymi w kucyk robiła mostek. Jakiś
mężczyzna zastygł w

pozycji psa, z głową w dół, oddychając głośno
przez nos. W rogu jakaś blondynka siedziała
w pozycji lotosu. Kiedy Aria spojrzała na nią,
poczuła skurcz żołądka.

— S p e n c e r ? — wypaliła. Spencer zbladła i
uklękła.

— Och. Cześć, Aria. Aria przełknęła ślinę.

487/852

background image

— Co ty tu robisz?

— Ćwiczę jogę — Spencer popatrzyła na nią
jak na wariatkę.

— Widzę, ale... — Aria pokręciła głową. —
Ktoś kazał ci tu

przyjść czy...?

— Nie... — Spencer zmrużyła podejrzliwie
oczy. — Czekaj.

Co masz na myśli?

Aria zamrugała. „Zastanawiasz się, kim
jestem? Jestem bliżej,

niż myślisz".

Popatrzyła na Spencer, potem na Meredith,
która rozmawiała

488/852

background image

z kimś w holu, a potem znowu na Spencer.
Jej mózg pracował na

pełnych obrotach. Coś tu nie grało.

Serce waliło jej jak młotem, gdy wyszła z
głównej sali.

Wybiegając z budynku, wpadła na jakiegoś
faceta

176

w trykocie. Na zewnątrz świat wydawał się
zupełnie obojętny

na jej panikę. Ptaki ćwierkały, sosny szumi-
ały, obok przeszła

jakaś kobieta z wózkiem, rozmawiając przez
telefon komórkowy.

Kiedy Aria podbiegła do stojaka z rowerami i
odpięła swój,

489/852

background image

ktoś chwycił ją za ramię. Bardzo mocno.
Obok stała Meredith i

wpatrywała się w nią uważnie. Aria otworzyła
usta. Z trudem

łapała powietrze.

— Nie zostajesz? — zapytała Meredith. Aria
pokręciła głową.

— Nagły wypadek... w rodzinie.

Wsiadła na rower i zaczęła gwałtownie
pedałować.

— Zaczekaj! - krzyknęła za nią Meredith. —
Oddam ci

pieniądze!

Ale Aria była już bardzo daleko.

177

490/852

background image

20

A TAK PRZY OKAZJI, LAISSEZ-FAIRE
ZNACZY „RĘCE

PRZY SOBIE"

W piątek na zajęciach z ekonomii Andrew
Campbell wychylił

się ze swojej ławki i puknął w zeszyt Spencer.

— Nie pamiętam. Jedziemy na bal autem czy
limuzyną?

Spencer obracała w palcach ołówek.

— Chyba autem.

Wbrew pozorom nie było to proste pytanie.
Taka królowa

balów jak Spencer zawsze nalegała na
limuzynę. Chciała, żeby

491/852

background image

rodzina myślała, że jej randka z Andrew to
coś poważnego. Ale

była zmęczona.

Z nowym

chłopakiem

układało jej się świetnie,

ale tak trudno było widywać się z nim i jed-
nocześnie być

najambitniejszą uczennicą w szkole. Wczoraj
odrabiała lekcje do wpół do trzeciej w nocy.
Rano zasnęła na jodze, po tym jak Aria
wybiegła nagle z jakiegoś nieznanego po-
wodu. Może Spencer

powinna była wspomnieć o wiadomości od
A., ale Aria wybiegła

tak szybko. Potem przysypiała w czytelni.
Może

178

492/852

background image

powinna pójść do higienistki i tam przespać
się chwilę na

kozetce?

Andrew chciał chyba jeszcze zapytać o kilka
rzeczy, ale pan

Mc A dam właśnie skończył swoją desper-
acką szamotaninę z

projektorem — tak było na każdych zajęciach
— i teraz stał przy tablicy.

- Chciałbym dostać wasze wypracowania w
poniedziałek —

powiedział gromkim głosem. — Mam dla was
niespodziankę. Ci,

którzy przyślą prace do jutra, dostaną dod-
atkowo pięć punktów w nagrodę za to, że
wcześniej zaczęli pracować.

493/852

background image

Spencer zamrugała oczami. Wyciągnęła tele-
fon i sprawdziła

datę. To już piątek? Spojrzała na kalendarz.
Faktycznie, w

poniedziałek mijał termin składania prac z
ekonomii.

Nawet jej nie zaczęła. Nawet o niej nie
myślała. Po kłopotach

z kartami kredytowymi we wtorek chciała
wypożyczyć

dodatkowe książki z biblioteki. Ale potem
pojechała do Wrena i czwórka minus
przestała ją martwić. Wszystko przestało ją

martwić.

W środę spędziła wieczór w domu Wrena.
Wczoraj przyszła

494/852

background image

do szkoły na trzecią lekcję, potem olała tren-
ing hokeja i wróciła do Filadelfii, tym razem
pociągiem, bo uznała, że tak będzie

szybciej. Ale pociąg się spóźnił. Kiedy
dojechała do Filadelfii, okazało się, że za trzy
kwadranse musi wracać do domu na

kolację. Spotkała się z Wrenem na stacji
kolejowej i całowali się na ustronnej ławeczce
za stoiskiem z kwiatami. Wyszli

zarumienieni od pocałunków i pachnący
bzem.

Zauważyła też, że na poniedziałek miała
przetłumaczyć

pierwsze dziesięć pieśni Piekła na włoski. I
napisać

wypracowanie o Platonie na trzy strony. I
miała klasówkę

495/852

background image

179

z matematyki. Przesłuchanie do Burzy, pier-
wszej w tym sezonie sztuki szkolnej, też mi-
ało się odbyć w poniedziałek.

Położyła głowę na ławce.

— Panno Hastings?

Spencer poderwała się i spojrzała przed
siebie. Było już po

dzwonku, wszyscy wyszli i siedziała zupełnie
sama. Stał nad nią Squidward.

- Przepraszam, że budzę - powiedział
lodowatym głosem.

— Nie... ja tak naprawdę...

Spencer wstała, zebrała swoje rzeczy, ale było
za późno.

496/852

background image

Squidward ścierał tablicę. Zauważyła, że
wolno kiwa głową,

jakby chciał jej powiedzieć, że nie ma najm-
niejszych szans.

- No dobra — wyszeptała Spencer.

Siedziała

przed

komputerem,

obłożona

książkami i notatkami,

Powoli przeczytała jeszcze raz pierwsze
zadanie.

„Wyjaśnij

koncepcję

niewidzialnej

ręki

Adama Smitha w

ramach ekonomii laissez-faire i podaj
współczesny przykład".

Okej.

Zazwyczaj Spencer czytała temat zadania, a
potem wszystkie

497/852

background image

książki z listy lektur od deski do deski. Zazn-
aczała odpowiednie fragmenty i pisała plan
odpowiedzi. Ale nie tym razem. Nie miała
nawet pojęcia, co to znaczy laissez-faire. To
miało coś wspólnego z podażą i popytem? I
czemu ręka była niewidzialna?

Wpisała kilka słów kluczy do Wikipedii, ale
wszystkie teorie

brzmiały obco

180

i niezrozumiale. Tak jak jej notatki z zajęć.
Nie pamiętała

nawet, kiedy je pisała.

Jak niewolnica tyrała w szkole od jedenastu
lat, a właściwie

498/852

background image

dwunastu, jeśli doliczyć rok w szkole
Montessori, zanim poszła do przedszkola.
Może ten jeden raz mogła sobie pozwolić na

marne cztery minus, a potem nadrobić
wszystko w ciągu

semestru?

Jednak teraz oceny stały się ważniejsze niż
kiedykolwiek.

Wczoraj, kiedy oderwała się wreszcie od
Wrena na stacji, ten

zasugerował, że mogłaby skończyć szkołę już
w tym roku i zdać

na Uniwersytet Pensylwanii. Spencer bardzo
spodobał się ten

pomysł i przez kilka minut przed odjazdem
pociągu fantazjowali na temat wspólnego
mieszkania, w którym wydzieliliby dwie

499/852

background image

przestrzenie do nauki, kupiliby też kota,
którego Wren tak chciał

mieć w dzieciństwie, a nigdy nie mógł, bo
jego brat był

alergikiem.

Przez

całą

drogę

do

domu

Spencer

rozmyślała o tym. Kiedy

tylko wróciła do domu, sprawdziła, czy ma
już dość punktów, by skoriczyć szkołę
wcześniej, i ściągnęła z Internetu formularz

zgłoszeniowy na uniwersytet. Co prawda na
tej uczelni

studiowała też Mehssa, ale to była duża
szkoła i Spencer nie

sądziła, żeby kiedyś na siebie wpadły.

500/852

background image

Westchnęła i spojrzała na telefon. Wren
powiedział, że

zadzwoni między piątą a szóstą, a teraz było
już wpół do siódmej.

Spencer nie znosiła, gdy ludzie coś obiecy-
wali i nie

dotrzymywali słowa. Przejrzała nieodebrane
połączenia, ale nie znalazła wśród nich jego
numeru. Zadzwoniła na pocztę głosową, żeby
sprawdzić, czy nie straciła zasięgu. Żadnych
nowych

wiadomości.

Wreszcie zadzwoniła do Wrena. Znowu
poczta głosowa.

Rzuciła telefon na łóżko i spojrzała jeszcze
raz na pytanie.

181

501/852

background image

Adam Smith. Laissez-faire. Niewidzialna
ręka. Duże, silne dłonie brytyjskiego lekarza.
Na całym jej ciele.

Oparła się pokusie, by jeszcze raz zadzwonić
do Wrena. Nie

mogła zachowywać się jak licealistka. Od
kiedy Wren zauważył,

że jest taka dojrzała, zastanawiała się nad każ
dym swoim

krokiem. Jej dzwonek w telefonie ustawiony
był na piosenkę My jfutnps Black Eyed Peas.
Czy Wren dostrzegł w tym zamierzoną iron-
ię? A może uważał, że to gówniarskie? A co z
jej pluszową

małpką, którą przypięła do plecaka? Czy
starsza dziewczyna

502/852

background image

zawahałaby się, gdy Wren ukradł tulipana ze
stoiska z kwiatami i dał jej? Czy bałaby się, że
wpadną w tarapaty?

Słońce chowało się za drzewami. Kiedy tata
wsunął głowę do

jej pokoju, podskoczyła.

— Za chwilę kolacja — oznajmił. - Melissy nie
ma.

— Dobrze — odparła Spencer.

To były pierwsze od wielu dni przyjazne
słowa, które

skierował do niej tata.

Światło odbijało się od roleksa na nadgarstku
taty. Miał

niemalże... przepraszający wyraz twarzy.

503/852

background image

— Kupiłem bułki cynamonowe, te, które tak
lubisz.

Podgrzewam je trochę.

Spencer nie wierzyła własnym uszom. Kiedy
tylko tata to

powiedział,

poczuła

zapach

bułek

w

piekarniku. Tata wiedział, że Spencer je
uwielbia. Piekarnia, w której je sprzedawali,
była tuż obok jego biura, ale rzadko miał
czas, żeby po nie pójść.

Wiedziała, że chce zakopać topór wojenny.

— Melissa powiedziała nam, że zabierasz ko-
goś na Bal lisa.

Znamy go?

— Andrew Campbella odparła. Pan Hastings
uniósł brwi.

504/852

background image

182

— Tego, który jest przewodniczącym klasy?

— Tak.

Był to drażliwy temat. Andrew pokonał Spen-
cer w walce o to

stanowisko. Rodzice bardzo przeżyli jej por-
ażkę. Przecież

Melissie się udało. Teraz pan Hastings
wydawał się zadowolony.

Spuścił wzrok.

— To dobrze, że... Cieszę się, że ten szał
mamy już za sobą.

Spencer miała nadzieję, że nie widać, jak się
czerwieni.

505/852

background image

— A... co myśli mama? Tata uśmiechnął się
lekko.

— Jakoś to przeżyje.

Klepnął dłonią we framugę i poszedł na dół.
Spencer czuła się

winna. Wydawało jej się, że cynamonowe
bułki zaraz spalą się w piekarniku. Z
zamyślenia wyrwał ją dźwięk dzwonka w
telefonie.

Sięgnęła po niego.

— Hej - Wren mówił radośnie, co od razu ją
zdenerwowało. -

Co słychać?

— Gdzie się podziewałeś? — zapytała
gniewnie. W7ren

milczał przez chwilę.

506/852

background image

— Wyszliśmy z kolegami ze szkoły na piwo
przed nocną

zmianą.

— Czemu nie zadzwoniłeś wcześniej? Wren
znowu zamilkł.

— W barze było głośno.

Mówił spokojnie, ale w jego glosie wyraźnie
słyszała irytację.

Zacisnęła pięści.

— Przepraszam — powiedziała. - Jestem dziś
okropnie

zestresowana.

- Spencer Hastings zestresowana? - słyszała,
że Wren się

uśmiecha. — Czemu?

507/852

background image

183

— Praca z ekonomii — westchnęła. — Nie
dam rady.

— Daj spokój. Olej to i przyjedź do mnie.

Spencer zawahała się. Na biurku leżały
porozrzucane notatki.

Na podłodze test z tego tygodnia. Czwórka
minus wydawała się

świecić neonowym światłem.

— Nie mogę.

— No dobra — jęknął Wren. — A jutro? Chcę
mieć cię przez

cały dzień.

Spencer zagryzła wnętrze policzka.

508/852

background image

— Jutro też nic mogę... Muszę iść na bal cha-
rytatywny. Idę z

chłopakiem z klasy.

— Na r a n d k ę ?

— Ale skąd.

— Czemu mnie nie zaprosiłaś? Spencer uni-
osła brwi.

— Nawet go nie lubię. To po prostu chłopak
od nas ze szkoły.

Ale nie pójdę, jeśli nie chcesz.

Wren zachichotał.

— Tylko się z tobą droczę. Idź na bal, baw się
szampańsko.

Spotkamy się w niedzielę. — Potem dodał, że
musi lecieć, bo

509/852

background image

zaraz zaczyna się jego dyżur w szpitalu. —
Powodzenia z pracą.

Na pewno ci się uda.

Spencer patrzyła tęsknym wzrokiem na napis
POŁĄCZENIE

ZAKOŃCZONE na ekranie telefonu. Ich roz-
mowa trwała całą

minutę i czterdzieści pięć sekund.

— Oczywiście, że sobie poradzę — wyszeptała
do słuchawki.

Jeśli dostanę przedłużenie o tydzień. Kiedy
przeszła obok

komputera,

zauważyła

nowy

e-mail.

Przyszedł pięć minut temu,

kiedy rozmawiała z ojcem.

510/852

background image

184

Chcesz piątkę za nic? Chyba wiesz, jak to
zrobić?

A.

Spencer poczuła skurcz żołądka. Wyjrzała
przez okno, ale na

podwórku nikogo nie było. Wystawiła głowę
na zewnątrz, żeby

sprawdzić, czy ktoś nie zainstalował w pob-
liżu kamery albo

małego mikrofonu. Widziała tylko brązowo-
szary tynk budynku.

Melissa zapisała wszystkie swoje prace w
dużym komputerze,

511/852

background image

którego używała cała rodzina. Była tak ped-
antyczna jak Spencer i nigdy nie kasowała
plików. Nie trzeba było jej prosić o

pozwolenie, żeby przejrzeć jej pliki, bo były
ogólnodostępne na wspólnym dysku.

Tylko kto powiedział o tym A.?

Kusząca propozycja. Tylko że... nie, nie.
Zresztą Spencer

wiedziała, że A. tak naprawdę nie chce jej
pomóc. To na pewno

jakaś pułapka. A może A. to Melissa?

— Spencer? — zawołała mama z dołu. —
Kolacja!

Spencer zamknęła okno z mailem i powlokła
się na dół.

512/852

background image

Gdyby

wzięła

pracę

Melissy,

mogłaby

skończyć inne zadania i

z o b a c z y ć s i ę z Wrenem. Może spara-
frazuje jakieś

fragmenty... z pomocą słownika synonimów.
Tylko ten jeden raz.

Komputer znowu się odezwał. Odwróciła się.

PS Ranisz mnie, więc i ja cię zranię. A może
zamiast ciebie

zranię pewnego chłopca? Lepiej uważajcie,
dopadnę was, gdy się tego będziecie najmniej
spodziewały.

A.

185

21

513/852

background image

TAJEMNICZY WIELBICIEL

W piątkowe popołudnie Hanna usiadła na
trybunie boiska do

piłki nożnej i oglądała mecz szkoły z Rose-
wood z liceum w

Lansing. Nie mogła się skupić. Jej zazwyczaj
zadbane dłonie

teraz wyglądały okropnie. Z nerwów obgryzła
skórki wokół

kciuków do krwi. Oczy miała czerwone z
niewyspania.

Wyglądała, jakby miała zapalenie spojówek.
Powinna ukryć się

w domu. Na trybunach wszyscy mogli ją
oglądać.

514/852

background image

„Mam cię na oku, Hanno, i lepiej rób, co ci
każę", napisał A.

Może politycy mieli rację, kiedy mówili, że
jeśli dasz się

zastraszyć terrorystom i schowasz się w
domu, to znaczy, że oni wygrali. A właśnie że
Hanna będzie siedzieć na trybunach i

oglądać mecz, tak jak rok i dwa lata temu.

Rozejrzała się. Była przerażona, że ktoś
naprawdę wie o

sprawie Jenny i może ją o to obwinie. A jeśli
A. naprawdę powie tacie? Dlaczego akurat
teraz, kiedy wszystko idzie ku lepszemu?

186

Po raz setny spojrzała w kierunku dziedzińca
szkolnego,

515/852

background image

wypatrując Mony. Oglądanie chłopaków up-
rawiających sport

było ich małą tradycją. Kupowały napoje na
stoisku przy boisku i wykrzykiwały podszyte
seksem obelgi do chłopaków z

przeciwnej drużyny. Ale Mona zniknęła. Od
czasu kłótni w

centrum handlowym nie rozmawiały z sobą.

Hanna zauważyła blond kucyk i rudy
warkoczyk. Na jej

twarzy pojawił się mimowolny grymas. Riley
i Naomi

przyjechały i zajmowały miejsca niedaleko
Hanny. Dziś obie

miały podobne torebki od Chanel i wygląda-
jące na bardzo drogie tweedowe płaszcze,
jakby nagle nastała chłodna jesień. Kiedy

516/852

background image

spojrzały w kierunku Hanny, szybko zaczęła
wpatrywać się w

boisko, choć nie miała nawet pojęcia, jaki
jest wynik.

— Hanna wygląda grubo w tym stroju -
usłyszała za sobą

szept Riley.

Poczuła, że się czerwieni. Zauważyła, że jej
bluzka lekko

opina brzuch. Pewnie trochę utyła. To przez
te napady głodu z

nerwów. Teraz powstrzymywała się od
prowokowania

wymiotów, choć przychodziło jej to z trudem.

Ogłoszono przerwę w meczu i chłopcy z
Rosewood podeszli

517/852

background image

do swojej ławki. Sean usiadł na trawie i za-
czął rozmasowywać

łydkę. Hanna wykorzystała okazję i zeszła na
dół. Wczoraj, kiedy dostała wiadomość od A.,
była w szoku i nie zadzwoniła do

Seana, że nie idzie na Rai Lisa.

— Hanna — powiedział Sean, gdy ją
dostrzegł. — Hej.

-Wyglądał dziś tak ślicznie jak zawsze, choć
miał przepoconą

koszulkę i dwudniowy zarost. — Co u ciebie?

Hanna usiadła obok niego i zasłoniła nogi
spódnicą, żeby

chłopcy z drużyny nie widzieli jej majtek.

187

518/852

background image

— Ja... — przełknęła ślinę, powstrzymując
łzy. „Tracę rozum.

A. doprowadza mnie do rozpaczy". — Słuchaj
— złożyła dłonie.

Nie mogę iść na Bal Lisa.

— Naprawdę? — Sean przekrzywił głowę. —
Dlaczego?

Wszystko w porządku?

Hanna położyła dłoń na równo skoszonej,
słodko pachnącej

murawie. Seanowi też powiedziała, że jej oj-
ciec nie żyje.

— To trochę skomplikowane... Ale muszę ci o
tym po-

wiedzieć.

519/852

background image

Sean odpiął ochraniacze na kolanach, a po-
tem zawiązał je

mocniej. Przez sekundę Hanna patrzyła na
jego pięknie

ukształtowane, żylaste łydki. Z jakiegoś po-
wodu uważała, że to najseksowniejsza część
jego ciała.

— Ja chyba też nie pójdę — powiedział.

— Naprawdę? — zapytała zdumiona. Sean
wzruszył

ramionami.

— Wszyscy znajomi idą z dziewczynami.
Ryłbym sam jak

palec.

— Och — Hanna przesunęła nogi, robiąc
miejsce dla trenera,

520/852

background image

który właśnie przechodził z tablicą z
wynikiem.

Miała ochotę dać sobie w twarz. Czy to zn-
aczy, że Sean uważa

ją za swoją dziewczynę?

Sean przysłonił oczy przed słońcem i spojrzał
na Hannę.

— Wszystko w porządku? Jesteś jakaś...
smutna. Hanna

położyła dłonie na gołych kolanach. Musiała

pogadać z kimś o A. Ale nie miała z kim.

— Jestem zmęczona — westchnęła. Sean
dotknął lekko jej

nadgarstka.

521/852

background image

— Słuchaj. Może któregoś wieczoru w tygod-
niu pójdziemy na

kolację? Nie wiem... Chyba mamy parę spraw
do obgadania.

188

Serce Hanny zabiło mocniej. Jasne, świetny
pomysł.

— Super — uśmiechnął się Sean i podniósł z
murawy. — W

takim razie do zobaczenia.

Orkiestra szkolna zaczęła grać, zagrzewając
drużynę

Rosewood do walki. Przerwa się skończyła.
Hanna wspięła się na trybuny. Czuła się
trochę lepiej. Kiedy wróciła na swoje miejsce,
Riley i Naomi patrzyły na nią ciekawskim
wzrokiem.

522/852

background image

— Hanna! — krzyknęła Naomi, kiedy Hanna
na nią po-

patrzyła. — Cześć!

— Hej — powiedziała Hanna tak fałszywie
słodkim tonem, na

jaki tylko potrafiła się zdobyć.

— Rozmawiałaś z Seanem? — Naomi
poprawiła kucyk. Miała

bzika na punkcie włosów. — Myślałam, że z
sobą zerwaliście.

— Ale nie przestaliśmy się przyjaźnić —
wyjaśniła Hanna. —

Nadal z sobą rozmawiamy.

Riley zaśmiała się pod nosem.

— I to ty z nim zerwałaś, tak?

523/852

background image

Hanna poczuła ukłucie. Ktoś plotkował? -
Tak.

Naomi i Riley wymieniły porozumiewawcze
spojrzenia.

— Idziesz na Bal Lisa? — zapytała Naomi.

— Nie — powiedziała Hanna wyniośle. - Idę z
tatą na kolację

do Le Rec-Fin.

— Ooch — Naomi skrzywiła się. — Słyszałam,
że nikt tam

już nie chodzi.

— Wcale nie — Hanna poczuła ciepło na
policzkach. — To

nadal najlepsza restauracja w Filadelfii.

189

524/852

background image

Wpadła w panikę. Le Bec-Fin się zmieniła?
Naomi wzruszyła

ramionami. Jej twarz niczego nie wyrażała.

— Tak tylko słyszałam.

— Tak — Riley otworzyła szeroko oczy. —
Wszyscy to

wiedzą.

Nagle Hanna zauważyła jakąś karteczkę
leżącą na trybunie.

Zrobiono z niej papierowy samolot, a potem
przygnieciono

kamieniem.

— Co to? — zapytała Naomi. — Origami?
Hanna rozłożyła

samolot.

525/852

background image

Cześć, Hanno! Masz przeczytać Naomi i Ri-
ley poniższe

zdania, słowo w stówo. Bez oszukiwania!
Jeśli tego nie zrobisz, wszyscy się dowiedzą o
wiesz czym. To dotyczy też twojego taty.

A.

Hanna patrzyła na następny akapit napisany
równymi,

okrągłymi literami.

— Nie — wyszeptała, a serce zaczęło jej moc-
niej bić. Ten

liścik od A. mógł zrujnować jej reputację na
zawsze.

Próbowałam rozpiąć Seanowi spodnie na im-
prezie u Noela,

526/852

background image

ale on mnie rzucił. Aha, i jeszcze trzy razy
dziennie zmuszam się do wymiotów.

— To jakiś list miłosny — zagruchała Riley. —
Od tajem-

niczego wielbiciela?

Hanna spojrzała na Naomi i Riley. Miały na
sobie krótkie

plisowane spódniczki i buty na słupku.
Patrzyły na nią jak wilki, jakby czuły jej
słabość.

190

— Widziałyście, kto to tu położył? — zapytała
Hanna, ale

obie wzruszyły tylko ramionami.

Rozejrzała się po trybunach. Siedzieli na nich
uczniowie,

527/852

background image

rodzice, kierowca autobusu z tej drugiej
szkoły, z papierosem w dłoni. Ten, kto
podrzucił list, musiał wciąż tu być, prawda? I
widział, że Riley i Naomi siedzą obok niej.

Jeszcze raz spojrzała na liścik. Nie mogła
tego powiedzieć na

głos. Nie ma mowy.

Wtedy przypomniał jej się ostatni raz, kiedy
tata zapytał ją o wypadek Jenny. Usiadł na
jej łóżku i wpatrywał się w ośmiornicę zrobi-
oną na drutach przez Arię.

— Hanno — powiedział wreszcie. — Martwię
się o ciebie.

Przysięgnij, że tej nocy, kiedy oślepiono tę
dziewczynę, nie

bawiłyście się petardami.

528/852

background image

— Nawet... ich nie tknęłam — wyszeptała
wtedy Hanna. I

skłamała.

Na boisku dwóch chłopców z przeciwnej
drużyny przybijało

piątkę. Pod trybunami ktoś zapalił jointa.
Hanna poczuła ostry, ziemisty zapach.
Zmięła w dłoni kawałek papieru i ze ściśn-
iętym żołądkiem stanęła przed Naomi i Riley.
Patrzyły na nią

rozbawione. Riley otworzyła usta. Jej oddech
śmierdział, jakby była na diecie białkowej.


PróbłamrozpiąćspdnieSeananaimrez-
ieuNoelaonmnierzucił

— wymamrotała. Wzięła głębszy wdech. To
nawet nie była

529/852

background image

prawda.

Itrzyrazydzienniezmuszamsiedowymiotów.

W jej ustach słowa ułożyły się w szybki,
niezrozumiały bełkot.

Hanna szybko się odwróciła.

— Co ona powiedziała? — usłyszała za ple-
cami szept Riley,

ale nie miała zamiaru odwracać się i
wyjaśniać.

191

Zeszła na dół, mijając jakąś matkę, która os-
trożnie niosła tacę z colą i popcornem.
Rozglądała się w nadziei, że zauważy kogoś,
kto ją obserwuje. Nic. Nikt się nie śmiał, nikt
nie szeptał.

Wszyscy

oglądali

kolejną

akcję

pod-

bramkową chłopców z

530/852

background image

Rosewood.

Ale gdzieś tu musi być A. A. ma ją na oku.

192

22

PRAWDA CIĘ ZNIEWOLI

W piątkowy wieczór Aria wyłączyła radio w
swoim pokoju.

Przez godzinę didżej lokalnej stacji gadał
tylko o Balu Lisa.

Mówił o tym jak o starcie promu kosmiczne-
go albo

zaprzysiężeniu prezydenta, a nie jak o jakiejś
głupiej imprezie charytatywnej.

Nasłuchiwała kroków rodziców w kuchni.
Zazwyczaj z dołu

531/852

background image

dochodziła kakofonia dźwięków. Pierwszy
program z radia,

wiadomości z telewizora w kuchni albo ek-
sperymentalny jazz z

salonu. Teraz Aria słyszała tylko stukanie
garnków i patelni. I nagły trzask.

— Przepraszam — usłyszała głos Elli.

— Nic się nie stało — odparł Byron.

Aria spojrzała na ekran laptopa i czuła, że za
chwilę zwariuje.

Od kiedy jej podchody z Meredith zostały
gwałtownie

przerwane, próbowała znaleźć o niej inform-
acje w internecie.

Kiedy już zaczęło się poszukiwania w sieci,
trudno było przestać.

532/852

background image

Z rozkładu zajęć w szkole jogi Aria

193

dowiedziała się, że Meredith ma na nazwisko
Stevens. Teraz

szukała numeru jej telefonu. Może do niej za-
dzwoni i uprzejmie każe jej odczepić się od
Byrona. Znalazła jej adres i chciała

sprawdzić,

jak

daleko

mieszka,

więc

wyszukała odpowiednią

mapę.

Zachowywała

się

jak

wariatka.

Przejrzała pracę na temat

Williama Carlosa Williamsa, którą Meredith
przygotowała na

pierwszym roku. Włamała się na stronę aka-
demii flollis, żeby

533/852

background image

sprawdzić oceny Meredith. Znalazła też jej
konta

na

Friendsterze,

Facebooku

i

MySpace. Jej ulubionymi filmami były:
Donnie

Darko. Paryż, Teksas oraz Narzeczona dla
księcia.
W rubryce zainteresowania wpisała
jakieś dziwne rzeczy: kule śniegowe,

tai-chi i magnesy.

W innej rzeczywistości mogłyby się zapr zyj
aźni ć. Tym

trudniej było Arii wypełnić polecenie A. z os-
tatniej wiadomości.

Czuła się tak, jakby wiadomość od A. miała
wysadzić w

powietrze jej telefon. Czuła się nieswojo na
samo wspomnienie

534/852

background image

spotkania z Meredith i ze Sp en c er. Co
Spencer tam robiła?

Wiedziała coś?

W siódmej klasie Aria opowiedziała Ali o
swoim spotkaniu z

Tobym na warsztatach aktorskich. Leżały
wtedy razem ze

Spencer obok basenu.

— On o niczym nie wie — uspokoiła ją Ali,
smarując się

kremem do opalania. — Nie trać głowy.

Skąd

masz

taką

pewność?

zaprotestowała Aria. — A ten

człowiek, którego widziałam pod domkiem
na drzewie? Może on

535/852

background image

powiedział Toby'emu! A może to był Toby?

Spencer uniosła brwi i rzuciła Alison dziwne
spojrzenie.

— Ali, może powinnaś... Ali zakaszlała
głośno.

194

— Spence — powiedziała głośno, jakby przed
czymś ją

ostrzegała.

Aria patrzyła na nie zdezorientowana. Ni z
tego, ni z owego

zadała pytanie, które chodziło jej po głowie
od dłuższego czasu.

— O czym tak szeptałyście w noc wypadku?
Gdy się

536/852

background image

obudziłam, siedziałyście w łazience.

Ali przekrzywiła głowę.

— Wcale nie szeptałyśmy.

— Ali, szeptałyśmy — syknęła Spencer.

Ali zmierzyła ją wzrokiem, a potem spojrzała
na Arię.

— Słuchaj, nie rozmawiałyśmy o Tobym —
uśmiechnęła się

lekko. — Poza tym nie masz teraz na głowie
ważniejszych

spraw?

Aria zamarła. Ledwo kilka dni wcześniej
razem z Ali nakryły

jej ojca z Meredith. Spencer pociągnęła Ali za
rękaw.

537/852

background image

— Ali, myślę, że powinnaś... Ali podniosła
rękę.

— Spcnce, jak Boga kocham...

— Co takiego? — zaskrzeczała Spencer. -
Myślisz, że to takie

łatwe?

Po spotkaniu w szkole jogi Aria chciała
złapać Spencer w

szkole i z nią porozmawiać. Coś ukrywały z
Ali i może miało to coś wspólnego z A. Jed-
nak... się bała. Wydawało jej się, że zna swoje
dawne przyjaciółki na wylot. Teraz zdała
sobie sprawę, że każda ma jakieś sekrety,
którymi nie chce się dzielić... Może tak
naprawdę nigdy ich nie znała?

Z,adzwonił jej telefon, wyrywając ją ze świata
wspomnień.

538/852

background image

Leżał na stercie brudnych T-shirtów, które
chciała wyprać.

Wzięła go do ręki.

195

— Hej — po drugiej stronie usłyszała chłop-
ięcy głos. — To ja,

Sean.

— Och! — wykrzyknęła. — Co u ciebie?

— Właśnie wróciłem z meczu. Co robisz
wieczorem? Aria

poczuła przypływ radości.

— Hm... nic specjalnego.

— Chcesz się umówić?

539/852

background image

Znów usłyszała jakiś łomot na dole, a potem
głos ojca.

— Wychodzę — powiedział i trzasnął
drzwiami. Nie miał

zamiaru jeść z nimi kolacji. Zn o wu . Wróciła
do rozmowy z

Seanem.

— Może teraz?

Sean zaparkował swoje audi na wolnym
miejscu i zaprowadził

Arię na brzeg rzeki. Po lewej stronie biegło
ogrodzenie z siatki, po prawej w dół wiła się
ścieżka. Wyżej widać było nasyp

kolejowy. Pod nimi rozciągało się całe
Rosewood.

540/852

background image

— Znaleźliśmy to miejsce z bratem kilka lat
temu — wyjaśnił

Sean.

Rozłożył na trawie swój kaszmirowy sweter.
Z plecaka wyjął

chromowany termos i podał Arii.

— Chcesz?

Aria poczuła zapach rumu.

Wypiła potężny łyk i spojrzała na Seana
kątem oka. Miał

pięknie wyrzeźbioną twarz i świetnie do-
brane ubranie. W

przeciwieństwie do innych chłopaków z
Rosewood nie wysyłał

541/852

background image

wszem wobec sygnału: „Jestem śliczny i
wiem o tym".

196

- Często tu przychodzisz? - zapytała.

Sean wzruszył ramionami i usiadł obok niej.

- Nieczęsto. Czasami.

Aria myślała, że tacy chłopcy jak Sean im-
prezują całymi

nocami, wynoszą z domu rodziców piwo i
grają bez przerwy na

PlayStation. A potem moczą się godzinami w
gorącej kąpieli,

żeby zmyć z siebie zmęczenie. W Rosewood
prawie każdy miał

podgrzewaną balię w ogrodzie.

542/852

background image

W dole migotały światła miasta. Aria spojrza-
ła na iglicę

uczelni Hollis, która nocą nabierała koloru
kości słoniowej.

- Fantastyczny widok - westchnęła. — Jak to
możliwe, że

nigdy tu nie byłam.

- Mieszkaliśmy kiedyś niedaleko stąd —
uśmiechnął się Sean.

Często jeździliśmy tu z bratem na rowerach
tere nowych.

Przychodziliśmy się tu bawić w Blair Witch.

- Blair Witch? — powtórzyła jak echo Aria.
Skinął głową.

- Jak obejrzeliśmy ten film, chcieliśmy sami
nakręcić horror.

543/852

background image

- Ja też się tak bawiłam! — wykrzyknęła Aria
i położyła dłoń

na ramieniu Seana. Szybko ją odsunęła. —
Ale u siebie na

podwórku.

- Masz ciągle nagrania?

- Tak, a ty?

- Ja też. Może kiedyś się umówimy na wspól-
ne oglądanie?

- Jasne — uśmiechnęła się.

Sean przypominał jej trochę kanapkę croque-
monsieur, którą

kiedyś zamówiła w Nicei. Z wierzchu wy-
glądała zwyczajnie, jak

tost zapieczony z serem. Ale gdy ją ugryzła,

544/852

background image

197

okazało się, że w środku jest ser brie z
pieczarkami. Z

wierzchu nie widać wszystkiego. Sean oparł
się na łokciach.

— Kiedyś nakryliśmy tu jakąś parę, która up-
rawiała seks.

— Naprawdę? — zachichotała Aria. Sean
wziął od niej

termos.

— Tak. I tak byli sobą zajęci, że w pierwszej
chwili nas nie

zauważyli. Wycofaliśmy się powoli, ale
nastąpiłem na jakąś

suchą gałąź. Wpadli w panikę.

545/852

background image

— No jasne — przeszył ją dreszcz. — To musi
być okropne.

Sean dotknął jej ramienia.

— Jak to, nigdy nie robiłaś tego w miejscu
publicznym? Aria

odwróciła wzrok.

-Nie.

Przez chwilę panowała cisza. Aria czuła się
jakoś dziwnie

skrępowana. Ale też... podekscytowana.
Trochę. Jakby coś się

zaraz miało wydarzyć.

— Wtedy w aucie zdradziłeś mi swoją tajem-
nicę, że chcesz

skończyć ze swoim dziewictwem...

546/852

background image

— Tak.

— Czemu... Jak myślisz, dlaczego?

— Przyłączyłem się do Klubu D, bo wszyscy
koniecznie

chcieli uprawiać seks. A ja chciałem się dow-
iedzieć, dlaczego

inni nie chcą go uprawiać.

— No i?

— I myślę, że najczęściej powstrzymuje ich
strach. I chyba

czekają na właściwą osobę. Na kogoś, z kim
mogą być zupełnie

szczerzy.

Zamilkł. Aria przyciągnęła kolana do piersi.
Chciała, żeby w

547/852

background image

tej chwili Sean powiedział: „Ario, to ty jesteś
tą właściwą osobą.

Westchnęła.

198

— Uprawiałam seks tylko raz.

Sean postawił termos w trawie i spojrzał na
nią.

— Na Islandii, po pierwszym roku pobytu. —
Dziwnie się

czuła, mówiąc mu to. — Z Oskarem, chło-
pakiem, który bardzo

mi się podobał. Chciał, więc się zgodziłam,
ale... Nie wiem. —

Odgarnęła włosy do tyłu. — Nie kochałam go.
Nikomu wcześniej

548/852

background image

o tym nie mówiłam.

Przez chwilę milczeli. Aria czuła bicie swo-
jego serca. Ktoś na dole smażył mięso na
grillu. Czuła zapach węgla i hamburgerów.

Słyszała, jak Sean zmienił pozycję i zbliżył się
do niej. Ona też się przysunęła do niego.
Czuła lekkie zdenerwowanie.

— Chodź ze mną na Bal Lisa — powiedział
nagle. Aria

uniosła głowę.

— B-bal Lisa?

— Tę imprezę charytatywną. Umiesz się ład-
nie ubrać? I

tańczyć?

Zamrugała.

549/852

background image

— Wiem, co to Bal Lisa.

— Chyba że już masz parę. Oczywiście
pójdziemy jako

przyjaciele.

Aria poczuła lekkie rozczarowanie, kiedy
powiedział słowo

„przyjaciele1'. Kilka sekund temu wydawało
jej się, że zaraz się pocałują.

— Nie zaprosiłeś jeszcze nikogo?

— Nie. Zapraszam ciebie.

Aria spojrzała na niego ukradkiem. Jej wzrok
powędrował na

jego brodę. Ali mawiała, że chłopaki mają
często na brodzie

„drugi tyłek". Ale Sean wyglądał tak słodko.

550/852

background image

— Hm, no dobra.

— Super — uśmiechnął się szeroko Sean.

199

Aria

odwzajemniła

uśmiech.

Ale

jed-

nocześnie... przemknęła

jej przez głowę straszna myśl. „Daję ci czas
do północy w sobotę, mój drogi Kopciuszku.
W przeciwnym razie się tym zajmę".

Sobota jest jutro. Sean zauważył wyraz jej
twarzy.

— Co ci jest?

Aria milczała. 'W ustach czuła smak rumu.

— Wczoraj natknęłam się na tę kobietę, z
którą zabawia się

551/852

background image

mój ojciec. Przez przypadek. — Odetchnęła
głęboko. —

Właściwie nie przez przypadek. Chciałam
zapytać ją, co to

wszystko ma znaczyć, ale zabrakło mi
odwagi. Boję się, że

mama... kiedyś ich przy łapie. — Do oczu
napłynęły jej łzy. —

Nie chcę, żeby moja rodzina się rozpadła.

— A nie możesz z nią jeszcze raz pogadać? —
zapytał Sean po

chwili milczenia.

— Nie wiem — wbiła wzrok w drżące dłonie.
— W głowie

mam gotowe przemówienie do niej. Chcę,
żeby poznała moją

552/852

background image

wersję tej historii. — Odchyliła głowę w tył i
spojrzała na niebo, jakby szukała odpowiedzi
w gwiazdach. — Ale może to głupi

pomysł.

— Wcale nie. Mogę pójść z tobą. Żeby cię
wesprzeć.

Spojrzała na niego.

— Naprawdę byś to zrobił?

Sean odwrócił wzrok w stronę drzew.

— Nawet teraz, jeśli chcesz.

Aria pokręciła gwałtownie głową.

— Teraz bym nie mogła. Zostawiłam notatki
w domu. Sean

wzruszył ramionami.

553/852

background image

— A pamiętasz, co chcesz powiedzieć?

— Chyba tak — powiedziała Aria słabym
głosem. Spojrzała

na czubki drzew. - To niedaleko... Ona
mieszka za

200

tym wzgórzem. W Old Hollis. - Dowiedziała
się tego, pro-

wadząc poszukiwania w internecie.

— Chodź — Sean wyciągnął do niej rękę.

Zanim zdążyła się zastanowić, schodzili po
porośniętym trawą

wzgórzu. Minęli samochód Seana.

Przeszli przez ulicę. Old Hollis było stu-
dencką

dzielnicą

pełną

starych,

554/852

background image

wiktoriańskich domów. Wzdłuż chodnika
stały

volkswageny, volvo i saaby. Choć był
piątkowy wieczór, ulice

świeciły pustkami. Może gdzieś indziej zor-
ganizowano jakąś

większą imprezę. Aria zastanawiała się, czy
Meredith jest w

domu. Miała cichą nadzieję, że jej nie
zastanie.

Na następnej ulicy Aria zatrzymała się przed
różowym

domem. Na ganku suszyły się cztery pary
butów do joggingu. Na

podjeździe ktoś namalował kredą wielkiego
penisa. Dom w sam

555/852

background image

raz dla Meredith.

- To chyba tutaj.

— Mam zaczekać? - wyszeptał Sean.

Aria otuliła się swetrem. Nagle zrobiło się jej
zimno.

— Chyba tak. — Chwyciła Seana za ramię. —
Nie dam rady.

- Dasz — Sean położył jej dłoń na ramieniu.
— Będę tu

czekał. Nic ci nie grozi, obiecuję.

Aria poczuła nagle wdzięczność do niego. Był
taki...

wspaniały. Nachyliła się i lekko pocałowała
go w usta. Kiedy się odsunęła, miał na twarzy
wyraz zdumienia.

556/852

background image

- Dziękuję - powiedziała.

Powoli weszła po skrzypiących schodach.
Czuła, jak rum

krąży jej w żyłach. Wypiła trzy czwarte z ter-
mosu Seana,

zostawiając dla niego ledwo kilka łyków.
Kiedy nacisnęła

dzwonek, oparła się o jedną z kolumn, żeby
złapać

201

równowagę. To nic był dobry wieczór na
noszenie włoskich

sandałków na obcasie.

Meredith otworzyła drzwi. Miała na sobie
lniane, bardzo

557/852

background image

krótkie szorty i biały podkoszulek z narysow-
anym bananem.

Wyglądał jak okładka jakiejś płyty, której
nazwy Aria nie mogła sobie przypomnieć.
Wyglądała na wyższą niż poprzednio. Była

mniej wiotka i bardziej muskularna, jak
dziewczyny z filmów

akcji. Aria poczuła się przy niej taka wątła.

Meredith rozpoznała ją od razu.

— Alison, prawda?

— Tak naprawdę to Aria. Aria Montgomery.
Córka Byrona

Montgomery'ego. Wiem, co jest grane. Chcę,
żebyście to

skończyli.

558/852

background image

Meredith otworzyła szeroko oczy. Wzięła
głęboki oddech, a

potem wypuściła powietrze nosem. Jak smok
z bajek.

— Ach tak?

— Dokładnie tak.

Aria zamilkła, bo zdała sobie sprawę, że
mówi niewyraźnie.

„Kładnietk". Serce biło jej mocno. Wydawało
jej się, że cała jej skóra pulsuje

Meredith uniosła brew.

— To nie twój interes. — Wytknęła głowę za
próg i rozejrzała

się. — Skąd wzięłaś mój adres?

559/852

background image

— Niszczysz wszystko — mówiła dalej Aria. -
I chcę, żebyś

przestała. Okej? Ranisz... wiele osób. On ma
żonę... i rodzinę.

Aria skarciła się w myślach za żałosny ton w
swoim głosie i za to, że jej starannie ułożona
przemowa wymknęła jej się spod

kontroli. Meredith założyła ręce na piersi.

— Wiem o wszystkim — odparła i zaczęła
zamykać drzwi. —

I przykro mi. Naprawdę. Ale my się
kochamy.

202

23

NASTĘPNY PRZYSTANEK: WIĘZIENIE W
ROSEWOOD

560/852

background image

W sobotę późnym popołudniem, kilka godzin
przed

rozpoczęciem Balu Lisa, Spencer usiadła
przed komputerem.

Właśnie napisała mail do Squidwarda, za-
łączając zadanie

domowe. „Po prostu to wyślij", powiedziała
do siebie w myślach.

Zamknęła oczy, kliknęła myszką i kiedy
spojrzała ponownie na

ekran, wiadomość została wysłana.

No cóż, tak jakby odrobiła zadanie.

Przecież nie oszukiwała. Naprawdę. No może
trochę. Ale kto

561/852

background image

mógł ją za to winić? Po ostatniej wiadomości
od A. przez całą noc dzwoniła do Wrena, ale
włączała się tylko poczta głosowa.

Zostawiła

mu

pięć

wiadomości,

coraz

bardziej desperackich,

Dwanaście razy wkładała buty i przygotowy-
wała się do wyjścia.

Chciała jechać do Filadelfii i sprawdzić, czy
wszystko u niego w porządku. Jednak się
powstrzymała. Kiedy usłyszała, że dostała
wiadomość, chwyciła szybko za telefon, ale
okazało się, że to

203

tylko Squidward wysłał e-mail do wszystkich,
przypominając

o zasadach zapisywania bibliografii.

562/852

background image

Kiedy ktoś położył jej dłoń na ramieniu,
krzyknęła ze strachu.

Melissa cofnęła się o krok.

— O! Przepraszam! To tylko ja! Spencer
oddychała ciężko.

-Ja...

Spojrzała na biurko. Cholera. Zauważyła
kawałek papieru z

napisem; „Ginekolog, wtorek, 17. Antykon-
cepcja?". Na ekranie wciąż widniało stare
wypracowanie z historii, napisane przez

Melissę. Kopniakiem wyłączyła komputer i
ekran natychmiast

zgasł.

— Stresujesz się? - zapytała jej siostra. —
Dużo roboty przed

563/852

background image

Balem Lisa?

— Tak jakby — Spencer szybko up-
orządkowała papiery na

biurku.

— Pożyczyć ci poduszkę lawendową? Świet-
nie rozładowuje

stres.

— Dam sobie radę — Spencer nie mogła
spojrzeć siostrze w

oczy.

„Ukradłam ci pracę domową i chłopaka -
pomyślała. — Nie

powinnaś być dla mnie taka miła". Melissa
wydęła usta.

564/852

background image

— Nie chcę cię bardziej stresować, ale na dole
czeka na ciebie gliniarz. Chce ci zadać kilka
pytań.

— Co takiego? — zawołała Spencer.

— Chodzi o Alison - wyjaśniła Melissa.
Pokręciła głową. —

Nie powinni cię tak wypytywać, szczególnie
kilka dni po jej

pogrzebie. To chore.

Spencer próbowała się opanować. Spojrzała
do lustra,

wygładziła włosy i zakryła fluidem cienie pod
oczami.

204

Włożyła białą bluzkę i obcisłe spodnie khaki.
Proszę bardzo.

565/852

background image

Prezentowała się wiarygodnie i niewinnie.
Ale całe jej ciało

wibrowało.

Na dole faktycznie czekał na nią gliniarz.
Zaglądał do biura

taty i wpatrywał się w jego kolekcję starych
gitar. Kiedy się

odwrócił, zdała sobie sprawę, że to nie ten
sam, z którym

rozmawiała w czasie pogrzebu. Ten był młod-
szy. I wyglądał

znajomo. Chyba skądś go znała.

— To ty jesteś Spencer? — zapytał.

— Tak — odparła cicho. Wyciągnął do niej
dłoń.

566/852

background image

— Nazywam się Darren Wilden. Właśnie
przejąłem sprawę

morderstwa Alison DiLaurentis.

— Morderstwa — powtórzyła Spencer.

— Tak - potwierdził oficer Wilden. —
Podejrzewamy, że to

morderstwo.

— Okej — Spencer starała się mówić jak ktoś
dojrzały i

zrównoważony.

Wilden gestem wskazał Spencer miejsce na
kanapie. Usiadł

naprzeciwko

niej.

Wtedy

przypomniała

sobie, skąd go zna. Ze

567/852

background image

szkoły. Gdy chodziła do szóstej klasy, on miał
reputację łobuza.

Jedna z przyjaciółek Metissy, kujonka o imi-
eniu Tiana, zabujała się w nim. Kiedyś
przekazała mu przez Melissę liścik. Pracował

w barze espresso. Spencer wydawało się
wtedy, że Darren ma

bicepsy jak wielkie puszki.

Teraz

wpatrywał

się

w

nią.

Poczuła

swędzenie w nosie. Stary

zegar dziadka tykał głośno. Wreszcie Darren
się odezwał.

— Jest coś, co chciałabyś mi powiedzieć? -
Wilden rozparł się

w fotelu. - O Alison.

Spencer zamrugała. Czuła, że coś jest nie tak.

568/852

background image

205

— Była moją najlepszą przyjaciółką — pow-
iedziała wreszcie.

Pociły jej się dłonie. Byłam z nią tej nocy,
kiedy zaginęła.

— Zgadza się — Wilden spojrzał na swój not-
atnik. — Tak

mówią akta. Przesłuchiwano cię na komis-
ariacie po jej

zniknięciu?

— Tak. Dwa razy.

— Zgadza się. — Wilden złożył dłonie. — Na
pewno po-

wiedziałaś w sz ys t ko ? Czy ktoś nienawidził
Alison? Może ktoś już cię o to pytał, ale ja
jestem nowy, a ty może coś sobie

569/852

background image

przypomniałaś?

Spencer nie mogła zebrać myśli. Tak
naprawdę wiele

dziewczyn nienawidziło Ali. Nawet Spencer
jej nienawidziła,

czasami, szczególnie wtedy gdy Ali nią ma-
nipulowała i gdy

groziła, że wyjawi wszystkie jej tajemnice,
jeśli piśnie choć

słówko o sprawie Jenny. Gdy Ali zniknęła,
Spencer odczuła ulgę.

Toby'ego wysłano do odległej szkoły, więc jej
tajemnice były

bezpieczne.

Nie miała pojęcia, co wie ten gliniarz. Może
policja dostała

570/852

background image

cynk od A., że Spencer coś wie. Szatański
plan. Jeśli Spencer

powiedziałaby: „Tak, wiem, kto jej nienaw-
idził naprawdę tak

bardzo, że mógłby ją zabić", to wtedy musi-
ałaby też przyznać się do swojego udziału w
sprawie Jenny. Jeżeli jednak nic nie powie i
osłoni siebie, A. może skrzywdzić jej przyja-
ciółki... i Wrona.

„Ranisz mnie, więc i ja cię zranię".

Czuła na karku zimny pot. A jeśli Toby wró-
cił, żeby się na niej zemścić? A jeśli współ-
pracował z A.? A jeśli on i A. to ta sama
osoba? Jeśli tak i jeśli to on zabił Ali, to czy
miał zamiar przyznać się do tego policji?

206

571/852

background image

— Jestem pewna, że powiedziałam wszystko
— oświadczyła

wreszcie.

Nastąpiła długa cisza. Wilden gapił się na
Spencer. Spencer

gapiła się na Wildena. Spencer przypomniała
sobie o nocy, gdy

wydarzyła się sprawa Jenny. Spała niespoko-
jnie, jak w malignie.

Obok jej przyjaciółki popłakiwały. Nagle się
zbudziła. Była

trzecia

trzydzieści

cztery.

W

pokoju

panowała cisza. Poczuła się silna. Ali spała
na kanapie, trzymała na kolanach głowę
Emily.

— Nie mogę — powiedziała, budząc Ali. —
Musimy się

572/852

background image

przyznać.

Ali wstała, zaprowadziła Spencer do łazienki
i usiadła na

brzegu wanny.

— Weź się w garść, Spencer. Nie możesz się
załamać, jak

zaczną nas przesłuchiwać na policji.

— Na policji? — pisnęła Spencer, a serce za-
częło jej szybciej

bić.

— Ciii — wyszeptała Ali. Bębniła palcami w
krawędź wanny.

— Może nie wezmą nas na przesłuchanie, ale
musimy na wszelki

573/852

background image

wypadek ustalić jedną wersję wydarzeń.
Alibi.

— Czemu nie możemy powiedzieć prawdy? —
zapytała

Spencer. — Co takiego zrobił Toby, że tak się
zdziwiłaś, że aż odpaliłaś petardę?

Ali pokręciła głową.

— Mam lepszy pomysł. Zachowajmy jego
sekret, a on nie

wyjawi naszego.

Zerwały się na równe nogi, gdy rozległo się
pukanie do drzwi.

— Dziewczyny? — usłyszały głos Arii.

207

574/852

background image

— No dobra — powiedział wreszcie Wilden,
wyrywając

Spencer z zamyślenia. Wręczył jej swoją
wizytówkę. — Za-

dzwoń, jak sobie coś przypomnisz, dobrze?

— Oczywiście — kiwnęła głową Spencer.

Wilden położył dłonie na biodrach i rozejrzał
się po pokoju.

Spojrzał na zabytkowe meble, piękne okno z
witrażem, ciężkie

ramy obrazów wiszących na ścianach i cenny
zegar, który

Hastingsowie dostali w spadku i który rodz-
ina posiadała od

dziewiętnastego

wieku.

Potem

zmierzył

wzrokiem Spencer: od

575/852

background image

diamentowych kolczyków, przez malutki
zegarek od Cartiera, po

blond pasemka, które kosztowały trzysta
dolarów tygodniowo.

Uśmieszek na jego twarzy zdawał się mówić:
„Wyglądasz jak

ktoś, kto ma wiele do stracenia".

— Idziesz na tę imprezę charytatywną
wieczorem? — zapytał,

a ona podskoczyła. — Bal Lisa?

— Mhm, tak — odparła cicho.

— Dobrze — zasalutował Wilden. — Miłej
zabawy.

Powiedział to normalnym głosem, ale wyraz
jego twarzy mówił:

576/852

background image

„Jeszcze z tobą nie skończyłem".

208

24

ZA DWIEŚCIE PIĘĆDZIESIĄT DOLARÓW
MOŻESZ

ZJEŚĆ

KOLACJĘ,

POTAŃCZYĆ

I...

DOSTAĆ

OSTRZEŻENIE

Bal Lisa odbywał się w Kingman Hall, starej
wiejskiej

posiadłości, zbudowanej przez człowieka,
który na początku

dwudziestego wieku wymyślił jakiś nowy typ
dojarki. W

577/852

background image

czwartej klasie, kiedy poznały historię tego
domu, Emily

nazywała go Dornem Krasuli.

Recepcjonistka spojrzała na zaproszenia.
Emily rozejrzała się.

Przed budynkiem rozciągał się ogród z
labiryntem z żywopłotu.

Rynny ozdobione były gargulcami. Przed
sobą widziała namiot,

w którym odbywała się impreza. Oświetlały
go lampiony. W

środku zgromadził się tłum.

— Pięknie tu — Toby stał tuż za nią.

Mijały ich dziewczyny w wyszukanych, szy-
tych na miarę

578/852

background image

sukniach, z torebkami wysadzanymi drogimi
kamieniami. Emily

spojrzała na swoją sukienkę, różową, bez
ramiączek. Pożyczyła

ją od Carolyn, która rok wcześniej

209

kupiła ją na bal maturalny. Sama się
uczesała, skropiła bardzo dziewczęcymi per-
fumami Carolyn — użyła ich za dużo i kichała

— i po raz pierwszy od dawna założyła
kolczyki. Musiała je na

siłę przeciskać przez dziurki w uszach, które
prawie zarosły.

Mimo wszystkich wysiłków na tle innych
dziewczyn czuła się

bardzo pospolita.

579/852

background image

Wczoraj,

kiedy

Emily

zadzwoniła

do

Toby'ego, żeby zaprosić

go na bal, zdawało jej się, że był zaskoczony,
ale i ucieszony.

Pójdą na bal, pocałują się i kto wie? Może
zostaną parą. Kiedyś pojadą w odwiedziny do
Jenny do Filadelfii i wtedy Emily jakoś jej
wszystko

wynagrodzi.

Zaopiekuje

się

następnym psem

przewodnikiem Jenny. Będzie jej czytać
książki, które nie

ukazały się w alfabecie Braille'a. Może z cza-
sem przyzna się do udziału w wypadku
Jenny.

A może nie.

Choć teraz była na Balu Lisa, wcale nie czuła
się dobrze.

580/852

background image

Czuła fale ciepła, a potem fale chłodu.
Żołądek jej się skurczył.

Dłonie Toby'ego wydawały jej się zbyt szor-
stkie. Tak się

denerwowała, że w drodze zamienili ledwo
kilka słów. Zresztą na balu trudno było
zachować spokój. Wszyscy byli tacy sztywni i

spięci. Emily wiedziała, że ktoś ją obserwuje.
Na widok każdej dziewczyny i każdego chło-
paka zastanawiała się, czy to A. -

Uśmiech!

Lampa

błyskowa

oślepiła

i

Emily

krzyknęła cicho. Kiedy

mroczki zniknęły jej sprzed oczu, zobaczyła,
że uśmiecha się do niej blondynka w bor-
dowej sukience z identyfikatorem

581/852

background image

prasowym na prawej piersi i cyfrowym apar-
atem przewieszonym

przez ramię.

210

— Robię zdjęcia dla „Philadelphia Inquirer" -
wyjaśniła. —

Mogę zrobić jeszcze jedno? Na tym masz
przerażony wyraz

twarzy.

Emily wzięła Toby'ego pod rękę i próbowała
wyglądać na

szczęśliwą. Ale na jej twarzy pojawił się tylko
jakiś grymas.

Kiedy reporterka oddaliła się, Toby spojrzał
na nią.

582/852

background image

— Coś nie tak? Wydawało mi się, że obiektyw
cię nie krępuje.

— A kiedy widziałeś mnie przed obiekty-
wem? — Emily

zesztywniała.

— W czasie zawodów pływackich — przy-
pomniał jej Toby.

— Ten mały wariat robił nam zdjęcia.

— Ach, tak — westchnęła Emily.

Toby podążył wzrokiem za kelnerem, który
roznosił drinki.

— Więc w takich miejscach się bawisz?

— Broń Boże! — odparła Emily. — Nigdy nie
byłam na takiej

imprezie.

583/852

background image

Toby rozejrzał się.

— Wszyscy wyglądają jak... z plastiku. Kiedyś
miałem ochotę

zabijać takie osoby.

Emily poczuła nagły skurcz w całym ciele.
Tak samo poczuła

się, kiedy obudziła się na tylnym siedzeniu
samochodu Toby'ego.

Kiedy Toby zauważył wyraz jej twarzy,
uśmiechnął się.

— Nie do sło wn i e — ścisnął jej dłoń. —
Jesteś o wiele

ładniejsza niż te dziewczyny.

Emily zaczerwieniła się. Jakoś nie czuła
niczego

584/852

background image

szczególnego, kiedy to mówił i dotykał jej
dłoni. A powinna.

Toby był przystojny. Właściwie przepiękny.
Włożył czarny

211

garnitur i eleganckie buty. Zaczesał włosy do
tyłu, eksponując pięknie ukształtowaną,
kwadratową szczękę. Patrzyły na niego

wszystkie dziewczyny. Kiedy stanął na ganku
w jej domu, nawet

powściągliwa Carolyn zawołała:

— Ale przystojny!

Jednak kiedy trzymał ją za rękę, nie czuła
nic, choć bardzo

chciała. Jakby szła za rękę z siostrą.

585/852

background image

Emily próbowała się wyluzować. Razem z To
bym weszli do

namiotu, zamówili dwie pina colady i
dołączyli do par na

parkiecie. Tylko kilka dziewczyn tańczyło tak,
jak by ćwiczyły, oglądając teledyski na MTV,
z rękami w górze i sztuczną ekstazą wypisaną
na twarzy. Inni po prostu podskakiwali i
śpiewali razem z Madonną. W kącie
ustawiano sprzęt do karaoke, a dziewczyny

spisywały piosenki, które chciały zaśpiewać.

Emily poszła do łazienki. Wyszła z namiotu i
przeszła przez

stylowy korytarz oświetlony światłem świec.
Podłogę posypano

płatkami róż. Mijały ją dziewczyny idące pod
ramię i

586/852

background image

chichoczące do siebie. Emily odruchowo
położyła dłoń na piersi.

Nigdy wcześniej nie miała na sobie sukienki
bez ramiączek. Bała się, że ta zaraz z niej
spadnie i odsłoni jej piersi.

— Powróżyć?

Emily spojrzała w górę. Ciemnowłosa kobieta
w jedwabnej,

wzorzystej sukni siedziała przy stoliku pod
wielkim portretem

Horace'a Kingmana, wynalazcy dojarki. Na
lewej ręce miała

mnóstwo bransoletek, a pod szyją przypięła
broszkę w kształcie węża. Na stoliku leżała
talia kart obok napisu: MAGIA

TAROTA.

587/852

background image

212

— Poproszę — powiedziała Emily.

Wróżka siedziała w miejscu publicznym,
pośrodku holu, na

oczach wszystkich.

Kobieta wskazała na nią palcem za-
kończonym długim

paznokciem.

— Przyda ci się. Dziś coś ci się przytrafi. Coś,
co zmieni twoje życie.

Emily poczuła napięcie w całym ciele.

— Mnie?

— Tak, tobie. Ten chłopak, z którym
przyszłaś... Tak

588/852

background image

naprawdę nie jego chcesz. Musisz wrócić do
tego, kogo na-

prawdę kochasz.

Emily opadła szczęka. W jej głowie kłębiły się
myśli. Wróżka

wyglądała tak, jakby chciała coś jeszcze
dodać, ale Naomi

Zeigler wepchała się przed Emily i usiadła
przy stoliku.

— Spotkałyśmy się rok ternu — mówiła pod-
niecona Naomi i

oparła się na łokciach. — To była genialna
wróżba.

Emily odeszła. Miała mętlik w głowie. Coś
miało jej się

589/852

background image

przydarzyć? Coś, co... zmieni jej życie? Może
Ben zdradzi

wszystkim jej tajemnicę? Albo Maya. A.
pokaże wszystkim jej

zdjęcia? Może Toby dowiedział się o wszys-
tkim od A.? J już wie o sprawie Jenny?
Wszystko było możliwe.

Emily opłukała twarz zimną wodą i wyszła z
łazienki.

Wracając do namiotu, wpadła na kogoś. Gdy
go rozpoznała,

zamarła.

— Hej — powiedział Ben sztucznie przy-
jaznym tonem. Miał

czarny garnitur. Do klapy wpiął małą białą
gardenię.

590/852

background image

H-hej — wyjąkała Emily. — Nie wiedziałam,
że przyjdziesz.

213

— Ja też się ciebie tu nie spodziewałem —
Ben nachylił się do

niej. — Fajny ten twój chłopak. — Gdy mówił
„twój chłopak", palcami pokazał w powietrzu
cudzysłów. — Widziałem was

wczoraj na zawodach. Ile mu zapłaciłaś za to,
że tu z tobą

przyszedł?

Emily poszła dalej. W ciemnym holu modliła
się, żeby nie

potknąć się w butach na obcasach. Słyszała
za sobą kroki Bena.

— Czemu uciekasz? - zawołał radośnie.

591/852

background image

— Daj mi spokój — rzuciła, nawet się nie
odwracając.

— To twój ochroniarz? Ochrania cię na zawo-
dach i tutaj? A

gdzie się teraz podziewa? Czy wynajęłaś go,
żeby wszystkich

przekonać, że nie jesteś lesbą? - Ben zachi-
chotał złośliwie.

— Ha, ha — Emily odwróciła się i spojrzała
mu prosto w

oczy. — Ale zabawne.

— Tak? — Ben przyparł ją do ściany. Tak po
prostu. Chwycił

ją za nadgarstki i przycisnąl całym ciężarem
ciała. — To cię

bawi?

592/852

background image

Ben działał gwałtownie, a jego ciało było
ciężkie. Parę metrów dalej ludzie wchodzili
do łazienki. Czy nikt nie widział, co się
dzieje?

— Przestań — wydusiła z siebie Emily.

Jego mocna dłoń powędrowała pod sukienkę
Emily i

przesuwała się po jej kolanie.

— Powiedz, że ci się to podoba - powiedział
jej do ucha. —

Albo powiem wszystkim, że jesteś lesbą.

Łzy napłynęły do oczu Emily.

— Ben wyszeptała, zaciskając uda. Nie jestem
lesbijką.

214

593/852

background image

— Więc powiedz, że ci się to podoba -
warknął Hen i ścisnął

jej nagie udo.

Jego dłoń zbliżała się do jej majtek. Kiedy z
sobą chodzili,

nigdy nie posunęli się tak daleko. Emily
zagryzła wargi tak

mocno, że wydawało jej się, że krwawią. Już
miała ulec i

powiedzieć, że jej się to podoba, dla świętego
spokoju, ale

ogarnęła ją furia. Niech myśli, co chce. Niech
powie wszystkim.

Nie ma prawa tak jej traktować.

Oparła się o ścianę, a potem kopnęła Bena z
całej siły w

594/852

background image

krocze.

— Uff! — Ben cofnął się i złapał za krocze.
Zaskamlał cicho.

— Co ty...?

Emily wygładziła sukienkę.

Odwal się ode mnie. — Czuła gniew w każdej
komórce ciała.

— Bo pożałujesz,

Ben zrobił kilka kroków w tył, aż wreszcie
trafił na ścianę.

Kolana ugięły się pod nim i osunął się na
podłogę.

— To naprawdę zły ruch — wymamrotał,
siedząc na

podłodze.

595/852

background image

— Nie boję się — rzuciła Emily i odeszła.

b Kroczyła dumnie, żeby tylko nie dać po
sobie poznać, jak

bardzo ją zranił. Chciało jej się płakać.

— Hej — ktoś delikatnie chwycił ją za ramię.
Kiedy otarła łzy, zobaczyła przed sobą Mayę.

— Widziałam wszystko - wyszeptała Maya,
pokazując w

kierunku wciąż leżącego Bena. — W
porządku?

— Tak — rzuciła Emily.

Nie mogła z siebie wydobyć ani słowna
więcej. Próbo wała się

opanować, ale nie dała rady. Oparła się o
ścianę

596/852

background image

215

i zakryła twarz rękami. Musi policzyć do
dziesięciu, wtedy się uspokoi. Raz... d w a...
trzy... Maya dotknęła jej ramienia.

— Tak mi przykro, Em.

— Nie martw się — Emily powoli przychodz-
iła do siebie,

choć nadal zasłaniała twarz.

Os i e m... d z i e w i ę ć... dziesięć... Odsłoniła
twarz i

wyprostowała się.

— Poradzę sobie.

Patrzyła przez chwilę na japońską sukienkę
w kolorze kości

597/852

background image

słoniowej, którą miała na sobie Maya. Wy-
glądała o wiele

piękniej niż wszystkie te blondynki udające
francuski szyk w

sukienkach od Chanel. Przesunęła dłońmi po
bokach swojej

sukienki, zastanawiając się, czy Maya też ją
obserwuje.

— Chyba... muszę wracać do swojego part-
nera — wyjąkała.

Maya przesunęła się lekko w bok. Ale Emily
nic mogła się

ruszyć.

— Zanim pójdziesz, zdradzę ci mały sekret —
powiedziała

Maya.

598/852

background image

Emily przysunęła się do niej, a Maya na-
chyliła się do jej ucha.

Prawie dotknęła go wargami. Emily poczuła
ciarki na plecach i

słyszała swój własny ciężki oddech. Nie pow-
inna tak reagować,

ale po prostu... nie p o trafi ł a inaczej.

„Musisz wrócić do tego, kogo naprawdę
kochasz".

— Zaczekam na ciebie — wyszeptała Maya
trochę smutnym,

ale bardzo seksownym głosem. - Choćby nie
wiem ile to miało

potrwać.

216

599/852

background image

25

ŻYCIE

SURREALISTYCZNE.

W

ROLI

GŁÓWNEJ -

HANNA MARIN

W sobotni wieczór Hanna jechała windą do
swojego

apartamentu w ekskluzywnym hotelu w Fil-
adelfii. Czuła się

wspaniale, była wypoczęta i zrelaksowana.
Właśnie zafundowała

sobie peeling z trawą cytrynową, półtora-
godzinny masaż i

opalanie. Udało jej się rozluźnić. Poza tym
była tali daleko od Rosewood... i od A.

Przynajmniej taką miała nadzieję.

600/852

background image

.Weszła do dwupokojowego apartamentu.
Tata siedział na

kanapie.

-Hej. Jak było? — Cudownie.

Hanna spojrzała na niego i ogarnęło ją jed-
nocześnie szczęście

i smutek. Chciała mu powiedzieć, że jest taka
wdzięczna, że

znowu są razem. A jednak zdawała sobie
sprawę, że ich wspólna

przyszłość wisi na włosku. I A. może ten
włosek przeciąć w

każdej chwili. Może to, co

217

601/852

background image

powiedziała wczoraj Naomi i Riley, ocali ją. A
może nie?

Może powinna mu powiedzieć wszystko o
sprawie Jenny, zanim

zrobi to A.

Zacisnęła usta i wbiła wzrok w dywan.

— Muszę wziąć szybki prysznic, jeśli mamy
zdążyć do Le

Bec-Fin.

— Chwileczkę — tata wstał. — Mam dla
ciebie jeszcze jedną

niespodziankę.

Hanna odruchowo spojrzała na jego dłonie.
Miała nadzieję, że

602/852

background image

trzyma w nich niespodziankę. Może to coś,
co zrekompensuje jej wszystkie tandetne
kartki urodzinowe, które przysyłał przez lata.

Ale w dłoniach miał tylko telefon. Z sąsied-
niego apartamentu

dobiegło pukanie.

— Tom? Już przyszła?

Hanna zamarła. Krew odpłynęła jej z twarzy.
Rozpoznała ten

głos.

— Kate i Isabel też przyjechały — wyszeptał
tata. — Idą z

nami do Le BeoFin, a potem na Mamma
Mia!
W czwartek

mówiłaś, że chcesz to obejrzeć.

603/852

background image

— Zaraz! — Hanna zastąpiła mu drogę, kiedy
ruszył w

kierunku drzwi. — T y je zaprosiłeś?

— Tak — tata patrzył na nią rozbieganymi
oczami. — A niby

kto?

„A.", pomyślała Hanna. To akcja w stylu A.
Myślałam, że

pójdziemy we dwoje.

— Nigdy ci tego nie obiecywałem. Hanna
uniosła brwi.

Obiecał. Nie?

— Tom? — zawołała Kate.

Hanna poczuła ulgę. Kate nie mówiła do
niego „Tato" ani

604/852

background image

„tatusiu". Zacisnęła dłoń na nadgarstku taty.

218

Ojciec stał w drzwiach. Patrzył to w jedną, to
w drugą stronę, wyraźnie zakłopotany:

— Hanno, one już tu są. Myślałem, że ci się
to spodoba.

— Dlaczego...?

„Dlaczego tak myślisz? — chciała zapytać
Hanna. — Przy

Kate czuję się jak kupa gówna, a kiedy jest w
pobliżu, nawet

mnie

nie

zauważasz.

To

dlatego

nie

rozmawiałam z tobą przez te wszystkie lata".

Twarz taty wyrażała ogromne rozczarowanie
i smutek.

605/852

background image

Pewnie planował to od dawna. Hanna
patrzyła na frędzle przy

tureckim dywanie. Czuła, jak coś ściska ją w
gardle.

— Musisz je wpuścić — wymamrotała.

Kiedy tata otworzył drzwi, Isabel wrzasnęła
tak, jakby

przyleciała z odległej galaktyki, a nie z
sąsiedniego stanu. Nadal była za chuda i za
mocno opalona. Oczy Hanny powędrowały w

kierunku pierścionka na jej palcu. Miał
trzykaratowy diament od Tiffany'ego. Hanna
znała katalog na wyrywki.

Weszła Kate. Piękniejsza niż kiedykolwiek.
Miała sukienkę na

ramiączkach w paski w rozmiarze trzydzieści
cztery, a jej

606/852

background image

kasztanowe włosy były chyba dłuższe niż
kilka lat temu. Z gracją położyła torebkę od
Louisa Vuittona na stoliku. Hannę trafił

szlag. Kate pewnie nigdy nie potykała się w
swoich szpilkach od Jimmy’go Choo i nie śl-
izgała się na drewnianej podłodze, świeżo na-
woskowanej przez sprzątaczkę.

Kate miała napięcie wymalowane na twarzy,
jakby nie chciała

tu przyjeżdżać. Ale na widok Hanny jej rysy
złagodniały.

Zmierzyła ją wzrokiem, od żakietu Chloe po
sandałki na obcasie.

A potem się uśmiechnęła.

219

— Cześć — powiedziała, wyraźnie za-
skoczona. — Ładnie

607/852

background image

wyglądasz.

Położyła dłoń na ramieniu Hanny, ale na
szczęście nie rzuciła

się jej w objęcia. Bo wtedy zauważyłaby, jak
bardzo Hanna jest roztrzęsiona.

— Wszystko wygląda wspaniale — powiedzi-
ała Kate, patrząc

na menu.

— To prawda — potwierdził pan Marin.

Przywołał gestem kelnera i zamówił butelkę
pinot grigio.

Spojrzał ciepło na Kate, Isabel i Hannę.

— Tak się cieszę, że tu jesteśmy. Razem —
powiedział.

608/852

background image

— Naprawdę miło cię znowu widzieć, Hanno
— dodała

Isabel.

— Tak - przytaknęła Kate.

Hanna patrzyła na srebrne sztućce. To jakiś
surrealizm. Ale

nie ten fajny, jak surrealizm wzoru na suki-
ence od Zaca Posena.

Raczej surrealizm koszmaru sennego. Han-
nie przypomniało się

opowiadanie, w którym jakiś Rosjanin
obudził się pewnego dnia

jako karaluch. Czytała je na zajęcia z
literatury.

— Kochanie, co zamawiasz? - zapytała ją Isa-
bel, kładąc dłoń

609/852

background image

na dłoni taty.

Była taka... pospolita. I za mocno opalona.
Może dodawało to

urody

modelkom,

czternastolatkom

i

Brazylijkom. Me nie

paniom w średnim wieku z Maryland.

— Hmm. Co to jest pintade? To jakaś ryba?

Hanna przejrzała menu. Nie wiedziała, na co
ma ochotę.

Wszystko było smażone albo polane gęstym
sosem.

220

— Kate, przetłumaczysz? — Isabel spojrzała
na córkę. —

Kate płynnie mówi po francusku.

610/852

background image

„No jasne", pomyślała Hanna.

— Zeszłe lato spędziliśmy w Paryżu - wyjaśn-
iła Isabel. Hanna

zasłoniła się kartą win. W Paryżu? Z jej tatą?

— Ty też się uczysz języków?

— Mhm — Hanna wzruszyła ramionami.
Przez rok uczyłam

się hiszpańskiego.

Isabel wydęła usta.

— A jaki jest twój ulubiony przedmiot w
szkole?

— Literatura.

— Mój też! — wykrzyknęła Kate.

611/852

background image

— Kate dostała w zeszłym roku nagrodę za
najlepsze oceny z

tego przedmiotu — pochwaliła się Isabel.

— Mamo - jęknęła Kate.

Spojrzała na Hannę i powiedziała bezgłośnie:
„Przepraszam".

Hanna nadal nie wiedziała, czemu wyraz
znudzenia na twarzy

Kate zmienił się na jej widok. Sama kiedyś
zrobiła taką minę. W

dziewiątej klasie nauczyciel od literatury
wyznaczył ją do

oprowadzenia po szkole chilijskiego ucznia
Carlosa. Wpadła do

gabinetu obrażona, pewna, że Carlos to
wieśniak, który tylko

612/852

background image

zepsuje jej reputację. Kiedy weszła do biura,
zobaczyła

wysokiego, zielonookiego chłopaka o falis-
tych włosach, który

wyglądał tak, jakby od urodzenia grał w si-
atkówkę plażową.

Wyprostowała się i sprawdziła, czy ma
świeży oddech. Kate

pewnie myślała, że coś je łączy, bo obie są tak
samo fajne.

— Masz jakieś zajęcia pozaszkolne? — pytała
dalej Isabel. —

Uprawiasz sport?

Hanna wzruszyła ramionami.

— Raczej nie.

613/852

background image

221

Zapomniała już, że Isabel należała do tych
matek, które

rozmawiają tylko o sukcesach swoich dzieci,
językach, którymi

one mówią, nagrodach, zajęciach pozalekcyj-
nych i tak dalej. Na tym polu Hanna nie mi-
ała szans.

— Nie bądź taka skromna — tata dotknął jej
ramienia. —

Masz mnóstwo zajęć poza szkołą.

Hanna patrzyła tępo na ojca. Jakich zajęć?
Chodzi mu o

kradzieże biżuterii?

— A klinika dla ofiar poparzeń? — przypom-
niał jej. — Mama

614/852

background image

mówiła też, że przyłączyłaś się do jakiejś
grupy dyskusyjnej.

Hanna otworzyła usta. W chwili słabości
powiedziała mamie,

że poszła na spotkanie Klubu D. Chciała jej
udowodnić, że nie

upadła tale nisko, jak wszystkim się zdawało.
Nie mogła

uwierzyć, że mama powiedziała o wszystkim
tacie.

— Ja... To nic takiego — wyjąkała.

— Co ty mówisz? — pan Marin wskazał na
nią widelcem.

— Tato — syknęła Hanna.

Czuła na sobie wyczekujący wzrok. Isabel ot-
worzyła jeszcze

615/852

background image

szerzej swoje wyłupiaste oczy. Kate miała na
twarzy leciutki

uśmieszek, ale Hanna widziała współczucie
w jej oczach.

Spojrzała na koszyczek z pieczywem. „A
niech to", pomyślała i wepchnęła do ust całą
bułkę.

— To klub abstynencji seksualnej, okej? —
wypaliła z ustami

pełnymi ciasta i maku. A potem podniosła
się. — Dzięki, tato.

— Hanno!

Pan Marin odsunął krzesło i wstał, ale Hanna
nie zatrzymała

się. Dlaczego w ogóle dała się nabrać na tę
historyjkę pod tytułem

616/852

background image

„Chciałbym spędzić z tobą weekend"?

222

Jest dokładnie tak jak poprzednim razem,
kiedy ojciec nazwał

ją świnką. I pomyśleć, ile dla niego za-
ryzykowała. Przyznała się tym sukom, że
rzyga trzy razy dziennie! A to nawet nie była

prawda!

Weszła do łazienki, zatrzasnęła drzwi i
uklękła przed sedesem.

Burczało jej w brzuchu i czuła, że musi coś z
tym zrobić.

„Uspokój się — powiedziała do siebie,
patrząc w swoje odbicie w wodzie w sedesie.
— Dasz sobie radę".

617/852

background image

Wstała. Czuła, że trzęsie jej się broda, a łzy
zaraz popłyną jej z oczu. Chciała zostać w
łazience do końca wieczoru. Niech sobie
spędzą ten weekend bez niej. Zadzwonił tele-
fon. Wyjęła go z

torebki, żeby wyłączyć. Poczuła skurcz
żołądka. Znowu dostała

e-mail z tego dziwnego adresu.

Skoro wczoraj tak posłusznie wypełniłaś mo-
je polecenie,

mam dla ciebie prezent. Jedź natychmiast na
Bal Lisa. Sean

przyszedł tam z inną dziewczyną,

A.

Zatkało ją. O mało nie upuściła telefonu na
podłogę.

618/852

background image

Zadzwoniła do Mony. Nadal się do siebie nie
odzywały — Hanna

nawet nie powiedziała jej, że nie idzie na bal.
Mona nie odebrała.

Hanna rozłączyła się. Z bezsilności rzuciła
telefonem w drzwi. Z

kim przyszedł Sean? Z Naomi? A może z
jakąś dziwką z Klubu

D?

Z hukiem wyszła z ubikacji. Starsza pani
myjąca ręce aż

podskoczyła na jej widok. Już miała wyjść z
łazienki, kiedy

zauważyła Kate. Siedziała na szezlongu i ma-
lowała usta szminką w łososiowym kolorze.
Wyglądała zjawiskowo.

619/852

background image

— Wszystko w porządku? — spojrzała na
Hannę

ciemnoniebieskimi oczami. — Przyszłam
sprawdzić.

223

Hanna zesztywniała.

— Tak, już dobrze. Kate uśmiechnęła się.

— Nie zrozum mnie źle, ale twój tata czasem
potrafi

powiedzieć coś zupełnie nie na miejscu.
Kiedyś przyszedł po

mnie chłopak, z którym umówiłam się na
randkę. Gdy

wychodziliśmy, twój tata zawołał: „Kate? Na
liście zakupów

620/852

background image

napisałaś OB. Co to jest? W którym dziale to
znajdę?".

Myślałam, że się zapadnę pod ziemię.

O

Boże

-

Hanna

poczuła

nagle

współczucie. Tak, to w stylu

taty.

— Ej, nie martw się - powiedziała łagodnie
Kate. — On nie

chciał cię zranić.

Hanna pokręciła głową.

— Nie o to chodzi. — Spojrzała na Kate. Ach,
do diabła. Może

faktycznie coś je łączyło? — To mój byty.
Dostałam wiadomość,

621/852

background image

że właśnie przyszedł na bal z inną
dziewczyną.

Kate zmarszczyła czoło.

— Kiedy się rozstaliście?

— Osiem dni temu Hanna usiadła na
szezlongu. — Mam

ochotę wpaść tam i skopać mu tyłek.

— Co cię powstrzymuje? Hanna rozparła się
na szezlongu.

— Chciałabym, ale... — Wskazała dłonią na
drzwi pro-

wadzące do restauracji.

— Słuchaj - Kate wstała i zrobiła minę do lus-
tra. — Czemu nic

622/852

background image

wytłumaczysz się tą grupą wsparcia? Pow-
iedz, że właśnie

dostałaś wiadomość od jednej koleżanki, że
„czuje pokusę", a ty musisz jechać ją
wesprzeć.

Hanna uniosła brwi.

224

— Sporo wiesz o grupach wsparcia. Kate
wzruszyła

ramionami.

— Mam kilku przyjaciół, którzy byli na
odwyku. O k e e e j.

— To niezbyt dobry pomysł.

— Dam ci alibi - zaproponowała Kate. Hanna
popatrzyła na

623/852

background image

Kate w lustrze.

— Naprawdę?

Kate spojrzała na nią znacząco.

— Powiedzmy, że jestem ci to winna.

Hanna zamarła. Coś jej mówiło, że Kate
chodzi o tamte

odwiedziny w Armapolis. Poczuła się fatal-
nie. Kate pamiętała i wiedziała, że zachowała
się jak suka. Ale Hanna czuła też

satysfakcję.

— Poza tym twój Lata mówił, że będziemy się
teraz częściej

widywać. To chyba dobry początek.

Hanna zamrugała.

624/852

background image

— Tak powiedział?

— Jasne. Jesteś jego córką.

Hanna dotknęła wisiorka w kształcie serca
wiszącego na

łańcuszku. Czuła podekscytowanie. Może
niepotrzebnie tak się

uniosła przy stole.

— Zajmie ci to najwyżej dwie godziny.

— Nawet mniej.

Hanna miała ochotę wsiąść do pociągu, a po-
tem iść na bal i

wyrwać tej suce wszystkie kudły. Otworzyła
torbę, żeby

sprawdzić, czy ma bilet. Kate stała nad nią.
Pokazała palcem na coś, co leżało na dnie.

625/852

background image

— Co to?

— To?

225

Kiedy tylko Hanna wyciągnęła z torby ten
przedmiot, miała

ochotę natychmiast go schować. To był per-
cocet, który ukradła z kliniki. Zupełnie o tym
zapomniała.

— Dasz mi trochę? — wyszeptała podek-
scytowana Kate.

Hanna spojrzała na nią z ukosa.

— Naprawdę chcesz?

Kate posłała Hannie łobuzerskie spojrzenie.

— Muszę jakoś przetrwać ten musical, na
który ciągnie nas

626/852

background image

twój tata.

Hanna wręczyła jej pudełko. Kate wsadziła
pigułki do

kieszeni, obróciła się na pięcie i pewnym
krokiem wyszła z

łazienki. Hanna poszła za nią, zupełnie
zdezorientowana.

To było najbardziej surrealistyczne wydar-
zenie tego wieczoru.

Może następne spotkanie z Kate nie będzie
takie złe. Może nawet będzie się dobrze
bawiła.

226

26

PRZYNAJMNIEJ NIE MUSI ŚPIEWAĆ
CHÓRKÓW

627/852

background image

Kiedy Spencer i Andrew dotarli na bal, nami-
ot pękał w

szwach. Na podjeździe czekało dwadzieścia
samochodów, a ci,

którzy nie zostali zaproszeni, tłoczyli się
wokół wejścia. W

środku ludzie okupowali stoliki, bar i tańczyli
na parkiecie.

Kiedy Andrew wrócił z baru, Spencer
sprawdzała wiadomości

w telefonie. Żadnych wieści od Wrena. Kiedy
chodziła tam i z

powrotem po marmurowej mozaice, za-
stanawiała się, co

właściwie tutaj robi. Andrew przyjechał po
nią i mimo całego

628/852

background image

strachu Spencer wykorzystała umiejętności
aktorskie, żeby

przekonać rodzinę, że byli parą. Pocałowała
Andrew w usta,

przyjęła od niego kwiaty, pozowała do zdjęcia
z policzkiem

przyciśniętym do jego policzka, a on był tak
spięty, że nie

przeszkadzał jej w realizacji planu.

Teraz właściwie przestał jej być potrzebny.
Niestety nie

wiedział o tym. Przedstawiał wszystkim
Spencer jako swoją

227

dziewczynę, nawet ich wspólnym znajomym.
Chciała iść do

629/852

background image

toalety i pomyśleć. Musiała się zastanowić,
co wie ten gliniarz Wilden i czy Toby to A. i
jednocześnie zabójca Ali. Jeśli tak, to czemu
rozmawiał z policjantami? A jeśli Toby to nie
A.? A jeśli policja dowiedziała się czegoś od
A.?

— Chyba zaczyna się karaoke - Andrew
wskazał na scenę. No

jasne, jakaś dziewczyna ryczała właśnie I will
survive. —
Chcesz zaśpiewać?

— Raczej nie — powiedziała Spencer, bawiąc
się haftką

gorsetu.

Rozejrzała się po raz pięćdziesiąty. Miała
nadzieję, że jej

630/852

background image

przyjaciółki zaraz się pojawią. Czuła, że musi
je ostrzec przed Tobym i glinami. List od A.
wyraźnie jej tego zabraniał. Może

jednak uda jej się jakoś przekazać tę wiado-
mość szyfrem.

— Może razem coś zaśpiewamy? — zachęcał
Andrew.

Spencer odwróciła się do niego. Andrew wy-
glądał jak

jeden z jej labradorów, kiedy proszą o resztki
ze stołu.

— Chyba powiedziałam „nie".

— Och — Andrew dotknął swojego wzorzyst-
ego krawatu. —

Przepraszam,

631/852

background image

Wreszcie jednak zgodziła się zaśpiewać
chórki w piosence

Dirty Christiny Aguilery. Zabawne, że taki
porządnicki Andrew wybrał właśnie tę pi-
osenkę. To wiele ułatwiało. Teraz na scenie
Total Eclipse of the Heart śpiewały razem
Mona Vanderwaal i Celeste jakaś tam, ta ze
szkoły dla kwakrów. Już były wstawione i
musiały się podtrzymywać, żeby nie stracić
równowagi. Co

chwilę któraś upuszczała torebkę na podłogę.

— Na pewno pójdzie nam lepiej niż im —
powiedział

Andrew.

228

Stał naprawdę blisko. Czuła jego gorący
oddech pachnący

632/852

background image

gumą Orbit. Poczuła wstręt. Gdy robił tak
Wren bardzo jej się to podobało. Andrew to
co innego. Potrzebowała świeżego

powietrza, czuła, że zaraz zemdleje.

— Zaraz wrócę — powiedziała do Andrew i
ruszyła w

kierunku wyjścia.

Kiedy tylko przeszła przez podwójne drzwi
do budynku,

poczuła, że jej telefon wibruje. Stanęła.
Spojrzała na ekran i poczuła ulgę. Wr en .

— Wszystko w porządku? — spytała. - Tak się
martwiłam!

— Zostawiłaś dwanaście wiadomości. Co się
dzieje? Spencer

633/852

background image

czuła, jak uchodzi z niej cały stres. Rozluźniła
ramiona.

-Ni e odpowiadałeś... i myślałam... Czemu
nie sprawdziłeś

poczty głosowej?

Wren chrząknął. Był chyba spięty.

— Byłem zajęty.

— Myślałam, że...

— Co? — Wren zdusił śmiech. - Ze leżę
nieprzytomny w

rynsztoku? Daj spokój, Spence.

— Ale... — Spencer zamilkła, bo nie wiedzi-
ała, jak się

wytłumaczyć. — Miałam złe przeczucia.

634/852

background image

— Nic mi nie jest. A co u ciebie?

— W porządku — Spencer uśmiechnęła się
lekko. — Jestem

na beznadziejnym balu z beznadziejnym
chłopakiem i

wolałabym być teraz z tobą, ale już mi lepiej.
Cieszę się, że nic ci nie jest.

Kiedy się rozłączyła, poczuła taką ulgę, że mi-
ała ochotę

podejść do kogoś na tarasie i go pocałować.
Nawet Adrianę

Peoples, dziewczynę ze szkoły katolickiej,
która siedziała

229

u stóp posągu Dionizosa i paliła papierosa.
Albo Liama

635/852

background image

Olsena, hokeistę, który właśnie tulił swoją
dziewczynę. Albo

nawet Andrew Campbella, który stał za jej
plecami, zagubiony i bezradny. Nagle zdała
sobie sprawę, że Andrew mógł słyszeć jej
rozmowę.

— Ej — rzuciła w jego stronę. — Jak... długo
tu już stoisz?

Ale odraza na twarzy Andrew wystarczyła jej
za odpowiedź.

— Słuchaj — powiedziała. Mogła przecież
uciąć sprawę w

paru słowach. - Prawda jest taka, że między
nami do niczego nie dojdzie. Mam chłopaka.

Andrew najpierw wyglądał na zdumionego.
Potem na

636/852

background image

urażonego. Potem na zażenowanego. A w
końcu ogarnął go

gniew. Emocje tak szybko zmieniały się na
jego twarzy, że

wydawało jej się, że ogląda je jak film w
przyspieszonym tempie.

— Wiem — wskazał na jej telefon. — Słysza-
łem twoją

rozmowę.

No j asn e.

~ Przykro mi, ale...

Andrew uniósł dłoń do góry, żeby jej
przerwać.

— To czemu przyszłaś ze mną, a nie z nim?
Twoi rodzice go

637/852

background image

nie akceptują? I wzięłaś mnie, żeby ich
oszukać?

— Nie — powiedziała szybko Spencer.
Zrobiło jej się głupio.

Sprawa była tak oczywista czy Andrew miał
tak przenikliwą

intuicję? — To... nie tak łatwo wyjaśnić.
Myślałam, że będziemy się dobrze bawić. Nie
chciałam cię zranić.

Pasmo włosów zasłoniło jedno oko Andrew.

— Prawie dałem się nabrać — ruszył w kier-
unku drzwi.

— Andrew! - zawołała Spencer. — Poczekaj!

230

Kiedy patrzyła, jak znika w tłumie, ogarnął ją
dziwny chłód.

638/852

background image

Wybrała niewłaściwego chłopaka na randkę.
Trzeba było

zaprosić Ryana Vreelanda, ukrywającego się
geja, albo Thayera

Andersona,

który

byt

tak

pochłonięty

koszykówką, że nie

interesowały go dziewczyny.

Wbiegła do namiotu i rozejrzała się. Była
Andrew winna

przeprosiny. W bladym świetle świec trudno
było go znaleźć.

Zauważyła Noela i tę dziewczynę od
kwakrów, jak tańczą na

parkiecie i popijają ukradkiem z piersiówki
Noela. Naomi Zeigler i James Freed śpiewali
jakąś piosenkę Avril Lavigne, której

639/852

background image

Spencer nie cierpiała. Mason Byers i Devon
Arliss zaczęli się

całować. Kirsten Culleri i Bethany Wells
szeptały w kącie.

— Andrew? — zawołała.

Po przeciwnej stronie sali zauważyła Emily.
Miała różową

sukienkę, ramiona okryła różowym szalem z
kaszmiru. Spencer

podeszła w jej kierunku, ale nagle zdała sobie
sprawę, z kim

Emily przyszła. Kiedy przyglądała się temu
chłopakowi, on

spojrzał w jej stronę. Miał ciemne, granatowe
oczy, dokładnie

takie same jak w jej śnie.

640/852

background image

Spencer westchnęła i cofnęła się o krok. „Do-
padnę was, gdy

się tego będziecie najmniej spodziewały".

231

27

ARIĘ WYDAJEMY TYLKO NA RECEPTĘ

Aria oparła się o bar i zamówiła filiżankę
kawy. W namiocie

zebrał się taki tłum, że czuła pot na sukience.
A była tu zaledwie od dwudziestu minut.

— Hej — nagle obok stanął jej brat.

Miał na sobie ten sam ciemny garnitur, który
włożył na

pogrzeb Ali, i wypolerowane buty pożyczone
od Byrona,

641/852

background image

— Hej — odpowiedziała zdumiona Aria pisk-
liwym głosem.

— Nie wiedziałam, że się wybierasz na bal.

Kiedy wyszła spod prysznica, przygotowując
się do balu, w

domu nikogo już nie było. Przez chwilę
wydawało jej się, że

rodzina ją opuściła.

— Tak. Przyszedłem z... Mike odwrócił się i
pokazał palcem

na chudą, bladą dziewczynę, którą Aria pam-
iętała z przyjęcia u Noela. — Ładna, prawda?

— Tak — Aria wypiła kawę trzema łykami i
zauważyła, że

ręce jej się trzęsą. To już czwarta filiżanka w
ciągu godziny.

642/852

background image

232

— Gdzie Sean? — zapytał Mike. — To z nim
przyszłaś?

Wszyscy o tym mówią.

— Naprawdę? — zapytała Aria nieśmiało.

— Tak. Jesteście na ustach wszystkich.

Aria nie wiedziała, czy powinna się cieszyć,
czy martwić. Już

słyszała te plotki na swój temat.

— Gdzieś mi zniknął.

— Czemu? Najgorętsza para wieczoru już się
rozstała? Nie...

Tak naprawdę Aria chowała się przed
Seanem. Wczoraj, kiedy

643/852

background image

Meredith powiedziała, że kocha jej ojca, Aria
pobiegła do Seana i rozpłakała się. Przez
myśl jej nie przeszło, że Meredith powie coś
takiego. Teraz, kiedy poznała prawdę, czuła
się taka bezradna.

Los jej rodziny został przypieczętowany.
Przez dziesięć minut

płakała w ramionach Seana. „Co ja teraz
zrooooobię?" Sean uspokoił ją, zawiózł do
domu, a nawet zaprowadził do pokoju,

położył do łóżka, a obok ułożył Swinulę, jej
ulubionego pluszaka.

Zaraz po jego wyjściu Aria wstała z łóżka.
Zajrzała do sypialni rodziców. Mama spała.
Sarna. Aria nie mogła jej obudzić. Kiedy
obudziła się kilka godzin później, poszła
znowu

do

sypialni,

z

mocnym

postanowieniem, że te r az Wo zro b i. Ale
tym razem

644/852

background image

Byron leżał obok Elli i obejmował ją
ramieniem.

Czemu ją tuli, skoro kocha inną?

Bankiem obudziła się po godzinie snu ze
spuchniętymi oczami

i różową wysypką. Czuła się, jakby miała
kaca. Kiedy

przypomniała sobie wydarzenia z poprzed-
niego dnia, zakopała

się pod kołdrą ze wstydu. Sean położył ją do
łóżka. Obsmarkała mu rarnię. Zawodziła jak
jakaś wariatka. Najlepszy sposób, żeby stra-
cić faceta, to go

233

obsmarkać od stóp do głów. Kiedy Sean
przyjechał po nią —

645/852

background image

zadziwiające, że w ogóle się pojawił — wypy-
tywał o zeszłą noc.

Aria ucięła rozmowę, mówiąc, że wszystko
już w porządku. Sean

popatrzył

na

nią

dziwnie,

ale

nie

kontynuował tematu. A teraz go unikała.

Mike oparł się o drewniany bar. Poruszał
głową w takt

piosenki

zespołu

Franz

Ferdinand.

Uśmiechał się, jakby był z

siebie dumny. Aria wiedziała, że czuł się
świetnie, bo choć był

dopiero w drugiej klasie, już dostał się na Bal
Lisa. Ponieważ jednak tak dobrze go znała,
wyczuwała w nim także ból i smutek.

Tak samo było w dzieciństwie, kiedy bawili
się na basenie, a

646/852

background image

rówieśnicy przezywali go „pedałek", bo nosił
białe spodenki, które w praniu zafarbowały
na różowo. Mike nie dał po sobie

poznać, że go to dotknęło, ale potem widzi-
ała, jak płakał w kącie.

Chciała go jakoś pocieszyć. Chciała pow-
iedzieć, że jest jej

przykro, lecz będzie musiała powiedzieć o
wszystkim Elli. I to jeszcze tej nocy, po
powrocie. I że to nie jego wina, a jeśli ich
rodzina się rozpadnie, to jakoś sobie
poradzą.

Ale wiedziała też, że jeśli tylko spróbuje,
Mike ucieknie.

Aria wzięła filiżankę z kawą i odeszła od
baru. Musiała się

gdzieś ruszyć.

647/852

background image

— Ario — usłyszała za sobą głos Seana.

Stał jakieś trzy metry za nią, obok stolika.
Miał rozczarowanie wypisane na twarzy.

W panice Aria odstawiła filiżankę i pobiegła
do łazienki.

Spadł jej but. Próbowała go włożyć, nie
zatrzymując się, i wpadła w sam środek
jakiejś

grupki

ludzi.

Próbowała

się

przepchać, ale nikt nie ustępował jej z drogi.

— Hej — Sean stanął obok.

234

— Och — Aria próbowała przekrzyczeć
muzykę i

zachowywać się nonszalancko. - Hej.

Sean wziął Arię pod rękę i zaprowadził na
parking. Ryło tam

648/852

background image

zupełnie pusto. Sean odebrał kluczyki od
parkingowego. Pomógł

Arii wsiąść do samochodu i odjechał
kawałek.

— Co się z tobą dzieje? — zapytał.

— Nic - Aria gapiła się przez okno. — Wszys-
tko okej.

— Chyba jednak nic. Wyglądasz jak zombie.
Przerażasz mnie.

— Ja po prostu... - Aria bawiła się perłową
bransoletką. — Nie wiem. Nie chcę ci za-
wracać głowy.

— Dlaczego?

W zruszyła ramionami.

— Bo nie musisz tego wysłuchiwać. Masz
mnie pewnie za

649/852

background image

idiotkę, która ma bzika na punkcie rodziców.
Mówię tylko o tym.

— No... tak właśnie było. Ale przecież...

— Nie pogniewam się — przerwała mu — jeśli
pójdziesz się

bawić z innymi dziewczynami. Jest kilka
ładnych.

Sean zamrugał. Był zdezorientowany.

— Nie chcę tańczyć z nikim innym.

Zapadła cisza. Z namiotu dobiegał tylko rytm
basów Z jakiejś

raperskiej piosenki.

— Myślisz o rodzicach? - zapytał cicho Sean.
Skinęła głową.

650/852

background image

— Tak. Muszę dziś o wszystkim powiedzieć
mamie.

— Dlaczego mu sis z ?

— Bo,.. — Aria nie mogła mu powiedzieć o A.
— Bo to mój

obowiązek. To nie może dłużej trwać.

Sean westchnął.

235

— Niepotrzebnie się tak stresujesz. Może
prześpij się z tym?

Najpierw Aria chciała go kopnąć, ale w ostat-
niej chwili dała

spokój.

— Powinieneś tam wrócić, Sean. Nie pozwól
mi zrujnować

651/852

background image

tego wieczoru.

— Aria... — Sean westchnął poirytowany. —
Przestań. Aria

skrzywiła się.

— Chyba nie będzie z nas pary,

— Czemu?

— Bo...

Urwała. Nie wiedziała, co tak naprawdę chce
powiedzieć. Bo

nie była typową dziewczyną z Rosewood? Bo
nawet jeśli Sean

trochę ją lubił, to miała tyle negatywnych
cech, o których jeszcze nie wiedział? Czuła
się jak jeden z tych cudownych leków, które
reklamują w telewizji. Narrator zazwyczaj
odczytuje długie

652/852

background image

wyznania tych, którym lekarstwo pomogło,
ale na końcu dodaje

cicho, że możliwe skutki uboczne to palpit-
acje i pryszcze. O niej mógłby powiedzieć:
„Fajna, sensowna dziewczyna... ale bagaż

rodzinny może wywoływać u niej napady
psychozy, w wyniku

których obsmarka ci twoją piękną koszulę".

Sean położył dłoń na jej dłoni.

— Nie bój się, nie przestraszyłem się tego, co
stało się

wczoraj. Naprawdę cię lubię. A nawet lubię
cię bardziej, z

powodu tego, co widziałem.

Oczy Arii wypełniły się łzami.

653/852

background image

— Naprawdę?

— Naprawdę.

236

Przycisnął swoje czoło do jej czoła. Aria
wstrzymała oddech.

Wreszcie ich usta się dotknęły. A potem
jeszcze raz. Mocniej.

Aria wpiła się w jego usta i chwyciła go za
kark. Przyciągnęła go do siebie. Miał takie
ciepłe ciało. Chwycił ją w talii. Mocno gryźli
swoje wargi i głaskali swoje ciała. Oderwali
się od siebie, dysząc ciężko i patrząc sobie w
oczy.

Znowu do siebie przywarli. Sean rozpiął
zamek w sukience

654/852

background image

Arii. Zdjął marynarkę i rzucił na tylne
siedzenie. Ona rozpięła guziki jego koszuli.
Całowała jego cudowne uszy i włożyła rnu

dłonie pod koszulę. Głaskała jego gładką
skórę. Chwycił ją w

pasie, choć siedział w niewygodnej pozycji.
Odchylił oparcie

fotela, podniósł Arię i posadził sobie na
kolanach. Oparła się plecami o kierownicę.

Odchyliła głowę, gdy Sean całował jej szyję.
Kiedy otworzyła

oczy, zobaczyła coś — żółtą karteczkę pod
wycieraczką na

przedniej szybie. Najpierw myślała, że to
jakaś ulotka

655/852

background image

reklamująca afterparty po Balu Lisa. I wtedy
zauważyła wielkie litery napisane grubym
flamastrem.

Nie zapomnij, że masz czas do północy!

Wyrwała się z objęć Seana.

— Co się dzieje? — zapytał. Pokazała na
kartkę trzęsącą się

dłonią.

— Ty to napisałeś?

Co za głupie pytanie. Przecież doskonale
wiedziała, kto to

zrobił.

237

28

656/852

background image

NIE MA ZABAWY BEZ HANNY MARIN

Kiedy taksówka zatrzymała się przed King-
man Hall, Hanna

rzuciła

dwadzieścia

dolarów

kierowcy,

starszemu, łysiejącemu

mężczyźnie, który strasznie się pocił.

— Reszta dla pana.

Zatrzasnęła drzwi i pobiegła do wejścia,
czując zaciśnięty

żołądek. Na dworcu w Filadelfii kupiła
paczkę chipsów i zjadła je w pięć minut.
Fatalne posunięcie.

Po prawej stronie zauważyła recepcję. Chuda
jak szczapa

blondynka, z krótko ostrzyżonymi włosami i
grubymi kreskami

657/852

background image

wokół oczu, sprawdzała bilety i nazwiska na
liście. Hanna

zawahała się. Nie mogła znaleźć biletu.
Wiedziała, że gdy

spróbuje ich przekupić, odeślą ją z kwitkiem.
Zmrużyła oczy i

popatrzyła na rozświetlony namiot, który wy-
glądał jak wielki

urodzinowy tort. Seanowi nie ujdzie to na
sucho. Wejdzie tam, a ta chudzina w recepcji
me będzie miała nic d o powiedzenia.

238

Wzięła głęboki oddech i pędem przebiegła
obok recepcji.

— Hej — usłyszała za sobą głos. — Poczekaj!

658/852

background image

Ukryła się za kolumną. Umięśniony ochroni-
arz w smokingu

przebiegł obok i stanął, rozkładając bezrad-
nie ręce. Wzruszył

ramionami i powiedział coś do krótko-
falówki. Hanna poczuła

satysfakcję jak wtedy, gdy kradła biżuterię.

W środku roiło się od gości. Nigdy wcześniej
nie było tu tyle

ludzi. Większość dziewczyn na parkiecie
zdjęła buty i kręciła

nimi w powietrzu. Przy barze było równie
tłoczno. Przed

stanowiskiem zapisów na karaoke ustawiła
się olbrzymia kolejka.

Stoliki były nakryte do kolacji.

659/852

background image

Hanna chwyciła za łokieć Amandę William
son,

drugoklasistkę, która od jakiegoś czasu
próbowała się z nią zaprzyjaźnić.

— Heeej — twarz Amandy rozjaśniła się.

— Widziałaś Seana? - warknęła Hanna.

Amanda zrobiła zdziwioną minę. Wzruszyła
ramionami.

— Nie jestem pewna...

Hanna ruszyła dalej z bijącym sercem. Może
nie przyszedł.

Skręciła i prawie wpadła na kelnera niosące-
go olbrzymią tacę z serami. Wzięła gi-
gantyczny kawałek cheddara i wsadziła sobie

do ust. Przełknęła od razu, nawet nie poczuła
smaku.

660/852

background image

— Hanna! - Naomi Zeigler ubrana w złotą
sukienkę i za

bardzo opalona wołała do niej z daleka. —
Ale fajnie, że

wpadłaś! Myślałam, że nie przyjdziesz!

Hanna zmarszczyła czoło. Naomi stała wcze-
piona w Jamesa

Freeda.

— Przyszliście razem? - Hanna wskazała na
nich ręką.

Myślała, że to Naomi poderwała Seana.

Naomi skinęła głową. Nachyliła się do niej.

239

— Szukasz Seana? zdumiona pokręciła
głową. — Wszyscy o

661/852

background image

tym gadają. Nie mogłam uwierzyć.

Serce Hanny zabiło szybciej.

— Gdzie on jest?

— Spokojnie, jest tutaj.

James wyciągnął z wewnętrznej kieszeni
marynarki butelkę

po coli, pełną jakiegoś przezroczystego
płynu,

którego

dolał

do

soku

po-

marańczowego. Napił się i uśmiechnął.

— Wydawało mi się, że do siebie nie pasują
— ciągnęła

Naomi. — Mówiłaś, że nadal się przyjaźnicie,
tak? Powiedział ci, czemu się z nią umówił?

— Daj spokój — James szturchnął Naomi. -
Jest ładna. -Kto ?

662/852

background image

— zawołała Hanna.

Czemu

dowiadywała

się

o

wszystkim

ostatnia?

— O, tam — Naomi wskazała na drugi koniec
sali. Hannie

wydawało się, że tłum się rozstąpił i spec-
jalnie dla niej włączono reflektor. Przy
aparaturze do karaoke stał Sean i obejmował

wysoką dziewczynę w sukience w czarno-bi-
ałe grochy. Położył

dłoń na jej karku, a jej dłoń znajdowała się
niebezpiecznie

blisko

jego

pośladków.

Dziewczyna

odwróciła

się

i

Hanna

natychmiast

rozpoznała tę niezwykłą twarz elfa o orygin-
alnych rysach i granatowoczarnych włosach.
Ari a.

663/852

background image

Hanna wrzasnęła.

— O Boże, nie wiedziałam, że nie wiesz. —
Naomi objęła

Hannę

ramieniem,

jakby

chciała

pocieszyć.

Hanna wyrwała jej się i ruszyła pędem przez
salę w stronę Arii i Seana, którzy się obej-
mowali. Nie tańczyli, tylko się

obejmowali. Deb ile.

Hanna stała obok nich przez kilka sekund.
Aria otworzyła

jedno oko, a potem drugie. Westchnęła
cicho.

240

— Hm, hej, Hanno. Hannę przepełniał
gniew.

664/852

background image

— Ty... d zi wko . Sean zasłonił Arię.

— Uspokój się...

— Mam się uspokoić? — głos Hanny
wibrował. Wskazała na

Seana. Była tali zła, że trzęsły jej się ręce. —
Powiedziałeś... że nie przyjdziesz, bo wszyscy
koledzy przychodzą z

dziewczynami, a potem zrobiłeś mi to!

Scan wzruszył ramionami.

— /mieniłem zdanie.

Hanna poczuła ciepło na twarzy, jakby ją
spoliczkowano.

— Mieliśmy iść na ran d k ę w tym tygodniu!

— Mieliśmy iść na ko l a cj ę - poprawił ją
Sean. —Jak

665/852

background image

przyjaciele. — Uśmiechnął się do niej, jakby
była wychowanką

przedszkola dla dzieci opóźnionych w rozwo-
ju. — Zerwaliśmy z

sobą w piątek. Zapomniałaś?

Hanna zamrugała.

— I co? Teraz jesteś z nią?

— No... — Sean spojrzał na Arię. — Tak.

Hanna chwyciła się za brzuch. Zrobiło jej się
niedobrze. To

jakiś żart. Sean i Aria pasowali do siebie jak
legginsy do grubasa.

Spojrzała na sukienkę Arii. Miała rozpięty
zamek. Widać jej

było koronkowy stanik bez ramiączek.

666/852

background image

— Cycki ci wystają — warknęła i pokazała
palcem na dziurę.

Aria spojrzała w dół, zasłoniła dekolt dłońmi
i dopięła zamek.

— Skąd wzięłaś tę sukienkę? — zapytała
Hanna. — Z bazaru?

241

Aria wyprostowała się.

— Tak, a bo co? Spodobała mi się.

— Może — Hanna przewróciła oczami. — Ale
z ciebie

męczennica. - Spojrzała na Seana. — Zresztą
to was łączy.

Wiesz, że Sean ślubował czystość do trzydzi-
estego roku życia?

667/852

background image

Może i cię wymacał, ale na pewno nie pójdzie
na całość. Złożył

świętą obietnicę.

— Hanna! — uciszył ją Sean.

— Ja uważam, że jest ciotą i to dlatego. A ty
jak myślisz?

— Hanno... — W głosie Seana słychać było
błagalny ton.

— Co? - rzuciła Hanna. - Jesteś kłamcą. I
dupkiem.

Kiedy Hanna rozejrzała się, zauważyła tłum,
który zebrał się

wokół. Obok stali ci, którzy zawsze chodzili
na imprezy, i ci, którzy musieli się na nie
wpraszać. Dziewczyny powszechnie

668/852

background image

uważane za debilki, grubawi chłopcy, atrak-
cyjni tylko dlatego, że można ich było wyśmi-
ać, bogate dzieciaki, które wydawały

mnóstwo pieniędzy i wszyscy się za nimi
uganiali, bo byli piękni, interesujący albo po
prostu potrafili manipulować ludźmi.

W7szyscy się na nich gapili, spragnieni skan-
dalu. Słychać było szepty.

Hanna spojrzała ostatni raz na Seana, lecz
nic nie powiedziała.

Uciekła.

W łazience wepchała się na początek kolejki i
weszła do

środka.

— Suka! - zawołał ktoś, ale Hanna miała to w
nosie. Kiedy

669/852

background image

drzwi się za nią zamknęły, stanęła nad
sedesem

i natychmiast zwróciła chipsy i wszystko, co
zjadła tego

wieczoru. Kiedy skończyła, rozpłakała się.

Te miny. Ta lito ś ć. Hanna pozwoliła sobie
na łzy w

obecności innych. Kiedy wymyśliły siebie na
nowo razem z

Moną, ustaliły, że nigdy nie będą płakać na
oczach

242

innych ludzi. Poza tym była taka naiwna.
Naprawdę wierzyła,

że Sean do niej wróci. Po to poszła do kliniki
i do Klubu D,

670/852

background image

chciała się zmienić, a on... myślał już o kimś
innym.

Kiedy otworzyła drzwi do łazienki, nie było
już nikogo.

Panowała cisza. Słychać było, jak woda kapie
na posadzkę.

Hanna spojrzała do lustra, żeby sprawdzić,
jak fatalnie wygląda.

Westchnęła. Patrzyła na nią Hanna, której
nie znała. Gruba,

brązowowłosa, z pryszczami. Miała różowy
aparat na zębach i

mrużyła oczy, bo nie chciała nosić okularów.
Zakryła oczy z

przerażenia. „Ib sprawka A. — pomyślała. —
A. mi to robi". A potem przypomniała sobie
ostatnią wiadomość. Skoro do A.

671/852

background image

dotarła informacja, że Sean jest na balu z in-
ną dziewczyną, to znaczy... że A. gd z ie ś si ę
tu kr ęci.

-Hej.

Hanna poderwała się i odwróciła. W
drzwiach stała Mona.

Wyglądała olśniewająco w czarnej sukience,
której na pewno nie kupiła na ich wspólnych
zakupach. Miała włosy związane w

kucyk i promienną cerę. Hanna poczuła
wstyd. Pewnie miała

wymiociny wokół ust. Wróciła pędem do
kabiny.

— Poczekaj - Mona chwyciła ją za ramię.
Kiedy Hanna

odwróciła

się,

Mona

wyglądała

na

zatroskaną. - Naomi mówiła,

672/852

background image

że nie przyjdziesz.

Hanna znowu spojrzała w lustro. Tym razem
rozpoznała

siebie. Miała trochę czerwone oczy-, ale poza
tym wyglądała w

porządku.

— To przez Seana, prawda? - zapytała Mona.
— Zobaczyłam

ich, jak tu przyjechałam. Tak mi przykro.

Hanna zamknęła oczy.

— Czuję się jak idiotka.

243

— To on jest idiotą.

673/852

background image

Patrzyły na siebie. Hanna poczuła wyrzuty
sumienia. Przyjaźń

Mony wiele dla niej znaczyła, a ona tak ją
zaniedbała. Nawet nie pamiętała, o co się
pokłóciły.

— Tak mi przykro, Mon. Przepraszam za
wszystko.

— To mnie jest przykro - powiedziała Mona.
Objęły się

mocno.

— O Boże, tu jesteś.

Spencer Hastings podeszła do nich i wyrwała
Hannę z objęć

Mony.

Musimy pogadać. Hanna zwolniła uścisk.

674/852

background image

— Co? Czemu? — zapytała zirytowana. Spen-
cer zmierzyła

wzrokiem Monę.

— Nie tutaj. Chodź ze mną.

— Hanna nie musi nigdzie iść. — Mona
wzięła Hannę za rękę

i odciągnęła na bok.

— Tym razem musi — Spencer podniosła
głos. —To pilne.

Mona ścisnęła mocno ramię Hanny. Miała
ten sam

gniewny wyraz twarzy jak wtedy w centrum
handlowym,

jakby chciała powiedzieć: „Jeszcze jeden
sekret i przysięgam, że koniec z nami". Ale

675/852

background image

Spencer wyglądała na przerażoną. Coś się
stało. Coś poważnego.

— Przepraszam — powiedziała Hanna,
dotykając dłoni Mony.

— Zaraz wrócę.

Mona puściła jej ramię.

— Dobrze - powiedziała z pretensją w głosie i
podeszła do

lustra, żeby poprawić makijaż. — Nie spiesz
się.

244

29

WYRZUĆ TO Z SIEBIE

Spencer bez słowa wyprowadziła Hannę z
łazienki. Minęły

676/852

background image

grupkę ludzi. Zauważyła Arię stojącą samot-
nie przy barze.

— Ty też idziesz.

Hanna puściła dłoń Spencer.

— Jeśli ona idzie, to ja zostaję.

— Hanno, wszystkim powiedziałaś, że rzu-
ciłaś Seana! —

przypomniała jej Aria. — Na literaturze.

Hanna skrzyżowała dłonie na piersiach.

— Ale to nie znaczy, że chciałam, żebyś tu z
nim przy

chodziła. I mi go odbiła.

— Nikogo nie odbiłam! — krzyknęła Aria, un-
osząc w górę

677/852

background image

pięści.

Spencer przestraszyła się, że Aria zaraz rzuci
się na Hannę, i stanęła między nimi.

— Wystarczy — oznajmiła. — Przestańcie.
Trzeba znaleźć

Emily.

245

Zanim zdążyły zaprotestować, powlokła je
dalej. Minęły

wystawę rzeźb z lodu, kolejkę do karaoke i
aukcję biżuterii.

Spencer widziała Emily jakieś dwadzieścia
minut temu, a teraz

nie mogła jej znaleźć. Minęła Andrew, który
siedział z

678/852

background image

przyjaciółmi przy długim stole oświetlonym
światłem świec.

Zauważył ją i szybko odwrócił wzrok. Zaśmiał
się głośno i

przeciągle, najwyraźniej chciał, żeby Spencer
to usłyszała.

Poczuła wyrzuty sumienia, ale nie miała
teraz na to czasu.

Ścisnęła mocniej dłonie Hanny i Arii. Wokół
fontanny

zebrało się kilka osób i brodziło w niej na bo-
saka. Ani śladu

Emily. Przy wielkim posągu Pana Hanna
oznajmiła, że musi już

iść.

679/852

background image

— Nigdzie nie pójdziesz — powiedziała
kategorycznie

Spencer. Wepchnęła Arię i Hannę do jadalni.
— To dotyczy nas

wszystkich. Trzeba znaleźć Emily.

— Czemu to takie ważne? — jęknęła Hanna.
— Kogo to

obchodzi?

— Bo... — Spencer zawiesiła głos. — Ona
przyszła tu z

To-bym.

— I co z tego? — zapytała Aria. Spencer
wzięła głęboki

oddech.

680/852

background image

— Myślę... że Toby może chcieć ją skrzywdz-
ić. I nas

wszystkie.

Dziewczyny spojrzały na nią z przejęciem.

Czemu? — dopytywała się Aria z rękami na
biodrach. Spencer

wbiła wzrok w ziemię. Czuła kamień w
żołądku.

— Myślę, że A. to Toby.

— Na jakiej podstawie? — Aria mówiła coraz
gniewniej.

— Dostałam wiadomość od A. — wyjaśniła
Spencer.

-Twierdzi,

że

wszystkie

jesteśmy

w

niebezpieczeństwie.

681/852

background image

246

- Dostałaś wiadomość!? — piskliwie zawołała
Hanna. —

Myślałam,

że

miałyśmy

się

o

tym

zawiadamiać!

- Wiem — Spencer patrzyła na swoje buty od
Louboutina ze

spiczastymi noskami. W7 namiocie kilku
chłopaków urządziło

konkurs breakdance'u. Noel Kalin próbował
zrobić mostek, a

Mason Byers kręci! się na pupie. To miała
być ta

c ywili zo wan a impreza? — Nie wiedziałam,
co robić.

682/852

background image

Dostałam... dwie wiadomości. W pierwszej
zabroniono mi was

informować. Ale druga brzmiała tak, jakby
przysłał ją T oby... A teraz Toby przyszedł tu
z Emily, więc...

— Zaraz, dowiedziałaś się, że coś nam grozi, i
nic nie

zrobiłaś? - zapytała Hanna. Nic była rozg-
niewana, raczej

zdezorientowana.

- Nie wiedziałam, czy A. nie blefuje —
wyjaśniła Spencer.

Przeczesała

dłonią

włosy.

Gdybym

wiedziała...

- Ja też dostałam wiadomość - przyznała się
Aria. Spencer

683/852

background image

spojrzała na nią.

- Tak? Też o Tobym?

— Nie... — Aria ważyła każde słowo. — Spen-
cer, co robiłaś

w piątek w studiu jogi?

— W studiu jogi? — Spencer zmrużyła oczy.
— A co to ma...?

— Trudno uwierzyć, że to zbieg okoliczności
— ciągnęła

Aria.

— O czym ty mówisz? — wykrzyknęła
Spencer.

— Ario, czy twoja wiadomość dotyczyła
Seana? - wtrąciła się

Hanna.

684/852

background image

- N i e — rzuciła Aria w stronę Hanny i
palcem wygładziła

brwi.

- Cóż, szko d a ! — warknęła Hanna. — Też
dostałam

wiadomość od A., właśnie o Seanie! Ze jest
na balu z jakąś

dziewczyną... z to b ą !

247

— Dziewczyny... — ostrzegła je Spencer, bo
nie miała ochoty

wracać do tej kłótni. Zamyśliła się. — Zaraz,
zaraz. Kiedy

dostałaś wiadomość, Hanno?

— Dziś wieczorem.

685/852

background image

— A więc — Aria wskazała na Hannę. - Jeśli
dostałaś od A.

informację, że Sean jest na balu ze mną, to
znaczy, że...

— Ze A. gdzieś tu jest, wiem. — Hanna
posłała Arii

wymuszony uśmiech.

Serce Spencer zabiło szybciej. To się działo
naprawdę. A.

gdzieś tu się czai... A. to Toby.

— Chodźcie — Spencer poprowadziła je do
długiego ko-

rytarza, który wiódł prosto na aukcję.

Za dnia w korytarzu było bardzo ciasno.
Stało tu mnóstwo

686/852

background image

zabytkowych mebli, na ścianach wisiały port-
rety olejne jakichś bogatych staruchów,
podłogi skrzypiały. Ale wieczorem na

każdym stoliku stała świeczka do aromater-
apii, a ściany

dekorowano różnokolorowymi lamp kami.
Kiedy stanęły pod

niebieską żarówką, wyglądały jak trupy.

— Powtórzmy jeszcze raz — powiedziała po-
woli Aria. —

Dostałaś wiadomość, której miałaś nam nie
przekazywać. Ale

jaką wiadomość? Ze A. to Toby?

— Nie... — Spencer spojrzała na nie. Miałam
wam nie mówić

tego, co wiem o sprawie Jenny.

687/852

background image

Na twarzach dziewczyn pojawiło się przer-
ażenie. „Koniec

zabawy", pomyślała Spencer. Wzięła głęboki
oddech.

— Prawda jest taka... że Toby widział, jak Al-
ison odpala

petardę. Wiedział wszystko.

Aria cofnęła się o krok i wpadła na stolik.
Jakaś porcelanowa

figurka zachybotała się, a potem spadła na
podłogę

248

i rozbiła się na tysiąc kawałków. Żadna się
nie ruszyła, żeby ją sprzątnąć.

— Kłamiesz — wyszeptała Hanna.

688/852

background image

— Chciałabym.

— Co to znaczy, że Toby widział? — Arii
trząsł się głos. -Ali

mówiła coś innego.

Spencer złożyła dłonie.

— Mówił, że mnie widział. Mnie i Ali. Dziew-
czyny patrzyły

na nią okrągłymi oczami.

— Kiedy Jenna miała wypadek, a ja
wybiegłam, żeby

zobaczyć, co się dzieje, Toby podszedł do
mnie i do Ali. Po-

wiedział, że widział, jak Ali odpala petardę.

689/852

background image

Spencer trząsł się głos. Tyle razy ten koszmar
wracał do niej w snach. Traciła poczucie
rzeczywistości.

— Ali powiedziała mu wtedy, że widziała, jak
robi coś...

o kro p n e go ... i że powie wszystkim. Chyba
że Toby weźmie na siebie winę. Zanim uciekł,
powiedział, że nas dopadnie. Ale

następnego dnia przyznał się do winy.

Spencer położyła dłoń na karku. Czuła się
tak, jakby cofnęła

się w czasie do tamtej nocy. Czuła zapach si-
arki z zapalonej

petardy i woń świeżo skoszonej trawy. Widzi-
ała Ali z włosami

związanymi w kucyk, w kolczykach z pereł,
które dostała na

690/852

background image

jedenaste urodziny. W oczach poczuła łzy.

Przełknęła ślinę i mówiła dalej.

— Następna wiadomość brzmiała: „Ranisz
mnie, więc i ja cię

zranię'1. Zawierała też. ostrzeżenie, że A.
zjawi się, gdy będziemy się tego najmniej
spodziewały. Rano przyszedł do mnie do
domu

gliniarz i wypytywał o Ali. Właściwie
próbował przyprzeć mnie

do muru, jakby wiedział, że coś ukrywam.
Myślałam, że to

sprawa Toby'ego. A teraz przyszedł tu z
Emily. Boję się, że chce ją skrzywdzić.

249

691/852

background image

Aria i Hanna milczały. Arii zaczęły się trząść
ręce. Na jej szyi i policzkach pojawiły się
czerwone plamy.

— Czemu wcześniej nam nie powiedziałaś? —
Patrzyła z

ukosa na Spencer, szukając słów. - Kiedyś, w
siódmej klasie,

byłam z Tobym na warsztatach aktorskich!
Mógł mnie wtedy

skrzywdzić... albo nas wszystkie... A jeśli
naprawdę

zabił

Ali,

to

mogłyśmy

uratować!

— Niedobrze mi — jęknęła Hanna. Spencer
płynęły łzy po

policzkach.

— Chciałam wam powiedzieć, ale się bałam.

692/852

background image

— Czym Ali zaszantażowała Toby'ego? — py-
tała Aria. Nic

wiem — skłamała Spencer.

Bała się, że jeśli zdradzi sekret Toby'ego, z
nieba uderzy w nią piorun... Albo Toby się
pojawi i okaże się, że ma jakiś

nadnaturalny dar i może je podsłuchiwać w
każdej sytuacji. Aria patrzyła na swoje
dłonie.

— Toby wszystko wiedział — powtórzyła.

— A teraz... wrócił - Hanna zzieleniała na
twarzy.

— Wrócił — powtórzyła Spencer. — I jest
tutaj. A. to on. Aria

chwyciła dłoń Hanny.

— Chodź.

693/852

background image

— Dokąd idziecie? — zawołała nerwowo
Spencer. Nie

chciała tracić Arii z oczu.

Aria odwróciła się.

— Musimy znaleźć Emily — rzuciła. Uniosła
rąbek sukienki i

zaczęła biec.

250

30

POLA.

KUKURYDZY

TO

NAJSTRASZNIEJSZE MIEJSCE

W ROSEWOOD

Emily usiadła na ławeczce w szerokim
wykuszu na tarasie i

694/852

background image

patrzyła na palaczy, dziewczyny Wt zwiew-
nych sukienkach w pastelowych kolorach,
chłopców w eleganckich garniturach.

Kogo jeszcze wypatrywała? Nie była pewna.
Zacisnęła powieki i

szybko je otworzyła. Pierwszą osobą, jaką za-
uważyła, była Tara Kelley z czwartej klasy.
Miasta jasnorude włosy i piękną cerę.

Emily zacisnęła zęby i znowu zamknęła oczy.
Kiedy je

otworzyła, zobaczyła Oriego Case'a, bardzo
przystojnego

piłkarza. Tb ten facet. O tam.

Potem rzuciła jej się w oczy Rachel Firestein,
dziewczyna

podobna do żyrafy. Chloe Davis patrzyła
uwodzicielsko na

695/852

background image

swojego chłopaka, Chada Jakiegoś-tam, i
uroczo wydymała usta.

Elle Carmichael od niechcenia uniosła brodę.
Emily poczuła

zapach perfum Michaela Korsa.

251

Nigdy nie czuła tak ślicznego zapachu. Może
poza bananową

gumą do żucia.

To nie może być prawda. Nie.

— Co robisz? Obok stał Toby.

— Ja... — zająknęła się Emily.

— Wszędzie cię szukałem. Wszystko w
porządku? Emily

696/852

background image

ukryła się na tarasie, choć okropnie tam
wiało.

Okryła się szalem i grała sama z sobą w grę,
która miała

rozsądzić, czy woli facetów, czy dziewczyny.
Spojrzała na

Toby'ego. Chciała mu wyjaśnić, co się
właśnie stało. Opo-

wiedzieć o Benie, Mai, wróżce — o
wszystkim.

— Wiem, że to okropne, ale... Czy miałbyś
coś przeciwko

temu, żebyśmy już poszli?

Toby uśmiechnął się.

— Liczyłem, że to zaproponujesz. Pomógł
Emily wstać.

697/852

background image

Wychodząc, Emily zauważyła Spencer Hast-
ings na parkiecie.

Stała tyłem do niej. Chciała podejść i się
przywitać, ale Toby pociągnął ją za rękę i
poszła za nim. Spencer pewnie zadawałaby
pytania na temat A. Emily nie chciała o tym
teraz rozmawiać.

Kiedy wyjeżdżali z parkingu, Emily opuściła
szybę. W

powietrzu rozchodził się cudowny zapach ig-
ieł sosnowych i

nadchodzącego deszczu. Na niebie wisiał ol-
brzymi księżyc.

Powoli zasnuwały go gęste chmury. Na
zewnątrz było tak cicho,

że Emily słyszała, jak opony szumią na
asfalcie.

698/852

background image

252

— Na pewno wszystko w porządku? — zapy-
tał Toby.

— Tak — Emily spojrzała na niego. Powiedzi-
ał, że specjalnie

na tę okazję kupił nowy garnitur, a ona po
trzech godzinach

chciała jechać do domu. — Przepraszam, że
zepsułam imprezę.

— Nie ma sprawy — Toby wzruszył rami-
onami. Emily

obróciła w dłoniach pudełeczko z logo
Tiffany'ego.

Wzięła je z jednego ze stolików jako prezent
pożegnalny.

699/852

background image

— Nic się nie stało? — zapytał Toby. — Jesteś
taka milcząca.

Emily wypuściła powietrze z płuc. Minęli trzy
pola ku-

kurydziane. Dopiero wtedy się odezwała.

— Byłam u wróżki.

Toby uniósł brwi w niemym pytaniu.

— Powiedziała, że dziś wieczorem coś mi się
przydarzy, coś,

co zmieni moje życie — Emily próbowała się
uśmiechnąć.

Toby otworzył usta, ale nic nie powiedział.

— I w pewnym sensie wróżba się sprawdziła
— powiedziała

700/852

background image

Emily. — Wpadłam na Bena, mojego byłego
chłopaka. Tego,

który wtedy, w szatni... No wiesz. Chciał...
Sama nie wiem...

Chyba chciał mi zrobić przykrość.

— Co t a ki e go ?

— Już w porządku. Nic mi nie jest. On tylko...
— Emily trząsł

się

podbródek.

Nie

wiem.

Może

zasłużyłam.

— Czemu? — Toby mówił przez zaciśnięte
zęby. — Co

takiego zrobiłaś?

Emily rozwiązała kokardę na pudełku. Pier-
wsze krople

701/852

background image

uderzyły w przednią szybę. Wzięła głęboki
oddech. Naprawdę

ma zamiar mu to powiedzieć?

— Chodziłam z Benem. Kiedyś nakrył mnie,
jak całowałam

się z dziewczyną. Wyzwał mnie od lesb, a
kiedy

253

próbowałam go przekonać, że się myli, chciał
ode mnie

dowodu. Chciał, żebym się z nim całowała...
Wtedy ty wszedłeś

do szatni.

Toby wiercił się niespokojnie w fotelu.

702/852

background image

Emily musnęła palcami białą gardenię, którą
dostała od

Toby'ego.

— Chodzi o to, że może rzeczywiście jestem
lesbijką.

Faktycznie kochałam Alison DiLaurentis. Ale
myślałam, że tylko ją, że nie jestem lesbijką.
A teraz... sama nie wiem. Może Ben ma rację.
Może jestem lesbijką. Może nie potrafię
spojrzeć prawdzie w oczy.

Emily nie wierzyła, że właśnie mu wszystko
wyznała.

Popatrzyła na Toby'ego. Miał mocno zaciśn-
ięte usta. Pomyślała, że jeśli rzeczywiście
umawiał się z Ali, to teraz powinien się do
tego przyznać. Ale on zapytał tylko:

— Czego się tak bardzo boisz?

703/852

background image

— Czego!? zaśmiała się Emily. To chyba
oczywiste. — Nie

chcę być, no wiesz... lesbijką. — A potem
dodała ciszej: —

Wszyscy by się ze mnie śmiali.

Zatrzymali się przed znakiem stopu. Toby nie
ruszył dalej.

Zaparkował. Emily nie wiedziała, co się
dzieje.

— Co robisz?

Toby puścił kierownicę i patrzył na Emily
przez dłuższą

chwilę, tak długą, że poczuła się nieswojo.
Był smutny. Położyła dłoń na karku i spojrza-
ła przez okno. Droga była pusta. Po drugiej
stronie rozciągało się pole kukurydzy, na-
jwiększe w Rosewood.

704/852

background image

Deszcz padał coraz mocniej, ale Toby nie
włączył wycieraczek.

Woda rozmyła obraz za oknem. Nagle Emily
zapragnęła wrócić

do cywilizacji. Chciała, żeby auto ruszyło.
Żeby pojawił się jakiś dom.

254

Stacja benzynowa. Cokolwiek. Toby posmut-
niał, bo mu się

podobała, a teraz prawie zrobiła coming out.
Toby był

homofobem? Właśnie z tym musiałaby się
zmierzyć, gdyby

przyznała się, że jest lesbijką. Ludzie re-
agowaliby w ten sposób każdego dnia.

705/852

background image

— Nigdy cię to nie spotkało, prawda? - zapy-
tał wreszcie Toby.

— Nigdy nikt cię nie wyśmiewał?

— N-nie... — Wpatrywała się w twarz
Toby'ego, próbując

pojąć sens jego pytania. — Chyba nie. Ben
był pierwszy.

Rozległ się grzmot. Emily podskoczyła. Na
niebie ukazał się

zygzak błyskawicy, kilka kilometrów od nich.
W jej świetle

Emily zobaczyła, że Toby obracał w palcach
guzik od marynarki.

— Kiedy zobaczyłem dziś wszystkich tych
ludzi, zdałem

706/852

background image

sobie sprawę, jak ciężko mi było w Rose-
wood. Nienawidzili

mnie. Ale dziś wszyscy byli tacy mili, nawet
ci, którzy kiedyś mnie wyśmiewali. Robiło mi
się niedobrze. Zachowywali się

jakby nigdy mc. — Zmarszczył nos. — Nie
wiedzą, jakimi są

dupkami?

— Chyba nie — powiedziała Emily. Czuła się
skrępowana.

Toby spojrzał na nią.

— Widziałem tam jedną z twoich dawnych
przyjaciółek,

Spencer Hastings. — Błyskawica znowu prze-
cięła niebo, loby

707/852

background image

uśmiechnął

się

krzywo.

Wtedy

trzymałyście się razem.

Dawałyście popalić niektórym. Mnie... mojej
siostrze...

— Nie chciałyśmy... — rzuciła machinalnie
Emily.

— Emily — Toby wzruszył ramionami. — Tali
właśnie było.

Czemu nie? Byłyście najpopularniejsze w
szkole. Wolno wam

było tak postępować.

255

Czuła wyraźny sarkazm w jego głosie.
Próbowała się

uśmiechnąć, bo myślała, że żartuje. Ale on
już się nie uśmiechał.

708/852

background image

Dlaczego teraz o tym rozmawiali? Mieli
chyba rozmawiać o tym,

czy jest lesbijką.

— Przykro mi. Byłyśmy... takie głupie.
Robiłyśmy to, co

chciała Ali. Myślałam, że zapomniałeś o tym,
skoro umawiałeś

się z Ali rok później...

— Co ta kie go ? — Toby przerwał jej ostro.

Emily oparła się o szybę. Czuła ogień w
klatce piersiowej.

— Nie byłeś z Ali, no potem, w siódmej
klasie? Toby był

wstrząśnięty.

709/852

background image

— Nie mogłem na nią patrzeć — powiedział
cicho. — Nawet

teraz na dźwięk jej imienia robi mi się
niedobrze. — Przycisnął

skronie palcami i odetchnął głęboko. Spojrz-
ał na Emily

ciemnymi oczami. — Szczególnie po tym... co
zrobiła.

Emily patrzyła na niego badawczo. Znowu
rozległ się grzmot,

a wiatr huśtał łodygami kukurydzy. Wy-
glądały jak ręce, które

desperacko próbują coś złapać.

— Zaraz, o czym ty mówisz?

Zaśmiała się. Przesłyszała się? Modliła się w
duchu, żeby

710/852

background image

wszystko wróciło do normy.

— Słyszałaś — powiedział Toby bez cienia
emocji w głosie.

— Wiem, że się przyjaźniłyście i że ją
kochałaś. Ale szczerze

mówiąc, cieszę się, że ta suka nie żyje.

Emily poczuła się, jakby w powietrzu zab-
rakło tlenu. „Dziś

coś ci się przytrafi. Coś, co zmieni twoje
życie".

„Dawałyście

popalić

niektórym.

Mnie... mojej siostrze..." „Nawet teraz na
dźwięk jej imienia robi mi się niedobrze".

256

„PO TYM, CO ZROBIŁA". „Cieszę się, że ta
suka nie żyje".

Toby... wied zi ał ?

711/852

background image

Nie mogła zebrać myśli. Wi ed zi ał. Była tego
pewna

bardziej niż czegokolwiek w życiu. Zawsze to
czuła, próbowała

zignorować wszystkie dowody, choć narzu-
cały się z całą

oczywistością. Toby wiedział, co zrobiły len-
nie, ale nie

dowiedział się tego od A. Wiedział od dawna.
I nienawidził za to Ali. Znienawidziłby je
wszystkie, gdyby wiedział, że miały w

tym swój udział.

— O Boże — wyszeptała Emily.

Otworzyła drzwi i chwyciła dół sukienki,
kiedy wysiadała z

712/852

background image

auta. Krople deszczu kłuły ją jak igły. Jak
mogła się nie domyślić, że Toby miał ukryty
powód, by się do niej zbliżyć! Chciał

zrujnować jej życie.

— Emily? — Toby odpiął pas. - Dokąd...?

Usłyszała silnik. Toby jechał drogą, z ot-
wartymi drzwiami po

stronie pasażera. Rozejrzała się, próbując się
zorientować, gdzie jest. Weszła na pole
kukurydzy, nie dbając o to, że przemokła już
do suchej nitki.

— Emily! — wołał Toby. Ale ona biegła.

Toby zabił Ali. Toby to A.

257

31

713/852

background image

PO CO HANNIE SAMOLOT? PRZECIEŻ
NIE UMIE NIM

LATAĆ!

Hanna przeciskała się przez tłum, szukając
Emily. Spotkała

Arię i Spencer przy wielkich oknach, jak
rozmawiały z Gemmą

Curran,

koleżanką

Emily

z

drużyny

pływackiej.

— Przyszła z chłopakiem z Tate, prawda? —
Gemma wydęła

usta i zastanawiała się. — Wydaje mi się, że
wyszli.

Hanna spojrzała z lękiem na przyjaciółki.

— Co teraz? — wyszeptała Spencer. — Nie wi-
erny, dokąd

714/852

background image

mogła pójść.

— Próbowałam się do niej dodzwonić — pow-
iedziała Aria. —

Nie odbiera.

— O Boże — jęknęła Spencer i łzy napłynęły
jej do oczu. A

czego się spodziewałaś? — wycedziła Aria
przez zęby. — To ty

do tego doprowadziłaś.

Hanna

nigdy

nie

widziała

Arii

tak

rozgniewanej.

258

— Wiem — Spencer spuściła głowę. —
Przepraszam.

715/852

background image

Rozległ się huk grzmotu. Wszyscy wyjrzeli na
zewnątrz i

obserwowali, jak wiatr szarpie drzewami i za-
czyna padać deszcz.

— Jasna cholera — Hanna usłyszała jakiś
dziewczęcy głos. —

Już po sukience.

Hanna spojrzała na przyjaciółki.

Znam kogoś, kto nam pomoże. To gliniarz.

Rozejrzała się. Miała nadzieję, że oficer
Wilden, który

zaaresztował ją za kradzież bransoletki u
Tiffany'ego, a potem samochodu pana Ackar-
da, i który przespał się z jej mamą,

przyszedł na bal. Ale ochronę balu zapewni-
ała Liga Myśliwska.

716/852

background image

Policję wezwano by tylko w jakiejś poważnej
sprawie. W

zeszłym roku jakiś pijany czwartoklasista
uciekł ze skradzioną z aukcji bransoletką. I
nawet wtedy poprzestali na pozostawieniu
grzecznej wiadomości na jego poczcie
głosowej, prosząc, by

oddał ich własność.

— Nie możemy iść na policję - syknęła Spen-
cer. - Ten gliniarz

rano

zachowywał

się

dziwnie.

Pewnie

podejrzewają, że to my

zabiłyśmy Ali.

Hanna wpatrywała się w kryształowy żyran-
dol. Jacyś chłopcy

rzucali w niego serwetkami, żeby wprawić w
ruch kryształy.

717/852

background image

— Dostałaś wiadomość, że ktoś ma zamiar
cię zranić,

dosłownie, prawda? To chyba wystarczy?

— Pod nią widniał podpis A.. Ale my ponoć
też kogoś ranimy.

Jak to wyjaśnisz?

— Jak się upewnić, że nic jej nie jest? —
zapytała Aria,

podciągając sukienkę.

Hanna zauważyła, że suwak nadal był
niedopięty.

259

— Może jedźmy do niej? — zaproponowała
Spencer.

718/852

background image

— Mogę jechać z Seanem w każdej chwili —
zgłosiła się na

ochotnika Aria.

Hanna otworzyła szeroko usta.

— Opowiesz o tym Seanowi?

— Nie! — zawołała Aria, przekrzykując
deszcz i piosenkę

Natashy Bedingfield. Hanna widziała, jak
nad budynkiem

gromadzą się ciemne chmury. — Nic mu nie
powiem. Jakoś to

wytłumaczę. Niczego się nie dowie.

— Idziecie na jakieś afterparty? — zadrwiła
Hanna. Aria

popatrzyła na nią jak na wariatkę.

719/852

background image

— Myślisz, że po tym wszystkim poszłabym
na afterparty?

— A gdyby nic się nie stało, to byś poszła?

— Daj spokój. — Spencer położyła swoją
chłodną, szczupłą

dłoń na ramieniu Hanny.

Hanna zacisnęła zęby, wzięła kieliszek szam-
pana z tacy i

wypiła duszkiem. Nie mogła dać za wygraną.
To niemożliwe.

— Jedź do domu Emily — powiedziała Spen-
cer do Arii. — Ja

będę do niej dzwonić.

— A jak się okaże, że loby jest u niej? — zapy-
tała Aria. —

720/852

background image

Mam go przyprzeć do muru i... zapytać, czy
on to A.?

Hanna spojrzała na przyjaciółki. Miała
ochotę skopać

Toby'emu tyłek. Skąd dowiedział się o Kate?
O jej ojcu? O jej

kradzieżach? O tym, że to Sean ją rzucił, a
ona zmuszała się do wymiotów? Dlaczego ją
tak poniżał!? Bała się. Jeśli Toby to A.

— i wiedział o wszystkim — to pewnie
naprawdę chce je

skrzywdzić. To... miało sens.

— Musimy się upewnić, że Emily nic nie
grozi — powiedziała

Spencer. - Jeśli za jakiś czas jej nie
znajdziemy,

721/852

background image

260

damy znać policji anonimowo. Powiemy, że
widziałyśmy, jak

Toby robi jej krzywdę. Nie podamy żadnych
szczegółów.

— Jak przyjdą po niego gliny, to się domyśli,
że to my

dałyśmy im cynk — powiedziała Hanna. — A
wtedy opowie im o

sprawie Jenny.

Już widziała siebie w poprawczaku, w
pomarańczowym

dresie, jak rozmawia z ojcem przez grubą
szybę.

— A jeżeli przyjdzie po nas? — zapytała Aria.

722/852

background image

— Musimy ją znaleźć, nim stanie się coś
złego - przerwała jej

Spencer.

Hanna

spojrzała

na

zegar.

Wpół

do

jedenastej.

— Ja wychodzę — ruszyła w kierunku drzwi.
— Zadzwonię

do ciebie, Spencer.

Nie odezwała się do Arii. Nie mogła na nią
patrzeć. A

szczególnie na wielką malinkę na jej szyi.

Kiedy wychodziła, Naomi Zeigler złapała ją
za rękę.

— Han, jeśli chodzi o to, co powiedziałaś
wczoraj na meczu

723/852

background image

— patrzyła na nią wielkimi, współczującymi
oczami, jakby

prowadziła talk-show — to są grupy wsparcia
dla bulimiczek.

Pomogę ci poszukać.

— Spieprzaj — rzuciła Hanna, nawet się nie
zatrzymując.

Hanna wbiegła z taksówki do pociągu cała
przemoknięta.

Miała ciężką głowę. W każdej szybie widziała
odbicie siebie z

siódmej klasy. Zamknęła oczy.

Kiedy je otworzyła, pociąg stał. Światła
zgasły. Jarzyły się

tylko fluorescencyjne znaki przy drzwiach.
Ale napisy głosiły

724/852

background image

PATRZ.

261

Po lewej stronie rozciągał się las. Nad drze-
wami jaśniał wielki księżyc. Dopiero przed
chwilą przestało padać. Tory biegły

wzdłuż autostrady numer 30. Zazwyczaj był
na niej straszny

ruch, ale teraz na skrzyżowaniu nie stało ani
jedno auto.

Rozejrzała się po pociągu. Wszyscy pas-
ażerowie spali.

- Nie śpią - usłyszała jakiś głos. — Nie żyją.
Podskoczyła. To był Toby. Nie widziała
dokładnie jego

twarzy, ale wiedziała, że to on. Powoli pod-
niósł się z siedzenia i podszedł do niej.

725/852

background image

Lokomotywa zagwizdała i Hanna się obudz-
iła. Nie było

żadnych napisów. Pociąg jechał w stronę
miasta. Za oknem raz

po raz pojawiały się błyskawice. Widziała, jak
lamie się gałąź i spada na ziemię. Dwie si-
wowłose staruszki siedzące przed nią

komentowały każdy piorun.

— Ojejku! Ale głośny!

Hanna przyciągnęła kolana do brody. Wys-
tarczyło małe

wyznanie na temat Toby'ego, a świat
rozpadał się na kawałki. I wpędzał cię w
paranoję.

Nie wiedziała, jak zareagować na tę wiado-
mość. Nie po trafiła

726/852

background image

reagować spontanicznie, jak Aria. Musiała
wszystko rozważyć.

Owszem, była zła na Spencer. I bała się
Toby'ego. Teraz jednak mogła myśleć tylko o
Jennie. Wiedziała? Przez cały czas?

Wiedziała, że to Toby zabił Ali?

Hanna widziała Jennę zaraz po wypadku.
Tylko raz. Nigdy się

do tego nie przyznała. Kilka tygodni przed
zniknięciem Ali

urządziła przyjęcie w ogrodzie. Przyszli wszy-
scy, którzy się

liczyli, nawet kilka starszych dziewczyn z
drużyny hokejowej

Ali.

Wtedy

po

raz

pierwszy

Hanna

rozmawiała z Seanem. O

727/852

background image

filmie Gladiator. Hanna opowiadała właśnie,
jak bardzo bała się w kinie, kiedy Ali do nich
podeszła.

262

Spojrzała na Hannę tak, jakby chciała pow-
iedzieć: „Huuura!

Wreszcie

z

nim

rozmawiasz!".

Hanna

opowiadała dalej:

— A jak wyszliśmy z tatą z kina, o Boże, tak
się bałam, że

poszłam do łazienki i musiałam się wyrzygać.

Wtedy Ali szturchnęła ją i powiedziała.

— Ostatnio miałaś z tym problem, no nie?
Hanna zbladła.

- Co ?

728/852

background image

To było kilka tygodni po wizycie w Annapol-
is. Ali musiała

ściągnąć na siebie uwagę Seana.

— Oto Hanna — powiedziała, a potem wsadz-
iła sobie palec

do gardła, zacharczała, a potem zaczęła
chichotać.

Sean się nie śmiał, tylko patrzył to na jedną,
to na drugą,

wyraźnie zmieszany.

— Muszę... — wymamrotał i uciekł do
przyjaciół.

— Czemu to zrobiłaś? - zapytała Hanna ze
zgrozą w głosie.

— Och, Hanno — powiedziała Ali, obracając
się na pięcie. —

729/852

background image

Nie znasz się na żartach?

Nie, na takich się nie znała. Przeszła na drugi
koniec tarasu

oddychając ciężko. I nagle znalazła się twarzą
w twarz z Jenną Cavanaugh.

Jenna w ciemnych okularach i z białą laską
stała na skraju

posesji rodziców. Hannie zaschło w gardle.
Czuła się tak, jakby zobaczyła ducha.
„Naprawdę oślepła", pomyślała. Wydawało
jej się, że to się nie wydarzyło naprawdę.

Jenna stała przy krawężniku. Gdyby widzi-
ała, patrzyłaby

prosto na wielką dziurę w ogrodzie Ali, gdzie
budowano właśnie altanę. To tam w zeszłym
roku robotnicy znaleźli ciało Ali.

Hanna patrzyła na Jennę, a ta zdawała

730/852

background image

263

się odwzajemniać spojrzenie. I nagle dotarło
do niej, że wtedy właśnie zajęła miejsce
Jenny, a Ali zajęła jej miejsce. Ali nie miała
powodu, żeby z niej drwić. Po prostu mo gł a
to robić. Tak się zamyśliła, że musiała oprzeć
się o ogrodzenie.

Znowu spojrzała na Jennę. „Tak mi przykro",
powiedziała

bezgłośnie. Oczywiście Jenna nie zare-
agowała. Nie widziała.

Hanna nigdy nie cieszyła się tak bardzo na
widok świateł

Filadelfii. Wreszcie była daleko od Rosewood

i Toby’ego. Miała dość czasu, żeby wrócić do
hotelu, zanim

731/852

background image

tata, Isabel i Kate wrócą z teatru. Może
weźmie kąpiel. W

minibarze powinna znaleźć coś na pociechę.
Coś mocniejszego.

Może nawet opowie Kate, co się wydarzyło,
zamówią do pokoju

butelkę szampana i razem wypiją.

Hanna nigdy się nie spodziewała, że coś
takiego przyjdzie jej

do głowy.

Otworzyła drzwi, weszła do pokoju i... prawie
wpadła na ojca.

Stał pod drzwiami i rozmawiał przez telefon.

— Och! — krzyknęła. Ojciec odwrócił się.

732/852

background image

Właśnie

wróciła

-

powiedział

do

słuchawki, a potem

wyłączył telefon. Spojrzał zimno na Hannę.
— Witaj.

Hanna zamrugała. Obok ojca zobaczyła Isa-
bel i Kate.

Siedziały na kanapie i czytały gazety dla
turystów.

— Cześć — powiedziała niepewnie. — Czy
Kate powiedziała

wam, że jadę...

— Na Bal Lisa? — przerwała Isabel.

Hanna otworzyła usta. Za oknem rozległ się
kolejny grzmot.

733/852

background image

Spojrzała desperacko na Kate, która siedziała
dostojnie, z dłońmi złożonymi na udach i
wysoko uniesioną

264

głową. Powiedziała? Wyraz jej twarzy mówił,
że tak. Hanna

poczuła się tak, jakby dostała czymś ciężkim
w głowę.

— Musiałam jechać.

— No jasne — tata położył dłonie na stole. —
Trudno

uwierzyć, że w ogóle wróciłaś. Myśleliśmy, że
znowu będziesz

się bawić do rana... ukradniesz jakieś auto. A
może samolot? I zabijesz prezydenta?

— Tato... — powiedziała błagalnym tonem.

734/852

background image

Nigdy nie widziała ojca w takim stanie.
Koszula wystawała

mu ze spodni, miał krzywo włożone skarpetki
i jakąś smugę za

uchem. I był w ści e kł y. Nigdy tak na nią nie
krzyczał.

— Wyjaśnię wszystko... — zaczęła. Ojciec
przycisnął dłonie

do skroni.

— To też wyjaśnisz?

Sięgnął do kieszeni. Powoli otworzył dłoń.
Leżało na niej

opakowanie percocetu. Nienaruszone. Kiedy
Hanna sięgnęła po

nie, ojciec zamknął natychmiast dłoń.

735/852

background image

— O, co to, to nie.

Hanna wskazała palcem na Kate. — Ona mi
to zabrała.

Chciała!

— Sama mi dałaś — powiedziała spokojnie
Kate.

Była pewna siebie i patrzyła na Hannę tak,
jakby ją na czymś

przyłapała. Jakby chciała powiedzieć: „Nawet
nie próbuj wkraść się do naszego życia".
Hanna pożałowała swojej naiwności. Kate
nie zmieniła się ani na jotę.

— Po pierwsze, po co ci te pigułki? — zapytał
ojciec. A potem

uniósł w górę dłoń. — Nie. Nieistotne. Nie
chcę wiedzieć. -

736/852

background image

Zamknął oczy. — Przestałem cię rozumieć,
Hanno. Niestety.

Coś pękło w Hannie.

265

— Nic dziwnego! — wrzasnęła. — Nie chciało
ci się za-

dzwonić przez cztery pieprzone lata!

W pokoju zapanowała grobowa cisza. Nikt
nie ośmielił się

poruszyć. Kate położyła dłonie na czasop-
iśmie. Isabel zamarła z palcem przytkniętym
jakoś dziwnie do ucha. Ojciec otworzył

usta, ale nie powiedział ani słowa.

Ktoś zapukał do drzwi. Wszyscy poderwali
się na równe nogi.

737/852

background image

W progu stała pani Marin. Rzadko wyglądała
tak źle. Miała

mokre włosy. Była bez makijażu. Ubrała się
tylko w zwykły

T-shirt i dżinsy. A przecież nawet do sklepu
ubierała się

elegancko.

— Idziesz ze mną - popatrzyła na Hannę zm-
rużonymi oczami,

ale nawet nie spojrzała na Isabel i Kate.

Hanna zastanawiała się, czy to pierwszy raz,
kiedy wszyscy

się spotykają.

Kiedy mama zobaczyła percocet w dłoni ojca,
zbladła.

738/852

background image

— Powiedział mi o tym, kiedy tu jechałam.

Hanna spojrzała na ojca przez ramię, ale stał
ze spuszczoną

głową. Nie wyglądał na rozczarowanego. Był
raczej... smutny.

Bezradny. Zawstydzony.

— Tato... — szepnęła desperacko i wyrwała
się mamie. —

Naprawdę muszę iść? Chcę zostać. Chcę ci
opowiedzieć, co się

ze mną dzieje. Myślałam, że cię to obchodzi.

— Za późno — powiedział ojciec metalicznym
głosem. —

Pojedziesz z mamą do domu. Może ona
przemówi ci do rozsądku.

739/852

background image

Hanna zaśmiała się.

— Myślisz, że ona przemówi mi do rozsądku?
Ona... sypia z

gliniarzem, który mnie aresztował w zeszłym
tygodniu. W dni

powszednie wraca czasem do domu o drugiej

266

nad ranem. Kiedy jestem chora, każe mi dz-
wonić do szkoły i

ją udawać, bo nie ma czasu się tym zająć i...

— Hanno! — krzyknęła mama, ściskając ram-
ię córki. Hanna

miała mętlik w głowie. Sama nie wiedziała,
czy mówiąc to

740/852

background image

wszystko, działa na swoją korzyść czy
niekorzyść. Czuła się

o szu kan a. Przez wszystkich. Miała dość by-
cia popychadłem.

— Chciałam ci tyle opowiedzieć. A nie mogę.
Proszę, pozwól

mi zostać. P ro sz ę.

Widziała, jak na szyi ojca drga jakiś mięsień.
Poza tym miał

zupełnie kamienną twarz. Podszedł do Isabel
i Kate. Wziął Isabel za rękę.

— Dobranoc, Ashley — powiedział do mamy
Hanny. Do

Hanny się nie odezwał.

267

741/852

background image

32

EMILY POTRAFI SIĘ BRONIĆ

Emily miała w oczach łzy szczęścia, kiedy
okazało się, że

drzwi do domu są otwarte. Od razu pobiegła
do pralni. Prawie się rozpłakała na widok
ciepłych, przytulnych, domowych wnętrz,

na widok serwetki z napisem CUDNY
BAŁAGAN!, wiszącej

nad pralką i suszarką, rzędu środków piorą-
cych i wybielających, płynu do płukania i
zielonych gumowców, które tata wkładał do

pracy w ogrodzie.

Zadzwonił telefon. Brzmiał jak krzyk. Emily
wzięła ręcznik ze

stosu, otuliła nim ramiona i odebrała.

742/852

background image

— Halo? — przerażał ją nawet ton jej głosu.

— Emily? — zapytał znajomy, zachrypnięty
głos. Emily

uniosła brwi.

— Spencer?

— O Boże — westchnęła Spencer. —
Szukałyśmy cię.

Wszystko w porządku?

— Nie wiem — odparła Emily drżącym
głosem.

268

Jak opętana biegła przez pole kukurydzy.
Deszcz zamienił je

743/852

background image

w błotnistą rzekę. Zgubiła but, ale biegła
dalej. Miała brudne nogi i sukienkę. Pole
graniczyło z lasem za jej domem. Przebiegła

wśród drzew. Dwa razy poślizgnęła się na
mokrej trawie, upadła i potłukła łokieć i bio-
dro. Piorun uderzył w drzewo jakieś dziesięć
metrów od niej. Gałęzie z hukiem spadły na
ziemię. Wiedziała,

jak niebezpiecznie jest w lesie w Laką po-
godę, ale nie mogła się zatrzymać. Bała się,
że Toby ją goni.

— Emily, nigdzie się nie ruszaj — pouczyła ją
Spencer. —

Trzymaj się z dala od Toby'ego. Wyjaśnię ci
wszystko później,

ale na razie zarygluj drzwi i...

744/852

background image

— Toby to chyba A. — przerwała jej Emily.
Mówiła szeptem.

Głos jej drżał. - T chyba zabił Ali.

— Wiem, ja też tak myślę — powiedziała
Spencer po chwili.

— Co? — pisnęła Emily.

Skuliła się na dźwięk kolejnego pioruna.
Spencer nie

odpowiedziała. Rozmowa została przerwana.

Emily położyła słuchawkę na suszarce. Spen-
cer wie d zia ła ?

Jej własne odkrycie przeraziło ją jeszcze
bardziej. Teraz okazało się prawdopodobne.
Nagle usłyszała wołanie.

— Emily! Emily!?

745/852

background image

Zamarła. Głos dochodził z kuchni. Pobiegła
tam i zobaczyła

Toby'ego z dłońmi przyciśniętymi do oszklo-
nych drzwi. Deszcz

zmoczył mu garnitur i włosy. Cały się trząsł.
Na jego twarz padał

cień. Emily krzyknęła.

— Emily! — powtórzył Toby.

Próbował otworzyć drzwi, ale Emily szybko
je zaryglowała.

269

— Odejdź — syknęła.

A jeśli podpali dom. Włamie się. Udusi Emily
we śnie. Skoro

zabił Ali, to był zdolny do wszystkiego.

746/852

background image

— Przemokłem do suchej nitki! — zawołał. —
Wpuść mnie.

— Nie mogę teraz z tobą rozmawiać. Proszę,
loby, błagam, idź

sobie.

— Czemu uciekłaś!? — Toby wyglądał na

zdezorientowanego. Musiał krzyczeć, bo za-
głuszał go deszcz. —

Nie wiem, co się stało w aucie. Ja tylko...
Zrobiło mi się przykro na widok tych ludzi.
Ale to stare dzieje. Przepraszam.

Mówił słodkim głosem, co tylko pogarszało
sprawę. Znowu

próbował otworzyć drzwi.

— Nie! krzyknęła Emily i zaczęła szukać
czegoś, co mogłoby

747/852

background image

jej posłużyć do obrony. Ciężki ceramiczny
talerz z kurczątkami.

Wielki nóż kuchenny. Może w szafce znajdzie
coś jeszcze...

— Proszę — tak się trzęsła, że nie mogła ustać
na nogach. -

Odejdź.

— Chcę ci oddać torebkę. Zostawiłaś ją w
samochodzie.

— Włóż ją do skrzynki na listy.

Nie wygłupiaj się — Toby zaczął walić nerwo-
wo w drzwi. -

Podejdź do drzwi i wpuść mnie!

Emily podniosła ciężki talerz ze stołu i za-
słoniła się nim jak tarczą.

748/852

background image

— Odejdź!

Toby odgarnął z twarzy mokre włosy.

— To, co powiedziałem w samochodzie, źle
zabrzmiało.

Przepraszam, jeśli powiedziałem coś, co...

— Za późno — przerwała mu Emily.
Zamknęła oczy. Chciała,

żeby to wszystko okazało się tylko złym
snem. -Wiem, co jej

zrobiłeś.

Toby zamarł.

270

— Zaraz. O czym ty mówisz?

— Słyszałeś. Wie m. Co . J ej. Zro b i łe ś.

749/852

background image

Toby otworzył usta. Deszcz uderzał w szyby
coraz mocniej.

Oczy Toby'ego wyglądały jak dwa puste
otwory

— Niby skąd wiesz? — mówił drżącym
głosem. — Nikt... nikt

tego nie wie. To było... dawno temu, Emily.

Emily brakło słów. Wydawało mu się, że jest
taki sprytny, że

ujdzie mu to na sucho?

— No to chyba twój sekret wyszedł na jaw.

Toby zaczął chodzić tam i z powrotem po
ganku, odgarniając z

twarzy mokre włosy.

750/852

background image

— Emily, zrozum, byłem młody. I... miałem
mętlik w głowie.

Żałuję, że to zrobiłem...

Emily poczuła żal. Nie chciała, żeby okazało
się, że to Toby

zabił Ali. Pomógł Emily, kiedy spadła z row-
eru, obronił ją przed Benem i był taki biedny,
kiedy stał pośrodku parkietu na Balu

Lisa. Może faktycznie żałował tego, co zrobił.
Może miał mętlik w głowie.

Emily przypomniała sobie tę noc, kiedy za-
ginęła Ali. Była

piękna pogoda, wspaniały początek łata. Mi-
ały jechać do Jersey Shore w następny week-
end, miały bilety na koncert No Doubt w

lipcu, a Ali zamierzała w sierpniu urządzić
wielkie przyjęcie z okazji swoich trzynastych

751/852

background image

urodzin. Wszystko to zniknęło, kiedy tylko
Ali przeszła przez próg domku Spencer.

Pewnie Toby zaszedł ją od tyłu. Uderzył
czymś ciężkim w

głowę. Może coś do niej mówił. Potem wrzu-
cił ją do dołu.

Chyba... czymś przysypał ciało, skoro tak
długo nie udawało się go znaleźć. Tak to
było? A jak już skończył, to wsiadł na rower i
odjechał? Wrócił do Maine, gdzie spędził
resztę lata?

Obserwował poszukiwania z miską popcornu
na kolanach, jakby

oglądał jakiś serial?

271

„Cieszę się, że ta suka nie żyje". Emily w ży-
ciu nie słyszała czegoś tak okropnego.

752/852

background image

— Proszę! — wołał Toby. — Drugi raz tego
nie wytrzymam...

Nie dokończył zdania. Nagle zakrył twarz
dłońmi i pobiegł w

stronę lasu za domem.

Zapadła cisza. Emily rozejrzała się. Kuchnia
lśniła czystością.

Rodzice pojechali na weekend do Pittsburga,
w odwiedziny do

babci Emily, a mama zawsze sprzątała przed
wyjazdem. Carolyn

jeszcze nie wróciła od Tophera.

Była sama.

Emily pobiegła do frontowych drzwi. Były za-
ryglowane, ale

753/852

background image

na wszelki wypadek zamknęła je na łańcuch.
I upewniła się, czy są zamknięte. Przypomni-
ała sobie o drzwiach do garażu. Kiedyś

zamek się zepsuł, a tata ociągał się z
naprawą. Dostatecznie silna osoba mogła je
otworzyć.

Wtedy przypomniała sobie, że Toby ma jej
torebkę. To

znaczy... że ma też jej klucze.

Wykręciła numer na policję. W słuchawce
nie było słychać

sygnału. Odwiesiła ją, ale sygnał się nie po-
jawił. Czuła, jak

uginają się pod nią kolana. Pewnie burza zer-
wała linię

telefoniczną.

754/852

background image

Stała nieruchomo w korytarzu przez kilka
sekund. Nie mogła

się opanować. Czy Toby zaciągnął Ali za
włosy? Czy żyła

jeszcze, kiedy wrzucił ją do tego dołu?

Pobiegła do garażu i rozejrzała się. W rogu
stał stary kij

bejsbolowy. W jej rękach wydawał się ciężki i
solidny. Wyszła na ganek, zamknęła za sobą
drzwi zapasowym kluczem z kuchni i

usiadła na huśtawce, z kijem w ręku. Było zi-
mno. Widziała, jak pająk buduje swoją pa-
jęczynę na balustradzie. Bała się pająków, ale
musiała być dzielna. Nie pozwoli, żeby jej też
Toby zrobił

krzywdę.

272

755/852

background image

33

I

KTO

TU

JEST

NIEGRZECZNĄ

SIOSTRZYCZKĄ?

Następnego ranka Spencer wzięła prysznic i
wróciła do

swojego pokoju. Zauważyła otwarte okno. Na
oścież. Zasłona

powiewała na wietrze.

Podbiegła do okna. Poczuła, jak coś ściska ją
w gardle.

Uspokoiła się trochę po rozmowie z Emily,
ale i tak czuła się

nieswojo. W jej domu nie podnoszono rolet,
żeby do środka nie

wlatywały ćmy, które mogły zniszczyć
kosztowne dywany.

756/852

background image

Zamknęła nerwowo okno, zajrzała pod łóżko
i do szafy. Nikogo.

Kiedy odezwał się jej telefon, o mało nie
wyskoczyła ze skóry.

Znalazła go w fałdach sukienki z wczoraj,
którą rzuciła na

podłogę. Dawna Spencer Hastings nigdy by
tak nie postąpiła.

Dostała mail od Squidwarda.

Droga Spencer,

Dziękuję za pracę domową, Przeczytałem ją i
bardzo mi się

podoba. Do zobaczenia w poniedziałek,
McAdam

273

757/852

background image

Spencer opadła na łóżko. Serce biło jej
mocno, ale miarowo.

Za oknem zaczynał się piękny, wrześniowy,
chłodny dzień. W

powietrzu unosił się zapach jabłek. Mama w
słomkowym

kapeluszu i podwiniętych dżinsach szła na
koniec podjazdu z

sekatorem, żeby podciąć gałęzie krzewów.

Nie miała siły do tej... przemiłej atmosfery.
Zadzwoniła do

Wrena. Może uda im się wcześniej spotkać.
Musiała wyjechać z

Rosewood. Telefon zadzwonił kilka razy.
Rozległ się jakiś hałas, a potem Wren
powiedział:

758/852

background image

— Halo?

— To ja, Spencer.

— Spencer? — Wren mówił bełkotliwie.

— Tak - nagle zirytowała się. Nie poznawał
jej głosu?

— Mogę oddzwonić później? - ziewnął. —
Trochę jeszcze...

śpię.

— Musimy pogadać. Wren westchnął. Spen-
cer zmiękła.

— Przepraszam. Możemy teraz pogadać? —
Chodziła tam i z

powrotem po pokoju. — Chcę usłyszeć jakiś
przyjazny głos.

759/852

background image

Wren nic nie mówił. Spencer sprawdziła, czy
przypadkiem

coś nie przerwało połączenia.

— Słuchaj — powiedział wreszcie. - Niełatwo
mi to

powiedzieć, ale chyba jednak nam nie
wyjdzie.

Spencer nie wierzyła własnym uszom. -Co?

— Myślałem, że narn się uda. — Wren mówił
jak robot. -Ale

jesteś dla mnie za młoda. Nie wiem. Żyjemy
w dwóch różnych

światach.

274

760/852

background image

Pokój zawirował wokół niej. Ścisnęła telefon
tak mocno, że

zbielały jej kostki palców.

— Co takiego? Jeszcze parę dni temu ci się to
podobało!

— Wiem, ale... Boże, to takie skomplikow-
ane... Spotykam się

z kimś.

Na kilka sekund mózg Spencer zupełnie się
wyłączył.

Zapomniała języka w gębie. Wydawało jej
się, że nie może

złapać tchu.

— Uprawiałam z tobą seks — wyszeptała.

761/852

background image

— Wiem. Przykro mi. To najlepsze rozwiąz-
anie. Najlepsze...

dla kogo? W tle usłyszała, że ekspres do kawy
Wrena właśnie się wyłączył.

— Wren — powiedziała błagalnie. — Czemu
mi to robisz?

Ale on się już rozłączył. Na ekranie pojawił
się napis

POŁĄCZENIE

ZAKOŃCZONE.

Spencer

trzymała telefon w

wyciągniętej dłoni. -Hej!

W drzwiach stała Melissa. Wyglądała jak
małe słoneczko w

żółtym T-shircie J. Crew i pomarańczowych
szortach Adidas.

— Jak było? -Co?

762/852

background image

— Bal Lisa. Fajnie?

Spencer próbowała ukryć kłębiące się w niej
emocje.

— A, tak, super.

— Wystawiali na aukcji paskudną biżuterię?
Jak Andrew?

Andrew. Chciała mu wszystko wyjaśnić, ale
przeszkodził jej

Toby. Spencer wyszła z balu, kiedy tylko
dodzwoniła się do

Emily. Wynajęła jeden z samochodów, które
krążyły przed

Kingman Hall. Rodzice oddali jej karty
kredytowe, więc miała

czym zapłacić.

763/852

background image

275

Miała wyrzuty sumienia, gdy wyobraziła
sobie, co musi czuć

Andre w. Wiele ich łączyło, mieli mnóstwo
zajęć, na nic nie

starczało im czasu. Me z Wrenem łączyło ją
coś szczególnego...

Andrew chyba zwariował, jeśli myślał, że
Spencer zacznie z nim chodzić.

Otworzyła szeroko oczy. A może to ona
zwariowała, myśląc,

że może być szczera z Wrenem? Jakim trzeba
być dupkiem, żeby

zerwać z dziewczyną przez telefon?

Melissa usiadła obok niej na łóżku, czekając
na odpowiedź.

764/852

background image

- Andrew jest okej — Spencer nie mogła
pozbierać myśli. —

Bardzo, hm, rycerski.

— Co podali na kolację?

— Przepiórki — zmyśliła Spencer na
poczekaniu, bo nie miała

pojęcia, co było w menu.

— Było romantycznie?

Spencer próbowała przypomnieć sobie jakieś
urocze

wydarzenia z udziałem Andrew. Wspólny
aperitif. Dziki taniec

do piosenki Shakiry. Nagle ją olśniło. A jakie
to ma znaczenie?

To już nieważne.

765/852

background image

Czarne myśli odpływały. Melissa siedziała na
łóżku. Tak

słodko próbowała naprawić ich relacje. In-
teresowała się, jak było na balu, prosiła rodz-
iców, żeby wybaczyli Spencer... A ona jej
odpłaciła, odbijając Wrena i kradnąc jej
pracę domową. Nawet

Melissa na to nie zasługiwała.

— Muszę ci coś powiedzieć — wypaliła. —
Widziałam się z...

Wrenem.

Melissa ani drgnęła, więc Spencer mówiła
dalej.

— Kilka razy, w zeszłym tygodniu. Po-
jechałam do jego

mieszkania w Filadelfii, rozmawialiśmy przez
telefon i tak dalej.

766/852

background image

Ale... to już skończone. Skuliła się, jakby bała
się,

276

że Melissa zaraz zacznie ją bić. — Możesz
mnie znienawidzić.

Nie poskarżę się. Możesz powiedzieć mamie i
tacie, żeby mnie

wyrzucili z domu.

Melissa przycisnęła do piersi starą poduszkę
Spencer. Przez

chwilę milczała.

— W porządku. Nie powiem im. — Oparła się
na łóżku. — Ja

też mam ci coś do powiedzenia. Pamiętasz,
jak nie mogłaś się

767/852

background image

dodzwonić do Wrena w piątek wieczorem?
Zostawiłaś pięć

wiadomości.

Spencer gapiła się na nią jak wół na malow-
ane wrota.

— S-skąd wiesz?

Melissa posłała jej uśmieszek pełen satysfak-
cji. Ten uśmiech

mówił wszystko. Wren powiedział, że się z
kimś spotyka.

„To niemożliwe", pomyślała Spencer.

— Bo nie było go wtedy w Filadelfii — rzuciła
nonszalancko

Melissa. - Był tu, ze mną.

768/852

background image

Wstała i założyła włosy za uszy. Spencer za-
uważyła malinkę

na jej szyi, prawie w tym samym miejscu co u
niej. Melissa

powinna obwieść różową plamę flamastrem,
żeby Spencer mogła

ją lepiej zobaczyć.

— On ci powiedział? Wiedziałaś przez cały
czas?

— Nie, dowiedziałam się dopiero wczoraj —
Melissa musnęła

dłonią

podbródek.

Powiedzmy,

że

dostałam wiadomość od

życzliwego informatora.

Spencer ścisnęła w garści prześcieradło. O d
A.

769/852

background image

— W każdym razie - szczebiotała dalej
Melissa — spędziłam

z Warenem zeszłą noc, kiedy ty byłaś na balu.

Przekrzywiła głowę i spojrzała na Spencer z
góry. Posłała jej

to sarno spojrzenie, jakim posługiwała się w
czasie zabawy w

królową,

kiedy

były

dziećmi.

Reguły

pozostawały

277

zawsze takie same. Melissa była królową, a
Spencer jej

służyła. „Pościel moje łóżko, sługo — mówiła
Melissa. — Całuj

moje stopy. Należysz do mnie".

770/852

background image

Melissa zrobiła krok w stronę drzwi.

— Dziś rano podjęłam decyzję, że Wren nie je
st dla mnie.

Jeszcze mu o tym nie powiedziałam. Już nig-
dy się z nim nie

zobaczę. I po chwili namysłu dodała: — Z
resztą jak widzę, ty też nie.

278

34

WIDZICIE?

HANNA

TO

WBREW

POZOROM CAŁKIEM

MIŁA DZIEWCZYNA

W niedzielny poranek Hannę zbudził czyjś
głos śpiewający

piosenkę Alison Elvisa Costello.

771/852

background image

— Alisoooon, to świat nie dla ciebie — darł
się jakiś męż-

czyzna głosem podobnym do rzężenia kosi-
arki. Hanna odrzuciła

kołdrę. To w telewizji czy za oknem?

Kiedy wstała, poczuła się, jakby ktoś napełnił
jej głowę watą

cukrową. Zauważyła żakiet, który wczoraj
wieczorem rzuciła na

krzesło, i wszystkie wspomnienia nagle ożyły.
Wracały z mamą z Filadelfii w zupełnej ciszy.
Kiedy zatrzymały się pod domem,

pani Marin wysiadła ze swojego lexusa i
weszła do domu. Była

wściekła. Kiedy Hanna podeszła do drzwi,
mama zamknęła jej je

772/852

background image

przed nosem. Usłyszała tylko szczęk zamka.
No dobra, wyjawiła

najgorsze sekrety mamy, co pewnie nie było
najlepszym

posunięciem. Jednak mama chyba nie zam-
ierzała jej wyrzucić z

domu.

279

Hanna zaczęła walić w drzwi i pani Marin
uchyliła je trochę.

Patrzyła na córkę spod uniesionych brwi.

— O, przepraszam. Chcesz wejść?

— T-tak.

— Tak chętnie obrażasz mnie w obecności
ojca, a nie

773/852

background image

wstydzisz się tu mieszkać? — powiedziała
mama drżącym

głosem.

Hanna próbowała wymamrotać jakieś prze-
prosiny, ale mama

odeszła od drzwi. Nie zamknęła ich już.
Hanna wzięła na ręce

Dota i poszła do swojego pokoju. Była tak
zdruzgotana, że nawet nie płakała.

— Och, ALISON... to świat nie dla ciebie!

Hanna podeszła na palcach do drzwi. Śpiew
dochodził z

domu. Ugięły się pod nią nogi. Tylko jakiś
idiota mógł śpiewać teraz tę piosenkę w
Rosewood. Pewnie aresztowaliby ją, gdyby to
zanuciła pod nosem w parku.

774/852

background image

Czy to Toby?

Poprawiła żółtą kamizelkę i podeszła do
schodów. W tej samej

chwili w drzwiach łazienki stanął jakiś facet.

Hanna zakryła dłońmi usta. Facet owinął
biodra ręcznikiem.

Jej białym, puchatym ręcznikiem. Jego
ciemne włosy sterczały na wszystkie strony.
Hanna krzyknęła cicho. Popatrzyła na jego

twarz i cofnęła się o krok. To Darren Wilden.
P o licjan t.

— Oj — Wilden zamarł. - Hanna.

Trzeba przyznać, miał idealnie wyrzeźbiony
brzuch. Na

pewno nie przejadał się ciastkami.

775/852

background image

— Czemu śpiewasz tę piosenkę? — zapytała.

— Czasem nie zauważam, że śpiewam —
wyjaśnił zaże-

nowany.

— Myślałam, że...

280

Hanna urwała. Co on tu robił? I wtedy ją
olśniło. Oczywiście.

Mama. Wygładziła włosy, ale nie uspokoiła
się ani trochę. A

gdyby to był Toby? Co by zrobiła? Chyba
padłaby trupem.

— Chcesz... tu wejść? — Wilden wskazał
nieśmiało na ła-

776/852

background image

zienkę, z której wydobywały się kłęby pary. —
Mama jest w

swojej łazience.

Hanna nie wiedziała, co odpowiedzieć. I
nagle, bez

zastanowienia, wypaliła:

— Muszę ci coś powiedzieć. Coś ważnego. -
Och?

Kropelka wody spadła z włosów Wildena na
podłogę.

— Chyba wiem kto... kto zabił Alison
DiLaurentis. Wilden

uniósł brwi.

-Kto?

Hanna oblizała wargi.

777/852

background image

— Toby Cavanaugh.

— Czemu tak sądzisz?

— Nie mogę powiedzieć. Ale musisz mi uwi-
erzyć. Wilden

zmarszczył czoło i oparł się o framugę, nadal
półnagi.

— Będziesz musiała podać mi więcej
szczegółów. Może

podajesz mi nazwisko jakiegoś chłopaka,
który złamał ci serce. Z

zemsty.

„Wtedy

podałabym

nazwisko

Seana",

pomyślała Hanna. Nie

wiedziała, co robić. Gdyby powiedziała
Wildenowi o sprawie

778/852

background image

Jenny, tata znienawidziłby ją. Całe Rose-
wood by o tym gadało. A ona i jej przyjaciółki
wylądowałyby w poprawczaku.

Z drugiej strony, jaki sens miało teraz ukry-
wanie tej tajemnicy przed tatą i całym Rose-
wood? W zasadzie całe jej

281

życie legło w gruzach i to właśnie ona
naprawdę zraniła Jennę.

Tamtej nocy wydarzył się tylko wypadek, lecz
Hanna zraniła ją

wcześniej wiele razy.

— Powiem ci - zaczęła powoli. — Ale nie chcę,
żeby ktoś inny

wpadł w tarapaty. Tylko ja, okej?

Wilden podniósł w górę dłoń.

779/852

background image

— To nie ma znaczenia. Sprawdziliśmy
Toby'ego po

zniknięciu Ahson. Ma żelazne alibi. To nie
mógł być on.

Hanna gapiła się na Wildena.

— Ma alibi? Niby jakie?

— Nie mogę tego zdradzić. — Wilden przez
chwilę miał

poważną minę, ale potem na jego twarzy po-
jawił się uśmiech.

Wskazał na flanelowe spodnie w renifery,
które miała na sobie

Hanna. Słodko wyglądasz w tej piżamce.

Hanna podwinęła palce na dywanie. Nienaw-
idziła słowa p i ż

780/852

background image

a rn k a.

— Jesteś pewien, że Toby jest niewinny?

Wilden już mial odpowiedzieć, ale nagle za-
dźwięczała jego

krótkofalówka leżąca obok umywalki. Ch-
wycił ją, drugą ręką

podtrzymując ręcznik.

— Casey?

— Znaleziono kolejne ciało — zatrzeszczał
jakiś głos w

krótkofalówce. — To..,

Połączenie się urwało. Serce Hanny zabiło
szybciej. Ko lejn e

c ia ło ?

781/852

background image

— Casey — Wilden zapinał koszulę od mun-
duru. — Powtórz.

Halo? — W odpowiedzi usłyszał tylko szum.
Zauważył, że

Hanna nadal stoi obok niego. — Idź do swo-
jego pokoju.

Hanna aż się zagotowała. Jak śmiał mówić
do niej jak ojciec!

282

— Jakie kolejne ciało? - wyszeptała.

Wilden odłożył krótkofalówkę obok umy-
walki, włożył

spodnie i rzucił ręcznik na podłogę. Hanna
też tak często robiła.

— Uspokój się. - Już nie był taki miły jak
przed chwilą.

782/852

background image

Włożył pistolet do kabury i zbiegł po
schodach.

Hanna poszła za nim. Co prawda, Spencer
dzwoniła wczoraj,

że u Emily wszystko gra. A może się
pomyliła?

— To ciało dziewczyny? — spytała.

Wilden otworzył drzwi. Na podjeździe obok
lexusa jej mamy

stało jego auto policyjne. Na boku widniał
napis POLICJA

ROSEWOOD. Stał tu całą noc? Sąsiedzi
wszystko widzieli?

Hanna

poszła

za

Wildenem

do

jego

samochodu.

783/852

background image

— Powiedz chociaż, czyje to ciało. Odwrócił
się do niej.

— Nie mogę.

— Nie rozumiem...

- Hanno — Wilden gwałtownie jej przerwał.
— Powiedz

mamie, że zadzwonię później.

Włączył silnik i syrenę. Jeśli ktoś jeszcze nie
wiedział, że

Wilden był u nich, to właśnie teraz się
dowiedział.

283

35

PRZESYŁKA SPECJALNA

784/852

background image

W niedzielę o jedenastej pięćdziesiąt dwie
przed południem

Aria siedziała na łóżku i wpatrywała się w
swoje polakierowane na czerwono paznokcie.
Dziwnie się czuła — tak jakby

zapomniała o czymś ważnym. Czasem śniło
jej się, że w czerwcu

przypomina jej się, że przez cały rok nie
chodziła na matematykę i nie zda do
następnej klasy.

Wtedy sobie przypomniała. Toby to A. Dziś
niedziela. Jej czas

się skończył.

Przeraziła się, kiedy gniew A. zyskał twarz.
Ali i Spencer

ukrywały poważną sprawę. Aria nie miała
pojęcia, jak Toby

785/852

background image

dowiedział się o Byronie i Meredith, ale
skoro ona nakryła ich dwa razy, to inni
pewnie też ich widywali. W tym Toby.

Chciała powiedzieć wszystko Elli zeszłej
nocy. Kiedy Sean

podrzucił ją do domu, kilka razy zapytał, czy
chce, żeby z nią poszedł. Aria powiedziała, że
nie. Musiała poradzić sobie sama.

W domu panowała cisza i ciemność. Słychać
było tylko

pojękiwanie zmywarki. Aria na palcach

284

poszła do ciemnej, pustej kuchni. W sobotę
mama zazwyczaj

nie kładła się przed pierwszą, a nawet drugą
nad ranem.

786/852

background image

Rozwiązywała sudoku albo rozmawiała z
Byronem przy kawie

bezkofeinowej. Ale na stole nie było żadnych
śladów. Widziała

na nim tylko ślady gąbki po wycieraniu.

Poszła do sypialni rodziców. Myślała, że Ella
wcześniej się

położyła. Drzwi były otwarte. Na pustym
łóżku leżała stłamszona kołdra. Aria za-
uważyła, że na podjeździe nie ma hondy civic
jej rodziców.

Czekała na nich na dole schodów. Co trzy-
dzieści sekund

sprawdzała godzinę. Nadeszła północ. Rod-
zice byli

prawdopodobnie ostatnimi ludźmi na ziemi,
którzy nie mieli

787/852

background image

telefonów komórkowych, więc nie mogła do
nich zadzwonić.

Czyli Toby też nie mógł. A może jakoś inaczej
się z nimi

skontaktował?

I nagle... Nagle obudziła się we własnym
łóżku. Ktoś musiał ją tu przynieść. Aria,
która zawsze spała jak kamień, nawet tego
nie poczuła.

Nasłuchiwała dźwięków z dołu. Otwierania i
zamykania

szuflad. Skrzypienia podłogi pod czyimiś sto-
pami. Szelestu

gazety. Rodzice byli na dole razem? Na pal-
cach zeszła po'

schodach, układając w głowie milion scenari-
uszy. I wtedy

788/852

background image

zobaczyła

małe

czerwone

kropelki

na

podłodze w korytarzu. Ślad ciągnął się od
kuchni do drzwi frontowych. Wyglądał jak
krew.

Aria wbiegła do kuchni. Toby powiedział
wszystko mamie, a

ona w szale zabiła Byrona. Albo Meredith.
Albo Toby'ego. Albo

wszystkich. A może Mike ich pozabijał.
Albo... albo Byron zabił

Ellę. Kiedy weszła do kuchni, zamarła.

Przy stole siedziała tylko Ella. Była umalow-
ana, ubrana w

bordową bluzkę i buty na wysokich obcasach.
Jakby

285

789/852

background image

się gdzieś wybierała. Otworzyła gazetę na
stronie z

krzyżówką. Ale nie rozwiązała jej, tylko po-
mazała całą stronę

czarnym tuszem. Patrzyła tępo przed siebie,
w okno, wbijając

widelec w dłoń.

— Mamo? — Aria podeszła bliżej.

Bluzka marny była pomięta, a makijaż
rozmazany. Jakby

spała w ubraniu. Albo w ogóle nie spała.

— Mamo? — powtórzyła przerażona.

Wreszcie matka spojrzała na nią oczami
pełnymi łez.

Wcisnęła widelec mocniej w dłoń.

790/852

background image

Aria chciała go jej wyrwać, ale bała się. Nigdy
nie widziała

marny w takim stanie.

— Co się dzieje? - Dobrze wiesz.

— Co to za czerwone plamy w korytarzu?

— Plamy? — zapytała Ella obojętnie. — Może
to farba.

Wyrzuciłam dziś jakieś przybory do malow-
ania. Dużo wy-

rzuciłam dziś rano.

— Mamo — Aria czuła, jak do oczu napływają
jej łzy. — Co

się stało?

Mama popatrzyła jej prosto w oczy. Porusza-
ła się powoli,

791/852

background image

jakby pływała pod wodą.

Wiedziałaś

od

czterech

lat.

Aria

wstrzymała oddech.

— O czym? — wyszeptała.

— Przyjaźnisz się z nią? — zapytała Kila tym
samym

martwym głosem. — Jest niewiele starsza od
ciebie. Podobno

poszłaś do jej studia jogi.

— Co? — wyszeptała Aria. Studio jogi. — Nie
wiem, o czym

mówisz!

286

— Oczywiście, że wiesz — Ella posłała jej
najsmutniejszy

792/852

background image

uśmiech, jaki Aria w życiu widziała. —
Dostałam list. Najpierw nie uwierzyłam, ale
zapytałam ojca. A myślałam, że jest taki

niedostępny z powodu pracy.

— Co? — Aria cofnęła się o krok. Miała
mroczki przed

oczami. — Dostałaś list? Kiedy? Od kogo?

Zimne, puste oczy mamy stanowiły wystar-
czającą odpowiedź.

A. Toby. Od niego dowiedziała się o wszys-
tkim. Aria przycisnęła dłonie do czoła.

— Tak mi przykro. Chciałam ci powiedzieć,
ale bałam się,

że...

— Byrona nie ma — powiedziała lilia. — Jest
z tą dziew-

793/852

background image

czyną. — Parsknęła cicho, z pogardą. —
Pewnie ćwiczą jogę.

— Na pewno wróci — Aria łykała łzy. — Musi,
prawda?

Jesteśmy rodziną.

Dokładnie w tej chwili zegar wybił dwunastą.
Byron

podarował go Elli na Islandii, na dwudziestą
rocznicę ślubu. Elli bardzo się podobał.
Podobno należał do Edvarda Muncha, tego,

który namalował Krzyk. Przewiozła go do
domu w bagażu podręcznym, co chwila
sprawdzając, czy nic im się nie stało.

Teraz musiały wysłuchać dwunastu ćwi-
erknięć kukułki, która

wysuwała się z okienka. Zamiast „Kukli" ptak
zdawał się

794/852

background image

śpiewać:

„Wiedziałaś,

wiedziałaś,

wiedziałaś".

— Och, Ario - zganiła ją Ella. — Nie wróci.

— Gdzie jest ten list? — zapytała Aria przez
łzy. — Mogę go

przeczytać? Kto mógł nam to zrobić? Zn-
iszczyć wszystko?

Ella patrzyła na nią załzawionymi oczami.

— Wyrzuciłam go. Nieważne, kto go przysłał.
Ważne; że

napisał prawdę.

287

— Tak mi przykro — Aria uklękła obok.

Lubiła zapach mamy, mieszankę terpentyny,
farby dru-

795/852

background image

karskiej, drzewa sandałowego i jajecznicy.
Położyła głowę na

ramieniu mamy, ale Ella odsunęła ją od
siebie.

— Aria — powiedziała ostro, wstając. — Nie
mam ochoty na

twoje towarzystwo.

— Co!? — krzyknęła Aria.

Ella patrzyła na swoją dłoń, z której zdjęła
obrączkę. Przeszła obok Arii jak duch.
Weszła do korytarza i rzuciła okiem na

kropki czerwonej farby ciągnące się do sa-
mych schodów.

Ruszyła na górę.

— Poczekaj! — krzyknęła Aria i pobiegła za
nią. Nagle

796/852

background image

potknęła się o zabłocone buty do lacrosse'a,
uderzyła się w kolano i spadła dwa stopnie w
dół. — Cholera!

Wbiła paznokcie w dywan. Wstała. Była wś-
ciekła. Mama

zamknęła drzwi do sypialni i do swojej łazi-
enki. Drzwi do pokoju Mike'a były otwarte,
ale jego nie było.

„Mike", pomyślała Aria i serce pękło jej na
pół. Wiedział o wszystkim?

Zadzwonił jej telefon. Oszołomiona weszła
po mego do

sypialni. Myśli kłębiły się jej w głowie. Ciężko
oddychała.

Chciała, żeby to był Toby. Rozerwałaby go na
strzępy. Ale to

797/852

background image

tylko Spencer. Nieważne, że nie była A. Mo-
gła być. Gdyby

doniosła na Toby'ego w siódmej klasie, nie
zdradziłby Elli

sekretu i jej rodzina nadal byłaby cała.

Otworzyła klapkę telefonu, ale milczała.
Siedziała i głośno

oddychała.

— Aria? — usłyszała głos Spencer.

— Nie mam ci nic do powiedzenia — rzuciła
Aria. —

Zrujnowałaś mi życie.

288

— Wiem — powiedziała cicho Spencer. —
Aria... tak mi

798/852

background image

przykro. Nie chciałam tego przed tobą ukry-
wać. Nie wiedziałam, co robić. Spójrz na to z
mojej perspektywy.

— Nie — powiedziała głucho Aria. — Nic nie
rozumiesz.

Zrujnowałaś mi życie.

— Co się stało? — Spencer mówiła
zmartwionym głosem. -

Co masz na myśli?

Aria podparła głowę na dłoniach. Nie miała
siły wszystkiego

wyjaśniać. Potrafiła spojrzeć na to z perspek-
tywy Spencer.

Oczywiście, że potrafiła. Przecież Spencer
mówiła do niej prawie to samo, co ona kilka
minut wcześniej powiedziała do Elli. „Nie

799/852

background image

chciałam tego ukrywać. Nie wiedziałam, co
robić. Nie chciałam

cię zranić. Westchnęła i wytarła nos.

— Po co dzwonisz?

— No bo... — Spencer milczała chwilę. —
Rozmawiałaś już

dziś z Emily?

— Nie.

— Cholera — szepnęła Spencer.

— Co się dzieje? — Aria wyprostowała się. —
Wczoraj

mówiłaś, że wszystko gra i że jest w domu.

— Była. — Aria usłyszała, jak Spencer
przełyka ślinę. — To

800/852

background image

pewnie nic poważnego, ale moja mama prze-
jeżdżała dziś obok jej domu i widziała tam
trzy wozy policyjne.

289

36

KOLEJNE

WIEŚCI

WSTRZĄSAJĄ

ROSEWOOD

Emily mieszkała w starej skromnej dzielnicy.
Wśród

mieszkańców było wielu emerytów. Teraz
wszyscy wyszli na

ganki, obserwując trzy samochody policyjne i
karetkę, która

zatrzymała się na podjeździe domu Fieldsów.
Spencer

801/852

background image

zaparkowała przy chodniku i wtedy za-
uważyła Arię. Aria nadal

miała na sobie sukienkę z balu.

— Właśnie przyszłam — powiedziała Aria,
kiedy Spencer się

zbliżyła. — Żadnych nowych informacji.
Pytałam kilku osób, ale nikt nic nie wie.

Spencer rozejrzała się. Wokół kręciło się
mnóstwo psów

policyjnych, oficerów policji, lekarzy i ludzi z
Channel 4.

Podjechali

pewnie

spod

domu

DiLaurentisów. Wydawało jej się,

że wszyscy policjanci patrzą na nią.

802/852

background image

Zaczęła się trząść. To jej wina. Tylko i
wyłącznie. Zrobiło jej się niedobrze. Toby os-
trzegł ją, że komuś może

290

stać się krzywda, A ona nic nie zrobiła. Miała
w głowie tylko

Wrena. I proszę, jak to się skończyło. Nie
mogła teraz nawet

myśleć o Wrenie. Ani o Melissie. Ani o nich
razem. Czuła się tak, jakby w jej żyłach pełza-
ły robaki. Coś się stało Emily, a ona

mogła temu zapobiec. W jej salonie siedział
policjant. Dostała ostrzeżenie od A.

Nagle zauważyła siostrę Emily, Carolyn.
Stała na podjeździe i

rozmawiała z policją. Jeden z oficerów na-
chylił się do niej i

803/852

background image

szepnął jej coś na ucho. Carolyn skrzywiła
się, jakby płakała.

Pobiegła do domu.

Aria zachwiała się, jakby miała zemdleć.

— O Boże, Emily...

— Jeszcze niczego nie wiemy — powiedziała
Spencer.

— Ja to czuję — powiedziała Aria ze łzami w
oczach. — A.,

Toby, groźby. — Zamilkła, bo do ust wsunął
jej się kosmyk

włosów. Trzęsły jej się ręce. - Teraz kolej na
nas, Spencer.

— Gdzie są rodzice Emily? — zapytała głośno
Spencer, jakby

804/852

background image

chciała zagłuszyć wszystko, co właśnie pow-
iedziała Aria. -

Chyba byliby tu, gdyby Emily... — Nie chciała
wymówić słowa:

„umarła".

Za mercedesem Spencer zaparkowała toyota
prius. Wysiadła z

niej Hanna. A raczej dziewczyna przypom-
inająca Hannę. Nadal

była we flanelowych spodniach od piżamy, a
jej długie proste

włosy związane były w nieporządny kucyk.
Spence od lat nie widziała jej tak zanied-
banej. Hanna zauważyła je i podeszła.

— Co się dzieje? Czy to...?

— Nie wiemy — przerwała jej Spencer.

805/852

background image

291

— Dowiedziałam się czegoś — Hanna zdjęła
okulary. —

Rano rozmawiałam z policjantem i...

Kolejna furgonetka telewizyjna podjechała i
Hanna zamilkła.

Spencer rozpoznała kobietę z kanału inform-
acyjnego Channel 8.

Zbliżyła się do dziewczyn na kilka kroków, z
telefonem

komórkowym przy uchu.

— Ciało znaleziono dziś rano? — spojrzała na
swoje notatki.

— Dobra, dzięki.

806/852

background image

Dziewczyny spojrzały na siebie przerażone.
Aria wzięła obie

przyjaciółki za ręce i przeprowadziła je przez
podwórko Emily.

prosto przez rabatki z kwiatami. Kilka
metrów od domu drogę

zastąpił im oficer policji.

— Hanno, mówiłem, żebyś się do tego nie
mieszała —

powiedział.

Spencer z przerażeniem rozpoznała Wildena,
policjanta, który

odwiedził ją wczoraj w domu. Serce zaczęło
jej mocniej bić.

Hanna próbowała go odepchnąć.

807/852

background image

— Nie mów mi, co mam robić! — Policjant
chwycił ją za

ramiona, a ona zaczęła się wyrywać. - Ręce
przy sobie!

Spencer chwyciła Hannę w talii.

— Spróbuj ją uspokoić — rozkazał Wilden
Spencer. Nagle ją

rozpoznał. — Och — westchnął. Na jego twar-
zy malował się

wyraz zakłopotania. — Panna Hastings.

— Chcemy się tylko dowiedzieć, co się stało z
Emily —

Spencer próbowała wyjaśnić. Żołądek ścisnął
jej się w małą

kulkę. — To... nasza przyjaciółka.

808/852

background image

— Idźcie już do domu — Wilden założył ręce
na piersi. Wtedy

drzwi domu otwarły się... i stanęła w nich
Emily,

bosa i blada. Miała kubek z wodą z McDon-
alda. Spencer

292

poczuła taką ulgę, gdy ją zobaczyła, że z jej
gardła wydobył

się cichy okrzyk. Wszystkie trzy podeszły do
Emily.

— Wszystko w porządku? — zapytała Hanna.

— Co się stało? - zapytała jednocześnie Aria.

— Co się dzieje? — Spencer pokazała gestem
na tłum wokół

809/852

background image

domu.

— Emily... — Wilden położył dłonie na
biodrach. — Może

koleżanki odwiedzą cię później. Rodzice
mówili, żebyś siedziała w domu.

Emily potrząsnęła głową, lekko zirytowana.

— Nie, wszystko w porządku.

Emily poprowadziła je do ogródka. Stały
między krzewem

różanym i ścianą domu. Nikt ich nie widział.
Spencer przyjrzała się Emily, która miała
czarne podkowy pod oczami i podrapane

nogi. Ale poza tym nic jej nie było.

— Co się stało? - zapytała Spencer. Emily
wzięła głęboki

810/852

background image

oddech.

— Jakiś rowerzysta znalazł ciało Toby'ego w
lesie za moim

domem. Chyba... przedawkował tabletki.

Spencer była roztrzęsiona. Hanna westch-
nęła. Aria zbladła.

— Co? Kied y? — zapytała.

— W środku nocy. Chciałam do was zadz-
wonić, ale cały czas

pilnował mnie gliniarz. — Trząsł jej się pod-
bródek. — Rodzice

pojechali w ten weekend do babci.

Próbowała się uśmiechnąć, ale twarz się jej
wykrzywiła.

Zaczęła płakać.

811/852

background image

— Już w porządku — pocieszała ją Hanna.

— Zeszłej nocy zachowywał się jak wariat -
powiedziała

Emily, wycierając oczy koszulą. — Zabrał
mnie do domu

293

z Balu Lisa i ni z tego, ni z owego zaczął mi
opowiadać, jak

bardzo nienawidził Ali. Ze nie wybaczy jej
tego, co zrobi ła, i że cieszy się, że nie żyje.

— O Boże — Spencer zakryła oczy. To wszys-
tko prawda.

— Wtedy zdałam sobie sprawę, że Toby o
wszystkim wiedział

— mówiła dalej Emily, gestykulując. —
Pewnie dowiedział się,

812/852

background image

co Ali zrobiła, i... pewnie ją zabił.

— Zaraz — wtrąciła Hanna i uniosła dłoń w
górę. — Nie

sądzę...

— Ciii — Spencer położyła dłoń na szczupłym
nadgarstku

Hanny, która chyba chciała coś powiedzieć.
Spencer bała się, że jeśli teraz przerwą Emily,
to nie skończy swojej opowieści.

— Uciekłam i wróciłam do domu. Spencer
zadzwoniła, ale

potem połączenie się zerwało. Przyjechał tu
Toby. Powiedziałam, że wiem, co zrobił, i że
powiem policji. Nie wierzył, że się

zorientowałam. — Emily wyglądała na
bardzo zmęczoną swoim

813/852

background image

monologiem. — Skąd on się dowiedział?

Spencer zdrętwiała. Telefon wyłączył się,
zanim zdążyła

wyjawić Emily całą prawdę o sprawie Jenny.
Wolała nie mówić o

tym teraz. Emily była w szoku. Wystarczająco
dużo kosztowało

ją wyjawienie tej tajemnicy Hannie i Arii.
Prawda mogła

zniszczyć Emily.

Aria i Hanna patrzyły wyczekująco na Spen-
cer, która zebrała

się w sobie.

— Zawsze wiedział — powiedziała. — Widział
wtedy Ali.

814/852

background image

Ale ona go zaszantażowała i musiał wziąć
winę na siebie.

Zmusiła go, żeby dochował tajemnicy. —
Przerwała, by

zaczerpnąć oddechu. Zauważyła, że wbrew
jej oczekiwaniom

Emily

stała

spokojnie,

jakby

słuchała

wykładu z geografii. Zbiło ją to z tropu. —
Więc kiedy Ali zaginęła,

294

zawsze myślałam, że... — Spojrzała w niebo.
Zdała sobie

sprawę, że to, co zaraz powie, to prawda. —
Podejrzewałam, że

Toby mógł mieć z tym coś wspólnego, ale
bałam się pisnąć choć

815/852

background image

słowo. Ale wtedy wrócił po pogrzebie... a
wiadomości od A.

zawierały aluzje do sekretu Toby'ego. W os-
tatniej napisał:

„Ranisz mnie, więc i ja cię zranię". Chciał się
na nas zemścić.

Wiedział, że maczałyśmy w tym palce.

Emily stała zupełnie spokojnie. Tylko jej
ramiona nagle

zaczęły się trząść. Zamknęła oczy. Najpierw
wydawało się, że

płacze, ale Spencer zauważyła, że się śmieje.
Emily odrzuciła

głowę do tyłu. Spencer spojrzała pytająco na
Arię i Hannę. Emily odbiło.

816/852

background image

Yyy...

Spencer

próbowała

coś

powiedzieć.

Emily się trochę uspokoiła, ale jej dolna
warga wciąż się

trzęsła.

— Ali przysięgała, że nikt o tym nie wie.

— Widać kłamała — powiedziała Hanna.
Emily patrzyła na

przyjaciółki.

— Ale dlaczego nas okłamała? A gdyby Toby
wszystko

wyjawił? — pokręciła głową. -- To stało się
wtedy, gdy sie-

działyśmy w domu Ali i wszystko obser-
wowałyśmy? — zapytała

817/852

background image

Emily. — Tej nocy?

Spencer powoli pokiwała głową.

— Ali wróciła i powiedziała, że wszystko w
porządku, a kiedy

nie mogłyśmy zasnąć, głaskała nas po
plecach.

— Tak — łzy nabiegły do oczu Spencer. Oczy-
wiście Emily

pamiętała każdy szczegół.

Emily patrzyła w dal.

— I dała nam to.

Uniosła dłoń. Bransoletka od Ali, symbol-
izująca tajemnicę,

opinała jej nadgarstek. Tylko ona jeszcze ją
nosiła.

818/852

background image

295

Emily osunęła się na trawę. Próbowała rozer-
wać bransoletkę i

się jej pozbyć, ale sznurek był stary i mocny.

— Cholera — zaklęła Emily i próbowała zsun-
ąć bransolet kę

przez dłoń. Potem chciała ją przegryźć, ale
nie dała rady.

Aria położyła jej dłoń na ramieniu.

— Już dobrze.

— Wcale nie — Emily jeszcze raz szarpnęła
bransoletkę, w

końcu jednak dała za wygraną. Wyrwała
garść trawy. — Wciąż

819/852

background image

nie mogę uwierzyć, że poszłam na bal z
mordercą Ali.

— Tak się o ciebie bałyśmy — wyszeptała
Spencer.

— Ej, to właśnie chciałam wam powiedzieć.
Toby nie zabił

Ali — powiedziała Hanna, gestykulując
gwałtownie.

— Co? — Spencer uniosła brwi. — O czym ty
mówisz?

— Rozmawiałam rano z tym gliniarzem —
Hanna pokazała na

Wildena, który rozmawiał z ekipą wiado-
mości telewizyjnych. —

Powiedziałam mu, że to Toby zabił Ali. Ale
on twierdzi, że

820/852

background image

sprawdzili go dawno temu i że ma alibi.
Toby'ego nawet nie

podejrzewano.

— Na pewno to zrobił — Emily podniosła się.
— Kiedy

wczoraj w nocy powiedziałam, że wiem o
wszystkim, spanikował

i błagał, żebym nie mówiła glinom.

Patrzyły na siebie zdezorientowane.

— Myślisz, że policja się myli? Hanna por-
uszała wisiorkiem

w kształcie serca przy swojej bransoletce.

— Chwileczkę — powiedziała powoli Emily.
— Spencer, w

821/852

background image

jaki sposób Ali go zaszantażowała? Jak
sprawiła, że wziął na

siebie winę za... za sprawę Jenny?

— Spencer twierdzi, że Ali tego nie powiedzi-
ała — odparła

Aria.

Spencer poczuła napięcie w całym ciele.

296

„Mam lepszy pomysł — powiedziała Ali. -
Zachowajmy jego

sekret, a on nie wyjawi naszego".

A teraz, kiedy Toby i Ali nie żyli, nie musiała
strzec ich

sekretów.

822/852

background image

— Powiedziała - przyznała się wreszcie.

Wtedy zauważyła, że ktoś idzie w ich stronę.
Jenna

Cavanaugh.

Miała na sobie czarny T-shirt i czarne obcisłe
dżinsy. Upięła

włosy. Jej cera nadal była śnieżnobiała, ale
twarz zakrywały

olbrzymie okulary. W jednej ręce miała białą
laskę, a w drugiej smycz psa przewodnika. To
on prowadził ją w ich stronę.

Spencer wydawało się, że zaraz zemdleje albo
się rozpłacze.

Jenna zatrzymała się obok Hanny.

— Jest tu Emily Fields?

823/852

background image

— Tak — wyszeptała Emily. Spencer słyszała
strach w jej

głosie. - Tutaj.

Jenna zwróciła się w jej kierunku.

— To twoje — wyciągnęła w jej stronę różową
torebkę z

satyny.

Emily wzięła ją ostrożnie, jakby była zrobi-
ona ze szkła.

— I jeszcze coś, co powinnaś przeczytać. —
Jenna sięgnęła do

kieszeni po zmięty karteluszek. — To od
Toby'ego.

297

37

824/852

background image

BRANSOLETKI ZE SZNURKA I TAK SĄ
NIEMODNE

Emily założyła włosy za uszy i obserwowała
Jennę. Okulary

zakrywały jej oczy od kości policzkowych do
brwi, ale Emily i

tak dostrzegła kilka różowawych blizn po
oparzeniach na czole

Jenny. Przypomniała sobie tamtą noc. W
domu Ali pachniało

miętową świecą. Emily czuła w ustach smak
chipsów. Podłoga w

salonie DiLaurentisów miała drobne rowki.
Emily stała przy

oknie i obserwowała, jak Ali biegnie przez
swoje podwórko.

825/852

background image

Wybuch petardy, pielęgniarze wspinający się
po drabince do

domku i usta Jenny, szeroko otwarte w
krzyku.

Jenna wręczyła jej brudny, zmięty kawałek
papieru.

— Znaleźli to przy nim — powiedziała łam-
iącym się głosem.

— Napisał do wszystkich. Twoja część jest
gdzieś pośrodku.

List był napisany na odwrocie listy przedmi-
otów wy-

stawionych na aukcję na Balu łasa. Emily za-
drżała na jego

298

826/852

background image

widok. Toby pisał roztrzęsioną ręką, nie uży-
wał właściwie

dużych liter, a jego podpis był niewyraźny.
Nie widziała

wcześniej jego charakteru pisma, ale poczuła
się tak, jakby nagle stanął obok. Czuła zapach
mydła, którego używał, i jego dużą

dłoń, trzymającą jej rękę. Rano obudziła się
nie na huśtawce, ale we własnym łóżku. Ktoś
dzwonił do drzwi. Zeszła na dół. W

drzwiach stał jakiś facet w kolarskich
szortach i kasku.

— Mogę od ciebie zadzwonić? — zapytał. —
To pilne. Emily

jeszcze się nie obudziła na dobre. Za nią
stanęła

Carołyn, a rowerzysta zaczął tłumaczyć:

827/852

background image

— Jechałem przez wasz las i zobaczyłem tego
chłopaka,

myślałem, że śpi, ale...

Urwał nagle, a Carolyn otworzyła szeroko
oczy. Pobiegła po

telefon. Emily stała na ganku i próbowała
wszystko poukładać w głowic. Przypomniało
jej się, jak Toby stał zeszłej nocy za oknem i
uderzał dłonią w drzwi, a potem pognał do
lasu.

Spojrzała na rowerzystę.

— Czy ten chłopak cię napadł? — wyszeptała.
Przerażało ją

już to, że Toby spędził całą noc nieopodal,

w lesie. A jeśli przyszedł na ganek, kiedy
Emily zasnęła?

828/852

background image

Rowerzysta przycisnął kask do piersi. Był w
wieku jej taty,

miał zielone oczy i szpakowatą brodę.

— Nie — powiedział łagodnie. — Był... sin y.
A teraz ten list.

Pożegnanie samobójcy.

Toby pobiegł do lasu taki roztrzęsiony.
Wtedy wziął tabletki?

Czy Emily mogła go powstrzymać? Może
Hanna miała rację,

może to nie on zabił Ali?

Świat wokół wirował. Poczuła silną dłoń na
plecach.

— Wszystko będzie dobrze — wyszeptała
Spencer.

829/852

background image

299

Emily spojrzała na list. Jej przyjaciółki
zbliżyły się. Pośrodku widniało jej imię.

Emily, trzy lata temu obiecałem Alison
DiLaurentis, że nie zdradzę jej tajemnicy,
jeśli i ona dochowa mojej. Obiecała, że je)
nie wyjawi, ale chyba jednak złamała
przyrzeczenie. Próbowałem sobie z tym
poradzić i zapomnieć o tym, a kiedy się
zaprzyjaźniliśmy, wydało mi się to możli-
we... Myślałem, że się zmieni-

łem i że moje życie się zmieniło. Ale pewnie
nie da się zmienić siebie. To, co zrobiłem
Jennie, to największa pomyłka, mojego ży-
cia. Byłem młody, bezradny i głupi. Nie
chciałem jej

skrzywdzić. Nie mogę z tym dalej żyć. Mam
dość.

830/852

background image

Emily złożyła kartkę. Papier szeleścił w jej
dłoniach. To, o

czym pisał, nie miało sensu. To one skrzy-
wdziły Jennę, nic Toby.

Oddała kartkę Jennie.

- Dziękuję.

- Nie ma za co.

Kiedy Jenna się odwróciła, Emily chrząknęła.

- Poczekaj, Jenna.

Jenna stanęła. Emily zamarła. Kotłowało się
w niej wszystko,

co przed chwilą usłyszała o Toby m,, o
kłamstwach Ali, o jego

przeszłości, poczucie winy, które w sobie
nosiła od tylu lat...

831/852

background image

- Jenna, muszę cię przeprosić. Byłyśmy dla
ciebie... takie...

wredne. To, co robiłyśmy... przezwiska... To
nie było zabawne.

Manna zrobiła krok w przód.

- Ona ma rację. To w ogóle nie było zabawne.
Emily od dawna

nie widziała Hanny w tak złym stanie.

300

— Nie zasłużyłaś na to — dodała. Jenna po-
głaskała psa.

— W porządku - odparła. — Mam to już za
sobą. Emily

westchnęła.

832/852

background image

— Nie, nie w porządku. Nie wiedziałam, co to
znaczy... gdy

wszyscy cię wyśmiewają... Ale teraz wiem.

Napięła wszystkie mięśnie, żeby tylko się nie
rozpłakać.

Chciała powiedzieć o wszystkim, z czym się
zmagała. Ale

zdołała się powstrzymać. To niedobry mo-
ment. Chciała

powiedzieć o wiele więcej, jednak nie teraz.

— Przykro mi z powodu tego wypadku. Nigdy
ci tego nie

powiedziałam.

Chciała

dodać:

„Żałuję

tego,

co

ci

zrobiłyśmy". Ale nie

833/852

background image

starczyło jej odwagi.

Jennie trząsł się podbródek.

— To nie wasza wina. Zresztą to wcale nie
było najgorsze, co

mi się przytrafiło.

Chwyciła psa za obrożę i odeszła. Przez
chwilę panowała

cisza.

— Co może być gorsze niż oślepienie? —
wyszeptała Aria.

— Jest coś takiego — wtrąciła Spencer. — Ali
o tym wie-

działa...

Spencer znowu miała taką minę, jakby wiele
wiedziała, ale nie

834/852

background image

chciała się z tym zdradzić.

— Toby... dotykał Jennę — wyszeptała. - To
właśnie robił w

noc wypadku. Dlatego Ali nie trafiła petardą
do domku.

Spencer opowiedziała im o wszystkim. Kiedy
Ali podeszła

pod domek Toby'ego, zobaczyła go w oknie i
zapaliła petardę. 1

wtedy... zauważyła też Jennę. Miała dziwny
wyraz twarzy i

rozpiętą bluzkę. Ali widziała, jak Toby

301

podchodzi do niej i kładzie jej dłoń na szyi.
Włożył jej dłoń

835/852

background image

pod bluzkę i położył na piersi. Zdjął jej ram-
iączko

stanika.

Jenna

wyglądała

na

przerażoną.

Ali powiedziała, że była w takim szoku, że za-
pomniała o

petardzie, lont dopalił się w mgnieniu oka i
petarda wybuchła.

Zobaczyła rozbłysk, usłyszała hałas i brzęk
tłuczonego szkła.

Ktoś krzyczał... a Ali uciekła.

— Kiedy "loby przyszedł, żeby powiedzieć, że
widział Ali, ona oznajmiła, że widziała, jak
zabawia się z Jenną —

powiedziała Spencer. — I obiecała, że nie
zdradzi jego rodzicom tej tajemnicy, jeśli
Toby weźmie na siebie winę za odpalenie

836/852

background image

petardy. Toby się zgodził. - Westchnęła. —
Ali kazała mi

przysiąc, że nie powiem o tym nikomu.

— Jezu — wyszeptała Aria. — Pewnie Jenna
była szczęśliwa,

że odesłano go do poprawczaka.

Emily nie wiedziała, co powiedzieć. Spojrzała
na Jennę, która

stała z mamą i rozmawiała z jakimś reporter-
em. Jak musi czuć się dziewczyna, której
przyrodni brat zrobił coś takiego?

Przypomniało jej się, jak zaatakował ją Ben.
A co, gdyby musiała z nim żyć pod jednym
dachem? Gdyby należał tło jej rodziny?

Była rozdarta. Oczywiście to, co zrobił
przyrodniej siostrze,

837/852

background image

było straszne, ale zarazem godne pożałow-
ania. Teraz chciał się odciąć od przeszłości,
żyć dalej. I udawało mu się, póki Emily nie
dała mu do zrozumienia, że przeszłość
wkrótce wróci jak upiór.

Przerażona zakryła twarz dłońmi i ciężko
oddychała.

„Zrujnowałam mu życie — pomyślała. -
Zabiłam go".

Przyjaciółki pozwoliły jej płakać. Wszystkie
płakały. Kiedy

Emily się uspokoiła, spojrzała na nie. Nie wi-
erzę w to.

302

— A ja tak — powiedziała Hanna. — Ali
myślała tylko o

838/852

background image

sobie. Była królową manipulacji. — Emily
spojrzała na nią

zdumiona, lecz Hanna tylko wzruszyła rami-
onami. — Mój sekret

z siódmej klasy. Ten, który znała Ali. Sz-
antażowała mnie, gdy

tylko nie chciałam robić tego, co kazała.
Mówiła, że powie wam i wszystkim innym.

— Tobie też to zrobiła? — Aria była zdumi-
ona. — Czasem

mówiła coś o moim sekrecie, jakby... zaraz
miała go wyjawić. —

Spuściła wzrok. - Zanim Toby... zażył tab-
letki, wyjawił moją

tajemnicę. Tę, którą znała też Ali. A., to zn-
aczy Toby,

839/852

background image

szantażował mnie.

Wszystkie nastawiły ucha.

— Jaką tajemnicę? — zapytała Hanna.

— O mojej rodzinie - Aria nie mogła z siebie
wydobyć słów.

— Nie mogę teraz o tym mówić.

Przez chwilę myślały w milczeniu. Emily
patrzyła na ptaki w

karmniku taty.

— To oczywiste, że Toby to A. — wyszeptała
Hanna. — Nie

zabił Ali, ale chciał się zemścić.

Spencer wzruszyła ramionami.

— Obyś miała rację.

840/852

background image

W domu Emily znowu zapanowały cisza i
spokój. Rodzice

jeszcze nie wrócili, ale Carolyn zrobiła
właśnie popcorn i cały dom nim pachniał.
Emily zawsze wolała jego zapach niż smak.

Nie miała apetytu, ale burczało jej w
brzuchu. „Toby już nigdy nie zje popcornu",
pomyślała.

Ali też nie.

303

Spojrzała przez okno na podwórko. Jeszcze
kilka godzin temu

stał tam Toby i błagał, żeby Emily nie szła na
policję. Nie mogła uwierzyć, że prosił ją, by
nie zdradziła jego tajemnicy o Jennie.

Emily znowu pomyślała o Ali, o tym, że Ali ją
okłamała.

841/852

background image

Najzabawniejsze, a może najsmutniejsze było
to, że Emily

wydawało się, że pokochała Ali właśnie w noc
wypadku Jenny,

kiedy karetki już odjechały, a Ali wróciła do
domu. Była taka

spokojna,

opiekuńcza,

pewna

siebie

i

cudowna. Emily świrowała, ale Ali ją
uspokoiła.

— Już w porządku — mówiła do niej łagod-
nie, głaszcząc ją po

plecach, rysując palcami wielkie koła. -
Obiecuję, wszystko się ułoży. Uwierz mi.

— Ale jak? — łkała Emily. — Skąd wiesz?

— Po prostu wiem.

842/852

background image

Ali położyła Emily na kanapie. Wzięła jej
głowę na kolana.

Głaskała ją. Emily czuła się tak dobrze, że za-
pomniała, gdzie jest i jak bardzo się boi.
Przepełniała ją rozkosz.

Ali głaskała ją coraz wolniej i Emily zaczęła
zasypiać. Potem

wydarzyło się coś, czego Emily nigdy nie za-
pomniała. Ali

schyliła się nad nią i pocałowała ją w
policzek. Emily zamarła i obudziła się. Ali
znowu to zrobiła. To było piękne. Ali znowu

zaczęła ją głaskać. Serce Emily biło jak
szalone.

Racjonalna część umysłu Emily wyparła to
wydarzenie z jej

843/852

background image

pamięci. Uznała, że Ali chciała ją tylko po-
cieszyć. Ale jej

emocjonalna część pozwoliła uczuciu kwit-
nąć, powiększać się

tak jak te małe kapsułki, które rodzice
wkładali im do prezentów pod choinką i
które w ciepłej wodzie rozrastały się w

fantastyczne,

gąbczaste

kształty.

Wtedy

Emily pokochała Ali.

Gdyby nie było tamtego wieczoru, może nig-
dy by się to nie

zdarzyło.

304

Emily usiadła na łóżku i gapiła się bezmyśl-
nie przez okno.

844/852

background image

Czuła się taka pusta, jakby ktoś pozbawił ją
całego wnętrza.

W pokoju panowała cisza. Słychać było tylko,
jak obraca się

wentylator pod sufitem. Emily otworzyła
górną szufladę w

biurku i wyciągnęła z niej parę nożyczek dla
leworęcznych.

Jednym zręcznym ruchem rozcięła branso-
letkę, którą dostała od

Ali tyle lat temu. Nie chciała jej wyrzucać, ale
nie mogła też zostawić jej na podłodze, bo
musiałaby na nią cały czas patrzeć.

Wreszcie kopniakiem wsunęła ją pod łóżko.

- Ali — wyszeptała i łzy popłynęły jej po
policzkach.

845/852

background image

-D la c z e go ?

Nagle rozległo się brzęczenie. Emily pow-
iesiła torebkę, którą

oddała jej Jenna, na klamce. Przez cienki
materiał prześwitywało światło ekranu. Po-
woli wstała i wyciągnęła telefon. Już nie

dzwonił.

NOWA WIADOMOŚĆ - głosił napis na
ekranie. Emily

poczuła bicie serca.

Biedna, skołowana Emily. Pewnie chciałabyś
pocieszenia w

ramionach jakiejś dużej, cieplej dziewczyny,
co? Nie ciesz się za wcześnie. Tb jeszcze nie
koniec.

A.

846/852

background image

305

CO BĘDZIE DALEJ.

Naprawdę uwierzyłyście, że Toby to ja?
Litości. Wtedy

faktycznie samobójstwo byłoby jedynym
sensownym wyjściem.

Nie ma co ukrywać, Toby zasłużył sobie na
to. Karma nieźle

poniewiera ludźmi. Tak jak ja. Najlepiej
wiedzą o tym Aria, Emily, Hanna i Spencer...

Zacznijmy od Arii. Dziewczyna narzuciła
takie tempo, że nie

wiadomo już, z kim obecnie chodzi. Niby zer-
wała z Ezrą i

847/852

background image

związała się z Seanem, ale przecież tego pier-
wszego nie zostawi tak łatwo w spokoju.
Artystyczne dusze z reguły nie potrafią

podjąć decyzji. Trudno, Aria będzie musiała
skorzystać z mojej pomocy, żeby dokonać
wyboru.

i na pewno będzie zachwycona.

Emily, nasza słodka naiwniaczka. Alison i
Toby powie-

dzieliby pewnie, że pocałunek Emily to po-
całunek śmierci. Ale...

ojej... nic nie powiedzą, bo nie żyją. Emily
powinna chyba

rzadziej zabierać się za całowanie. Już dwuk-
rotnie trafiła w samą dychę, a przecież
wiadomo, że do trzech razy sztuka.

306

848/852

background image

A co z Hanną, naszą samotną biedulką? Sean
się od niej

odwrócił. Tata się od niej odwrócił. Mama też
by się odwróciła, gdyby tylko mogła. Gdy
traci się tyle bliskich osób, człowiekowi robi
się niedobrze, prawda? A może taka już jest
natura Hanny?

Przynajmniej Mona została u jej boku i w ra-
zie czego otrze jej łzy. Chwileczkę. Nie, jed-
nak nie. Nie zamierzam was

okłamywać, że karta Hanny się odwróci.
Przecież nikt nie lubi

kłamców, a już na pewno nie ja.

I wreszcie Spencer. Nasza prymuska pamięta
wszystkie daty

na klasówkę z historii, ale jakoś dziwnie
pamięć ją zawodzi,

849/852

background image

kiedy próbuje sobie przypomnieć wieczór,
kiedy zaginęła Alison.

Nie martwcie się, zamierzam odświeżyć jej
pamięć. Tylko

spójrzcie! Czy można posądzić mnie o zaniki
pamięci?

Gdyby tylko starczyło wam inteligencji, już
dawno byście

wiedziały, kim jestem. Biedne głuptaski, mu-
si być wam strasznie wstyd. W rozwiązaniu
tej zagadki nie mogę wam pomóc - przez

nasze cztery kłamczuchy mam pełne ręce ro-
boty. Ale w nagrodę

za waszą cierpliwość coś wam podpowiem:
choć podpisuję się

jednym „A", mam ich w imieniu więcej.
Całusy!

850/852

background image

A.

307

851/852

background image

@Created by

PDF to ePub


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
7 - Pretty Little Liars - Heartless - Rozdział 7, 7 - HEARTLESS
7 - Pretty Little Liars - Heartless - Rozdział 18, 7 - HEARTLESS
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział1
3 Pretty Little Liars Perfect Rozdział
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział 7
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział#
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział(
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział'
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział
3 - Pretty Little Liars - Perfect - Rozdział 21, Nieposortowane (2)
Pretty Little Liars 8 Wanted
7 - Pretty Little Liars - Heartless - Rozdział 6
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział 9
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział
3 Pretty Little Liars Perfect Rozdział 8
3 Pretty Little Liars Perfect Rozdział
3 Pretty Little Liars Perfect Rozdział 7

więcej podobnych podstron