Streszczenie artykułu Mariusza Karpowicza Polski portret trumienny.
Polski portret trumienny, przybijany na czas pogrzebu na czoło trumny to nie występujący nigdzie indziej poza orbitą kultury polskiej, gatunek sztuki rządzącej się swoistymi prawami, wynikły ze swoistych obyczajów i atmosfery artystycznej. Wytwór kultury zwanej sarmatyzmem , polskiej kultury trwającej od renesansu po schyłek neoklasycyzmu, od połowy wieku XVI po początek XIX.
W całej Polsce, w małych prowincjonalnych muzeach czy parafialnych kościołach można spotkać te niezwykłe unikatowe zabytki. Zostały eksponowane one szerszej europejskiej publiczności stosunkowo niedawno, bo z okazji wystaw „1000 lat Państwa”. Wszędzie wzbudzały one ogromne zainteresowanie, nie tylko dzięki swoim nietypowym sześcio- lub ośmiobocznym kształtom, ale także przede wszystkim dzięki odmiennemu sposobowi widzenia modela i sposobowi malowania.
Aby zrozumieć jednak rolę owych portretów potrzeba omówić zjawiska, które stały się bezpośrednią przyczyną ich powstania - obyczaje pogrzebowe dawnej Polski.
Pogrzeb w danej Polsce
Geneza polskiego portretu trumiennego wiąże się ze starożytnym jeszcze zwyczajem pogrzebowym- udziału sobowtóra zmarłego jako głównej osoby w orszaku. Zwyczaj ten znany był i w Polsce. Za trumną szedł rycerz w zbroi zmarłego lub jako dworzanin w stroju, którym się nieboszczyk posługiwał. Można wnosić ze przez pewien czas w okresie krystalizowania się portretu trumiennego, oba te wizerunki- malowany i żywy brały udział w pogrzebach niezależnie od siebie. W drugiej połowie XVII jednak portret trumienny przejął już zupełnie funkcję reprezentowania zmarłego. Jest to zatem swoista, polska modyfikacja ogólnoeuropejskiego zwyczaju.
Pogrzeb w szlacheckiej polskiej rodzinie był widowiskiem wielkim, które można śmiało porównać z zachodnim pogrzebem książęcym. Pogrzeby wielmożów były odpowiednio do bogactwa jeszcze wystawniejsze. Uroczystości takie trwały zazwyczaj kilka dni, z udziałem kilkuset księży a towarzyszyły im tłumne zjazdy krewnych, znajomych czy gapiów. Do ważnych punktów w ceremonii należały pochody z trumną do kościoła i z kościoła. Przygotowania do takiego pochówku trwały zazwyczaj kilka miesięcy a składało się na nie przede wszystkim zamówienie scenografa i mistrza ceremonii. W połowie XVII wieku najwybitniejszym projektantem pompy pogrzebowej był Giovanni Battista Gisleni. Pod koniec XVII wieku role tą objął Tylman z Gameren a w XVIII - jezuita- Paweł Giżycki. Scenograf odpowiedzialny był za zaprojektowanie dekoracji w kościele, dekoracji ulic, bram triumfalnych, oświetlenia strojów dworu oraz wszystkich żałobników oraz -co najważniejsze- olbrzymiego katafalku( z łac. Castrum Doloris) ustawionego z reguły w centralnym miejscy kościoła. Jego rozmiary oraz dekoracje ulegały przeobrażeniom szczególnie w połowie XVII gdy nad jego wyglądem zaczął pracować Gisleni.
Niezależnie jednak od katafalku, czy społecznego statusu, centralne miejsce stanowił zawsze portret trumienny. Przybity do czoła skierowany był zawsze w stronę kościoła, tak aby widoczny był przez żałobników ze wszystkich stron. Często dekorowany był figurami alegorycznymi czy postaciami aniołów, które go podkreślały i zwracały na niego uwagę. Portret trumienny był też oczywiście węzłem i centralnym punktem wszystkich sztuczek perspektywicznych. Samo kazanie pogrzebowe miało także charakter przemówienia nie do wiernych , lecz właśnie w kierunku portretu. Mowa miała wzruszyć rodzinę i zebranych a także pobudzić do płaczu, gdyż człowiek baroku płakał bardzo chętnie.
U początków wieku XVIII a dokładniej około roku 1720 roku w strukturze katafalków nastąpiła ogromna zmiana, mająca podstawowe znaczenie dla portretu trumiennego. Otóż najokazalsze, projektowane dla zmarłych z wysokim statutem społecznym castra Dolores zaczynają być ozdabiane portretem owalnym, malowanym na blasze lub na płótnie. Portret podtrzymywany był przez anioła, geniusza, Chronosa , lub putta a po zakończeniu uroczystości wizerunek wchodził w skład dekoracji epitafijnej. Tak więc od owych lat dwudziestych XVII wieku portret trumienny i katafalk dawnego typu został jako domena średniej i biedniejszej szlachty, mieszczaństwa i niższego duchowieństwa- natomiast górne warstwy społeczne- swoje bogatsze dekoracje pogrzebowe ozdabiała portretem nie mającym nic wspólnego z trumną i jej wielobocznym kształtem. Od tego czasu następuje powolny zmierzch portretu , trwający do końca jego dziejów, tj. do początków XIX wieku.
Tajemnica istnienia dwóch takich samych portretów trumiennych wynikała ze swoistych obyczajów pogrzebowych. Zdarzało się bowiem wielokrotnie, iż nabożeństwa odprawiano jednocześnie w różnych kościołach, w innych miejscowościach. W każdym jednak nie mogło zabraknąć castrum doloris i podobizny zmarłego na trumnie.
Portret trumienny i jego dzieje
Portret trumienny miał za zadanie reprezentować zmarłego w czasie pogrzebu a z drugiej strony przypomnieć jego rysy zaś swym podobieństwem do zmarłego miał wzruszać rodzinę. Z tymi zadaniami łączy się konkretny sposób ujęcia portretowanego; przenikliwe i pełne życia spojrzenie, wierność rysów utrzymana na granicy karykatury a przy tym natarczywa ekspresja twarzy. Aby odpowiednio ta ekspresję uwidocznić i sprawić by stała się forma dominującą, widoczną część sylwetki ogranicza się jedynie do zamarkowanego symbolu ramion i torsu. Strój nieboszczyka jest uproszczony i płaski, na ogół pozbawiony modelunku. Wielką rolę natomiast odgrywa kolor. Gładkie powierzchnie tkanin pokrywa barwa, która specjalnie podkreśla bladość twarzy- jasne plamy czerwieni, ciemne brązy futer, rzadziej zieleń lub szafir.
W swej klasycznej postaci portret trumienny miał neutralne tło z metalu z którego zrobiona była blacha. Bez względu na materiał - czy była to cyna, ołów czy miedź, powierzchnia była lśniąca i wypolerowana.
Miedź złocona w wieku XVII była używana sporadycznie, jednak od początku XVIII staje się popularnym materiałem zwłaszcza przy pogrzebach bogatszej szlachty. Od drugiej połowy wieku XVIII, gdy dochodzi do rozluźnienia konwencji portretu trumiennego spotykamy tła malowane, z reguły ciemne.
Charakterystyczny kształt blach wywodzi się z przekroju trumny, gdzie jej czoło w XVII wieku miało kształt regularnego ośmioboku lub wydłużonego sześcioboku w wieku następnym.
Pierwszy portret trumienny jaki znamy dzisiaj, pochodzi jeszcze z XVI w, Należał do króla Polski Stefana Batorego. Portret okazał się zmniejszoną kopią głowy wielopostaciowego wizerunku króla, autorstwa Marcina Kobera. To właśnie ten portret zapoczątkował w XVI wieku przybijanie wizerunku zmarłego na czoło trumny.
U początków XVII wieku zwyczaj ten ogarnął już wszystkie warstwy społeczeństwa. Pochodzący z 1627 roku portret Adama Sędziwoja Czarnkowskiego jest pouczającym choć dość wczesnym przykładem jak to portret trumienny powoli zdobywał sobie obywatelstwo i własny wyraz plastyczny. Jest on jednym z nielicznych przykładów portretów zachowanych na trumnie. Wizerunek stara się nam powiedzieć cała prawdę o stronie psychicznej oraz o charakterze modela a drobiazgowe i delikatne pociągnięcia pędzla wiernie oddają bryłowatość narysowanej głowy i rysów.
Podobnym wizerunkiem jest portret Bartłomieja Lambrechta (zm. W 1667 roku ).Tam jednak technika jest śmielsza,, pociągnięcia pędzlem szersze i bardziej swobodne a modelunek jeszcze staranniejszy. Szeroki sposób malowania tego portretu odpowiada ogólnym tendencjom malarstwa połowy XVII wieku w Polsce. Tak właśnie wyglądają także portrety epitafijne- pozornie siostrzany gatunek sztuki. Od połowy wieku jednak drogi obydwu blaszanych gatunków portretu rozeszły się- ten epitafijny w kierunku malarskiego, światłocieniowego ujęcia, silnej trójwymiarowości i dość drobiazgowej faktury. Jednocześnie ten trumienny wkraczał na swoją własną drogę.
W połowie XVII bowiem możemy zaobserwować pewne zmiany w sposobie tworzenia portretów. Przykładem może być wizerunek Adama Jaraczewskiego (zm. W 1657 r). Zarysowuje się w nim swoiste odejście od prawideł poprawnego portretu dworskiego. Pierwszą narzucającą się widzowi sprawą jest deformacja głowy - ucho zbyt odstaje, nos widoczny jest nieco z „profilu” -tak jakby twórca był trochę na bakier z obowiązującą w całej Europie konwencją ujęcia perspektywicznego. Zmianie uległ także sposób opracowania oczu. Wzrok Janczewskiego nie ma już nic z łagodności widocznej na portrecie Czarnkowskiego, wręcz przeciwnie- jest napastliwy, przenikliwy, natrętny, jakby portretowany chciał przekazać za wszelką cenę jakąś tajemnice.
Dalszym krokiem naprzód jest blacha Zygmunta Ponińskiego, pochodząca już z trzeciej ćwierci XVII wieku. Jego oblicze całkowicie urąga już zasadom sztuki portretowej, doby baroku. Jest to już nowe ujęcie, kojarzące się wręcz z portretami Picassa czy pastelowymi głowami Witkacego. Przyświeca tu zasada XX- wiecznego futuryzmu, pozwalająca ukazać jednocześnie elementy głowy widziane z różnych stron. Znikły także wszelkie ślady modelunku. Portret ten, jest przykładem dość popularnego schematu powielanego w wizerunkach księży, mieszczan, chłopów a także kobiet. W ich przypadku z bladością twarzy kontrastują często futrzane czepce, czy ozdoby i klejnoty, którymi są przystrajane. Zazwyczaj jednak większość kobiet przetrwała na swych trumiennych blachach w stroju wdowim czy półzakonnym., co czyni je przedstawieniami znacznie mniej barwnymi niż męskie.
Równocześnie ze zwycięstwem konwencji trumiennej, w IV ćwierci XVII wieku rozpoczęło się zjawisko ponownego zbliżenia portretu do europejskiej, dworskiej maniery. Powrócił modelunek światłocieniowy, widoczny już na portretach Lubomirskiej czy Stanisława Woyszy. Po 1700, w I ćwierci 2010 roku pojawia się także specjalna odmiana portretu trumiennego, polegająca na wprowadzeniu bogatego obramienia, repusowanego w blasze, ujmującego owalny medalion z wizerunkiem zmarłego.
Odtąd dwie konwencje portretu współistnieją ze sobą- pierwsza, związana z deformacją i twardym rysunkiem, druga- bardziej dworska, z meldunkiem i unikaniem deformacji. Owa deformacja rysunku bardzo często dochodzi do granic karykatury, jak to jest w przypadku portretu z Ozorkowa, czy nieznanego kanonika pochodzący z muzeum archidiecezjalnego w Poznaniu.
W wieku XVIII portret trumienny stał się domeną średnich i niższych warstw społecznych. Wśród panujących nadal tendencji XVII wiecznych widoczna jest coraz bardziej swoboda i pewne odstępstwa od konwencji trumiennej. Zostaje min. Zaprzepaszczony kontakt wzrokowy między portretowanym a widzem. Twarz staje się pogodniejsza, a na ustach coraz częściej gości uśmiech
Ostatni etap rozwoju portretu trumiennego prowadzący do całkowitego zatarcia odrębności artystycznej tego gatunku. Stawał się on po prostu kopiowaną na blasze wersją portretu dworskiego.