Roberta Mertona koncepcja ethosu uczonych


Roberta Mertona koncepcja ethosu uczonych.

Dwa zagadnienie wymagają wstępnego wyjaśnienia. Pierwsze dotyczy granicy zjawiska inteligencji, rozumianej jako warstwa społeczna, drugie często wyrażanych dziś zapowiedzi jej zmierzchu. W dyskusji o inteligencji utrzymuje się pojęciowe nieporozumienie. Jest nim mylenie posiadającej świadomość swojej odrębności, warstwy ludzi wykształconych z wąską kategorią wybitnych twórców, obecnych w każdym społeczeństwie, których nazywa się intelektualistami. Ta druga kategoria jest z szczególną grupą zawodową i często kieruje się odmiennymi wartościami, niż inteligenci. Intelektualiści są na ogół świadomi swego talentu, pozycji społecznej, jaką on im daje, oraz szczególnych wymogów, jakie stwarza mistrzowskie uprawianie ich zawodów. To też jest powodem, że różnią się od szeregowych inteligentów, choć można wymienić wiele przypadków, gdy intelektualista dzielił los inteligenta. Najbardziej znane przykłady rozbieżności między intelektualistami i inteligentami dotyczą ich stosunku do władzy, której często inteligent się sprzeciwia, a intelektualista korzysta z jej ochrony. Można jednak wskazać na szereg innych różnic dotyczących sfery aksjologicznej. Czasem wypowiadana opinia, że wybitnym osobom można wybaczy, to, że nie stosuje do zasad obowiązujących prawdziwego inteligenta, jest potwierdzeniem tej różnicy. Na różnice między intelektualistą - „klerkiem”, a warstwą wykształconą, często stanowiącą jego publiczność, zwracał uwagę właśnie Robert Metron podkreślając, że ich interesy i wartości często się rozchodzą. Postępując tym tropem, Merton wyróżnił tych intelektualistów, którzy orientują się na swoją inteligencką publiczność i tych, co służą władzy. Przedmiotem rozważań jest owa warstwa osób wykształconych mających poczucie misji wobec społeczeństwa, do których intelektualiści mogą należeć, lecz często się nie zaliczają. Inteligenci są także publicznością intelektualistów.

Przypatrując się związkom etyki i poznania na terenie nauki współczesnej, zauważyć można, że podstawą działalności naukowej są pewne ideały moralne uwidocznione chociażby w standardowym etosie Mertonowskim, na który składają się ”uniwersalizm”, tak zwany przez Mertona „komunizm”, bezinteresowność”, „zorganizowany sceptycyzm”. Wartości etyczne w odniesieniu do poznania mają na terenie nauki charakter instrumentalny, sprawnościowy, bez ich przestrzegania trudno sprawnie realizować poznanie empiryczne. Związek tego rodzaju z natury swej jest częściowo konfliktowy. Co prawda właśnie konfliktowy charakter owego związku, jego niepełność i ograniczoność wydaje się, paradoksalnie, jedną z przyczyn umożliwiających gwałtowny rozwój nauki. Nauka często, bowiem wydaje się stawać jakby surogatem światopoglądu, pozwala na silne identyfikacje z pełnioną społeczną rolą badacza, wytwarza niekiedy nawet poczucie posłannictwa, rodzaj odświętnego idealizmu. Jednocześnie nie wymaga zbyt wiele w sferze moralnej. Pozwala zapomnieć o własnych słabościach, o wewnętrznych konfliktach i poczuciu winy. Sfera decyzji moralnych pełna jest napięć i nierozwikłanych konfliktów. Działalność naukowa daje możność ucieczki od tych konfliktów: ważne jest poznanie, ważna jest wówczas prawda, to, że działa się, przynajmniej w wypadku tzw. wielkiej nauki, na granicach wiedzy, próbując jakby „osaczyć´ to, co nieznane. Jest to grunt niepewny i jak każda namiętność mogąca zniszczyć człowieka. Działalność naukowa nobilituje, uszlachetnia, pozwala odrzucić to, co nie mieści się w wyidealizowanym obrazie samego siebie. Działalność naukowa bywa często swoistym filozofowaniem w przebraniu. Fakt ten może znacznie zwiększać siłę motywacji i zmysł słuszności tego, co się˛ robi. Trzeba się sprawdzić w pracy badawczej, odnosić sukcesy po to także, aby potwierdzać i umacniać swój, jak mówią psychologowie, autoportret. Można się zastanawiać, czy etyka nauki nie jest w gruncie rzeczy jakby sposobem względnie łatwego i uproszczonego realizowania odpowiedzialności życiowej, czy raczej jej niepełnego realizowania. Jeśli na tym tle polega w pewnej mierze słabość nauki, to trudno nie uznać, że słabość ta stanowi również jedno z prawdopodobnych źródeł jej sukcesu i siłę. Pozwala, bowiem czuć się niemal dobroczyńcą ludzkości przy zgoła przeciętnym wysiłku w sferze moralnej, a skupieniu na sferze intelektu i działania zewnętrznego. Zapewne nie jest to mało.

Przez to jednak, mimo pozorów niezależności, praca badawcza rzadko bywa niezależna od wewnętrznych konfliktów i częściowo nieświadomych aspiracji i oczekiwań. Widać to szczególnie w naukach społecznych i humanistycznych. Wybór kierunku, dobór samych tematów badań, sposób stawiania pytań czy rodzaj udzielanych odpowiedzi często wydają się do pewnego stopnia świadczyć o osobistych motywacjach i potrzebach uczonego. Być może działalność każdego niemal człowieka nauki jest w pewnej mierze zależna od jego „kształtu moralnego”, od istniejących różnego rodzaju potrzeb psychicznych, kierunków i zahamowań rozwoju wewnętrznego. Dzieje się tak prawdopodobnie zupełnie niezależnie od poprawności metodologicznej i merytorycznej badań, oraz od stopnia uzasadnienia wyników.

Poznanie naukowe w znacznej mierze wydaje się manipulacyjne, tak jakby rodził jek. Muszę opanować otoczenie po to, aby ono mnie sobie nie podporządkowało. Nie jest to poznanie bezinteresowne, służące zbliżeniu się z otoczeniem. Aby poznanie mogło stać się intersubiektywne i powtarzalne, aby opierało się na owym zorganizowanym sceptycyzmie, o którym pisał Merton, trzeba stworzyć między sobą a obiektem poznania barierę, oddzielić się od niego, spojrzeć na przedmiot poznania z góry. Bariera ta rzeczywiście wydaje się nieodzowna po to, aby poznanie miało wartość społeczną, aby dawało się wyrazić w języku, zawrzeć w prostych i zrozumiałych formułach. Dążąc do opisania i sklasyfikowania życia, nauka skupia się z konieczności na tym, co powtarzalne, co poddaje się eksperymentowi i manipulacji. Gubi jednak to, co zmienne i unikatowe - indywidualność, wolność decyzji, dynamikę dobra i zła nie tylko w odniesieniu do człowieka, ale być może w stosunku do całego empirycznie poznawalnego świata. Powoduje to określone konsekwencje. Z perspektywy nauki łatwiej wyobrażać sobie świat jako zimny, nawet nieprzyjazny, składający

się z powtarzalnych mechanizmów, które trzeba opisać po to, aby móc je kontrolować, dopasowywać do różnorodnych potrzeb i wymagań własnych czy społecznych, uniezależniając się od nich. Jest to konstrukcja, mówiąc językiem psychiatrii, częściowo urojeniowa, pozostawiająca w cieniu szerokie obszary rzeczywistości. Można określać je jako obszary niewiedzy. Są one tak rozległe w stosunku do obszarów wiedzy, tak różne od struktur składających się na poznawalny naukowo świat, że nie jest wykluczone, iż nauka nigdy nie będzie w stanie nawet zbliżyć się do wyczerpania bogactwa i różnorodności jego kształtów. Jednocześnie jednak te obszary niewiedzy, czy przynajmniej niewiedzy z punktu widzenia zorganizowanej współczesnej nauki empirycznej, należy w pewnej mierze uwzględniać w badaniach, dlatego, że wywierają one wpływ na całość obserwowanych zjawisk. To zaś możliwe jest tylko poprzez doświadczenie wewnętrzne o charakterze przede wszystkim moralnym. Z tego tez˙ względu ściśle metodologicznego chcemy traktować etykę jako istotny

element poznania naukowego, jako jego niezbędny kontekst. Etykę jako postępowanie ludzi uprawiających naukę zarówno w ich życiu osobistym, jak i zawodowym. Etyka może, bowiem stać się elementem metodologii nauki tylko poprzez dążenie do wysokiego poziomu moralnego przez podmiot poznający. Ten fakt właśnie wydaje się szczególnie trudny do zrozumienia, albowiem zazwyczaj traktujemy działanie w sferze nauki jako działanie poznawcze. Tymczasem wydaje się prawdopodobne, że również postawa moralna, a więc w pewnej mierze odrębna sfera aktywności ludzkiej, pełni istotną rolą w poznaniu naukowym. Nie jest bynajmniej jasne, jakie istnieje „przełożenie” między tymi dwoma sferami w wypadku nauki.

R.K.Merton, „Teoria socjologiczna i struktura społeczna”, str. 580

Ibidem, str. 582

Ibidem, str.587.

1

Szukasz gotowej pracy ?

To pewna droga do poważnych kłopotów.

Plagiat jest przestępstwem !

Nie ryzykuj ! Nie warto !

Powierz swoje sprawy profesjonalistom.

0x01 graphic



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Mertonowska koncepcja kontemplacji mistycznej
Robert Merton Struktura społeczna i anomia
Funkcjonalizm strukturalny Talcotta Parsonsa i neofunkcjonalizm Roberta Mertona
5 Robert K Merton Zestaw ról, zestaw statusów społecznych i sekwencje statusów społecznych w czasie
Robert Merton Struktura społeczna, a anomia
Robert K[1] Merton Samospełniające się proroctwo
11 Robert K Merton Wstepna lista własciwosci grupy
Robert K[1] Merton TYPY INDYWIDUALNEGO PRZYSTOSOWANIA
Neofunkcjonalizm Roberta Mertona
filozofia społeczna, Robert Nozick, Robert Nozick: libertariańska koncepcja sprawiedliwości
lekturki, 1 merton, Robert King Merton
Merton Robert King Struktura społeczna i teoria socjologiczna
Bruce Robert Koncepcja koszyka
Robert Nozick Libertariańska koncepcja sprawiedliwości
Przedmiot PRI i jego diagnoza przegląd koncepcji temperamentu

więcej podobnych podstron