Derwin Jerzy Myśl o śmierci

Myśl o śmierci


Kolejny upalny sierpniowy dzień przechodził w duszną, parną noc. Przez szeroko otwarte drzwi balkonowe wpływały ledwie wyczuwalne tchnienia powietrza, które –  raczej zapachem nagrzanych traw i kwiatów niż chłodem – odrobinę odświeżały wnętrze pokoju.

Agata i Piotr leżeli obok siebie, okryci prześcieradłem Rozmawiali. Nie wiadomo, czy to bardziej niezwykły temat, czy warunki klimatyczne sprawiały, ze mówili cicho, powoli, z namysłem.

Żyjemy od dzieciństwa ze świadomością nieuchronnej śmierci. Ciekawe, że ta świadomość nas nie obezwładnia, nie przytłacza. Rzadko myślimy o własnej śmierci.

To pewnie zasługa naturalnych mechanizmów obronnych naszego organizmu. Także w części psychicznej. Ewolucja rozwinęła przede wszystkim takie funkcje, które w ostatecznym efekcie służą przekazaniu i rozmnożeniu informacji genetycznej. Jaki sens miałyby rozmyślania o śmierci? Co innego lęk przed śmiercią w chwili zagrożenia Tak, taki strach ma bardzo praktyczne znaczenie, bo sprzyja zachowaniom obronnym. Aha! Jest jeszcze coś, co bardzo ułatwia pogodzenie się z własną śmiertelnością: pewność, że ten los czeka wszystkich. Równość wobec kostuchy. Ogromną pociechą jest świadomość, ze dosięgnie ona także tych, którzy mają ładniejsze kobiety, szybsze samochody i większe mieszkania.

A jednak ludzie wymyślili coś, co w naturze prawie nie występuje. To jest żal, czasem rozpacz po śmierci bliskich osób. Zastanawiam się, czy to jest uczucie bardziej wrodzone, czy tez może kulturowe, nabyte w wyniku wychowania w rodzinie, w społeczności.

Powiedziałaś o żalu, że "w naturze prawie nie występuje". Prawie! Widziałem w telewizji zdjęcia filmowe o słoniu, który nie może się rozstać ze zwłokami zmarłej słonicy. Opowiadał mi kiedyś Ted - to mój dobry kolega szkolny - o psie, który nie mógł przeżyć utraty swego pana i zakończył żywot wkrótce po nim. Nawet jeśli te opowieści są prawdziwe, to takie zdarzenia należą do bardzo wyjątkowych Aby się dowiedzieć, jak jest naprawdę, musielibyśmy się chyba znaleźć w świecie zwierząt... 

Piotr urwał nagle, a Agata zakrzyknęła z przerażeniem.

Piotr! Daj spokój! Nie podsuwaj mu takiej myśli! Czy chciałbyś się obudzić pewnego ranka jako pudelek?! Przecież wiesz, że Grzegorz może nas w każdej chwili wysłać na safari w sercu Afryki, i to bynajmniej nie w charakterze turystów ze strzelbami i kamerami, ale w roli, na przykład, kłapouchych słoni. 

Za późno. Grzegorz już usłyszał. Ale nie martw się, Aguś. Będę cię wielbił także jako fertyczną pudliczkę z kokardką. Albo zgrabna słoniczkę z twarzowymi kłami. Ale, wracając do żalu po zmarłych, skoro nie występuje w naturze, to w takim razie jest to uczucie raczej nabyte poprzez wychowanie. Bardzo małe dzieci nie okazują rozpaczy po śmierci ojca, a nawet matki, bliższej im na co dzień.

Kobiety taką rozpacz okazywały kiedyś wręcz demonstracyjnie; teraz panuje moda na pogrzeby bez łez. Jako kobiecie przykro mi przyznać, że widzę sporo egoizmu w tradycyjnym lamencie matki: "Co ja teraz bez ciebie pocznę, synku mój?! Miałam ciebie jednego!..." Mamuśka nie rozpacza nad synem, który mógłby jeszcze zaznać radości życia. Martwi się o siebie, o swoją niedolę bez synowskiego wsparcia. I dość bezwstydnie deklaruje, że jej rozpacz byłaby mniejsza, gdyby miała tych synów kilku.

Piotr! — ciągnęła Aga po krótkiej chwili, bo Piotr powstrzymał się od komentarza do tej wypowiedzi młodej kobiety. — Piotr, czy... Czy śmierć osoby bardzo bliskiej i bardzo kochanej może być przyjęta bez żalu? I jeszcze krok dalej: czy może być przyjęta z zadowoleniem?

To jest bardzo twarde pytanie. Zastanówmy się... Tak, myślę, że tak. Może nie tyle z zadowoleniem, co...

...Co z ulgą! — Aga wpadła Piotrowi w słowo, widocznie poruszona przykładem, który nasunął się jej samej. — Mimo żalu, niejako obok rozpaczy, nawet matka – tak mi się wydaje w każdym razie – nawet matka może odczuć ulgę, kiedy umrze jej ciężko chore, bardzo cierpiące dziecko.

No właśnie. Można znaleźć sporo łatwiejszych do przyjęcia przykładów. Bezrobotny alkoholik. Czy jego odejście nie będzie dla rodziny ulgą?

Obłożnie chory mąż i ojciec, wymagający bardzo pracochłonnej opieki... — Aga krążyła myślami wokół najbliższych członków rodziny. — Przykro to przyznać, ale udręczona rodzina po pogrzebie i stypie odetchnie jednak z ulgą.

...I pocieszy łatwej, jeżeli ojczulek pozostawi na koncie bankowym jakoweś grosiwo.

To okrutne i cyniczne, co powiedziałeś!

Ale prawdziwe. Słyszałem o synu, który swego ojca, uporczywie trzymającego się życia, a przy tym niechętnego w kwestii sponsorowania synowskich zachcianek, zapytał: "Czy chciałbyś, żebym wzdychał do twojej śmierci?"

Nie do wiary!... Ja słyszałam o sytuacji w pewnym sensie odwrotnej. Człowiek, o którym mówię, mieszkał z dala od swojej starszej siostry. Siostra rozchorowała się ciężko, przewlekle. Podczas spotkania we łzach wyznała bratu, ze już bardzo chciałaby umrzeć. "Jak to? Dlaczego? Przecież możesz wyzdrowieć.. Na pewno wyzdrowiejesz!..." – próbował ją pocieszać. "Wiem, ze myślisz o mnie i martwisz się mną, tam daleko. I nie możesz mi pomóc. Nikt nie może. Przestałbyś się dręczyć..."  –  odpowiedziała siostra...

Piotr! Czy możesz sobie wyobrazić sytuację, w której człowiek komuś bliskiemu życzy śmierci?  Nie z litości dla niego, ale z gniewu, z nienawiści?

Nienawiść do kogoś bliskiego?... Czy to nie sprzeczność? Chyba wiem, co masz na myśli. Para ludzi się kocha, ale w pewnym momencie związek ulega zerwaniu. Nierzadko rodzi się przy tym nienawiść. Bywa, że nienawiść obraca się nawet w czyn – w zabójstwo. To są jednak bardzo wyjątkowe wypadki. Czy warto nad nimi się zastanawiać?

Może warto zastanowić się nad przyczynami takiej nienawiści. Porzucona kobieta może czuć się skrzywdzona. Z poczucia krzywdy może wykluć się nienawiść, pragnienie zemsty rodzące niskie postępki.

Co znaczy "porzucona kobieta"? W tym określeniu tkwi tradycja, przekonanie, że kobieta wchodząca w dobrowolny przecież związek z mężczyzną coś mu daje, coś traci, coś jej się należy. "Kiedy byłam młoda, ładna i zdrowa, to mnie chciał, a teraz mnie zostawia..." To jest ta logika.

Czy to błędna logika? Czy taka kobieta nie ma prawa czuć się wykorzystana, oszukana?

O oszustwie można mówić, jeżeli związek ma być kontraktem handlowym. W związku dwojga ludzi wolałbym widzieć sposób na wspólne poszukiwanie szczęścia. Nie ma sensu podtrzymywania związku, kiedy już nie ma w nim szansy na osiąganie tego celu. Poza tym, to w męskim umyśle częściej lęgną się mordercze zamiary. Kobieta mimo całej nienawiści woli, aby "on" pozostał przy życiu i cierpiał; no i płacił, płacił, płacił... To kobieca mściwość i pazerność doprowadza go do ostateczności.  Mężczyzna pragnie się wyzwolić z pęt, bez dramatu i tragicznych gestów. 

Mocne słowa! Stawiasz wolność nad obowiązkiem. Rozumiem ten punkt widzenia, ale przekonana nie jestem... chociaż... — ciągnęła po chwilowym namyśle — muszę przyznać, że jeżeli dla jednej ze stron – to przecież może być także mężczyzna – krzywdą jest rozstanie, to dla drugiej mogą nią być pęta wypalonego, przegranego związku.

Dyskusja z tobą jest rozkoszą, miła moja. Odpłacę ci, przyznając, że w aktualnych jeszcze stosunkach społecznych związek płci ma także charakter umowy społecznej. Stado ludzkie jest tak urządzone, że kobieta szuka w małżeństwie materialnego zabezpieczenia dla siebie i dla swojej funkcji macierzyńskiej.

Zamilkli. Firany przy drzwiach poruszyły się Z balkonu wpadł lekki podmuch. Gdzieś daleko niebo rozbłysło bezgłośną błyskawicą. Aga przysunęła się do Piotra i wtuliła w niego plecami.

Ciekawe, że – mimo instynktu życia – ludzi jednak nie poraża świadomość jego całkowitego zgaśnięcia z chwila śmierci. Potrafią z tą świadomością żyć tak, jakby nie mieli umrzeć nigdy. —  Agata powróciła do swojej  wcześniejszej myśli.

A jednak myślą o tym i obawiają się końca. Próbują nawet jakoś się pocieszyć. Z tego lęku wyrastają i żerują na nim wierzenia i religie obiecujące żywot wieczny w innym świecie Ze śmierci nieźle sobie żyją szamani i zakłady pogrzebowe.

Wiara w dalszy ciąg nie jest zbyt głęboka. Ale już brak pewności prowadzi do pewnych zachowań – takich "na wszelki wypadek". Handlarze zbawieniem i z tych zachowań potrafią wiele skorzystać w swoim życiu doczesnym. Ciekawe, czy sami choć trochę wierzą w życie pozagrobowe i w swoje możliwości wpływania na nie?...

Pewnie trochę wierzą. Ale to jest wiara wyuczona i wmówiona, wiara w swoje kompetencje zawodowe. Z taką wiarą łatwiej im ludzi oszukiwać i naciągać.

Z braku pewności rodzi się ciekawość. Piotr, czy odczuwasz coś w rodzaju ciekawości śmierci?

Wiemy oboje, że nie istnieje żadne życie po śmierci. Znam odpowiedź na pytanie, gdzie znajdzie się nasza świadomość, albo tak zwana dusza: dokładnie tam, gdzie przebywała przed naszym urodzeniem, czyli w całkowitym niebycie. Ale ciekawi mnie ten próg, sam proces zamierania świadomości. Dlatego pytam ludzi, którzy byli poddawani narkozie, jak tam jest, po drugiej stronie?

I co? Ja też nie byłam jeszcze pod narkozą. Tylko słabo mi się kiedyś zrobiło.

Tam nie ma nic. Ani ciemności, ani jasności, ani żadnego unoszenia się. Po prostu nicość. Jedyne, co sobie uświadamiają, to powrót do świadomości, przebudzenie. To taki sen bez snów. Niewiele o nim wiemy, bo rzadko się zdarza, no i właśnie nie pozostawia absolutnie żadnych wspomnień ani wrażeń.

Rozbłyski na niebie zbliżyły się i przybrały na intensywności, ale wciąż jeszcze nie docierał żaden odgłos grzmotów. Aga przywarła mocniej do Piotra. Nie bała się burzy w jakiś irracjonalny sposób, czuła się jednak znacznie bezpieczniej w objęciach swego mężczyzny.

Miała na sobie milanezowa koszulkę, dzięki której w upalne noce ich ciała nie kleiły się, a dotyk przez gładką tkaninę jedwabiu sprawiał dodatkową przyjemność.

Piotr nie pominął okazji. Objął Agę w pół i po chwili jego dłoń wypełniły niewielkie, jędrne piersi dziewczyny. Gładził je i obdzielał obie, na zmianę, delikatnymi, a przy tym mocnymi pieszczotliwymi uściskami.

W pamięci Agi ożyło wspomnienie jednej z tysiąca podobnych sytuacji, a jednak jedynej i niepowtarzalnej – tej, kiedy to w burzliwą noc, po szaleńczej żegludze przy świetle błyskawic, układali się do snu w opuszczonej szopie na bezludnej wysepce na Jezioraku *).

Musiał nadejść i nastąpił moment, kiedy dłoń Piotra opuściła piersi i powędrowała w dół. Dziewczyna lekko uniosła biodra, co oznaczało przyzwolenie i zachętę do uniesienia koszulki. Kiedy jednak ręka chłopca skierowała się w stron łona, Aga przeniosła ja z powrotem ku piersiom. Bezzwłocznie jednak sięgnęła za siebie i tę część Piotra, która już od dłuższej chwili ją uwierała, ostrożnie wsunęła w gładką i przytulną kryjówkę swego ciała.

Wymowa znanych gestów była dla Piotra zrozumiała.

Ja nie jestem w nastroju wielkiego podniecenia. Ale weź mnie sobie, nie oglądaj się na mnie i oddaj się całkowicie własnemu przeżyciu.

Piotr skorzystał z zaproszenia bez ceremonii i skrupułów, bo wiedział, że dziewczyna będzie szczęśliwa, ofiarowując mu niejako bezinteresownie chwilę niczym nie zmąconej rozkoszy.

Agata słyszała, jak oddech leżącego obok niej chłopca staje się z wolna spokojniejszy. Nie zdobyła się jednak na to, aby pozwolić mu pogrążyć się w spokojnym, głębokim śnie, który po uniesieniu zmysłowym jest dla mężczyzny niemal równie słodki jak owo uniesienie.

Piotr! — odezwała się cicho. — Piotr, śpisz już?

Tak, śpię. A a co? — wymamrotał z trudem.

Piotr, powiedz mi... Kiedyś i my umrzemy. I jeżeli nie spotka nas szczęście wspólnej nagłej śmierci w jakimś wypadku, to ktoś będzie musiał odejść pierwszy. Kto z nas powinien zrobić pierwszy krok? Jak byś wolał?

Piotr wyplątał się z pajęczyny senności. Pytanie zaskoczyło go i potrzebował chwili namysłu. Nie chciał go zbyć zdawkowym: "dziewczyno, co ci przychodzi do głowy!"

Aguś, gdybym mógł i musiał wybierać, to chciałbym... wołałbym, abyś to ty... ty była pierwsza.

Wiedziałam... to znaczy miałam nadzieję, że tak odpowiesz. Ale powiedz mi jeszcze, dlaczego?...

Piotr postanowił rozładować atmosferę trudnej rozmowy.

Dlaczego?... Są dwa powody; jeden bardzo poważny, drugi jakby bardziej... brak mi słowa; taki bardziej życiowy. Od którego zacząć?

Życiowy powód? W związku ze śmiercią? Zaciekawiasz mnie; zacznij od niego!

Czy pamiętasz, że ja już raz umarłem? I pamiętasz, co zrobiłaś w kwadrans po moim pogrzebie? Zdradziłaś mnie! Z Janem, z moim przyjacielem! Na cmentarzu! Nie chciałbym po raz drugi przeżyć czegoś podobnego. Jeśli moje pośmiertne męki zazdrości można nazwać przeżyciem.

Piotr! Jesteś okrutny potwór bez strzępka serca! Przecież wiesz, że to był nasz wspólny koszmarny sen, zmora, songe macabre **)!

Wiem. Ale sny się czasem sprawdzają. Wołałbym nie ryzykować i dlatego, moja pani, ustępuję ci pierwszeństwa również we wrotach do wieczności.

Skorzystam! I to pewnie wkrótce już, żeby nie żyć dalej w towarzystwie takiego cynicznego, wyrachowanego samoluba. Ale zanim cię opuszczę na zawsze, posłucham jeszcze tej drugiej odpowiedzi. Mów!

Piotr natychmiast spoważniał Otoczył Agę ramieniem i przygarnął do siebie.

Aginko, wiem, jak bardzo mnie kochasz i jak bardzo byś cierpiała, gdybym musiał cię opuścić...

I wolałbyś to cierpienie wziąć na siebie! A śmierć prawdopodobnie nie boli; no może chwilkę tylko. Piotr...

Aga zamilkła. Czuła, że rozumieją się i nie potrzebują więcej słów w tej sprawie. 

Burza rozszalała się na dobre. Błyskawice smagały niebo z sykiem i niemal równoczesnym suchym trzaskiem potężnych grzmotów. Ciekawe, że zupełnie bliski piorun wydaje się cichszy od nieco dalszego. Silne podmuchy wdzierały się do pokoju i szarpały zasłonami. Piotr wstał i zamknął drzwi balkonowe. Spojrzał na dziewczynę. Zrozumiała nieme pytanie. 

Tak, dobrze; zostaw okno uchylone.

Sypiali przy otwartym oknie nawet w zimie i lubili – szczególnie Piotr – kontakt z odgłosami zewnętrznego świata Kiedy wrócił do lóżka, Aga oplotła chłopca ramionami i przywarła do niego całym ciałem.

Piotr, nie daruję ci tej nocy! — wyszeptała mu prosto do ucha cytat z piosenki, a Piotr zrozumiał jego wieloznaczność w danej sytuacji.

Cicho, wiem... — odpowiedział cytatem z innej półki i westchnął z udaną rezygnacją, przygarniając Agę do siebie.

Upłynęło sporo czasu, zanim zasnęli i bynajmniej nie hałas burzy przeszkadzał im w uśnięciu.

 

*) Mowa o wakacyjnych przygodach opowiedzianych w nowelce pt. Żywioły.
**) Aluzja do sceny z makabreski "Songe macabre" (koszmarny sen)




















W sierpniu 2001


4




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Myśl o śmierci i jej wskazówki, S E N T E N C J E, Sentencje
Derwin Jerzy Więzy
Derwin Jerzy Wibracje
Derwin Jerzy Pętle
Derwin Jerzy Songe macabre
Derwin Jerzy Lody
Derwin Jerzy Ogień
Edigey Jerzy Nagła śmierć kibica
Edigey Jerzy Nagla smierc kibica
MYŚL O ŚMIERCI
Derwin Jerzy Żywioły
Derwin Jerzy Sanki
Cichowicz, Godzimirski Antropologia śmierci Myśl francuska str 227 284
Jerzy Edigey Nagła śmierć kibica POPRAWIONY(1)
Edigey Jerzy Śmierć czeka przed oknem
Jerzy Edigey Nagła śmierć kibica
Cichowicz, Godzimirski Antropologia śmierci Myśl francuska str 227 284
Parfiniewicz Jerzy Śmierć nadjechała fiatem
Parfiniewicz Jerzy Śmierć nadjechała fiatem

więcej podobnych podstron