DZIEJE RELIGII, FILOZOFII I NAUKI
do ko
ń
ca staro
ż
ytno
ś
ci
│
ś
redniowiecze i odrodzenie
│
barok i o
ś
wiecenie
│
1815-1914
│
1914-1989
jak i z czego studiowa
ć
filozofi
ę
│
moje wykłady
│
Wittgenstein
│
filozofowie i socjologowie nauki
ARYSTOTELES
METAFIZYKA
przeło
ż
ył Kazimierz Le
ś
niak
Ksi
ę
ga Lambda (XII)
1. Ró
ż
ne rodzaje substancji: zniszczalna zmysłowa, wieczna zmysłowa i nieruchoma
(niezmysłowa)
Przedmiotem naszych docieka
ń
jest substancja, bo zasady i przyczyny, których
poszukujemy, nale
żą
do substancji. Je
ż
eli bowiem
ś
wiat jest jakby pewn
ą
cało
ś
ci
ą
, to
substancja jest jej pierwsz
ą
cz
ęś
ci
ą
; a gdyby cało
ść
tworzyła jak
ąś
ci
ą
gło
ść
, to równie
ż
i
wtedy substancja jest pierwsza, po niej dopiero nast
ę
puje jako
ść
, a nast
ę
pnie ilo
ść
. Te
ostatnie jednak nie s
ą
w ogóle bytem, lecz jego jako
ś
ciami i ruchami, bo w przeciwnym
razie nawet nie-białe i nie-proste byłyby bytami; przyznajemy im jednak pewne istnienie
w naszych s
ą
dach, gdy mówimy,
ż
e "jest nie-białe". Dalej,
ż
adna z kategorii poza
substancj
ą
nie istnieje oddzielnie. (...)
Istniej
ą
trzy rodzaje substancji: jedna to zmysłowa, która si
ę
dzieli na substancj
ę
wieczn
ą
i substancj
ę
zniszczaln
ą
; ta ostatnia jest uznawana przez wszystkich; nale
żą
tutaj na
przykład ro
ś
liny i zwierz
ę
ta. Dla tej substancji zmysłowej trzeba przyj
ąć
elementy, jeden
lub wiele. Inna substancja jest nieruchoma i według pewnych filozofów jest zdolna do
istnienia oddzielnego; jedni dziel
ą
j
ą
na dwie grupy, inni do jednej natury sprowadzaj
ą
Idee i twory matematyczne, a jeszcze inni uznaj
ą
za substancj
ę
tylko twory
matematyczne. Substancje zmysłowe s
ą
przedmiotem fizyki, bo podlegaj
ą
ruchowi;
natomiast substancja nieruchoma jest przedmiotem innej nauki, je
ż
eli nie ma
ż
adnej
wspólnej zasady z innymi rodzajami substancji.
Substancja zmysłowa podlega zmianom. Je
ż
eli zmiana wychodzi z członów
przeciwstawnych albo z członów po
ś
rednich, ale nie ze wszystkich rodzajów
przeciwstawno
ś
ci (bo głos jest nie-biały), lecz tylko z przeciwie
ń
stw, wobec tego musi
istnie
ć
jaki
ś
substrat, który zmienia si
ę
w stan przeciwny, bo przeciwie
ń
stwa nie
zmieniaj
ą
si
ę
.
2. Zmiana implikuje form
ę
, brak i materi
ę
Dalej, istnieje co
ś
, co trwa, a przeciwie
ń
stwo tego nie trwa; istnieje zatem co
ś
trzeciego
poza przeciwie
ń
stwami, mianowicie materia. Otó
ż
, poniewa
ż
istniej
ą
cztery rodzaje
zmian: według substancji, albo jako
ś
ci, albo ilo
ś
ci, albo miejsca, zmiana podług
substancji jest po prostu powstawaniem i gini
ę
ciem, zmiana według ilo
ś
ci jest wzrostem i
ubytkiem, zmiana przez pobudzenie jest zmian
ą
jako
ś
ciow
ą
, a zmiana miejsc jest
ruchem; zmiany b
ę
d
ą
przechodzeniem od danego stanu do stanu przeciwnego pod
wymienionymi wzgl
ę
dami; materia, która si
ę
zmienia, musi by
ć
zdolna do obydwu stanów
przeciwnych. A skoro "byt" jest brany w dwóch znaczeniach, wszelka zmiana dokonuje
si
ę
od bytu potencjalnego do bytu aktualnego, na przykład od białego potencjalnie do
białego aktualnie, i podobnie w przypadku wzrostu i ubytku. Z tego wynika,
ż
e nie tylko
jaki
ś
byt mo
ż
e powsta
ć
akcydentalnie z niebytu, lecz równie
ż
wszelkie rzeczy mog
ą
powstawa
ć
z bytu, ale z bytu potencjalnego, a nie aktualnego. (...)
Strona 1 z 10
Bez tytułu 1
2009-10-20
Wszystko, co si
ę
zmienia, ma jak
ąś
materi
ę
, ale ró
ż
n
ą
. I te w
ś
ród rzeczy wiecznych,
które nie powstały, ale poruszaj
ą
si
ę
w przestrzeni, posiadaj
ą
materi
ę
- ale nie materi
ę
do
powstawania, lecz do ruchu z miejsca na miejsce. (...)
Istniej
ą
zatem trzy przyczyny i trzy zasady: dwie tworz
ą
par
ę
przeciwie
ń
stw, z których
jedno jest poj
ę
ciem i form
ą
, drugie jest brakiem, trzecie jest materi
ą
.
3. Nie powstaje ani materia, ani forma. Forma oddzielna w bytach naturalnych i
wytworach sztucznych
Nast
ę
pnie trzeba zauwa
ż
y
ć
,
ż
e ani materia, ani forma nie powstaj
ą
- a mam na my
ś
li
ostatni
ą
materi
ę
i form
ę
. Wszystko bowiem, co si
ę
zmienia, jest czym
ś
i zmienia si
ę
w
co
ś
przez co
ś
. To, dzi
ę
ki czemu zachodzi zmiana, jest bezpo
ś
rednim poruszycielem; to,
co jest zmieniane, jest materi
ą
, a to, w co jest zmieniana [materia], jest form
ą
. Proces ten
ci
ą
gn
ą
łby si
ę
w niesko
ń
czono
ść
, gdyby nie tylko br
ą
z stawał si
ę
okr
ą
gły, ale równie
ż
okr
ą
gło
ść
albo br
ą
z; dlatego nale
ż
y si
ę
zatrzyma
ć
.
Nast
ę
pnie trzeba pami
ę
ta
ć
,
ż
e wszelka substancja powstaje z czego
ś
, co nosi jej nazw
ę
(zarówno przedmioty naturalne, jak i inne rzeczy zalicza si
ę
do substancji). Rzeczy
bowiem powstaj
ą
albo przez sztuk
ę
, albo z natury, albo przez przypadek, albo
samoczynnie. Sztuka jest zasad
ą
ruchu w czym
ś
innym ni
ż
w rzeczy w ruchu, a natura
jest zasad
ą
w samej tej rzeczy (bo człowiek rodzi człowieka), pozostałe przyczyny s
ą
brakiem tamtych dwóch.
Istniej
ą
trzy rodzaje substancji: materia, która jest "tym czym
ś
" w zjawisku (wszystkie
bowiem rzeczy pozostaj
ą
ce w styczno
ś
ci, a nie w organicznej cało
ś
ci, s
ą
materi
ą
i
substratem, na przykład ogie
ń
, ciało, głowa; bo rzeczy te s
ą
materi
ą
). Dalej, natura, która
jest "tym czym
ś
" albo stanem, wzgl
ę
dem którego dokonuje si
ę
ruch; i, po trzecie,
poszczególna substancja zło
ż
ona z dwóch poprzednich, na przykład Sokrates albo
Kallias. W pewnych przypadkach "to co
ś
" nie istnieje oddzielnie od substancji zło
ż
onej,
na przykład forma domu, je
ż
eli przez form
ę
domu nie rozumie si
ę
sztuki budowania (nie
istnieje powstawanie i gini
ę
cie dla form przedmiotów sztucznych, ale w inny sposób dom
bez materii, zdrowie i to wszystko, co nale
ż
y do sztuki, istnieje i nie istnieje); ale je
ż
eli "to
co
ś
" istnieje poza konkretn
ą
rzecz
ą
, to tylko w przypadku rzeczy naturalnych. Dlatego to
Platon słusznie twierdził,
ż
e istnieje tyle form, ile jest rodzajów naturalnych przedmiotów
(je
ż
eli istniej
ą
formy poza tymi przedmiotami).
Przyczyny sprawcze istniej
ą
wcze
ś
niej od swoich skutków, natomiast przyczyny formalne
współistniej
ą
ze swoimi skutkami. Gdy bowiem człowiek jest zdrów, wtedy i zdrowie
istnieje, a kształt kuli spi
ż
owej współistnieje z kul
ą
spi
ż
ow
ą
. Trzeba natomiast zbada
ć
,
czy pozostaj
ą
nadal jakie
ś
formy po rozło
ż
eniu cało
ś
ci; w pewnych przypadkach nic nie
stoi temu na przeszkodzie, przykładem tego mo
ż
e by
ć
dusza, nie cała wszak
ż
e dusza,
lecz tylko rozum, bo dla całej duszy jest to zapewne niemo
ż
liwe. (...)
5. Akt i potencja jako zasady wszystkich rzeczy
Skoro pewne byty istniej
ą
oddzielnie, a inne nie, wobec tego pierwsze s
ą
substancjami.
Dlatego te
ż
wszystkie rzeczy maj
ą
t
ę
sam
ą
przyczyn
ę
, bo bez substancji nie ma ani
wła
ś
ciwo
ś
ci, ani ruchów. Dalej, przyczynami b
ę
d
ą
zapewne dusza i ciało, albo rozum,
po
żą
danie i ciało.
Jeszcze w inny sposób rzeczy maj
ą
te same zasady przez analogi
ę
; na przykład akt i
potencja; ale te s
ą
nie tylko ró
ż
ne, ale stosuj
ą
si
ę
do ró
ż
nych rzeczy na ró
ż
ne sposoby.
Bo ta sama rzecz w pewnych przypadkach istnieje raz aktualnie, to znowu potencjalnie,
jak na przykład wino, albo ciało, albo człowiek. Równie
ż
i te zasady [tzn. akt i potencja]
Strona 2 z 10
Bez tytułu 1
2009-10-20
podpadaj
ą
pod wymienione wy
ż
ej przyczyny. Forma bowiem istnieje aktualnie, je
ż
eli
mo
ż
e istnie
ć
oddzielnie, a tak
ż
e i cało
ść
zło
ż
ona z formy i materii oraz brak, na przykład
ciemno
ść
albo choroba; natomiast materia istnieje potencjalnie, bo jest ona tym, co mo
ż
e
sta
ć
si
ę
jednym i drugim. Jednak rozró
ż
nienie aktu i potencji stosuje si
ę
w inny sposób
do przypadków, w których materia przyczyny i skutku nie jest ta sama, a tak
ż
e gdy forma
w niektórych z tych przypadków nie jest ta sama, lecz ró
ż
na; na przykład, przyczyn
ą
człowieka s
ą
elementy, mianowicie ogie
ń
i ziemia jako materia oraz wła
ś
ciwa forma,
dalej, co
ś
innego z zewn
ą
trz, tzn. ojciec i, obok tych przyczyn, Sło
ń
ce i jego ekliptyka,
które nie s
ą
ani materi
ą
, ani form
ą
, ani brakiem formy, ani nie nale
żą
do tego samego
gatunku co człowiek, ale jednak s
ą
przyczynami sprawczymi.
Dalej, trzeba na to zwróci
ć
uwag
ę
,
ż
e pewne przyczyny mog
ą
by
ć
wyra
ż
one w terminach
ogólnych, a inne nie. Najbli
ż
szymi zasadami wszystkich rzeczy jest to, co najbli
ż
sze w
akcie danej rzeczy, i co
ś
innego, co jest najbli
ż
sze w potencji. Zatem ogólne przyczyny
nie istniej
ą
. To bowiem, co jest zasad
ą
jednostki, jest jednostkowe. Chocia
ż
bowiem
człowiek jest zasad
ą
człowieka w ogóle, to jednak nie ma człowieka w ogóle; ale Peleus
jest zasad
ą
Achillesa, twój ojciec twoj
ą
, a to okre
ś
lone B tego okre
ś
lonego BA, i w ogóle
B jest zasad
ą
BA w ogóle.
Dalej, je
ż
eli przyczyny substancji s
ą
przyczynami wszystkich rzeczy, to ró
ż
ne rzeczy
maj
ą
ró
ż
ne przyczyny i elementy, jak powiedzieli
ś
my wy
ż
ej; przyczyny rzeczy
nienale
żą
cych do tego samego rodzaju, na przykład barw i d
ź
wi
ę
ków, substancji i ilo
ś
ci
nie s
ą
te same, chyba
ż
e przez analogi
ę
; tak samo przyczyny rzeczy nale
żą
cych do tego
samego gatunku s
ą
ró
ż
ne, nie gatunkowo, lecz w tym sensie,
ż
e przyczyny
poszczególnych rzeczy s
ą
ró
ż
ne: twoja materia i twoja forma oraz przyczyna sprawcza
s
ą
ró
ż
ne od moich, chocia
ż
w ogólnej definicji s
ą
te same. Je
ż
eli za
ś
pytamy, jakie s
ą
zasady albo elementy substancji, stosunków i jako
ś
ci - czy s
ą
te same, czy ró
ż
ne - jasne,
ż
e gdy si
ę
u
ż
ywa nazw przyczyn w ró
ż
nych znaczeniach, to s
ą
one te same dla ka
ż
dej
rzeczy, ale gdy si
ę
odró
ż
nia znaczenia, przyczyny nie s
ą
te same, lecz ró
ż
ne, chyba
ż
e w
znaczeniu tu podanym s
ą
te same dla wszystkich rzeczy. Zasady s
ą
te same b
ą
d
ź
analogiczne w tym sensie,
ż
e materia, forma, brak i przyczyna sprawcza s
ą
wspólne
wszystkim rzeczom; po drugie, przyczyny substancji mog
ą
by
ć
traktowane jako
przyczyny wszystkich rzeczy w tym sensie,
ż
e gdy substancja zostanie zniszczona, gin
ą
równie
ż
wszystkie rzeczy; po trzecie, to, co jest pierwsze w entelechii, jest przyczyn
ą
wszystkich rzeczy. Natomiast w innym sensie pierwsze przyczyny s
ą
ró
ż
ne, mianowicie
wszystkie przeciwie
ń
stwa, które ani nie s
ą
rodzajami, ani nie s
ą
wieloznaczne, a ponadto
materie ró
ż
nych rzeczy s
ą
ró
ż
ne. Ustalili
ś
my zatem, jakie s
ą
zasady rzeczy zmysłowych
oraz ich ilo
ść
; dalej, w jakim znaczeniu s
ą
te same, a w jakim ró
ż
ne.
6. Konieczno
ść
istnienia Pierwszego, Wiecznego Poruszyciela
Poniewa
ż
omawiali
ś
my trzy rodzaje substancji: dwa rodzaje fizycznej i jeden rodzaj
nieruchomej, trzeba teraz pomówi
ć
o tej ostatniej i wykaza
ć
,
ż
e istnieje koniecznie pewna
substancja wieczna i nieruchoma.
Substancje s
ą
bowiem pierwszymi bytami i gdyby wszystkie były zniszczalne, to i
wszystkie rzeczy byłyby zniszczalne. Ale jest niemo
ż
liwe, a
ż
eby ruch albo powstał, albo
przestał istnie
ć
(był bowiem zawsze); tak samo czas. Nie mogłoby bowiem istnie
ć
ani
"przedtem", ani "potem", gdyby czas nie istniał. Tak
ż
e i ruch jest tak ci
ą
gły, jak czas;
gdy
ż
albo czas jest tym samym co ruch, albo jest atrybutem ruchu. Ale nie ma ruchu
ci
ą
głego poza ruchem w miejscu i tylko ruch kołowy jest ruchem ci
ą
głym.
Gdyby jednak istniało co
ś
, co jest zdolne do poruszania rzeczy albo do oddziaływania na
nie, ale aktualnie tego by nie czyniło, to nie musiałby istnie
ć
ruch [wieczny], bo to, co
posiada potencj
ę
, nie musi działa
ć
. Niczego te
ż
nie zyskamy, gdyby
ś
my nawet przyj
ę
li
Strona 3 z 10
Bez tytułu 1
2009-10-20
wieczne substancje, jak ci, co wierz
ą
w Idee, je
ż
eli nie b
ę
dzie w nich jakiej
ś
zasady,
która by mogła wywoła
ć
zmian
ę
; ale nawet i ta nie wystarczy ani inna substancja poza
Ideami, je
ż
eli bowiem nie b
ę
dzie si
ę
porusza
ć
aktualnie, nie b
ę
dzie ruchu. Dalej nawet
je
ż
eli b
ę
dzie si
ę
porusza
ć
aktualnie, mo
ż
e nie powsta
ć
ruch, je
ż
eli jej istota b
ę
dzie w
potencji; bo nie ma ruchu wiecznego, skoro to, co jest w potencji, mo
ż
e nie powsta
ć
.
Musi przeto istnie
ć
zasada, której prawdziw
ą
istot
ą
jest akt. Substancje te zatem musz
ą
by
ć
bez materii, bo musz
ą
by
ć
wieczne. Wobec tego musz
ą
by
ć
w akcie.
Powstaje jednak pewna trudno
ść
. Wydaje si
ę
bowiem,
ż
e wszelki byt w akcie posiada
potencj
ę
, ale nie wszystko, co posiada potencj
ę
, działa, tak
ż
e potencja jest
wcze
ś
niejsza. A skoro tak, nic, co istnieje, nie musi istnie
ć
; jest bowiem mo
ż
liwe,
ż
eby
wszystko było zdolne do istnienia, a jeszcze nie istniało.
Je
ż
eli nawet zgodzimy si
ę
z teologami, którzy tworz
ą
ś
wiat z Nocy, albo z filozofami
przyrody, którzy twierdz
ą
,
ż
e "wszystko było razem", wyniknie ta sama niemo
ż
liwo
ść
. Jak
bowiem mo
ż
e powsta
ć
ruch, je
ż
eli nie ma przyczyny sprawczej w akcie? Materiał sam
si
ę
nie poruszy - sztuka ciesielska musi na niego oddziała
ć
; ani menstruacja, ani ziemia
nie wprawi
ą
si
ę
same w ruch, lecz nasiona musz
ą
działa
ć
na ziemi
ę
, a roztwór nasienny
na menstruacj
ę
.
Z tego te
ż
wzgl
ę
du niektórzy przyjmuj
ą
wieczny akt, na przykład Leukippos i Platon;
twierdzili bowiem,
ż
e ruch jest wieczny. Ale dlaczego i jakiej natury jest ten ruch, nie
mówili, ani te
ż
, je
ż
eli
ś
wiat porusza si
ę
w ten czy w inny sposób, nie podawali przyczyny
tego. Nic bowiem nie porusza si
ę
przypadkiem, lecz musi istnie
ć
zawsze jaka
ś
okre
ś
lona
przyczyna; w rzeczywisto
ś
ci rzecz porusza si
ę
w pewien sposób z natury, w inny sposób
wskutek przemocy albo przez działanie rozumu, albo wskutek innej przyczyny. Dalej, jaki
rodzaj ruchu jest pierwszy? Bo to stanowi wielk
ą
ró
ż
nic
ę
. Ale i Platon nie jest w stanie
wyja
ś
ni
ć
tego, co przyjmuje czasem jako zasad
ę
ruchu, mianowicie tego, co si
ę
samo
porusza; bo, według jego teorii, dusza jest pó
ź
niejsza [od ruchu] i równoczesna z
niebem. Uznanie potencji za wcze
ś
niejsz
ą
od aktu jest w pewnym sensie słuszne, w
innym nie; powiedzieli
ś
my ju
ż
, w jakim znaczeniu. Ju
ż
Anaksagoras po
ś
wiadczył,
ż
e akt
jest wcze
ś
niejszy (bo w jego systemie Rozum jest aktem), a wraz z nim Empedokles w
swej doktrynie o Miło
ś
ci i Sporze, oraz ci, którzy twierdz
ą
,
ż
e istnieje wieczny ruch, jak
Leukippos. A wi
ę
c Chaos czy Noc nie istniały odwiecznie, lecz zawsze było to samo, czy
to przechodz
ą
c przez cykliczne zmiany, czy podlegaj
ą
c jakiemu
ś
innemu prawu, bo akt
jest wcze
ś
niejszy od potencji. Je
ż
eli wi
ę
c zachodz
ą
stałe cykliczne zmiany, musi zawsze
trwa
ć
co
ś
, co działa w ten sam sposób. Z drugiej strony, je
ż
eli ma istnie
ć
powstawanie i
gini
ę
cie, to powinna te
ż
istnie
ć
jeszcze inna przyczyna wiecznie działaj
ą
ca raz w takim
kierunku, to znowu w innym. Ta nowa przyczyna powinna wi
ę
c działa
ć
w pewnym
kierunku sama przez si
ę
, a w innym na mocy jakiej
ś
innej rzeczy; a ta inna rzecz b
ę
dzie
zatem albo trzeci
ą
przyczyn
ą
, albo pierwsz
ą
przyczyn
ą
. Działanie to musi by
ć
jednak
skutkiem tej pierwszej przyczyny. W przeciwnym razie przyczyna ta [tzn. pierwsza]
musiałaby by
ć
jeszcze przyczyn
ą
ruchu drugiego czynnika i trzeciego. Dlatego lepiej jest
powiedzie
ć
,
ż
e to jest "pierwsza przyczyna", poniewa
ż
była przyczyn
ą
wiecznej
niezmienno
ś
ci, podczas gdy ta druga jest przyczyn
ą
zmienno
ś
ci, a obydwie razem
poł
ą
czone s
ą
przyczyn
ą
wiecznej zmienno
ś
ci.
W taki wi
ę
c sposób przebiegaj
ą
te ruchy. Po co wi
ę
c szuka
ć
innych zasad.
7. Natura Pierwszego Poruszyciela
Poniewa
ż
to, o czym mówili
ś
my, jest mo
ż
liwe, a gdyby było inaczej, to
ś
wiat powstałby z
Nocy i "z wszystkiego razem" oraz z Nie-Bytu, wobec tego trudno
ś
ci te mo
ż
na uzna
ć
za
pokonane. Istnieje zatem co
ś
, co si
ę
porusza ruchem nieustannym, ruchem kołowym. To
jest oczywiste nie tylko na mocy czystego rozumowania, lecz tak
ż
e na podstawie
Strona 4 z 10
Bez tytułu 1
2009-10-20
obserwowanych faktów. A zatem Pierwsze Niebo [tzn. sfera gwiazd stałych] powinno by
ć
wieczne. Istnieje równie
ż
co
ś
, co je porusza, a poniewa
ż
to, co jest poruszane i porusza,
zajmuje miejsce po
ś
rednie, istnieje przeto co
ś
, co b
ę
d
ą
c nieruchome, porusza, byt
wieczny, substancja i akt. W ten sposób te
ż
poruszaj
ą
przedmiot po
żą
dania i przedmiot
my
ś
li; poruszaj
ą
nie b
ę
d
ą
c w ruchu. Pierwsze w
ś
ród przedmiotów po
żą
dania i
przedmiotów my
ś
li s
ą
te same. Przedmiot po
żą
dania bowiem jest pozornie dobry, a
rzeczywi
ś
cie dobry jest pierwszy przedmiot rozumnego pragnienia. Po
żą
damy pewnej
rzeczy raczej dlatego,
ż
e wydaje nam si
ę
dobra, a nie dlatego wydaje si
ę
nam dobra,
ż
e
jej po
żą
damy; my
ś
lenie jest punktem wyj
ś
cia. My
ś
l jest poruszana przez przedmiot my
ś
li,
a jednym z dwóch szeregów przeciwie
ń
stw jest sam przez si
ę
przedmiot my
ś
li; w nim za
ś
substancja jest pierwsza, a w niej to, co jest proste i istnieje aktualnie ("Jedno" i "Proste"
nie s
ą
zreszt
ą
identyczne; "Jedno" oznacza miar
ę
czego
ś
, natomiast "Proste" oznacza
pewien stan rzeczy samej). Ale pi
ę
kno i to, co jest samo przez si
ę
po
żą
dane, znajduj
ą
si
ę
w tym samym szeregu; a to, co jest pierwsze w tym szeregu, jest zawsze lepsze albo
podobne do najlepszego.
To,
ż
e przyczyna celowa mo
ż
e istnie
ć
w
ś
ród bytów nieruchomych, wykazuje rozró
ż
nienie
ich znacze
ń
. Przyczyna celowa jest bytem, dla którego ona sama jest celem, a w drugim
znaczeniu cel mo
ż
e istnie
ć
w
ś
ród bytów nieruchomych, ale nie w pierwszym znaczeniu.
Przyczyna celowa w tym znaczeniu porusza si
ę
wi
ę
c tak, jak przedmiot miło
ś
ci, a
wszystkie inne rzeczy poruszaj
ą
si
ę
, b
ę
d
ą
c poruszane. Otó
ż
je
ż
eli si
ę
co
ś
porusza, mo
ż
e
by
ć
czym
ś
innym ni
ż
jest. Je
ż
eli wi
ę
c jego akt jest pierwsz
ą
form
ą
ruchu przestrzennego,
wobec tego o tyle, o ile jest przedmiotem zmiany, pod tym wzgl
ę
dem mo
ż
e by
ć
inny,
mianowicie według miejsca, je
ż
eli nie mo
ż
e według substancji. Skoro istnieje co
ś
poruszaj
ą
cego, samo b
ę
d
ą
c nieruchome i jest czystym aktem, nie mo
ż
e w
ż
aden sposób
inaczej si
ę
zachowywa
ć
. Ruch przestrzenny bowiem jest pierwszym rodzajem zmiany, a
ruch kołowy jest pierwszym rodzajem ruchu przestrzennego; wytwarza go za
ś
Pierwszy
Poruszyciel. Pierwszy Poruszyciel jest wi
ę
c bytem koniecznym; o ile jest bytem
koniecznym, jego sposobem istnienia jest Dobro, i w tym sensie jest pierwsz
ą
zasad
ą
.
"Konieczny" mianowicie ma nast
ę
puj
ą
ce znaczenie: to, co jest konieczne z przemocy,
poniewa
ż
jest przeciwne naturalnemu pop
ę
dowi; to, bez czego dobro jest niemo
ż
liwe;
wreszcie, konieczne jest to, co nie mo
ż
e by
ć
inaczej, lecz mo
ż
e istnie
ć
tylko w jeden
sposób.
Od takiej to zasady zale
ż
ne jest niebo i cała natura.
ś
ycie jej jest najwy
ż
sz
ą
doskonało
ś
ci
ą
, jak
ą
my si
ę
cieszymy przez krótki tylko okres naszego
ż
ycia. Jej bowiem
[
ż
ycie] jest wieczne (co dla nas jest niemo
ż
liwe), poniewa
ż
jej przyjemno
ś
ci
ą
jest sam
akt. Wskutek tego czuwanie, postrzeganie i my
ś
lenie s
ą
najprzyjemniejsze, a nadzieje i
wspomnienia s
ą
przyjemne dzi
ę
ki nim. My
ś
lenie samo przez si
ę
jest my
ś
leniem o tym, co
jest najlepsze samo przez si
ę
, a to, co jest my
ś
leniem w pełnym znaczeniu, jest
my
ś
leniem o tym, co jest najlepsze w pełnym znaczeniu. Rozum my
ś
li o samym sobie
przez uczestniczenie w przedmiocie my
ś
li; staje si
ę
bowiem przedmiotem my
ś
li
wchodz
ą
c w kontakt ze swoim przedmiotem i my
ś
l
ą
c o nim, tak
ż
e my
ś
l i przedmiot my
ś
li
s
ą
tym samym. To bowiem, co jest zdolne do przyj
ę
cia przedmiotu my
ś
li, tzn. istoty, jest
rozumem, a rozum jest w akcie, je
ż
eli posiada ten przedmiot. Dlatego posiadanie raczej
ni
ż
zdolno
ść
do przyj
ę
cia jest boskim elementem, który rozum wydaje si
ę
zawiera
ć
, a akt
kontemplacji jest najprzyjemniejszy i najlepszy. Je
ż
eli wi
ę
c Bóg znajduje si
ę
zawsze w
tym stanie szcz
ęś
liwo
ś
ci, w jakim my si
ę
znajdujemy tylko czasem, jest to godne
podziwu, a je
ż
eli w wi
ę
kszym, to jest to jeszcze bardziej godne podziwu. Bóg znajduje
si
ę
w tym stanie szcz
ęś
liwo
ś
ci.
ś
ycie równie
ż
przysługuje Bogu, bo
ż
ycie jest aktem
rozumu, a Bóg jest samym aktem; ten samoistny akt jest
ż
yciem najlepszym i wiecznym.
Mo
ż
na wi
ę
c powiedzie
ć
,
ż
e Bóg jest
ż
ywym bytem, wiecznym i najlepszym; przysługuje
mu te
ż
wieczne i nieprzerwane trwanie; bo to wła
ś
nie jest Bóg.
Strona 5 z 10
Bez tytułu 1
2009-10-20
Ci, którzy wraz z pitagorejczykami i Speuzypposem s
ą
dz
ą
,
ż
e najwy
ż
sze pi
ę
kno i dobro
nie wyst
ę
puje na pocz
ą
tku, gdy
ż
pocz
ą
tki zarówno ro
ś
lin, jak i zwierz
ą
t s
ą
przyczynami,
podczas gdy pi
ę
kno i doskonało
ść
wyst
ę
puje w ich skutkach, s
ą
w bł
ę
dzie. Nasienie
bowiem pochodzi od innych osobników, wcze
ś
niejszych i doskonałych, a pierwsz
ą
rzecz
ą
jest nie nasienie, lecz doskonały byt; mo
ż
na na przykład powiedzie
ć
,
ż
e przed
nasieniem jest człowiek, ale nie człowiek, który pochodzi z nasienia, lecz inny, od którego
pochodzi nasienie.
Z powy
ż
szego wynika jasno,
ż
e istnieje substancja wieczna, nieruchoma, oddzielna od
rzeczy zmysłowych. Zostało równie
ż
wykazane,
ż
e substancja ta nie mo
ż
e mie
ć
ż
adnej
wielko
ś
ci, lecz jest bez cz
ęś
ci i niepodzielna. Podtrzymuje ruch w czasie niesko
ń
czonym,
a to, co sko
ń
czone, nie posiada
ż
adnej mocy niesko
ń
czonej. Skoro za
ś
ka
ż
da wielko
ść
jest albo niesko
ń
czona, albo sko
ń
czona, substancja ta nie mo
ż
e z powy
ż
szej racji
posiada
ć
wielko
ś
ci sko
ń
czonej, ale tak
ż
e i niesko
ń
czonej, bo w ogóle nie istnieje
wielko
ść
niesko
ń
czona. Wykazali
ś
my te
ż
,
ż
e substancja ta nie doznaje niczego i
ż
e jest
niezmienna; wszystkie bowiem inne zmiany s
ą
pó
ź
niejsze od zmiany miejsca. Jest przeto
jasne, dlaczego rzeczy te zachowuj
ą
si
ę
w ten sposób.
8. Wieczne zasady ruchu
Nie mo
ż
emy jednak pomin
ąć
milczeniem pytania, czy nale
ż
y przyj
ąć
jedn
ą
tego rodzaju
substancj
ę
, czy wi
ę
cej ni
ż
jedn
ą
; je
ż
eli za
ś
wi
ę
cej, to ile? Trzeba te
ż
wspomnie
ć
o
pogl
ą
dach innych filozofów: nie powiedzieli nic wa
ż
nego ani w sposób jasny o ilo
ś
ci
substancji. Tak
ż
e bowiem teoria Idej nie zawiera
ż
adnego szczególnego pogl
ą
du na ten
temat. Ci bowiem, co przyj
ę
li istnienie Idej twierdz
ą
,
ż
e Idee s
ą
liczbami, a "liczby" s
ą
u
nich b
ą
d
ź
niesko
ń
czone, b
ą
d
ź
ograniczone do dziesi
ę
ciu. Nie podali jednak
ż
adnego
przekonuj
ą
cego dowodu, dlaczego uznaj
ą
t
ę
liczb
ę
. My natomiast musimy
przedyskutowa
ć
ten temat na podstawie tego, co
ś
my ju
ż
ustalili i okre
ś
lili. Pierwsza
zasada albo byt pierwotny nie porusza si
ę
ani sama przez si
ę
, ani akcydentalnie, ale
powoduje pierwotny, wieczny i jeden ruch. Ale skoro to, co si
ę
porusza, musi by
ć
poruszane przez co
ś
, a pierwszy poruszyciel musi by
ć
ze swej istoty nieruchomy, za
ś
wieczny ruch musi by
ć
powodowany przez co
ś
wiecznego, a ruch prosty przez co
ś
prostego; i poniewa
ż
widzimy,
ż
e oprócz prostego ruchu przestrzennego
ś
wiata, który,
jak twierdzimy, powoduje pierwsza i nieruchoma substancja, istniej
ą
inne ruchy
przestrzenne, mianowicie ruchy planet, które s
ą
wieczne (bo ciało, które si
ę
porusza
ruchem kołowym jest wieczne i niezdolne do spoczynku, co wykazane zostało w naszych
traktatach fizycznych), ka
ż
dy z tych ruchów musi by
ć
równie
ż
wywoływany przez
substancj
ę
nieruchom
ą
ze swej istoty i wieczn
ą
. Natura gwiazd jest wieczna, poniewa
ż
jest pewnego rodzaju substancj
ą
i poruszyciel jest wieczny i wcze
ś
niejszy od ciała
poruszanego, a to, co jest wcze
ś
niejsze od substancji, musi by
ć
substancj
ą
. Jasne wi
ę
c,
ż
e musz
ą
istnie
ć
substancje w tej samej ilo
ś
ci co i ruchy gwiazd, z natury swej wieczne i
z istoty swej nieruchome, bez wielko
ś
ci, z wy
ż
ej wspomnianej przyczyny.
Jest przeto jasne,
ż
e poruszyciele s
ą
substancjami i
ż
e jeden z nich jest pierwszy, a inny
drugi, według tego samego porz
ą
dku, którzy rz
ą
dz
ą
ruchami przestrzennymi gwiazd.
Jaka jest jednak ilo
ść
ruchów? Powinni
ś
my rozpatrzy
ć
teraz to zagadnienie z punktu
widzenia jednej z nauk matematycznych najbardziej spokrewnionej z filozofi
ą
,
mianowicie astronomii; bo przedmiotem tej nauki jest substancja postrzegalna zmysłowo,
ale wieczna, podczas gdy inne nauki matematyczne, jak na przykład arytmetyka i
geometria, nie zajmuj
ą
si
ę
ż
adn
ą
substancj
ą
. To,
ż
e ilo
ść
ruchów jest wi
ę
ksza ni
ż
ilo
ść
ciał, jest oczywiste dla tych, którzy wi
ę
cej uwagi po
ś
wi
ę
cili tej sprawie; ka
ż
da bowiem z
planet porusza si
ę
wi
ę
cej ni
ż
jednym ruchem. Ile jest tych ruchów, to - a
ż
eby da
ć
pewne
wyobra
ż
enie o przedmiocie - odwołamy si
ę
do wypowiedzi pewnych matematyków, tak
ż
eby nasz umysł mógł uchwyci
ć
okre
ś
lon
ą
ich ilo
ść
. Co si
ę
tyczy reszty, cz
ęś
ciowo
musimy sami zbada
ć
, cz
ęś
ciowo dowiedzie
ć
si
ę
od innych badaczy, a je
ż
eli si
ę
zarysuje
Strona 6 z 10
Bez tytułu 1
2009-10-20
pewna ró
ż
nica mi
ę
dzy pogl
ą
dami ludzi kompetentnych a naszymi, musimy oczywi
ś
cie
uszanowa
ć
pogl
ą
dy obydwu stanowisk, ale opowiedzie
ć
si
ę
za tymi, którzy lepiej wiedz
ą
.
Eudoksos umie
ś
cił ruch Sło
ń
ca i Ksi
ęż
yca w ka
ż
dym oddzielnym przypadku w trzech
sferach, z których pierwsza jest sfer
ą
gwiazd stałych, druga porusza si
ę
ruchem
kołowym, biegn
ą
cym przez
ś
rodek Zodiaku, trzecia porusza si
ę
w kole nachylonym
wzdłu
ż
szeroko
ś
ci Zodiaku; ale koło, w którym si
ę
porusza Ksi
ęż
yc, jest nachylone pod
wi
ę
kszym k
ą
tem ni
ż
to, w którym si
ę
porusza Sło
ń
ce. Ruch planet wymaga w ka
ż
dym
przypadku czterech sfer; pierwsza i druga sfera s
ą
tymi samymi, co pierwsza i druga
Sło
ń
ca i Ksi
ęż
yca (bo sfera gwiazd stałych powoduje ruch wszystkich innych sfer, a
sfera, która jest umieszczona pod sfer
ą
gwiazd stałych i wykonuje swój ruch w kole
przechodz
ą
cym przez
ś
rodek Zodiaku, jest wspólna wszystkim planetom); trzecia sfera
ka
ż
dej planety ma swoje bieguny w kole przechodz
ą
cym przez
ś
rodek Zodiaku, a ruch
czwartej sfery przebiega w kole nachylonym w stosunku do równika trzeciej sfery;
bieguny trzeciej sfery s
ą
ró
ż
ne dla ka
ż
dej z innych planet, natomiast dla Wenus i
Merkurego s
ą
te same.
W systemie Kallipposa poło
ż
enie sfer, tzn. porz
ą
dku ich odległo
ś
ci, było takie samo jak w
systemie Eudoksosa; ale o ile Kallippos przyznawał tak jak i Eudoksos t
ę
sam
ą
ilo
ść
sfer
Jowiszowi i Saturnowi, s
ą
dził jednak,
ż
e trzeba doda
ć
ponadto dwie sfery Sło
ń
cu i
dodatkowo dwie sfery Ksi
ęż
ycowi, je
ś
li si
ę
chce wytłumaczy
ć
zaobserwowane zjawiska,
a ponadto po jednej sferze ka
ż
dej innej planecie.
Jest jednak rzecz
ą
konieczn
ą
, je
ż
eli wszystkie poł
ą
czone sfery maj
ą
wyja
ś
nia
ć
obserwowane zjawiska, a
ż
eby ka
ż
da planeta miała inn
ą
sfer
ę
(o jedn
ą
mniej ni
ż
dot
ą
d
si
ę
im przyznawało), które by kr
ąż
yły w kierunku odwrotnym i sprowadzały do tej samej
pozycji najdalsz
ą
sfer
ę
gwiazdy, która w ka
ż
dym przypadku jest usytuowana poni
ż
ej
danej gwiazdy. Tylko w ten sposób wszystkie działaj
ą
ce siły mog
ą
wywoływa
ć
ruch
planet. Poniewa
ż
sfer, w których si
ę
poruszaj
ą
same planety, jest osiem dla Saturna i
Jowisza, a dwadzie
ś
cia pi
ęć
dla pozostałych i skoro z tych sfer tylko te nie wymagaj
ą
ruchu w kierunku przeciwnym, w których porusza si
ę
planeta najni
ż
ej ze wszystkich
usytuowana, wobec tego dla dwóch pierwszych planet b
ę
dzie sze
ść
sfer poruszaj
ą
cych
si
ę
w kierunku odwrotnym i szesna
ś
cie dla czterech planet pozostałych. Ogółem sfer o
ruchu prostym i o ruchu przeciwnym b
ę
dzie pi
ęć
dziesi
ą
t pi
ęć
. Ale je
ż
eli si
ę
nie doda
Ksi
ęż
ycowi i Sło
ń
cu wspomnianych ruchów, pozostanie ogółem czterdzie
ś
ci siedem sfer.
Przyjmijmy wi
ę
c,
ż
e taka jest ilo
ść
sfer; wobec tego b
ę
dzie równie
ż
rozs
ą
dnie przyj
ąć
,
ż
e
tyle jest substancji nieruchomych i zasad. Dowód na to,
ż
e trzeba je koniecznie uzna
ć
,
zostawiam mocniejszym my
ś
licielom. Je
ż
eli za
ś
nie mo
ż
e istnie
ć
taki ruch przestrzenny,
który by si
ę
nie przyczyniał do ruchu gwiazdy, i je
ż
eli ponadto ka
ż
dy byt i ka
ż
d
ą
substancj
ę
, która byłaby wolna od zmian i sama przez si
ę
osi
ą
gaj
ą
ca dobro najwy
ż
sze,
nale
ż
y uzna
ć
za cel, to poza tymi naturalnymi, które wymienili
ś
my, nie istniałaby
ż
adna
inna, lecz taka musiałaby by
ć
ilo
ść
substancji. Gdyby bowiem istniały inne substancje,
mogłyby, jako przyczyna celowa ruchu, wywoływa
ć
zmian
ę
; ale poza wymienionymi nie
mo
ż
e by
ć
ż
adnych innych ruchów. To mo
ż
na słusznie wywnioskowa
ć
z liczby ciał
niebieskich kr
ążą
cych po kołowych orbitach. Je
ż
eli bowiem wszelki czynnik ruchu istnieje
z natury ze wzgl
ę
du na przedmiot poruszany i ka
ż
dy ruch nale
ż
y do jakiego
ś
przedmiotu
poruszanego, wobec tego
ż
aden ruch nie mo
ż
e istnie
ć
ze wzgl
ę
du na samego siebie
albo ze wzgl
ę
du na inny ruch, lecz wszelki ruch musi istnie
ć
ze wzgl
ę
du na gwiazdy.
Gdyby bowiem ruch istniał ze wzgl
ę
du na ruch, ten drugi istniałby równie
ż
ze wzgl
ę
du na
co
ś
innego; skoro jednak nie mo
ż
na si
ę
cofa
ć
w niesko
ń
czono
ść
, kresem ka
ż
dego ruchu
b
ę
dzie jedno z boskich ciał poruszaj
ą
cych si
ę
po niebie.
Oczywiste jest,
ż
e istnieje jedno tylko niebo. Gdyby bowiem istniały liczne nieba, tak jak
liczni s
ą
ludzie, wtedy zasada ruchu ka
ż
dego nieba byłaby formalnie jedna, ale liczbowo
Strona 7 z 10
Bez tytułu 1
2009-10-20
byłyby liczne. To wszystko jednak, co jest liczbowo liczne, posiada materi
ę
; jedna i ta
sama bowiem definicja, na przykład definicja człowieka, odnosi si
ę
do wielu osób,
podczas gdy Sokrates jest jeden. Jednak pierwsza istota nie ma materii; jest bowiem
pełn
ą
rzeczywisto
ś
ci
ą
[czyli Entelechi
ą
]. A zatem Nieruchomy Pierwszy Poruszyciel jest
jeden zarówno według definicji, jak i liczbowo; równie
ż
i to, co jest w wiecznym ruchu i
ci
ą
głe, jest jedno. Zatem istnieje tylko jedno niebo.
Nasi przodkowie w odległych czasach przekazali potomno
ś
ci tradycj
ę
w formie mitu,
ż
e
ciała te [tzn. gwiazdy] s
ą
bogami i
ż
e bosko
ść
otacza cał
ą
natur
ę
. Reszt
ę
tej tradycji
uzupełniono pó
ź
niej w formie mitycznej dla przekonania tłumu oraz
ż
eby słu
ż
yła prawom
i wspólnym interesom. Twierdzili,
ż
e bogowie maj
ą
kształt ludzki albo
ż
e s
ą
podobni do
innych istot
ż
ywych i dodawali inne jeszcze uzupełnienia podobne do wy
ż
ej
wspomnianych. Je
ż
eli si
ę
oddzieli pierwszy punkt od tych uzupełnie
ń
i we
ź
mie si
ę
pod
uwag
ę
t
ę
ich my
ś
l,
ż
e pierwsze substancje s
ą
bogami, mo
ż
na by to uzna
ć
za tradycj
ę
rzeczywi
ś
cie bosk
ą
[tzn. inspirowan
ą
przez bogów]. Podczas gdy wedle wszelkiego
prawdopodobie
ń
stwa ka
ż
da sztuka i filozofia rozwijały si
ę
cz
ę
sto do granic mo
ż
liwo
ś
ci i
znowu upadały, te pogl
ą
dy jako pozostało
ść
staro
ż
ytnej m
ą
dro
ś
ci przetrwały a
ż
do
naszych czasów. W takim tylko stopniu jest dla nas oczywisty pogl
ą
d naszych przodków i
naszych poprzedników.
9. Sposób istnienia boskiego Rozumu
Natura boskiego Rozumu stwarza pewne problemy; wydaje si
ę
wprawdzie najbardziej
boski ze wszystkich rzeczy, które wydaj
ą
si
ę
boskie, ale gdy si
ę
chce powiedzie
ć
, jaki ma
by
ć
sposób jego istnienia, powstaj
ą
pewne trudno
ś
ci. Je
ż
eli bowiem w ogóle nie my
ś
li o
niczym, to co w nim jest wzniosłego? Podobny jest do
ś
pi
ą
cego. A je
ż
eli my
ś
li, ale jego
my
ś
l jest zale
ż
na od czego
ś
innego (poniewa
ż
to, co jest jego istot
ą
, nie jest aktem
my
ś
lenia, lecz potencj
ą
), to nie mo
ż
e by
ć
najlepsz
ą
substancj
ą
, bo jego godno
ść
polega
na my
ś
leniu. Dalej, czy jego istot
ą
jest zdolno
ść
do my
ś
lenia, czy akt my
ś
lenia? O czym
On my
ś
li? Czy my
ś
li o sobie samym, czy o czym
ś
innym? A je
ż
eli o czym
ś
innym, to czy
zawsze o tym samym, czy o czym
ś
ró
ż
nym? Czy to jest wa
ż
ne, czy niewa
ż
ne,
ż
e my
ś
li
on o dobru czy o jakiej
ś
przypadkowej rzeczy? I czy raczej nie byłoby absurdem,
ż
e
pewne rzeczy byłyby przedmiotem jego my
ś
li? Jasne wi
ę
c,
ż
e my
ś
li o tym, co jest w
najwy
ż
szym stopniu boskie i najwarto
ś
ciowsze, i nie zmienia si
ę
, bo zmiana byłaby
zmian
ą
na gorsze i byłaby ju
ż
ruchem. Wi
ę
c, po pierwsze, je
ż
eli rozum boski nie jest
aktem my
ś
lenia, lecz potencj
ą
, mo
ż
na rozs
ą
dnie przypu
ś
ci
ć
,
ż
e ci
ą
gło
ść
my
ś
lenia jest
dla
ń
nu
żą
ca. Po drugie, mo
ż
e by
ć
oczywi
ś
cie co
ś
bardziej cennego od rozumu,
mianowicie przedmiot my
ś
li. Wszak my
ś
lenie, działanie rozumu, przysługuje równie
ż
temu, kto my
ś
li o najgorszych rzeczach, tak
ż
e gdyby nale
ż
ało tego unika
ć
(a nale
ż
y, bo
s
ą
rzeczy, których lepiej nie ogl
ą
da
ć
ni
ż
je ogl
ą
da
ć
), my
ś
lenie nie mo
ż
e by
ć
uznane za
to, co jest najlepsze. Tak wi
ę
c boski rozum my
ś
li o sobie (skoro jest najznakomitsz
ą
z
rzeczy), a jego my
ś
lenie jest my
ś
leniem o my
ś
leniu.
Ale oczywi
ś
cie wiedza, postrze
ż
enie, mniemanie i my
ś
lenie maj
ą
zawsze przedmiot
ró
ż
ny od siebie, sob
ą
zajmuj
ą
si
ę
tylko ubocznie. Dalej, je
ż
eli czym innym jest my
ś
lenie i
bycie przedmiotem my
ś
lenia, to ze wzgl
ę
du na które z nich dobro przysługuje my
ś
li? By
ć
bowiem aktem my
ś
lenia i by
ć
przedmiotem my
ś
li to nie to samo. Odpowiadamy,
ż
e w
pewnych przypadkach wiedza jest przedmiotem. W naukach wytwórczych wiedz
ą
jest
substancja i istota przedmiotu bez materii, a w naukach teoretycznych przedmiotem
b
ę
dzie definicja i aktualne my
ś
lenie. Skoro wi
ę
c nie ma ró
ż
nicy mi
ę
dzy przedmiotem
my
ś
li a my
ś
l
ą
w przypadku tworów niematerialnych, wobec tego my
ś
l boska i jej
przedmiot b
ę
d
ą
te same, tzn. b
ę
d
ą
tworzy
ć
jedno
ść
.
Pozostaje jeszcze pewna trudno
ść
, czy mianowicie przedmiot boskiej my
ś
li jest zło
ż
ony,
bo w takim razie my
ś
l zmieniałaby si
ę
przechodz
ą
c od jednej cz
ęś
ci cało
ś
ci do innej.
Strona 8 z 10
Bez tytułu 1
2009-10-20
Odpowiemy,
ż
e to wszystko, co nie ma materii, jest niepodzielne; tak jak my
ś
l ludzka
albo raczej my
ś
l bytów zło
ż
onych istnieje w pewnym okresie czasu (bo nie posiada
swego dobra w tym czy w innym momencie, lecz jej najwy
ż
sze dobro, b
ę
d
ą
ce czym
ś
ró
ż
nym od niej, osi
ą
gane jest w całym okresie czasu), tak my
ś
l boska my
ś
li sam
ą
siebie
przez cał
ą
wieczno
ść
.
10. O istnieniu Dobra w
ś
wiecie
Musimy teraz zbada
ć
, w który z dwóch sposobów natura
ś
wiata posiada dobro i
najwy
ż
sze dobro: czy jako co
ś
oddzielnego, co istnieje, samo przez si
ę
, czy jako
porz
ą
dek cz
ęś
ci. Albo na obydwa sposoby jak w armii, bo dobro armii opiera si
ę
zarówno
na jej porz
ą
dku, jak i na jej dowódcy, i wi
ę
cej na tym drugim, bo nie on jest zale
ż
ny od
porz
ą
dku, lecz porz
ą
dek od niego. I wszystko jest jako
ś
uporz
ą
dkowane, ale nie
podobnie - zarówno ryby, jak i ptaki, i ro
ś
liny; a
ś
wiat nie jest w takim stanie,
ż
e jeden byt
nie pozostaje w
ż
adnym zwi
ą
zku z innymi, lecz s
ą
powi
ą
zane wzajemnymi stosunkami;
wszystko bowiem jest uporz
ą
dkowane dla jednego celu. W
ś
wiecie jest tak jak w domu,
gdzie ludzie wolni nie mog
ą
dowolnie post
ę
powa
ć
bez okre
ś
lonego celu, lecz wszystkie
funkcje b
ą
d
ź
wi
ę
ksza ich cz
ęść
s
ą
uregulowane, natomiast niewolnicy i zwierz
ę
ta
niewiele si
ę
przyczyniaj
ą
do wspólnego dobra i najcz
ęś
ciej
ż
yj
ą
bez okre
ś
lonego celu;
taka jest bowiem zasada, która konstytuuje natur
ę
ka
ż
dego z nich. Rozumiem przez to
na przykład,
ż
e wszystko musi w ko
ń
cu rozło
ż
y
ć
si
ę
na elementy i
ż
e istniej
ą
inne funkcje
tego rodzaju, które si
ę
przyczyniaj
ą
dla dobra cało
ś
ci.
Nie nale
ż
y te
ż
zapomina
ć
o tym, w jakim stopniu s
ą
niemo
ż
liwe i absurdalne
konsekwencje pogl
ą
dów innych ni
ż
nasze, jakie s
ą
pogl
ą
dy znakomitszych filozofów i
jakie pogl
ą
dy stwarzaj
ą
najmniej trudno
ś
ci. Wszyscy filozofowie wywodz
ą
wszystko z
przeciwie
ń
stw. Lecz wyrazy "wszystko" i "przeciwie
ń
stwa" nie s
ą
wła
ś
ciwie u
ż
yte; nie
mówi
ą
nam ci my
ś
liciele, w jaki sposób rzeczy, w których wyst
ę
puj
ą
przeciwie
ń
stwa,
powstaj
ą
z przeciwie
ń
stw; wszak przeciwie
ń
stwa nie oddziałuj
ą
na siebie. Według nas
trudno
ść
t
ę
mo
ż
na rozwi
ą
za
ć
w sposób naturalny przez wprowadzenie trzeciego
elementu [tzn. substratu]. My
ś
liciele ci za jedno z przeciwie
ń
stw uwa
ż
aj
ą
materi
ę
, tak jak
ci, którzy nierówne przeciwstawiaj
ą
równemu i wielo
ść
jedno
ś
ci. Równie
ż
i t
ę
doktryn
ę
mo
ż
na odeprze
ć
w ten sam sposób. Materia relatywnie nieokre
ś
lona nie jest
przeciwie
ń
stwem niczego. Ponadto wszystko poza Jednym w
ś
wietle pogl
ą
du, który
krytykujemy, uczestniczy w złu; bo zło jest samo jednym z dwóch elementów. Inni znów
filozofowie twierdz
ą
,
ż
e ani dobro, ani zło nie s
ą
zasadami, bo przecie
ż
we wszystkich
rzeczach dobro jest w najwy
ż
szym stopniu zasad
ą
. Wymienieni poprzednio filozofowie
maj
ą
racj
ę
przyjmuj
ą
c Dobro jako zasad
ę
, ale jak Dobro jest zasad
ą
, tego niestety nie
mówi
ą
- czy jest przyczyn
ą
celow
ą
, czy sprawcz
ą
, czy przyczyn
ą
formaln
ą
.
Doktryna Empedoklesa jest równie
ż
niedorzeczna; Dobrem według niego jest Przyja
źń
,
ale ona jest zasad
ą
zarówno jako przyczyna sprawcza (bo jednoczy elementy), jak i
przyczyna materialna (bo jest cz
ęś
ci
ą
mieszaniny). Nawet jednak przyjmuj
ą
c, i
ż
mogłoby
si
ę
zdarzy
ć
,
ż
e ta sama rzecz byłaby zasad
ą
zarówno jako materia, jak i przyczyna
sprawcza, to jeszcze i tak byt obydwu nie byłby ten sam. Pod jakim wi
ę
c wzgl
ę
dem
Przyja
źń
jest zasad
ą
? Równie
ż
niedorzeczny jest pogl
ą
d,
ż
e Spór jest niezniszczalny,
skoro według Empedoklesa natur
ą
zła jest wła
ś
nie sam spór.
Anaksagoras uczynił Dobro zasad
ą
sprawcz
ą
, bo jego "Rozum" porusza rzeczy. Ale on
je porusza ze wzgl
ę
du na cel, który musi by
ć
ode
ń
ró
ż
ny, a wi
ę
c co
ś
innego, ni
ż
my
twierdzimy. Według naszego bowiem pogl
ą
du sztuka lekarska jest w pewnym sensie
zdrowiem. Jest tak
ż
e niedorzeczno
ś
ci
ą
nie przyj
ąć
przeciwie
ń
stwa Dobra, tzn. Rozumu.
Wszyscy jednak, którzy mówi
ą
o przeciwie
ń
stwach, nie korzystaj
ą
z nich, dopóki si
ę
nie
sformułuje na nowo ich teorii. Nikt te
ż
nie wyja
ś
nia, dlaczego pewne rzeczy s
ą
zniszczalne, a inne niezniszczalne. Wyprowadzaj
ą
bowiem wszystko z tych samych
Strona 9 z 10
Bez tytułu 1
2009-10-20
zasad. Jeszcze inni wyprowadzaj
ą
wszystko z Nie-Bytu; a jeszcze inni, a
ż
eby unikn
ąć
tej
konieczno
ś
ci, sprowadzaj
ą
wszystko do jedno
ś
ci.
Równie
ż
i tego nikt nie wyja
ś
nia, dlaczego powstawanie jest wieczne i co jest przyczyn
ą
powstawania. A ci, którzy przyjmuj
ą
dwie zasady [przeciwne], a powinni koniecznie
przyj
ąć
inn
ą
, wy
ż
sz
ą
zasad
ę
, a tak samo zwolennicy Idej powinni równie
ż
przyj
ąć
zasad
ę
wy
ż
sz
ą
od Idei; dlaczego bowiem istniałoby lub istnieje uczestniczenie? Inni filozofowie
musieli poda
ć
jakie
ś
przeciwie
ń
stwo m
ą
dro
ś
ci i najwy
ż
szej wiedzy, my natomiast nie. Nie
istnieje bowiem
ż
adne przeciwie
ń
stwo pierwszego Bytu; wszystkie bowiem
przeciwie
ń
stwa maj
ą
materi
ę
, a to, co ma materi
ę
, istnieje tylko potencjalnie; niewiedza
za
ś
, b
ę
d
ą
ca przeciwie
ń
stwem wszelkiej wiedzy, prowadzi do przedmiotu przeciwnego
przedmiotowi wiedzy; to natomiast, co jest pierwsze, nie ma przeciwie
ń
stwa.
Je
ż
eli za
ś
poza rzeczami zmysłowymi nic nie istnieje, nie b
ę
dzie ani pierwszej zasady,
ani porz
ą
dku, ani powstawania, ani ciał niebieskich, lecz ka
ż
da zasada b
ę
dzie miała
przed sob
ą
inn
ą
zasad
ę
, tak jak u teologów i wszystkich filozofów przyrody. Je
ż
eli
natomiast maj
ą
istnie
ć
Idee albo Liczby, nie b
ę
d
ą
one przyczynami niczego, a w ka
ż
dym
razie nie b
ę
d
ą
przyczynami ruchu. Co wi
ę
cej, w jaki sposób mo
ż
e powsta
ć
z rzeczy
nierozci
ą
głych rozci
ą
gło
ść
i ci
ą
gło
ść
? Wszak liczba nie wytworzy ci
ą
gło
ś
ci ani jako
poruszyciel, ani jako Forma. Ale znowu
ż
adna ze sprzeczno
ś
ci nie mo
ż
e by
ć
zarazem
zasad
ą
tego, co z istoty działa i wywołuje ruch; mo
ż
e bowiem nie by
ć
; albo przynajmniej
jego akt b
ę
dzie pó
ź
niejszy od potencji; w tym przypadku nie b
ę
dzie bytów wiecznych. Ale
s
ą
. Jedn
ą
wi
ę
c z tych przesłanek trzeba odrzuci
ć
. Powiedzieli
ś
my ju
ż
, w jaki sposób.
Dalej, na mocy czego liczby, albo dusza i ciało, albo w ogóle Forma i rzecz s
ą
jedno
ś
ci
ą
;
o tym nie mówi nam nic
ż
aden zwolennik Idej; ani te
ż
nie mo
ż
e nam powiedzie
ć
, chyba
ż
e b
ę
dzie twierdził tak jak i my,
ż
e jest tak na mocy przyczyny sprawczej. Ci za
ś
, którzy
twierdz
ą
,
ż
e liczba matematyczna jest pierwsza, i którzy przyjmuj
ą
niesko
ń
czone
nast
ę
pstwo istot i ró
ż
nych zasad dla ka
ż
dej istoty, z substancji
ś
wiata czyni
ą
szereg
epizodów (bo jedna substancja nie ma wpływu na inn
ą
substancj
ę
przez swe istnienie
czy nieistnienie) i podaj
ą
wiele zasad. Ale
ś
wiat nie chce by
ć
ź
le rz
ą
dzony.
Nie jest dobre wielowładztwo, niech rz
ą
dzi jeden.
Strona 10 z 10
Bez tytułu 1
2009-10-20