Ostateczne rozwiązanie kwestii palestyńskiej?
Klucz do synajskiego planu Trumpa dla Palestyńczyków
The key to Trump’s Sinai plan for Palestinians
6.07.2018 / United Kingdom
Jonathan Cook – Nazaret, Izrael: Raporty sugerują, że Trump ma przedstawić ogromny program pomocy, ale pod warunkiem, że Palestyńczycy będą pracować w Egipcie w ramach izraelskiego planu "większej Gazy".
Izrael i Ameryka ścigają się z czasem w kwestii Gazy. Ta zagadka jest taka: jak dalej izolować maleńką nadmorską enklawę od świata zewnętrznego i Zachodniego Brzegu - aby sabotować każde niebezpieczeństwo pojawiającego się państwa palestyńskiego - bez wywołania masowego powstania 2 mln Palestyńczyków w Gazie?
W Gazie Izrael nie ma luksusu czasu jaki ma na Zachodnim Brzegu i wschodniej Jerozolimie, dwóch dodatkowych okupowanych przezeń palestyńskich terenów. Tam może dalej zmniejszać palestyńską obecność przy użyciu izraelskiej armii, żydowskich osadników i ostrych ograniczeń w sprawie ruchu Palestyńczyków przejęcia kluczowych zasobów takich jak grunty i woda.
Gaza: obóz śmierci
Kiedy Izrael angażuje się w wyniszczającą wojnę z mieszkańcami Zachodniego Brzegu, podobne, stopniowe podejście w Gazie szybko staje się coraz trudniejsze. ONZ ostrzegła, że enklawa może mieć tylko 2 lata zanim stanie się "nie nadającą się do zamieszkania", jej gospodarka jest w gruzach, a jej zasoby wodne nie nadają się do picia.
Ponad dekada surowej blokady izraelskiej, a także seria ataków militarnych wrzuciły znaczną część Gazy w mroczne wieki. Izrael desperacko potrzebuje rozwiązania, zanim więzienie w Gazie zamieni się w obóz śmierci. A teraz, pod przykrywką "ostatecznego planu pokoju" Donalda Trumpa, Izrael wydaje się być na krawędzi odpowiedzi.
Ostatnie tygodnie obfitowały w doniesienia w izraelskich i arabskich mediach o działaniach Waszyngtonu i Izraela, by naciskać na Egipt o przekazaniu pasa terytorium na północnym Synaju, obok Gazy, na projekty infrastrukturalne mające na celu złagodzenie "kryzysu humanitarnego" enklawy.
Pod koniec ubiegłego miesiąca Hamas, który rządzi Gazą, wysłał delegację do Kairu, aby omówić tę sprawę. Było to tuż po wizycie w Egipcie Jareda Kushnera, zięcia Donalda Trumpa, który nadzoruje plan pokojowy na Bliskim Wschodzie.
Wykorzystanie egipskich obaw
Według doniesień, Trump ma nadzieję, że niedługo odsłoni pakiet - związany z jego pokojowym "interesem stulecia" – który zaangażuje się w budowę elektrowni słonecznej, zakładu odsalania, portu morskiego i lotniska na Synaju, strefy wolnego handlu z 5 obszarami przemysłowymi. Większość finansowania pochodzić będzie od bogatych w ropę krajów Zatoki.
Egipskie źródła dyplomatyczne wydają się potwierdzać te doniesienia. Program ma potencjał pomocy w ulżeniu ogromnego cierpienia w Gazie, gdzie nie ma prądu elektrycznego, czystej wody i swobody poruszania się. Palestyńczycy i Egipcjanie pracowaliby razem w tych projektach, dając desperacko potrzebną pracę. W Gazie bezrobocie młodzieży sięga ponad 60%.
Nie jest jasne, czy Palestyńczycy z Gazy będą zachęcani do mieszkania w pobliżu projektów synajskich w miastach robotniczych migrantów. Izrael bez wątpienia ma nadzieję, że palestyńscy robotnicy stopniowo uczynią Synaj swoim stałym domem.
W
międzyczasie Egipt będzie czerpał korzyści zarówno z ogromnego
zastrzyku kapitału w gospodarce w czasie kryzysu, jak i z nowej
infrastruktury, którą można wykorzystać dla własnej populacji
na niespokojnym półwyspie Synaj.
Warto
zauważyć, że przez 2 lata izraelski minister rządu proponował
podobne projekty infrastrukturalne dla Strefy Gazy na sztucznej
wyspie, która ma powstać na palestyńskich wodach terytorialnych.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu wielokrotnie sprzeciwił się tej
propozycji.
Lokalizacja planu w Egipcie, pod kontrolą Kairu, wiąże egipskie obawy dotyczące bezpieczeństwa w Gazie z Izraelem i służy zabiciu palestyńskiej narodowej sprawy państwowości.
Dekada presji
Ważne jest, aby zrozumieć, że plan Synaju nie jest tylko dowodem życzeniowego myślenia przez niedoświadczoną lub złudną administrację Trumpa. Wszystko wskazuje na to, że od ponad dziesięciolecia cieszy się on silnym poparciem establiszmentu politycznego w Waszyngtonie.
Faktem
jest, że 4 lata temu, kiedy Barack Obama został mocno osadzony w
Białym Domu, Bliskowschodnie Oko nakreśliło przebieg prób
Izraela i USA, by zmusić egipskich przywódców do otwarcia Synaju
dla Palestyńczyków z Gazy.
To była kluczowa izraelska ambicja, ponieważ wyciągała kilka tysięcy osadników z Gazy tzw. wycofaniem się w 2005, a później mówili - fałszywie - że zakończyła się okupacja enklawy.
Waszyngton rzekomo wiedział o tym od 2007, kiedy islamska frakcja Hamasu przejęła kontrolę nad Gazą, obalając ruch Fatah palestyńskiego prezydenta Mahmouda Abasa. To wtedy Izrael, przy wsparciu USA, zintensyfikował blokadę niszczącą gazańską gospodarkę, i uniemożliwiająca dostawy kluczowych towarów.
Palestyńskie państewko
Korzyści z synajskiego planu są oczywiste dla Izraela i Ameryki. Jego skutki:
Stały podział terytorialny między Gazą i Zachodnim Brzegiem, i rozłam ideologiczny między rywalizującymi frakcjami Fatah i Hamasu
Zdegradowałby Gazę z problemu dyplomatycznego do humanitarnego;
Stopniowo doprowadził do ustanowienia de facto palestyńskiego państewka w Synaju i Gazie, w większości poza granicami historycznej Palestyny;
Zachęcił do ostatecznego osiedlenia się potencjalnych milionów palestyńskich uchodźców w Egipcie, pozbawiając ich prawa wg prawa międzynarodowego do powrotu do ich domów – teraz na terenie Izraela;
Osłabienie roszczenia Abbasa i jego Autonomii Palestyńskiej, znajdującej się na Zachodnim Brzegu, do reprezentowania sprawy palestyńskiej i osłabienie ich motywów do zdobycia uznania dla państwowości w ONZ;
I zniesienie potępienia z Izraela, przenosząc odpowiedzialność za represje Palestyńczyków z Gazy na Egipt i cały świat arabski.
Plan "Wielkiej Gazy"
Latem 2014 izraelskie media poinformowały, że z błogosławieństwem Waszyngtonu, izraelscy urzędnicy pracowali nad planem nazwanym "Wielka Gaza", który przyłączyłby enklawę do większego pasa północnego Synaju. Raporty sugerowały, że Izrael zrobił postępy z Kairem w tej sprawie.
Egipscy i palestyńscy urzędnicy publicznie zareagowali na przecieki potępiając plan jako "fabrykację". Ale czy Kair prywatnie popierał go czy nie, to dawało jeszcze jedno potwierdzenie trwającej dekadę strategii Izraela ws. Gazy.
Mniej więcej w tym samym czasie arabski dziennik przeprowadził wywiad z byłym anonimowym urzędnikiem bliskim Hosniemu Mubarakowi, egipskiemu prezydentowi obalonemu w 2011. Powiedział, że Egipt poddaje się zorganizowanemu naciskowi od 2007 żeby przyłączył Gazę do północnego Synaju, kiedy Hamas przejął kontrolę nad enklawą po palestyńskich wyborach.
Pięć lat później, jak mówi to samo źródło, Mohamed Morsi, który kierował krótkotrwałym rządem Bractwa Muzułmańskiego, wysłał delegację do Waszyngtonu, gdzie Amerykanie zaproponowali, żeby "Egipt scedował 1 / 3 Synaju na Gazę w 2-stopniowym procesie rozłożonym na 4-5 lat".
I od 2014, wydaje się, następca Morsiego, gen. Abdel-Fattah al-Sisi, był poddawany podobnemu lobbingowi.
Marchewki i kije
O podejrzeniach, że sam Sisi mógł być bliski kapitulacji 4 lata temu, mówił wtedy sam Abbas. W wywiadzie w egipskiej TV, powiedział, że izraelski plan synajski został "nieszczęśliwie przyjęty przez niektórych tutaj [w Egipcie]. Nie pytaj więcej o tym. My unieważniliśmy to".
Izraelscy nekońscy oklaskiwacze w Waszyngtonie, którzy rzekomo polegali na Mubaraku w 2007, za prezydentury George'a W Busha, teraz wpływają znowu na politykę bliskowschodnią za prezydentury Trumpa.
I choć wydaje się, że Sisi utrzymał swoją postawę w 2014 roku, kolejne dramatyczne zmiany w regionie prawdopodobnie go osłabiły.
Zarówno Abbas, jak i Hamas są bardziej odizolowani niż kiedykolwiek, a sytuacja w Gazie jest bardziej rozpaczliwa. Izrael kultywuje znacznie bliższe więzi z państwami Zatoki, gdy tworzą one wspólną opozycję wobec Iranu. A administracja Trumpa pozbyła się nawet pozoru neutralności w rozwiązywaniu konfliktu izraelsko-palestyńskiego.
W
rzeczywistości, zespół Trumpa na Bliskim Wschodzie pod
przewodnictwem Kushnera od samego początku przyjął tzw.
"zewnętrzny" paradygmat Izraela do zawarcia porozumienia
pokojowego.
Chodzi o to, aby użyć podejścia "marchewki i kija" - mieszanki zachęt finansowych i sankcji karnych - by zmusić Abbasa i Hamas do jeszcze większych ustępstw na rzecz Izraela, które pozbawią sensownych ruchów na rzecz palestyńskiej państwowości. Kluczem do tego pomysłu jest to, że Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie można zwerbować do pomocy Izraelowi w jego wysiłkach zmierzających do zmuszenia palestyńskiego przywódcy do działania.
Egipt, jak pokazują obecne raporty, znalazł się pod podobną presją ze strony Zatoki Perskiej, by scedować terytorium Synaju, by pomóc Trumpowi w jego długo opóźnionym "interesie stulecia".
Zagrożenie Bractwem Muzułmańskim
Sisi i jego generałowie mają dobry powód do niechęci do pomocy. Po przejęciu władzy w rządzie Bractwa Muzułmańskiego Morsiego, zrobili wszystko co możliwe, by zmiażdżyć ruchy islamskie, ale spotkali się z ostrą reakcją na Synaju.
Rządzący Gazą Hamas jest siostrzaną organizacją Bractwa. Egipscy generałowie martwili się, że otwarcie przejścia granicznego w Rafah między Synajem i Gazą mógłby nasilić islamistyczne ataki, które Egipt usiłował powstrzymać. W Kairze są również obawy, że opcja Synaju przeniesie ciężar Gazy na barki Egiptu.
W tym miejscu Trump i Kushner mogą mieć nadzieję, że ich umiejętności w interesach mogą dokonać przełomu.
W
ubiegłym roku pokazała się wrażliwość Egiptu na zachęty
finansowe Zatoki, kiedy rząd Sisi zgodził się sprzedać Arabii
Saudyjskiej 2 strategiczne wyspy na M Czerwonym, Tiran i Sanafir.
Pilnują one wejścia do Zatoki Akaba i kanału Sueskiego.
W zamian Egipt otrzymał miliardy dolarów w pożyczkach i inwestycjach z królestwa, łącznie z na dużą skalę projektami infrastrukturalnymi na Synaju. Izrael rzekomo aprobował ten interes.
Analitycy sugerowali, że przekazanie wysp Arabii Saydyjskiej miało na celu wzmocnienie bezpieczeństwa i współpracy wywiadowczej między Izraelem, Egiptem i Arabi…ą Saudyjską w radzeniu sobie z islamskimi bojownikami na Synaju.
Teraz to wygląda podejrzanie jak preludium do rzekomego plamu synajskiego Trumpa.
Nad głowami Palestyńczyków
W marcu Biały Dom gościł 19 krajów podczas konferencji, której celem było rozważenie nowych pomysłów na rozwiązanie rosnącego kryzysu w Gazie. Oprócz Izraela uczestnikami byli przedstawiciele Egiptu, Jordanii, Arabii Saudyjskiej, Kataru, Bahrajnu, Omanu i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Palestyńczycy zbojkotowali spotkanie.
Zespołowi
Trumpa bardzo spodobał się dokument dostarczony przez Yoava
Mordechaja, izraelskiego generała i kluczowego urzędnika
nadzorującego strategię Izraela na okupowanych terytoriach. Wiele
jego propozycji - dotyczących strefy wolnego handlu i projektów
infrastrukturalnych na Synaju - jest obecnie realizowanych.
W ubiegłym miesiącu Kushner odwiedził Arabię Saudyjską, Katar, Egipt i Jordanię, by wzmocnić poparcie. Zgodnie z wywiadami przeprowadzanymi w dzienniku Israel Hayom, wszystkie 4 państwa arabskie są za planem pokojowym, nawet jeśli oznacza to pominięcie Abbasa.
Jackie Khoury, palestyńska analityk dla izraelskiej gazety Haaretz, tak podsumowała elementy planu Gazy: "Egipt, który ma żywotny interes w uspokojeniu Gazy z powodu wpływu terytorium na Synaj, będzie grał policjanta hamującego Hamas. Arabia Saudyjska, Katar i być może Zjednoczone Emiraty Arabskie zapłacą za projekty, które będą pod auspicjami ONZ".
Starania Izraela o zapewnienie uległości Hamasu mogą być pokazane niedawnymi groźbami dokonania inwazji na Strefę Gazy i podzielenia jej na 2 części, opisane przez izraelskiego weterana dziennikarstwa Rona Ben-Yishai. Stany Zjednoczone podjęły również działania zmierzające do pogłębienia kryzysu w Gazie wstrzymując płatności na rzecz UNRWA, agencji ONZ ds. palestyńskich uchodźców. Większość ludności Gazy to uchodźcy zależni od jałmużny ONZ.
Korzyść dla Hamasu w zgodzie na synajski plan Synaju polega na tym, że w końcu uwolni się od Izraela i Autonomii Palestyńskiej kontrolujących Strefę Gazy. Byłby w stanie lepiej utrzymać swoją władzę, dopóki nie sprowokowałby egipskiego gniewu.
Model pacyfikacji z Oslo
Plany Izraela i Waszyngtonu dla Gazy mają mocne elementy "pacyfikacji gospodarczej" mieściły się w ramach procesu pokojowego w Oslo z końca lat 1990.
Dla Izraela Oslo było cyniczną szansą zniszczenia w większości rolniczej gospodarki Zachodniego Brzegu, od której przez stulecia zależeli Palestyńczycy. Izrael od dawna łakomił się na to terytorium z powodu jego potencjału gospodarczego i powiązań biblijnych.
Setki palestyńskich społeczności na Zachodnim Brzegu polegają na tych ziemiach dla rolnictwa, kojarząc je z historycznymi lokalizacjami poprzez ekonomiczną potrzebę i tradycję. Ale wykorzenienie mieszkańców wiosek - zmuszenie ich do garstki palestyńskich miast i oczyszczenie ziemi dla żydowskich osadników - wymagało alternatywnego modelu gospodarczego.
W
ramach procesu z Oslo, Izrael rozpoczął tworzenie szeregu stref
przemysłowych - opłacanych przez międzynarodowych darczyńców -
w tzw. "strefie brzegowej" między Izraelem a Zachodnim
Brzegiem.
Firmy izraelskie i międzynarodowe miały tam otwierać fabryki, zatrudniając tanią palestyńską siłę roboczą przy minimalnych zabezpieczeniach. Palestyńczycy byliby przekształcani z rolników o silnym przywiązaniem do ich ziem, do zwykłej siły roboczej skoncentrowanej w miastach.
Dodatkową korzyścią dla Izraela było to, że uczyniłoby to Palestyńczyków ostatecznym "prekariatem". Gdyby zaczęli domagać się państwa, czy nawet protestować o prawa, Izrael mógłby po prostu zablokować wejście na tereny przemysłowe, pozwalając na pacyfikowanie ludności głodem.
Nowi strażnicy więzienia
Istnieją wszelkie powody by sądzić, że
jest to obecnie celem inicjatywy Izraela-Trumpa, aby stopniowo
przenosić Palestyńczyków na Synaj dzięki inwestycjom w projekty
infrastrukturalne.
Po bezpiecznym uzgodnieniu interesów obu krajów Izrael może polegać na Egipcie, żeby w jego imieniu pacyfikował Palestyńczyków z Gazy. Zgodnie z takim planem, Kair będzie miał wiele sposobów na dawanie lekcji imigrantom - swojej nowej sile roboczej.
Będzie mógł tymczasowo zamknąć projekty infrastrukturalne, zwalniając pracowników, dopóki nie będzie spokoju. Może zamknąć jedyne przejście graniczne w Rafah między Gazą i Synajem. Może odciąć elektryczność i odsalanie, pozbawiając Gazę prądu i czystej wody.
W
ten sposób Gaza może być trzymana pod kciukiem Izraela, a Izrael
nie będzie ponosił żadnej winy. Egipt stanie się widocznym
strażnikiem więziennym w Gazie, podobnie jak Abbas i jego
Autonomia Palestyńska wznieśli ciężar służenia jako strażnicy
na znacznym obszarze Zachodniego Brzegu.
To jest model Izraela dla Gazy. Wkrótce możemy dowiedzieć się, czy jest ono uznawane przez Egipt i państwa Zatoki Perskiej.
Jonathan Cook – nagradzany brytyjski dziennikarz przebywający w izraelskim Nazarecie od 2001. Jest autorem 3 książek o konflikcie izraelsko-palestyńskim.
http://truepublica.org.uk/united-kingdom/the-key-to-trumps-sinai-plan-for-palestinians/