ROZDZIAŁ 14
Viva la Hanna!
W tą samą środę, odrobinę później, w wejściu do „Rive Gauche”, francuskiego bistro w Centrum Handlowym King James, stała Hanna, z wahaniem zaciskając i rozluźniając pięści. Ze starannie ukrytych głośników sączył się głos Serge'a Gainsbourg, a w powietrzu unosił się zapach steków z frytkami, smażonego koziego sera i perfum „J'Adore” Diora. Gdyby Hanna zamknęła oczy, mogłaby uwierzyć, że to poprzednia zima, a przy jej boku jest Mona. Jeszcze nic złego się nie stało - ciało Ali nie pojawiło się w tej okropnej dziurze, Hanna nie miała na podbródku jaskrawej blizny, odrażający Ian nie został tymczasowo wypuszczony za kaucją, nie było fałszywych wiadomości od „A”. Hanna i Mona wciąż były najlepszymi przyjaciółkami, oglądającymi swoje odbicia w wiszących nad lożami antycznych lustrach i pożerającymi wzrokiem najnowsze wydania „Elle” oraz „Us Weekly”.
Pewnie, że od czasu sprawy z Moną pojawiała się w „Rive Gauche” - Lucas pracował tu w weekendy, i zawsze zdołał podsunąć Hannie darmową Diet Coke z odrobinką rumu. Ale dzisiejszego wieczoru to również nie Lucas stał przy jej boku. To była… Kate.
Kate wyglała dobrze - a nawet znakomicie. Orzechowe włosy ściągnęła do tyłu czarną jedwabną opaską. Miała na sobie cynobrową sukienkę w stylu empire oraz ciemnobrązowe botki Loeffler Randall. Hanna założyła swoje ulubione szpilki z lakierowanej skóry Marca Jacobsa, kaszmirowy golf z szerokim dekoltem w kolorze fuksji, obcisłe dżinsy, na ustach miała ulubioną ultra czerwoną szminkę Nars. Razem wyglądały gazilion razy lepiej od Naomi i Riley, które przycupnęły jak brzydkie ogrodowe gnomy przy stoliku przynależnym Hannie.
Hanna spojrzała na nie groźnie. Naomi, ze swoimi super krótkimi włosami i przysadzistą szyją, wyglądała jak żółw. Szczurzy nos Riley drgał, gdy serwetką ścierała z nieistniejących ust szminkę.
Kate zerknęła na Hannę, zauważając, co się dzieje.
- One nie są już twoimi frenemy, pamiętasz? - powiedziała kącikiem ust.
Hanna westchnęła. W teorii popierała plan Kate „jeśli nie możesz ich pokonać, dołącz do nich”. Ale w praktyce…
Kate stanęła twarzą w twarz z Hanną. Była od niej trzy cale wyższa, więc musiała spojrzeć na nią w dół, kiedy się odezwała.
- Potrzebujemy ich jako przyjaciółek. - powiedziała spokojnie Kate. - W ilości siła.
- Po prostu…
- Czy ty w ogóle wiesz, dlaczego ich nienawidzisz? - zapytała ostro Kate.
Hanna wzruszyła ramionami. Nienawidziła ich, bo były jędzami… i dlatego, że nienawidziła ich Ali. Tyle, że Ali nigdy nie wyjaśniła, co takiego wstrętnego Naomi i Riley zrobiły, że tak bezwzględnie je porzuciła. Nie, żeby Hanna mogła zapytać o to Naomi i Riley. Ali zmusiła Hannę i resztę do przyrzeczenia, że nigdy, przenigdy do nich się nie odezwą.
- No to chodź. - Kate położyła dłonie na biodrach. - Do roboty.
Hanna jęknęła patrząc wilkiem na swoją przyszłą przybraną siostrę. W kąciku warg Kate była maleńka zapowiedź pryszcza. Hanna nie była pewna, czy to tylko wyprysk… czy coś innego. Obsesyjnie rozmyślała o niezrozumiałej tajemnicy, do której Kate przy wczorajszym śniadaniu robiła aluzje - przespała się z chłopakiem, ale doprowadziło to do komplikacji. Opryszczka z pewnością była komplikacją, prawda? I czy opryszczka nie powodowała takich zmian na ustach?
- Dobra, chodźmy. - odparła opryskliwie Hanna. Kate uśmiechnęła się, złapała ją znowu za rękę i ruszyła w stronę stolika Naomi i Riley. Dziewczyny je zauważyły, pomachały do Kate, ale na Hannę spoglądały podejrzliwie. Kate podeszła prosto do ławeczki i usiadła na komfortowym, czerwonym siedzisku.
- Jak się macie, dziewczyny! - pisnęła, posyłając im całusy.
Naomi i Riley przez chwilę nadskakiwały Kate, podziwiając jej sukienkę, bransoletkę i botki, podsuwając jej niezjedzone frytki. Potem Naomi zerknęła na Hannę, która która nadal stała przy karcie z deserami.
- A co ona tutaj robi? - zapytała niskim głosem.
Kate wepchnęła do ust frytkę. Z tego, co Hanna zaobserwowała, należała do tych dziewczyn, które mogą zamawiać największe porcje wszystkiego i nie przytyć nawet o gram. Suka.
- Hanna jest tutaj, bo chce wam coś powiedzieć. - oznajmiła Kate.
- Czyżby? - Riley wzniosła łuki brwi.
Kate złożyła ręce i potaknęła.
- Chce przeprosić za wszystkie wredne rzeczy, które wam zrobiła w ciągu minionych lat.
Co? Zdumienie odebrało Hannie głos. Kate powiedziała, że powinny być miłe, a nie sprzedajne. Czemu to ona miałaby przepraszać Naomi i Riley? Przez te wszystkie lata zrobiły jej tyle samo złego, co ona im.
Kate mówiła dalej.
- Chce zacząć z wami od nowa. Powiedziała mi, że nawet nie wie, dlaczego się kłócicie.
Hanna rzuciła Kate spojrzenie zdolne zmrozić płynną lawę. Ale ta nawet nie drgnęła. Jej wyraz twarzy sygnalizował: Zaufaj mi. To zadziała.
- Dobra. - wymamrotała Hanna opuszczając wzrok. - Przepraszam.
- Znakomicie! - pochwaliła Kate. - A zatem rozejm?
Naomi i Riley spojrzały po sobie, po czym się uśmiechnęły.
- Rozejm! - zakrzyknęła głośno Riley, co sprawiło, że goście przy sąsiednim stoliku spojrzeli na nie zaniepokojeni. - Nam Mona też dała popalić. Zachowywała się jak najlepsza przyjaciółka, a po twoim wypadku nas zostawiła. Kompletnie bez powodu!
- Cóż, teraz już wiemy, jaki miała powód. - poprawiła Riley unosząc palec. - Chciała nas zostawić, żeby się z tobą pogodzić, i żeby nikt nie podejrzewał, że to ona cię potrąciła. Boże. - Riley przycisnęła dłonie do piersi. - Jakie to podłe.
Hanna się skrzywiła. Naprawdę musiały teraz się w to wgłębiać?
- W każdym razie, okropnie ci współczujemy tego, przez co musiałaś przejść, Hanna. - mizdrzyła się Naomi. - I też przepraszamy za nasze kłótnie. Rozejm, zdecydowanie! - aż podskoczyła z emocji.
- Świetnie! - zawołała Kate. Szturchnęła Hanną, która także zmusiła się do uśmiechu.
- No to siadaj, Hanna! - powiedziała Naomi. Hanna ostrożnie usiadła, miała wrażenie, że jest jak chihuahua, który zawędrował na podwórko nadpobudliwego rottweilera. Szło zdecydowanie zbyt łatwo.
- Właśnie przeglądałyśmy nowy „Teen Vogue”. - oświadczyła Riley podsuwając im czasopismo z pozaginanymi rogami kartek. - Ostatecznie, w ten weekend jest impreza. Musimy pokonać te wszystkie brzydkie zdziry i zdobyć najlepsze sukienki.
Hanna podejrzliwie uniosła brew na widok daty na okładce „Teen Vogue”.
- Sądziłam, że ten numer nie pojawi się jeszcze przez kilka tygodni.
Riley pociągnęła łyk wody sodowej z sokiem żurawinowym.
- Moja kuzynka tam pracuje. To tylko wersja robocza, ale ten numer już został złożony. Cały czas przysyła mi wcześniejsze wydania. Czasami dostaję nawet od niej zaproszenia na wyprzedaże próbek, na które większość ludzi nie ma dostępu.
- Nieźle. - błękitne oczy Kate przypominały spodki.
Riley przerzuciła kilka stron pisma i wskazała zalotną czarną sukienkę koktajlową.
- Omóboże, to by świetnie wyglądało na tobie, Hanna.
- Czyje to? - Hanna z zaciekawieniem pochyliła się do przudu.
- A to znakomicie by pasowało do twoich oczu, Kate. - Naomi wskazała obcisłą sukienkę do kolan BCBG, błękitną jak jajo drozda. - Prada robi boskie satynowe buciki w dokładnie tym samym kolorze. Byłaś już w ich sklepie? Jest tu w pobliżu. - wskazała.
Kate potrząsnęła głową. Naomi w udawanym przerażeniu zasłoniła usta.
Kate zachichotała i znowu spojrzała na pismo.
- Założę się, że na tą imprezę mamy przyjść z osobą towarzyszącą, zgadza się? - powiedziała dotykając ilustrowanych stronic. - Nawet nie znam tu żadnych chłopaków.
- Nie masz się czym martwić. - Naomi przewróciła oczami. - Każdy chłopak w szkole o tobie gada.
- A ty Hanna, już masz partnera. - Riley przerzuciła stronę.
Hanna natychmiast się spięła. Czyżby wykryła sarkazm w głosie Riley? I co oznaczał ten wredny uśmieszek na twarzy Naomi? Nagle zrozumiała - będą rzucały niewybredne komentarze o Lucasie. Być może o jego poza szkolnych obsesjach, albo o pedziowatej kamizelce, którą nosił, kiedy krążył między stolikami „Rive Gauche”, albo że nie grał w lacrosse. Była nawet ta niedorzeczna - i bardzo nieprawdziwa - plotka rozpuszczona przed laty przez Ali, że Lucas jest hermafrodytą.
Hanna w oczekiwaniu zacisnęła pięści. Mogła się domyślić, że to całe wybaczanie i zapominanie to bujda.
Ale Naomi rzuciła jej tylko łagodny uśmiech. Riley cmoknęła.
Fartowna jędza.
Chuda jak modelka kelnerka położyła na rogu stolika skórzaną książeczkę z rachunkiem. Po drugiej stronie sali, pod ulubionym starym francuskim plakatem Hanny przedstawiającym zielonego diabła tańczącego z butelką absyntu, siedziała para po dwudziestce. Hanna zerknęła na Naomi i Riley, dziewczyny, które były jej wrogami, odkąd sięgała pamięcią. Rzeczy, które sprawiały, że razem z Moną im dokuczała, nagle wydały się niezbyt ważne. Uwielbienie Riley dla legginsów było w sumie dosyć przewidujące, jeżeli chodzi o modę - zaczęła je nosić jeszcze zanim Rachel Zoe wybrała je dla Lindsey Lohan. A nowa fryzura Naomi faktycznie sprawiała, że wyglądała szykownie, i zdecydowanie zasługiwała na uznanie za wypróbowanie czegoś tak śmiałego.
Z nagłym uczuciem wielkoduszności Hanna spojrzała w dół na gazetę.
- Riley, wyglądałabyś oszałamiająco w tej sukni Foley and Corina. - powiedziała wskazując szmaragdowo zieloną togę.
- Dokładnie to samo pomyślałam! - zgodziła się Riley, przybijając piątkę z Hanną. Po chwili na jej twarzy pojawił się przebiegłość. - Wiecie, Centrum będzie otwarte jeszcze przez godzinę. Chcecie pójść do Saksa?
Oczy Naomi się rozjaśniły. Spojrzała na Hannę i Kate.
- Co wy na to, dziewczyny?
Hanna znienacka poczuła się, jakby ktoś otulił ją wielkim, przytulnym kaszmirowym szalem. Oto znajdowała się w „Rive Gauche” z grupą dziewcząt i szykowała się do wyjścia do swoich ulubionych sklepów. Dzięki temu wszystko, czym zaledwie kilka minut temu się zamartwiała, odpłynęło. Kto miał czas na gorycz czy strach, gdy trzeba było robić zakupy z nowymi przyjaciółkami? Hanna pomyślała o śnie, który miała w szpitala po wypadku: Ali pochyliła się nad jej szpitalnym łóżkiem i powiedziała, że wszystko będzie okay.
Może Sen o Ali odnosił się do tej chwili.
Gdy sięgnęła po torebkę, żeby wyjść za pozostałymi, zauważyło okienko nowej wiadomości migające na ekranie BlackBerry. Hanna uniosła wzrok. Kate była zajęta nakładaniem dopasowanego do jej figury płaszcza, Naomi podpisywała rachunek, a Riley ponownie nakładała na usta pomadkę. Po „Rive Gauche” kręcili się zbierający zamówienia i sprzątający stoliki kelnerzy. Hanna odrzuciła włosy za ramiona i otworzyła wiadomość.
Droga Świnko,
Ci, którzy zapominają przeszłość, są skazani na jej powtarzanie. Pamiętasz swój niefortunny „wypadek”? Powiedz komukolwiek o moi a dopilnuję, żebyś tym razem się nie obudziła. Żeby zaś okazać, że mogę bawić się grzecznie, oto drobna podpowiedź: Ktoś w twoim życiu nie jest tym, kim się wydaje. Pa, kochanie! - A
- Hanna?
Hanna szybko zasłoniła ekran BlackBerry. Kate stała kilka kroków dalej i czekała przy barze z marmurowym blatem.
- Wszystko okay?
Hanna głęboko odetchnęła i punkciki przed jej oczami powoli zbladły. Pozwoliła, by jej komórka wsunęła się z powrotem do torebki. Nieważne. Chrzanić podrobionego „A” - każdy mógł słyszeć o przezwisku Świnka i jej wypadku. Znowu była na szczycie, tam, gdzie było jej miejsce, i nie pozwoli, żeby jakiś głupi dzieciak to popsuł.
- Wszystko idealnie. - zaszczebiotała Hanna zasuwając zamek torebki. Po czym przecięła restaurację i dołączyła do reszty.
Serge Gainsbourg, / IPA: sɛʁʒ ɡɛ̃'zbuʁ /, właściwie Lucien Ginsburg (ur. 1928 w Paryżu, zm. 1991 tamże) - francuski kompozytor, piosenkarz, aktor, scenarzysta i reżyser. Jego zróżnicowany styl i indywidualność są trudne do skategoryzowania.
Frenemy (albo "frienemy") - słowo utworzone z „friend” i „enemy”, które może odnosić się do wroga zachowującego się jak przyjaciel, albo partnera, który jest równocześnie rywalem. To słowo może opisywać zarówno stosunki międzyluidzkie, jak i geopolityczne i rynkowe między pojedynczymi osobami, grupami lub instytucjami. Słowo pojawiło się po raz pierwszy w 1953r.
3 cale - ok. 7,5 cm
BCBG - linia odzieżowa stworzona przez Maxa Azarię
Pretty Little Liars - Wicked Nikczemność
5