Prawo karne, wykład 4, 4-11-2016
NULLUM CRIMEN SINE LEGE PRAEVIA
Jaki aspekt zasady nullum crimen sine lege poenali anteriori kryje się pod zasadą nullum crimen sine lege praevia?
Czy w świetle zasady nullum crimen sine lege poenali anteriori wolno byłoby wyłożyć zawężająco przepis typizujący? Pomijając to, czy to byłoby zasadne z kryminalno-politycznego punktu widzenia, aksjologicznego, to gdy chodzi o ten pakiet gwarancyjny jaki dajemy sprawcy, to oczywiście tego pakietu w żaden sposób by to nie naruszało, skoro byłoby to odstępstwo od rezultatu wykładni językowej na korzyść. Co więcej, tak naprawdę te przepisy typizujące w znakomitej większości wypadków wykładamy zawężająco. Gdybyśmy zerknęli do art. 148 §1 to znajdziemy tam: Kto zabija człowieka, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 8, karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze dożywotniego pozbawienia wolności. Gdybyśmy spojrzeli na to wąsko, na sam ten przepis typizujący, i powiedzieli, że tak naprawdę to jest wyłącznie przedmiot wykładni językowej jak mówimy o przepisie typizującym, to wynikałoby z tego, że każde zabójstwo podpada pod znamiona tego czynu zabronionego. Ale jeśli sięgniemy do przepisów części ogólnej, dla jednych będzie to dalej wykładnia językowa, dla innych już nie – będzie to wykładnia taka wewnętrza, systemowa, która już przez nich zaliczana jest do wykładni pozajęzykowej – to dostrzeżemy, że jest tam przepis o obronie koniecznej – art. 25 – z którego wynika (zwłaszcza jeżeli uwzględni się orzecznictwo dotyczące tego przepisu) że w pewnych przypadkach w obronie koniecznej wolno zabić napastnika. Jeżeli wolno nam zabić, jeżeli takie postąpienie w pewnej specyficznej sytuacji uważamy za zgodne z prawem, za dopuszczalne, to rzecz jasna takie zachowanie nie będzie podpadało pod zakres zastosowania art. 148 §1. Trzeba zwrócić uwagę, że jak zestawimy te dwa przepisy to w sposób oczywisty dokonamy zabiegu polegającego na tym, że zacieśnimy nieco zakres zastosowania tego przepisu, w każdym razie taki zakres jaki jawi się prima facie. Tymczasem, jak się uwzględni art. 25, odpowiednio dużo się o tym przepisie poczyta, przeanalizuje orzecznictwo i piśmiennictwo, to dojdziemy do przekonania że w pewnych przypadkach umyślne powodowanie śmierci napastnika jest zachowaniem które mieści się w granicach obrony koniecznej, czyli jest legalne, a jak legalne to wiadomo, że nie może być podstawą odpowiedzialności karnej.
Jeszcze jeden aspekt nam został – to jest aspekt który tak naprawdę wyraża końcowy fragment zasady nullum crimen sine lege poenali anteriori, mianowicie to poenali anteriori. To jest coś, czego już od czasów oświecenia się domagano. Obywatel powinien wiedzieć za co może zostać ukarany – to odnosi się do momentu podejmowania decyzji o tym co zrobi. Zatem nie wystarczy że dokładnie opisze się co jest karalne, trzeba to opisać i podać do wiadomości obywatela przed podjęciem przez niego decyzji jak postąpić. Jeżeli ktoś wypełniłby te wszystkie szczegółowe postulaty o których mówiliśmy dotąd wynikające z zasady nullum crimen sine lege, ale zrobiłby to w taki sposób, że dzisiaj zinwentaryzowałby wszystkie czyny które mają być postawą odpowiedzialności karnej, bardzo dokładnie opisał – na tyle na ile to jest możliwe – bardzo dokładnie opisał za nie kary, zakazał stosowania analogii i wykładni rozszerzającej znamion, wszystko to opisał w ustawie z detalami, nie odwołując się w żadnej mierze do zwyczajów, obyczajów, praw podstawowych, ale powiedziałby że to się wszystko stosuje również do czynów popełnionych wcześniej przed ogłoszeniem takiej ustawy, przed podaniem jej do publicznej wiadomości w sposób przewidziany przez obowiązujące przepisy, to to nic nie byłoby warte, gdybyśmy dopiero dzisiaj się dowiedzieli że to co zrobiliśmy 5 lat wcześniej jest przestępstwem i że możemy za to zostać pociągnięci do odpowiedzialności karnej. Powiedzielibyśmy – co mi z tego że ja to teraz wiem, powinienem to wiedzieć 5 lat temu jak podejmowałem decyzję o tym co zrobię. Bo teraz nie mam wpływu na to co zrobiłem wcześniej. Ten aspekt odwołuje się – nullum crimen sine lege praevia – do funkcji motywacyjnej normy. Będziemy jeszcze o tym mówić omawiając strukturę przestępstwa.
Jeżeli mamy jakiś system norm, to nie musi być koniecznie system norm prawnych (ale skoncentrujmy się na systemach norm prawnych), jak ustanawia się ten system norm prawnych to po co się to robi? Po co ustanawia się pewien system norm prawnych z których to norm wynika że w pewnych przypadkach nie wolno nam czegoś zrobić, a w pewnych przypadkach mamy obowiązek coś uczynić?
Można na to patrzeć z perspektywy ochrony dóbr, ale ta perspektywa ochrony dóbr jest dobra dla tych gałęzi prawa, które wprowadzają pewne sankcje za przekroczenie norm. Na plan pierwszy wysuwa się ona w sferze norm sankcjonujących, które opisują co się dzieje jak adresat normy sankcjonowanej jej nie przestrzega – krótko mówiąc te, które określają konsekwencje przekroczenia przez adresata normy sankcjonowanej. Ta perspektywa ochrony dobra na plan pierwszy wtedy się wysuwa.
Można na to patrzeć też w ten sposób, żeby nie było anarchii – żeby życie społeczne było w pewien sposób uporządkowane.
Żeby obywatele wiedzieli w jaki sposób mogą postępować.
To wszystko jest ważne, ale najważniejszy jest aspekt że wprowadza się pewien system norm, po to żeby dążyć do lepszego świata, żeby za pomocą tych norm osiągać pewne stany rzeczy, które uważamy za pożądane. Np. jak wprowadzamy normę, która zakazuje powodowania śmierci to jest to motywowane potrzebą ochrony takiego dobra jak życie ludzkie. Ale trzeba zwrócić uwagę, że to, że życie ludzie uważamy za pewną wartość, dobro, jest związane z bardziej pierwotnymi ocenami. Że uważamy, że świat w którym nie dochodzi do pozbawiania życia jednego człowieka przez drugiego jest lepszy niż świat w którym dochodzi do takich zdarzeń. Bo skąd wiemy, że życie ludzkie jest dobrem prawnym? Wiemy to jak mamy już system prawny, na podstawie kryteriów normatywnych rozstrzygamy o tym, czy pewna wartość, pewne dobro, jest dobrem prawnym czy nie. Ale jak nie mamy systemu to odwołanie się do dobra pewnego właściwie jest niemożliwe, ta kategoria jest kategorią normatywną. Można mówić o jakiś dobrach społecznych, przed-prawnych. W sensie ścisłym jak nie ma prawa to nie ma i dóbr prawnych, bo jest to pojęcie relatywne, zależne od pewnych kryteriów normatywnych, związanych z jakimś systemem normatywnym. Więc jak myślimy dopiero o stanowieniu prawa, to mamy jakiś ogląd świata i – ze względów aksjologicznych, czasem utylitarnych – uważamy, że jest jakiś obraz świata który naszym zdaniem byłby najbardziej odpowiedni. Jeżeli dobrze skonstruujemy system norm prawnych, pewien system za pomocą którego chcemy oddziaływać na podmioty które podlegają naszej władzy i za pomocą którego chcemy motywować te podmioty do tego żeby przestrzegały norm, to jak on jest dobrze skonstruowany – to jakbyśmy założyli, że będzie idealnie przestrzegany przez podmioty które podlegają naszej władzy – to zasadniczo powinien zapewniać osiąganie takiego stanu świata na jakim nam zależy. Oczywiście jeżeli to wszystko jest dobrze skalkulowane, jeśli dobra są dobrze dobrane do celów i uwzględniamy różne ograniczenia, w szczególności nie oczekujemy od ich adresatów czegoś, co jest niemożliwe. Żeby móc utrzymać jedną z podstawowych funkcji systemu normatywnego jaką jest funkcja motywacyjna, jaką jest oddziaływanie na adresata normy sankcjonowanej, to musimy mu tę normę podać wcześniej. Jak chcemy oddziaływać prawem na to, co ktoś robi, to to prawo musi być mu znane wcześniej, zanim podejmie decyzję co do tego co ma zrobić. Jak podamy później, to ta funkcja motywacyjna jest całkowicie zaprzepaszczona. To już możemy mówić tylko o konsekwencjach i to nakładanych w sposób, który przez wielu będzie uznany za niesprawiedliwy. Wielu adresatów norm prawnych, gdyby dowiedziało się teraz że za to co zrobili 5 lat temu zostaną pociągnięci do odpowiedzialności karnej miałoby żal do ustawodawcy, do władzy, do systemu prawnego, że robi coś takiego mimo że nikt ich wcześniej nie ostrzegł, nikt im wcześniej nie zakomunikował że coś takiego może pociągnąć za sobą odpowiedzialność karną. Stąd to nullum crimen sine lege previa. Ten nakaz wcześniejszego podania do wiadomości prawa karnego, stosowania go dopiero od tego momentu jak adresaci norm prawnych mają sposobność zapoznania się z tym wedle jakich zasad będzie się ponosiło odpowiedzialność i za jakie czyny. Jak tego nie ma to ten cały pakiet gwarancyjny jest niewiele wart. Gdybyśmy którykolwiek z tych elementów wyłączyli to praktycznie to się staje bezwartościowe, niewiele by dawało.
Tradycyjnie, pierwotnie ten aspekt nullum crimen sine lege previa był pojmowany w ten sposób, że nie ma odpowiedzialności karnej za coś co nie zostało wcześniej podane do publicznej wiadomości jako karalne. Pierwotnie nie odnoszono tego aspektu do takich zmian, które nie są aż tak spektakularne, ale też mają znaczenie dla odpowiedzialności karnej, mianowicie do zmian, które polegają na zaostrzeniu odpowiedzialności karnej. Dzisiaj coraz częściej, mimo że geneza tych dwóch szczegółowych zakazów jest różna i inne wartości za nimi przemawiają, nullum crimen sine lege previa pojmuje się w ten sposób, że zakazuje się stosowania wstecz nie tylko przepisów, które ustanawiają odpowiedzialność karną za jakieś czyny, ale również przepisów, które zaostrzają odpowiedzialność za pewne czyny – czyli to mniej spektakularne zmiany, ale ostatecznie też doniosłe. Gdyby nawet to nullum crimen sine lege previa i zakaz retroaktywnego stosowania przepisów karnych ograniczyć do tego pierwotnego obszaru, że nie wolno stosować wstecz przepisów ustanawiających odpowiedzialność karną (taki podgląd prezentowany jest w podręczniku), to i tak ten drugi zakaz – zakaz stosowania wstecz przepisów zaostrzających odpowiedzialność karną by obowiązywał. To nie jest tak, że jak wąsko będziemy rozumieć nullum crimen sine lege previa to wolno nam będzie stosować tym samym wstecz przepisy zaostrzające odpowiedzialność karną, dlatego że ci którzy wąsko ujmują nullum crimen sine lege previa, jednocześnie jednym tchem przyznają, że zakaz stosowania wstecz przepisów zaostrzających odpowiedzialność karną też ma swoje konstytucyjne zakotwiczenie, z tym że wtedy nie wskazują art. 42 ust. 1 zd. 1 Konstytucji, ale art. 2 – zasadę demokratycznego państwa prawnego. Ale jest bardziej konkretna zasada – zasada zaufania obywateli do państwa i stanowionego przezeń prawa - trzeba zwrócić uwagę, że i z tej zasady dałoby się wyprowadzić zakaz retroaktywnego stosowania przepisów zaostrzających odpowiedzialność karną. Prawo ma być stanowione tak, żeby obywatel miał zaufanie do państwa i stanowionego przezeń prawa. Niezależnie od tego jak rozumieć – choć profesor się opowiada za tym szerszym rozumieniem, że nullum crimen sine lege poenali anteriori, a konkretnie ten jej aspekt który określamy mianem nullum crimen sine lege previa, obejmuje te dwa zakazy szczegółowe – zakaz stosowania wstecz przepisów ustanawiających odpowiedzialność karną za jakieś czyny i zakaz stosowania wstecz przepisów zaostrzających odpowiedzialność karną za jakieś czyny. Jeżeli się szerzej rozumie zasadę nullum crimen sine lege poenali anteriori w tym aspekcie nullum crimen sine lege previa to można powiedzieć, że nullum crimen sine lege previa to jest to samo, co lex severior retro non agit – że prawo surowsze nie działa wstecz.
Kto może dopuścić się naruszenia zasady nullum crimen sine lege previa? Organ stosujący prawo, bo sąd mógłby zrobić to poprzez zastosowanie przepisu ustanowionego dziś, wprowadzającego odpowiedzialność karną do czynu popełnionego przed jego wejściem w życie. Organ stosujący prawo może naruszyć bez wątpienia zasadę lex severior retro non agit. Inna sprawa, że oczywiście ten organ wtedy naruszy nie tylko zasadę lex severior retro non agit, nie tylko postanowienia Konstytucji, ale naruszy też przepisy kodeksu karnego, które zakazują stosowania wstecz przepisów wprowadzających i zaostrzających odpowiedzialność karną. A ustawodawca? On też może naruszyć tę zasadę, przy czym samo wprowadzenie surowszej odpowiedzialności karnej oczywiście nie musi się łączyć z naruszeniem zasady nullum crimen sine lege poenali anteriori. Jeżeli ustawodawca ustawą zaostrzy odpowiedzialność karną za jakiś czyn, albo ustanowi odpowiedzialność karną za jakieś czyny, które dotąd nie były karalne, jeżeli ogłosi tę ustawę w sposób przewidziany przez prawo, jeśli odpowiednio zostanie ona promulgowana, jeśli do tego będzie jeszcze vacatio legis odpowiednie do natury czynu to wtedy będzie to wszystko zrobione tak jak należy – nikt nie będzie mógł mieć pretensji do ustawodawcy, że naruszył zasadę nullum crimen sine lege poenali anteriori, chociażby były to czyny które według naszej oceny w ogóle nie zasługują na karę. Można by się wtedy z ustawodawcą spierać czy nie naruszył zasady nullum crimen sine damno sociali magis quam minimo, że nie powinno być odpowiedzialności karnej jeśli nie ma społecznej szkodliwości czynu itd., ale nie w tej zasadzie wcześniejszej. Natomiast ustawodawca może też naruszyć zasadę nullum crimen sine lege previa, jeżeli wprowadzi odpowiedzialność karną albo ją zaostrzy i jednocześnie wprowadzi przepis, który będzie nakazywał stosowanie tych nowych przepisów do czynów popełnionych przed wejściem ustawy w życie. Wtedy to będzie ewidentne naruszenie tej zasady, jaskrawe i jawne. Czy mogą się zdarzyć też mniej spektakularne naruszenia tej zasady? Dyskutowanym w literaturze przypadkiem jest wejście w życie ustawy o stanie wojennym – tam do faktycznej promulgacji tego dekretu doszło później niż wskazana w dekrecie. Były też przypadki mniej spektakularne i po `89 roku – ze względu na potrzebę dochowania terminu implementacji pewnych przepisów unijnych – z pewnym opóźnieniem rozpoczęto pracę nad projektem ustawy, która miała implementować dyrektywę i w toku prac wpisano datę wejścia w życie tak, żeby ustawa weszła w życie w ostatnim możliwym terminie, ale cała procedura parlamentarna zakończyła się później. Prezydent podpisał ustawę później.
Wyobraźmy sobie, że mamy tak skonstruowaną ustawę karną jak nasza – są przepisy części ogólnej i są przepisy części szczególnej gdzie są stypizowane pewne szczególne rodzaje przestępstw. I dodalibyśmy do części ogólnej taki przepis: Odpowiedzialności karnej podlega się nie tylko za czyny wymienione w części szczególnej, ale także za inne czyny jeżeli są podobne do tych pierwszych i społeczne szkodliwe w stopniu wyższym niż znikomy. Gdybyśmy taki przepis dołożyli do naszej ustawy karnej to co by to było? Czy taki przepis dałoby się pogodzić z zasadą nullum crimen sine lege poenali anteriori? Należałoby to traktować jako naruszenie zakazu dostatecznej określoności czynu – nullum crimen sine lege certa.
NULLUM CRIMEN SINE CUPLA
Współcześnie winie przypisuje się przynajmniej dwie takie ogólne, najistotniejsze funkcje. Mianowicie funkcję, którą określa się mianem legitymacyjnej, przyjmuje się że wina legitymuje stosowanie wobec sprawcy czynu zabronionego kar i innych środków reakcji karnej na czyn zabroniony; nie wszystkich innych środków, ale środków o charakterze karnym. Druga funkcja to jest funkcja, która polega na limitowaniu dolegliwości kar i innych środków reakcji na czyn zabroniony jakie spadają na sprawcę przestępstwa. Jak się mówi nullum crimen sine culpa to ma się na myśli tylko tę pierwszą funkcję, o tej drugiej funkcji – limitowania dolegliwości kar i innych środków reakcji na czyn zabroniony – będziemy mówić kiedy będziemy analizowali płaszczyznę wymiaru kary.
Nullum crimen sine culpa – nie ma przestępstwa bez winy. Wina jest konieczną przesłanką odpowiedzialności karnej. Tę zasadę również da się wyprowadzić z Konstytucji, na ogół u nas wyprowadza się ją z art. 42 ust. 2 Konstytucji, ale gdyby tego nie było to z pewnością z zasady demokratycznego państwa prawnego też by większość ją wyprowadzała.
Co znaczy że „bez winy nie ma odpowiedzialności karnej”? Co to jest wina w tym kontekście? To nie jest dobry czas żeby analizować pojęcie winy, będziemy w swoim czasie o tym mówić, ale powinniśmy badać czy to co się zrobiło jest zarzucalne – czy ten czyn zabroniony który popełniliśmy jest zarzucalny, czyli czy mieliśmy prawo oczekiwać od danej osoby że popełni inaczej, że zachowa się w sposób zgodny z prawem. Być może dobrym określeniem takim ogólnym jest też pojęcie wybaczalności – jak się popełni czyn zabroniony to mówimy: jeżeli to jest wybaczalne z jakiegoś powodu to nie możemy przypisać winy, a jak jest niewybaczalne to winę przypisujemy, ale trzeba tu pamiętać o jednym – w prawdzie zwykle mówi się o winie i o tym składniku przestępstwa do którego to pojęcie się odnosi od strony pozytywnej, to trzeba pamiętać, że w istocie jak mówimy o winie nieprocesowej, tylko winie w znaczeniu prawa materialnego – o tej winie gdzie się mówi nullum crimen sine culpa w prawie karnym materialnym – to trzeba patrzeć na to od strony negatywnej. W istocie istnieje domniemanie winy w tym znaczeniu, a tylko wyjątkowo przyjmujemy że ktoś w sposób wybaczalny popełnił czyn zabroniony i nie przypiszemy mu winy. Dlaczego tak jest, dlaczego nie można się domagać żeby w każdym przypadku sąd drobiazgowo wykazał od strony pozytywnej że można sprawcy przypisać winę? Co jest założeniem winy, kiedy sensownie w takim znaczeniu, w jakim zwykle używamy tego pojęcia, można się nim posługiwać? Pojęcie winy kojarzy się pejoratywnie – to jest coś, co łączy się z negatywną oceną. Jak mówimy o winie przy jakimś zachowaniu – działaniu bądź zaniechaniu – to znaczy, że streszcza to nasza negatywną ocenę tego co on zrobił, oceniamy to negatywnie. Jeżeli malutkie dziecko strąci ze stołu szklankę to czy użyjemy w stosunku do tego zdarzenia stwierdzenia „dziecko jest winne tego że szklanka się rozbiła”? Nie. A jak to będzie 13-latek? Tak. Jaka jest różnica tutaj? Sama zmiana w świecie jest dokładnie taka sama – była szklanka i się stłukła. Zakładamy, że mamy wpływ na to co robimy, na to co się może wydarzyć. Bez aksjomatu, że człowiek ma wpływ na to jak się zachowuje, nie posługiwalibyśmy się pojęciem winy ani pojęciem nagrody lub kary – one wszystkie zakładają, że człowiek jest istotą do pewnego stopnia wolną. Tam gdzie to domniemanie wolności człowieka według nas zostaje uchylone, obalone, w nadzwyczajnych wypadkach – kiedy mamy do czynienia z osobą, która ze względu na chorobę psychiczną naszym zdaniem nie jest w stanie pokierować swoim postępowaniem – mówimy że ta osoba nie jest wolna w tym co robi, w związku z tym „wybaczamy” jej to co zrobiła, nie przypisujemy jej winy, nie uważamy że to co zrobiła było zawinione. Ale trzeba pamiętać, że podłożem tego wszystkiego jest pojęcie wolności i aksjomat że człowiek jest przynajmniej w pewnym zakresie wolny w tym jak postępuje. Jakby tego nie było to nie byłoby sensu posługiwania się pojęciem winy, a co za tym idzie również kary i nagrody. Tyle gdy chodzi o podstawowe zasady gwarancyjne odpowiedzialności karnej. Będziemy do tego wracać w toku wykładu, to nie jest tylko coś co jest bardzo ogólne, hasła i idee, o czym można zapomnieć gdy chodzi o prawo karne – zaraz gdy chodzi o czas popełnienia czynu zabronionego profesor pokaże nam jak te ogólne założenia rzutują na wykładnię.
CZAS POPEŁNIENIA CZYNU ZABRONIONEGO
Mamy w kodeksie karnym definicję tego terminu, jest to art. 6 §1 Czyn zabroniony uważa się za popełniony w czasie, w którym sprawca działał lub zaniechał działania, do którego był obowiązany. Po co taką definicję ustawodawca do kk wprowadził i dlaczego pojęcie czasu popełnienia czynu zabronionego jest z praktycznego punktu widzenia doniosłe? Wiemy, że może dochodzić do zmian stanu prawnego w zakresie tych przepisów które są relewantne do odpowiedzialności karnej. Musimy zdawać sobie sprawę z tego że to nie zawsze będą tylko przepisy które my uważamy za przepisy karne, które są w kodeksie karnym, to nie zawsze będą przepisy karne jakiś innych ustaw – w wielu wypadkach także przepisy które są przepisami nie-karnymi mają wpływ na zakres odpowiedzialności karnej i muszą być brane pod uwagę przy wydawaniu ocen prawno-karnych. Może się ustawa karna zmienić w czasie, a ponieważ wiemy że jest nullum crimen sine lege previa to może to mieć znaczenie dla odpowiedzialności karnej sprawcy. Co jeszcze? Może to mieć znaczenie dla przedawnienia karalności itd. Dlaczego przyszło komuś do głowy żeby ustanowić definicję legalną pojęcia „czas popełnienia czynu zabronionego”? Jak się ustanawia definicje legalne to na ogół albo po to, żeby zaprojektować jakieś znaczenie danego terminu, odmienne niż przypisuje mu się w języku prawniczym czy w języku dnia codziennego, albo dlatego że jakiś termin – czy to w języku prawniczym czy w powszechnej polszczyźnie – jest terminem wieloznacznym i chce się przesądzić wyraźnie, że w tym jednym konkretnym znaczeniu użyło się go w przepisach w jakieś ustawie. Po pierwsze, można by się zastanawiać czy tam gdzie jakieś zachowanie ma określone konsekwencje, wywołuje jakąś zmianę w świecie która na ogół przesłania znaczenie tego co się zrobiło – na to co się zrobiło patrzymy przez pryzmat tej zmiany (jak mówimy o spowodowaniu śmierci człowieka to kładziemy nacisk na skutek, na konsekwencje). Byłaby w niektórych sytuacjach pokusa żeby za czas popełnienia zabójstwa uważać nie czas, kiedy ktoś rąbnął kogoś siekierą, tylko czas kiedy ofiara poniosła śmierć – w tym przypadku nie byłoby żadnej różnicy, bo śmierć nastąpiłaby praktycznie natychmiast, ale gdyby sprawca oddał strzał z daleka, trafił śmiertelnie ale nie tak żeby śmierć nastąpiła natychmiast i ofiara po 7 dniach zmarłaby w szpitalu na skutek tego postrzału to już by się pojawił problem, zwłaszcza gdyby pomiędzy nastąpiła zmiana ustawy, która zaostrzyłaby odpowiedzialność karną za takie postąpienia. Więc ustawodawca w ten sposób chciał przeciąć wszelkie spekulacje, zdecydował się na to żeby dla czasu popełnienia czynu zabronionego miarodajny był czas zachowania, a nie czas konsekwencji tego zachowania, choćby nawet te konsekwencje były istotne z punktu widzenia realizacji znamion. Czyli również tam gdzie mamy do czynienia z tzw. przestępstwami skutkowymi (skutkowe to takie, kiedy opis czynu zabronionego, to co nazywa się zespołem znamion, obejmuje również opis pewnej konsekwencji zachowania się sprawcy) – art. 6 §1 przesądza o tym – za czas popełnienia takiego przestępstwa uważa się czas w którym sprawca działał lub zaniechał działania do którego był obowiązany, czyli czas zachowania się sprawcy, a nie czas skutku. Po drugie, oczywiście jest i kwestia dalsza – że bywa tak, że mamy do czynienia z takimi zachowaniami wieloaktowymi, składającymi się z kilku warstw – jak ktoś chce zabić to może to zrobić tak, żeby trudniej to było wykryć – może podawać w małych dawkach truciznę, po to żeby skumulowała się w organizmie i po pół roku wywołała skutek śmiertelny. Wtedy mielibyśmy powodowanie śmierci drugiego człowieka w długim czasie, przez pół roku – od momentu podania pierwszej dawki trucizny do momentu podania ostatniej, która doprowadziła do takiej kumulacji, takiego wyniszczenia organizmu, że doszło do śmierci ofiary. Co wtedy? Zdaniem profesora nie musimy tu odwoływać się do konstrukcji art. 12 – do przestępstwa ciągłego – choć jeśli jest taka konstrukcja, to jakbyśmy użyli jej tutaj to nie byłby to błąd, ale ta konstrukcja jest potrzebna na takie przypadki gdzie znamię czasownikowe samo nie objęłoby wielości – mielibyśmy myśl, że należy to traktować jako osobne kawałki. Czasowniki takie jak „powodować” są na tyle pojemne, że obejmują również wielość. Jakby nie było art. 12 to nikomu by nie przyszło do głowy i tak żeby nie traktować tego jako jednego czynu zabronionego – wiedzielibyśmy że to wszystko co robimy jest jednym czynem zabronionym, jednym zabójstwem. W takim przypadku mogłoby być wątpliwe jaki czas uznać za popełnienie przestępstwa – jak podaję ostatnią dawkę trucizny która ostatecznie powoduje śmierć, czy jak zaczynam – czyli podanie pierwszej dawki? Art. 6 §1 nie przesądza tego – bo sprawca działał przy podawaniu każdej dawki. Nielegalne posiadanie broni – polega na utrzymywaniu stanu nielegalnego – człowiek posiada broń nielegalnie przez 3 lata. Realizuje znamiona czynu zabronionego. Co jest czasem popełnienia czynu zabronionego? Skąd wiemy, że „działał” to nie jest koniecznie punkt na osi czasu, a może odcinek? W tym przepisie nie ma nic, co wskazywałoby na to że musi to być punkt. Wyróżnia się kategorię przestępstw jednochwilowych – to takie, gdzie z praktycznego punktu widzenia można to traktować jako jeden moment – o tym przesądzają różne względy. To może być 15 minut duszenia kogoś – w wielu wypadkach to przestępstwo będzie uznane za jednochwilowe. A co jak dusiłbym przez 15 minut, ale dusiłbym przechodząc północ i następnego dnia wchodzi ustawa która zaostrza odpowiedzialność za taki sposób zadawania śmierci to już nie traktowalibyśmy tego przestępstwa jako jednochwilowego, bo mielibyśmy problem ze zmianą ustawy. W art. 6 §1 nie ma nic co by wskazywało, że w każdym wypadku czasem popełnienia czynu zabronionego musi być punkt na osi czasu ze społecznego punktu widzenia. Dlaczego w wielu podręcznikach, m.in. prof. Zolla, pojawia się teza że to za każdym razem jest punkt na osi czasu? Mianowicie, jak wielu autorów analizuje, jest fakt któremu trudno zaprzeczyć – że w wielu wypadkach realizacja znamion jest rozciągła w czasie i nawet przy bardzo pojemnym ujęciu przestępstwa jednochwilowego nie da się tego sprowadzić do jednej chwili. Wtedy mamy brać za podstawę ustalenia popełnienia czasu takiego czynu zabronionego ostatni moment aktywności sprawcy – jeśli to jest przestępstwo z działania; albo ostatni moment kiedy sprawca mógł jeszcze wykonać ciążący na nim obowiązek gdy chodzi o zaniechanie, albo pierwszy moment gdy było to niemożliwe. Skąd ta teza? Jak pojawia się taka teza to ona nie ma żadnego językowego zasadzenia w art. 6 §1. Językowo ten artykuł nie ma nic co by za taką interpretacją przemawiało, a na pewno nic co by ją wymuszało. Pojawia się ta interpretacja wyłącznie ze względów praktycznych, tak jest prościej, bo anuluje się w ten sposób problem zmiany ustawy w czasie popełniania (nie: popełnienia) czynu zabronionego. W ten sposób wszystkie przestępstwa robi się tak naprawdę jednochwilowymi, również te kiedy podawaliśmy truciznę przez pół roku, również te które polegają na kradzieży na raty, wieloma zachowaniami. Tylko trzeba pamiętać, że jest to interpretacja przyjmowana dla wygody. Pytanie, czy wygoda którą zyskujemy jest wygodą dopuszczalną? Czy wolno tak wykładać ten artykuł? Profesor pokaże nam na kolejnym wykładzie że takiej wykładni nie da się bronić z punktu widzenia zasady nullum crimen sine lege previa. Jeśli byśmy założyli taką wykładnię to w iluś wypadkach naruszymy tę zasadę.