Opracowanie edytorskie Jawa48
©
Irena Karnauchowa
NAJCUDNIEJSZA PIĘKNOŚĆ
Nasza Księgarnia 1951
Bajka IX
B I AŁ A K AC ZU S ZKA
Irena Karnauchowa Najcudniejsza Piękność – Bajka IX – BIAŁA KACZUSZKA
2
Opracowanie edytorskie Jawa48
©
Bajka IX — Biała kaczuszka
W pewnym kraju za siódmą górą, za dziesiątą rzeką, był sobie
król, który miał młodą żonę. Królowa była piękna jak brzózka na
polance — biała, kędzierzawa, skromna, łaskawa. Wszyscy kochali ją
bardzo, nie kochała jej tylko starsza siostra. Ta siostra była również
piękna — biała, kędzierzawa, ale niełaskawa, srogiego serca, złego
charakteru. Ogromnie siostrze zazdrościła szczęśliwego jej życia.
Młodzi królestwo pobrali się dopiero przed rokiem. Król jeszcze
nie zdążył się napatrzyć na żonę, nie zdążył się z nią nagadać, nie zdążył
się jej nasłuchać, a oto już musi jechać w daleką podróż, w ważnych
sprawach, musi zostawić żonę pod opieką obcych ludzi... No, ale trudno:
jak mus, to mus.
Długo płakała młoda żona, król ją długo pocieszał. Rozkazał jej
nie opuszczać pałacu, nie wychodzić z pałacowego ogrodu, nie iść w
pole, nie jeździć do lasu. cudzych rad nie słuchać, obcych ludzi do domu
nie wpuszczać.
Pożegnał młodą żonę i wyjechał w daleką podróż. Mija dzień,
mija drugi, królowa się nudzi. Cały dzień siedzi w okieneczku. patrzy na
drogę, roni łzy na jedwabną robótkę. Bez kochanego człowieka —
smutek w sercu, bez gospodarza — pustki w domu.
Wreszcie posłała gońca-skorochoda do ojca, po starszą siostrę.
„Zawszeć będzie mi raźniej" — myśli sobie.
Przyjechała starsza siostra, snuje się po domu, ogląda skarby, lecz
nic się jej nie podoba. Cokolwiek sługi zrobią — wszystko źle, wszystko
źle. Potrawy nie dosolone, łóżka źle zasłane, podłogi źle zamiecione.
Młodsza siostra z całych sił stara się jej dogodzić, ale nic nie pomaga.
Upłynął dzień, upłynął drugi, wreszcie starsza siostra mówi do królowej:
— Nie mogę tak wciąż siedzieć w pałacu, zejdźmy przynajmniej
Irena Karnauchowa Najcudniejsza Piękność – Bajka IX – BIAŁA KACZUSZKA
3
Opracowanie edytorskie Jawa48
©
do ogrodu, żeby trochę rozproszyć nudę...
Królowa włożyła białą jedwabną suknię, zawiązała białą jedwab-
ną chustkę, wzuła czerwone buciczki i poszła z siostrą do ogrodu. W
ogrodzie — najśliczniejsze kwiaty, w ogrodzie — najsłodsze jabłka, w
ogrodzie — najwonniejsze powietrze. Ale starsza siostra gderze a
gderze. Kwiaty są brzydkie, jabłka są gorzkie, powietrze duszne.
Naprzykrzała się królowej:
— Wyjdźmy, wyjdźmy za parkan, tam płynie strumyczek, bije
źródło krysztalne.
Podeszły do strumyka.
— Słońce praży — mówi starsza siostra — a źródlana woda chło-
dna jest i miła. Umyj sobie białe liczko.
Młoda królowa schyliła się nad strumykiem, a siostra uderzyła ją
w plecy i mówi:
— Płyń po wodzie białą kaczuszką!
I popłynęła królowa po strumyku białą kaczuszką, białą
kaczuszką z czerwoną nóżką. Wzburzył się strumień, zabulgotał
strumień, rosa z kwiatów się sypie: widzą zbrodnię, lecz powiedzieć nie
mogą.
A siostra pobiegła do pałacu, krzyczy, zawodzi, woła na cały
świat, że królowa utonęła w źródlanej wodzie!
Ludzie się pomartwili, popłakali, ale cóż mogli poradzić? Starsza
siostra stała się panią pałacu. Pod jej rządami służba nie chodzi, lecz
biega, ludzie nie dośpią, nie dojedzą, konie są zaganiane, krowy nie
napojone.
Wrócił król, opowiedziano mu o nieszczęściu; bardzo rozpacza,
nie chce patrzeć na świat boży, ciągle wspomina królową.
A biała kaczuszka leje łzy na krysztalnym strumieniu. Od tych łez
strumień wezbrał, rozlał, pobiegł za parkan na królewski ogród. Po
strumieniu pływa biała kaczuszka, lecz za parkan nie idzie.
Na wiosnę kaczuszka uwiła gniazdko, zniosła trzy jajeczka, wysie-
działa dziateczki: dwaj starsi synkowie wrodzili się w ojca, mocni są i
krzepcy, silne mają nóżki, a najmłodszy — cichutki, wątlutki, matusin
pieszczoszek. W dzień są dziećmi i biegają, wieczorem zmieniają się w
łabędziątka i pływają. Kaczuszka ich hodowała, przez trzy lata karmiła i
poiła.
Irena Karnauchowa Najcudniejsza Piękność – Bajka IX – BIAŁA KACZUSZKA
4
Opracowanie edytorskie Jawa48
©
Chodzą dzieci dnem rzeczki, łowią złote rybeczki, zbierają gałganki,
szmaty, szyją sobie kabaty, potem na brzeg wybiegają, przez parkan
zaglądają. Biała kaczuszka nie pozwala im chodzić za królewski parkan.
— Nie idźcie tam, dziateczki, bo wielka spotka was bieda.
Ale dziateczki nie posłuchały, wczoraj igrały na trawce, dziś skakały
po murawce, wreszcie pobiegły na królewski dziedziniec. Zła siostra je
zobaczyła i od razu poznała: starsi chłopcy podobni są do ojca, młodszy
do matki.
Udała bardzo poczciwą, zwołała dzieci do królewskich komnat,
napoiła, nakarmiła, spać ułożyła, na klucz zamknęła. Następnie kazała
rozpalić ogniska, naostrzyć noże, zagotować kotły.
Gdy wieczór zapadł, dziatki zmieniły się w łabędzięta. Dwoje star-
szych włożyło głowy pod białe skrzydła i śpią smacznie, a matusin
pieszczoszek nie śpi, oka nie zmruży, wciąż nasłuchuje.
Zła pani domu podeszła do drzwi, przytknęła ucho:
— Czy już śpicie, dziateczki?
A pieszczoszek na to:
— Nie śpimy, nie śpimy, wciąż o tym myślimy, że płoną ogniska, że
wrą kotły, że ktoś ostrzy na nas noże.
,,Nie śpią!" — myśli sobie zła pani. A głośno:
— Trzeba spać, to późna noc przecie.
Snuła się jakiś czas po pałacu, potem znów przychodzi pode drzwi.
— Czyście już zasnęły, dziateczki?
— A pieszczoszek na to:
— Nie śpimy, nie śpimy, wciąż o tym myślimy, że płoną ogniska, że
wrą kotły, że ktoś ostrzy na nas noże.
— Trzeba spać, to późna noc przecie.
Pieszczoszka zmorzył wreszcie sen, oczy mu się kleją, głowa aż się
prosi pod skrzydło. Usnął.
Pani przychodzi pode drzwi, pyta:
— Śpicie, dziateczki?
Irena Karnauchowa Najcudniejsza Piękność – Bajka IX – BIAŁA KACZUSZKA
5
Opracowanie edytorskie Jawa48
©
Milczenie.
„Śpią".
Weszła do komnaty, porwała łabędzięta, ukręciła im szyjki, wy-
rzuciła łabędzięta na dziedziniec. Król to widział, nic nie powiedział.
Myślał, że to łabędzie przeznaczone na pieczyste.
Rankiem biała kaczuszka zwołuje swoje dzieciątka, ale dzieciątek jak
nie ma, tak nie ma. Poczuło jej serce, że się stało nieszczęście, rozłożyła
skrzydła i poleciała na królewski dziedziniec. Przyleciała na dziedziniec
biała kaczuszka. Patrzy: rzędzikiem leżą jej dziatki białe i zimne jak
płatki śniegu. Rzuciła się do nich, skrzydłami je utuliła, jęła zawodzić
macierzyńskim głosem:
Kwa-kwa, moje dzieciątka, Kwa-kwa, łabędziątka!
Poiłam was swymi łzami,
Nie spałam całymi nocami,
Nie dospałam, nie dojadłam...
Któż to zgładził was, dzieciątka?
Król się wzdrygnął:
— Siostro, siostro, co za dziwy niesłychane. Kaczuszka jęczy nad
dziećmi, zawodzi ludzkim głosem.
— To ci się tylko zdaje, braciszku. Hej, służba! Wypędzić kaczkę z
dziedzińca.
Służba chce kaczkę wypędzić, a kaczka się wzbija pod niebo, potem
znów przypada do łabędziątek. I płacze, i zawodzi:
Kwa-kwa, moje dzieciątka, Kwa-kwa, łabędziątka!
Niecna siostra, żmija podła,
Do złej śmierci was przywiodła. Was zabrała ojcu kochanemu,
Mnie zabrała mężowi miłemu, Wrzuciła nas do rzeczułki,
Zmieniła w białe kaczuszki,
Irena Karnauchowa Najcudniejsza Piękność – Bajka IX – BIAŁA KACZUSZKA
6
Opracowanie edytorskie Jawa48
©
A sama się dziś panoszy...
Król zbiegł na dziedziniec, dalejże łapać kaczuszkę. Kaczuszka nie
ucieka, sama idzie mu do rąk. Ujął ją za skrzydełka, podniósł nad
głowę:
— Brzozo biała, stań poza mną, żonko piękna, stań przede mną!
Rzucił kaczuszkę na ziemię - i oto biała brzoza stoi za nim, młoda
żona stoi przed nim. Stoi w białej jedwabnej sukience, w białej
jedwabnej chustce, w czerwonych buciczkach. Ucieszył się król, ściska ją
i całuje, a ona gorzko płacze, głośno szlocha:
— Och, nieszczęście, mężu mój kochany: to nie białe leżą łabędziątka,
to rodzone leżą twe dzieciątka — trzej nasi synkowie.
Wtedy i król zapłakał gorzko, pochylił się nad łabędziątkami. Gdy
ojcowska łza na białe spadła skrzydełka, poruszyły się łabędzięta
zakwiliły. A słoneczko wzeszło wysoko, rzuciło jasne promienie. Ła-
będzięta zmieniły się w dziecięta. Dwaj starsi synkowie podobni są do
ojca, mocni i krzepcy, silne mają nóżki, a najmłodszy — cichutki,
wątlutki, matusin pieszczoszek.
Cóż to było za szczęście! Żyli sobie wesoło, jedli, pili do woli, za-
pomnieli o niedoli.
A złą siostrę uwiązano do końskiego ogona i włóczono po polu.
Gdzie urwały się nogi — tam masz czarne ożogi, gdzie urwały się ręce
— tam grabie na osęce, gdzie głowa i włosy złej siostry — tam kolczaste
masz osty. Potem nadleciały wiatry, rozwiały kości, że po tej sekutnicy
nie zostało śladu ni popiołu.
Bajka IX — Biała kaczuszka