Rozdział 29
Nathaniel otrzymał jeden z dodatkowych krzyży ze schowka. Zawsze brałam ze sobą
zapasowe krzyże, podobnie jak o zapasową amunicje, bo kiedy polujesz na wampiry, to gdy
zabraknie jednej z tych rzeczy to robi się bardzo zle. To było czystą głupotą ze mojej strony
postawid krzyże wokół Cyrku Potępieoców, ale nie założyd ich na siebie. W pewne dni jestem
po prostu opózniona.
Wróciłam na przednie siedzenie, ale trzęsłam się. Nie to nie oddawało mojego stanu.
Drobne drżenie moich rąk, skurcze mięśni w dziwnych momentach. Było mi zimno, a to był
jeden z tych wspaniałych ostatnich letnich dni, ogrzanych słoocem, musujących, jasnych i
miękkich w tym samym czasie. Jechaliśmy pod wypranym niebieskim niebem i słoocem, i
było mi zimno, tak zimno że żadna ilośd koców, tak naprawdę nie pomogłaby.
Nathaniel był owinięty wokół dolnej części mojego ciała jak żywy koc, wciśnięty między
moje nogi a podłogę. Narzekałam jak bardzo to niebezpieczne, ale nie skarżyłam się za
bardzo. Nie miałam żadnych koców w samochodzie. Spędziłam tyle czasu będąc w szoku, że
musiałam się uzdrowid. Drzewa wzdłuż czterdziestej czwartej ustąpiły domom i od czasu do
czasu starym szkołom odnowionym na mieszkania, kościołom, budynkom bez zauważalnego
użycia, ale starym, zmęczonym. No dobrze, może to ostatnie dotyczyło tylko mnie.
Głaskałam ręką głowę Nathaniela, wciąż i wciąż, po ciepłych jedwabnych włosach. Jego
głowa na moich kolanach, jego ręce owinięte wokół mojej talii, jego ciało wciśnięte między
moje nogi. Czasami Nathaniel sprawiał, że myślałam o seksie, a czasami jak teraz, tylko dawał
komfort. Tylko bliskośd. Nie można tego osiągnąd z większością ludzi, bo są oni zajęci
myśleniem o seksie. Myślę, że to dlatego psy są tak cholernie popularne. Możesz przytulid
psa jak chcesz i pies nigdy nie pomyśli o seksie ani nie będzie próbował napierad na twoje
społeczne zasady w jakikolwiek sposób. Chyba, że zdarzy ci się jeśd. Psy naruszą twoje
granice społeczne dla resztek obiadowych, chyba, że zostaną wyszkolone inaczej. Ale hej, to
pies, a nie osoba ubrana w futro. Teraz było potrzebne zwierze, a nie osoba. Nathaniel mógł
byd oboma. Niewygodny fakt, ale prawdziwy.
Jason prowadził. Caleb wrócił na tylnie siedzenie do siebie. Nikt nic nie mówił. Nie
sądzę by ktokolwiek wiedział co powiedzied. Chciałam by Jean-Claude obudził się. Chciałam
powiedzied mu co zrobiła Belle Morte. Chciałam by mi powiedział, że istnieje inny sposób na
powstrzymanie jej, cokolwiek innego, niż po prostu danie mi czwartego znaku.
W teorii on mógł żyd wiecznośd, a z czwartym znakiem będę mogła i ja. Dlaczego więc
odmawiałam do tej pory? Z jednego powodu: to mnie przerażało. Nie byłam pewna jako
Chrześcijanka co czułam w związku z życiem wiecznym. Chodzi mi o to co się stanie z niebem,
bogiem i sprawą sądu? Teologicznie co to oznacza? Na bardziej przyziemnym poziomie jak
bardzo bliżej zwiąże to mnie i Jean-Claude a? Mógł już ingerowad w moje sny, co oznaczałby
ten ostatni krok? Czy odmawianie czwartego znaku jest innym sposobem by uniknąd oddanie
siebie komuś całkowicie? Byd może. Ale jeżeli jedynym sposobem powstrzymania Belle od
wzięcia mnie było pozwolenie Jean-Claude owi mied mnie, wiedziałam co wybiorę.
Zastanawiałam się czy gdybym zadzwoniła do mojego kapłana to mógłby wskazad mi
teologiczne konsekwencje czwartego znaku przed zanim zapadnie ciemna noc? Ojciec Mike
odpowiadał na moje równie dziwaczne pytania przez lata.
- Anita powiedział Jason, a jego głos przynosił niepokój.
Spojrzałam na niego i uświadomiłam sobie, że prawdopodobnie próbował zwrócid
moją uwagę od jakiegoś czasu.
-Przepraszam, zamyśliłam się zbyt mocno.
- Myślę, że jesteśmy śledzeni.
Podniosłam brwi Co masz na myśli?
- Kiedy prawie spowodowałem stłuczkę czterech samochodów, gdy cię dotknąłem,
zobaczyłem samochód w lusterku. Był blisko, blisko jakby był naszym ogonem. To był jeden z
tych samochodów, który prawie nas rąbnął kiedy uderzyłem w hamulce.
- Jest duże natężenie ruchu, wiele osób jedzie za nami.
- Taak, ale wszyscy inni którzy byli blisko nas, gdy się zatrzymałem, odjechali tak daleko
przed nas jak tylko mogli. Ten samochód jest wciąż za nami.
Spojrzałam w boczne lusterko i zobaczyłam niebieskiego Jeepa. Czy na pewno jest to
ten sam samochód?
- Nie mam numerów, ale to ta sama marka, ten sam kolor i są tam dwaj mężczyzni,
jeden brunet, drugi blondyn w okularach. Przyjrzałam się Jeepowi, który zdaje się że
podążał za naszym Jeepem. Dwóch mężczyzn, jeden ciemny, drugi jasny, mógł to byd zbieg
okoliczności. Oczywiście mogło też tak nie byd.
- Sprawdzmy teorie, że nas śledzą powiedziałam.
- Co? zapytał Jason Mam ich zgubid?
- Przetnij ulicę i zjedz pierwszym zjazdem, o ile nie zaprowadzi nas to do Cyrku. Nie
chce doprowadzid ich do Jean-Claude a.
- Prawie każdy potwór w St. Louis wie, że Mistrz Miast kryje się pod Cyrkiem
potępieoców powiedział Jason, ale zmienił pas ruchu kierując się trochę bliżej zjazdu.
- Ale faceci za nami nie wiedzą gdzie się kierujemy.
Wzruszył ramionami i zjechał dwa pasy bliżej zjazdu. Niebieski Jeep zaczekał, aż
znalazły się dwa samochody pomiędzy nami, zanim skręcił. Jeśli bym tego nie oglądała, albo
wyższy samochód byłby pomiędzy naszymi Jeepami to nie zobaczyłabym ich zjazdu. Ale
patrzyłam, nie było większego samochodu więc to zobaczyłam.
- Cholera powiedziałam, ale zrobiło mi się cieplej. Nie ma to jak akcja by przykud
uwagę osoby.
- Kim są ci faceci? zapytał głośno Jason, mówiąc to nad czym się zastanawiałam.
Caleb spojrzał w tył Dlaczego ktoś miałby nas śledzid?
- Reporterzy? Jason zrobił z tego pytanie.
- Nie sądzę powiedziałam. Straciłam z oczu wszystko, ale górna częśd dachu
samochodu Jeepa unosiła się nad nami.
- W którą stronę mam skręcid? Zbliżył się już prawie do samego zjazdu.
Potrząsnęłam głową. Nie wiem. Dokonaj wyboru. Kim oni byli? Dlaczego nas
śledzili?
Zwykle gdy ludzie zaczynają mnie śledzid to wiem że w coś wdepnęłam. Dzisiaj nie
miałam pojęcia. Nie pomagałam obecnie RIPT w żadnej sprawie, przez którą potrzebowałam
ludzi ochraniających mnie. Pragnęłam by byli to reporterzy, ale sytuacja na to nie wyglądała.
Jason skręcił w prawo. Jeden samochód skręcił w lewo, jeden skręcił w prawo, a Jeep
pojechał za nami. Na znakach drogowych znajdowały się chorągiewki, flagi włoskie ze
słowami Wzgórza . Ludzie ze Wzgórz zawsze chcieli byś wiedział gdzie jesteś i kochali oni
swoje włoskie dziedzictwo. Nawet hydranty malowali na zielono, czerwono i biało jak flagę.
Nathaniel podniósł głowę z mojego uda wystarczająco by zapytad. Czy to Belle?
- Co? zapytałam, ze wzrokiem wciąż przyklejonym do bocznego lusterka.
- Czy to dzienni pomocnicy Belle? spytał swoim cichym głosem.
Myślałam o tym. Nigdy nie spotkałam wampira z więcej niż jednym ludzkim sługą ale
spotkałam kilku tych którzy mieli więcej niż jednego Ranfielda. Ranfield był tym jak większośd
amerykaoskich wampirów nazywała ludzi, którzy służyli im nie poprzez mistyczne
powiązania, ale ponieważ byli dla nich dawcami krwi i pragnęli stad się kiedyś wampirami.
Gdy polowałam na wampiry i nie sypiałam z nimi, nazywałam wszystkich ludzi powiązanych z
wampirami ludzkimi sługami, ale teraz wiedziałam lepiej.
- Oni mogą byd Ranfieldami, tak sądzę.
- Co to jest Ranfield? zapytał Caleb. Był odwrócony na siedzeniu patrząc wstecz na
samochód między nami, a niebieskim Jeepem.
- Odwród się Caleb. Kiedy samochód zahamuje nie chce by Jeep zauważył, że ich
dostrzegliśmy.
Odwrócił się natychmiast bez kłótni co było dośd niezwykłe dla Caleba. Nie
pochwalałam grożenia ludziom by zdobyd ich posłuszeostwo, ale na niektórych nic innego
nie działało. Byd może on był jednym z nich.
Wyjaśniłam kim jest Ranfield.
- Jak facet w Draculi który jadł robaki. powiedział Caleb.
- Dokładnie odpowiedziałam.
- Super powiedział i wydawało się, że miał to na myśli. Zapytałam kiedyś Jean-Claude
co przed wydaniem książki Dracula w 1897 roku, nazywano Ranfieldem . Jean-Claude
odpowiedział Niewolnik . Prawdopodobnie żartował, ale nigdy nie miałam serca zapytad go
o to ponownie.
Samochód za nami skręcił w jeden z wąskich zjazdów. Niebieski Jeep nagle się ujawnił.
Starałam się nie patrzed bezpośrednio na nich, używając tylko bocznego lusterka, ale to było
trudne. Chciałam się odwrócid i patrzed. Wiedza, że nie powinnam czyniła to jeszcze bardziej
kuszącym.
Nie było nic złowrogiego w Jeepie, czy nawet dwóch mężczyznach w nim widocznych.
Obaj mieli krótkie włosy, czyste, zadbane, nawet jeep był błyszczący i czysty. Jedyną
złowieszczą rzeczą było to, że byli wciąż za nami. Wtedy& zmienili pas na wąski podjazd.
- Cholera.
- Jak wyżej, powiedział Jason ale widziałam ugięcie jego ramion jakby całe napięcie
zeszło z niego tym jednym słowem.
- Czyli mamy jednak paranoje? zapytałam.
- Może powiedział Jason, ale spędził tyle samo czasu co ja na spoglądaniu w lusterko
wsteczne, prosto przed nim, jakby nie mógł w to uwierzyd. Też nie mogłam więc nie kazałam
mu zwracad uwagi na drogę. Patrzył teraz naprzód, dobrze i tak jak ja, oczekiwał aż niebieski
Jeep wyjedzie i zacznie za nami ponownie podążad. Podstęp, koledzy, niespecjalnie niegrozny
przecież. Ale tak się nie stało. Jechaliśmy wzdłuż drogi zatłoczonej samochodami, a Jeep
został ukryty za drzewami i zaparkowanymi samochodami.
- Wygląda na to, że tylko jechał po naszej drodze powiedział Jason.
- Tak wygląda powiedziałam.
Nathaniel potarł twarzą moje nogi. Wciąż pachniesz strachem, jakbyś w to nie
wierzyła.
- Nie wierzę powiedziałam.
- Dlaczego nie? zapytał Caleb pochylając się na fotelu między siedzeniami.
Wreszcie odwróciłam się na siedzeniu ale nie patrzyłam na Caleba. Patrzyłam obok
niego na pustą ulicę. Doświadczenie.
Zapachniało różami, a sekundę pózniej krzyżyk na szyi zaczął błyszczed, delikatnie.
- Jezu powiedział Jason.
Moje serce waliło boleśnie w klatce piersiowej, ale mój głos był solidny. Ona nie
może mnie kontrolowad gdy mam na sobie krzyż.
- Jesteś tego pewna? zapytał Caleb, powrócił z daleka ode mnie, w najdalszy kąt
siedzenia.
- Tak powiedziałam jestem tego pewna.
- Dlaczego? zapytał ze zwężonymi oczami.
Spojrzałam na niego jak miękkie białe światło zabłysło jeszcze wśród cienia drzew,
prawie niewidoczne w ciemnym słoocu. Ponieważ wierzę. Powiedziałam miękkim
głosem, jak blask na mojej szyi i tak pewnym. Widziałam krzyże które lśniły tak białym
światłem, że aż oślepiały, ale tak działo się gdy stałeś twarzą w twarz z wampirem, a to
oznaczało że stanie ci się krzywda. Belle była daleko stąd, a blask wskazywał jej bliskośd.
Czekałam, aż zapach róż nasili się ponownie, ale tak się nie stało. Pozostał słaby,
zdecydowanie tam był, ale nie wzmagał się w powietrzu.
Czekałam na głos Belle w mojej głowie ale on nie nadszedł. Za każdym razem gdy
mówiła do mnie w moim umyśle, zapach róż był soczysty. Słodkie perfumy pozostały, ale głos
Belle odszedł. Ścisnęłam krzyż dłonią, czując ciepło, jego moc, ukłucia wzdłuż skóry na moim
ramieniu, uderzające jak nieprzerwane bicie serca w mojej dłoni. Caleb zapytał się jak
mogłam wierzyd. To o co ja chciałam się zapytad, to jak można nie wierzyd?
Czułam złośd Belle jak ciepło w powietrzu. Moc wypełniała Jeepa kradnąc oddech,
fałdując wydech, tyle wysiłku i wszystko co mogła to wysład obraz siebie siedzącej przy
toaletce. Jej długie czarne niezwiązane włosy jak poły złoto-czarnego szlafroka. Patrzyła w
lustro oczami pełnymi miodowego ognia, jak oczy niewidomych, puste z wyjątkiem koloru
mocy.
Szepnęłam głośno. Nie możesz mnie teraz dotknąd.
Spojrzała w lustro jakbym stała za nią a ona mogła mnie dostrzec. Wściekłośd zmieniła
jej piękno w coś przerażającego, zaledwie maskę bladego piękna która wyglądała jak
fałszywa maska na Halloween. Potem odwróciła się i spojrzała za mnie, obok mnie i strach na
jej twarzy wyglądał tak realnie, tak niespodziewanie, że też się odwróciłam i zobaczyłam&
coś.
Ciemnośd. Ciemnośd jak fala wzbierająca w górę, w górę nade mną, nad nami, jak
wysoka góra z cieczy, wysoka do nieba, niewiarygodnie wysoka. Pokój Belle skonstruowany z
marzeo i mocy, zawalił się, rozdarty jak sen, a tym co zjadało rogi jasno oświetlonego
świeczkami pokoju, była ciemnośd. Ciemnośd absolutna, ciemnośd tak czarna, że były w niej
blaski innych kolorów, jak plama ropy naftowej, albo złudzenie optyczne. Jakby ta ciemnośd
składała się z każdego koloru który kiedykolwiek istniał, każdego widoku który kiedykolwiek
widziałam, każdego westchnienia, każdego krzyku, odkąd powstał czas. Słyszałam termin
pierwotnej ciemności, ale do tego momentu nie rozumiałam co tak naprawdę mieli na myśli.
Teraz zrozumiałam, naprawdę zrozumiałam i byłam zrozpaczona.
Patrzyłam na ocean ciemności który unosił się nade mną, jak gdyby ziemia i niebo
nigdy nie istniały. To była ciemnośd przed światłem i słowem bożym. To było jak powiew
starszego stworzenia. Jeśli to było tworzenie, to nie było nic co mogłam zrozumied, nic co
chciałam zrozumied.
Belle krzyknęła pierwsza. Myślę, że byłam zbyt przejęta by krzyczed a nawet się bad.
Spojrzałam do pierwotnej otchłani, pierwszej ciemności, widziałam rozpacz, a nie strach.
Mój umysł próbował znalezd słowa opisujące czym to co było. To wznosiło się nade
mną jak góry, ponieważ miało wagę i to klaustrofobiczne odczucie góry gotowej runąd w dół,
ale to nie było górą. To było bardziej jak ocean, jakby ocean mógł wezbrad w górę, wyżej niż
najwyższy szczyt i stanąd nad tobą, czekając, przeciwstawiając się grawitacji i każdemu
znanemu prawu fizyki. Jak w przypadku oceanu, wiedziałam że mogłam wyczud, że widziałam
tylko tyle ile mogłam dostrzec z brzegu, i mogłam tylko zgadywad jego głębię i rozległośd,
wielkośd nie do pomyślenia ciemności która leżała przede mną.
Czy dziwne stworzenia pływały wewnątrz? Czy były tam stworzenia w ciemności, które
tylko koszmary i czy sny mogły ujawnid? Oglądałam migotanie, ciemniej cieczy i poczułam że
odrętwienie rozpaczą zaczęło zanikad. To tak jakby rozpacz była tarczą chroniącą mnie,
odrętwiającą mnie, tak, że mój umysł nie złamie się. Przez chwilę byłam zdolna do myślenia
Czym to jest? Jak mogę zrozumied sens tego? Odrętwienie zaczęło znikad jakby ta ogromna
czero zasysała ją daleko, karmiła się nią. Zostałam stojąc przed nią, czując jej& drżenie, moja
chłodna skóra, czułam ssanie ciemności na mnie, karmiącej się moim ciepłem. W tym
momencie wiedziałam z czym mam do czynienia. To był wampir. Byd może był pierwszym
wampirem, czymś tak dawnym, że myśl o ludzkich ciałach zawierających tę ciemnośd, była
śmiechu warta. Ona była pierwotną ciemnością która stała się rzeczywistością. Była tym, co
sprawiało że ludzi bali się ciemności, tylko ciemności, nie tego co leży w ciemności, nie tego
co się w niej ukrywa, ale dlaczego bali się ciemności. Był czas gdy wędrowała wśród nas,
karmiła się nami, gdzieś w głębi naszych czaszek pamiętamy o tej głodnej ciemności.
Ten błyszczący ocean czerni wyciągną się ku mnie. Wiedziałam, że jeśli mnie dotknie
umrę. Nie mogłam się odwrócid, nie mogłam uciec, bo nie mogłam uchronid się przed
ciemnością. Raczej nie. Światło nie będzie ostatnie. Ta myśl nie była moja. Ani Belle.
Wpatrywałam się w ciemnośd, zaczęła mnie zginad i wiedziałam, że kłamała. To nie ciemnośd
będzie ostatnia. Świt zabija ciemnośd nie odwrotnie. Gdybym mogła znalezd wystarczająco
dużo powietrza, krzyczałabym, ale starczyło mi tylko na szept. Ciemnośd pochyliła się do
mnie, a ja nie mogłam strzelad ani uderzyd, a nie miałam wystarczająco dużo psychicznej
mocy by ją trzymad at bay. Jedyne co przyszło mi do głowy to modlitwa.
Szepnęłam: Zdrowaś Maryjo, łaskiś pełna, pan z tobą& - ciemnośd się zawahała
Błogosławiona między niewiastami, błogosławiony owoc żywota twojego najsłabsze
dreszcze przechodziły przez ciemną ciecz Święta Maryjo Matko Boża módl się za nami& -
Nagle w ciemności rozbłysło światło. Mój krzyż wokół mojej szyi znalazł się w tym śnie. Metal
błyszczał jak gwiazdy w niewoli, lśniące i białe, inaczej niż w prawdziwym życiu, widziałam
coś poza jego blaskiem. Patrzyłam na czyste jasne światło, ścigające uciekającą ciemnośd.
Nagle zdałam sobie sprawę, że siedzę w fotelu samochodowym, z pasem na mojej piersi,
tułów Nathaniela owinięty wokół moich nóg. Krzyż na mojej szyi płonął białym gorącem
nawet w pełnym słoocu więc musiałam nie patrzed na niego, a mimo to, białe światło było
rozmyte na moim wzroku. Krzyż nie będzie cały czas płonąd gdyż niebezpieczeostwo było
przeszłością. Czekałam aż Matka Wszelkiej Ciemności dokona następnego ruchu.
Powietrze w Jeepie stało się nagle miękkie, słodkie, doskonałe jak letniejnoc, gdy
możesz poczud świeżo skoszoną trawę, każdy liśd, każdy kwiat jak pachnący koc, który otula
w powietrzu bardziej miękko niż kaszmir, lżejszy niż jedwab, słodki powietrzny koc. Moje
gardło stało się nagle chłodne jakbym wzięła łyk zimnej wody. Czułam to jak powłokę w
gardle, ale była słaba w smaku jak jaśmin.
Nathaniel ukrył swoją twarz w moich kolanach by chronid się przed światłem. To było
jak światło słoneczne wokół mojej szyi.
- Cholera powiedział Jason. Mam problem z widzeniem drogi. Możesz to pzygasid?
Świat był pełen okrągłych białych aureol, a ja nie odważyłam się by spojrzed na niego.
zapach nocy był wszystkim co czułam, jakby wszystko inne znikło. Prawie ponownie mogłam
wypid chłód, jakby wodę wypełnioną wonią, która pokryła moje gardło. Tak rzeczywisty, tak
niezwykle rzeczywisty. Udało mi się wyszeptad Nie.
Czekałam na słowa w mojej głowie, ale nie było nic, tylko cisza, zapach i rosnące
uczucie, że coś się zbliża. To było jak stanie na torach kolejnowych gdy czujesz pierwszą
wibracje metalu, wiesz, że powinieneś zejśd, ale nie widzisz nic. Jak daleko możesz spojrzed,
tory są puste, tylko metaliczne wibrowanie, jak bicie serca pzy twoich stopach, pozwala
wiedzied, że kilka ton stali pędzi na ciebie. Ludzie umierają co roku na torach kolejowych i
często ich ostatnie słowa to nie zobaczyłem pociągu . Zawsze sądziłam, że pociągi muszą
byd w pewnien sposób magiczne, bo w innym przypadku ludzie by je zobaczyli. Mogłam czud
wibracje, jej pędzienie wobec mnie i chętnie bym wysiadła, ale ślady w mojej głowie były do
niej przybite i nie mogłam się dowiedzied jak od niej uciec.
Coś otarło się o mnie, jak jakieś duże zwierzę przyciskające swoje ciało do mnie.
Czułam, że Nathaniel się cofa, ale nie widziałam go przez białe światło. Jego głos był bez
tchu, przestraszony. Co to jest?
Otworzyłam usta nawet nie wiedząc co chce powiedzied gdy ruch niewiedzialnego
zwierzęcia uderzył w moją pierś i krzyż. Krzyż rozgorzał tak jasno, że większośd z nas krzyczała
i wołała. Jason uderzył w hamulce i zatrzymał Jeepa na środku ulicy, oślepiony światłem, nie
widząc drogi, tak myślę. Światło zaczęło gasnąd. Przez chwilę zastanawiałam się czy blask nie
usmażył mojej siatkówki, mój wzrok zaczął widzied wyrazniej poprzez zasłonę miejsca. Wciąż
to czułam, ją, naciskającą na mnie, przyciskającą mnie do siedzenia, naciskającą na krzyż tak
jakby zjadała jego blask.
Nathaniel spojrzał na mnie. Jego lawendowe oczy stały się lamparcie, ciemno, ciemno
szarę, z odrobiną błękitu w świetle słooca. Ona jest zmiennokształtną wyszeptał. I
wiedziałam dlaczego. Zmiennokształtny nie może byd wampirem i vice versa. Wirus
likantropii wydawał się odporny na wszelkie sposoby zrobienia z ciebie wampira. Nie mogłeś
byd jednym i drugim. Taka jest zasada. Ale cokolwiek było wciśnięte we mnie, było
zwierzęciem, a nie człowiekiem. Nie mogłam się zorientowad jakie zwierze to było, ale jakieś
było.
Jak Matce Wszelkiej Ciemności zdarzyło się byd wampirem i zmiennokształtnym
jednocześnie to był problem na inny dzieo. Po prostu nie obchodziło mnie czym ona była,
chciałam by mnie zostawiła kurwa samą.
Krzyż jeszcze świecił, ale sam metal, tak jakby był pusty i spalony w środku. Światło
było białe i teraz migotało. Nigdy nie widziałam ogniaz krzyża tak jak przed chwilą. Kształt
popychany i gorący jakby próbował wejśd do środka mnie, ale krzyż świecił jak metafizyczna
tarcza ochraniająca mnie.
- Co możemy zrobid by pomóc? zapytał Jason. Jeep wciąż stał na środku ulicy.
Samochody uwięzione za nami trąbiy na nas. Samochody stały zaparkowane po obu stronach
mieszkalnej ulicy, więc żadne auto nie mógł przejechad obok nas. Okolica była mała,
schludna, z domami, żadnych podjazdów. Jason przycisnął kierunkowskaz, starając się
obrócid i wycofad.
Wręcz bałam się otworzyd połączenia z Richardem i Jean-Claude m, co w przypadku
gdy pierwotna ciemnośd rozleje się przez nasze więzy i pochłonie także i ich? Jean-Claude nie
miał wiary by powrócid. Richard miał, ale kwestia noszenia krzyża lub nie, była dyskusyjna.
Minął długi czas odkąd widziałam Richarda noszącego krzyż.
Gdy wciąż to rozważałam Jason złapał mnie za rękę. Zapach nocy nie zniknął, ale został
dodany do innych jak warstwa kolou zamalowana innym. Czyste piżmo wilka wypełniło noc.
Zimna woda z gardła wydawała się spłynąc moim gardłem, tak że teraz smakowało bardziej
gliną i lasem niż perfumami.
Miałam przed głowią obraz wielkiej głowy z długimi zębami, największymi kłami jakie w
życiu widziałam. Sierśd na głowie złoto - płowa, czerwona w cieniu, raczej jak u lwa, niż w
paski tygrysa. Oczy jak złoty ogieo, patrzyły na mnie, ogromne usta szeroko otwarte,
wrzasnęły we frustracji, w podobnym jak pantera krzyku, ale o oktawe niższym. Pierwsi
ludzie zawsze mylili ryczenie pantery z płaczem kobiety. Nikt nie pomyliłby tego z kobietą
może z mężczyzną , może, torturowany człowiek i krzyk jego duszy. Odkrzyknęłam, jakby ta
głowa stała naprawdę przede mną a nie tysiące mil stąd. Mój krzyk powtórzyło echo dwóch
innych. Nathaniel warknął na mnie z podłogi, ustami pokazując zęby które szybko stawały
się kłami. Caleb zsunął się między miejsca z żółtymi kocimi oczami. Nathaniel zaczął pocierad
policzkiem o moje ramię jakby zostawiał na mnie zapachowy znak, a następnie zatrzymał się
warcząc, jakby dotknął mnie inny widmowy kot.
Jason nie krzyczał, warknął, tym dzwiękiem jaki się wydaje z nastroszonym futrem,
który nie miał nic wspólnego z polowaniem, a wszystko z walką, nie dla jedzenia, a dla
przetrwania. To był dzwięk ochrony terytorium, przeganiający intruzów, pozbywający się
kłopotów. Dzwięk który mówił spadaj albo zginiesz.
Odkrzyknęła z powrotem, dzwiękiem który powinien zmrozid mi krew w żyłach,
przypominad mi, że moi przodkowie stłoczeni wokół małych ognisk, patrzyli z przerażeniem
na rzeczy z dala od płomienia. Ale nie myślałam jak człowiek. Nie byłam nawet pewna co do
słowa, które określiłoby te rzecz w moim umyśle. To tak jakbym w tej chwili była całkowita,
kompletna.
Poczułam skórzane siedzenie wtłaczane w moje ciało, Nathaniel przycisnął się do
moich nóg, ręce powędrowały wyżej. Caleb dotykał mojego ramienia, policzek na mojej
twarzy, jego szczęki z wysiłkiem warknęły, ręka Jasona na moim ramieniu jakby miała
korzenie, stała się częścią mnie.
Poczułam zapach skóry Caleba, poranne mydło, strach jak coś gorzkiego w ramach
czystej skóry. Nathaniel podniósł się na kolana tak, że jego twarz nałożyła się na chwilę na
tygrysa szablozębnego. Ale poczułam zapach wanilii jego włosów, i nie było nic z widmowego
kota.
Jason przesunął się bliżej umieszczając swoją twarz przy mojej, wąchając powietrze
poczułam szampon, mydło i zapach Jasona, zapach który dla mnie zaczął oznaczad dom w
taki sposób jak wanilia włosów Nathaniela, droga woda kolooska Jean-Claude a lub ciepłe
zagięcie szyi Richarda. Nie chodziło o seksualny sposób, ale o coś jak świeże pieczywo, albo
ulubione ciastka matki, gdy czujesz się bezpieczny jak w domu. Odwróciłam głowę do Caleba
tak, że nosem dotknęłam jego skóry. Pod strachem i mydłem, skóra pozostawała miękka i
pachniała lampartem uwięzionym w ludzkiej skórze, skóra mrowiła zapachem. Odwróciłam
się do wagi naciskającej na mój krzyż. Patrzyłam na te żółte oczy, na te kły, które już nie
chodziły teraz po świece i nie ma zapachu.
Jason wciągnął nosem powietrze przede mną. Jego blade oczy wilka spotkały moje, a ja
wiedziałam, że były one dobrze odwzorowanie, zbyt dobrze.
Jako wampir pachniała chłodnym wieczorem, słodką wodą, prawie jak jaśmin.
Zmiennokształtny nie miał zapachu, bo jego tu nie było. To było przesłanie, psychiczne
przesłanie. Miało ono moc, ale to nie było prawdziwe, nie naprawdę realne, ani nie fizyczne.
Nieważne ile było w nim psychicznej energii, były granice tego co może robid fizycznie. Może
cię przestraszyd że wjedziesz w ruch uliczny, ale nie może cię popychad. Może cię nakłonid do
robienia różnych rzeczy, ale nie może cię skrzywdzid w sensie fizycznym. Kiedy była
wampirem krzyż i moja wiara trzymała ją na dystans, jako zmiennokształtna nie była
prawdziwa.
Nathaniel dosłownie czołgał się przez ten obraz, widząc unoszący się nad moją klatką
piersiową. Był tym który powiedział to głośno. To nie ma zapachu.
- To nie jest prawdziwe powiedziałam.
Głos Caleba nadszedł z brzegu ryku, tak głęboki, że niemal bolesny Czuję to, jakiegoś
wielkiego kota, jak lampart, ale inny.
- Ale czujesz coś? zapytał Jason.
Caleb z nosem przy moim ciele. W każdej innej chwili zarzuciłabym mu o bycie zbyt
blisko moich piersi, ale nie teraz. Był tak poważny jakim go nigdy nie widziałam gdy węszył
po mojej klatce piersiowej popychając swoją twarz prawie do złej twarzy. Zatrzymał się
wpatrując się w te żółte oczy z odległości kilku centymetrów. Syknął jak każdy zaskoczony kot
Nie czuję, ale widzę.
- Widzied, nie zawsze znaczy uwierzyd. powiedziałam.
- Co to jest? zapytał.
- Wysłana psychiczna projekcja. Wampir nie mógł przedostad się przez krzyż, dlatego
próbował w innej formie, ale kociak nie podróżuje dobrze, tak samo jak ona& czymkolwiek
do cholery ona jest. Spojrzałam na te żółte oczy, patrzyłam na masywne ryczące na mnie
usta. Jeśli nie masz zapachu nie jesteś prawdziwy, tylko zły sen, marzenia nie mają żadnej
mocy chyba, że im ją dasz. Nic ci nie dam. Wracaj tam skąd przybyłaś, wracaj do ciemności.
Miałam nagle obraz, ciemnego, ciemnego pokoju, nie, czarnego jak smoła, ale światło
było odbite gdzieś indziej. Było tam łóżko z czarną jedwabną pościelą i ludzie tkwiący pod
przykryciem. Pokój miał dziwne kształty, nie okrągłe, nie prostokątne, prawie sześciokątne.
Były szyby, ale jakoś widziałam, że nie wychodzą na świat. Okno na spojrzenie w dół na
ciemności, które nigdy się nie otwierało, nigdy nie zmieniało.
Ciągnęło mnie do łóżka, w sposób w jaki wciągało cię w koszmary. Nie chciałam
patrzed, ale musiałam spojrzed, nie chcąc zobaczyd, ale widząc. Wyciągnęłam rękę do tego
lśniącego czarnego jedwabiu, mogłam powiedzied że to był jedwab, ze sposobu odbicia
światła. Światła migotały i wiedziałam, że to był blask. Nic elektrycznego nigdy nie dotknęło
ciemności tego miejsca.
Moje opuszki palców przeczesywały jedwab, a ciało pod prześcieradłem, poruszyło się
w swoim śnie, w sposób kiedy jeszcze śnisz, ale już nie śpisz. Wiedziałam w tym momencie
też że jestem we śnie i nie mogłam naprawdę stad w jej sanktuarium, bez względu na to jak
rzeczywiste czy prawdziwe to było, nie mogłam przenieśd się do niej, do tych prześcieradeł.
Sny nie mogą tego uczynid. Ale w tej samej chwili, wiedziałam że wszystko co mi dzisiaj
zrobiła, zrobiła mi we śnie, który trwał tak długo, już tak długo, że inni myśleli że ona umarła,
mieli nadzieje, że ona już nie żyje, modlili się o to by nie żyła, gdyby modlitwy miały odwagę
ich opuścid. Który z bezdusznych zmarłych modlił się jeszcze?
Westchnienia poruszały się tak blisko, w dusznym pokoju, pierwszy oddech powietrza,
przyszedł szept dzwięku, pierwszy dzwięk, który pokój słyszał od wieków Ja.
Zajęło mi chwilę aż uświadomiłam sobie, że to było odpowiedz na moje pytanie. Który z
bezdusznych zmarłych się modli? Ja odpowiedziało szeptem.
Postad pod prześcieradłem poruszyła się we śnie. Nie obudziła się, jeszcze nie, ale
płynęła w górę, wypełniając, zbliżając się do stanu czuwania.
Szarpnęłam ręką z dala od prześcieradeł. Cofnęłam się od łóżka. Nie chciałam jej
dotykad. Bardziej niż cokolwiek innego nie chciałam jej obudzid. Ale ponieważ nie wiem jak
dostałam się do jej pokoju, nie wiedziałam jak z niego wyjśd. Nigdy nie byłam w czyimś śnie,
chod ludzie zarzucali mi bycie ich koszmarami. Jak przestad istnied w czyimś śnie?
- Budząc ich.
Odpowiedziała na moje pytanie. Cholera. We mnie zaczął się pojawiad przerażający
pomysł, a co jeśli ciemnośd zagubiła się we śnie? Czy ciemnośd mogła zagubid się w
ciemności? Czy matka wszystkich koszmarów mogła zostad uwięziona w krainie marzeo?
- Nie uwięziona powiedział szept w ciemności.
- Więc jak? zapytałam na głos, a ciało pod prześcieradłem obróciło się po drodze
czułam to w ciszy, syczący dzwięk ślizgania się jedwabiu na skórze. Moje gardło zamknęło się
wokół słów i przeklinałam siebie za nie myślenie.
- Czekająca powietrze nadal oddychało wokół mnie, nie głos, nie naprawdę.
Ciężko pomyślałam Czekając na co?
Nie doszła odpowiedz od ciemnego pokoju. Ale był nowy dzwięk. Ktoś obok mnie
odetchnął głęboko, oddech jakby spał. Chod mogłabym przysiąc że postad na łóżku nie wzięła
oddechu sekundę temu. Nie chce tu byd gdy ona usiądzie, nie chce tu byd wtedy. Na co ona
czeka przez cały ten czas?
Tym razem głos z łóżka był słaby, długo nieużywany, więc chrapliwy i miękki, tak że nie
mogła powiedzied czy to mężczyzna czy kobieta Coś interesującego.
Z tym ostatnim poczułam wreszcie coś z tego ciała. Byłam przygotowana na złośliwośd,
zło, gniew, ale byłam zupełnie nieprzygotowana na ciekawośd. Jakby zastanawiała się czym
byłam, a ona nie zastanawiała się nad niczym od tysiącleci, albo dwóch, albo trzech.
Poczułam wilka, piżmowy, słodki, ostry, więc prawdziwy, czułam, że ślizga się po mojej
skórze, nagle krzyż na szyi wypełnił pokój blaskiem. Myślę, że mogłabym widzied w świetle
krzyża wyraznie rysunki na łóżku. Zamknęłam oczy pamiętając że pewnych rzeczy nie
powinnam widzied nawet w snach.
Obudziłam się w Jeepie z Nathanielem i zmartwioną twarzą Caleba unoszącą się nade
mną. Ogromny wilk siedział na miejscu kierowcy jego długi pysk pociągał nosem przy mojej
twarzy. Sięgnęłam by dotknąd miękkiego, grubego futra, a następnie zobaczyłam blask cieczy
na całym fotelu kierowcy, gdzie Jason zmienił kształt.
- Jezusie Maryjo i Józefie, nie możesz zmieniad kształtu w tak małej przestrzeni. Trzeba
było zmienid kształt na skórzanych fotelach. Nigdy tego nie domyje.
Jason warknął na mnie nisko i dudniąco i nie musiałam znad mowy wilków by
zrozumied co mówi. Byłam niewdzięcznym łajdakiem. Ale łatwiejsze było skoncentrowanie
się na zniszczonej tapicerce, niż myślenie o tym że byłam w obecności Matki Wszystkich
Wampirów, Matki Wszelkiej Ciemności. Pierwotna otchłao stała się ciałem. Wiedziałam przez
wspomnienia Jean-Claude a, że nazywano ją Aagodną Matką, MarmŁ, oraz za pomocą
kilkunastu innych eufemizmów, by wydawała się łagodniejsza, i pełna matczynej miłości. Ale
czułam jej moc, jej ciemnośd, aż wreszcie na koocu inteligencję tak chłodną i pustą jak każde
zło. Była ciekawa mnie w taki sposób, w jaki naukowcy są ciekawi nowych gatunków
owadów. Znajdz, schwytaj, umieśd w słoiku ono tego chce czy nie. To przecież tylko owad.
Mogli nazywad ją Aagodną Matką jeśli chcieli, ale Piekielna Matka było bardziej na
miejscu.
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Laurell K Hamilton Anita Blake 11 Błękitne Grzechy rozdział 31 (nieof tłum Scarlettta)Laurell K Hamilton Anita Blake 11 Błękitne Grzechy rozdział 44 (nieof tłum Scarlettta)Laurell K Hamilton Anita Blake 11 Błękitne Grzechy rozdział 30 (nieof tłum Scarlettta)Laurell K Hamilton Anita Blake 11 Błękitne Grzechy rozdział 43 (nieof tłum Scarlettta)Laurell K Hamilton Anita Blake 11 Błękitne Grzechy rozdział 27 (nieof tłum Scarlettta)Laurell K Hamilton Anita Blake 11 Błękitne Grzechy rozdział 28 (nieof tłum Scarlettta)Laurell K Hamilton Anita Blake 11 Błękitne Grzechy rozdziały 37 38 (nieof tłum Scarlettta)Laurell K Hamilton Anita Blake 11 Błękitne Grzechy rozdziały 32 34 (nieof tłum Scarlettta)Laurell K Hamilton Anita Blake 11 Błękitne Grzechy rozdziały 35 36 (nieof tłum Scarlettta)Laurell K Hamilton Anita Blake 5 Krwawe Kości(1,2)Anita Blake rozdział 2Anity Blake 11 rozdział 1 zbetowanyKlub Instalatora wiosna 11 SBC konfiguracja rozdzielnicLaurell K Hamilton A Clean SweepRozdział 29Shelly Laurenston Pride 05 Bestia Zachowuje się Źle Rozdział 29Nowe prawo Przepisy z 11 lutego 09 (nr 29)więcej podobnych podstron