1
Poezja Leopolda Staffa
Przemiany w twórczości Staffa, ukazane na podstawie tomików:
SNY O POTĘDZE (1901): debiut, większość wierszy nie wychodzi poza konwencję epoki modernizmu
polskiego. Kilka utworów wprowadza jednak do liryki polskiej wartości rewolucyjnie nowe, np. „Kowal”
— przeciwieństwo modernistycznego pesymizmu (któremu patronuje filozofia Schopenhauera), postawy
dekadenckiej i ekspresjonistycznej swobody w kształtowaniu poetyckiej wizji, swobody. Novum
Staffowskie to postulat siły, aktywności i rygoru w stosunku do życia wewnętrznego oraz maksymalizm,
który po części tłumaczy zamknięcie się poety w świcie marzeń. W tomie zawarty jest ideał dążenia do
nadczłowieczeństwa. Czerpiąc z Nietzschego, Staff zachowuje jednak indywidualność, np. odrzuca
wszystko to, co w ideologii filozofa koliduje z istota chrześcijańskiego światopoglądu (ideał
nadczłowieczeństwa nie powoduje pogardy dla litości i altruizmu). Również odmienna pozostaje postawa
twórcza — trudno dostrzec u Staffa nietzscheańską postawę dionizyjską. Był raczej „poeta apollińskiego
piękna”. Ideał potęgi u Staffa to jednocześnie ideał wewnętrznego rygoru, wyrażający się w sztuce
poprzez dążenie ku przełamywaniu maksimum trudności, ku całkowitemu opanowaniu i kontroli nad
poetyckim tworzywem. „Kowal” miał być zapowiedzią zmian i przekształceń strukturalnych, przez które
miała przejść cała poezja. Pozostałe wiersze nie odbiegają od kanonów młodopolskich — wspólne
obsesje, motywacje i chwyty, stwarzające specyficzny styl i język poetycki epoki. Zjawisko to u Staffa
występuje aż do mementu, w którym poetyka modernizmu przestaje powszechnie obowiązywać (+/- rok
1908).
Staff jako poeta młodopolski: motywy tajemniczości i bezsensu bytu („Przewodniczka”), motyw
anamnesis, rozczarowania, zniechęcenia do rzeczywistości, poczucia klęski, motyw mizoginizmu
i weiningerowsko-strindbergowski motyw walki płci, motyw rozmowy z duszą. W okresie tym znaczna
role u Staffa odgrywa poezja nastroju („Deszcz jesienny”), a jednocześnie tonacja powagi i grozy.
Przeważa patetyczne wyszukane słownictwo, wkrada się wielosłowie.
DZIEŃ DUSZY (1903): nowy tom przyniósł kolejne problemy filozoficzno-poetyckie — motyw
pielgrzyma, wędrowca, wiecznego poszukiwacza, który swój cel upatruje w dążeniu do niego.
Zarysowują się tu związki z poglądami Nietzschego i Bergsona. Motyw ten ,przywołujący postawę
outsiderowsko-estetyzującą, jak i prawo do zmienności postaw i poetyckich masek, spotkała się z
merytorycznymi zarzutami krytyki. Przybranie postawy wędrowca pozwoliło jednak Staffowi na
odrodzenie w poezji. Tom ten, zwłaszcza w wierszu „Życie bez zdarzeń”, przyniósł zapowiedź nowego
rodzaju poezji, nowej jej funkcji, jako odkrywczyni dnia codziennego i codziennego kontekstu. „Dzień
duszy” zawiera zapowiedź poetyki skamandryckiej. Jeszcze bardziej jest to widoczne w tomie „Ptakom
niebieskim” (wiersze „Dziedzictwo”, „Pokój wsi”). „Dzień duszy” otwiera drogę ku poezji konkretu i ku
liryce bezpośredniej. Ma ta związek z ewolucją postawy filozoficznej poety, szczególnie widoczna od
kolejnego tomu.
PTAKOM NIEBIESKIM (1905): tom, od którego rozpoczyna się ewolucja postawy filozoficznej poety.
Towarzyszem pielgrzyma staje się św. Franciszek z Asyżu. Pod jego patronatem powstają wiersze
eksponujące chrześcijańską miłość bliźniego (cykl „Modlitwa”, „O miłości wroga”), jak i utwory
głoszące radość życia. Dzięki św. Franciszkowi w twórczości Staffa dokonuje się zwrot ku postawie
zgody i afirmacji, zerwanie z postawą buntu metafizycznego. Postawę pochwały, radości życia nie można
jednak wiązać tylko z franciszkanizmem. Trzeba pamiętać, o podobnych elementach w filozofii
nietzscheańskiej.
2
GAŁĄŹ KWITNĄCA (1908) i UŚMIECHY GODZIN (1910): afirmacja życia u Staffa ma również
swoje źródło w antyku — hedonizm epikurejski i poezja horacjańska („Przedśpiew”). Wpływ filozofii i
poezji antycznej widoczny jest szczególnie w tych dwóch tomach, w których to pojawia się także świat
realiów antycznych (cykle: „Echa italo-greckie”, „Miłość w posągach” — oba w tomie „Gałąź kwitnąca”)
oraz próby nawiązania do wersyfikacyjnych wzorów starożytności (cykl „Śladem stopy antycznej” — z
tomu „Uśmiechy godzin”). Dzięki tym tomom Staff odgrywa ważna role w epizodzie klasycystycznym
polskiej poezji. Zwrot w kierunku klasycystycznym, manifestujący w poezji Staffa pełnie harmonii
duchowej, przynosi znakomite efekty artystyczne („Początek bajki” w tomie „Gałąź kwitnąca”). Poeta
odchodzi tu od środków wyrazu nastrojowo-muzycznych, dążąc ku zwięzłości i jasności. Zarysowuje się
jednocześnie postawa artystowska: starożytna sceneria i realia, świat pięknych ruin i wytwornych
posągów.
U Staffa nie można mówić o panowaniu jakiejś tendencji. W „Uśmiechach godzin” stoicki klasyczny cykl
„Śladem stopy antycznej” sąsiaduje z „Krystą spod płota”, wierszem pełnym siły i gwałtowności,
pisanym językiem z pobliża mowy potocznej, a stanowiącym, pochwałę zgwałconej wariatki.
Franciszkanizm w wierszu tym i w całym cyklu („Caritas”) doprowadzony został do najdalszych granic:
Staff nie ma w nim nic wspólnego z postawą artystyczno-estetyzująca.
W CIENIU MIECZA (1911): kolejny tom, w którym stawia krok w kierunku poezji przedstawiającej
problematykę dnia codziennego. Znamienny jest cykl „Mali ludzie”, w którym poeta odrzuca
charakterystyczne dla niego dotychczas tendencje mitologizacyjne. Tom zamyka pierwszy okres
świetności poetyckiej Staffa.
ŁABĘDŹ I LIRA (1914) TĘCZA ŁEZ I KRWI (1918): wraz z pierwszym z wymienionych tomów
rozpoczyna się okres artystycznego regresu, który trwa z przerwami do lat 30. Jest on dostrzegalny
szczególnie w tomie „Tęcza łez i krwi”, w którym poeta stara się spłacić swój dług wobec tematyki
patriotycznej i społecznej. Prócz cyklu sonetów „Gniew sprawiedliwy” książka zawiera utwory ściśle
związane z przeżyciami i problematyką pierwszej wojny światowej. Poetycki reportaż i publicystyka nie
przyniosły Staffowi sukcesów. Wierszom tym brak siły i zwartości, powraca wielosłowie (widoczne
także w tomie kolejnym)
ŚCIEŻKI POLNE (1919): pojawiają się nowe wartości — droga ku poetyckiemu realizmowi
zaprowadziła Staffa na wieś. Była to jednak wieś inna; nie związana z nastrojowymi wspomnieniami czy
chłopskimi tytanami, ale codzienna, związana z ciężką pracą i przedstawiona z prawdziwym znawstwem
przedmiotu. Na pierwszy plan wysuwa się cykl sonetów, poświęconych wiejskiemu gospodarstwu
domowemu („Wół, „Drób”, „Wieprz”, „Gnój”) oraz pracy (sakralizacja prozaicznej rzeczywistości). W
wierszach tych powraca świetność artyzmu: zwartość, plastyka opisu, przewaga konkretu nad abstrakcją.
Warte uwagi są: śmiałość w wyborze tematów, prowokacyjne wtargnięcie w krąg realiów, uznawanych
za „niepoetyckie”, delikatnie zaznaczony heroikomizm. „Ścieżki polne” okazały się zjawiskiem
wyjątkowym na tle ogólnej regresji twórczości Staffa.
UCHO IGIELNE (1927): tom liryków religijnych. Wiele pięknych wierszy, jednak i przebrzmiałe,
pozbawione wartości ekspresyjnych środki artystyczne. Podmiot liryczny zwraca się do Boga w
wierszach-modlitwach. W lapidarnych formułach wypowiada paradoksy wiary, duchowości.
WYSOKIE DRZEWA (1932): tomik to renesans talentu poetyckiego Staffa, bez wątpienia pod
wpływem skamandrytów. Znika abstrakcjonizm i wielosłowie; wyróżnia się zwięzłość środków wyrazu,
3
konkretne obrazowanie, tematyka życia codziennego. Novum jest wtargniecie codziennego,
antypatetycznego kontekstu w warstwę metaforyki („Wiec” — porównanie głów zgromadzonego na
wiecu tłumu do „ziarnistego kawioru w otworzonej puszce”). Do tej pory Staff starał się uwznioślić
tematykę nie uświęconą poetycką tradycją, tu jednak odwrotnie. Nowy rodzaj poetyki zaskakuje
trafnością, zaczynają pojawiać się najświetniejsze pointy jego wierszy. Pojawia się też nowy rodzaj
humoru — specyficzny, żartobliwy, poetycki dowcip. Wynika to wszystko z akcentowania postawy
sceptyka w drugim okresie twórczości poety.
BARWA MIODU (1936): jest tu szczególnie akcentowana postawa mędrca. Z tego tomu pochodzi
wiersz „Ars poetica” (wyrazisty program klasycyzmu Staffa), uważany za szczytowe osiągnięcie w
twórczości Staffa. Jego utwory są tu prawdziwą wirtuozerią („Fontanna”, „Kelner idealny”), a znakomite
pointy wykorzystują efekt żartobliwego sprozaizowania. Można powiedzieć, że poeta, świadomy natury
własnego talentu, w pełni zdawał sobie sprawę z niewyczerpalnych jego zasobów („W drodze”)
MARTWA POGODA (1946): kontynuacja poetyki „Barwy miodu”, zawiera wiersze przedwojenne.
Bezpośrednia reakcja na wydarzenia historyczne nie jest największą miara poety. Wiersze wojenne, obok
tak znakomitych jak: „Znad ciemnej rzeki...”, „Zatarty fresk” czy „Rzut w przyszłość”, są słabe.
WIKLINA(1954 – ostatni tom wydany za życia): wydaje się to najdojrzalszy tomik, niereprezentujący
współczesności, ze względu na przemiany w życiu społecznym i politycznym Polski okresu II wojny
światowej. Maksimum zwięzłości („Ciężar”, „Podwalina”, „Most”) osiągany dzięki pozornie prostym
środkom. Unowocześnia symbolikę — wprowadza utwory o symbolu wieloznaczeniowym, daleki jest od
skłonności alegoryzacyjnych („Astrolog”, „Kręgi”). Pozwoliło to na całkiem współczesne ujęcie przeżyć
związanych z minioną wojną i niepokojem powojennej epoki. Przemiany te doprowadziły do nowej,
nadzwyczaj bogatej artystycznie wersji „staffizmu”, którego istotę stanowi poetycka ewolucja wyjątkowo
zharmonizowanej psychiki afirmującej zasady istnienia i prawa biologii także u schyłku życia.
DZIEWIĘĆ MUZ (1958): zbiór wierszy, które ukazywały się w czasopismach. Tom jest kontynuacja
zapoczątkowanej w poprzednim zbiorze linii. Istotny jest tu zwrotu prostocie, bezpośredniość środków
wyrazu. Tom ten jest świadectwem pełni talentu poetyckiego Staffa.
Przemiany w pigułce:
Twórczość Staffa łączy w sobie wiele różnorodnych składników filozoficznych i literackich,
czasami nawet sprzecznych. Na początku Staff interesował się filozofią Nietzschego, romantyzmem oraz
prądami niesionymi przez modernizm, ale w jego utworach dominuje poetyka klasycyzmu, rozumianego
także jako filozofia ładu i zgody z życiem, dążenie do integracji rozmaitych nurtów kultury europejskiej,
antycznej i chrześcijańskiej. W pierwszym okresie twórczości kształtuje poeta własną wersję filozoficznej
pochwały życia, nowy model klasycystycznej poezji polskiej okresu przejściowego między Młodą Polską
a dwudziestoleciem międzywojennym. W tomach Gałąź kwitnąca i Uśmiechy godzin znajdujemy obok
motywów kulturowych (jak np. w cyklach Caritas motywy franciszkańskie) wyeksponowane obrazy
pogodnej i harmonijnej natury, przeciwstawionej człowiekowi, którego świadomość istnienia skazuje na
cierpienie (Ziemia dziewicza).
W tomach Wysokie drzewa i Barwa miodu dokonuje się ostateczne przezwyciężenie młodopolskiej
konwencji poetyckiej, jej rozlewności stylistycznej i sztafażu, doprowadzające wiersze do granic
wyrafinowanej prostoty. Znalazły tu swoje miejsce tematy czerpane z codzienności, konkretnej
rzeczywistości – na wzór poetów Skamandra. W ostatnich, już w powojennych tomach: Wiklina i
4
Dziewięć muz. nic ma zasadniczej zmiany tonu i widzenia świata, choć mamy tu do czynienia z
przełamaniem tradycyjnych systemów metrycznych i unowocześnieniem sposobów obrazowania.
Dochodzą teraz wątki autobiograficzne i autotematyczne (Kto jest ten dziwny nieznajomy, Znad ciemnej
rzeki) oraz doświadczenia września 1939 (Pierwsza przechadzka) i okresu okupacji (Zniszczenie pomnika
Chopina w Warszawie). Najcięższe doświadczenia naszego stulecia nie załamują wiary poety w
człowieka i jego twórcze możliwości.
Staff odegrał wielką rolę w dziejach współczesnej poezji polskiej jako poeta kultur, łącznik
pokoleń: patron Skamandra i powszechnie szanowany nestor poezji już w międzywojniu, a także w
pierwszym dziesięcioleciu powojennym.
OPRACOWANIE WIERSZY
Kowal
Wiersz „Kowal” Leopolda Staffa pochodzi z tomiku „Sny o potędze”, zbioru debiutanckiego. Takie
umiejscowienie wiersza nie jest przypadkowe, bowiem tomik ten został napisany w duchu postawy
witalistyczno-aktywistycznej, zainspirowanej filozofią Nietzschego. „Sny o potędze” obfitują w postaci
mocarzy, herosów, jedną z nich jest ów tytułowy „Kowal”, zatem można potraktować tytuł jako
odniesienie do całości, wpisanie w cykl. Wiersz nie posiada motta, nie jest również nikomu dedykowany.
Ze względu na rodzaj liryki możemy mówić o „Kowalu” jako liryce bezpośredniej z elementami
liryki inwokacyjnej (w drugiej części sonetu). Gdyby jednak określić ten typ bardziej jednoznacznie,
byłaby to właśnie liryka bezpośrednia, inaczej liryka osobista. Rozpoznajemy ją bowiem dzięki zaimkom
(„mej”, „mi”, „dla (...) siebie”) oraz formom czasowników („wyrzucam”, „ciskam”, „walę”, „muszę”),
ujętych w pierwszej osobie liczby pojedynczej.
Podmiotem lirycznym wiersza jest bohater tytułowy, czyli kowal. Charakteryzuje go przestrzeń
pracy, która stworzona jest właściwie z samych sugestii: stalowe kowadło, młot, kruszce drogocenne,
wulkan, otchłań. To obrazowanie zaczerpnięte zostało z mitologii greckiej, w której istniał mit boga
Hefajstosa, opiekuna kowali, złotników, ognia. Hefajstos mieszkał nie na szczycie Olimpu, ale w otchłani
Etny, wulkanu, w którym wypracowywał oręż dla pozostałych olimpijskich bogów (Zeus, Atena, Eros,
Achilles). Zresztą, nie tylko w tym miejscu Staff nawiązuje do starożytnej spuścizny, w ostatniej strofie
używa epitetu „cyklopowy”, który ma oznaczać potężnego, a źródłem owego epitetu jest wyraz „cyklop”,
czyli jednooki olbrzym, charakteryzujący się ogromną siłą, ale i niską inteligencją. Owi cyklopi mieli
według mitologii pomagać Hefajstosowi w pracy, między innymi nad wykuwaniem piorunów dla Zeusa.
Natomiast adresatem wiersza, pojawiającym się w trzeciej strofie, jest serce. Świadczy o tym
bezpośredni zwrot do niego („Lecz gdy ulegniesz, serce, pod młota żelazem”), zaimek („cię”), formy
czasownikowe („ulegniesz”, „pękniesz”, „giń”, „niżbyś”). Nie jest to zatem ani konkretna osoba, ani
grupa osób, ani pojęcie abstrakcyjne; najbliżej sercu do kategorii „przedmiot” (aczkolwiek ów przedmiot
ma charakter bardzo specyficzny). Wynika z tego, że trudno zakwalifikować, znaleźć odpowiednią
kategorię dla serca.
Omawiany wiersz to sonet, jeden z wielu gatunków lirycznych. Składa się z dwóch zwrotek po
cztery wersy i dwóch zwrotek po trzy wersy, zatem nie jest wierszem stychicznym, a stroficznym. Dwie
pierwsze zwrotki napisane są czterowersem, dwie następne tercyną. Tworzą one sonet włoski. Zarazem
jest to wiersz toniczny, składający się z trzynastu sylab. Rymy żeńskie, końcowe, niegramatyczne,
nieparzyste (choć zmienia się ten układ po drugiej strofie, gdy zmienia się on na a b b, powtórzony w
strofie czwartej). Jeśli chodzi o strukturę wiersza, dzieli się on na cztery wyraźne strofy, tworzące
oddzielne całostki, składające się w sonet.
Należy zastanowić się, jakich środków stylistycznych użył poeta i co one ze sobą wnoszą.
5
Najobficiej pojawiają się w „Kowalu” epitety (jest ich aż osiemnaście). Przybierają one
zróżnicowane formy, od przymiotników po imiesłowy. Zwraca uwagę nie tylko ich ilość, ale i
nacechowanie emocjonalne: wyrażają one mocne emocje, skrajne.
Poza epitetami mamy do czynienia z porównaniami („jak wulkan”, „cyklopowym”), wyraźnym
rytmem odpowiadającym tematyce wiersza oraz trybem rozkazującym („giń”) i anaforą („bo” w drugiej
strofie). Nie ma w tym wierszu emocjonalnej interpunkcji, jest za to rygor formy, jaką stanowi sonet.
„Kowal” to jeden z najsłynniejszych wierszy Staffa, w chwili premiery został nawet okrzyknięty
młodopolską „Odą do młodości”. Zawdzięcza ten epitet nawiązaniu do filozofii czynu Fryderyka
Nietzschego, jego ideału człowieka samoświadomego (nadczłowieka), pełnego mocy, działającego,
czynnego, nie poddającego się dekadencji i spleenowi. Staff nie przyklasnął pesymistyczno-
katastroficznym nastrojom początku wieku. Na bazie lektury dzieł Nietzschego stworzył własną filozofię
pogodnego i aktywnego podejścia do siebie, życia i wypadków losowych.
W tym kontekście należy umieścić „Kowala”. A jak odnieść się do tytułowej postaci? Kreowana
jest ona na osobę zdeterminowaną, świadomą własnej wartości, którą wykuwa, nie znoszącą słabości.
Zdaje sobie sprawę z własnej siły, której nie zawaha się użyć. Staff stworzył kowala za pomocą
sugestywnych obrazów: siłacz wykuwa siebie i swoje serce („hartowne, mężne, dumne, silne”) za
pomocą młota, rzuca je na kowadło („twarde, stalowe”). Ale niech serce tylko okaże się słabe – wtedy
mocarz użyje siły i zniszczy wątły twór swoich dłoni. Można dostrzec determinację w czasownikach,
jakich używa: wyrzucam, ciskam, walę, trzeba, muszę, rozbiją, giń, zmiażdżone. Jest w nich siła, nawet
groźba. Opis jest dynamiczny, pełen rozmachu i ruchu. Bohater na pewno nie kojarzy się z kimś wątłym,
niepewnym i banalnym.
Po dwóch strofach zmienia się bohater wiersza: kowal zwraca się do swego serca, o którym
wspomniał w pierwszym wersie („kruszce drogocenne”). Zarazem owe kruszce można potraktować jako
zbiór cech, które kowal chce przekuć, dowartościować. Podmiot liryczny grozi sercu: „lecz gdy
ulegniesz”, „gdy pękniesz”, „w pył cię rozbiją pięści”, „lepiej giń”. Uwypukla skrajną stronę swej
osobowości, nie ma tu niuansów, tylko zdecydowanie: albo będziesz, serce, mocne i wartościowe, albo
giń. Nikt nie kocha słabeuszy, liczą się tylko jednostki mocne, wartościowe, waleczne, dążące do
doskonałości, samoświadomości. Moc i czyn podkreśla użycie przez Staffa obrazowania
mitologicznego, zwłaszcza sięgnięcie do mitu Hefajstosa i cyklopów.
Staff wskazuje na jeszcze jedną stronę czynu: aktywność sprawia, że więcej nam się chce,
radujemy się (o czym wprost mówi poeta w wierszu: „radosna otucha”), przezwyciężając własną, ludzką
niemoc. Zyskujemy konkretny kształt, osobowość, charakter. Wydobywamy się z nieświadomości (którą
sugerują „głąb nieodgadła”, „otchłanie bezdenne”, „bezkształtna masa”).
Poeta puentuje: istnieje ryzyko, że serce nie wytrzyma, pęknie. Lepiej jednak nie żyć, niż być
słabym, dokonać autodestrukcji, nie poddać się. Owa nietzscheańska idea wcielona jest w czyn kowala,
heroiczny i poświęcony. Puenta zaś odnosi się do dekadentyzmu. Zatem jest „Kowal” pochwałą dążenia
do doskonałości, budowania własnej osobowości, męstwa, wartości zawartą w symbolu mocarza-
kowala.
Deszcz jesienny
„Deszcz jesienny” stanowi jeden z najbardziej znanych wierszy Staffa i najczęściej
rozpoznawanych tekstów dekadenckich epoki. Pochodzi z drugiego tomu Leopolda Staffa, „Dzień
duszy” (1903).
Już tytuł wiersza zapowiada treść i nastrój. Liryk nie będzie miał nic wspólnego z radosną,
energiczną aurą „Kowala”. Wprowadza nas za to w klimat mokry, przygnębiający, ostateczny, szary i
smutny. W przestrzeń, gdzie nie ma nadziei, gdzie panuje nastrój schyłkowości, czyli modernistycznej
6
dekadencji. Zresztą, wprowadzenie w tytuł jesieni implikuje pewne konotacje: jesień wszakże to czas,
gdy świat powoli zasypia, przygotowuje się do zimy, gdy zrodzona na wiosnę i rozkwitła latem natura
więdnie, umiera.
Ze względu na typ liryki trzeba mówić o „Deszczu jesiennym” jako o liryce pośredniej, a
konkretnie opisowej. W kunsztownej formie poeta opisuje pejzaż, jaki widzi za oknem i odnosi go
niejako do siebie, będąc zarazem oddzielonym od niego szybą. Nie poznajemy uczuć podmiotu
lirycznego wprost, nie mówią nam o nich formy czasownikowe, a przecież ma się wrażenie, jakby
impresje podmiotu lirycznego spływały na czytelnika. Można wywnioskować, że postać za szybą
odgradza się od deszczu, jesieni, przemijania, w końcu od śmierci. Nie pozostało w nim nic z kowala,
tytana pracy, aktywisty. Teraz jest biernym widzem.
Bohaterem wiersza jest deszcz jesienny, stanowiący tło dla refleksji. Pod koniec tekstu pojawia się
inna postać – szatan. Niemniej jego obecność nie jest ważna sama w sobie, ale podkreśla tylko schyłkowy
nastrój i beznadzieję sytuacji.
Tekst składa się z siedmiu zwrotek o zróżnicowanej ilości 12-sylabicznych wersów: po 6, 10, 6, 10,
6, 10 i 6 linijek. Owe wersy ułożone są w cztery zestroje akcentowe, zaś akcent pada na drugą, piątą,
ósmą i jedenastą sylabę (ze średniówką po szóstej sylabie). Można zatem mówić o wierszu
sylabotonicznym. Występują rymy żeńskie, końcowe, niegramatyczne, parzyste (aa bb aa).
Struktura wiersza jest regularna, dzieli się on na części o następującej po sobie regularności.
Podkreśla ją wyrafinowany poetycki gest Staffa, mianowicie refren. Sprawia on, że wiersz zyskuje na
melodii, refren potęguje wrażenie muzyczności, uzyskany już dzięki rytmowi, średniówce i eufonii oraz
wyrazom dźwiękonaśladowczym (onomatopejom). Poza tymi środkami stylistycznymi pojawiają się
również anafory (w refrenie stanowią one klamrę dla zwrotki) – w czwartej strofie. W tej samej zwrotce
znajdują się pytania retoryczne. Zwraca uwagę wielość epitetów oraz charakterystyczna interpunkcja
(namnożenie wielokropków), która potęguje wrażenie płynności wiersza.
Już refren, będący niejako nicią przewodnią dla wiersza, wprowadza nieprzyjemny, oleisty klimat
pełen melancholii i smutku. W krajobrazie, jaki kreśli poeta, nic się nie zmienia, nie ma żadnego ruchu,
wszystko określone jest przez „jednaki, miarowy, niezmienny” deszcz, który z biegiem lektury można
odczytywać jako więzienie. Wszak jednostajne strugi deszczu tworzą swego rodzaju nieuchwytne,
pionowe pręgi, a utopione w takich, a nie innych jesiennych, szarych kolorach mają prawo kojarzyć się z
więziennymi prętami, a więc z więzieniem. Wrażenie nieszczęścia potęguje „jęk szklany... płacz
szklany”, czyli symbole nierozerwalnie kojarzone ze łzami, co w genialny sposób podbija temat i
bohatera wiersza – deszcz (w końcu można go metaforycznie ująć jako zbiór łez). Zatem deszczowa
jednostajność to jeden z pomysłów Staffa na zbudowanie aury.
Poeta nie poprzestaje na tym. Używa również symboliki funeralnej: mary, żałoba, groby, korowód,
pogrzeb oraz techniki onirycznej: sny, powiewne, chmurna, mglista. Mają one wnosić określone
konotacje i barwy. Splatają się owe symbole w przepiękny, acz rozpaczliwy obraz końca i rozpaczy.
Mglistość, zwiewność, cień podkreślają niestałość, eteryczność krajobrazu, podobnie rzecz się ma z
kolorami: są one ponure, szare, czarne, jesienne właśnie. Zatem nastrój wiersza motywuje jego barwę.
A klimat „Deszczu jesiennego” nie należy do najweselszych, zarazem nie jest przecież
gwałtownym krajobrazem rodem z romantycznych liryków. Staff posłużył się w nim po mistrzowsku
malarską techniką impresjonistyczną, odmalowuje emocji i wrażenia bardzo delikatnie, płynnie, sennie
wręcz. Zmieścił Staff w wierszu znużenie, apatię, przygnębienie, melancholię, smutek i brak nadziei.
Wspomniane kolory oraz dźwięk deszczu na szybie wywołują apatię. Otacza ona podmiot liryczny, jest
on w nią wchłonięty. Chce spać (namiastka śmierci), wyłączyć się ze wszystkiego, co się dzieje. Jednakże
cały świat przypomina mu o sobie.
7
Wiersz dzieli się na trzy części. Pierwszy fragment zawarty został w drugiej strofie, po pierwszym
refrenie: mamy do czynienia z manewrami młodości w zdegenerowanym świecie, który pustynnieje, nie
doradza się (bo minęła noc, ale nie wstaje dzień). Niezwykle sugestywny ten obraz, zakończony
wielokropkiem.
Część druga opisuje odchodzenie ludzi (czwarta strofa), bliższych i dalszych, lubianych i
kochanych. Nie mówi się wprost kto to, używa się wymiennie zaimków „kto, ktoś”. Chodzi nie tylko o
odchodzenie, ale i umieranie oraz rezygnację z drugiej osoby, rezygnację z uczucia na rzecz nieczułości i
niewrażliwości, a więc postawy bezpiecznej i ochronnej wobec siebie. Takie ubezpieczenie się ma także
głębszy wymiar: jest to rezygnacja z wyzwań, z aktywności, z kształtowania samego siebie, a więc
„Deszcz jesienny” niejako przeczy idei czynu zawartej w „Kowalu” Staffa. Podmiot liryczny mówi
również o bezgranicznej samotności, w której teraz żyje, jednakże nie robi ona na nim wrażenia, gdyż
jego serce stępiło się, znieczuliło, uniewrażliwiło. Stąd niepowodzenie miłosne, brak szczęścia. Zarazem
czytelnik odnosi wrażenie, że jest to dobrowolny wybór podmiotu lirycznego, godzi się on na taki los, nie
podejmuje żadnej walki.
Również ta strofa wypełniona jest wątkami funeralnymi, śmiercią: „zmarł nędzarz”, „ktoś umarł”,
„spaliły się dzieci”. I – podobnie jak w strofie drugiej – zwrotka zakończona jest motywem płaczu.
Część trzecia wiersza skupia się na obrazie szatana oglądanego zza szyby, jak ten idzie przez ogród.
I nie jest to przestrzeń arkadyjska, ocalająca świat, krajobraz sprzyjający wytchnieniu. Pejzaż został
zdegradowany, zniszczony przez szatana, obrócony w ziemię jałową, w pustelnię. Kwiaty zostały
przysypane popiołem, trawniki ukamienowane. W tym obrazie można dostrzec ślad staffowskiego i
modernistycznego myślenia o naturze jako przestrzeni stanowiącej kontrę dla świata cywilizacji, który
niesie ze sobą tylko katastrofę. Te kamienie, kolory ołowiu i szarości mogą odpowiadać kamieniom
zaklętym w budowle, po prostu mogą odbijać miasto jako fetysz, ale i źródło niepokojów. W tym
kontekście zastanawia postać płaczącego szatana, postaci przesiąkniętej złem, a w jakiś ambiwalentny
sposób reagujący na spustoszenie, którego dokonał. W tym wierszu nawet diabeł jest śmiertelnie smutny,
melancholia dotyka również jego. Wynika z tego, że nikt nie jest w stanie poradzić sobie z losem, nawet
silna jednostka.
Ten niezwykły, wyrafinowany wiersz nie pozostawia wątpliwości co do nastroju poety w momencie
jego pisania. Aczkolwiek to stwierdzenie może wydawać się ryzykowne, to mimo wszystko trudno
odpędzić się od myśli, że tak sugestywny liryk oddaje dekadenckie nastroje epoki. Jest wybitnym
przykładem wiersza sylabotonicznego, mistrzowskiego opanowania sztuki naśladowania odgłosów
rzeczywistości i psychologizacji przestrzeni.
Przedśpiew
„Przedśpiew” – wiersz pochodzący z tomu „Gałąź kwitnąca”, credo Staffa, wyznanie stoicyzmu –
wiele mówiło się o tym tekście w epoce. Pozostaje on aktualny również dzisiaj, w czasach, gdy nic nie
jest pewne, a wszystko ambiwalentne.
Zanim zaczniemy lekturę, warto przyjrzeć się tytułowi. Enigmatyczny „Przedśpiew” z pozoru nie
znaczy nic, lecz gdy pomyślimy nad kontekstem lub proweniencją tytułu, odkryjemy jego ukryty sens.
Gdyby zastanowić się nad sytuacją podmiotu lirycznego, można by stwierdzić, że znajduje się on już u
kresu sił, a jeśli nie, to przynajmniej stał się mędrcem, przeżył egzystencjalne wtajemniczenie. Zatem
byłby to taki łabędzi śpiew, ostatnie tchnienie, wyszeptana prawda tuż przed kresem. Oczywiście, to tylko
jedna z możliwych interpretacji.
Wiersz reprezentuje typ liryki bezpośredniej (osobistej) – świadczy o tym użycie czasowników w
pierwszej osobie liczby pojedynczej: „znam”, „wiem”, „będę”, „żyłem”, „mieszkałem”, „przechodzę”,
„kochałem”, „widziałem”, „szedłem”, „uczę”, „pochwalam” oraz zaimki typu „mi”, „mnie”, „me”.
8
Można zwrócić uwagę na użyty czas wypowiedzi lirycznej: pięć z nich użytych zostało w czasie
teraźniejszym, pięć w czasie przeszłym i tylko jeden w czasie przyszłym. Niesie ten zabieg konkretne
wnioski: znaczy on, że podmiot liryczny znajduje się już prawie u kresu, niewiele BĘDZIE, a wiele już
BYŁO i trochę ciągle JEST. Można stwierdzić, że podmiotem lirycznym w wierszu jest sam Staff, ale
równie dobrze można powiedzieć, że imituje on każdego humanistę tudzież człowieka doświadczonego.
Natomiast adresatem wiersza byłby bohater zbiorowy, bliżej nieokreśleni ONI (w wierszu występują pod
płaszczem „wam”). Wyobraźnia i sposób obrazowania podpowiadają kadr, w którym znajduje się mistrz
ceremonii – Staff/poeta/mędrzec – otoczony wianuszkiem uczniów, chłonących z jego ust prawdy
życiowe.
„Przedśpiew” jest wierszem stychicznym, regularnym, składającym się z dwudziestu dwóch
wersów po trzynaście sylab. Występują rymy żeńskie, końcowe, niegramatyczne, parzyste. Staff nie
używa wielu środków stylistycznych, ogranicza się do metafor, ciekawych epitetów, zaskakujących
oksymoronów, porównań, ludowych nawiązań („kobiety przy studniach brzemienne, jak grusze;/ szedłem
przez pola żniwne”, „jak starce w sadzie”).
Właśnie nawiązaniom warto poświęcić trochę uwagi, należy bowiem czytać „Przedśpiew” w
kontekście, interdyscyplinarnie. Pojawiają się odniesienia do myśli Terencjusza, rzymskiego
komediopisarza, przywołane prawie dosłownie: „żyłem i z rzeczy ludzkich nic nie jest mi obce”. Innym
nawiązaniem jest użyty nie wprost cytat z Jana Kochanowskiego „Do gór i lasów”: „bo żyłem długo w
górach i mieszkałem w lasach”. To nie wszystko. Staff wypowiada się w tonie refleksyjnym, z
perspektywy, dystansu. Używa retrospekcji – patrzy w przeszłość, ogarnia spojrzeniem dotychczasowe
życie. On, artysta, ale i jednostka, czciciel natury, doświadczył, że śmierć i narodziny istnieją, że nie ma
życia bez śmierci. Dla Terencjusza ważne jest urodzenie – aby być. Staff pisze – należy żyć. Dookreśla
on tym samym myśl komediopisarza. Używa przecież figury starca siedzącego w sadzie – sygnalizuje
pogodzenie się z cyklem życia, przemijalnością.
Ciekawe jest staffowskie spojrzenie na grzech: według niego grzech to „chora dobroć”, a mądrość
ma rys smutku, gdyż widzi więcej, jest świadoma. Czyż nie to właśnie miał na myśli autor „Kowala” i
tłumacz dzieł Nietzschego?
Staff kreuje siebie na „czciciela gwiazd”, czyli kogoś, kto posiadł mądrość astronomii, zatem w
jakiś sposób posiadł świat. „Miłośnik ogrodów” – czyż nie jest on umiłowanym w harmonii i tradycji
klasycznej? „Wyznawca snów” – może postrzega siebie poeta jako namiętnego marzyciela, idealistę,
entuzjastę rzeczy trudnych i niemożliwych? Prezentuje Staff własne doświadczenie: nie obce mu „gorycz
i zawody, (...) ból i troska, /Złuda miłości, zwątpień mrok, tęsknot rozbicia”, a zatem przykre, lecz
hartujące człowieka sytuacje i stany.
Na przekór jednak poeta wielbi życie i głosi jego pochwałę. Kreśli przestrzenne obrazy
doświadczenia, obecności w lasach i górach (wysokość i gęstość), smakowania dni jasnych i ciemnych
(kolejne opozycje), oglądania narodzin i śmierci, skrajności, a przecież wyrażonych tak lekko i
nienachalnie. Doznał palety uczuć i wie, o czym mówi. Teraz przekazuje swoją wiedzę i mądrość w
filozofii stoicko-epikurejskiej, tej głoszącej umiar i trzymanie fasonu bez względu na okoliczności oraz
umiejętności czerpania szczęścia i radości z każdej chwili życia. Stąd blisko do franciszkanizmu, którego
myśl i ideę zaszczepił w polskiej poezji właśnie Staff.
Nie można nie wspomnieć o motywie wędrówki wpisanej w wiersz; objawia się on w
czasownikowych formach wyrazów. Klasycyzm poety uwidacznia się w skromnej, wypośrodkowanej
formie wiersza oraz prostej tonacji emocjonalnej, nie mającej nic wspólnego z ekspresjonistycznymi,
dekadenckimi tekstami sobie współczesnych.
Staff kolejny raz udowadnia, że jest poetą osobnym, nie idącym ślepo po sznurku modernistycznej
poetyki. Gdy Kasprowicz, Tetmajer, Przybyszewski wojowali ze światem i głosili o wszechobecnym
9
poczuciu zagrożenia, autor „Snów o potędze” zgłębiał życie w całej jego rozciągłości, smakował je,
poznawał meandry, blaski i cienie. W tej perspektywie może o sobie pisać jako o mędrcu, mistrzu, starcu,
humaniście, któremu nic co ludzkie, nie jest obce. Tylko pozazdrościć tej chłonnej postawy
maksymalnego otwarcia na świat i jego afirmacji, akceptacji.
Kartoflisko
Kartoflisko pochodzi ze zbioru wierszy Ścieżki polne, który zostały wydany w 1919 roku. W
odróżnieniu od Kasprowicza, który napisał cykl sonetów Z chałupy, Staff nie miał na celu ukazania nędzy
panującej na polskiej wsi, wręcz przeciwnie. Nieoczekiwanego piękna nabierała codzienna praca, wśród
najwyżej cenionych wartości znalazły się ponadto pokora i prostota. Łamiąc młodopolski stereotyp
nakazujący twórcy pogardę dla tłumu, Staff dowodził, że życie zwykłych ludzi też bywa cudem i szansą
na ujawnienie harmonii istnienia. Rzeźbiarza ze Snów o potędze zastąpił rolnik, rzecznik ładu i
codziennej, systematycznej pracy wykonywanej w nieustannym kontakcie z przyrodą, pisze o
fascynacjach poety Jan Tomkowski.
Właśnie chęć ukazania piękna w codziennych, zwyczajnych czynnościach zwykłych ludzi stała się
motywem do napisania przez Staffa Ścieżek polnych. Można zaryzykować stwierdzenie, że chodziło mu o
pewnego rodzaju zabawę artystyczną polegającą na gloryfikacji czynności i zjawisk zwyczajnie
banalnych. Przykładem tego może być właśnie sonet Kartoflisko. Ze swojego założenia sonet powinien
traktować o czymś wzniosłym, heroicznym, godnym pamięci i uwagi, a u Staffa? Kartoflisko to utwór
poświęcony wiejskim kobietom zbierającym ziemniaki na polu. A w innych utworach ze Ścieżek polnych
możemy znaleźć utworu poświęcone chociażby wieprzowi czy gnojowi.
Sonet poświęcony jest wiejskim kobietom, z których każda okryta jest barwnym, ludowym
wełniakiem, zbierającym ziemniaki na polu. Mimo brzydkiej pogody i siąpiącego deszczu robotnice nie
przerywają zajęcia i pracują nadal w twardym, cierpliwym mozole. Podmiot liryczna zwrócił szczególną
uwagę na jesienny pejzaż opisując chmarę wron, kłębiących się nad głowami kobiet, mgłę i pole. Co
ciekawe opisał również rytmiczny dźwięk, jaki wydaj wrzucane do blaszanych wiader ziemniaki. Chociaż
ogólny widok może wydawać się szary i przygnębiający, to z wiersza wyraźnie emanują pozytywne
emocje. Podmiot liryczny wydaje się być zachwycony kobietami i środowiskiem, w jakim przyszło im
pracować.
Sonet to utwór poetycki, który ma jasno i wyraźnie określone wymagania formalne. Zawsze musi
składać się z dwóch czterowersowych strof o powtarzających się rymach (ABAB ABAB lub ABBA
ABBA) oraz dwóch tercyn o odmiennych rymach (CDC DCD lub CDE CDE). Według wzoru pierwsze
dwie strofy powinny zawierać część opisowo-narracyjną sonetu, a pozostałe dwie refleksyjno-liryczną.
Kartoflisko nie spełnia wymogów klasycznego sonetu, ponieważ nie posiada części refleksyjnej.
Utwór w całości złożony jest z opisu przyrody, kobiet i ich pracy na polu. Brakuje jakichkolwiek
komentarzy, odniesień czy wniosków wypowiedzianych bezpośrednio przez podmiot liryczny.
Co charakterystyczne dla twórczości Staffa, Kartoflisko, choć jest utworem krótkim, naszpikowane
jest środkami artystycznymi. Poczynając od epitetów: jesiennym kapuśniakiem, wrony w żałobnym
zespole, skrzydeł czarne parasole, cierpliwym mozole, barwistym wełniakiem, ziemniaczane pole,
miękkiej ziemi, schylone najmitki, zeschłych badyli, płytkich korzeni, krągłe bulwy, ceber głęboki. Poprzez
metafory: Rozpinając swych skrzydeł czarne parasole. Po porównania: Zbierają krągłe bulwy, jak jaja
spod kwoki, Co głucho grzmią jak bębny na odmarsz jesieni.
10
Ars poetica
Liryk Ars Poetica będący w rzeczywistości zwięzłym manifestem poetyckim Leopold Staff
opublikował w swoim tomiku zatytułowanym Barwa Miodu w 1936 roku. Trzyzwrotkowy utwór stanowi
konsolidację poglądów poety, jego przemyśleń, refleksji oraz rozważań nad tworzeniem jasnej i prostej
liryki. Dążenie do tego wypełniło twórczość Staffa.
Wiersz podejmuje znany w literaturze motyw Ars poetica - sztuki poetyckiej. Podejmowali już go
przed Staffem między innymi:
Arystoteles w Poetyce,
Horacy w Liście do Pizonów,
Juliusz Słowacki w Beniowskim,
Krzysztof Kamil Baczyński w Ars poetica,
Stanisław Grochowiak w Ars poetica,
Czesław Miłosz w Ars poetica.
Leopold Staff w swoim wierszu Ars poetica , zawierającym przemyślenia, refleksje oraz rozważania
nad tworzeniem jasnej i prostej liryki, nawiązuje do dorobku oraz poglądów poetyckich starożytnego
twórcy Horacego. Ukłon w stronę antycznego poety widać już w tytule wiersza. Ars poetica to List do
Pizonów Horacego. Tan wierszowany esej, będący jednym z najsławniejszych tekstów dotyczących
poezji, stał się wykładnią klasycznej poetyki, formułując jej główne założenia i stając się wykładnią jej
zasad, podstawą poetyki europejskiej. Horacy omówił w nim dokładnie strukturę dzieła literackiego,
nakreślił parę ważnych słów o kompozycji, budowie tekstu, stylu i języku. Postulował, by poeta
przekazywał w poezji swoje doświadczenia, refleksje. Najważniejsze dla starożytnego twórcy było
jednak to, by czynił to szczerze i po dokładnym przemyśleniu, aby jego słowa wypływały „z wnętrza”.
Staff ustosunkowuje się w swoim wierszu do tez głoszonych przez autora sentencji „non omnis
moriar”.
W każdej z trzech zwrotek porusza inne aspekty tworzenia poezji.
Pierwsza traktuje o początkowym etapie tworzenia poezji. Traktuje o roli natchnienia, nazwanego
przez Staffa nieuchwytnym echem, określonego mianem symbolu najgłębiej ukrytych, ulotny i subtelnych
myśli. Poeta porównuje natchnienie do chwilowego echa, ponieważ tak samo jako echo, czyli dźwięk
powtarzający się kilkakrotnie, za każdym razem ciszej – odbija głosy, tak wena jest znakiem
błyskawicznych myśli, ulotnych emocji wywołanych chwilą, niewytłumaczalnych uczuć. Natchnienie jest
pojęciem niedefiniowalnym, lecz dającym się wyczuć. Zupełnie jak miłość:
Echo z dna serce, nieuchwytne,
Woła mi: "Schwyć mnie, nim przepadnę,
Nim zblednę, stanę się błękitne,
Srebrzyste, przezroczyste, żadne
Echo motywuje poetę w procesie tworzenia, daje mu siłę w opisywaniu piękna otaczającego go
świata, ulotności przyrody, zmian natury. Pozwala mu przenieść jego marzenia, pragnienia, smutki na
papier.
Słowa, które woła, są nawiązaniem do horacjańskiego hasła „carpe diem”, oznaczającego dosłownie
„żyj chwilą”, czyli czerp radość z każdej sekundy istnienia.
Staff tą aluzją chciał zwrócić uwagę człowieka na fakt, iż materiału, inspiracji i natchnienia
niezbędnego w czasie przelewania poezji na kartkę papieru dostarczają właśnie takie krótkie chwile,
wyjątkowe migawki niespodziewanego szczęścia.
Kolejne dwie zwrotki dają czytelnikowi wytyczne, co ma robić, czego szukać, gdzie patrzeć, by
tworzyć prawdziwą „poezję”. Poeta rozważa, jaki powinien być charakter i przeznaczenie poezji.
11
Druga strofa dotyczy kwestii porozumienia między nadawcą a odbiorcą tekstu, która jest
gruntowna dla poezji. Podmiot mówi, że najważniejszym walorem tekstu jest jego zrozumiałość.
Jednocześnie mówi o obowiązkach ciążących na twórcach, którzy powinni pisać dla ogółu – tworzyć
dzieła autentyczne, wypełnione prawdziwymi emocjami, lecz spełniające kryterium komunikatywności:
Łowię je spiesznie jak motyla,
Nie, abym świat dziwnością zdumiał,
Lecz by się kształtem stała chwila
I abyś, bracie, mnie zrozumiał.
Podmiot wyznaje, że podczas procesu tworzenia dzieła nie przyświeca mu idea zadziwienia czy
zszokowania odbiorców, lecz zrealizowanie walorów przystępności, zrozumiałości i szczerości
przekazu. Słowo bracie zmniejsza dystans między poetą a jego czytelnikiem, przez co wiersz zyskuje
jeszcze bardziej na „zwykłości”, przypomina wręcz pogawędkę przy kawie. Tym zabiegiem poeta szuka
kontaktu z czytelnikiem.
Trzecia strofa z kolei postuluje prostotę teksu:
I niech wiersz, co ze strun się toczy,
Będzie, przybrawszy rytm i dźwięki,
Tak jasny jak spojrzenie w oczy
I prosty jak podanie ręki.
Wzorem wiersza według podmiotu lirycznego jest połączenie rytmu i dźwięku (poezja powinna
przypominać muzykę), wzbogacenie go jasnością jak spojrzenie w oczy oraz uatrakcyjnienie przez
prostotę przekazu, która podniesie łatwość w komunikacji z czytelnikiem. Odcina się od
skomplikowanych i wyszukanych środków stylistycznych i popiera tworzenie w języku jasnym i
„czystym”.
Autor postuluje zatem przejrzystość, transparentność poezji, która stanie się przyczynkiem do
rozmowy między nadawcą a odbiorcą tekstu, zmusi tego drugiego do zastanowienia się nad ważnymi
problemami, do rozmyślań nad o rzeczami pięknymi, niezwykłymi, lecz ulotnymi – tak samo jak motyle i
poezja. Poezja powinna zachęcać do nieustannego obcowania z nią, do traktowania jej jako coś
najzupełniej normalnego, „zwykłego” w swej niezwykłości.
Wiersz Staffa jest zatem wykładnią sztuki, jaką powinien opanować poeta, by zasłużyć sobie na to
zaszczytne miano. Przede wszystkim musi dotrzeć do dna serca odbiorcy, rozbudzić i stymulować jego
wyobraźnię wzbogacając ją z każdy utworem o nowe, nieznane do tej pory kształty chwil.
Poeta ujawnia w nim swoją personalistyczną postawę na sztukę poetycką. Jak zauważa Marta
Wyka: Stawiał on bowiem zawsze wartości personalne ponad historycznymi, za dobro najwyższe uznawał
dobro jednostki, takiej jednostki, która przeżycie metafizyczne i egzystencjalne przeciwstawia
historycznemu. Z tego też powodu Staff nie mógł zaakceptować poetyki codzienności w jej wersji
„masowej”. Mógł z niej wydobywać na światło dzienne owych pojedynczych „prostych ludzi”,
zachowując przy tym doświadczenie własne jako najważniejsze. Jeżeli więc jest u Staffa próba
zrozumienia – wysoce humanistycznego – świata prostego człowieka, nie ma identyfikacji z tym światem.
Utwór Ars poetica zaliczamy do liryki bezpośredniej, ze względu na pierwszoosobową
konstrukcję podmiotu lirycznego, który ujawnia się dzięki wprowadzeniu czasowników w pierwszej
osobie liczy pojedynczej: łowię, abym zdumiał oraz zaimków: woła mi, mnie zrozumiał.
Zabieg ten powoduje, że czytelnik utożsamia bohatera liryku z jego autorem, czyli Staffem. Nie
można tego jednak brać jako pewnik, ponieważ kategoria podmiotu lirycznego jest zawsze swoistą
kreacją artystyczną, tzw. bytem wewnątrztekstowym. Bądź co bądź, podmiot mówi nam o swoich
uczuciach, dzieli się refleksjami nad konstrukcją poezji, przemyśleniami nad procesem tworzenia.
12
Wiersz składa się z trzech czterowersowych strof o wyrównanej mierze dziewięciozgłoskowca.
Każda stanowi poruszenie odmiennego problemu i wytycznych podczas tworzenia poezji.
Staff, popierając stosowanie rymów w poezji, zastosował tu rymy dokładne (wyjątek …przepadnę -
…żadne! W pierwszej strofie), przeplatane żeńskie ABAB.
Rytm wyznacza także równa liczba sylab w każdym wersie – jedenaście. Na uwagę zasługuje
porównanie poezji do motyla: Łowię je spiesznie jak motyla, przez co podkreśla jeszcze bardziej ulotność
pięknego słowa, trud w „złapaniu”, zamknięciu i uchwyceniu w tym nim, delikatnym i wyjątkowym,
znaczenia.
Wiersz zalicza się do kręgu wierszy klasycystycznych. Staff nawiązuje w tym liryku zbudowanym
według klasycznych reguł do poetyki Horacego, postuluje w nim komunikacyjną wartość poezji,
prostotę tekstów, przejrzystość języka, jasność stylu.
Jak podsumowuje analizę wiersza Urszula Lementowicz w opracowaniu Poezje Leopolda Staffa:
Ideał głoszonego przez siebie programu poetyckiego Staff zaprezentował, odwołując się do prostej,
regularnej formy i przystępnego, dla wszystkich zrozumiałego, choć uporządkowanego z troską o efekt
estetyczny, słownictwa.
Wysokie drzewa
Wiersz Wysokie drzewa ujrzał światło dzienne jako część tomiku o takim samym tytule, który
ukazał się w 1932 roku. Zbiór przyjęty został raczej chłodno, ponieważ wielu odbiorcom wydawał się
pochodzić z poprzedniej epoki. Staff powrócił w jego tematyce do młodopolskich haseł i wartości,
takich jak symbolizm czy impresjonizm. Sam wiersz opowiada o więzi człowieka i natury.
Wysokie drzewa to najogólniej rzecz ujmując poetycki opis… wysokich drzew. Podmiotem
lirycznym wydaje się poeta hołdujący klasycznym wartościom sztuki. Utwór stanowi wyraz jego
zachwytu nad pięknem krajobrazu. Na pierwszym planie widnieją monumentalne wysokie drzewa na tle
zachodzącego słońca. Impresjonistyczny obraz przyrody dopełnia jezioro. Staff w niezwykle
wyrafinowany sposób, za pomocą środków artystycznych, oddał nie tylko wizualne piękno zjawiska, ale i
jego dźwięki, a nawet zapach. Można się zastanawiać, czy utwór jest pochwałą przyrody, czy też niesie
ze sobą inne znaczenie.
Tytułowe drzewa są przecież W brązie zachodu kute wieczornym promieniem, co powinno
przywodzić odbiorcy na myśl rzeźbę, czyli sztukę uznawaną przez antycznych za doskonałą. Staff
wydaje się mówić czytelnikowi: oto drzewa, dzieła najdoskonalszego rzeźbiarza – natury! To właśnie
przyroda zdolna jest do tworzenia prawdziwego piękna, a człowiek co najwyżej może je podziwiać.
Idąc dalej dostrzegamy, że konary drzew tworzą nad połacią wody coś na kształt sklepienia. Obraz
ten przywodzi na myśl wspaniałą świątynię, która zamiast z kolumn zbudowana jest z pni. Wewnątrz niej
króluje piękno, rozbrzmiewa wspaniała muzyka koników polnych i roznosi się zielono-złoty zapach
wody. Dla zrozumienia wiersza ważne jest również, aby zapoznać się z symboliką drzewa. W wielu
kulturach oznacza ono życie i jego nieodgadnione ścieżki, siłę, potęgę, doskonałość, witalność.
Ostatnia część wiersza opisuje wrażenia poety, który sierpniowego wieczora na brzegu jeziora
kontempluje ten niesamowity widok. Dowiadujemy się, że dzięki obcowaniu z pięknem przyrody, jego
dusza nie tylko rośnie, ale się wyzwala. Właśnie takie jest przesłanie utworu. Jest wskazówką, gdzie
powinniśmy szukać ukojenia, piękna, natchnienia, szczęścia – tylko na łonie przyrody, jedynej
prawdziwej artystki.
Uważa się też, że Wysokie drzewa to jeden z wielu przejawów franciszkanizmu w twórczości
Staffa. Wiadomo, że poeta był zafascynowany sylwetkach świętego Franciszka i zgadzał się z wieloma
jego mądrościami. W omawianym wierszu odzwierciedlona zostały myśl przedstawiania świata jako
13
doskonałego boskiego dzieła, w którym piękno jest wszechobecne i oczywiste. Wszystkie elementy
świata natury współgrają ze sobą, tworząc idealną harmonię.
Wysokie drzewa składają się z trzech czterowersowych strof. Każdy z wersów zbudowany jest z
trzynastu zgłosek i obdarzony jest regularną średniówką po siódmej sylabie. Rymy są tu parzyste i
krzyżowe, typu ABAB (drzewa, promieniem, rozlewa, sklepieniem). Ponadto każda strofa to jedno
zdanie wielokrotnie złożone. Utwór został spięty przez autora klamrą kompozycyjną (wers O, cóż jest
piękniejszego niż wysokie drzewa pojawia się na początku i końcu utworu), przez co można nazwać go
pierścieniowym.
Bogata warstwa artystyczna wiersza została zbudowana za pomocą:
metafor: np. Tysiącem srebrnych nożyc szybko strzygą ciszę,
epitetów: np. wysokie drzewa, wieczornym promieniem, srebrnych nożyc,
onomatopei: np. strzygą,
personifikacji: np. I zmierzch ciemnością smukłe korony odziewa.
Utwór w swojej budowie i treści nawiązuje niewątpliwie do klasyki. Jedną z jej cech był stylu
wysoki i patos. Mamy z nimi do czynienia także w wierszu Staffa. Przedstawiony obraz jest
monumentalny, potężny niczym pomnik. Taki sam jest język utworu, czuć w nim patos, uniesienie i
powagę. Poczucie to potęguje zwłaszcza ostatni wers: O, cóż jest piękniejszego niż wysokie drzewa!
Również z klasyki wywodzi się pokrywalność długości zdań z długością strof.
Podmiotem lirycznym utworu jest wrażliwy na piękno natury człowiek, prawdopodobnie poeta.
Nie jest jednak możliwe, aby określić jego wiek czy płeć. Po przeanalizowaniu prowadzonej przez niego
narracji można dojść do wniosku, że Wysokie drzewa zaliczają się do liryki pośredniej. Badacze
przypisują utwór Staffa ponadto do bardziej szczegółowej kategorii: liryki opisowej.
Curriculum vitae
Leopold Staff, jeden z najbardziej znanych polskich poetów dwudziestego stulecia (znajduje się w
tomie w Cieniu miecza) opowiada o swoim dorastaniu do bycia poetą. Utwór Curriculum vitae już w
swym tytule sugeruje zawartość tematyczną. Poeta prezentuje w nim swoje poetyckie „cv”.
W wierszu Staff dzieli się z czytelnikiem – adresatem tekstu – swoimi doświadczeniami,
przemyśleniami oraz rozmyślaniami na temat dorastania, tworzenia dojrzałej poezji.
W dwóch częściach – opisowej i refleksyjnej - z których każda liczy po dwie strofki, podmiot
liryczny ukazuje etapy swojego życia. Opowiada tym samym o zmianach, jakie w nim zachodziły, o
wydarzeniach, które kształtowały jego osobowość, dlatego ten wiersz możemy rozpatrywać w
kategoriach uniwersalnych. Opisywane doświadczenia przydarzyły się większości z nas.
W pierwszej strofie utworu poeta wspomina swoje dzieciństwo, gdy był niewinny, co można także
rozumieć w metaforycznym znaczeniu – był nieświadomy swojego talentu, niezdecydowany na
twórczość artystyczną:
Dzieciństwa mego blady, niezaradny kwiat
Osłaniały pieszczące, cieplarniane cienie.
Nieśmiałe i lękliwe było me spojrzenie
I stawiając krok cudzych czepiałem się szat
Wyznaje, że jego dzieciństwo było osłonięte kloszem, nie spotykały go w młodych latach żadne
przykrości, był odizolowany od prawdziwego świata. Owym bladym, niezaradnym kwiatem może być w
tym przypadku talent poetycki poety, który nie mógł się rozwinąć w dzieciństwie, ponieważ odgradzały
go choć pieszczące, to jednak cieplarniane cienie. Poeta wspomina, że w tamtych latach miał Nieśmiałe i
lękliwe spojrzenie, dokonując jakiegokolwiek wyboru, podejmując nawet najmniejszą decyzję - cudzych
14
czepiał się szat. Nie ponosił konsekwencji, nigdy nie spotkało go nic złego. Był dzieckiem, więc
cechowała go niesamodzielność, zależność od innych ludzi, najprawdopodobniej od rodziców.
Mimo wszystko wymowa pierwszej zwrotki jest nostalgiczna i melancholijna, przebija z niej
tęsknota za czasami, gdy podmiot liryczny otaczały kochające go osoby, dbające o niego, dające mu
poczucie bezpieczeństwa i beztroski. Można ją także odczytywać jako wspomnienie o pierwszych,
nieporadnych i nieudanych krokach w poezji, o szukaniu ideałów i wzorców artystycznych.
Kolejna zwrotka przenosi nas w czasy młodości poety, gdy stawiał pierwsze kroki poza
środowiskiem rodzinnym:
Młodość ma pierwsze skrzydła swe wysłała w świat,
Kiedy nad wiosnę milsze zdały się jesienie.
Więc kochałem milczenie, wspomnienie, westchnienie
I plotłem chmurom wieńce z swych kwietniowych lat.
Dorastając, młody Staff zaczął określać i poznawać siebie. Towarzyszyła temu radość,
zniecierpliwienie oraz zachwyt nad czynionymi spostrzeżeniami na temat własnego charakteru i
osobowości.
Jego serce i umysł wypełniały zaszczytne idee. Był optymistycznie nastawiony do świata, który
stanowił w tamtym czasie dla niego niewyczerpalne źródło wiedzy. Kochał milczenie, wspomnienie,
westchnienie, a od posągów, od drzew i od trawy nauczył się prostej, pogodnej postawy.
Stopniowo zaczął myśleć nad przyszłością. Pokładał w niej wielkie plany. Pragnął zrealizować
naprędce wieloletnie marzenia.
W tej zwrotce widać pewną tęsknotę za czasami beztroskiego dzieciństwa, ponieważ zdawał sobie
sprawę, że dorosłe życie – choćby nie wiadomo jakie przynosiło korzyści związane z nieograniczoną
wolnością, szacunkiem innych – wnosi także obowiązki i kłopoty, które będzie musiał rozwiązywać
samodzielnie i na własną odpowiedzialność. Nikt nie poda mu gotowych odpowiedzi, nikt nie wskaże
właściwej drogi.
Ostatnia zwrotka traktuje o dojrzałości poety, gdy nauczył się obserwować przyrodę i cieszyć z
najmniejszej rzeczy:
I kiedym, stary smutku dom zburzywszy w gruzy,
Uczynił z siebie jeno wschodom słońca próg,
Rozumie mnie me serce i kochają Muzy.
Wbrew powszechnemu mniemaniu, starość dla podmiotu lirycznego nie stanowi przeszkody w
spełnianiu swoich marzeń. Ten czas jest tak samo udany, jak dzieciństwo czy dojrzewanie. Może nawet
obfituje w jeszcze milsze niespodzianki, ponieważ podmiot jest już świadomy siebie, wie, co jest jego
priorytetem, na co go stać, wie, że smutek nie przynosi korzyści. Nie musi już próbować się określać.
Pojmuje siebie jako poetę, zna swoją wartość jako artysta, jest spełniony. Dopiero w dojrzałym wieku
czuje harmonię, połączenie ze światem. Potrafi w pełni dostrzec piękno otoczenia oraz czerpać z niego
to, co najlepsze, najbardziej wartościowe. W końcu rozumie go jego serce i kochają Muzy.
Wiersz Leopolda Staffa, w którym mamy swoiste podsumowanie jego życia i twórczości, jest ukłonem w
stronę sztuki i kultury starożytnej, jest głosem szacunku dla tradycji literatury. Prócz stworzenia XX-
wiecznego sonetu, poeta zaczerpnął trochę motywów i tematów z mitologii, okazując się być tym samym
człowiekiem szukającym inspiracji poza swoją epoką, zafascynowanym artystami żyjącymi kilka wieków
przed nim, tworzącym dzieła uniwersalne.
Wiersz Curriculum vitae należy zaliczyć ze względu na formę do klasycznego sonetu -
wypracowanej formy poetyckiej o wielkiej tradycji w dziejach poezji.
15
Autor podzielił go na dwie części: w pierwszej - opisowej - złożonej z dwóch cztertowersowych
strof podmiot liryczny opisuje swój rozwój poetycki, zaś w drugiej, refleksyjnej – kolejne dwie
trzywersowe linijki – dzieli się z czytelnikiem przemyśleniami na temat swojej kondycji twórczej oraz
rozważaniami nad dojrzałą, dorosłą poezją.
W obu częściach widać tradycyjne, klasyczne podejście Staffa do rytmu oraz rymów. Poeta
skierował się w stronę rytmu stałego, zastosował rymy regularne, dokładne. W pierwszej części są to
rymy ABBA. Z kolei linijki dwóch ostatnich wersów są ułożone w porządku CDC.
Dzieła:
1901 – „Sny o potędze”
1903 – „Dzień duszy”
1905 – „Ptakom niebieskim”
1908 – „Gałąź kwitnąca”
1910 – „Uśmiechy godzin”
1911 – „W cieniu miecza”
1914 – „Łabędź i lira”
1918 – „Tęcza łez i krwi”
1919 – „Ścieżki polne”
1921 - " Sowim piórem"
1921 – „Żywiąc się w locie”
1927 – „Ucho igielne”
1932 – „Wysokie drzewa”
1936 – „Barwa miodu”
1946 – „Martwa pogoda”
1954 – „Wiklina”
1958 – „Dziewięć muz” (wydanie pośmiertne)
Międzywojenna poezja Leopolda Staffa.
Staff, poeta „trzech pokoleń”, debiutował w Młodej Polsce - w 1901 tomem SNY O POTĘDZE.
Wówczas przechodził fazę nietzscheanizmu, dekadentyzmu, postawę franciszkańską i umiłowanie wsi aż
po tendencje klasyczne.
Na międzywojenną twórczość składają się liczne tomy poetyckie, wśród których najważniejsze to:
-Ścieżki polne (1919);
-Ucho igielne (1927);
-Wysokie drzewa (1932);
-Barwa miodu (1936).
W wierszach z tych tomów potwierdza przywiązanie do tradycji kultury śródziemnomorskiej i do
wartości wywodzących się z religii chrześcijańskiej. Tworzy poezje klasycystyczną: o regularnej
wersyfikacji i strofice, dostojnym słownictwie i bogactwie odwołań do tradycji. Poezja ta przynosi także
franciszkańską fascynację przyrodą: świat natury, stworzony przez Boga, jest źródłem nieustannego
zachwytu nad pięknem życia.
16
Fascynacji przyroda towarzyszy przekonanie o harmonijnym związku natury i człowieka. Świat –
dzieło Boże – to miejsce jedyne dla człowieka, na tym właśnie Bożym świecie może on nieustannie
odkrywać bogactwo istnienia.
Franciszkańskie umiłowanie świata łączy się w liryce z przywiązaniem do ziemi ojczystej, jej
krajobrazu, do geografii i przyrodniczej niepowtarzalności.
W dwudziestoleciu miał już ustaloną opinie poety dużego formatu – skamandryci uznawali go za
swojego patrona. Tworzy w tym okresie poezję codzienności, pragnie wydobyć piękno z motywów
powszednich i rodzimych. Przyjmuje jako jeden z motywów szarą codzienność miasta, lecz skupia swoją
uwagę na temacie wsi, sławi wiejski pejzaż, prace w polu – tom „Ścieżki polne”. Wiersz Kartoflisko
ukazuje właśnie rolników pracujących przy wykopach - kartofle uderzające o wiadro brzmią jak „werble
na odmarsz jesieni”. Poeta do tematów codziennych i prostych używa formy klasycznej, uzyskując w ten
sposób efekt piękna i poezji.
W tomach WYSOKIE DRZEWA (1932) i BARWA MIODU (1936) Staff dąży do coraz większej
zwięzłości środków wyrazu, zwraca się ku tematyce życia codziennego, zrywa z patetyczną metaforyką
na rzecz codziennego konkretu. Pojawia się specyficzny rodzaj żartobliwego humoru, poeta akcentuje
swoją postawę sceptyka.
Znalazłam gdzieś w internecie, ale nie edytowałam (obrabiałam) tego w żaden sposób, bo opracowanie to
może, ale nie musi się przydać, a moje i tak było dość czasochłonne i obszerne.
M. Czajka