ROZDZIAŁ 33
Ktoś za dużo wiedział
Jęk przybliżał się i oddalał, jakby odbijał się od lustra. Aria biegła przez las nie patrząc pod nogi, ani nie sprawdzając, jak daleko już jest. Gdy się odwróciła, zorientowała się, że dom Hastings'ów został daleko z tyłu, widoczne było już tylko maleńkie, żółte światełko prześwitujące między bujnymi, splątanymi gałęziami.
Gdy dotarła do niewielkiego wąwozu, zamarła. Wokół było tyle poskręcanych, chaotycznie rosnących drzew. Przed nią jedno z nich rozdzielało się na dwa, tworząc między pniami siedzisko. Nawet w czasach, gdy Ali, Aria i reszta się przyjaźniły, rzadko tutaj przychodziły. Jednym z tych nielicznych momentów, gdy Aria tu przyszła była chwila, gdy obserwowała dom Ali wyczekując dogodnej chwili do kradzieży fragmentu flagi Kapsuły Czasu.
Po tym, gdy Ali wyszła na tylne podwórko i oznajmiła im, że ktoś już ukradł jej kawałek flagi, rozczarowane dziewczęta rozeszły się każda w swoją stronę. Aria poszła do domu skrótem przez las. Gdy mijała grupkę wyjątkowo upiornie wyglądających drzew - może właśnie tych - zobaczyła kogoś biegnącego prosto na nią z naprzeciwka. Gdy zdała sobie sprawę, że to Jason, aż zagotowało się w niej z podekscytowania.
Jason zatrzymał się, na jego twarzy pojawiło się poczucie winy. Jego oczy od razu powędrowały do czegoś wystającego z przedniej kieszeni bluzy. Aria także tam spojrzała. Był to niebieski materiał, w takim samym odcieniu błękitu, co wisząca w każdej klasie flaga Rosewood Day. Na tkaninie były także rysunki i słowa nakreślone znajomym, okrągłym pismem.
Aria przypomniała sobie, skąd właśnie wraca i co Ali im powiedziała: Spóźniłyście się. Ktoś już ukradł mój kawałek. Udekorowany i w ogóle. Wskazała drżącą dłonią kieszeń Jasona.
- Czy to nie…?
Jason, rozbrojony, przesuwał spojrzenie z Arii na flagę i z powrotem. A potem, bez słowa, wepchnął ją w dłonie Arii. Zniknął między drzewami, wracając do domu DiLaurentis'ów.
Aria pobiegła do domu. Fragment flagi Ali wypalał dziurę w jej kieszeni. Nie miała pojęcia, co Jason chce, żeby z nim zrobiła - miała ją oddać? Sama udekorować? Czy to było jakoś powiązane z tą dziwaczną kłótnią na szkolnym podwórku między Jasonem i Ianem kilka dni wcześniej? Przez następne dni czekała, czy powie jej, o czym myślał i co ona powinna zrobić. Może Jason zrozumiał, że są pokrewnymi duszami i dał flagę właśnie Arii, bo uznał, że na nią zasługuje. Ale nie nadeszły żadne instrukcje. Nawet kiedy dyrekcja Rosewood Day ogłosiła na apelu, że nie oddano jednego z fragmentów flagi i żeby zgłosił się znalazca. Czy to był jakiś test? Czy Aria miała po prostu wiedzieć? Czy gdyby zdała, byłaby na zawsze z Jasonem?
Kiedy Aria zaprzyjaźniła się z Ali, czuła się zbyt zażenowana i zawstydzona, by tłumaczyć tą całą klęskę, więc ukryła fragment flagi w szafie i nigdy więcej na nią nie spojrzała. Gdyby otworzyła pudełko na buty położone z głębi swojej szafy, podpisane „Stare wypracowania z lektur”, wciąż znalazłaby w nim kawałek flagi Ali, całkowicie udekorowany i przygotowany.
Zachrzęściły za nią kroki. Zaskoczona Aria okręciła się na pięcie. W mroku jarzyły się oczy Hanny.
- Dziewczyny. - dyszała ciężko. - Właśnie widziałam coś przedziwnego…
- Szszsz. - przerwała Aria. Jej wzrok przykuł ciemny cień po drugiej stronie wąwozu. Zacisnęła mocno rękę na dłoni Emily, próbując powstrzymać krzyk. Pstryknęła latarka, jej światło przesunęło się po ziemi. Aria przyłożyła dłoń do ust wydając drżące, pełne ulgi westchnienie.
- Spencer? - zawołała, robiąc niepewny krok przez breję.
Spencer miała na sobie długi do kolan płaszcz przeciwdeszczowy i wielkie buty do jazdy konnej, które klepały wokół jej szczupłych łydek. Oświetliła przyjacióki latarką, wyglądała jak zwierzątko schwytane w światło nadjeżdżającej ciężarówki. Cały przód jej czarnej sukienki był pokryty błotem zmieszanym ze śniegiem, twarz też.
- Dzięki Bogu, nic ci nie jest. - Aria postąpiła kilka kroków do przodu.
- Co, do cholery, tutaj robisz? - krzyknęła Emily. - Oszalałaś?
Usta Spencer drżały. Opuściła oczy na ziemię.
- To bez sensu. - stwierdziła bezbarwnym głosem, jakby zahipnotyzowana. - Właśnie dostałam od niego wiadomość.
- Od kogo? - szepnęła Aria.
Spencer skierowała latarkę na masywny kształt obok. Początkowo Aria myślała, że to tylko zwalone drzewo albo martwe zwierzę. Ale potem światło mignęło na czymś, co wyglądało jak… ludzka skóra. To była duża, blada dłoń, zwinięta w pięść. Na jednym z palców było coś, co wyglądało jak sygnet Rosewood Day.
- Och, mój Boże. - Aria zrobiła wielki krok wstecz, gwałtownie przesłaniając dłonią usta.
Wtedy Spencer oświetliła twarz postaci. Nawet w ciemności Aria widziała upiorny, pozbawiony tlenu błękit skóry Iana. Jedno oko miał otwarte, drugie - zamknięte, jakby puszczał oko. Wyschnięta krew zgromadziła się na jego uchu i wargach, włosy miał przybrudzone ziemią. Wokół szyi miał duże purpurowe ślady, jakby ktoś mocno go chwycił i ścisnął. Było w nim coś takiego, zimnego i sztywnego, co nasuwało myśl, że jest w tym stanie już od jakiegoś czasu.
Aria szybko zamrugała, niezdolna pojąć, na co patrzy. Pomyślała o tym, że Ian nie pojawił się na wczorajszej rozprawie. Gliniarze wybiegli z sądu, przysięgając, że go znajdą. Być może Ian cały ten czas już tu był.
Emily sucho zwymiotowała. Hanna z krzykiem zrobiła wielki krok do tyłu. W lesie było tak cicho, że można było usłyszeć spazmatyczny oddech Spencer. Potrząsnęła głową.
- Tak wyglądał, kiedy tu przyszłam. - jęknęła. - Przysięgam.
Aria bała się zbliżyć do Iana, i utkwiła wzrok w jego znieruchomiałej ręce, niemal pewna, że zaraz się poderwie i ją złapie. Powietrze wokół niego było absolutnie nieruchome. Mogłaby przysiąc, że gdzieś w oddali usłyszała czyjś chichot.
I wtedy komórka Arii, wetknięta do małej kopertówki w kształcie małża, zaczęła dzwonić. Zaskoczona, cicho pisnęła. Po chwili zabrzęczał telefon Spencer, Arii - zadźwięczał. Komórka Hanny, wetknięta do obecnie ubłoconej eleganckiej torebki, zabeczała.
Dziewczyny, w ciemności, spojrzały po sobie.
- To niemożliwe. - wyszeptała Spencer.
- To nie może… - Hanna ujęła telefon koniuszkami palców, jakby bała się go solidniej dotknąć.
Aria z niedowierzaniem wpatrywała się w ekran swojego Treo. Jedna nowa wiadomość.
Zerknęła znowu na Iana, na jego zesztywniałe, poskręcane kończyny, pustą, pozbawioną życia piękną twarz. Drżąc, opuściła ponownie wzrok na ekran i zmusiła się do odczytania wiadomości.
Musiał odejść. - A
Pretty Little Liars - Wicked Nikczemność
3