Wojna i kobiety
Choć wojna uchodzi za sprawę mężczyzn, ma bolesne
konsekwencje dla wszystkich. Jest tak w obecnie prowadzonych
wojnach, było tak w starożytności, o czym mówi m.in. Księga
Jeremiasza. Kobiety pojawiają się tam zarówno w przestrogach
proroka, jak i późniejszych opisach spełnienia słowa Jahwe. Wojna
oznacza dla kobiet utratę mężów i ojców - “ich niewiasty niech
będą osierocone i owdowiałe!” (Jr 18, 21) - a w następstwie brak
środków do życia (kobiety nie mogły dziedziczyć) i bycie zdanym
na łaskę krewnych (49, 11).
Gwałty należały do regularnych form prowadzenia wojny: “niewiasty ich
wydam obcym (...) - wyrok Jahwe” (8, 10. 12); “niech krzyk się rozlega z
ich domów, gdy nagle hordę na nich sprowadzisz” (18, 22). Kobiety, tak
samo jak mężczyźni, były uprowadzane i brane w niewolę: “Bo będą
pojmani: zarówno mąż, jak i żona (...). Domy ich będą własnością obcych,
wraz z nimi pola, niewiasty” (6, 11n); “Wszystkie twoje niewiasty i twoi
synowie będą uprowadzeni do Chaldejczyków...” (38, 23; por. w. 22; 41,
10; 43, 6). Zubożenie społeczeństwa, może najłagodniejszy ze skutków
wojny, oczywiście też było udziałem kobiet: “Natomiast biednych spośród
ludu, którzy w ogóle nic nie posiadali, Nebuzaradan, dowódca gwardii
przybocznej, pozostawił w ziemi judzkiej, nadając im równocześnie ziemię
i rolę” (39, 10).
Podczas wojny szczególną rolę pełnią kobiety wykonujące zawód płaczki.
Śmierć będzie tak powszechna, głosi zapowiedź proroka, że nie wystarczy
wezwać najbieglejsze w tej profesji, ale należy kształcić kolejne pokolenia:
“Wezwijcie płaczki, niech przybywają! A poślijcie po najbieglejsze, niech
przychodzą! I niech się pospieszą, niech lament podniosą nad nami, niech
łzami spływają nam oczy, a nasze powieki ociekają wodą! (...) Słuchajcie
niewiasty, słowa Jahwe (...): Uczcie swe córki lamentu i jedna drugą -
pieśni żałobnej! Śmierć bowiem wpełzła przez nasze okna, wtargnęła do
naszych pałaców, aby zabijać dzieci na ulicy i młodzież na placach
publicznych” (9, 16-17. 19-20).
W późniejszej części Księgi ów żal symbolicznie przedstawia postać
Racheli, jednej z matriarchiń Izraela: “Głos rozlega się w Rama, lament i
szloch gorzki: To Rachel, płacząca po swych synach, nie daje się pocieszyć
po [stracie] swych dzieci, że już ich nie ma” (31, 15; por. 6, 26, gdzie
żałobę nosić ma Córa Syjonu). Radość, w którą przemieni się płacz i żal,
również przedstawia postać kobieca: “Wówczas panna wśród pląsów
weselić się będzie i społem młodzieńcy i starcy. Żałobę ich zamienię w
wesele...” (31, 13). Postać ta niedwuznacznie przypomina Miriam, w
pląsach i śpiewie głoszącą wyjście z niewoli egipskiej (Wj 15, 20-21).
Jeremiasz, wspominając Miriam, zapowiada nowe wyjście (por. 31, 2-6).
Podobnie jak żałoba jest z jednej strony zajęciem płaczek, z drugiej -
symbolicznej Racheli, tak cierpienia swego narodu podczas najazdu wroga
i w niewoli prorok przyobleka w symbol: jest to symbol bólów rodzenia.
“Słyszę krzyk, jak położnicy, jęk - jak tej, co pierwszy raz rodzi, krzyk
Córy Syjonu, która wzdycha, wyciąga swe dłonie...” (4, 31); “zdrętwiały
nam ręce, zdjęła nas trwoga, dreszcz - jak rodzącą” (6, 24; por. 13, 21;
22, 23). Interesujące w tych obrazach proroka jest to, że zdaje się on
identyfikować z symbolem kobiecym - Córą Syjonu, czyli Jerozolimą.
Motyw ten powraca: “Pytajcież i obserwujcie: Czy może rodzić
mężczyzna? Dlaczegóż więc widzę wszystkich mężów z rękoma na
biodrach jak u rodzącej? Zmienione są wszystkie oblicza, stając się
sinoblade. Biada, bo dzień ten wielki jest [w boleść] i nie masz mu
podobnego” (30, 6n).
Charakterystyczne, że we wszystkich tych fragmentach metaforyka
rodzenia ograniczona jest tylko do bólów, widziana wyłącznie negatywnie:
jako ogromne cierpienie, które nadchodzi nieuchronnie, lecz nie ma mowy
o jego owocach. Brakuje w niej nowo narodzonego dziecka! Doświadczenie
rodzenia, jako doświadczenie graniczne, staje się więc w Księdze
Jeremiasza metaforą śmierci. Konsekwentnie, lamentując nad swoim
losem, prorok żałuje, że łono jego matki nie stało się grobem: “Przeklęty
dzień, w którym się urodziłem (...)! Przeklęty człowiek, który wieść tę
przyniósł ojcu mojemu (...). Niech słyszy wrzawę rano i szczęk oręża w
porze południowej, że nie pozwolił umrzeć mi w łonie, by moja matka stała
się mym grobem i na zawsze brzemienne zostało jej łono” (20, 14. 15. 16-
17; por. 15, 10).
Jedynie miejsce, w którym łono matki i rodzenie jawi się jako symbol
pozytywny, to początek Księgi: “Zanim ukształtowałem cię w łonie, znałem
cię; zanim ujrzałeś światło dzienne, Jam cię poświęcił i ustanowił
prorokiem narodów” (1, 5). Tekst hebrajski jest tu niejednoznaczny -
może chodzić zarówno o łono matki Jeremiasza, jak i o łono Jahwe.
Również Księdze Jeremiasza nie jest zatem obce wyobrażenie Boga o
macierzyńskim obliczu.