-I to wszystko przeze mnie tak?
-No, a przez kogo?
-Osz ty! - krzyknęłam i rzuciłam w niego tym co miałam pod ręką, czyli skorupką od jajka. Ten jednak nie był mi dłużny. Po chwili byłam cała w mące, a wojna rozpętała się na dobre.
Rzucaliśmy się wszystkim co popadnie. Lecz, gdy już miałam wylać na niego ketchup ktoś zadzwonił do drzwi. Cała roześmiania podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Na progu stał…
- Roberto?
- Tak, ja. Nie cieszysz się? – zaśmiał się i podał mi plik kartek.
- Co to jest?
- Zmiana planów. – Uśmiechnął się i chciał wejść do środka, ale zatarasowałam mu drogę.
- Nie tutaj i nie teraz. – mruknęłam i obejrzałam się za siebie, by sprawdzić czy czasami zaraz nie pojawi się koło nas Bartek.
- O co chodzi?
- O to, że…
- O dzień dobry. Kasiu nie mówiłaś, że będziesz mieć gościa.
Usłyszałam głos Bartka. Odwróciłam się i speszona spojrzałam na niego.
- Bo nie miałam mieć. – rzekłam i znacząco spoglądnęłam na mojego pracodawcę.
Widziałam jak z zaciekawieniem przyglądał się Bartkowi. W końcu nie na co dzień spotyka się mężczyznę w domu dziewczyny i na dodatek w takim stroju.
Moje różowe kapcie mocno rzucały się w oczy i mnie i Roberto, ale nie sądziłam, by to komuś przeszkadzało, a zwłaszcza Kurkowi. Z tego co go znam to ma to gdzieś. W końcu ma wielkie poczucie humoru.
- No widzę, że się nie obijasz. To bardzo dobrze, ale pamiętaj co masz zrobić. – mruknął do mnie Roberto i szybko wyszedł, zamykając za sobą drzwi.
Odwróciłam się w stronę Bartka i podeszłam do niego.
-Chyba nie będziesz miała przeze mnie kłopotów, co nie? – spytał się, gdy stanęłam przed nim.
-Nie, no coś ty. – odpowiedziałam i zdjęłam z jego głowy skorupkę od jajka.
-To dobrze, bo już się martwiłem. – Uśmiechnął się i przybliżył swoją twarz do mojej, a następnie przejechał palcem po moim policzku, w celu wyczyszczenia go z mąki, która została mi po naszej „małej” wojnie.
Po chwili poczułam jak delikatnie przysunął się w moją stronę i objął obiema rękami moją twarz.
Widziałam jak jego twarz zbliża się w moją stronę, a jego wzrok błądzi po mojej buzi. W pewnym momencie spojrzał mi prosto w oczy i już nic więcej nie mogłam zrobić.
Te jego spojrzenie było po prostu zabójcze.
Nagle poczułam jego ciepłe wargi na moich. Delikatnie muskał moje usta, jakby bał się, że za chwilę mu ucieknę. Jednak gdy zauważył, że oddaje jego subtelny pocałunek odważył się iść krok dalej. Powoli nasz pocałunek przekształcił się w coś piękniejszego. Jego usta pieściły moje wargi, lecz i ja nie byłam mu dłużna.
Czułam jego dłonie na mojej tali. Gdy tylko dotknął mojej skóry po całym moim ciele przeszły dreszcze.
Poczułam się dziwnie. Tak jakby wszystkie troski i zmartwienia odeszły. Liczyłam się tylko ja i on. Pragnęłam aby ta chwila trwała jak najdłużej. Całowałam się po raz pierwszy w życiu i byłam zawiedziona, że nie robiłam tego wcześniej. Było to bowiem niesamowite uczucie.
Po chwili jednak, pomimo mojej niechęci Bartek odsunął się ode mnie, a ja zatopiłam się w jego lazurowych tęczówkach.
- Dlaczego to zrobiłeś? – wyszeptałam. Byłam w amoku, lecz dobrze wiedziałam, że nie powinniśmy tego robić.
- Mam ci tłumaczyć, dlaczego chłopak całuje dziewczynę? – spytał i splótł nasze dłonie.
- Nie, ale przecież jest Monika…
- Sama mówiłaś, że lepiej będzie jak z nią zerwę.
- Tego nie powiedziałam. – zaprzeczyłam i spojrzałam na nasze dłonie.
- Może i nie, ale to postanowiłem zrobić. Nie będę z kobietą, która mnie zdradza i oszukuje. – rzekł, podniósł nasze dłonie i ucałował moją rękę.
Ja natomiast spuściłam głowę. Zdałam sobie sprawę, że przecież Bartek nie wie kim ja jestem. Że nie pojawiłam się tutaj przypadkiem.
Dopiero teraz doszło do mnie, że nie mogę być z Kurkiem. To nie jest moje zadanie.
Muszę dać z siebie wszystko i zakończyć zlecenie. A to się nie stanie, gdy będę z Bartkiem.
- Bartek… - zaczęłam, lecz w gardle stanęła mi wielka gula, przez co nie mogłam nic powiedzieć. Przełknęłam ślinę i dokończyłam – my nie możemy być razem.
Zauważyłam jego zdziwione spojrzenie, które z czasem zamieniło się w smutek, złość, rozgoryczenie.
- Dlaczego? – spytał załamanym głosem.
- Ty nie wiesz o mnie wszystkiego.
Jego twarz natychmiast się rozjaśniła.
- Przecież z czasem wszystkiego się o sobie dowiemy.
- Nie o to chodzi. Mam pracę jaką mam i niestety w niej nie przewiduje się związków partnerskich.
- Inne dziewczyny z drużyny są w związkach, to dlaczego ty nie możesz być? – Widać było po jego minie, że już powoli nic z tego nie rozumiał.
- Nie chodzi mi tutaj o drużynę, tylko o moją prawdziwą pracę.
- To znaczy?
Przez chwilę zastanawiałam się czy powiedzieć mu czy nie, ale w końcu się odważyłam.
- Bartek ja jestem… - Przerwał mi dźwięk telefonu przyjmującego.
Ten spojrzał na wyświetlacz i wyszeptał:
- Muszę odebrać, to ważne.
Wyszedł do kuchni zostawiając mnie samą w holu.
To chyba jakiś znak. Nie mogę mu powiedzieć. Nie mogę.
Szybko się ubrałam, napisałam krótki list do siatkarza i wyszłam, wcześniej wykładając zapasowe klucze na ławę w salonie.
Szłam powolnym krokiem przez pobliski park i zastanawiałam się co robić.
Jednak nic nie przychodziło do głowy.
Spojrzałam w niebo, które dzisiaj wyglądało o wiele lepiej niż wczoraj i głośno westchnęłam.
Usiadłam się na ławce i zamknęłam oczy, by w spokoju wsłuchać się ćwierkające na drzewie ptaki.
***
Od tamtego dnia minęły trzy miesiące. Dokładnie za tydzień kończył mi się czas na wykonanie zadania, a ja byłam w kropce.
Między mną a Bartkiem nie było zbyt dobrze, ale najgorzej też nie.
Nie odzywaliśmy się do siebie, omijaliśmy się szerokim łukiem, ale czasem zdarzało nam się porozmawiać. Jednak była to rozmowa z przymusu. Tak nam kazano i już.
Ostatnio nie wychodziło mi nic. Kompletnie. Musiałam skupiać się, by nauczyć się kroków, co w przeszłości przychodziło mi z łatwością. Myliłam układy, deptałam koleżanki. Czułam, że od tamtego wydarzenia coś we mnie pękło.
Wiele razy zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam wychodząc wtedy z mieszkania.
Może gdybym została, powiedziałabym Bartkowi wszystko i teraz, zamiast użalać się nad sobą w damskiej szatni, siedziałabym z nim w jego mieszkaniu i zajadałabym się popcornem.
Ale już na to nic nie poradzę. Tak zrobiłam i już tego nie odwrócę.
Z resztą nie tylko ja miałam problemy z koncentracją.
Widziałam na treningach, które miałyśmy razem z siatkarzami, że Kurek nie mógł się skupić. Nie wychodziło mu nic.
Stracił całą swoją pozytywną energię.
Nie wiem, czy to przeze mnie, czy może sprawiła to ta chora sytuacja z Moniką, ale wiem, że i jemu było ciężko.
Z tego co się dowiedziałam od Łukasza, to od razu po treningach jedzie do domu i nie wychodzi stamtąd do następnego treningu. Biedny, stracił całą chęć życia.
W ten czas bardzo zaprzyjaźniłam się z Łukaszem Kadziewiczem.
Nie sądziłam, że może istnieć przyjaźń między chłopakiem a dziewczyną, ale on udowodnił mi, że jednak jest to możliwe.
Z każdą chwilą wiedziałam coraz lepiej, że poczułam coś do przyjmującego, ale sama nie mogłam się do tego przyznać.
Łukasz wiele razy namawiał mnie na rozmowę z siatkarzem, lecz ja jako uparta osoba wciąż odmawiałam.
Raz nawet zdarzyło się, że pokłóciłam się o to ze środkowym.
On stawiał na swoim. Ja na swoim.
Nie rozumiał czemu nie chcę porozmawiać z Bartkiem.
Choć z drugiej strony nie dziwiłam mu się.
Sam nie wiedział czym się zajmuję, więc to było dla niego trudne do zrozumienia.
Łukasz był pierwszą osobą w Bełchatowie, która wiedziała o moim prawdziwym zarobku.
By nie stracić przyjaciela powiedziałam mu to po jednej z naszych kłótni. Dopiero wtedy zrozumiał, o co w tym wszystkim chodzi.
Teraz siedzę w szatni i zastanawiam się nad swoim marnym losem.
Już chciałam wstać i wyjść z pomieszczenia, gdy usłyszałam głos:
- Co ty tutaj jeszcze robisz?