Odkrycie dziecka.
Literatura dla dzieci i młodzieży jako odrębny nurt twórczości zrodziła się na przełomie XVII i XVIII w., gdy zmieniła się świadomość starej Europy. Zbiega się z rewolucyjnymi przeobrażeniami w filozofii i przyrodoznawstwie, co wpływa na zmianę koncepcji społecznego rozwoju.
Dopiero w tym okresie rodzi się społeczna antropologia dziecka, z którą muszą liczyć się zarówno pedagodzy, politycy, pisarze i artyści.
Literatura ofiarowana dzieciom przed wiekiem XVIII, nie odbiega w tematyce i stylu literatury dla dorosłych.
Od średniowiecza aż po barok nie przypisywano dzieciństwu większej wagi.
Jeżeli życie dziecka było tak kruche i mało obiecujące, nie opłacało się inwestować rodzicielskich uczuć. Nawet dzieci z warstw wyższych spotykały się z akceptacją ojca dopiero wtedy, gdy opuszczały pokoje matki (w wieku 6-7 lat) i nadawały się do służby rycerskiej lub dworskiej. Żyjąc z dorosłymi, nosząc identyczne ubrania i uczestnicząc w tych samych zajęciach, dzieci były niezauważalne. Często też wzrostem i poziomem umysłowym nie odbiegały od swych rodziców.
Przez długi okres życia dzieci nie były odstawiane od piersi i dostawały pokarm, gdy tylko miały ochotę. Nie wdrażano też ich do higieny. Jeśli dożyły odpowiedniego wieku, włączano je w życie dorosłej społeczności, karcąc przy tym surowo za wszelkie przejawy nieposłuszeństwa. Dziecięcy egoizm i niechęć do wypełniania narzuconych im obowiązków traktowano przez długie wieki jako wyraz popędu do grzechu. Zarówno teolodzy średniowieczni, jak później protestanccy uważali dziecko za nasienie szatańskie (owoc miłosnych uniesień), które od zguby mogą ocalić jedynie surowy rygor i chłosta.
Średniowieczne szkoły preferowały twardy sposób wychowania. Istniało nawet przekonanie, że dziecko, które nie odebrało za swoje przewinienia za życia kary, nie znalazło po śmierci wiecznego odpoczynku.
Renesansowy humanizm zaprezentował odmienne podejście. Kwintylian, wypowiadał się zarówno przeciw karze chłosty, należnej tylko niewolnikom, jak pieszczotom i nadmiernej pobłażliwości, prowadzącym do „zepsucia obyczajów" dzieci.
Pojawiające się w pismach ludzi renesansu obiekcje przeciwko rozpieszczaniu małych dzieci świadczą o zwycięstwie rodzicielskich uczuć.
Barok oznaczał cofnięcie tej postawy, chociażby przez sam fakt faworyzowania edukacyjnego rozwoju młodzieży. Jednakże, co zauważa Philippe Aries, że proces mający na celu zwiększenie roli szkolnictwa w życiu społecznym, zapoczątkowany przez jezuitów, przedłużał dzieciństwo w wiek młodzieńczy.
Tak więc dzieciństwo wydłużyło się o tyle, ile trwał cały pobyt w szkole. Wychowanie dzieci poza domem, wysyłanie ich na książęce dwory czy do innych, zamożniejszych rodzin były praktykowane już od średniowiecza. Młodzi arystokraci przebywali tam w charakterze paziów, giermków itp., podczas gdy ich ubożsi rówieśnicy musieli zadowolić się rolą uczniów i domowych sług.
Matki wywodzące się z arystokracji jeszcze w wieku XVIII oddawały beztrosko niemowlęta do wykarmienia obcym kobietom, a dzieci starsze na edukację do klasztorów i innych zamkniętych zakładów wychowawczych.
Dopiero pod koniec XVII stulecia został złamany monopol kształcenia młodzieży męskiej, a od następnego przywilej edukacji, przysługiwał nie tylko dzieciom arystokracji, ale także mieszczaństwa i ludu, co nadawało wychowaniu kierunek bardziej praktyczny.
Locke w traktacie Myśli o wychowaniu (1693) kreślił wizerunek dziecka jako istoty ludzkiej w rozwoju. Uważał, iż wiedza pochodzi wyłącznie z doświadczenia nabywanego w toku całego życia. Przyrównanie umysłu nowo narodzonego człowieka do czystej tablicy, zapisywanej latami doświadczeń aż do śmierci.
Cały wiek XVIII należy do „mądrych guwernantek" z Francji. To one podchwyciły styl domowych konwersacji, układały pierwsze książeczki będące jednocześnie dziecięcą lekturą i pedagogicznym instruktażem.
Gdy wszystko zmierzał w racjonalnym kierunku, pojawił się Jan Jakub Rousseau, który twierdził coś wręcz odwrotnego: „Arcydziełem dobrego wychowania jest uczynić człowieka rozsądnym i wyobrazić sobie, że się wychowuje dziecko przez rozum!
W jego koncepcji dziecko jako człowiek natury jest prymitywne i amoralne, ale z tego względu wymaga rozumnej pielęgnacji i ochrony przed wynaturzeniami cywilizacji.
Fryderyk Schiller w eseju O poezji naiwnej i sentymentalnej (1796) potraktował naiwność i niewinność dziecka jako wartość dwuznaczną, wyrażającą z jednej strony uwarunkowane naturą ograniczenie i rozdarcie, z drugiej zaś wymuszone przez proces nieuchronnej adolescencji spełnienie i otwartość.
Lock prowadził dziecko jak najkrótszą drogą do pełnej dorosłości. Tej praktyce podporządkowana została z kolei obszerna przestrzeń XIX-wiecz-nej literatury dla dzieci o dydaktycznym nastawieniu, wyraźnie odbiegającej tematyką, pobudzającej małych czytelników do pracowitości,
Z pozytywistycznych raportów wyłania się obraz historycznych i społecznych uwarunkowań prowadzących do traktowania dzieci i młodzieży, a także kobiet jako taniej siły roboczej, użytej po raz pierwszy w Anglii pod koniec XVIII w.
Miejscem morderczej pracy bywały w XIX-wiecznej Europie przędzalnie, tkalnie, fabryki igieł i cygar, a nawet kopalnie i huty szkła. Nieletnim płacono połowę tego, co dorosłym mężczyznom, toteż znajdowali zatrudnienie także w przemyśle konfekcyjnym, przedsiębiorstwach przewozowych, piekarniach.
Proceder ten określano później jako handel białymi niewolnikami.
Za duży postęp, wręcz akt humanitaryzmu uważano pojawiające się z biegiem czasu ustawy przesuwające dopuszczalny wiek zatrudnionego z 4 do 14 lat, a wymiar godzin pracy z 16 do 6.
Osobny rozdział niedoli dziecięcych stanowiła praca w warsztatach rzemieślniczych bez wynagrodzenia, za przysłowiową łyżkę pokarmu oraz losy małoletnich zmuszonych nędzą do włóczęgostwa, żebraniny, a nawet czynów przestępczych.
Kiedy bolszewicy przejęli władzę w Rosji i przystąpili do bezpardonowego niszczenia tradycyjnych struktur i instytucji społecznych, w polu ich uwagi znalazły się także rodzina i szkoła.
Rewolucja bolszewicka i wojna domowa pozostawiły po sobie milionowe rzesze bezdomnych sierot, dla których państwowe zakłady opiekuńcze były jedynym ratunkiem przed panującym głodem i terrorem. Szczególnie tragiczny w dziejach ZSRR był terror głodowy na Ukrainie w latach 1929-1933, który sprawił, że ich dzieci padały nie tylko ofiarą głodu, ale i kanibalizmu, nie mówiąc już o przymusowych deportacjach, rozłączeniu z rodzinami.
Tysiące z nich szukały szansy przeżycia w dziecięcych gangach złodziejaszków, gdzie pobierały kolejną lekcję deprawacji. Reakcją władz było zakładanie specjalnych obozów karnych noszących nazwę „obozów pracy dla dzieci" oraz sierocińców, których wychowankowie po osiągnięciu dojrzałości kierowani byli do wojska lub w szeregi NKWD.
Bardziej zdemoralizowani i cyniczni małolatkowie trafiali do mnożących się coraz szybciej GUŁagów, gdzie stanowili element przestępczy, wyspecjalizowany w terroryzowaniu i okradaniu więźniów politycznych.
W okresie stalinizmu Rada Najwyższa ZSRR wydała dekret przeciwko dzieciom, układającym na torach kolejowych różne przedmioty. Uznano je za sabotażystów, co oznaczało karę śmierci dla winnych, którzy ukończyli 12. rok życia.
W takim samym duchu wychowywali młodzież niemiecką hitlerowcy. Dla nazistów rodzina była tylko, jak twierdził R. Grundberger, „komórką rozrodczą narodu". Dążąc bowiem do podboju narodów słowiańskich i utrzymania nad nimi przewagi ludnościowej, traktowali urodzenie dziecka jako akt polityczny i skłamali „czyste rasowo" kobiety do zalegalizowanej prostytucji z odpowiednio wyselekcjonowanymi partnerami.
Kiedy druga wojna światowa stała się faktem, jej ofiarami były zarówno młodzież zaciągnięta do wojska, jak i dzieci narodów podbitych skazane na gehennę okupacji.
Polityka hitlerowskich okupantów wobec ludności żydowskiej doprowadziła do wymordowania tysięcy dzieci, w tym dużej ilości niemowląt. Szczególnie dramatyczne losy przeżywało getto warszawskie: „Straszliwy pogrom dzieci przeprowadzili Niemcy w czasie jednej z ostatnich akcji, która odbyła się 6 listopada 1942 r. Przez kilka dni z rzędu kazano mieszkańcom getta zbierać się w określonych miejscach, gdzie przeprowadzano generalną »czystkę«. Niemcy wymordowali około 90 tysięcy dzieci żydowskich.
W takim przypadku głodowa egzystencja w okupowanym kraju była stokroć lepsza niż wywózka do Niemiec na przymusowe roboty czy powolna śmierć w obozach koncentracyjnych. Dzieci uznane za wartościowe pod względem rasowym poddawano intensywnej germanizacji i kierowano na służbę do rodzin niemieckich. Zainteresowanie hitlerowskich strategów budziły także dzieci i młodzież na okupowanym terenie jako wzmocnienie potencjału wojennego.