A
lud
szedł przez rzekę, naprzeciwko Jergchowi, a kapłani,
którzy
nieśli skrzynię przymierza Pańskiego, stali na su
chej
ziemi w
środku Jordanu.
Ks.
Joz. 3, 17.
Przeprawa
przez Jordan.
zwolna ziścić się miały
pragnienia Izraelowe.
Naprzód! Do Kanaan! To
hasło biegło od namiotu
do
namiotu,
z ust
do
ust, a oto pokolenie za poko
leniem powstaje
i wyrusza. Już słychać Jordanu
szumy, już ziemia obiecana
otwiera swe podwoje. I kładzie
się wtedy na lud uszczęśliwiony
owo
uczucie
zgrozy, które
przejmuje człowieka, gdy
ogląda złotą nić, z której Opatrzność
przędzie życia
jego losy!
Zgroza przechodzi jednak w dzięki
i uwielbienie, a Jordanu hyże fale unoszą z sobą hen daleko
głośne
śpiewy
radości.
Było
to
w
porze wiosennej. Ciepły wietrzyk stopiwszy
śnieg
na górach, napełnił wodami aż po brzegi
łożysko Jordanu.
Niebaczni
Kanaanici pozostawili brzegi
rwiącego potoku bez
żadnego
nadzoru. Tymczasem od strony Setim podążał Jozue
ze
swojemi zastępami ku brzegom
szumiącej rzeki i pozostał
tam
trzy
dni. Następnie kazał w całym obozie obwołać takie
hasło:
„Skoro tylko ujrzycie arkę przymierza Pańskiego i ka
płanów
z pokolenia Lewi niosących ją, powstaniecie
i wy
i
pójdziecie za nimi. Między wami a arką niech będzie odstęp
dwóch tysięcy łokci.
Strzeżcie
się, abyście bliżej nie
przyszli.
A
teraz uświęcajcie
się, bo jutro Pan
uczyni między wami cuda!“
Zaświtał poranek
dnia
nowego. Jozue wydał rozkazy,
a
oto arka przymierza, niesiona przez kapłanów,
skierowała
się przed ludem
ku Jordanowi. Zaledwie
najpierwsi
stopą swą
wkroczyli do wody, gdy przed ludem głośny szum napełnia
powietrze,
nurty dzielą
się, fala piętrzy się na fali
i powstaje
bród szeroki.
I jak ongi przez Morze Czerwone, idzie teraz
Izrael suchą nogą przez głębokie, piaszczyste
dno Jordanu,
z
okrzykiem
tryumfu i radości, do ziemi mlekiem
i miodem
płynącej.
Na
samym
środku łożyska rzeki spoczywa bezpiecznie
arka przymierza
na ramionach kapłanów,
roztaczając
opiekę
nad ludem; pozdrawia ją przechodząc
obok niej wybrany
naród
Jehowy.
Teraz
oto
i ona wyrusza ku Kanaan, a za nią zlewają
się
fale,
i tak jak dawniej toczy Jordan swe wody ku Morzu
Martwemu.
Uzbrojeni kroczyli waleczni mężowie pokolenia
Ruben,
Gad
i Manasse na czele ludu, szerząc postrach i grozę wokoło
pośród Kanaanitów.
Z
łożyska
zaś rzeki kazał Jozue wyjąć dwanaście kamieni,
na których
stali
kapłani z arką przymierza. WGalgala, gdzie było
pierwsze
obozowisko,
kazał je ułożyć
na
kształt pomnika,
ażeby tenże najdalszym pokoleniom przypominał dobroć Opa
trzności, która tak przedziwnie kierowała losami Izraela.
Kamie
nie
zaś, których
dotknęły stopy kapłanów, niosących arkę,
miały
być uważane za
święte.
84