Fotografia dzieci
Wojtek Tkaczyński
Wcześniej czy później każdy zrobi zdjęcie dziecka – warto więc wiedzieć, jak się do tego zabrać
Wstęp
Fotografia dzieci to chyba najpopularniejszy gatunek fotografii, przynajmniej w Polsce. Przecież
trzeba zarejestrować wszystkie ważne momenty z życia potomstwa. Wiele osób kupuje pierwszy
aparat, kiedy urodzi im się dziecko. Jeśli ktoś za młodu był fotoamatorem, po zostaniu ojcem odkurza
sprzęt i zaczyna pstrykać od nowa. Osoby, o których rodzina wie, że fotografują na dobrym poziomie,
na pewno zostaną wcześniej lub później zaproszone do zrobienia dziecięcej sesji. Warto więc
wiedzieć, jak podejść do tego tematu, zwłaszcza że zrobienie przyzwoitego dziecięcego portretu nie
jest wcale takie proste. Nie jest proste również określenie samego poziomu wspomnianej
przyzwoitości. Fotografujący swoje pociechy rodzice są bowiem wyjątkowo bezkrytyczni w ocenie
własnych zdjęć. A przecież trzeba umieć postawić granicę między miłością do dziecka (ta może, a
nawet powinna, być nieskończenie głęboka) a przywiązaniem do zdjęć (tu – jak i we wszystkich
kwestiach stricte fotograficznych – wskazana jest samokrytyka).
Fot. Katarzyna Iwańska
Podstawowym celem fotografii dzieci powinno być wierne oddanie ich nastroju.
Sprzęt, czyli baza
Zaczynając fotografować dzieci, wiele osób sięga po „ciężką amunicję” – mimo braku doświadczenia
kupują cyfrowe lustrzanki, bo przecież to one zrobią najlepsze zdjęcia. Powyższą obserwację
potwierdzą pewnie wszyscy sprzedawcy ze sklepów fotograficznych. Nie ma w tym nic złego, jeśli
tylko mamy czas dokładnie poznać możliwości nowego aparatu. Zazwyczaj jednak młodzi rodzice
cierpią na niedobór wolnego czasu, a nawet na jego całkowity brak. Nie umieją więc w pełni
wykorzystać aparatu. Ba, objuczeni butelkami, ubrankami i wózkiem – nie zabierają go nawet ze
sobą. Zamiast więc teoretyzować na temat hipotetycznych możliwości lustrzanek, zastanówmy się,
jakie funkcje musi mieć aparat, żeby nadawał się do fotografowania dzieci.
Przede wszystkim musi być szybki i wygodny. Przez szybkość rozumiem tu przede wszystkim
możliwość zapisu zdjęcia tuż po naciśnięciu spustu migawki. Każdy, kto pamięta pierwsze cyfrowe
kompakty, wie, o czym mówię – zanim nastawiły ostrość, mijało sporo czasu. Potem trzeba było
czekać, aż zapiszą plik i będzie można zrobić kolejne zdjęcie. Dziecko, które chcieliśmy sfotografować,
dawno już zdążyło obrócić się na pięcie i pobiec w inne miejsce. Dzisiejsze aparaty są pod tym
względem znacznie lepsze.
Ideałem jest konstrukcja, która umożliwia fotografowanie w trybie AF-C, czyli ciągłego ustawiania
ostrości – fotografowany obiekt jest wtedy śledzony bez przerwy, a zdjęcie zapisywane natychmiast
po naciśnięciu spustu. W niektórych aparatach ten tryb jest nazywany monitorującym. Posiadacze
lustrzanek z pewnością docenią możliwość ręcznej ingerencji w proces ustawiania ostrości.
Obiektywy Nikkor wyposażone w ultradźwiękowy silnik SWM pozwalają na taką zmianę bez potrzeby
przełączania jakichkolwiek elementów kontrolnych.
Warto również pomyśleć o tym, by aparat umożliwiał zapisywanie zdjęć w serii. W przypadku
fotografowania dzieci sprawdza się to znakomicie. Poruszają się one bowiem w obrębie kadru
wyjątkowo szybko.
Cóż to zaś znaczy, że aparat ma być wygodny? Po pierwsze, musi nadawać się do ciągłego noszenia
go ze sobą. Dobre fotografie dzieci nie powstają od ręki – warto obserwować je stale. Mały kompakt,
który mieści się w kieszeni, jest pod tym względem lepszy niż ciężka lustrzanka. Po drugie, idealny
„dziecięcy” aparat powinien umożliwiać szybką zmianę wszystkich parametrów bez odrywania oka od
wizjera.
Włączanie lampy błyskowej, zmiana trybu jej pracy, zmiana czasu otwarcia migawki, przysłony,
balansu bieli – wszystko to powinniśmy umieć ustawić, patrząc cały czas na dziecko przez wizjer.
Sytuacja w plenerze może się bowiem zmieniać bardzo szybko. Posiadacze lustrzanek powinni
sprawdzić, które parametry są dostępne wyłącznie z poziomu menu, a które można zmieniać za
pomocą przycisków na obudowie. Zmiana tych pierwszych odpada podczas pleneru z dziećmi. Mały
Coolpix S60 z dotykowym ekranem, pozwalający na pracę w trybie „dotknij i pstrykaj”, sprawdzi się
lepiej niż skomplikowane konstrukcje.
Jak widać, aparat, którym fotografujemy dzieci, nie musi mieć szczególnie wyśrubowanych
parametrów. Ten gatunek fotografii wymaga bowiem przede wszystkim cierpliwości. Oczywiście nie
zaszkodzi, by nasz aparat pozwalał na fotograficzny rozwój, ponieważ po opanowaniu funkcji
podstawowych z czasem sięgniemy po coś bardziej skomplikowanego. Pod tym względem
niezastąpione są lustrzanki (mimo ich stosunkowo dużych gabarytów), które mogą być podstawą
skomplikowanych systemów, które rozwijają się wraz z naszymi umiejętnościami i wraz z dziećmi.
Fot. Katarzyna Iwańska
Kiedy fotografujemy noworodka, nie liczmy na kontakt wzrokowy.
Fot. Katarzyna Iwańska
Szybkość pracy aparatu jest kluczowa, jeśli zależy nam na uchwyceniu ulotnych chwil.
Sprzętu wykorzystanie, czyli nadbudowa
Jakie zasady obowiązują podczas fotografowania dzieci? Jak podejść do kompozycji i planowania
kadrów? Moim zdaniem jest tylko jedna wskazówka, o której należy pamiętać: zdjęcia nie mogą być
sztuczne. Nie ma nic prostszego, niż kazać dziecku zatrzymać się i uśmiechnąć. Polscy rodzice są w tej
kwestii bezwzględni. Dziecko na zdjęciu musi być uśmiechnięte. Potem zaś oglądamy tysiące zdjęć
skrzywionych w nienaturalnym grymasie dzieciaków. Ba, pomny doświadczeń z dzieciństwa, każdy
dorosły spina się, widząc aparat. Czyż nie? Aby były ciekawe, fotografie dzieci powinny być naturalne.
Tylko tyle i aż tyle.
Fot. Katarzyna Iwańska
Gdybyśmy już koniecznie chcieli zrobić zdjęcie pozowane, wybierzmy tło, które dopełni wizualnie kadr,
ale nie odciągnie uwagi widza od modela, i dajmy dziecku pełną swobodę. Jeśli trafimy na odpowiedni
nastrój, dobra zabawa murowana.
Jeśli niewielką głębię ostrości i miękkie światło, w 90% wypadków otrzymamy przyzwoity portret.
Przez kilka lat będzie on mówił o tym dniu więcej niż 100 zdjęć przepełnionych detalami. Oczywiście
warto też zrobić zdjęcia pokazujące resztę okoliczności – może więc należałoby pomyśleć o ułożeniu
reportażu.
Przywoływana przeze mnie na każdym kroku naturalność, która jest istotą fotografii dzieci, zależy nie
tyko od zachowania samego modela, ale i od zachowania i strategii przyjętych przez fotografa.
Sztuczne światło należy stosować z umiarem, a raczej z daleko posuniętą wstrzemięźliwością.
Dzisiejsze lampy błyskowe (nawet w bardziej zaawansowanych kompaktach) pozwalają na precyzyjną
kontrolę ekspozycji – starajmy się więc, by światła błyskowego było jak najmniej. Wysoka czułość
matrycy, szerokie otwarcie przysłony i jak najdłuższy czas migawki mogą pozwolić na rejestrację zdjęć
lepiej oddających nastrój sceny (choć długi czas naświetlania może powodować rozmycie obrazu).
Jeśli już musimy użyć lampy – odbijmy jej światło od ściany lub sufitu. Starajmy się wykorzystać
wszystkie powierzchnie odbijające światło: ściany, lustra, zasłony, pościel.
Fot. Katarzyna Iwańska
Na zdjęciach dzieci bardzo łatwo wyczuć fałsz, wynikający ze stosowania się malucha do wskazówek
dorosłych. Czy ta dziewczynka naprawdę przyjmuje taką pozę, kiedy się zamyśli?
Jak to zrobić? W części poświęconej sprzętowi napisałem o cierpliwości. Jeśli mamy aparat, który
potrafimy obsługiwać w każdych warunkach, i nosimy go zawsze ze sobą, sukces jest gwarantowany.
Nie ma chyba lepszej drogi do niezłych zdjęć dzieci niż ich ciągłe obserwowanie. Wcześniej czy
później trafimy na ciekawą sytuację. Ciągłe spacery z aparatem mają jeszcze jedną zaletę – dzieci
przyzwyczajają się do obiektywu i przestają zwracać uwagę na fotografa. A co, jeśli musimy
sfotografować dziecko, które widzimy po raz pierwszy? Warto poświęcić kilka chwil, by je poznać. I
nawet wtedy starajmy się nie pokazywać mu, jak ma się zachowywać. Warto uwiecznić jego
naturalne gesty i ruchy.
Jeśli już musimy zrobić tzw. zdjęcie pozowane, warto wcześniej pomyśleć o kompozycji. Klasycznym
przykładem zdjęć pozowanych są portrety „z okazji” i fotografie typu „pamiątka z wakacji”. Wszyscy
chyba rozumiemy, o jakich kadrach mowa. Ważne chwile w życiu dzieci można pokazać na co
najmniej dwa sposoby. Pierwszy polega na tym, by na zdjęciu było dokładnie wszystko: cała rodzina,
która przyjechała, zastawiony stół, odświętnie ubrany dzieciak, tort na stole itp. itd. Drugi sposób to
zrobienie kilku prostych zdjęć na wyraźnie określony temat.
Fot. Radosław Zajdel
Dzieciństwo to nie tylko chwile beztroskiej zabawy. Młodzi ludzie miewają momenty smutku,
zamyślenia. Warto dokumentować nie tylko uśmiechy.
Fot. Katarzyna Iwańska
Pamiętajmy, że w pewnych sytuacjach równie ważne, co sam model, jest jego otoczenie i kontekst
danej sytuacji. Nie unikajmy szerszych kadrów.
Pamiętajmy też, by pokazywać dzieci z poziomu ich wzroku. Fotografowanie z góry prowadzi do
dziwnych rezultatów. Po pierwsze, nie jesteśmy w stanie zbliżyć się do modeli, i na zdjęciach zawsze
będzie wyczuwalny dystans. Po drugie, fotografowanie z góry wprowadza do zdjęć zaburzenia
perspektywy. Nogi i tułów stają się nieproporcjonalnie małe w stosunku do głowy. Warto czasem
usiąść między dziećmi na podłodze (lub kucnąć w trawie) i spojrzeć na świat z wysokości ich oczu. A
potem zrobić im zdjęcie z tej perspektywy.
Fot. Wojtek Tkaczyński
Nie zawsze zdjęcie perfekcyjne technicznie będzie tym najlepszym. Fotografie nieostre, poruszone czy
z innych względów technicznie niepoprawne często lepiej oddają nastrój sytuacji niż ujęcia „idealne”,
które mogą wywoływać u widza uczucie dystansu.
Oczywiście, przyjdzie taki czas, że dzieci nas przerosną i fotografując je, będziemy musieli zadzierać
obiektyw do góry. To również wprowadza zaburzenia perspektywy. Musimy zdać sobie sprawę, że
fotografowanie dzieci musi różnić się w zależności od ich wieku. Noworodki nie będą się uśmiechać, a
nastolatki nie zrobią nic na naszą prośbę. Trzeba znaleźć odpowiedni kontekst do pokazania dzieci w
każdym wieku i należy to zrobić samodzielnie, bo nie istnieją żadne oficjalne kanony dotyczące
fotografowania dzieci. Jedyną zasadą, której warto się trzymać, jest dążenie do uchwycenia ich
spojrzenia.
Sytuacja jest o wiele prostsza, kiedy przychodzi nam fotografować grupę dzieciaków. Wcześniej czy
później – nawet jeśli są stremowane obecnością fotografa – zajmą się wyłącznie sobą. Kiedy będą
skoncentrowane na zabawie (rozmowie – w przypadku starszych dzieci), możemy fotografować je do
woli.
Samo fotografowanie dzieci nie jest trudne. Znacznie trudniejsze jest nabranie dystansu do swoich
prac (patrz: pierwsze ćwiczenie poniżej), zwłaszcza jeśli chodzi o własne dzieci. Jeśli jednak nauczymy
się odróżniać zachwyt nad maluchami od zachwytu nad przedstawiającymi je zdjęciami, będziemy
potrafili osiągnąć rezultaty ciekawe dla wszystkich.
Fot. Katarzyna Iwańska
Zdecydowanie bardziej naturalnie będzie wyglądał uśmiech na twarzy dziecka w trakcie zabawy (np.
na huśtawce), niż takiego, któremu kazano się uśmiechnąć tak po prostu, do zdjęcia.
Ćwiczenia
Ćwiczenie 1
Jeśli fotografujesz swoje rodzeństwo lub potomstwo, z pewnością masz już trochę zdjęć. Utwórz w
komputerze nowy katalog i umieść w nim sporą liczbę takich fotografii. Następnie postaraj się wybrać
5 najlepszych. Podstawowym problemem z fotografiami dzieci jest ich liczba. Zmieniając na chwilę
temat – czy jesteście pewni, że znajomych zainteresuje 200 zdjęć z waszych wakacji? Kiedy nauczycie
się wybierać najlepsze prace, nie zwracając uwagi na emocje i wspomnienia, będziecie mogli pokazać
światu kolekcję fotografii, która sprawi, że będziecie uważani za poważnych fotografów.
Ćwiczenie 2
Zbliża się ważna uroczystość rodzinna z udziałem twojego dziecka? Wiesz, że będziesz ją
fotografować? Pomyśl, jak zrobić reportaż z tego wydarzenia. Reportaż w najpoważniejszym tego
słowa znaczeniu. Jeśli zrobisz kilkanaście zdjęć układających się w całość, z pewnością zainteresują
one nie tylko rodzinę, ale i szeroki krąg znajomych. Pokazując w ten sposób ważne chwile z życia
swoich dzieci, możesz mieć pewność, że przez wiele lat będą one wracać do tych zdjęć.
Ćwiczenie 3
Kiedy chodzisz z dzieckiem do parku, z pewnością spotykasz innych rodziców. Poproś ich o możliwość
fotografowania również ich dzieci. Kiedy zdobędziesz ich zaufanie, możesz mieć kontakt z szeroką
grupą różniących się charakterami urwisów. Daje to możliwość pokazania różnych twarzy i pozwala
na zdobycie nieocenionej sprawności w kwestii obsługi sprzętu i szybkiego wyłapywania
interesujących kadrów.
Tekst: Wojtek Tkaczyński
Zdjęcia: Wojtek Tkaczyński, Katarzyna Iwańska, Radosław Zajdel