5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział&


ROZDZIAŁ 26

Spencer spotyka swoją połówkę

Dzwonek do drzwi Hastings'ów zadźwięczał po raz n-ty, i Spencer zza rogu obserwowała, jak jej rodzice witają Pembroke'ów, jedną z najstarszych rodzin w rejonie. Państwo Pembroke cieszyli się złą sławą, bo wszędzie nosili ze sobą swoje zwierzaki: wygląłao na to, że dzisiaj przyszli z dwoma: Mimsy, wiecznie ujadającym szpicem miniaturowym, i etolą wokół szyi Hester Pembroke, do której była wciąż doczepiona głowa lisa. Gdy małżeństwo popędziło łakomie w stronę baru, matka Spencer szepnęła coś do ucha Melissie i oddaliła się godnym krokiem. Melissa napotkała wzrok Spencer. Jej dłoń przy ciemno-czerwonej satynowej sukni zadrżała, potem opuściła oczy i odwróciła się. Spencer nie mogła zapytać siostry, co czuje w związku ze zniknięciem Iana - Melissa cały dzień była nieosiągalna.

Spencer wciąż nie była pewna, dlaczego w ogóle urządzają imprezę, chociaż wszyscy chyba fantastycznie się bawili. Upijanie się było w Rosewood, najwyraźniej balsamem na wszelkie skandale. Wilden odprowadził już rodziców Masona Byersa do ich Bentleya, bo Binky Byers uziemił zbyt wiele koktajli Metropolitan. Spencer natknęła się na Olivię Ziegler, matkę Naomi, gdy ta wymiotowała w toalecie obejmując opalonymi ramionami muszlę zlewu. Gdyby tylko wódka była w stanie znieczulić też Spencer, ale bez względu na to ile potajemnie wlała w siebie Lemon Drop, wciąż była świadoma i miała jasny umysł. Zupełnie jakby jakaś karmiczna siła karała ją, zmuszała do przecierpienia całej tej tortury na trzeźwo.

Fatalnym błędem było zatrzymanie dla siebie sekretu o Ianie. Ale skąd miała wiedzieć, że planuje ucieczkę? Pomyślała o swoim wczorajszym, porannym śnie - jest już prawie za późno. Cóż, teraz było z pewnością.

Obiecała przyjaciółkom, że powie policji o wizycie Iana, ale gdy tylko na ich progu pokazał się Wilden, gotowy do ochrony przyjęcia, Spencer po prostu… nie mogła. Nie zniosłaby kolejnego zjadliwego wykładu od następnej osoby, jak koszmarnie nawaliła - znowu. Zresztą, co wynikłoby z powiedzenia Wildenowi? Przecież Ian nie dał Spencer cynku, gdzie planuje się ukrywać. Jedyną interesującą wskazówką Iana było stwierdzenie, że jest blisko odkrycia sekretu, który ją zaszokuje.

- Spencer, kochanie. - rozległ się głos z prawej strony. To była pani Kahn, której szmaragdowa suknie z cekinami nadawała wychudzony wygląd. Spencer słyszała, jak informuje fotografów, że to oryginalna Balenciaga. Cała błyszczała - uszy, szyja, nadgarstki i palce. W ubiegłym roku tajemnicą poliszynela było, że gdy ojciec Noela wyjechał do Los Angeles finansować kolejne pole golfowe, wykupił dla żony pół „Harry'ego Winstona”. Rachunek opublikowano na lokalnym plotkarskim blogu.

- Nie orientujesz się, czy są jeszcze te przepyszne mini petit fourki? - zapytała pani Kahn. - No bo czemu nie, do cholery? - poklepała się po płaskim brzuchu i wzruszyła ramionami, jakby mówiła: Na wolności grasuje morderca, więc skosztujmy ciasta.

- Hm… - Spencer wypatrzyła rodziców po drugiej stronie sali, obok smyczkowego kwartetu. - Zaraz wrócę.

Przedzierała się przez tłum imprezowiczów, aż dotarła na odległość kilku stóp od rodziców. Ojciec miał na sobie ciemny garnitur Armaniego, za to mama założyła krótką czarną sukienkę z rozciętymi, szerokimi rękawami i ściągniętą w pasie. Może i coś takiego pojawiało się na wybiegach w Mediolanie, ale według Spencer wyglądało jak coś, co żona Drakuli włożyłaby do sprzątania domu.

Spencer klepnęła matkę w ramię. Pani Hastings odwróciła się z szerokim, wyćwiczonym uśmiechem, ale gdy dostrzegła Spencer zmrużyła oczy.

- Uch, kończą się petit fourki. - zgłosiła służbiście Spencer. - Mam sprawdzić w kuchni? Zauważyłam też, że w barze brakuje szampana.

- Ja to zrobię. - pani Hastings, wyraźnie zdenerwowana, potarła brew.

- To żaden kłopot. - nalegała Spencer. - Mogłabym…

- Zajmę się tym. - wyszeptała jej matka lodowatym tonem, wyrzucając z siebie słowa. Łuki brwi opadły w dół, wyraźniej zaznaczyły się drobne zmarszczki wokół ust. - Czy mogłabyś pójść z łaski swojej do biblioteki do reszty młodzieży?

Spencer cofnęła się o krok, jej obcas skręcił się na wypolerowanej drewnianej podłodze. Czuła się, jakby matka właśnie ją spoliczkowała.

- Wiem, że jesteś podekscytowana moim wydziedziczeniem. - rzuciła Spencer głośno, zanim zdała sobie sprawę, co właściwie mówi. - Ale nie musisz tego okazywać tak wyraźnie.

Jej matka zamarła z otwartymi w szoku ustami. Ktoś w pobliżu westchnął. Pani Hastings spojrzała na męża, który bladością dorównywał białym jak skorupka jajka ścianom.

- Spencer… - powiedział chrapliwie jej ojciec.

- Nieważne. - mruknęła Spencer, okręcając się na pięcie i zmierzając do pokoju telewizyjnego. W oczach paliły ją łzy frustracji. Powinna czuć się wyśmienicie, powiedziała rodzicom dokładnie to, na co zasługiwali, ale czuła się tak samo, jak zawsze, gdy ją lekceważyli - jak choinka po Nowym Roku, wystawiona przy krawężniku do wywiezienia śmieciarką. Kiedyś Spencer błagała rodziców, by ratowali wszystkie porzucone choinki i sadzili je na ich tylnym podwórku, ale zawsze jej odpowiadali, że głupio się zachowuje.

- Spencer? - z cienia wyszedł Andrew Campbell z kieliszkiem wina w dłoni. Po plecach Spencer przebiegł lekki dreszczyk. Cały dzień zastanawiała się, czy nie wysłać do niego sms-a z pytaniem, czy przyjdzie. Oczywiście, wcale za nim nie tęskniła.

Andrew zauważył zaczerwienioną twarz Spencer i zmarszczył brwi.

- Co się stało?

Podbródek Spencer zadrżał, gdy zerknęła wstecz na główną salę balową. Jej rodzice zniknęli. Melissy też nie mogła dostrzec.

- Cała moja rodzina mnie nienawidzi. - wypaliła.

- Daj spokój. - Andrew wziął ją pod ramię. Poprowadził ją do pokoju telewizyjnego, przesunął na bok stolika małą lampkę od Tiffany'ego i wskazał kanapę. - Siadaj. I oddychaj.

Spencer opadła. Andrew także usiadł. Nie była w tym pokoju od wtorkowego popołudnia, gdy oglądała z przyjaciółkami przesłuchanie Iana w sprawie kaucji w telewizji. Na prawo od ekranu wisiał szereg szkolnych zdjęć Spencer i Melissy, począwszy od ich pierwszego roku w szkolnym przedszkolu po oficjalny portret Melissy z ostatniej klasy. Spencer wpatrzyła się we własne zdjęcie z tego roku. Zostało zrobione tuż przed początkiem roku szkolnego, zanim zaczął się ten cały bajzel z Ali i „A”. Idealnie uczesane włosy otaczały jej twarz, miała na sobie równie idealnie wyprasowany granatowy blezer. Triumfalne samozadowolenia na jej twarzy mówiło: Nazywam się Spencer Hastings i jestem najlepsza.

Ha, pomyślała Spencer gorzko. Jak szybko wszystko może się zmienić.

Obok szkolnych zdjęć stała wielka statua Wieży Eiffle'a. Stare zdjęcie, które wcześniej znalazły, to z Ali z dnia ogłoszenia Kapsuły Czasu, było o nią oparte. Spencer spojrzała przez zmrużone oczy na Ali. Ulotka Kapsuły Czasu zwisała z jej palców, a usta miała otwarte tak szeroko, że Spencer widziała jej małe, białe zęby trzonowe. W którym momencie zrobiono to zdjęcie? Czy Ali właśnie oznajmiła, że Jason powie jej, gdzie jest jeden z kawałków flagi? Czy pomysł wykradzenia fragmentu Ali wkradł się już do umysłu Spencer? Czy Ian podszedł już do Ali i powiedział, że ją zabije? Szeroko otwarte błękitne oczy Ali wpatrywały się prosto w Spencer i dziewczyna prawie słyszała radosny szebiocik Ali. Bu-hu, kpiłaby Ali, gdyby wciąż żyła. Rodzice cię nienawidzą!

Spencer zadrżała i odwróciła wzrok. Ali tutaj, gapiąca się na nią, sprawiała upiorne wrażenie.

- Co się dzieje? - zapytał Andrew, zatroskany zagryzł dolną wargę. - Co zrobili twoi rodzice?

Spencer pociągnęła za jeden z frędzli na dole sukienki.

- Nawet nie chcą na mnie spojrzeć. - powiedziała w odrętwieniu. - Zupełnie, jakbym była dla nich martwa.

- Jestem pewien, że to nieprawda. - powiedział Andrew. Pociągnął łyk wina i odstawił kieliszek na stolik. - Jak mogliby cię nienawidzieć? Na pewno są bardzo z ciebie dumni.

Spencer szybko wsunęła pod kieliszek podstawkę, nie przejmując się tym, że może to wyglądać na nerwicę natręctw.

- Wcale nie są. Jestem dla nich wstydliwym kłopotem, dekoracją, która wyszła z mody. Jak jeden z olejnych obrazów mamy w piwnicy. Właśnie tak.

Andrew przekrzywił głowę.

- Mówisz o tej sprawie… Złotej Orchidei? No bo może twoi rodzice tym się denerwują, ale na pewno martwią się o ciebie.

Spencer zdusiła w gardle szloch, coś ciężkiego i ostrego legło jej na piersi.

- Wiedzieli, że moja praca na Złotą Orchideę była plagiatem. - krzyknęła ze złością, zanim odzyskała nad sobą kontrolę. - Ale zakazali mi cokolwiek mówić. Byłoby o wiele łatwiej, gdybym po prostu skłamała i się z tym pogodziła, i wytrwała do końca życia z poczuciem winy, niż zrobiła z nich idiotów.

Skórzana kanapa zaskrzypiała, gdy osłupiały Andrew się odchylił. Przez pięć długich obrotów wentylatora na suficie wpatrywał się w Spencer.

- Chyba żartujesz.

Spencer potrząsnęła głową. Powiedzenie tego głośno wydawało się zdradą. W sumie rodzice nie powiedzieli, żeby nikomu nie mówiła, że wiedzieli o bałaganie ze Złotą Orchideą, ale była niemal pewna, że sądzili, że nigdy tego nie zrobi.

- A ty przyznałaś się do plagiatu, chociaż oni ci zakazali? - wypytywał Andrew. Spencer potaknęła. - Łał. - Andrew przeczesał włosy dłońmi. - Postąpiłaś słusznie, Spencer. Mam nadzieję, że o tym wiesz.

Spencer zaczęła gwałtownie płakać, jakby jakaś dłoń w jej głowie właśnie odkręciła kran.

- Byłam taka zestresowana. - wybełkotała. - W ogóle nie rozumiałam ekonomii. Pomyślałam, że to bez znaczenia, zabranie tej jednej małej pracy Melissie. Myślałam, że nikt się nie zorientuje. Chciałam tylko dostać piątkę. - zacisnęło się jej gardło i Spencer ukryła twarz w dłoniach.

- Już dobrze. - Andrew nieśmiało poklepał Spencer po plecach. - Doskonale cię rozumiem.

Ale Spencer nie mogła przestać szlochać. Pochyliła się, a łzy wpływały do jej nosa, oczy zapuchły, gardło się ścisnęło i ciężko oddychała. Wszystko było takie przygnębiające. Jej życie akademickie było zrujnowane. Jej winą było, że zabójca Ali się wymknął. Rodzina się jej wyparła. Ian miał rację - jej życie naprawdę było żałosne.

- Szszsz. - szeptał Andrew, kreślając na jej plecach kółeczka. - Nie zrobiłaś nic złego. Już dobrze.

Nagle ze srebrnej kopertówki Spencer, leżącej na stoliku deserowym, rozległ się hałas. Spencer uniosła głowę. To był jej telefon.

Zamrugała przez łzy. Ian?

Szybko przeniosła spojrzenie na okno. Podwórko oświetlało pojedyncze, żółte światło nad wielkim tarasem. Poza tym panowała absolutna ciemność. Wytężyła uszy nasłuchując, czy ktoś nie buszuje w krzakach przy oknie, ale niczego nie dosłyszała.

Znowu zadzwonił telefon. Andrew zdjął dłoń z jej pleców.

- Zobaczysz, kto to?

Spencer w zamyśleniu zwilżyła wargi. Powoli sięgnęła po torbkę. Tak bardzo trzęsły się jej ręce, że z trudnością rozpięła metalowy zatrzask.

Nie otrzymała nowego sms-a, tylko e-mail. Pokazała się nazwa nadawcy. I Love U. A potem pole tematu: Możliwe, że masz parę!

- Och, mój Boże. - Spencer podetknęła Andrew Sidekicka pod nos. W chaosie wydarzeń ostatniego tygodnia prawie zapomniała o tej stronie. - Spójrz!

Andrew gwałtownie odetchnął. Otworzyli wiadomość i zerknęli na wiadomość. Z przyjemnością informujemy, że ktoś w naszej bazie danych pasuje do twoich danych personalnych. Właśnie kontaktujemy się z tą osobą, powinna się skontaktować w ciągu kilku dni. Dziękujemy, Ekipa I Love U.

Spencer gorączkowo przewinęła w dół, pomijając resztę wiadomości, ale nie było żadnych więcej informacji. I Love U nie załączyło nazwiska kobiety, ani miejsca gdzie mieszkała, lub mieszka.

Spencer upuściła Sidekicka na kolana, w jej głowie wirowało.

- A więc… to prawda?

- Może. - Andrew chwycił jej ręce.

Spencer zaczęła się uśmiechać, łzy wciąż toczyły się po jej twarzy.

- Och, mój Boże. - zawołała. - Och, mój Boże! - objęła Andrew i mocno się do niego przytuliła. - Dziękuję!

- Za co? - zapytał zdumionym głosem Andrew.

- Nie wiem! - odpowiedziała Spencer beztrosko. - Za wszystko!

Odsunęli się od siebie z szerokimi uśmiechami. A potem dłoń Andrew, powoli i ostrożnie, opadła w dół i objęła jej nadgarstek. Spencer zamarła. Odgłosy zabawy na zewnątrz przycichły, a cały pokój zrobił się nagle przytulny i parny. Minęło kilka długich, powolnych sekund, zaznaczonych jedynie mruganiem kropek na cyfrowym zegarze odtwarzacza DVD.

Andrew pochylił się do przodu i ich wargi się zetknęły. Jego miękkie usta miały smak cynamonowych cukierków Altoids. Wszystko było takie… właściwe. Całował ją coraz głębiej, powoli przyciągając ją do siebie. Gdzie, do cholery, Andrew Campbell nauczył się tak całować?

Wszystko trwało najwyżej pięć sekund. Gdy Andrew się odsunął, Spencer była zbyt wstrząśnięta, by mówić. Zastanowiła się, czy wyczuł sól jej łez. A jej twarz zapewne wyglądała ohydnie, spuchnięta i zaczerwieniona od płaczu.

- Przepraszam. - powiedział szybko Andrew z pobladłą nagle twarzą. - Nie powinienem był. Ale wyglądałaś dzisiaj tak ślicznie, i taki byłem przejęty twoją wiadomością, i…

Spencer mocno zamrugała z nadzieją, że krew wkrótce znowu napłynie do jej głowy.

- Nie przepraszaj. - powiedziała w końcu. - Ale… nie jestem pewna, czy na to zasłużyłam. - pociągnęła głośno nosem. - Byłam dla ciebie taka wredna. Na… Foxy. I na każdych zajęciach, które razem mieliśmy. Zawsze byłam podła. - potrząsnęła głową, po jej policzku potoczyła się łza. - Powinieneś mnie nienawidzieć.

Andrew najmniejszym palcem objął jej paluszek.

- Na Foxy byłem na ciebie wściekły, ale tylko dlatego, że cię lubię. A reszta… po prostu rywalizowaliśmy. - poklepał nagie kolano Spencer. - Podoba mi się, że jesteś ambitna… i zdecydowana… i mądra. Nic z tego bym nie zmienił.

Spencer zaczęła się śmiać, ale jej usta wykrzywiła kolejna seria szlochów. Czemu płakała, skoro ktoś był dla niej taki miły? Spojrzała znowu na telefon i zastukała w ekran.

- A lubiłbyś mnie nawet gdybym nie była prawdziwą Hastings'ówną?

Andrew parsknął.

- Nie obchodzi mnie jak masz na nazwisko. Poza tym, nawet Coco Chanel zaczynała od zera. Była sierotą. I popatrz, co osiągnęła.

Kącik ust Spencer uniósł się w uśmiechu.

- Kłamczuch. - skąd taki zapalony czytelnik jak Andrew wiedział cokolwiek o projektantach haute couture?

- To prawda! - Andrew żarliwie pokiwał głową. - Sama sprawdź!

Spencer zatopiła spojrzenie w szczupłej twarzy z wyraźnie zaznaczoną szczęką, przydługich pszenicznych włosach słodko zwijających się za uszy. Cały ten czas miała Andrew przed oczami, siedział obok na lekcjach, spieszył się, by rozwiązać zadanie z matematyki na tablicy przed nią, startował jako kontrkandydat na stanowisko przewodniczącego klas i lidera Model UN - a ona w ogóle nie zauważyła, jaki z niego przystojniak. Spencer ponownie rozpłynęła się w jego ramionach, pragnąc by to mogło trwać całą noc.

Gdy przytuliła podbródek do ramienia Andrew, jej spojrzenie znowu przyciągnęło zdjęcie Ali oparte o Wieżę Eiffel'a. Nagle wyglądało zupełnie inaczej. Choć jej usta wciąż były na wpół rozchylone w uśmiechu, z jej oczu wyzierało zmartwione, ponaglające spojrzenie. Prawie jakby krzyczała do fotografa i próbowała przekazać niemą wiadomość. Pomóż mi, mówiła iskierka w jej oczach. Proszę.

Spencer znowu pomyślała o swoim śnie z Ali. Stała tuż przy niej przy dokładnie tych samych stojakach na rowery. Młodsza Ali zwróciła się do niej z tym samym kruchym wyrazem twarzy. Obie Ali chciały, żeby Spencer coś odkryła. Może coś, co było bardzo blisko.

Nie powinnaś była tego wyrzucać, Spencer, zanuciły obie. Było tam wszystko. Wszystko, czego potrzebujesz. Wszystko zależy od ciebie, Spencer. Będziesz musiała to naprawić.

Ale co takiego ostatnio wyrzucała? Jak mogła to naprawić?

- Torba na śmieci. - Spencer odsunęła się nagle od Andrew.

- C-co…? - Andrew był zdezorientowany.

Spencer wyjrzała przez tylne okno. Psycholog kazała im pogrzebać wszystkie rzeczy od Ali w poprzednią niedzielę - w gruncie rzeczy było to wyrzucanie. Czy to o tym mówiły obie Ali ze snu? Czy jest tam coś, co wszystko wyjaśni?

- Och, mój Boże. - wyszeptała Spencer nerwowo się podrywając.

- Co? - zapytał ponownie Andrew także wstając. - Co się stało?

Spencer najpierw zerknęła na Andrew, a potem przez okno w stronę stodoły, gdzie zakopały torbę z rzeczami Ali. To było mało prawdopodobne, ale musiała się upewnić.

- Powiedz Wildenowi, żeby zaczął mnie szukać, jeśli za dziesięć minut nie wrócę. - powiedziała pospiesznie wypadając pędem z pokoju i zostawiając za sobą bardzo zdumionego Andrew.

Metropolitan, Lemon Drop - nazwy drinków

Karma (lub karman, sanskr. कर्म, pali. kamma, chiń. 業 , kor. 업 ǒp; jap. ; wiet. nghiệp) - w buddyzmie, hinduizmie i innych religiach dharmicznych jest to przyczyna - rozumiana w sensie prawa przyczyny i skutku.

Filozoficzne wyjaśnienie karmy różni się pomiędzy tradycjami, jednak główna idea głosi, że czyny tworzą przyszłe doświadczenia i przez to każdy jest odpowiedzialny za własne życie, cierpienie i szczęście jakie sprowadza na siebie i innych.

Harry Winston, Inc. - luksusowa amerykańska firma jubilerska i producent szwajcarskich zegarków

Petit four - kruche ciasteczka

Haute couture (oːt kuˈtyʁ, fr. wysokie krawiectwo) - powstało w XIX wieku w Paryżu, ubrania szyte na zamówienie, w pojedynczych egzemplarzach, obecnie często ekstrawaganckie. Pierwszy prawdziwy dom haute couture założył Charles Frédéric Worth w 1858 roku na Rue de la Paix 7 w Paryżu, gdzie szył ubrania na indywidualne zamówienie klientek, na ich czele cesarzowej Eugenii. Najwięksi twórcy haute couture to Chanel, Yves Saint-Laurent, Christian Dior, Christian Lacroix, Karl Lagerfeld, Givenchy, Paco Rabanne, Jean-Paul Gaultier, Guy Laroche, Emanuel Ungaro, Hermès, Versace, Prada, Louis Vuitton i Valentino. Jego przeciwieństwem jest prêt-à-porter.

Pretty Little Liars - Wicked Nikczemność

7



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział1
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział 7
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział#
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział(
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział'
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział 9
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział 2
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział$
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział"
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział!
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział3
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział)
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział 8
5 Pretty Little Liars Wicked Rozdział2

więcej podobnych podstron