ROZDZIAŁ 8
Czyż internetowe randki nie są super?
Wcześnie we wtorkowy wieczór Aria siedziała na stołku w łazience matki z kosmetyczką Orla Kiely w kwieciste wzory na kolanach. Zerknęła na odbicie Elli w lustrze.
- Och, mój Boże, nie. - powiedziała szybko wytrzeszczając oczy na widok pomarańczowych pasów na policzkach Elli. - To zdecydowanie za dużo samoopalacza. Masz wyglądać jak muśnięta słońcem, a nie jakbyś się na nim smażyła.
Matka zmarszczyła brwi i wytarła policzki chusteczką Kleenex.
- Jest środek zimy! Zresztą, jaki idiota teraz wygląda na muśniętego słońcem?
- Masz wyglądać, jak na Krecie. Pamiętasz, jacy opaleni byliśmy na tym rejsie od obserwowania maskonurów? I… - Aria raptownie zamilkła. Może nie powinna była przypominać Krety. Byron też był na tej wycieczce.
Ella nie wydawała się zbita z tropu.
- Opalona skóra aż prosi się o czerniaka. - musnęła różowy, gąbczasty wałek we włosach. - A kiedy to wyjmiemy?
Aria spojrzała na zegarek. Tajemniczy wielbiciel Rolling Stones'ów o imieniu - wzdryg - Wolfgang, z którym Ella umówiła się na randkę przez Match.com z, miał pojawić się za piętnaście minut.
- Chyba teraz. - zdjęła pierwszy wałek. Pukiel ciemnych włosów Elli spłynął kaskadą na jej plecy. Aria rozwinęła resztę wałków, potrząsnęła puszką Rave i szybko spryskała głowę matki. - Voilà.
- Wygląda ekstra. - Ella rozsiadła się.
Fryzura i makijaż zazwyczaj nie interesowały Arii, ale szykowanie Elli na randkę okazało się nie tylko zabawne - od powrotu Arii do domu nie spędziły razem tyle czasu. W dodatku zajęcie się przemianą Elli okazało się znakomitym oderwaniem od myślenia o Xavierze. Aria od dwóch dni obsesyjnie myślała o ich rozmowie w galerii, usiłując zdecydować, czy były to kokieteryjne przekomarzanki, czy przyjacielska pogawędka. Artyści lubili taki emocjonalny kontakt fizyczny - niemożnością było stwierdzić, co naprawdę mają na myśli. Mimo to miała nadzieję, że zadzwoni. Aria zostawiła przy swoim imieniu i numerze komórki, zostawionych na liście w galerii, postawiła asterysk. Przecież artyści zaglądali chyba do tych ksiąg? Nie potrafiła nie wyobrażać sobie ich pierwszej randki - zaczęłaby się od malowania palcami, a zakończyła szaleńczymi pieszczotami na podłodze studio Xaviera.
Ella ujęła szczoteczkę tuszu do rzęs i pochyliła się do lustra.
- Na pewno jesteś okay z moją randką?
- Oczywiście. - ale prawdę powiedziawszy, Aria nie była pewna, jak obiecująca okaże się ta randka. Na litość boską, facet miał na imię Wolfgang. A jeśli będzie mówił wierszem? Albo był naśladowcą Wolfganga Amadeusza Mozarta podczas festiwalu Wielcy Kompozytorzy w Historii dla Konserwatorium Hollis? Co, jeśli pojawi się w kaftanie, pończochach i wypudrowanej peruce?
Ella wstała i przeszła do swojego pokoju. W połowie długości dywanu zatrzymała się gwałtownie.
- Och.
Oczy miała wbite w sukienkę w morskim kolorze, którą Aria ułożyła na jej królewskich rozmiarów łożu. Wcześniej tego popołudnia Aria przerzuciła zawartość szafy Elli w poszukiwaniu idealnej sukienki na randkę, zatroskana, że nic nie znajdzie wśród noszonych zazwyczaj przez nią dashiki, tunik i tybetańskich szat modlitewnych. Sukienka była upchnięta z tyłu szafy, nadal w pokrowcu z pralni chemicznej. Krój był prosty i wyszczuplający, z drobniutkim ściegiem muszelkowym na karku. Aria sądziła, że to idealny wybór… ale patrząc teraz na wyraz twarzy matki, nie była już tego taka pewna.
Matka usiadła obok sukienki, dotykając jedwabistej tkaniny.
- Zapomniałam, że ją mam. - powiedziała cicho. - Założyłam ją na przyjęcie w Hollis, kiedy Byron w końcu dostał tam etat. Tej samej nocy pierwszy raz nocowałaś u Alison DiLaurentis. Musieliśmy biegiem kupić ci śpiwór, bo żadnego nie miałaś, pamiętasz?
Aria opadła na fotel z uszakami w prążki w rogu pokoju. Doskonale pamiętała pierwszy nocleg w domu Ali. Tuż przedtem Ali podeszła do Arii podczas charytatywnych imprezy w Rosewood Day i poprosiła o pomoc przy przeglądaniu luksusowych przedmiotów. Aria początkowo sądziła, że Ali zrobiła to, bo ktoś ją do tego sprowokował. Zaledwie tydzień wcześniej Ali poprosiła Chassey Bledsoe, żeby psiknęła się nowymi, odkrytymi przez nią perfumami. Okazało się, że „perfumy” to w rzeczywistości mętna, zanieczyszczona odchodami woda z miejscowego stawu dla kaczek.
Ella ułożyła sukienkę na swoich kolanach.
- Zgaduję, że wiesz już o Byronie: że Meredith… - złożyła dłonie przy brzuchu udając ciążę.
Aria zagryzła wargę i w milczeniu, z bólem serca, skinęła głową. Ella po raz pierwszy wspomniała o stanie Meredith. Przez ubiegły miesiąc starała się usilnie odwodzić Ellę od wszelkich ciążowych skojarzeń, ale głupio było myśleć, że będzie mogła wiecznie unikać tego tematu.
Ella westchnęła, napięła szczękę.
- Cóż, chyba czas zacząć tworzyć nowe wspomnienia w tej sukience. Czas pójść do przodu. - zerknęła na Arię. - A co z tobą? Poszłaś do przodu?
Aria uniosła brwi.
- Od Byrona?
Ella odrzuciła za ramię fale włosów.
- Nie. Mówiłam o twoim nauczycielu. Pan… Fitz.
- To ty… wiesz o tym?
Ella przeciągnęła palcem wzdłuż zamka sukienki.
- Twój tata mi powiedział. - uśmiechnęła się z zakłopotaniem. - Chyba pan Fitz chodził do Hollis. Byron słyszał, że podobno poproszono go o odejście z Rosewood Day… z twojego powodu. - znowu zerknęła na Arię. - Szkoda, że nie przyszłaś do mnie z tą sprawą.
Aria wpatrywała się przez pokój w namalowany przez Ellę wielki abstrakcyjny obraz przedstawiający ją i Mike'a dryfujących w kosmosie. Nie skontaktowała się wtedy z Ellą, bo ta nie odbierała jej telefonów.
Ella z zakłopotaniem opuściła oczy, jakby też sobie właśnie zdała z tego sprawę.
- On chyba… nie wykorzystał cię, prawda?
- Nie. To było w sumie niewinne. - Aria potrząsnęła głową ukrywając twarz za włosami.
Myślała o tych kilku chwilach, które spędziła z Ezrą - pieszczotach w ciemnej, lepkiej od brudu łazience w „Snooker's”, pocałunku w jego gabinecie w szkole, kilku skradzionych godzinach w jego mieszkaniu w Old Hollis. Ezra był pierwszym facetem, o którym Aria sądziła, że go kocha, i wydawało się, że on również ją kocha. Gdy powiedział, żeby Aria spotkała się z nim za kilka lat, sądziła, że mówi, że na nią poczeka. Ale ktoś, kto by na nią czekał, chyba by dzwonił od czasu do czasu, prawda? Zastanawiała się, czy naprawdę była taka naiwna.
Aria odetchnęła głęboko.
- Może nie byliśmy dla siebie stworzeni. Ale niewykluczone, że poznałam kogoś nowego.
- Naprawdę? - Ella usadowiła się na łóżku i zaczęła zdejmować kapcie i skarpetki. - Kogo?
- Po prostu… kogoś. - powiedziała lekko Aria. Nie chciała zapeszyć. - Jeszcze nie jestem pewna.
- Cóż, to cudownie. - Ella dotknęła czubka głowy Arii z taką miłością, że w jej oczach zakręciły się łzy. Nareszcie rozmawiały. Może między nimi znowu zrobi się normalnie.
Ella uniosła sukienkę na wieszaku i zaniosła do łazienki. Kiedy zamykała drzwi i odkręcała kran, zabrzmiał dzwonek do drzwi.
- Cholera. - Ella wysunęła głowę z łazienki, przydymione makijażem oczy miała rozszerzone. - Przyszedł wcześniej. Otworzysz?
- Ja? - pisnęła Aria.
- Powiedz, że za sekundkę zejdę. - Ella zatrzasnęła drzwi.
Aria zamrugała. Ponownie rozległ się dzwonek do drzwi. Podbiegła do łazienki.
- Co mam zrobić, jeżeli będzie bardzo brzydki? - wyszeptała głośno przez drzwi. - Albo jeśli włosy wyrastają mu z uszu?
- Aria, to tylko randka. - roześmiała się Ella.
Aria wyprostowała ramiona i podeszła do podnóża schodów. Przez przydymioną szybkę w drzwiach widziała krążącą tam i z powrotem niewyraźną postać.
Odetchnęła głęboko i otworzyła drzwi. Na podeście stał facet z krótkimi włosami. Arii na chwilę zabrakło słów.
- … Xavier? - pisnęła w końcu.
- Aria? - Xavier podejrzliwie zmarszczył brwi. - Czy… ty…?
- Hello? - ze schodów za nimi spłynęła Ella, zapinając kółko kolczyka w uchu. Morska sukienka pasowała idealnie, a ciemne włosy opadały kaskadą na plecy. - Cześć! - zaświergotała Ella do Xaviera, szeroko się uśmiechając. - Pewnie jesteś Wolfgang!
- Wielkie nieba, nie. - Xavier uniósł dłoń do ust. - To tylko imię z profilu. - jego oczy przeskakiwały z Arii na Ellę. Na jego ustach wykwitł uśmiech, zupełnie jakby próbował się nie roześmiać. Kiedy stał w świetle korytarza wyglądał na trochę starszego: pewnie miał co najmniej trzydzieści lat. - Tak naprawdę nazywam się Xavier. A ty to Ella?
- Tak. - Ella położyła dłoń na ramieniu Arii. - A to moja córka, Aria.
- Wiem. - powiedział wolno Xavier.
Ella wyglądała na zdezorientowaną.
- Poznaliśmy się w niedzielę. - wtrąciła się szybko Aria, wciąż niezdolna pozbyć się zdumienia z głosu. - Na wernisażu. Xavier był jednym z artystów.
- Xavier Reeves to ty? - zawołała radośnie Ella. - Miałam pójść na twoją wystawę, ale dałam swoje zaproszenie Arii. - spojrzała na córkę. - Byłam dziś taka zajęta, że nawet cię o nic nie wypytałam! Był dobry?
- Ja… - Aria szybko zamrugała.
Xavier dotknął ramienia Elli.
- Nie może powiedzieć o mnie nic złego, bo tu jestem! Zapytaj, jak już pójdę.
Ella zachichotała, jakby nigdy nie słyszała nic śmieszniejszego. Objęła Arię. Dziewczyna czuła, jak jej przedramię drży. Denerwuje się, pomyślała Aria. Ella od pierwszego spojrzenia kompletnie straciła głowę dla Xaviera.
- Szalony zbieg okoliczności, prawda? - powiedział Xavier.
- Cudowny zbieg okoliczności. - poprawiła Ella.
Wyczekująco odwróciła się do Arii. Dziewczyna zmusiła się do przyklejenia do twarzy tego samego tępego uśmiechu.
- To cudowne. - zawtórowała. Cudownie dziwaczne.
Fratercula - rodzaj ptaków z rodziny alk (Alcidae), obejmujący gatunki występujące w Eurazji i Ameryce Północnej.
Czerniak złośliwy (łac. melanoma malignum, ang. malignant melanoma) - złośliwy nowotwór skóry, błon śluzowych albo błony naczyniowej gałki ocznej, wywodzący się z komórek barwnikowych wytwarzających melaninę - melanocytów. Charakteryzuje się on dużą złośliwością z powodu szybkiego wzrostu, wczesnych i licznych przerzutów oraz niewielkiej podatności na leczenie.
Asterysk - znak pisarski w kształcie gwiazdki, najczęściej pięcio- lub sześcioramiennej, umieszczony w przybliżeniu pomiędzy średnią i górną linią pisma. Stosowany do różnych celów - najczęściej jako znak umowny (np. symbol odsyłacza do przypisu, wieloznacznik ogólny, asteronim), pionowy (międzyakapitowy) lub poziomy (międzywyrażenowy) separator tekstu, oraz jako element ozdobny. Nazwa pochodzi od greckiego αστερíσκος 'gwiazdka', a to od αστήρ (astḗr) 'gwiazda'.
Dashiki - kolorowa i luźna koszula afrykańska
Pretty Little Liars - Wicked Nikczemność
5