ROZDZIAŁ 27
Hanna Marin, królowa
Zanim Hanna i Lucas dotarli do domu Hastings'ów, wielki salon był już przepełniony ludźmi. Kwartet smyczkowy skończył właśnie grać, sprzęt rozstawiał zespół jazzowy. Kelnerki oferowały przystawki, barmani nalewali szkocką, gin z tonikiem oraz wielkie kieliszki czerwonego wina. Hanna mogła wyczuć w prawie każdym oddechu alkohol. Wszyscy byli pewnie przerażeni, że tą sprawą z Ianem. Przed zniknięciem Ali jedynym przestępstwem w Rosewood był przeprowadzany po cichy przez skarbówkę audyt u sąsiadów.
Lucas zdjął osłonę obiektywu z aparatu Olympus SLR - obsługiwał przyjęcie z ramienia szkolnej gazety.
- Chcesz, żebym przyniósł ci coś do picia?
- Na razie nie. - powiedziała Hanna myśląc o tych wszystkich pustych kaloriach w alkoholu. Nerwowo przesunęła palcami po ogniście czerwonej wyjściowej sukience z szyfonu i jedwabiu od Catherine Malandrino. W zeszłym tygodniu jedwabna szarfa idealnie otaczała jej talię, ale teraz była odrobinę przyciasna. Ograniczyła dzisiaj ze sobą kontakt ignorując ciągłe telefony i sms-y od Kate, Naomi i Riley, wszystkie zaproszenia na sesję upiększania przed imprezą w domu Naomi. W końcu, gdy odpowiedziała, stwierdziła, że jest zbyt zdenerwowana ucieczką Iana, żeby przyjść.
- Och, cześć, dzieciaki. - pani Hastings pospieszyła do nich, wyglądała na zirytowaną ich obecnością. - Młodzież jest w bibliotece. Tędy.
Zaczęła ich kierować w stronę biblioteki, jakby byli namolnymi gratami, które trzeba wepchnąć do szafy. Hanna rzuciła Lucasowi bezradne spojrzenie. Nie była gotowa stawić czoła Kate.
- Nie musisz przypadkiem zrobić zdjęć dorosłym? - pisnęła zdesperowana.
- Od tego mamy fotografa z kolumny towarzyskiej. - rzuciła ostro pani Hastings. - Ty rób zdjęcia tylko swoim kolegom.
- Och, szlag. - zawołał ktoś, gdy pani Hastings z rozmachem otworzyła wielkie podwójne drzwi biblioteki. Pomieszczenie wypełniły szepty i nagła aktywność, wszyscy spojrzeli na mamę Spencer z wielkimi uśmiechami, które miały oznaczać, że wcale nie piją. Dziewczyna ze szkoły Quaker szybko zsunęła się z kolan Noela Kahna. Mike Montgomery usiłował ukryć za plecami kieliszek wina. Sean Ackard - który pewnie nie pił - rozmawiał z Gemmą Curran. Kate, Naomi i Riley brylowały w rogu. Kate miała na sobie białą suknię bez ramiączek, Naomi - wielokolorową, wiązaną na szyi sukienkę do kolan, a Riley - zieloną sukienkę Foley+Corinna, którą Hanna dla niej wybrała z „Teen Vogue”.
Gdy pani Hastings zamknęła za sobą drzwi, wszyscy wyciągnęli swoje butelki, kieliszki i szampanki. Kate, Noami i Riley jeszcze jej nie zauważyły, ale za kilka sekund to się zmieni.
Już prawie czas! chichotała Kate. Nie mogę się doczekać!
- Podejdziemy się przywitać? - Lucas zauważył Kate z resztą.
Kate przechyliła właśnie głowę do ucha Naomi. Po chwili odsunęły się od siebie i wybuchły hałaśliwym śmiechem. Hanna nawet nie próbowała się ruszyć.
- Nie porozmawiasz z nimi? - zapytał Lucas.
Hanna wbiła wzrok w swoje szpilki z paskiem Diora.
- Zmieniłam zdanie w sprawie Kate.
Brwi Lucasa wzniosły się tak wysoko, że praktycznie zniknęły pod linią włosów.
- Ona chyba nie jest szczera. - dodała Hanna. Czuła na sobie spojrzenie Lucasa, gdy czekał na wyjaśnienie. - Jesienią próbowała zniszczyć mój związek z tatą. - wyszeptała pociągając go w odległy narożnik. - Ta cała propozycja przyjaźni… chyba za szybko w to uwierzyłam. To było o wiele zbyt łatwe. Od lat byłyśmy wrogami z Naomi i Riley, i nagle między nami jest doskonała zgoda, tylko dlatego, że pojawiła się Kate? - mocno potrząsnęła głową. - Niemożliwe. Takie rzeczy się nie zdarzają.
- Jakie rzeczy się nie zdarzają? - Lucas zmrużył oczy.
- Kate chyba coś planuje. - tłumaczyła Hanna, zacisnęła zęby, gdy Noel Kahn zawołał do Jamesa Freeda, by podał dalej resztę butelki wódki. - I myślę, że skumała się razem z Naomi i Riley, żeby na dobre mnie zniszczyć. Ale muszę wymyśleć, jak uprzedzić Kate. Muszę wymyśleć sposób na ją dopaść, zanim ona dopadnie mnie.
Lucas się w nią wpatrywał. Rozległo się kilka pierwszych taktów kolejnego utworu jazzowego zespołu w salonie, zanim się odezwał.
- To przez Monę, prawda? - jego głos złagodniał. - Rozumiem, dlaczego myślisz, że każdy, kto chce się z tobą zaprzyjaźnić, chce cię zniszczyć. Ale to nieprawda, Hanna. Nikt nie chce cię skrzywdzić. Naprawdę.
Hanna poczuła chęć, by tupnąć obcasem. Jak on śmie traktować ją z góry! Zastanawiała się także, czy by mu nie powiedzieć o Może-Niekoniecznie-Fałszywym-„A” - ale nie w tej chwili. W tym temacie też pewnie by ją potraktował protekcjonalnie.
- To nie jest jakiś paranoiczny pomysł. - powiedziała ze złością. - To nie ma nic wspólnego z Moną i wszystko z Kate. Czego w tym nie rozumiesz?
Lucas szybko zamrugał. Hannę ogarnęło rozczarowanie. Nie rozumiał tego, bo to nie był jego świat. Nagle Hanna zadała sobie sprawę, jak bardzo z Lucasem różnią się od siebie. Westchnęła.
- Mówimy o popularności, Lucas. - powiedziała przesadnie cierpliwym tonem. - To bardzo… wyrachowane. Raczej tego nie zrozumiesz.
Oczy Lucasa zogromniały. Przycisnął się do przeszklonych drzwi.
- Nie zrozumiem, bo nie jestem popularny, tak? Cóż, bardzo mi przykro, Hanna. Przykro mi, że nie jestem dla ciebie wystarczająco odjazdowy.
Machnął lekceważąco ręką i sztywno odmaszerował do okna. Usta Hanny wypełnił oleisty kwaśny smak. Tylko wszystko pogorszyła.
Ponad tłum wystrzeliło szczupłe ramię Kate.
- OmóBoże, Hanna! Przyszłaś!
Hanna gwałtownie odwróciła głowę. Także Naomi i Riley machały do niej z szerokimi uśmiechami. Wyglądałoby absurdalnie, gdyby się odwróciła i odeszła, skoro w oczywisty sposób je zauważyła. Przynajmniej była we własnej sukience, a nie jakiejś wysłanej przez Monę, z pękającymi szwami.
Hanna powoli ruszyła w ich stronę przygotowując się. Naomi przesunęła się, zwalniając dla niej miejsce na wielkiej skórzanej kanapie.
- Gdzie się podziewałaś? - zapytała, obdarzając Hannę wielkim uściskiem.
- Och, tu i ówdzie. - odparła niejasno Hanna. Lucas obserwował ją z drugiego końca pokoju. Szybko odwróciła spojrzenie..
- Martwiłam się o ciebie. - powiedziała Kate z powagą w oczach. - Ta cała sprawa z Ianem jest straszna. Absolutnie cię nie winię za wyłączenie się.
- Cóż, cieszymy się, że już tu jesteś. - powiedziała Naomi. - Przegapiłaś kapitalną imprezę przed imprezą. - pochyliła się i wyszeptała Hannie na ucho. - Przyszli Eric Kahn i Mason Byers. Obaj szaleją za Kate.
Hanna wzruszyła ramionami i zwilżyła wargi, prawdę powiedziawszy, nie miała ochoty na rozmowę. Ale Kate właśnie wzburzała szyfon na skraju jej sukienki.
- Wczoraj Naomi zabrała mnie do świetnego butiku, „Otter”, gdzie to kupiłam. - wskazała masywny kryształowy wisiorek Svarovskiego wokół szyi. - Chciałyśmy, żebyś też przyszła, ale nie odbierałaś. - z nadąsaną miną wydęła wargę. - Ale wybierzemy się tam w przyszłym tygodniu, dobrze? Mają tam takie super ciemne dżinsy William Rast, które na tobie wyglądałyby prześlicznie.
- Aha. - wymamrotała Hanna. - Jasne. - sięgnęła po butelkę wina schowaną za jednym z krzeseł. Niestety, była pusta.
- Proszę, wypij resztę mojego. - powiedziała szybko Kate wręczając jej wypełniony do połowy kieliszek. - Ja i tak jestem nabuzowana po przed-imprezie.
Hanna wbiła oszołomiony wzrok w kieliszek Kate, ciemne czerwone wino przypominało jej krew. Uda się, wyszeptała Kate. Już prawie czas! Nie mogę się doczekać! Więc co, do cholery, oznaczała ta cała życzliwość? Czy to możliwe, że Hanna się pomyliła?
Wtedy zrozumiała. Oczywiście. Kate udawała przyjaźń. Hanna poczuła się jak idiotka, że wcześniej na to nie wpadła.
Zasady fałszywej przyjaźni były proste. Gdy Hanna chciała się na kimś zemścić za coś zrobionego Monie, zachowywała się tak, jakby się kłóciły, infiltrowała grupę tamtej dziewczyny i czekała na właściwy moment, żeby zadać jej cios w plecy. Może Mona opowiedziała o tym Kate, kiedy została „A”.
Eric Kahn podszedł i opadł na wielką poduchę w tureckie wzory na podłodze obok kanapy. Był wyższy i bardziej tyczkowaty od Noela, ale miał takie same wielkie brązowe oczy i wyszczerzający zęby uśmiech.
- Hej, Hanna. - powiedział. - Gdzieś ty ukrywała tą swoją śliczną przyrodnią siostrę?
- W twoich ustach to brzmi, jakby upchnęła mnie w szafie. - zachichotała Kate, w jej oczach tańczyły iskierki.
- A zrobiłaś tak? - zapytał Eric Hannę, co sprawiło, że Kate zaczęła się jeszcze bardziej śmiać.
Noel i Mason także usiedli, a Mike Montgomery ze swoją dziewczyną przedarli się do Naomi i Riley. Wokół nich było mnóstwo ludzi. Nawet gdyby Hanna próbowała, nie zdołałaby wstać. Szukała wzrokiem Lucasa, ale on zniknął.
Eric pochylił się do przodu i pogłaskał nadgarstek Kate.
- No, dziewczyny, jak długo się znacie?
Kate spojrzała z namysłem na Hannę.
- Chyba… od czterech lat, prawda? Byłyśmy w siódmej klasie. Ale nie rozmawiałyśmy zbyt długo. Hanna tylko raz była w moim domu w Annapolis. Chyba była dla mnie zbyt odjazdowa - przyjechała z Alison DiLaurentis. Hanna, pamiętasz tamten gigantyczny obiad?
Kate rzuciła Hannie szeroki, złośliwy uśmieszek, pewnie miała na końcu języka sekret Hanny. Hanna miała wrażenie, że jest na kolejce górskiej powoli wtaczającej się na szczyt wzgórza. Lada chwila stoczy się po drugiej stronie, a ona straci panowanie nad żołądkiem… i swoją reputację.
Fałszywa przyjaźń jest prosta, powiedziała zapewne Mona do Kate, jakby już wiedziała, że pewnego dnia Hanna i Kate będą zmuszone mieszkać pod tym samym dachem. Wydobądź od Hanny jeden mały sekrecik. To wystarczy, by ją zniszczyć na zawsze.
Pomyślała też o wiadomości „A”. Zniszcz ją, zanim ona zniszczy ciebie.
- A wiedzieliście, że Kate ma opryszczkę? - palnęła Hanna. Nie brzmiało to nawet jak jej własny głos, tylko kogoś o wiele bardziej wrednego.
Wszyscy gwałtownie poderwali wzrok. Wino z ust Mike'a Montgomery trysnęło na dywan. Eric Kahn szybko wypuścił z dłoni rękę Kate.
- Powiedziała mi o tym na początku tygodnia. - ciągnęła Hanna, toksyczne, mroczne uczucie ogarnęło jak nowotwór jej całe ciało. - Zaraziła się od jakiegoś chłopaka w Annapolis. Myślę, że powinieneś, Eric, o tym wiedzieć, zanim dobierzesz się do jej majtek.
- Hanna. - wyszeptała z rozpaczą Kate. Jej twarz stała się równie biała jak suknia. - Co ty wyprawiasz?
Hanna, zadowolona z siebie, uśmiechnęła się. Zrobiłabyś mi to samo, suko. Noel Kahn pociągnął kolejny wielki łyk wina drżąc z emocji. Naomi i Riley spojrzały po sobie z zażenowaniem i wstały.
- Czy to prawda?
- Paskudztwo. - Mike Montgomery zmarszczył nos.
- To nieprawda. - zaskamlała Kate rozglądając się po wszystkich. - Ludzie, naprawdę, Hanna właśnie to zmyśliła!
Ale szkody były już nieodwracalne.
- Błe. - wyszeptał ktoś za nimi.
- Valtrex. - James Freed zakaszlał w dłonie. Kate wstała. Wszyscy zrobili wielki krok wstecz oddalając się od niej, jakby wirus opryszczki mógł z niej przeskoczyć na nich.
- Dlaczego to zrobiłaś? - Kate rzuciła Hannie pełne zgrozy spojrzenie.
- Już prawie czas. - wyrecytowała Hanna monotonnym tonem. - Nie mogę się doczekać.
Kate, zmieszana, gapiła się na nią. Potem zrobiła kilka kroków do tyłu szukając po omacku drzwi biblioteki. Gdy się za nią zatrzasnęły, melodyjnie zadźwięczały kryształki żyrandola.
Ktoś stopniowo podgłośnił znowu muzykę.
- Łał. - wymruczała Naomi przysuwając się do Hanny. - Nic dziwnego, że przez ostatnie dni nie spędzałaś z nią za wiele czasu.
- A co to za chłopak, który ją zaraził? - wyszeptała Riley momentalnie pojawiając się przy boku Naomi.
- Wiedziałam, że z nią jest coś nie tak. - uśmiechnęła się szyderczo Naomi.
Hanna odgarnęła z oczu pasmo włosów. Oczekiwała, że poczuje się wspaniała i silna, a zamiast tego czuła się gównianie. W tym, co właśnie się wydarzyło, było coś… dziwnego. Odstawiła na podłogę kieliszek Kate i ruszyła do drzwi, pragnąc tylko się stąd wydostać. Ale ktoś zablokował jej drogę.
Lucas patrzył na nią groźnie z mocno zaciśniętymi wargami. Było oczywiste, że wszystko widział.
- Och. - powiedziała Hanna cicho. - Hej.
Lucas skrzyżował ramiona. Na jego twarzy pojawiła się gorycz.
- Brawo, Hanna. Chyba dopadłaś ją, zanim ona dopadła ciebie, co?
- Nie rozumiesz. - zaprotestowała Hanna. Postąpiła w jego stronę, żeby wziąć go pod ramię, ale Lucas powstrzymał ją wzniesioną dłonią.
- Rozumiem doskonale. - stwierdził lodowato. - I chyba bardziej cię lubiłem, kiedy nie byłaś popularna. Kiedy byłaś po prostu… normalna. - powiesił aparat z powrotem na szyi i ruszył do drzwi.
- Lucas, zaczekaj! - krzyknęła zdumiona Hanna.
Lucas zatrzymał się na środku ogromnego orientalnego dywanu. Na ciemnej marynarce miał kilka kosmyków psiej sierści - pewnie po przebraniu się tulił swojego bernardyna, Clarissę. Znienacka Hanna poczuła, że kocha go za to, że nie dba o idealny wygląd. Kochała go za to, że nie dbał o popularność. Kochała go za każde dziwactwo.
- Przepraszam. - oczy Hanny wypełniły się łzami, nie obchodziło jej, że wszyscy na nich patrzą.
Twarz Lucasa była kamienna i beznamiętna.
- Z nami koniec, Hanna. - przekręcił gałkę drzwi prowadzących na korytarz.
- Lucas! - błagała Hanna z zamierającym sercem. Ale on odszedł.
Audyt - ocena danej osoby, organizacji, systemu, procesu, projektu lub produktu. Audyt jest przeprowadzany w celu upewnienia się co do prawdziwości i rzetelności informacji, a także oceny systemu kontroli wewnętrznej. Celem audytu jest wyrażenie opinii na temat osoby / organizacji / systemu itd. w ramach oceny w oparciu o przeprowadzone testy. Ze względów praktycznych, celem audytu jest dostarczenie tylko racjonalnego zapewnienia, o braku istotnych błędów, dlatego w audycie stosowane są często statystyczne metody doboru próby do badania.
Valaciclovir albo valacyclovir - lek antywirusowy używany w leczeniu opryszczki i półpaśca. Nazwa marketingowa: Valtrex i Zelitrex
Pretty Little Liars - Wicked Nikczemność
6