Wypędzenie
przekupniów
z
świątyni.
|ła bliska Pascha.
Jezus więc udał się ze swoimi
uczniami
do
Jerozolimy. Czerwona jak krew tarcza
słoneczna
błyszczała nad doliną Cedronu, rzuca
jąc
smętne
promienie na szczyty świątyni Pańskiej.
Tu
wznosiły
się w marmur zakute całe dzieje Starego Zakonu,
tu
biło serce Izraela
i oddychała dusza wybranego ludu.
Ale
od
wielu lat spadło zbeszczeszczerue klątwą na dumne
mury
świątyni.
Nadchodzą
czasy nowe
i dla świątyni Starego Za
konu
nie będzie miejsca w Zakonie
Nowym.
Maluczko, a wspa
niała ta świątynia zniknie, jak znikają promienie słońca za
chodzącego
nad jej murami.
Od
strony
Góry Oliwnej dąży
Jezus przez wielką bramę
do
świątyni.
Boskim
swym
wzrokiem patrzy
na smutny obraz.
Nieustanna
bieganina,
targi, wrzaski i krzyki rozlegają się po
marmurowych krużgankach, kupcy rozłożyli się tu ze swojemi
kramami.
Całe stadabydła wystawiono na
sprzedaż, a za stołami
wekslarskiemi
kwitnie
lichwa
i wyzysk, a niecne to rzemiosło
uprawia
się
pieniędzmi, które na ofiarę świętą wpłynęły.
To już
nie
świątynia, ale raczej rynek jarmarczny. Pra
wdziwa
„brzydkość spustoszenia."
Nieraz
już
owo
niegodne widowisko smuciło Zbawiciela;
w
milczeniu znosił je aż dotąd, dziś
jednakże przyszła
godzina
jego. Płomienistym
wzrokiem spogląda
Jezus na tłumy, a świę-
A
uczyniwszy jakoby bicz z
powróz
ków,
wyrzucił
wszystkich
z kościoła.
Jan
2, 15.
tern oburzeniem uniesiony,
uczyniwszy
bicz
z grubych po
wrozów,
z
całą
powagą i surowością wypędza kramarzy
z poświęconych krużganków. Potem przewraca stoły bankie
rów,
a do tych, którzy w imieniu rodziny arcykapłana
sprzeda
wali gołębie,
woła: „Wynieście to
stąd,
a nie czyńcie domu
Ojca mego
domem kupiectwa “
Tyle
było w jego postaci
po
wagi
i godności, a w słowach rozkazu
i przynaglenia, że nikt
nie śmiał się opierać. Działa tu
Zbawiciel jako Pan i Władca
świątyni
Jehowy. To dom jego Ojca, a
zatem on, Syn Boży ma
prawo
oczyścić
go
i usunąć zeń wszystko, co go sromoci i hańbi.
Lecz
oto pierwsze
zamieszanie minęło.
Żydowie oska
rżają obcego proroka przed strażą świątyni. Otaczają go
i z groźbą w oku pytają, jakiem prawem zabrania tego, co
zwierzchność
uznaje za
dobre? „Cóż za znak
okazujesz nam,
iż
to możesz czynić?" W
odpowiedzi słyszą tajemnicze słowo.
„Rozwalcie
ten kościół,—mówi Jezus, kładąc rękę na
piersi,—
a we trzech dniach wystawię go.“
Roześmiali się Żydzi
i zawołali:
„Czterdzieści
i sześć lat budowano ten kościół,
a
ty
go we trzech dniach wystawisz?"
Oni
myśleli
o świątyni
z kamienia i cegły, Pan Jezus
o
innej
świątyni.
Dla tego Jezus milczy, wiedząc, że w nieda
lekiej
przyszłości słowo jego
spełni się
i wyjaśni. Zburzona
świątynia
jego
ciała po trzech dniach wstanie zmartwychl