ROZDZIAŁ 31
Wszyscy są podejrzani
Zanim Emily i Isaac wyszli z łazienki, kolejka zwiększyła się do pięciu osób. Emily wcisnęła głowę między ramiona, chociaż nie miała czego się wstydzić - tylko się do siebie przytulali. Chuda jak szczapa kobieta przepchnęła się obok nich i zatrzasnęła za sobą drzwi łazienki.
Isaac objął Emily i ucałował ją w policzek, gdy weszli na środek sali balowej. Staruszka w kostiumie Chanel z uśmiechem cmoknęła językiem.
- Jaka słodka para. - zagruchała. Emily nie mogła się z nią nie zgodzić.
Komórka Isaaca, wepchnięta do kieszeni marynarki, zaczęła dzwonić. Dłonie Emily natychmiast zwinęły się w pięści - to mógł być „A” - ale po chwili sobie przypomniała. Isaac znał jej sekrety. To nie miało znaczenia.
Isaac spojrzał na małe podświetlone okienko komórki.
- To mój perkusista. - powiedział. - Za sekundkę wrócę.
Emily potaknęła i ścisnęła jego dłoń. Podeszła do baru po Colę. W kolejce przed nią stało kilka dziewczyn w podobnych, luźnych, czarnych sukienkach. Emily rozpoznała w nich dawne uczennice z Rosewood Day.
- Pamiętacie, jak Ian oglądał nasze treningi? - mówiła ładna Azjatka z długimi kolczykami. - Cały ten czas myślałam, że robił to, bo grała z nami Melissa, ale może powodem była Ali.
Emily nadstawiła uszu. Stała w bezruchu, udając, że wcale nie słucha.
- Ja miałam z nim biologię. - wyszeptała brunetka z super krótkimi włosami i zadartym nosem. - Kiedy robiliśmy sekcję płodu świni, dźgnął go, jakby to naprawdę sprawiało mu radość.
- Taaa, ale wszyscy faceci przy tych świniach robią się wyjątkowo agresywni. - przypomniała jej inna dziewczyna, otwierając srebrną kopertówkę i wyciągając listek gumy „Trident”. - Pamiętacie Darrena? Wyciągał wnętrzności, jakby to było spaghetti!
Obie się wzdrygnęły. Emily zmarszczyła nos. Czemu nagle wszyscy mówili o tym, jaki odrażający był Ian? To wyglądało na rewizjonizm historii. Zresztą, nie mogła uwierzyć w to, co Ian powiedział Spencer - że Ali podobała mu się bardziej niż on jej, że nigdy, przenigdy by jej nie skrzywdził. Dlaczego po prostu się nie przyznał? W końcu nic nie świadczyło o winie bardziej niż ucieczka przed własnym procesem.
- Emily?
Obok niej stał Wilden ze zmartwionym i surowym zarazem wyrazem twarzy. Dzisiaj, zamiast policyjnego munduru, miał na sobie wyprasowany garnitur i krawat, ale Emily podejrzewała, że pod marynarką kryje się broń. Emily przeszły ciarki z niepokoju. Ostatni raz widziała Wildena na parkingu na skraju miasta, kiedy mówił komuś przez telefon żeby trzymał się z daleka. Nie przypominała sobie nawet, żeby widziała wczoraj na procesie Iana, ale przecież musiał tam być.
Lewa powieka Wildena lekko nerwowo drżała.
- Widziałaś Spencer?
- Jakieś pół godziny temu. - Emily szybko poprawiła pasek sukienki z nadzieją, że nie jest boleśnie oczywiste, że kilka ostatnich minut spędziła na podłodze na pieszczotach z chłopcem. Zerknęła za siebie szukając starszych dziewczyn, ale one już się oddaliły. - Czemu?
Wilden potarł świeżo ogolony podbródek.
- Mniej więcej co trzydzieści minut miałem wszystkich przeliczyć, tak dla pewności, że nikt nie wyjdzie. I nie mogę jej nigdzie znaleźć.
- Pewnie jest na górze w swoim pokoju. - zasugerowała Emily. Przecież żadna z nich nie była dzisiaj w imprezowym nastroju.
- Już sprawdziłem. - Wilden zastukał palcami o swoją szklankę z wodą. - Na pewno nie wspominała o wychodzeniu na zewnątrz?
Emily wpatrywała się w niego, nagle przypomniała sobie, jak ma na imię. Darren. Tamte dziewczyny z Rosewood Day przed chwilą rozmawiały o jakimś Darrenie, który brutalnie wypatroszył świnię. To musiał być on.
Często zapominała, że Wilden wcale nie jest od niej dużo starszy - skończył szkołę w tym samym roku, co siostra Spencer i Ian. Mimo to Wilden nie był, jak Ian, wzorowym uczniem, był raczej jego przeciwieństwem: typem chłopaka, który co tydzień ląduje w szkolnej kozie. Niesamowite, jak się zmienili: Ian okazał się mordercą, Wilden - dobrym gliniarzem.
- Wie, że nie powinnyśmy wychodzić na zewnątrz. - stwierdziła stanowczo Emily wracając do rzeczywistości. - Pójdę na górę i sama sprawdzę. Jestem pewna, że gdzieś tam jest. - uniosła sukienkę i postawiła stopę na pierwszym stopniu usiłując poskromić drżenie dłoni.
- Zaczekaj. - zawołał Wilden.
Emily odwróciła się. Nad głową Wildena wisiał misterny, bogato zdobiony kryształowy żyrandol, który sprawiał, że jego oczy nabierały zielonkawo-żółtego zabarwienia.
- Czy Aria i Spencer powiedziały ci, że dostały kolejne wiadomości?
- Tak… - Emily ścisnęło w brzuchu.
- A ty? - zapytał Wilden. - Ty też jakieś dostałaś?
- Dwie, ale od czasu zniknięcia Iana: żadnej. - Emily słabo skinęła.
Jakieś uczucie przemknęło po twarzy Wildena, ale zaraz znikło.
- Emily, uważam, że to nie był Ian. Ludzie, którzy pilnowali domu Iana przeszukali go. Nie było żadnych komórek, a wszystkie komputery i faxy zostały zabrane przed jego zwolnieniem. W takim układzie nie bardzo wiem, jak miałby wysyłać jakiekolwiek wiadomości. Wciąż próbujemy wyśledzić źródło tych wiadomości, ale na razie jeszcze nic nie ustaliliśmy.
Pokój zawirował. Wiadomości nie były od Iana? To nie miało sensu. Zresztą, skoro Ian tak łatwo wydostał się z domu na spotkanie ze Spencer, to mógł znaleźć sposób na wysyłanie im wiadomości z potajemnego telefonu. Może miał gdzieś schowany jednorazowy aparat, na przykład w uschniętym drzewie albo nieużywanej skrzynce pocztowej. Albo ktoś ją dla niego podłożył.
Emily wpatrywała się w Wildena, zastanawiając się, dlaczego nie wziął tego pod uwagę. I zrozumiała - Spencer nie powiedziała mu o wizycie Iana.
- Cóż, w sumie to możliwe, że to był Ian. - zaczęła z drżeniem.
Przerwał jej dzwonek telefonu w wewnętrznej kieszeni marynarki Wildena.
- Zaczekaj. - uniósł palec. - Muszę odebrać.
Odsunął się od niej, jedną ręką przesunął po krawędzi małego stolika. Zaniepokojona Emily zacisnęła zęby. Rozejrzała się po pokoju i zobaczyła Hannę i Arię stojące obok olbrzymiego abstrakcyjnego obrazu przedstawiającego grupkę przecinających się okręgów. Aria nerwowo bawiła się białą etolą wokół ramion, a Hanna bez przerwy przeczesywała palcami włosy, jakby miała wszy. Emily podeszła do nich najszybciej jak mogła.
- Widziałyście Spencer?
Aria, wyraźnie rozproszona, potrząsnęła głową. Hanna wyglądała na równie oszołomioną.
- Nie. - odparła monotonnie.
- Wilden nie może jej znaleźć. - nalegała Emily. - Już kilka razy sprawdził dom, ale zniknęła. Poza tym, nie powiedziała mu o Ianie.
- Dziwne. - Hanna zmarszczyła nos, jej oczy zaczęły ogromnieć.
- Spencer musi być gdzieś w domu. Przecież by nie wyszła. - Aria stanęła na palcach i rozejrzała się.
Emily znowu zerknęła na Wildena. Przerwał na chwilę rozmowę i wychylił wielki łyk wody. Potem odstawił szklankę na stół i znowu zaczął mówić do słuchawki.
- Nie. - warknął dosyć głośno.
Zwróciła się znowu do dziewczyn i załamała zwilgotniałe od potu ręce.
- Dziewczyny… myślicie, że to możliwe, że ten nowy „A” to ktoś inny? No… nie Ian? - zapytała.
- Nie. - Hanna zesztywniała.
- To musi być Ian. - powiedziała Aria. - To doskonale pasuje.
Emily wbiła wzrok w zesztywniałe plecy Wildena.
- Wilden właśnie mi powiedział, że przeszukali dom Iana i nie znaleźli żadnej komórki, ani komputera, nic kompletnie. Nie wierzy, że to Ian za tym stoi.
- Ale kto inny mógłby to być? - zapytała piskliwie Aria. - Kto inny chciałby nam to robić? Kto inny wie, gdzie jesteśmy i co robimy?
- Taaa, „A” najwyraźniej jest z Rosewood. - rzuciła Hanna.
- Skąd wiesz? - Emily, przerzucając ciężar z nogi na nogę, kołysała się na luksusowym, ręcznie tkanym dywanie.
Hanna przesunęła palcami po nagim obojczyku, wpatrując się nieobecnym wzrokiem w wielkie panoramiczne okno salonu Hastings'ów.
- No bo dostałam jedną albo dwie wiadomości. Wtedy nie wiedziałam, że są prawdziwe. W jednej z nich było napisane, że „A” dorastał w Rosewood tak, jak my.
- Czy było tam coś jeszcze? - serce Emily przyspieszyło.
- Tylko jakieś głupoty o mojej przyrodniej siostrze. Nic ważnego. - Hanna kręciła się, jakby Emily wbijała w jej ramię igłę.
Emily bawiła się srebrnym wisiorkiem-rybką wokół szyi, czoło piekło ją od potu. A jeśli „A” to nie Ian… ani naśladowca? Gdy Emily dowiedziała się, że to Mona była pierwszym „A” kompletnie ją to zaskoczyło. Pewnie, Ali i reszta były dla niej wredne, ale traktowały tak wiele osób. Osób, których Emily nawet nie pamiętała. Może ktoś inny - ktoś blisko - był na nie równie wściekły, jak Mona? Może ta osoba znajduje się właśnie w tym pokoju?
Omiotła wzrokiem salon. Z biblioteki wyłoniły się Naomi Ziegler i Riley Wolfe, spoglądały w ich stronę. Melissa Hastings, z opuszczonymi kącikami ust, odwróciła wzrok. Scott Chin w milczeniu wycelował swoją kamerę prosto w Emily, Arię i Hannę. A Phi Templeton, dawna przyjaciółka Mony z obsesją na punkcie yo-yo, zatrzymała się w drodze do biblioteki, żeby zerknąć przez ramię, spokojnie napotykając spojrzenie Emily.
I wtedy Emily z pełną mocą uderzyło wspomnienie z dnia postawienia Iana w stan oskarżenia. Wychodziły z sądu po tym, jak Ian trafił do aresztu bez możliwości zwolnienia za kaucją, szczęśliwe, bo myślały, że wszystko się skończyło. I wtedy w jednej z limuzyn zaparkowanych przy krawężniku przed sądem Emily zobaczyła niewyraźną postać. Oczy w oknie wydawały się takie znajome… ale Emily zmusiła się do wiary, że to tylko wytwór jej wyobraźni.
Samo myślenie o tym sprawiało, że przechodziły ją ciarki. Może nie mamy pojęcia, kim „A” naprawdę jest? Może nic nie jest tym, co się zdaje?
Komórka Emily zaczęła dzwonić. Potem Arii. I Hanny.
- Och, mój Boże. - westchnęła Hanna.
Emily obrzuciła pokój badawczym spojrzeniem. Już nikt nie patrzył w ich stronę. I nikt nie trzymał telefonu.
Jedyne, co mogła zrobić, to wyciągnąć swoją Nokię. Przyjaciółki, zdenerwowane, obserwowały ją.
- Jedna nowa wiadomość. - wyszeptała Emily.
Hanna i Aria zgromadziły się przy niej. Emily wcisnęła Odczyt.
Wszystkie paplałyście i teraz jedna z was za to zapłaci. Chcecie wiedzieć, gdzie jest wasza dawna psiapsiółka? Wyjrzyjcie przez tylne okno. Być może zobaczycie ją po raz ostatni… - A
Pokój zaczął wirować. Obrzydliwy, mdły zapach kwiatowych perfum wypełnił powietrze. Emily, z wyschniętymi na wiór ustami, spojrzała na przyjaciółki.
- Ostatni raz ją zobaczymy… w ogóle? - powtórzyła, mrugając szybko Hanna.
- Nie mogę… - Emily miała wrażenie, że jej głowa jest wypełniona watą. - Spencer nie może…
Pobiegły do kuchni i wyjrzały przez tylne okno w stronę stodoły Hastings'ów. Podwórko było puste.
- Potrzebujemy Wildena. - zdecydowała Hanna. Pobiegła tam, gdzie widziała go po raz ostatni, ale nikogo nie znalazła. Pozostała tylko pusta szklanka Wildena, porzucona na solidnie wypolerowanym stoliku.
Telefon Emily znowu się rozjarzył. Nadeszła kolejna wiadomość. Zgromadziły się wokół, by spojrzeć.
Przyjdźcie zaraz. Same. Albo dotrzymam obietnicy. - A
Pretty Little Liars - Wicked Nikczemność
5