5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział


ROZDZIAŁ 12

Wszystko jest kwestią punktu widzenia

W środę wczesnym wieczorem Aria i Mike siedzieli w „Rabbit Rabbit”, ulubionej wegetariańskiej restauracji ich rodziny. W pomieszczeniu unosił się zapach bazylii, oregano i sojowego sera. Wieża odtwarzała głośno piosenkę Reginy Spektor, i lokal był wypełniony rodzinami, parami i dzieciakami w jej wieku. Po wczorajszym mrożącym krew w żyłach zwolnieniu Iana i nowej wiadomości od „A” miło było przebywać w otoczeniu takiej gromady.

Mike rozejrzał się wilkiem po sali i naciągnął kaptur przydużej bluzy Champion.

- W ogóle nie rozumiem, czemu musimy spotykać się z tym facetem. Mama umówiła się z nim tylko dwa razy.

Aria też niezupełnie to rozumiała. Kiedy Ella wróciła wczoraj z randki z Xavierem, rozwodziła się nad tym, jak cudownie poszło i jak łatwo nawiązali nić porozumienia. Najwyraźniej dzisiejszego popołudnia Xavier zafundował Elli wycieczkę po swoim atelier, i kiedy Aria wróciła ze szkoły znalazła na kuchennym stole liścik od matki z prośbą, żeby doprowadzili się z Mike'iem do porządku i spotkali z nią punkt 19:00 w „Rabbit Rabbit”. Och, i Xavier też przyjdzie. Kto mógłby przypuszczać, że jej rodzice z taką łatwością znowu się zakochają? Nawet jeszcze nie wzięli rozwodu.

Aria oczywiście cieszyła się szczęściem Elli, ale czuła też zażenowanie. Była taka pewna, że Xavier interesuje się nią. Fakt, że tak źle zrozumiała sytuację w galerii był upokarzający.

Mike pociągnął głośno nosem, przerywając rozmyślania Arii.

- Tutaj śmierdzi króliczymi szczynami. - udał, że wymiotuje.

- Po prostu jesteś wkurzony, że mama wybrała miejsce, gdzie nie serują skrzydełek z kurczaka. - Aria przewróciła oczami.

Mike zmiął serwetkę.

- A możesz mnie za to winić? Taki męski facet jak ja nie może się żywić wyłącznie warzywami.

Aria wzdrygnęła się z obrzydzenia, gdy Mike określił się nie dość, że jako męskiego, to jeszcze faceta.

- A propos, jak poszła twoja wczorajsza randka z Savannah?

- Wystarczy, że ja to wiem, a tobie nie daje spokoju. - Mike strzelił stawami przeglądając menu.

Aria wzniosła brwi.

- Aha! Nie poprawiłeś mnie od razu, że to nie była randka.

Mike wzruszył ramionami, dźgając widelcem ozdobny kaktus. Aria wzięła do ręki modrą kredkę z kubeczka na środku stołu; w „Rabbit Rabbit” stawiano kredki na każdym stole i zachęcano klientów do rysowania na odwrocie podkładek pod talerze. Ukończone rysunki wisiały na ścianach restauracji. Obecnie ściany były już w całości nimi pokryte, więc obsługa zaczęła podwieszać je pod sufitem.

- Dotarliście! - zawołała Ella idąc od wejścia z Xavierem. Jej świeżo farbowane włosy lśniły. Policzki Xaviera były uroczo zaróżowione od chłodu. Aria próbowała się uśmiechnąć, ale miała wrażenie, że raczej się skrzywiła.

Ella machnęła szeroko ręką.

- Aria, wy dwoje już się znacie. Xavier, poznaj mojego syna - Michelangelo.

- Nikt tak mnie nazywa. - Mike wyglądał jakby miał puścić pawia.

- Nie wydam cię. - Xavier wyciągnął dłoń. - Miło mi cię poznać. - zerknął na Arię. - I miło znów cię spotkać.

Aria posłała mu spięty uśmiech, zbyt zawstydzona, żeby nawiązać kontakt wzrokowy. Rozglądała się po sali szukając ostatniej ozdobionej przed swoim zaginięciem podkładki Ali. Przyszła tutaj z rodziną Arii i narysowała trzymających się za ręce chłopaka i dziewczynę podążających w stronę tęczy. „To potajemna para” oznajmiła przy stole patrząc na Arię. Niewiele wcześniej przyłapały Byrona i Meredith… ale spoglądając wstecz, być może Ali robiła aluzję do swojego sekretnego związku z Ianem.

Xavier i Ella zsunęli z ramion płaszcze i usiedli. Xavier rozglądał się, wyraźnie rozbawiony rysunkami na ścianach. Ella nerwowo cmokała językiem o wnętrze policzka, bawiła się włosami, biżuterią, widelcem. Po kilku sekundach ciszy Mike spojrzał na Xaviera zwężonymi oczami.

- Ile ty w ogóle masz lat?

Ella rzuciła mu ostre spojrzenie, ale Xavier odpowiedział.

- Trzydzieści cztery.

- Wiesz, że nasza mama ma czterdzieści, prawda?

- Mike. - sapnęła Ella. Ale Aria uznała, że to słodkie. Nigdy nie widziała, żeby Mike był taki opiekuńczy wobec Elli.

- Wiem. - roześmiał się Xavier. - Powiedziała mi.

Kelnerka, piersiasta dziewczyna z dredami i kolczykiem w nosie, zapytała czego się napiją. Aria zamówiła zieloną herbatę, a Xavier i Ella po kieliszku caberneta. Mike też próbował, ale kelnerka tylko zacisnęła wargi i się odwróciła.

Xavier spojrzał na Mike'a i Arię.

- Słyszałem, że przez jakiś czas mieszkaliście na Islandii. Sam tam byłem kilka razy.

- Serio! - wykrzyknęła zaskoczona Aria.

- Niech no zgadnę: podobało ci się. - przerwał Mike błazeńsko, okręcając wokół nadgarstka gumową bransoletkę szkolnej drużyny lacrosse'a. - Bo jest taka kulturalna. I taka dziewicza. A wszyscy tam są tacy wykształceni.

Xavier potarł brodę.

- Właściwie to uznałem, że Islandia jest dziwaczna. Kto chciałby kąpać się w wodzie, która śmierdzi jak zgniłe jaja? A ta obsesja na punkcie miniaturowych koników? Nie rozumiem tego.

Mike zmieszanym wzrokiem spojrzał na Ellę.

- Kazałaś mu to powiedzieć? - Ella potrząsnęła głową, wyglądała na odrobinę zaniepokojoną. Mike w ekstazie odwrócił się z powrotem do Xaviera. - Dzięki. Od lat mówię to mojej rodzinie! Ale nieeee, oni wszyscy kochają konie. Uważają, że są takie urocze. A wiesz, co by się stało, gdyby jeden z tych pedziowatych koników wdał się w naparzankę z Clydesdyle'em z reklam Budweisera? Clydesdyle skopałby mu tyłek. Nic by z tego cwela nie zostało!

- Cholerna racja. - Xavier potaknął z emfazą.

Mike, wyraźnie zachwycony, zatarł ręce. Aria próbowała ukryć złośliwy uśmieszek. Miała własne podejrzenia, co do prawdziwych powodów, dlaczego Mike tak nienawidzi islandzkich koników. Kilka dni po przyjeździe do Reykjaviku wybrała się razem z Mike'iem na konną wycieczkę szlakiem wulkanów. Chociaż stajenny zaproponował Mike'owi najstarszego, najgrubszego i najwolniejszego z koni, z chwilą gdy Mike wdrapał się na siodło jego twarz niepokojąco pobladła. Twierdził, że złapał go skurcz w nodze i że powinien zostać. Mike'owi nigdy wcześniej nie przytrafił się skurcz nogi… a skoro już o tym mowa, to także później mu się to nie zdarzyło, ale i tak nie chciał przyznać, że się bał.

Kelnerka przyniosła ich napoje, a Mike i Xavier dalej gawędzili o wszystkich rzeczach, których nienawidzili w Islandii: o tym, że jednym z miejscowych przysmaków jest zgniłe mięso rekina. O tym, że wszyscy Islandczycy wierzą, że huldufolk - elfy - mieszkają na skałach i klifach. O osobliwym zwyczaju zwracania się do siebie wyłącznie po imieniu, bo wszyscy są potomkami tych samych trzech kazirodczych plemion Wikingów.

Czasami Ella spoglądała w stronę Arii, zastanawiając się zapewne, dlaczego nie broni Islandii. Ale ona zwyczajnie nie miała ochoty na mówienie.

Pod koniec kolacji, gdy kończyli już jeść talerz owsianych ciasteczek domowej roboty, z których słynął lokal, zadzwonił iPhone Mike'a. Chłopak spojrzał na ekran i wstał.

- Chwila. - wymamrotał wymijająco, wymykając się przez drzwi.

Aria i Ella wymieniły znaczące spojrzenia. Mike zazwyczaj bez oporów rozmawiał przez telefon przy stole, nawet, jeśli rozmowa dotyczyła, powiedzmy, rozmiaru dziewczęcych piersi.

- Podejrzewamy, że Mike ma dziewczynę. - powiedziała scenicznym szeptem Ella Xavierowi. Wstała. - Wrócę za minutkę. - oznajmiła ruszając w stronę damskiej toalety.

Aria bawiła się położoną na kolanach serwetką, bezradnie patrząc, jak Ella lawiruje między stolikami. Chciała pójść za matką, ale wolała, żeby Xavier się nie zorientował, że nie chce być z nim sam na sam.

Czuła na sobie jego oczy. Wysączył długi powolny łyk drugiego kieliszka wina.

- Jesteś bardzo cicha. - zauważył.

- Może zawsze taka jestem. - Aria wzruszyła ramionami.

- Raczej wątpię.

Aria gwałtownie poderwała wzrok. Xavier uśmiechał się, ale niełatwo było odczytać wyraz jego twarzy. Wyciągnął z kubka ciemno-zieloną kredkę i zaczął bazgrać po swojej podkładce.

- Czyli nie masz nic przeciwko? - zapytał. - Mówię o twojej mamie i o mnie?

- Aha. - odparła szybko Aria, bawiąc się łyżeczką od po-obiedniego cappuccino. Pytał, bo wyczuł, że jej się spodobał? Czy dlatego, że była córką Elli i tak wypadało?

Xavier odłożył zieloną kredkę z powrotem i wyjął czarną.

- Twoja mama wspomniała, że też jesteś artystką.

- Chyba jestem. - odpowiedziała z rezerwą Aria.

- Kim się inspirujesz?

Aria zagryzła wargę, czuła się niezręcznie.

- Lubię surrealistów. No wiesz: Klee, Max Ernst, Magritte, M.C. Escher.

- Escher? - Xavier skrzywił się.

- A co z nim nie tak?

Potrząsnął głową.

Aria, rozbawiona, oparła się wygodnie o krzesło.

- A co, znałeś M. C. Eschera osobiście? Kopnął cię, kiedy byłeś małym chłopcem? Ukradł trójkołowy rowerek?

- Zmarł chyba na początku lat siedemdziesiątych. - odparł z prychnięciem Xavier. - Nie jestem aż tak stary.

- Prawie mnie nabrałeś. - Aria wzniosła brwi.

- Po prostu… Escher jest sprzedajny. - Xavier uśmiechnął się z wyższością.

Aria potrząsnęła głową.

Xavier przez chwilę się w nią wpatrywał, powoli wyszczerzając się w uśmiechu.

- No, dobra, Panno Fanko Eschera. Może mały konkurs? - zakręcił trzymaną w dłoniach kredką. - Oboje narysujemy coś, co się tu znajduje. Osoba, której rysunek będzie lepszy, ma rację w sprawie Eschera. Oprócz tego, zwycięzca weźmie ostatnie owsiane ciasteczko. - wskazał talerz. - Zauważyłem, że pożerasz je wzrokiem. A może go nie wzięłaś, bo jesteś potajemnie na diecie?

- Nigdy w życiu nie byłam na diecie. - zadrwiła Aria.

- Każda dziewczyna tak mówi. - w oczach Xavier migotały iskierki. - I wszystkie kłamią.

- Tak jakbyś cokolwiek wiedział o dziewczynach! - pisnęła Aria, nerwowo chichocząc z tych przekomarzanek. Miała wrażenie, że są w jej ulubionym starym filmie, „Filadelfijskiej Opowieści, gdzie Katherine Hepburn i Cary Grant bez przerwy się kłócili. - Wezmę udział w twoim konkursiku. - Aria sięgnęła po czerwoną kredkę. Nigdy nie potrafiła oprzeć się pokusie, gdy miała okazję popisać się umiejętnościami szkicowania. - Ale wprowadźmy limit czasowy. Jedna minuta.

- Dobra. - Xavier spojrzał na zegar w kształcie pomidora nad barem. Długa wskazówka dotknęła dwunastki. - Start.

Aria rozejrzała się po lokalu w poszukiwaniu inspiracji. Ostatecznie jej wzrok spoczął na starszym mężczyźnie zgarbionym nad barem i powoli pijącym z ceramicznego kubka. Jej kredka zgrabnie przesuwała się po podkładce, chwytając jego zmęczoną i zarazem spokojną sylwetkę. Gdy uzupełniła rysunek jeszcze kilkoma szczegółami, wskazówka zegara znowu minęła dwunastkę.

- Stop. - ogłosiła.

Xavier zasłonił swoją podkładkę dłonią.

- Lata ćwiczeń. - odpowiedziała Aria. - Kiedyś cały czas potajemnie szkicowałam dzieciaki z mojej szkoły. Czy to znaczy, że ciasteczko jest moje? - szturchnęła dłoń Xaviera wciąż zasłaniającą jego rysunek. - Biedny Pan Malarz Abstrakcyjny. Twój jest tak kiepski, że wstydzisz się go pokazać?

- Nie… - Xavier powoli odsunął dłonie od podkładki. Jego szkic, wykonany łagodnymi pociągnięciami i wprawnie wycieniowany, przedstawiał ładną, ciemnowłosą dziewczynę. Tak jak Aria miała kolczyki w kształcie wielkich kół. I nie było to jedyne podobieństwo.

- Och. - Aria przełknęła głośno ślinę. Xavier uchwycił nawet maleńki pieprzyk na jej policzku i piegi przecinające nos. Zupełnie, jakby przez całą kolację ją obserwował, czekając na tą chwilę.

Ostry zapach tahini z kuchni skręcił żołądek Arii w supeł. Z jednej strony, rysunek Xaviera był uroczy - chłopak jej mamy chciał nawiązać z nią więź. Ale z drugiej… to było niewłaściwe.

- Nie podoba ci się? - zapytał zdumionym głosem Xavier.

Aria otworzyła usta do odpowiedzi, gdy usłyszała z wnętrza swojej torby dzwonek.

- Hm, sekundkę. - wymamrotała. Wyciągnęła z przegródki torebki Treo: Dwa nowe MMS-y. Ograniczyła widok małego ekranu komórki stulonymi dłońmi.

Xavier wciąż ją uważnie obserwował, więc Aria z trudem powstrzymała się od sapnięcia. Ktoś przysłał zdjęcie z nią i Xavierem z niedzielnej wystawy. Stali bardzo blisko siebie, usta Xaviera prawie ocierały się o jej ucho. Natychmiast otworzyło się kolejne zdjęcie, na którym Aria i Xavier siedzieli przy stoliku w „Rabbit Rabbit”. Xavier zasłaniał dłońmi rysunek, a Aria przechylała się nad stolikiem, żartobliwie szturchając, żeby go pokazał. Aparat uchwycił ten ułamek sekundy, kiedy wyglądali jakby, szczęśliwi, trzymali się za ręce. Oba zdjęcia kreśliły bardzo przekonujący obraz sytuacji.

A drugie zdjęcie zrobiono zaledwie kilka sekund temu. Z sercem w gardle rozejrzała się po restauracji. Na zewnątrz Mike wciąż rozmawiał z ożywieniem. Jej mama właśnie wychodziła z łazienki. Mężczyzna, którego szkicowała, miał napad kaszlu.

Jej telefon znowu zabrzęczał. Aria, trzęsącymi się dłońmi, otworzyła sms-a. To był wierszyk.

Artyści lubią ménagés á trois,

Mamusia może też.

Ale jeśli zrobisz mi ferme la bouche,

Ja to samo zrobię tobie.

A

Komórka wyślizgnęła się z palców Arii. Gwałtownie wstała, praktycznie przewracając szklankę z wodą.

- Co? Dlaczego? - Xavier wyglądał na skofundowanego.

- Po prostu… muszę. - otuliła się ciasno płaszczem I wskazała ciasteczko na talerzu w kształcie gotowanej kolby kukurydzy. - Jest twoje. Dobra robota. - po czym okręciła się na pięcie, nieomalże zderzając się z kelnerką niosącą wielką tacę ze smażonymi kawałkami tofu. Bez względu na to, czy był to naśladowca „A” czy nie, zdjęcia dowodziły jednego: im dalej będzie się trzymała od mamy i jej nowego związku, tym lepiej.

Regina Spektor (ros.: Регина Спектор) (ur. 1980 w Moskwie) - amerykańska piosenkarka żydowskiego pochodzenia, która spędziła swoje pierwsze 9 lat w ZSRR. Dużo koncertuje jako piosenkarka, jest autorką wielu swoich piosenek i tekstów, pianistką i producentem muzycznym. Jej muzyka zalicza się do nowego gatunku mu-zycznego, anti-folk; środowisko tego gatunku skupia się w nowojorskiej (manhattańskiej) dzielnicy East Village.

Clydesdale - szkocki koń zimnokrwisty.

Filadelfijska opowieść (The Philadelphia Story) to komedia romantyczna z 1940 roku w reżyserii George'a Cukora na podstawie sztuki Philipa Barry'ego. Występują: Cary GrantKatharine Hepburn i James Stewart.

Film opowiada o nuworyszu George'u, którego plany małżeńskie komplikuje przybycie do jego domu byłego męża narzeczonej oraz atrakcyjnego dziennikarza. Jest uważany za najlepszy przykład komedii z wątkiem ślubnym, gatunku bardzo popularnego w latach 30. i 40. XX wieku.

Tahini (arab. طحينة tahina), chiń. zhimajiang (芝麻醤), jap. nerigoma (ねりごま), masło sezamowe - pasta na bazie nasion sezamu używana do przygotowywania wielu potraw. W krajach Bliskiego Wschodu tahini robione jest z lekko podprażanych nasion sezamu (proces ten intensyfikuje aromaty). We wschodniej Azji tahini produkowane jest z niełuskanych nasion sezamu.

Ménagés á trois (z franc. Gospodarstwo domowe trojga) - pot. Związek seksualny między trojgiem osób, tzw. trójkąt; Ferme la bouche (z franc. dosłownie: otworzyć ściek) - donosić, wydać

Pretty Little Liars - Wicked Nikczemność

7



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział1
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział 7
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział#
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział(
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział'
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział 9
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział 2
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział$
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział"
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział!
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział3
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział&
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział)
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział 8
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział2

więcej podobnych podstron