Narzekania zapatrzonej w gwiazdy idiotki 11


Część XI

Czwartek, 3 października, 1991

Komnaty Sypialne

8:03

Po długich rozważaniach postanowiłam zmienić moje życie.

... Tak właściwie, to pomysł naszedł mnie przypadkiem, na skutek żalu i desperacji po zawstydzającym
incydencie
na
oczach
Bogu
ducha
winnych
pierwszorocznych
Gryfonów.

Ale czy to ma znaczenie?

Ależ skąd.

Od teraz zaczną się zmiany. Obudziłam się dzisiaj czując się inaczej. Natchniona. I trochę głodna, niedużo jadłam zeszłej nocy, w związku z byciem pośmiewiskiem moich drogich kolegów z grona pedagogicznego.

Ale to nieważne.

Nowa Auriga Sinistra nie rozwodzi się nad tak trywialnymi sprawami.

Och, nie.

... Pewnie powinnam was przedstawić.

... nie, zaraz, niechtoszlag.

Nie rozmawiam już z notatnikiem jakby to była żywa osoba.

Słusznie.


8:06

To będzie trudniejsze niż myślałam.


8:07

Dziesięć Łatwych Kroków Do Zostania Mniej Żałosną Osobą:

1. Zacznij poprawnie wymawiać swoje imię.

... Boże, na papierze to wygląda jeszcze żałośniej. Ale to nie moja wina, że źle wymawiam własne imię! O nie. To zdecydowanie wina mojej matki. Widzicie, ona była przekonana, że nadanie mi imienia związanego z astronomią to cudowny pomysł, bo mój ojciec był astronomem, a jego nazwisko było związane z astronomią. To już wystarczająco astronomicznie, jak dla mnie. Ale nie. Mama wybrała "Auriga" i uparła się, że muszę być tak nazwana, chociaż to imię jest tak naprawdę męskie.

I na dodatek wymawia je "Aur
i
ga", z "i" w środku, a powinno być "Aur
aj
ga". A tata był dupkiem i uważał, że to słodkie, więc jej nie poprawiał.

Trudno się dziwić, że kiedy poznałam Severusa Snapeła on uśmiechnął się ironicznie
nie mogłam wtedy wiedzieć, że to był pierwszy uśmieszek z wielu
i powiedział tym zimnym, groźnym i nieatrakcyjnym tonem, którego używa odkąd skończył jedenaście lat, "Czy tego się nie wymawia "Aur
aj
ga?"

Nie wiem jak to się dzieje, że ten mężczyzna zawsze powoduje, że czuję się jak kompletna idiotka. Przecież to z niego ciągle się nabijano w szkole, a ja byłam względnie ignorowana. A teraz... ugh.

...co prowadzi do numeru dwa.

2. Nie pozwól nikomu sprawić, że czujesz się jak kompletna idiotka.

Bo nie jestem kompletną idiotką. Wiem o tym. To znaczy, tak, są momenty, w których niezupełnie powalam intelektem. Ale byłam w Ravenclawie! Jestem mądra, do diabła! Jak mi nie wierzycie, to spytajcie przeklętej Tiary Przydziału! Właśnie. Dokładnie tak. I...

Przestanę zachowywać się tak strasznie defensywnie. Naprawdę.


3. Za wszelką cenę unikaj kompromitujących sytuacji.

Nowa Aurajga Sinistra nie zostanie uwieczniona jako ladacznica w Historii Hogwartu

Nowa Aurajga Sinistra ma klasę i jest wyrafinowana.

4. Nie próbuj uwodzić kolegów z klasy.

Bo to nie działa.

A poza tym żaden nie jest odpowiednim obiektem do uwodzenia.

5. Przestań traktować Słabotka jak byłego chłopaka, a zacznij jak skrzata domowego. Bo on jest skrzatem domowym, wiecie.

6. Stań się bardziej oczytana. Jako nauczycielka
i była Krukonka
powinnaś być przygotowana do konwersacji o współczesnej literaturze. Dzięki czemu sytuacje jak ta, w której Minerwa nawiązała do Pani Dalloway autorstwa Virginii Wolf, a ja myślałam, że mówi o matce jednego z uczniów, nie będą więcej miały miejsca.

7. Bądź miła dla wszystkich w pracy. Oprócz Snapeła.

...no dobrze, nawet dla Snapeła.

8. Nie bój się odpowiednio karać uczniów, kiedy źle się zachowują. Nie wpadaj w pełen współczucia płacz, kiedy Puchonka jest smutna, bo Ślizgon śmiał się z jej włosów, a ona odpowiedziała zaklęciem, które obrzuciło go krowimi plackami.

9. Zrób coś z bałaganem na swojej głowie.

I wreszcie...

10. Nie zbaczaj w jakiekolwiek rozważania o Severusie Snapełie
ani te pełne nienawiści, ani te, ekhm, balansujące na granicy zauroczenia. On jest po prostu jednym z kolegów z pracy i jest ci obojętny. Słowo "drań" od tej chwili znika z twojego słownika.

To zadziała. Jestem o tym przekonana. Żegnaj Aurigo, ladacznico Hogwartu. Witaj Aurajgo J. Sinistro, kompetentna, zdystansowana i seksowna nauczycielko Astronomii.


8:16

To na pewno nie zadziała.


Komnaty Sypialne

11:25

Buahaha! To jest genialne! Doprowadzam Snapeła do szaleństwa moim nowym kompetentnym, zdystansowanym i seksownym wizerunkiem.

Tak, wiem, teoretycznie mamy już nie wspominać o Snapełie, ale tylko opowiem o moim słodkim zwycięstwie, dobrze?

Dzisiaj rano podszedł do mnie w ten złośliwy sposób, jak przerośnięty nietoperzy potwór (właściwie to było całkiem seksowne. Nie! Stop!... ekhm), gotowy zamienić moje życie w piekło. "Aurigo, zaprawdę, doceniam twoje... wizyty" powiedział, uśmiechając się ironicznie "radziłbym jednak nigdy więcej nie przerywać moich lekcji, jeśli nie chcesz umrzeć w tajemniczych okolicznościach zaraz po tym, jak wypijesz sok z dyni."

Na co odpowiedziałam: "Oczywiście, profesorze.", z miłym (ale zdystansowanym) uśmiechem.

Och, wyraz jego twarzy. Zmyłam mu ten uśmieszek z twarzy, a on po prostu... gapił się na mnie, jakby nigdy nie słyszał nic bardziej oszałamiającego.

"Coś jeszcze?" spytałam lekko.

A on dalej się gapił, i odpowiedział, zmieszany: "Ja... Auriga, co... profesor... ty... drwiący uśmiech... nie. Żegnam."

Powiedział "drwiący uśmiech". Nie uśmiechnął się drwiąco, tylko... powiedział to.

On jest nieuleczalnie inny.

A ja pierwszy raz w życiu poczułam, że kontroluję sytuację. Nie wiem, jakim zaklęciem mnie opętał, ale to już przeszłość. Ha!

I tym radosnym akcentem zakończę mój zwycięski wpis. A w następnym na pewno nie będzie już ani śladu paplaniny o Snapełie. Naprawdę. On już dla mnie nie istnieje.


Komnaty Sypialne

12:05

Dobry Boże, ja go kocham.

Jestem w szoku. Nigdy bym nie pomyślała, że tak po prostu wejdę do Wielkiej Sali i... ale... on jest taki uroczy i mądry i idealny.

Ach.

Po tych bzdurach ze Snapełem jest cudownie tak po prostu zanurzyć się w miłości. Cierpienia były tego warte, bez wątpienia.

Tak, to wiadomość oficjalna.

Jestem zakochana w Algernonie Brightmannie.


12:08

Domyślam się, że powinnam powiedzieć o tym coś więcej?

Zatem, zwyczajnie weszłam do Wielkiej Sali na obiad, a on tam był. Jest przyjacielem Dumbledoreła i jest bogaty. Jego rodzina posiada sieć Gladrag, a on przyjechał na trochę, żeby omówić z Dumbledorełem nowe projekty szat dla graczy quidditcha, które rozważa Dumbledore. Naprawdę, takie szczegóły nie mają znaczenia.

Sedno sprawy: on zwyczajnie siedział i rozmawiał z Dumbledore'em, a ja byłam trochę zmieszana, ale nic nie powiedziałam. Po prostu wślizgnęłam się na miejsce pomiędzy nim i Snapełem, a wtedy...

On powiedział do mnie "Cześć".

Wiem, że to samo w sobie nie jest aż takie cudowne. Wierzcie albo nie, ale już nie raz słyszałam "cześć".

Więc odpowiedziałam "Cześć", cały czas starając się pamiętać, że jestem Aurajga J. Sinistra, kompetentna, zdystansowana i seksowna nauczycielka Astronomii. A on, zamiast odwrócić się do Dumbledoreła, kontynuował rozmowę ze mną. To była najpiękniejsza rozmowa w moim życiu, a wyglądała mniej więcej tak:

On: "Cześć."

Ja: (przedłużona pauza, staram się pamiętać, że jestem kompetentna, zdystansowana i seksowna) "... O, ekhm, cześć."

On: "Algernon Brightmann, a ty?"

Ja: "Aurajga Sinistra."

(Naprawdę, powinnam dostać dodatkowe punkty za poprawne wymówienie imienia.)

On: "Jestem zauroczony, panno Sinistra."

Snape, siedzący po mojej drugiej stronie: nagły atak kaszlu.

Ja: (przez chwilę chichotałam, zanim nie przypomniałam sobie kompetencji, opanowania, etc.) "Bardzo mi miło cię poznać."

On: "I ciebie również. Zakładam, że uczysz tutaj?"

Ja: "Tak, Astronomii."

On: "Ach, mój ulubiony przedmiot. Uwielbiam gwiazdy. Niebo nocą jest tak niesamowicie romantyczne."

Ja: "Ja też zawsze tak myślałam."

On: "Marzę, żeby czasami przychodzić na twoje lekcje. Gdybyś była moją nauczycielką, bardziej bym uważał na lekcjach, kiedy byłem uczniem." (I uśmiech, który sprawił, że zmiękły mi kolana, serce stopniało a puls przyśpieszył, nieomal zsunęłam się zemdlona z krzesła.)

Ja: "Będziesz mile widziany."

On: "Na pewno przyjdę."

I wtedy nastąpiła ta cudowna pauza, kiedy uśmiechaliśmy się do siebie, co było bardzo przydatne, bo zdążyłam w myślach zaprojektować suknie dla druhen.

On: "Zatem, Aurajgo - "

Snape: "Widzę, że musisz jeszcze poćwiczyć wymowę jej imienia, Brightmann."

W tym miejscu po mojej głowie krążyły opanowane i dojrzałe myśli, takie jak: "Spadaj i udław się własnym jadem, ty zamieszkały w lochach kretynie
draniu
dupku
draniu. "

Zdecydowanie powinnam też dostać punkty za niewymówienie tego na głos.

On: "Naprawdę? (w moją stronę) Przepraszam - jeśli źle wymówiłem
"

Ja: "Nie! Wcale nie."

On: "Zatem w porządku, (do Snapeła) myślałem, że to się wymawia Aurajga."

Snape (wściekły
to niesamowite, że wyszliśmy stamtąd żywi. Poważnie, facet jest nienormalny.) "Nie. Jeśli mówisz o konstelacji Auriga, która należy do zbioru Sinistra, to wymawia się Aur
aj
ga. Jakkolwiek, jeśli mówisz o zapatrzonej w gwiazdy, nieprzyjaznej i generalnie nieudolnej nauczycielce Astronomii, to jednak Aur
i
ga."

I spojrzał na mnie swoim wzrokiem, który powodował, że przeszły mnie ciarki.

... och, nie w tym sensie.

Chyba nie.

To znaczy, na pewno nie w tym! To było po prostu... intensywne. I trochę przerażające, naprawdę. Bardzo przerażające. Tylko przerażające, nic więcej. Grrr. Nienawidzę Snapeła, drań.

I wtedy skinął głową i wyszedł, pewnie do lochów, żeby natłuścić włosy czy cokolwiek sprawia mu przyjemność.

Algernon spojrzał na mnie wyraźnie zdezorientowany.

I bardzo, bardzo atrakcyjny.

Ach.

Ekhm, jakkolwiek. Zatem, naturalnie, czułam się, jakbym była mu winna jakieś wyjaśnienie, jako że to nigdy nie jest przyjemne, jeśli Snape funduje wam psychotyczny mini
atak. Świetnie to rozumiem.

Więc powiedziałam pierwszą rzecz jaka mi się nasunęła, czyli akurat: "Severus Snape. Jest mistrzem eliksirów i jest trochę... ekhm.... wrażliwy."

"Wrażliwy" powtórzył Algernon, wyraźnie zmieszany.

"Och, tak." Powiedziałam smutno kiwając głową. "Widzisz, byliśmy kiedyś razem, jeśli wiesz, co mam na myśli. Ale on był strasznie męczący ze swoją obsesją, więc zerwałam."

"Naprawdę?"

"Tak, dwa lata temu."

"Naprawdę?"

"Tak, tak." Powiedziałam tragicznym głosem. "On ciężko przeżywa to rozstanie. Ciągle mi mówi, że jestem jego pokrewną duszą, miłością jego życia... a ja oczywiście czuję się okropnie łamiąc mu serce, ale wiem, że do miłości nie można zmuszać."

"Oczywiście, że nie." Powiedział Algernon, patrząc w stronę drzwi, gdzie przed chwilą zniknął Snape. "Biedny..."

Pokiwałam głową. "Staram się być dla niego miła, jak go spotykam. Nie potrzeba go dodatkowo męczyć, po tym wszystkim, co przeszedł z mojego powodu..."

"To miło z twojej strony" powiedział i obdarzył mnie jednym z tych uśmiechów, tylko że tym razem to było tak rozbrajające, że chwyciłam się stołu żeby nie zsunąć się na podłogę. "Zatem wygląda na to, że jesteś typem łamaczki serc."

I wtedy moje piękne marzenia o sukniach druhen i idealnym bukiecie (Właśnie rozważałam kombinację białych i różowych róż
teraz rozważam raczej białe i czerwone, no i oczywiście trochę konwalii) umarły.

"Nie, nie, wcale nie... tylko ten jeden raz."

"Zamierzam sam się przekonać." Powiedział z tym swoim... och, on jest taki idealny. Taki przystojny. Ma ciepłe, brązowe oczy, które tak niesamowicie się błyszczą i... ooooooch.


12:22

Nie zwracajcie na mnie uwagi.

Tak tylko, uh, spadłam z łóżka.

Niechtoszlag.


12:23

Ech. Jakkolwiek.

I wtedy Dumbledore go zawołał, bo chciał go przedstawić profesorowi Flitwickowi i Victorii, więc on powiedział: "To była przyjemność móc cię poznać, Aurigo."

Zdołałam dojść do siebie i odpowiedzieć: "Ciebie również."

I wtedy on pocałował mnie w rękę. Pocałował mnie w rękę! Pocałował mnie w rękę, pocałował mnie w rękę. Już nigdy jej nie umyję. Tylko że jak później nadal cały czas się na niego gapiłam to wylałam na siebie sok z dyni i musiałam jednak umyć ręce
ale ten jeden raz się nie liczy. Ach.

"Nie będziesz miała nic przeciwko, jeśli dzisiaj przyjdę na twoją lekcję?"

Powiedziałam mu, że nie, on uśmiechnął się jeszcze raz i odszedł. I właśnie wtedy wylałam na siebie sok z dyni.

Ale pomijając tę ostatnią część - och, to była najbardziej romantyczna rzecz, jaka mi się w życiu przydarzyła. To przeznaczenie. Zapisane w gwiazdach.

Moment. Wymażcie to. Nie zapisane w gwiazdach, bo zapisane w gwiazdach nigdy nie wychodzi.

To na pewno będzie milion razy lepsze.

Zdecydowałam się na białe i żółte róże.

... a może róże są zbyt oficjalne? Może raczej stokrotki? Zawsze lubiłam stokrotki. Albo goździki...

Oczywiście, nie mogę jeszcze planować ślubu szczegółowo. Jest kilka problemów. Po pierwsze, jeśli Snape dowie się o tym, ekhm, kłamstewku, które powiedziałam o nim pod wpływem impulsu, (naprawdę nie wiem czemu to była pierwsza rzecz, o jakiej pomyślałam
pewnie jesteście przekonani, że jestem w nim podświadomie zakochana. A oczywiście nie jestem. Ponieważ jestem świadomie zakochana w... Algernonie. Ech.) to będę cierpieć niewyobrażalne męczarnie. I, przede wszystkim


W co ja się dzisiaj ubiorę??

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Narzekania zapatrzonej w gwiazdy idiotki 
Narzekania zapatrzonej w gwiazdy idiotki 3
Narzekania zapatrzonej w gwiazdy idiotki 7
Narzekania zapatrzonej w gwiazdy idiotki 
Narzekania zapatrzonej w gwiazdy idiotki 5
Narzekania zapatrzonej w gwiazdy idiotki 4
Narzekania zapatrzonej w gwiazdy idiotki 2
Narzekania zapatrzonej w gwiazdy idiotki !
Narzekania zapatrzonej w gwiazdy idiotki 9
Narzekania zapatrzonej w gwiazdy idiotki 8
Narzekania zapatrzonej w gwiazdy idiotki 
Narzekania zapatrzonej w gwiazdy idiotki
Narzekania zapatrzonej w gwiazdy idiotki 6
Narzekania zapatrzonej w gwiazdy idiotki 
Narzekania zapatrzonej w gwiazdy idiotki 
Narzekania zapatrzonej w gwiazdy idiotki 
Narzekania zapatrzonej w gwiazdy idiotki 1
Narzekania zapatrzonej w gwiazdy idiotki 
Narzekania zapatrzonej w gwiazdy idiotki 

więcej podobnych podstron