Dziecko nadpobudliwe psychoruchowo z deficytem uwagi doświadcza w szkole tyle porażek, że traci nadzieję na uznanie i nagrody. Tymczasem bardzo zależy mu na byciu zauważonym. Wymusi na nas konieczność zajmowania się jego osobą. Przecierpi wiele aby ten cel osiągnąć. Upokorzone, z niską samooceną wybierze choćby kary nad obojętność, będą one pełniły zastępczą funkcję nagród. Doprowadzi to do klęski pedagogicznej i złamania artykułu 29 Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych mówiącego, że nauka dziecka będzie ukierunkowana na:
rozwijanie w jak najpełniejszym zakresie osobowości, talentów oraz zdolności umysłowych... dziecka,
rozwijanie w dziecku szacunku dla praw człowieka...,
przygotowanie dziecka do odpowiedzialnego życia w wolnym społeczeństwie, w duchu zrozumienia, pokoju, tolerancji, równości płci...
Sytuacja ilustrująca mechanizm prowadzący do klęski i poradzenia sobie z tym niebezpieczeństwem zdarzyła się niedawno w warszawskim gimnazjum. Nauczyciel języka obcego starał się "wyciągnąć" czternastoletniego chłopca z zespołem ADHD na ocenę mierną na koniec roku szkolnego. Zadał mu do przetłumaczenia na polski cztery kilkuzdaniowe opowiadanka o różnych dyscyplinach sportu jako pracę domową. Niestety, nie doczekał się pokazania pracy przez trzy tygodnie maja. Zapytał mnie: - "I co ja mam zrobić? Przecież wiem, że to jest chore dziecko, nie zostawię go na drugi rok. Nie bolą mnie bardzo jego bajeczki, jakoby akurat zapomniał zeszytu, albo ktoś mu dla żartu gdzieś zeszyt schował. Wiem, że to obrona przed trudną sytuacją, a nie celowe oszukiwanie mnie. Jak mam jednak zachować twarz przed klasą, która i bez Jurka szuka wymówek od pracy? Przecież nie ma najmniejszego sensu stawianie mu kolejnych jedynek. Stawiając je, chciałem tylko konsekwentnie stosować jasno określone zasady i ustalone sankcje łamania ich. Sytuacja doszła już do absurdu. Jurek (nazwijmy go tak) powiedział mi z rozbrajającą szczerością, że mu się nie chce. Najpierw poczułem gniew, pomyślałem, że to bezczelność, ale dopytałem jak to było dokładnie. Wtedy, patrząc mi spokojnie i pogodnie w oczy, całkowicie rozluźniony opowiedział, jak nawet chciał odrobić tę lekcję, ale gdy spojrzał, to mu się odechciało. Wiem, że on nie kłamie, że tu coś przerasta jego możliwości. On chyba nie jest w stanie nauczyć się tego języka, choć czasem na lekcji skupi się na chwilę i gdy zadam dość trudne pytanie odpowiada bardzo błyskotliwie. Będzie miał u mnie ocenę pozytywną, jeśli wykaże minimum aktywności. Nie mogę mu pozwolić na lekceważenie przyjętych reguł. Zrób coś, żeby on oddał tę pracę."
Nauczyciel zmierzał do osiągnięcia sukcesu pedagogicznego. Działał zgodnie z wiedzą o ADHD. Dzięki temu uniknął kilku niebezpiecznych raf, które wytrąciłyby z równowagi kogoś niewtajemniczonego. Zwrócił się o pomoc we właściwym momencie po wyczerpaniu wachlarza oddziaływań.
Jurek chętnie przystał na moją ofertę współpracy. Nie ukrywał swojej bezradności. Był przy tym rzeczywiście rozluźniony. Może doszedł już do etapu "i co mi teraz zrobicie - zabijecie mnie?"
Szybko przekonał się, że czeka go wysiłek i współpraca, bowiem ja też nie wykazałam poczucia winy, że ten język obcy znam bardzo słabo. Ode mnie otrzymał wiarę w nasz wspólny sukces. Wiara była oparta na silnych podstawach: słowniku przyniesionym z czytelni i wyrażonym przeze mnie (udokumentowanym) zdaniu o wysokich możliwościach umysłowych Jurka.
Tłumaczenie pierwszego opowiadanka zajęło nam prawie 25 minut i było męczące. Po mało skutecznym łączeniu różnych znaczeń słów wypisanych w słowniku Jurek przyjął postawę bardziej aktywną i nastawioną na samodzielne pokonanie trudności. Przypominał sobie właściwe znaczenia i reguły gramatyczne potrzebne nam teraz. Głośno zauważałam i nazywałam konkretnie każdy jego samodzielny krok. Gdy poprawnie użył nowe słowo w następnym opowiadaniu, mówiłam: - "Widzisz? Potrafisz się skupić i zapamiętać. Na początku, gdy nie bardzo wierzyłeś, że dasz radę, sprawdzaliśmy to samo słowo parę razy. Szybko się uczysz gdy cię to obchodzi". Starałam się okazać swoje zainteresowanie tekstem, odwoływałam się do własnych przeżyć, mój nastrój udzielił się chłopcu. Co chwila zauważałam, że praca idzie nam coraz szybciej i że Jurek coraz lepiej operuje wiedzą świeżą i zdobytą dawniej.
Mało tego. Pod koniec drugiego opowiadanka zostałam zajęta rozmową telefoniczną i Jurek dokończył tłumaczenia sam w ciągu kilkunastu minut! Moja rozmowczyni spytała, czy możemy w tej chwili spotkać się. By moje postępowanie było zgodne z jasnymi zasadami, uprzedziłam ją, że jest u mnie dziecko. Uzyskałam akceptację obu stron. Jurek powiedział, że poradzi sobie sam, mogę rozmawiać.
Po skończeniu pracy poprosiłam Jurka o powtórzenie nowych słów, a także o dodatkowe przetłumaczenie pytań do tekstu i udzielenia na nie odpowiedzi. Uzasadniłam to potrzebą wyrównania ułatwień wynikłych z mojej pomocy. Jako przyszły odpowiedzialny menadżer musi uczyć się rzetelności, dlatego powiem panu o naszej współpracy. Jurek zgodził się z trudem, ale i to zadanie wykonał. Przystał też na dalszą współpracę. Postawiłam przed nim dwa samodzielne zadania: przepisać tłumaczenia na czysto i wpisać poznane słowa do słowniczka tej lekcji w książce, żeby nie musieć szukać w kółko po słowniku.
Cieszyliśmy się wszyscy z sukcesu. Nauczyciel powiedział: -"Jurek był tak szczęśliwy, że nawet nie wspomniałem o nie odrobionym łatwiutkim zadaniu na dzisiaj. On z pewnością nie wiedział, że coś było zadane. Szkoda mi było psuć jego radość."
Zasady nagradzania zastosowane w powyższym przypadku:
Okazanie wiary w osiągnięcie sukcesu przez dziecko
Częste wskazywanie konkretnych mocnych stron dziecka
Ułatwienie korzystania z niezbędnych pomocy (słownik)
Nagradzanie za konkretne zachowanie i mówienie tego
Pochwały rzeczywiste, czyli bezwarunkowe (bez zwrotów: "tak, ale...")
Uzasadnianie propozycji kolejnych działań
Uzyskanie zgody dziecka na każde działanie
Pomaganie w zakresie niezbędnym
Podkreślanie zasług dziecka, nie swoich.
Należy określić jasne zasady postępowania w oparciu o rzeczywiste możliwości ucznia. Oczywiście trzeba je korygować w miarę wzajemnego poznawania się i rozwijających się możliwości dziecka. Trzeba też pomóc dziecku zapracować na nagrody.
|