ŁACIŃSKI POETA POLSKI HUMANISTYCZNEJ
ANDRZEJ KRZYCKI - ANDREAS CRICIUS (1482-1537)
Claude Backvis - Szkice o kulturze staropolskiej
Humanizm to pierwsze zjawisko, które uwarunkowało rozwój literatury polskiej dzięki częstotliwości kontaktów Polaków z Włochami w okresie renesansu. Po 1430 roku spotykamy w literaturze fakty, które pozwalają mówić o bezspornym wpływie włoskiego humanizmu. Tymczasem w tym okresie Polska była jeszcze w ramach średniowiecza i jego teologii. Jedynie poszczególne ośrodki wychodziły naprzeciw humanistom.
W ostatnim dwudziestoleciu XV w. duch włoskiego humanizmu podbił styl życia elit. Utwory artystyczne odzwierciedlały wizerunek społeczeństwa oddanego bez reszty kultowi piękna formy, literatur antycznej i sławy oraz pełnego rozkoszy bogactwa życia i przyrody.
Między tym, co ogarnął duch humanizmu, a tym, co pozostawało reliktem średniowiecza stworzył się ogromny rozdźwięk - było to zderzenie dwóch światów całkowicie różnych pod względem wzorców moralnych i artystycznych: troski o wartości i miary tych wartości, światów, które istniały obok siebie w atmosferze wzajemnej pogardy i nieufności. Wpływ humanizmu okazał się druzgocący dla średniowiecznych ideałów - dzięki ogromnej ilości zjawisk opanowanie Polski przez humanizm było wydarzeniem wyjątkowym na tle Europy.
Humanizm wprowadził na arenę polskiej kultury i ukształtował tam na zawsze dwie główne wartości: INDYWIDUALIZM z jednej strony, TROSKĘ O UMIAR I DOSKONALENIE FORMY - z drugiej.
Autor przyznaje, że jest trochę prawdy w tym, że Słowianie w ogóle, a w szczególności Polacy, mają wrodzoną tendencję do puszczania wodzów fantazji i prowadzenia na własną rękę doświadczeń nie do naśladowania, których nie da się zastąpić czymś innym. Jednak uważa, że nie ulega dyskusji fakt, że w XV w. Polska miała idealne warunki do wytworzenia się w sztuce indywidualizmu (przyczyniały się do tego swobody obywatelskie, rozwój życia publicznego, zbudowanie silnego układu parlamentarnego). „A mimo tego nie można zaprzeczyć, że to za sprawą humanizmu i tylk dzięki niemu na tej pierwotnej podstawie mógł rozkwitnąć INDYWIDUALIZM MYŚLI MORALNEJ, RELIGIJNEJ, NAUKOWEJ. INDYWIDUALIZM LITERACKI zmierza do uczynienia z dzieła pisarza absolutnie osobistego DOKUMENTU jego życia wewnętrznego, jego wrażliwości i losu.” Przed humanizmem nie można dostrzec w Polsce tego indywidualizmu w ogóle, a od pierwszych chwil doby humanizmu można spotkać wiele jego przejawów wręcz znakomitych.
Zagrożeniem jednak były średniowieczne przyzwyczajenia do zalewu słów i niedbałej konstrukcji. Jednak same gat. literackie humanizmu zmuszały do dyscypliny i pobudzały do pracy nad sobą. Dlatego Blackvis uważa wpływ humanizmu na polską literaturę za najważniejszą szkołę, jakiej uległa polska kultura.
Ciągły kontakt z kulturą łacińską zachęcał do wrażania swich doświadczeń życiowych na nową modłę w języku właściwym ludziom, którzy właśnie tym językiem żyli. Zatem wszystko, co wyszukane i nowe w literaturze epoki Zygmunta Starego (1506-48), będzie napisane po łacinie. Polszczyzny używano podówczas tylko w aktach dla skromnej publiczności - dla kobeit, prostych ludzi i dla tych, którzy nie rozumieli języka międzynarodowego. Sprowadza się to jedynie do „spuścizny zubożałego i wypaczonego średniowiecza: traktaty umoralniające, facecje, sentencje”.
Blackvis krytykuje angielskich i francuskich historyków literatury, którzy w swoich badaniach skupiają się jedynie na ówczesnym kulawym zlepku literatury pisanej w po polsku i pogardliwe odrzucają literaturę łacińską. A to właśnie po łacińsku poeci wyrazili swe uczucia, wrażliwość i koncepcję ówczesnego świata. Są to utwory odkrywcze, nowe, przy czym twórczość polskojęzyczna tego okresu przekazuje (z nielicznymi wyjątkami) wszystko to, co już zostało powiedziane w literaturze.
Prawdą jest jednak, że literatura była uprawiana jednocześnie w dwóch językach, ale przez swą treść i formę oraz dzięki publiczności, do której ją adresowano, tylko literatura łacińska patrzyła w przyszłość i tworzyła nowe wartości.
W liryce zaznaczył się ogromny postęp, odzwierciedlający się w zręczności literackiej, giętkości talentu, szczerości ekspresji, adekwatności między tym, co pisarz ma do powiedzenia, i środkami, jakimi posługuje się dla przekazania swoich myśli. Pol. poeci przemierzyli drogę od Pawła z Krosna (napuszonego, sztucznego i próżnego) do wspaniałego benjaminka Klemensa Janickiego.
Zarzuty wobec Krzyckiego i jego obrona:
Krzycki jest poetą tylko niekiedy, podczas gdy Janicjusz jest nim zawsze, gdy pisze dla siebie samego
W utw. Krzyckiego zarysowuje się w całej okazałości portret autora, który zarazem był człowiekiem bardzo osobliwym i charakterystycznym dla moralnego klimatu renesansu.
Jego dzieło - obraz ówczesnego społeczeństwa lubiącego przepych, szukającego rozkoszy i odkrywające indywidualizm - skłaniało do roznamiętniania się i obnażania zakątków duszy.
Garść informacji o samym Krzyckim (to chyba mniej ważne, ale rzutuje na jego poezję):
Krzycki pochodzi z rodziny, w której większość mężczyzn robiła błyskawiczne kariery biskupie. Powstała u nich prawdziwa tradycja nepotyzmu. Krzycki uczestniczy w wyprawie matrymonialnej, która skończy się małżeństwem Zygmunta z Barbarą Zapolya w 1512 r. Niedługo potem zostaje kanclerzem nowej monarchini i poetą dworskim (miał 30 lat). Wkrótce Barbara umiera. Bona nie jest mu już tak przychylna. Krzycki pnie się po szczeblach kariery, dochodzi do senatu. Staje się specjalistą do sprawy niemieckiej w Polsce (hahaha ;-p). Wkurzył się, bo Bona daje biskupstwo poznańskie (o które zabiegał) Latalskiemu. Od tej pory pozostaje w roli oponenta królowej, unika dworu. Prowadzi po cichu wojnę przeciwko królowi, królowej i dostojnikom kościelnym. Powstają złośliwe epigramaty. Niby jest zły, ale nie zna szczerej nienawiści. Wciąż bierze udział w życiu politycznym kraju, oddaje małe przysługi szychom, w rzeczywistości - wciąż pnie się w górę. W 1535 r. staje się prymasem - na próżno więc walczył z Boną. Od tej pory instynktownie wyczuwa w niej równą sobie intrygantkę, powraca więc do niej od czasu do czasu. Nieraz nawet zdarza się, że wspólnie knują jakąś intrygę przeciw komuś, kto zalazł im za skórę. Jedną z takich (nieudanych) intryg przypłacił niemal życiem. Po niej ciężko zachorował i wegetował przez rok aż do śmierci.
W całej historii lit. pol. nie ma chyba postaci tak antypatycznej i niegodziwej jak on. Był niewdzięcznym chciwym intrygantem. Cierpiał na manię kłótliwości wobec tego, to go w jego mniemaniu skrzywdził. Zazdrosny, odczuwający satysfakcję ze złośliwości, nie znoszący krytyki. Nepota.
Z drugiej strony troszczy się o budowle swojej diecezji, jest kapłanem oświeconym (w porównaniu z ciemnotą duchowieństwa sprzed kontrreformacji). Pisze Skargę Kościoła i Republiki, O zasmuceniu Kościoła, gdzie atakuje reformację. Szczerze podziwiał egzegezy Erazma i pogardzał średniowiecznymi tradycjami, ale nie mógł ścierpieć reformatorów w Kościele.
Na łożu śmierci okazał się jednak człowiekiem i podzielił całą swoją fortunę na trzy części, jedną zapisując swoim krewnym, drugą Kościołowi, a trzecią przeznaczając na miłosierne uczynki i przytułki dla nędzarzy.
Na równi z działalnością polityczną w życiu Krzyckiego była ważna działalność poetycka. Nie tworzy wierszyków i epigramatów. Dla niego twórczość poetycka była gwarancją zapisania się w umysłach potomnych. Zebrał więc wszystkie swoje utwory, napisał do nich nawet kilka przedmów. Drugą z nich poprzedził pewien corpus, który uważał za zamknięty ok. 1522 r., gdy został biskupem. Potem jednak dopisał wiele poematów, wśród nich wiele sprośnych, wbrew jego „profesji” ;-p.
To obszerne dzieło rozpoczyna się utworami okolicznościowymi - wielkimi pompatycznymi mowami. Wkrótce pojawiają się epigramaty (zwięzłe, eleganckie, pełne ostrych kontrastów i nieoczekiwanych połączeń słownych). Znajdują się tam np. pochwała książki, epitafium dla nietoperza, konia, napisy ozdobne na kaplice, dzwonnicę lub arsenał. W tym rozdziale mieści się też jego poezja religijna. W wyd. Morawskiego część z nich jest wątpliwego autorstwa, jednak te, które na pewno wyszły spod pióra Krzyckiego, przerażają swoją oziębłością. Utwory o tematyce pasyjnej pełne są mdłych konceptów (np. „Ten, którego ruch porusza wszystko, przykuty jest do krzyża”, „Ten, który stanowi najwyższy honor nieba i świata, wisi między łotrami” - i tak przez 30 wierszy). Identycznie Krzycki przedstawia NMP pod krzyżem. Krzycki miał zimne serce, skoro w tak zimny sposób opisywał sceny spod krzyża (a to bjacz ;-p). Następne są poematy dworskie. Krzycki jest tu w swoim żywiole - dowcipkuje, jest błyskotliwy, zręcznie chwali i prawi komplementy. Jest to dowód na to, co najlepiej docierało do jego świadomości - życie dworskie, ceremonie, orszaki i stroje. Są to opisy typowe dla polskiej mentalności - zapamiętanie w zabawie, przyjemność w wystawności, wielobarwność, radość, bogactwo, tryumfująca sława, piękno ciała, towarzyskość, wspaniałe budowle, egzystencja pełna przyjemności (patrz: pieśń weselna dla Zygmunta i Barbary). Sześć lat później musiał opiewać przybycie do PL Bony Sforza - to świadczy o jego elastyczności, w niedługim czasie powrócił do tych samych tematów w nieco innym kontekście. On i Bona nie lubili się, ale dzięki królowej Krzycki miał okazję do popisów literackich - swej przebiegłości, zjadliwej werwy, wyczucia niuansu i daru aluzji - oraz do rozwijania kunsztu formy.
Blackvis porównuje epitalamia na ślub Zygmunta z Barbarą i na ślub z Boną. Drugie uważa za mniej oryginalne dzieło, odnajduje w nim bowiem więcej wyraźnych imitacji, jednak uważa, że mocniej uderzało siłą traktowania i poniekąd bezpośrednimi, wzruszającymi akcentami. Pierwsze zaś to „wielka machina” z nieuniknioną „radą na Olimpie”, utwór bogaty w niesamowite ozdobniki (taniec nimf, orszak bogów, wiosna, delikatne notacje muzyczne).
W tej samej części zbioru poezji A.K. znajduje się pieśń hymenowa w dystychu elegijnym - ma przypominać tradycje weselne i miłosne (płodność, miłość małżeńska, rozkosz cielesnych zbliżeń).
Szczególnie chętnie Krzycki był poetą satyrycznym - odsłaniał niecne i śmieszne kulisy, które kryły się za fasadą wielkiego panowania. Satyry Krzyckiego różniły się jednak od koncepcji łacińskich klasyków tego gat., bo był zafascynowany Juwenalisem, a przede wszystkim Marcjalisem. W swych satyrach poeta nie krytykuje wad, nadużyć i śmieszności, ale rzuca gwałtowne obelgi na ludzi. Wartość estetyczna (dowcip, malowniczość i retoryka) cierpi z powodu z powodu podłości, która zionie z utworów. Na pierwszy plan wysuwają się złośliwość, oszczerstwa, plotki, nienawiść. Wszystko to skierowane jest przeciwko wielkim ludziom, dygnitarzom, którzy zaszli za skórę Krzyckiemu. Maluje on portret duchowieństwa ambitnego i chciwego, przekupnych senatorów, papieskich legatów pederastów - świat wysokiej kultury jest jednocześnie pozbawiony zasad, sprowadza się do pędu do rozkoszy i władzy, gdzie królują intryga, cynizm i pożądanie.
W innych utworach ukazuje się Krzycki jako piewca miłości (nawet nieuświęconej, niezgodnej z nauką Kościoła) i kobiecego uroku. Później przyjmuje to dziwny kształt - w duchu szyderczego cynizmu zabawia się przedstawieniem tego, co kobieta rzekomo „normalna” zrobiłaby na miejscu Lukrecji, której sztywnej i ostentacyjnej cnoty Krzycki nie mógł ścierpieć.
Im dalej w książkę, tym dziwniej. Literatura polska uchodzi za jedną z najbardziej wstydliwych w Europie, Krzycki oczywiście się z tego wyłamuje. Gromadzi bezczelne sprośności, opisy szaleństw rozwiązłości, hulanek, pijatyk. Obok tego upodobania prowokacji zwracają uwagę dwie cechy: 1 - upodobanie do świętokradczej parodii, np. Krzycki chętnie wplata sprośności w psalmy, wykorzystuje scenę śmierci kolegi, by ośmieszyć jakiegoś świętego; 2 - nawet w burdach autor wykazuje się dowcipem, zręcznością, błyskotliwością i nadzwyczajną techniką.
Główne źródła natchnienia poezji Krzyckiego: wspaniałośc okazałej i wytwornej egzystencji, olśniewających uroczystości dworskich, chęć dotknięcia do żywego każdego w danej chwili przeciwnika, cynizm rozkoszy zmysłowych.
W osłupienie wprawia oschłość serca Krzyckiego - obojętnie opisywał śmierć Barbara Zpolya, której przecież zawdzięczał pierwsze sukcesy. Nie znał przyjaźni i miłości - miał kochanki i sprzymierzeńców, którzy służyli za pionki w intrygach. Jednak jest promyk nadziei, że jego dusza została zbawiona - raz czy dwa się wzruszył nad ludzkim losem w swoich utworach, a poza tym kochał muzykę i w jego sercu były piękne dźwięki (z tą muzyką to ważne).
O dziwo był szczery w epitafiach, choć to dosyć specyficzna „szczerość”. Bo i w niej słychać podteksty o namiętności tego świata. W tych utworach ujawniło się jego podejście do zagadnień eschatologicznych. Powłoka jego koncepcji była chrześcijańska, ale w gruncie rzeczy rozważał sprawy życia i śmierci jak poganin: dla Krzyckiego najważniejszy jest kult życia, śmierć to naprawdę świat cieni. „Powrót do Boga” ujawnia się u niego tylko raz na jakiś czas w formie mdłych frazesów. Najważniejszymi wartościami kultu życia były przede wszystkim kultura, szlachetne życie dworu, sława i rozkosz. Stąd u niego odruch buntu przeciw ślepemu okrucieństwu śmierci.
Łacina Krzyckiego przy pierwszym zetknięciu się z nią wydaje się nienaganna, dla niego stała się naturalnym środkiem wyrazu. Rytmika Krzyckiego jest zróżnicowana (epiczny heksametr, dystych elegijny, jedenastozgłoskowiec na wzór Katullusa, strofa saficka, asklepiadejska mniejsza i inne) - jest to dowód na to, że różna muzyka grała w jego duszy.
W jego twórczości można odnaleźć ślady obcowania z autorami łacińskimi - Plautem (często zapożyczał od niego żarty), Terencjuszem (ukradł jeden zwrot), Katullusem (często przypominał go w bud. epigramatów i żartach), Horacym (niewiele), Wergiliuszem (umiarkowanie), Owidiuszem (o wiele więcej, ale prawie tylko poematy miłosne), Tibullusem i Propercjuszem (też tylko Amores), przede wszystkim Juwenalisem i Marcjalisem. Marcjalis był jego ulubionym autorem - za pomocą jego zwrotów wyrażał siebie.
Wpływy te jednak mają niewielkie znaczenie. „Koloryt, rodz. literackie, smak, retoryka, typ wrażliwości, atmosfera są wprawdzie antyczne, tzn. renesansowe, ale odnosimy wrażenie, że pisarz, pokrzepiwszy się raz na zawsze żywotnymi sokami starożytności, tworzył następnie swobodnie, korzystając z elementów całkowicie przyswojonych.” O ile korzysta z antyczności w „wielkich machinach”, o tyle w księdze Amores posługuje się już swoją, autorską wizją.
Właśnie dlatego jego łacina może narazić się na krytykę - dają się tu znaleźć barbaryzmy, szyk nowoczesny, wpływy średniowiecznej łaciny, stare formy łacińskich imion.
Można stwierdzić, że świat Krzyckiego w sensie moralnym i estetycznym był do głębi przesiąknięty łacińskim antykiem. Stylizacja na antyk nie była ani maską, ani afektacją osiągniętą uporczywym wysiłkiem, lecz po prostu jego drugą naturą. Gdzieś w tle wciąż majaczy średniowiecze - pogardzane, ale nie zapomniane. Zdarza się, że łączy przestrzeń renesansu i średniowiecza w jednym utworze - jako poeta łaciński i jako wersyfikator średniowieczny i czyni to z całą estetyczną świadomością (np. dwa opisania wyjazdu Zygmunta na wojnę i uczuć Barbary). W ten sposób w dziele tego samego człowieka twarzą w twarz spotykają się w całej swej charakterystycznej odmienności dwa wieki kultury literackiej.