ROZDZIAŁ 22
Ponowne déjà vu
Hanna zsunęła z ramion czerwoną skórzaną kurtkę Chloé i wrzuciła ją do swojej szafki, podczas gdy szkolne głośniki odtwarzały na korytarzu donośnie „Symfonię nr 9” Dvořáka. Obok niej były Naomi, Riley i Kate i gawędziły o chłopcach, którym Kate momentalnie wpadła w oko.
- Może nie powinnaś tak od razu się decydować. - mówiła Naomi wypijając ostatnie krople swojego orzechowego cappuccino. - Eric Kahn jest bardzo seksowny, ale prawdziwą zdobyczą jest Mason Byers. Za każdym razem, gdy otworzy usta, mam ochotę zedrzeć z niego ubranie. - rodzina Masona od dziesięciu lat mieszkała w Sydney, więc chłopak mówił z lekkim australijskim akcentem. Brzmiał, jakby całe życie spędził na zalanej słońcem plaży.
- Mason jest w drużynie siatkarzy. - oczy Riley się rozświetliły. - Widziałam odbitkę korektorską z księgi pamiątkowej z jego zdjęciem z niedawnego turnieju - był bez koszulki. Mioo-dzio.
- Siatkarze mają chyba treningi po lekcjach? - Naomi, podekscytowana, zatarła ręce. - Może powinnyśmy się tam pojawić jako osobiste cheerleaderki Masona. - spojrzeniem szukała aprobaty u Kate.
Kate przybiła z nią piątkę.
- Wchodzę w to. - zwróciła się do Hanny. - A ty jak myślisz, Han? Dołączysz?
Hanna, zagubiona, spojrzała na nie.
- Muszę dzisiaj wcześniej wyjść ze szkoły… Mam ten proces.
- Och. - twarz Kate zachmurzyła się. - Zgadza się.
Hanna czekała, spodziewając się, że Kate powie coś jeszcze, ale ona, razem z Naomi i Riley wróciła do plotkowania o Masonie. Hanna mocno wbiła paznokcie we wnętrze dłoni, czując się troszeczkę zraniona. Część jej uznała, że pójdą z nią na proces, aby okazać moralne wsparcie. Naomi była właśnie w połowie kawału o rozmiarze didgeridoo Masona, gdy Hanna poczuła klepnięcie w ramię.
- Hanna? - przed jej twarzą pojawiło się oblicze Lucasa. Jak zwykle niósł ze sobą rozmaite akcesoria z klubów, do których należał - terminarz przyszłych spotkań kółka chemicznego, listę podpisów pod petycją o zakaz wkładania słodzonych napojów do automatów, którą chciał przepchnąć oraz przypięty do blezera znaczek z napisem „Przyszli Politycy Ameryki”. - Co słychać?
Hanna ze znużeniem odrzuciła za ramię włosy. Kate, Naomi i Riley spojrzały na nich i odsunęły się o kilka kroków.
- Niewiele. - wymamrotała.
Nastąpiła niezręczna cisza. Kątem oka Hanna dostrzegła wślizgującą się do pustej klasy Jennę Cavanaugh w towarzystwie psa. Za każdym razem, gdy Hanna ją widziała w szkole, czuła zakłopotanie.
- Brakowało mi wczoraj ciebie. - mówił Lucas. - Skończyło się na tym, że wcale nie poszedłem do Centrum, bo chciałem pójść tam z tobą.
- Aha. - mruknęła Hanna prawie nie słuchając. Jej spojrzenie znowu przyciągnęła Kate i reszta. Teraz stały na końcu korytarza w pobliżu wystawy akwarel jednej z klas, szeptały i chichotały. Hanna zastanawiała się, co było takie zabawne.
Gdy spojrzała znowu na Lucasa, ten marszczył brwi.
- Co się z tobą dzieje? - zapytał. - Gniewasz się na mnie?
- Nie. - Hanna kręciła w palcach jeden z guzików blezera. - Byłam tylko… zajęta.
- Denerwujesz się procesem Iana? Podwieźć cię? - Lucas dotknął jej nadgarstka.
Hanna odczuła nagle wręcz namacalną irytację, jak włożony w rajstopy gorący pogrzebacz.
- Nie idź na proces. - rzuciła ostro.
Lucas odskoczył do tyłu, jakby go spoliczkowała.
- Ale… myślałem, że chcesz, żebym tam był.
Hanna odwróciła się.
- To nie będzie nic ciekawego. - wymamrotała, znowu zobojętniała. - To tylko wstępne oświadczenia. Nieziemsko się wynudzisz.
Lucas patrzył na nią ignorując mijający ich strumień uczniów. Kilkoro z nich zmierzało na zajęcia nauki jazdy, w dłoniach trzymali broszurki z przepisami ruchu drogowego w Pensylwanii.
- Ale ja chcę tam być dla ciebie.
Hanna zacisnęła szczękę i odwróciła wzrok.
- Serio. Poradzę sobie.
- Czy jest jakiś powód, że nie chcesz, żebym tam poszedł?
- Daj już spokój, okay? - Hanna zamachała przed sobą dłońmi tworząc między nimi barierę. - Muszę iść na lekcje. Zobaczymy się na jutrzejszym benefisie.
Z tymi słowami zatrzasnęła szafkę i przemknęła obok Lucasa. Nie była w stanie wyjaśnić, dlaczego po prostu nie odwróciła się, nie wzięła go za rękę i nie przeprosiła za jędzowate zachowanie. Dlaczego chciała, żeby na procesie Iana towarzyszyły jej Kate, Naomi i Riley, ale kiedy zaoferował się Lucas - taki lojalny i szczery - poczuła tylko rozdrażnienie? Lucas był jej chłopakiem, i spędzone z nim minione miesiące były cudowne. Po śmierci Mony Hanna kręciła się w mgiełce otępienia, dopóki nie zeszła się z Lucasem. A kiedy to się stało, spędzali razem każdą chwilę w jego domu, grając w Grand Theft Auto i godzinami jeżdżąc na nartach na Elk Ridge Mountain. W ciągu tych dziewięciu dni, kiedy mieli wolne na święta, Hanna ani razu nie poszła do centrum handlowego ani do spa. Kiedy była z Lucasem w połowie przypadków nawet nie miała zrobionego makijażu, tylko tyle, żeby zasłonić bliznę.
Niewykluczone, że podczas tych miesięcy z Lucasem po raz pierwszy czuła czyste, niczym nie zmącone szczęście. Dlaczego to jej nie wystarczało?
Bo doskonale wiedziała, że nie wystarcza. Gdy była z Lucasem nie sądziła, że ma jeszcze szanse zostać Fantastyczną Hanną Marin - a właśnie teraz miała taką okazję. Bycie najpopularniejszą dziewczyną w Rosewood Day Hanna miała wpisane w każdą molekułę swojego DNA. Począwszy od czwartej klasy zapamiętywała nawet najdrobniejszych designer-ów z „Vogue”, „Women's Wear Daily” i „Nylon”. Już wtedy ćwiczyła przed Scottem Chinem, swoim jedynym przyjacielem, kąśliwe komentarze o dziewczynach ze swojej klasy, a on radośnie chichotał, że jest znakomitą przyszłą wredotą.
W szóstej klasie, zaraz po zakończeniu Kapsuły Czasu, Hanna poszła na szkolną imprezę charytatywną i zauważyła szal Hermèsa, który ktoś głupio położył na kupce ubrań za 50 centów. Zaledwie sekundę później przysunęła się do niej niepostrzeżenie Ali, chwaląc jej bystre oczy. I zaczęły rozmawiać. Hanna była pewna, że Ali wybrała ją na swoją nową przyjaciółkę nie dla urody, ani dlatego, że była szczupła, ani nawet nie dlatego, że miała dość odwagi, żeby pojawić się na podwórku Ali z zamiarem kradzieży flagi Kapsuły Czasu, ale dlatego, że Hanna była do tego zadania najlepiej przygotowana. I dlatego, że najbardziej tego chciała.
Hanna wygładziła włosy starając się zapomnieć o całym zdarzeniu z Lucasem. Gdy doszła do siebie zobaczyła, że Kate, Naomi i Riley spojrzały prosto na nią, zanim wybuchły złośliwym śmiechem.
Wzrok Hanny znienacka się zamglił, i nagle to nie Kate stała tam i się śmiała, tylko Mona. Wydarzyło się to kilka miesięcy wcześniej, kilka dni przed Słodką Siedemnastką Mony. Hanna nie potrafiła zapomnieć kotłującego w niej niedowierzania, gdy zobaczyła Monę z Naomi i Riley, zachowujące się jak najlepsze psiapsiółki, szepczące do siebie, jaką frajerką jest Hanna.
Ci, którzy zapominają przeszłość, są skazani na jej powtarzanie. Kate, Naomi i Riley nie śmiały się chyba z niej, prawda?
Wzrok Hanny się rozjaśnił. Kate zauważyła Hannę i zamachała do niej entuzjastycznie. Spotkanie w „Steam” na następnej przerwie? zapytała bezgłośnie, wskazując kafejkę.
Hanna anemicznie skinęła głową. Kate rzuciła jej całusa i zniknęła za narożnikiem.
Hanna okręciła się na pięcie i pchnęła drzwi do toalety. Na szczęście, była pusta. Pospieszyła do jednej z umywalek i pochyliła się nad nią, jej żołądek szalał. Ostry zapach amoniaku ze środków czystości wypełnił jej nos. Wbiła wzrok w lustro, zbliżając twarz tak bardzo, że była w stanie dostrzec każdego pora.
Nie śmiały się z ciebie. Jesteś Hanną Marin, powiedziała bezgłośnie do swojego odbicia. Najpopularniejszą dziewczyną w szkole. Każdy chce być taki jak ty.
BlackBerry, wetknięty do jednej z bocznych kieszeni torebki, zaczął brzęczeć. Hanna wzdrygnęła się i wyjęła go. Jedna nowa wiadomość.
W wyłożonej mozaiką kafelków łazience panowała cisza. Z kranu spadła kropelka wody. Twarz Hanny w chromowanych suszarkach do rąk wyglądała na kartoflowato i niekształtnie. Zerknęła pod drzwiami kabin szukając stóp. Nikogo.
Wzięła głęboki oddech i otworzyła wiadomość.
Hanna - pożeraczka Cheez-Its… i jak się zdaje, także kara. Zniszcz ją, zanim ona zniszczy ciebie. - A
Ogarnęła ją paląca wściekłość. Dosyć miała tego Nouveau „A”. Hanna otworzyła wiadomość zwrotną i zaczęła niechlujnie pisać. Zgnij w piekle. Nic o mnie nie wiesz.
BlackBerry sprawnie zasygnalizował cichym ping wysłanie wiadomości. W chwili, gdy Hanna wsuwała go z powrotem do zamszowej torebki, znowu zadzwonił.
Wiem, że ktoś czasem wywołuje u siebie wymioty w toalecie. I wiem, że ktoś jest smutny, bo już nie jest jedyną córeczką tatusia. I wiem, że ktoś bardzo tęskni za swoją dawną przyjaciółką, chociaż ta chciała ją zabić. Skąd tyle wiem? Bo dorastałam w Rosewood, Hannakins. Tak jak ty. - A
Antonín Dvořák, właśc. Antonín Leopold Dvořák, czyt. Antonin Dworzak (ur. 1841 w Nelahozeves, zm. 1904 w Pradze) - czeski kompozytor i dyrygent okresu romantyzmu.
Didgeridoo - instrument dęty australijskich aborygenów. Czasami jest opisywany jako naturalna drewniana trąbka, muzykolodzy klasyfikują go jako aerofon. Nie istnieją żadne solidne źródła, według których można by określić dokładnie, kiedy instrument ten został wynaleziony, niemniej często można spotkać się ze stwierdzeniem, że jest to najstarszy instrument dęty na świecie. Badania archeologiczne aborygeńskich malowideł skalnych w północnej Australii sugerują, że mieszkańcy rejonu Kakadu używają didgeridoo od przynajmniej 1500 lat.
Pretty Little Liars - Wicked Nikczemność
2