Ro
zdział 19 - Andrea
Jego usta były ostatnią rzeczą, jakiej się spodziewałam. Nie ruszyłam
się, wstrząśnięta do rdzenia. Każdy mięsień w moim ciele napiął się i
nie byłam nawet pewna, czy oddycham.
Tanner mnie pocałował. I cholera, naprawdę wiedział, jak się
całować.
Pozwolił, by jego wargi przesuwały się po moim, raz, a potem drugi,
dotyk był tak miękki jak szept. Niewielki głos z tyłu głowy powiedział
mi, że nie pamiętam, by kiedykolwiek tak cicho mnie pocałowano.
Jakby poprosił mnie ustami o pozwolenie na więcej. Wszystkie
pocałunki, jakie pamiętałam, były twarde i mokre, a czasem
niewygodne. Ale ten był miękki, ciepły i niesamowicie piękny.
Przypominał poprzednie pocałunki Tannera, ale jednocześnie czuło
się zupełnie inaczej.
Tanner przechylił głowę i zacisnął wargi. W tym samym czasie
zamknął mi dłoń na mojej szyi. Mój mózg się wyłączył, a rozmowa,
którą przed chwilą rozpętaliśmy zniknęła jak mgła, w chłodnym
wietrze -
tak jak wszystko, czego do tej pory doświadczyłam. Przez
chwilę czułam tylko jego pocałunek.
A potem błaganie zniknęło.
Z gardła Tannera wydobył się głęboki dźwięk, kiedy otworzyłam usta i
pozwoliłam językowi wsunąć się w moje usta. Pocałunek przerodził
się w coś bardziej intymnego i stał się bardziej zmysłowy. Język
Tannera prześlizgnął się po moim. Smakował miętą i zdecydowałam
w tej chwili, że to najlepszy smak na świecie.
M
ój puls ścigał się, gdy jego palce zakopały się w moich mokrych
lokach. Jego usta przesuwały się zdecydowanie nad moich. Kiedy
Tanner pocałował mnie jeszcze bardziej namiętnie, nie mogłam
powstrzymać jęku pożądania.
Zmienił pozycję i pchnął swoje wysokie, smukłe ciało nad moje, aż
jego ciężar wepchnął mnie w miękką poduszkę. Och... Moje dłonie
osunęły się na jego ramiona. Moje serce biło tak mocno, że
obawiałam się cierpienia z powodu zawału. Ciepło jego nagiej piersi
przeniknęło cienką tkaninę mojej sukienki. Druga dłoń Tannera
opadła mi na biodro. Mocny dotyk sprawił że gwałtownie wypuściłam
powietrze.
Zacisnęłam mocniej jego ramiona, aż moje krótkie paznokcie wbiły się
w jego skórę. To było tak, jakby atakował wszystkie moje zmysły.
Zatraciłam się w tym pocałunku, a ja ... Nigdy nie byłam całowana w
ten sposób. Jakbym był godna bycia docenianym i wielbiona. Tak
jakby Tanner musiał się kontrolować, żeby nie naciskać na więcej.
Czułam jego rezerwę w napiętych mięśniach i sposobie, w jaki jego
ciało drżało, a dłoń ściskała moje biodro.
K
iedy podniósł głowę, wydałam dźwięk, którego nigdy wcześniej nie
słyszałam. Jego cichy śmiech był głęboki i chrapliwy. Przycisnął swoje
czoło do mojego i powoli otworzyłam oczy. Czułam się jak we mgle.
Zapytałam o pierwszą rzecz, która przyszła mi do głowy. -Po co on
był?
Tanner znów się roześmiał i poczułam, że dźwięk brzmi jak dźwięk
grzmotu na moim ciele. -
Tylko ty możesz zapytać, po co jest
pocałunek.- Położył rękę na moim ciele, przesyłając dreszcze po mojej
skórze. -
Jesteś warta milion razy więcej niż myślisz.
Mogłam tylko na niego patrzeć. Jasnoniebieskie oczy Tannera były
tego samego koloru, co niebo nad nami.
-Ochoczo
kopnąłbym się w kulki, aby włożyć te myśli w twoją głowę.-
Przerwał. -Cóż, nie teraz. Myślę, że jeśli zrobię to teraz, zostawi to
trwałe obrażenia.
Zamrugałam powoli i położyłam dłoń na jego piersi. Jego serce pod
moją dłonią biło prawie tak szybko jak moje.
-Nie masz ...-
Przełknąłam mocno. -Nie włożyłeś tych myśli w moje
myśli.
P
rzekrzywił głowę i chwilę minęło. - Myślałaś o tym wcześniej?
Realizacja tego, co właśnie przyznałam, uderzyła mnie jak wiadro
lodowatej wody na środku mojej twarzy. Nacisnąłam na klatkę
Tannera. U
lga zalała mnie, gdy wycofał się i usiadł tak, jak siedział
zanim nasze usta zdecydowały się nawiązać kontakt. W tej chwili
potrzebowałam tej odległości. Moje myśli i uczucia były kompletnie
zagubione -
tworząc wicher chaotycznych wrażeń. Ciepło, które
pocałunek pozostawił, rozproszyło się w mgnieniu oka.
Pokręciłam głową i żałowałam, że nie zamknęłam ust. Byłam pewna,
że "niestabilna emocjonalnie" był już na liście cech, które mógł
przypisać Tanner, kiedy o mnie myślał. Ale nie musiałam wzmacniać
tego wrażenia. Jednak, prawdę mówiąc, trzymał mnie. Moje serce
zrobiło mały skok, ale potem wślizgnęło się w dół, gdy zdałam sobie
sprawę, że jego dobra opinia o mnie prawdopodobnie nie potrwa
długo. Zawsze tak było. Dlaczego więc miałoby być inaczej w tym
przypadku?
M
oje usta wciąż mrowiły od pocałunku, ale jednocześnie poczułam
ostry, kłujący ból w mojej klatce piersiowej. Zaparło mi dech w
piersiach i
poczułam skurcz w żołądku. Tanner był kimś, kto sprawił,
żebym się czuła... Nie byłabym nic warta. Jasne, powiedział kilka
rzeczy, które wzmocniły to uczucie, ale samoocena - ten obraz siebie -
zawsze był częścią mojego ja. Część we mnie, która czekała, żeby
wkurzyć każdą myśl. Szczerze mówiąc, czułam się tak, kiedy byłam
małą dziewczynką. I nie było żadnego szczególnego powodu - ja
byłam tego powodem. Nie byłam prześladowana jako dziecko. Moje
serce nigdy nie zostało złamane. Oczywiście, miało rany, ale nie
złamania. Mój tata był pijakiem, ale dorastałam w kochającej,
finansowo bezpiecznej rodzinie. Miałam więcej rzeczy dostępnych niż
większość, ale mój mózg ...
To po prostu nie działa dobrze.
Gdy tylko Tanner to zrozumie, nie będzie chciał mieć ze mną nic
wspólnego. Właśnie dlatego musiałam być niewiarygodnie ostrożna.
Bo chociaż zaczął coś z moją współlokatorką podczas mojego
pierwszego roku studiów, był tego rodzaju facetem, który był tego
wart. Utrata go z pewnością roztrzaska moje serce na małe kawałki.
- Andy -
powiedział Tanner, kładąc mi dłoń na ramieniu. -Mów do
mnie.
O
ddychając płytko, spojrzałam na niego i chciałam po prostu znów go
pocałować. Chciałabym, żeby mnie wciągnął w ramiona. Naprawdę
tego chcę. Ale tak nie działałam. Walczyłam, aby rozwiązać te emocje,
które szalały we mnie i dosłownie odskoczyłam od iskry nadziei i
oczekiwania, które rozgorzały w mojej klatce piersiowej. Przylgnęłam
do tego uczucia, które
się zawsze trzymałam; jedyne uczucie, które
zawsze mnie chroniło, niech przyjdzie, co może.
Gniew.
To było złe. Wiedziałam to. Wiedziałam również, że smutek, który
odczuwałam - niepokoje, które mnie objęły - był bardziej niszczący niż
jakiekolwiek ryzyko, które mogłam podjąć. Ale po prostu nie
mogłam...
-
Nie chcę z tobą rozmawiać.- Nawet gdy jego oczy rozszerzyły się ze
zdziwienia,
zsunęłam nogi z kanapy i wstałam. - Chciałabym udawać,
że nic się między nami nie wydarzyło.
Tanner podskoczył, jak gdybym uderzyła go w twarz. Ale nie czułam
satysfakcji. Zamiast tego frustracja i zgorzkniała nienawiść do samej
siebie przebiły moje ciało jak rak.
Nasz
e oczy się spotkały. Głębokie niedowierzanie odbiło się w jego
twarzy było trudne do zniesienia, ale jeszcze trudniej było mi znosić
ból, który tam rozpoznałam. Poczułam się winna, odwróciłam się. Już
dotarłam do drzwi, a moja ręka była na klamce, gdy zatrzymał mnie
głos.
-
Nie odwracaj się ode mnie - powiedział. -Proszę.
Tanner
W
stałem i przygotowałem się na złapanie Andrei, jeśli naprawdę
mnie zignoruje i otworzy drzwi. Nie było mowy, żebym pozwolił jej
zniknąć po tym, co się właśnie wydarzyło. Bez cholernego powodu.
Moje serce biło w dzikim tępię, a mój puls szalał . Wszystko od
pocałunku - prosty pocałunek. Nigdy wcześniej pocałunek nie
wywoływał we mnie takich uczuć. Chciałem być potępiony, gdybym
pozwolił jej po prostu deptać ten pocałunek i wszystko, co miała na
myśli, bez żadnego wyjaśnienia.
Andrea odwróciła się do mnie z twarzą tak bladą, że każdy pieg
wydawał się jarzyć. Otworzyła usta, ale nic nie powiedziała.
Zrobiłem krok w jej kierunku, ale zatrzymałem się ponownie, kiedy
zobaczyłem, jak zaciska dłonie w pięści. Nie zdziwiłbym się, gdyby
mnie uderzyła.
-
Nie chciałem tego zrobić... cię pocałować, -przyznałem. -Ale nie
żałuję tego pocałunku tak jak i cokolwiek innego, co zrobiliśmy. A ty
stoisz i oświadczasz, że bardzo ci przykro?
Przełknęła ślinę. -Nie powiedziałam tego.
-
Czyż nie?- Uniosłem brwi. -Udajesz, że cię teraz nie pocałowałem? A
ty nie oddałaś pocałunku?
Czerwone plamy
rozchodziły się po jej policzkach. -Nie
odwzajemniłam pocałunku.
-
Nonsens, Andy. Ty też mnie pocałowałaś. Oboje to wiemy-
odpowiedziałem. -Twój język był tak samo gorliwy jak mój. Jesteśmy
tak cholernie dojrzali, żeby się przyznać, gdy coś nam się podoba.
Bardzo mi się podobało. I nie możesz powiedzieć czegoś przeciwnego.
Odwróciła wzrok, potrząsając głową i skrzyżowała ramiona na piersi.
-
Ty ... mnie nie pamiętasz.
-Co?-
Przejechałem ręką po włosach, ściskając mój kark. -Mówisz o
kursach, na które
uczęszczaliśmy razem?- Wciąż nie mogłem
uwierzyć. W żaden sposób nie mogłem o niej zapomnieć.
-
Widzisz? Nie pamiętasz nawet, jak mnie widziałeś. Ale zauważyłam
cię. -Słowa rozlane dosłownie z jej ust tak szybko, że nie mogłem za
nią zdążyć. -Całkowicie się w tobie zadurzyłam. Co godzinę starałam
się wreszcie zdobyć na odwagę, by porozmawiać. -Roześmiała się
chrapliwie. -
Dokładnie. Byłam ... byłam całkowicie przestraszona ideą
pójścia do ciebie i zrobienia czegoś głupiego, więc nigdy nie znalazłam
odwagi
. Ale może moja współlokatorka Clara była po prostu szybsza.
Z
nowu było to imię. Clara. Dziwne uczucie we mnie wstało. Jej
współlokator był szybszy. Poczułem, jak zaciska mi się żołądek, gdy
we mnie wzbierało niewyraźne wspomnienie - mnie i tej dziewczyny,
którą spotkałem pewnego wieczoru w grze ...O cholera.
Andrea spojrzała na podłogę. -Wróciłam późną nocą do akademika.
Normalnie Clara szła do swojego pokoju, gdy był z nią ktoś. Ale tym
razem tego nie zrobiła. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam ...
-
Widziałaś mnie z nią - zakończyłem zdanie, kiedy wróciło
wspomnienie. -
Cholera, Andy. Nie pamiętam jej nawet. Niezupełnie.
Prychnęła. -Bardzo miły.
Skrzywiłem się. -Dobra, to brzmi źle, ale taka jest prawda. Pamiętam,
że drzwi otworzyły się, ale kiedy spojrzałem ...
-
Kiedy przerwałeś seks z moją współlokatorką w naszym salonie na
wystarczająco długo, by spojrzeć - poprawiła to.
Wow. Ok. -
Masz rację. Bzdura. Nie wiem, co powiedzieć. Ale wtedy
cię nie znałem. Szkoda, że cię nie znałem. - Prawda tego stwierdzenia
zaskoczyła mnie. -Ale ja cię nie znałem i to chyba równie dobrze.
Ocz
ywiście wtedy byłem podrywaczem.
-
A ty już nie jesteś?
R
zuciła mi wyzwanie. Wiedziałem to. Ale przywołałem całą moją siłę
żeby nie reagować. Czułem się okropnie, ponieważ złapała mnie na
gorącym uczynku. Z inną.
-
Wiem, że to żadna wymówka, ale wtedy się nie znaliśmy.
Niezupełnie. Przepraszam, jeśli cię skrzywdziłem ...
-Po prostu zapomnij o tym,-
szybko rzuciła, przeczesując włosy dłonią.
Loki skakały we wszystkich kierunkach. -Teraz to nie ma znaczenia.
-
Oczywiście, że to ma znaczenie, ponieważ wciąż tak uważasz-
powiedziałem przeciwko niej. Wziąłem głęboki oddech, starając się
zachować spokój. -Przykro mi, Andrea. Naprawdę. To, że musiałaś
oglądać coś takiego, nie jest wspaniałe. I fakt, że cię też nie
pamiętam. Zwłaszcza jeśli mnie polubiłaś. Czy naprawdę byłaś
zadurzona we mnie? -
Zapytałem, mając nadzieję, że trochę podniosę
się na duchu.
Wciąż wpatrywała się w podłogę, marszcząc brwi. -Tak.
Mój żołądek wykonał niewielki skok. -I nadal jestem.
Jej ramiona
uniosły się w głębokim westchnieniu. Wydawało się, że
chce coś powiedzieć, ale w tym momencie drzwi za nią się otworzyły i
Kyler odsunął głowę. Wyglądał, jakby właśnie się obudził i spojrzał na
nas sennym spojrzeniem.
-
Niedługo wyjedziemy- oznajmił. -Ale najpierw zrobię omlety.
Chciałem powiedzieć Kylerowi, gdzie mam jego omlety, ale potem
zrozumiałem, co właśnie powiedział. -Odjazd?
-Tak.-
Wyszedł na zewnątrz i zamknął za sobą drzwi. -Syd i ja
rozmawialiśmy o tym. Uważamy, że najlepiej byłoby skrócić podróż i
wrócić do domu.
-Co?-
Spytała Andrea. -Dlaczego? Zostały nam dwa dni.
Kyler przeciągnął dłonią po zmierzwionych włosach. -Tak. Ale chcemy
wrócić do domu.
Nie
kupiłem tego.
I Andrea
również . - Przez wczorajszą noc, prawda? Jej głos drżał.
Zrobiłem krok w jej stronę, żałując, że nie mogę jej jakoś pocieszyć.
-
Dlatego chcesz stąd wyjechać?
Kyler opuścił rękę i otworzył usta, ale Andrea już mówiła, z rękami na
biodrach.
-
Nie zamierzam nic pić i nie zamierzam kłócić się z Tannerem. Proszę.
C
holera, czułem się tak, jakby ktoś wepchnął mi do piersi gorący
popcorn.
-
Obiecuję - powiedziała pospiesznie Andrea. -Nie chcę być
powodem, dla którego wcześniej przerwałeś wakacje. Wiem, jak
bardzo na to czekaliście.
- To nie jest powód -
powiedział miękko Kyler. -Chcemy po prostu
jechać do domu.
-
A co z wyprawą wędkarską? Pamiętam, że Syd mówiła coś o
wyprawie wędkarskiej.- Oczy Andrei wystrzeliły w moją stronę. Jej
oczy błagały mnie, bym coś zrobił. -Możesz zrobić tak wiele.
-
Ona ma rację,- powiedziałem. -Człowieku, nie musisz tego robić.
Kyler wziął głęboki oddech, po czym uśmiechnął się, ale wyraz nie
dotarł do jego oczu. -Wyjeżdżamy za około dwie godziny.- Jego ton
potwierdził, że decyzja została już podjęta. Sięgnął do drzwi i otworzył
je. -
Ale najpierw zrobię omlety. Z zieloną papryką i grzybami. Pyszne.
Andrea nie poruszyła się, tylko wpatrywała we drzwi patio, które
zamykały się za Kylerem. Odwróciła się do mnie z drżącą dolną wargą.
-
Zniszczyłam wszystko.