5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział


ROZDZIAŁ 13

Dziwna chemia na Chemicznym Wzgórzu

O tej samej porze w środę, gdy tylko księżyc wzniósł się nad drzewami a światła nad wielkim parkingiem Hollis zabłysły, Emily, z dłońmi w rękawiczkach zaciśniętymi na oponie do zjazdów w kształcie orzecha, stanęła na szczycie Chemicznego Wzgórza.

- Na pewno chcesz się ze mną ścigać? - droczyła się z trzymającym własną oponę Isaac'iem. - Jestem najszybszą saneczkarką w Rosewood.

- Kto tak twierdzi? - zabłysły oczy Isaaca. - Ze mną nigdy się nie ścigałaś.

Emily ujęła purpurowe uchwyty opony.

- Pierwsza osoba przy tym wielkim drzewie na dole wygrywa. Do biegu… gotowi…

- Start! - uprzedził ją Isaac, skacząc na oponę i ze świstem sunąc w dół wzgórza.

- Hej! - wrzasnęła Emily opadając brzuchem na własną oponę. Zgięła kolana i uniosła buty, żeby nie ciągnęły się po ziemi, i skierowała oponę w kierunku najbardziej stromego zjazdu. Niestety, również Isaac skierował się w tą stronę. Emily zbliżyła się do niego z zawrotną prędkością, i w połowie wzgórza zderzyli się i zlecieli z opon w miękki śnieg.

Opona Isaaca bez niego zjechała w dół wzgórza prosto w kierunku lasu.

- Hej! - krzyknął wskazując ją, gdy minęła linię drzew stanowiących metę. - Technicznie rzecz biorąc wygrałem!

- Oszukiwałeś. - gderała dobrodusznie Emily. - Mój brat też startował przede mną. Doprowadzało mnie to do szału.

- Czy to znaczy, że ja też doprowadzam cię do szału? - Isaac uśmiechnął się szelmowsko.

Emily opuściła wzrok na swoje czerwone mitenki z polaru.

- Nie wiem. - powiedziała cichszym głosem. - Możliwe.

Jej i tak różowe policzki zaczerwieniły się jeszcze bardziej. Gdy tylko wjechała na parking przy budynku wydziału chemii i zobaczyła Isaaca stojącego obok swojego pick-up'a z dwiema oponami, jej serce zaczęło dziko walić. Isaac przebrany do zabawy w śniegu wyglądał jeszcze bardziej uroczo niż w koszulce emo-rock i dżinsach. Na czoło miał nisko naciągniętą granatową, wełnianą czapkę, która przyciskała jego włosy do uszu i sprawiał, że jego oczy wydawały się jeszcze bardziej błękitne. Na obu rękawiczkach na wierzchu dłoni miał wydziergane renifery. Z zakłopotaniem wyznał, że jego mama każdego roku robi dla niego nową parę. A sposób, w jaki dwukrotnie owinął szyję szalikiem, zasłaniając każdy skrawek skóry, sprawiał, że wydawał się zarówno milusi, jak i podatny na zranienie.

Emily chciałaby myśleć, że jej entuzjastyczne, żywe uczucia były jedynie podekscytowaniem z nawiązania nowej przyjaźni… albo efektem ubocznym ostrej hipotermii, bo niewielki termometr we wnętrzu Volvo jej matki twierdził, że jest prawie minus siedem stopni. Ale prawdę powiedziawszy, nie miała pojęcia, co się dzieje z jej uczuciami.

- Wieki tu nie byłam. - Emily przerwała milczenie, wpatrując się w budynek wydziału chemii w stóp wzgórza. - Mój brat z siostrą znaleźli to miejsce. Teraz są w college'u w Kalifornii. Nie rozumiem, jak mogli pojechać w miejsce, gdzie nigdy nie pada śnieg.

- Masz szczęście, że masz rodzeństwo. - powiedział Isaac. - Ja jestem jedynakiem.

- Kiedyś żałowałam, że ja nie jestem jedynaczką. - jęknęła Emily. - W moim domu wiecznie było zdecydowanie zbyt wiele osób. I nigdy nie dostaję nowych rzeczy - zawsze tylko używane.

- E tam, jedynak zawsze jest samotny. - powiedział Isaac. - Jak byłem mały, mieszkaliśmy w miejscu, gdzie nie było zbyt wielu dzieci w okolicy, i musiałem bawić się sam. Chodziłem na samotne spacery i udawałem, że jestem odkrywcą. Nawet sam sobie opowiadałem, co robię. Teraz Wielki Isaac idzie wzdłuż potężnego strumienia. Teraz Wielki Isaac odkrywa górę. Pewnie każdy, kto mnie widział, uważał, że zwariowałem.

- Wielki Isaac, co? - Emily uznała to za niesamowicie słodkie i zachichotała. - Posiadanie rodzeństwa może być trochę przereklamowane. Nie jestem zbyt blisko z moimi braćmi i siostrami. W sumie to nawet ostatnio poważnie się kłóciliśmy.

- Dlaczego? - Isaac zwrócił twarz w jej stronę i oparł się na jednym łokciu.

Śnieg zaczął przesiąkać przez dżinsy i kalesony Emily. Miała na myśli reakcję rodziny na wieść, że lubi Mayę. Nie tylko Carolyn świrowała, także Jake i Beth na jakiś czas wykasowali ją ze swoich spisów e-mailowych do rozsyłania dowcipów.

- Takie tam, normalne rodzinne sprawy. - powiedziała ostatecznie. - Nic szczególnie interesującego.

Isaac pokiwał głową, po czym wstał i oznajmił, że lepiej, żeby zszedł na dół i uratował z lasu swoją oponę, zanim zrobi się zbyt ciemno. Kiedy Emily patrzyła, jak sunie w dół wzgórza, ogarnęło ją dławiące uczucie niepokoju. Dlaczego zwyczajnie nie powiedziała prawdy o tym, kim jest? Dlaczego wydawało się to takie… trudne?

Jej oczy przesunęły się z na pusty parking przy budynku chemii. Wokół niego krążył samochód, aż zatrzymał się w świetle latarni u stóp Hollis Hill, niedaleko miejsca, gdzie Emily i Isaac się zderzyli. Na boku auta były słowa Rosewood PD. Emily zmrużyła oczy, rozpoznając znajome brązowe włosy kierowcy. To był Wilden.

Czoło Wildena przecinały zmarszczki zmartwienia, gdy wyszczekiwał coś do komórki. Emily przez chwilę go obserwowała. Gdy była młodsza, razem z siostrą, Carolyn, zabierały z kuchni przenośny telewizorek do swojej sypialni i oglądały późno w nocy super ściszone horrory. Jej umiejętności czytania z ruchu warg były trochę zardzewiałe, ale była prawie pewna, że przyłapała Wildena, jak mówi komuś, żeby „trzymał się z daleka”.

Serce Emily kołatało się w piersi. Trzymaj się z daleka? W tej samej chwili Wilden zauważył Emily na wzgórzu. Wytrzeszczył oczy. Po sekundzie skinął jej krótko głową i gwałtownie spojrzał w dół.

Emily z zakłopotaniem zmieniła pozycję, zastanawiając się, czy Wilden pojawił się tutaj, żeby na osobności uporać się z jakąś osobistą sprawą. Myślenie, że całe jego życie kręci się wokół sprawy Ali było głupie.

Emily wydała cichy okrzyk, gdy jej telefon, schowany w zapiętej na zamek kieszeni kurtki, zaczął dzwonić. Zelektryzowana, wyjęła go. Na ekranie błyszczało imię Arii.

- Hej. - westchnęła z ulgą Emily. - Co jest?

- Dostałaś jeszcze jakieś dziwne sms-y? - zapytała Aria.

Kiedy Emily zmieniła pozycję, zatrzeszczał pod nią śnieg. Widziała, jak Isaac niknie w sosnowej gęstwinie w poszukiwaniu swojej opony.

- Nie…

- Cóż, a ja tak. Przed chwilą. Ta osoba zrobiła mi zdjęcie, Emily. Dzisiaj. Osoba, która pisze, wie gdzie jesteśmy i co robimy.

Podmuch wiatru przeciął twarz Emily i wywołał łzy w jej oczach.

- Jesteś pewna?

- Dwadzieścia minut temu dzwoniłam do Wildena na posterunek - ciągnęła Aria - ale powiedział, że wybiera się na ważne spotkanie i nie może rozmawiać.

- Chwila. - zmieszana Emily potarła odrętwiałą brodę. - Wilden nie jest na posterunku. Widziałam go kilka sekund temu. - spojrzała w dół wzgórza. Miejsce, gdzie wcześniej stało auto Wildena, teraz było puste. Węzeł w jej wnętrzu zacisnął się jeszcze mocniej. Wilden widocznie powiedział Arii, że będzie jeździł, a nie, że idzie na spotkanie. Pewnie źle go usłyszała.

- A gdzie w ogóle jesteś? - zapytała Aria.

Z lasu wyłonił się Isaac z oponą. Spojrzał w górę i pomachał do niej. Emily głośno przełknęła ślinę z mocno walącym sercem.

- Muszę kończyć. - powiedziała raptownie. - Zadzwonię do ciebie.

- Zaczekaj! - rozległ się zmartwiony głos Arii. - Ale ja nie…

Emily zatrzasnęła telefon odcinając się od Arii. Isaac uniósł oponę nad głowę w triumfalnym geście.

- Wielki Isaac musiał odebrać to w walce niedźwiedziowi! - krzyknął. Emily zmusiła się do śmiechu, próbując się uspokoić. Musiało być logiczne wyjaśnienie sms-a Arii. To nie mogło być nic poważnego.

Isaac opadł na oponę obok niej i przyjrzał się uważnie Emily.

- Nie uzgodniliśmy, jaką nagrodę dostanę za wygranie wyścigu.

Emily pociągnęła nosem, pozwoliła sobie na chwilę odprężenia.

- Może tytuł Największego Oszusta na Świecie? Albo śnieżkę, prosto w twarz?

- A może coś takiego? - zapytał Isaac. Zanim się zorientowała, pochylił się do niej i delikatnie pocałował w usta. Gdy się odsunął, Emily przyłożyła dłonie do warg. Czuła smak golterii ze ssanych przez niego Tic Taców, i mrowienie ust, jakby została użądlona.

- Czy to… okay? - oczy Isaaca rozszerzyły się, gdy zobaczył wyraz twarzy Emily.

Uśmiechnęła się głupkowato.

Isaac uśmiechnął się szeroko i ujął jej odzianą w rękawiczkę dłoń. Emily kręciło się w głowie, jakby właśnie kilka razy przejechała się na karuzeli Tilt-a-Whirl.

Nagle jej telefon ponownie zaćwierkał.

- Sorry. Przed chwilą dzwoniła moja przyjaciółka. - wyjaśniła sięgając po komórkę. - Pewnie to znowu ona. - odrobinę się odwróciła i spojrzała na ekran. Jedna nowa wiadomość.

Serce Emily znalazło się w gardle. Rozejrzała się po rozległym, ciemnym wzgórzu, ale byli na nim sami z Isaac'iem. Powoli otworzyła wiadomość.

Cześć, Em! Czy w Biblii nie jest napisane, że grzeczni, chrześcijańscy chłopcy nie powinni całować takich dziewczyn jak ty? No i co by zrobił „A”? Nie wyznam twoich grzechów, jeśli ty nie wyznasz moich.

XX

A

Rosewood PD - Rosewood Police Department - Policja Rosewood

Pretty Little Liars - Wicked Nikczemność

4



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział1
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział 7
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział#
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział(
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział'
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział 9
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział 2
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział$
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział"
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział!
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział3
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział&
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział)
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział 8
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział2

więcej podobnych podstron