R Merton Teoria socjologiczna i struktura społeczna Rozdział VI s 197 224

background image

1

VI

Struktura społeczna i anomia

1

Jeszcze do niedawna, szczególnie zaś w przeszłości, teorie psychologiczne i socjologiczne
wadliwe działanie struktur społecznych chętnie przypisywały niedostatkom społecznej
kontroli nad potężnymi popędami biologicznymi człowieka. Zakładany przez taką
doktrynę obraz stosunków między jednostką a społeczeństwem jest równie klarowny, co
wątpliwy. Mamy oto najpierw ludzkie popędy biologiczne zmierzające ku pełnej ekspresji,
a dalej - porządek społeczny, który w swej istocie stanowi urządzenie służące do
kierowania popędami, do społecznego przetwarzania napięć, zmuszające - używając słów
Freuda - do „wyrzeczenia się zaspokojenia zmysłów". Uznaje się tym samym, iż
nonkonformizm wobec wymogów struktury społecznej zakorzeniony jest w naturze
pierwotnej

2

. Biologicznie zakorzenione popędy co jakiś czas przełamują kontrolę

społeczną. Wynika stąd, że konformizm jest rezultatem utylitarnej kalkulacji lub
bezmyślnego uwarunkowania.

Wraz z postępem, jaki się ostatnio dokonał w naukach społecznych, owe koncepcje

uległy zasadniczej modyfikacji. Po pierwsze, nie wydaje się już tak oczywiste, iż człowiek
przeciwstawia się społeczeństwu w nieustającej wojnie między popędem biologicznym a
społecznym ograniczeniem. Wizerunek człowieka jako nieokiełznanego kłębka popędów
zaczyna bardziej przypominać karykaturę niż portret. Po drugie, analiza zachowań
odbiegających od przepisanych wzorców w coraz większym stopniu uwzględnia
perspektywę socjologiczną. Jakakolwiek bowiem byłaby rola popędów biologicznych,
pozostanie otwarte pytanie, dlaczego w różnych strukturach społecznych zachowania
dewiacyjne występują z odmienną częstością, przybierają inne formy oraz przebiegają
wedle odmiennych schematów! Musimy się jeszcze wiele nauczyć o procesach, dzięki
którym struktury społeczne wytwarzają warunki, w jakich pogwał-

1

Opublikowane po raz pierwszy w 1938 r., wersja poszerzona i poprawiona została opublikowana

w The Family: Its Function and Destiny, R. N. Anshen (red.), New York 1949.

2

Patrz np.: Z. Freud Kultura jako źródło cierpień, w: Człowiek, religia, kultura, tłum. J. Prokopiuk,

Warszawa 1967, passim, a zwłaszcza s. 270, 283, 292; E. Jones Social Aspects ofPsychoanalysis, Lon
don 1924, s. 28. O ile koncepcja Freuda jest odmianą doktryny „grzechu pierworodnego", o tyle inter
pretacja proponowana w tym rozdziale stanowi doktrynę „grzechu o proweniencji społecznej".

background image

2

198

Cz. 11: VI. Struktura społeczna i anomia

cenie kodeksu społecznego stanowi „normalną" - to znaczy oczekiwaną - reakcję

1

.

Rozdział niniejszy jest próbą wyjaśnienia tego problemu. ;

1

Ma on na celu prezentację systematycznego podejścia do analizy społecznych i kultu-

rowych źródeł zachowań dewiacyjnych. Chcemy się przede wszystkim przekonać, w jaki
sposób pewne struktury społeczne wywierają wyraźną presję na niektóre jednostki w spo-
łeczeństwie, skłaniając je do podjęcia zachowań raczej nonkonformistycznych niż zgod-
nych z przyjętymi wzorcami postępowania.iJeśli
się nam uda zlokalizować grupy szcze-
gólnie podatne na owe naciski - możemy^ oczekiwać, że napotkamy w nich stosunkowo
wysoką częstotliwość zachowań dewiacyjnych, nie dlatego, że członkowie tych grup
cechują się określonymi skłonnościami biologicznymi, lecz dlatego, iż reagują oni nor-
malnie na sytuację społeczną, w której się znajdują. Nasza perspektywa jest socjologiczna.
Badamy różnice w częstościach zachowań dewiacyjnych, a nie rozmiary ich występowa-
nia

7

; Jeżeli nasze poszukiwania zostaną uwieńczone powodzeniem, to pewne formy

zachowań dewiacyjnych okażą się równie normalne, jak zachowania konformistyczne,
i wypadnie zakwestionować utożsamianie dewiacji z psychologiczną anormalnością.

Wzory celów kulturowych i norm instytucjonalnych

Spośród wielu elementów struktury społecznej i kulturowej dwa mają tu dla nas zna-

czenie bezpośrednie. Choć w konkretnych sytuacjach występują one łącznie, dla celów
analizy można je od siebie oddzielić. Element pierwszy składa się z kulturowo zdefinio-
wanych zamierzeń i zainteresowań wytyczonych jako usankcjonowane cele dla wszyst-
kich lub dla różnie umiejscowionych członków społeczeństwa. Cele są mniej lub bardziej
zintegrowane - stopień integracji jest zagadnieniem empirycznym - i z grubsza uporząd-
kowane w jakąś hierarchię wartości. Cele dominujące stanowią układ odniesienia aspi-
racji, i z różnym natężeniem angażują emocje i znaczenie. Są to rzeczy „warte zabiegów".

1

„Normalnej" w znaczeniu psychologicznie oczekiwanej, jeśli nie zgoła uznanej kulturowo reak

cji na określone warunki społeczne. W stwierdzeniu tym nie neguje się oczywiście roli biologicznych
oraz osobowościowych różnic wpływających na rozmiary występowania zachowań dewiacyj
nych. Tyle tylko, że nie to zagadnienie jest tu obecnie rozpatrywane. W tym samym znaczeniu, jak
rozumiem, J. S. Plant (patrz Personality and the Cultwal Paltem, New York 1937, s. 248) mówi o
„normalnej reakcji normalnych ludzi na nienormalne sytuacje".

2

Przyjęte tu stanowisko wnikliwie omówił E. Sapir (patrz Why cultuml anthropology needs the psy-

chiatrist, „Psychiatry" 1938, 1, s. 7-12): „[...] problemy nauk społecznych różnią się od problematyki
zachowań indywidualnych nie w rodzaju, lecz w stopniu szczegółowości. Każde twierdzenie o zachowa
niu, w którym nacisk położony jest - expticite lub implicite - na praktyczne, całościowe doświadczenia
określonych osobowości albo typów osobowości, należy do psychologii czy też psychiatrii, a nie do nauk
społecznych. Wszystkie twierdzenia o zachowaniu, w których się nie próbuje opisać dokładnie zachowa
nia danej jednostki lub jednostek ani oczekiwanych zachowań fizycznie i psychicznie określonego typu
jednostkowego, lecz się abstrahuje od takowych celem wyraźnego wydobycia na jaw pewnych oczekiwań
względem tych aspektów indywidualnego zachowania, które wspólne są różnym ludziom jako wzorzec
międzyosobowy albo «spoteczny», stanowią dane - jakkolwiek surowo wyrażone - z dziedziny nauk
społecznych". Wybrałem tutaj drugą perspektywę; chociaż będę miał sposobność wspominać o posta
wach, wartościach i funkcji, czynif to będę z punktu widzenia sposobu, w jaki struktura społeczna sprzyja
ich występowaniu w określonych rodzajach sytuacji lub ich występowanie powściąga.

background image

3

Wzoiy celów kulturowych i norm instytucjonalnych

199

Są one podstawowym, choć nie wyłącznym składnikiem tego, co Linton nazwał „wzorami
życia grupowego". I chociaż niektóre - nie wszystkie - cele kulturowe bezpośrednio się
wiążą z biologicznymi popędami człowieka, nie są przez nie zdeterminowane.

Drugi element struktury kulturowej określa, reguluje i kontroluje przyjęte sposoby zdą-

żania do owych celów. Każda grapa społeczna nieodmiennie kojarzy swe cele kulturowe z
zakorzenionymi w obyczajach bądź instytucjach przepisami, wyznaczającymi dozwolone
sposoby zmierzania do tych celów. Takie regulatywne wzorce nie muszą być tożsame z
normami określającymi formę albo skuteczność działania. Wiele sposobów, które z punktu
widzenia poszczególnych jednostek byłyby najbardziej skuteczne dla osiągnięcia
pożądanych wartości - stosowanie pomocy, oszustwo, siła -jest wyłączonych z instytucjo-
nalnego obszaru dozwolonych zachowań. Niedozwolone metody obejmują czasami takie,
jakie byłyby przydatne dla samej grupy - na przykład eksperymenty medyczne czy socjo-
logiczna analiza „świętych" norm -jako że kryterium przyzwolenia stanowi nie praktyczna
skuteczność, lecz naładowane wartościami emocje (podtrzymywane przez większość
członków grupy lub przez tych, którzy mogą lansować owe przekonania przy łącznym
użyciu władzy i propagandy). We wszystkich wypadkach dobór środków wiodących do
celów kulturowych ograniczony jest przez zinstytucjonalizowane normy.

Socjologowie powiadają często, że te urządzenia kontrolne tkwią „w obyczajach" albo

oddziałują za pomocą instytucji społecznych. Takie eliptyczne stwierdzenia są oczywiście
prawdziwe, zaciemniają jednak fakt, iż kulturowo znormalizowane praktyki nie są
jednolite. Podlegają szerokiej gamie kontroli. Mogą stanowić wzory zachowań
jednoznacznie nakazanych, preferowanych, pozostawionych własnemu wyborowi lub
zakazanych. Owe warianty - z grubsza określane jako przepisanie, uprzywilejowanie,
przyzwolenie
i zakaz - muszą być naturalnie wzięte pod uwagę przy ustalaniu
funkcjonowania społecznych czynników kontrolujących.

Co więcej, twierdzenie, iż cele kulturowe i zinstytucjonalizowane normy w kształto-

waniu zachowań dominujących działają łącznie, nie oznacza, iż pozostają w ciągłym wza-
jemnym związku. Kulturowy nacisk na pewne cele zmienia się niezależnie od stopnia
nacisku kładzionego na zinstytucjonalizowane środki. Może w ten sposób powstać bardzo
silny nacisk na wartość określonych celów przy stosunkowo niewielkim zainteresowaniu
zaleconymi instytucjonalnie środkami do nich wiodącymi. Krańcowy przypadek tego typu
występuje wtedy, kiedy rozpiętość środków alternatywnych określana jest przez normy
proceduralne, a nie instytucjonalne. W takim hipotetycznym biegunowym przypadku
wszelkie sposoby rokujące osiągnięcie ważnego ponad wszystko celu byłyby dozwolone.
Jest to jeden rodzaj kultury źle zintegrowanej. Drugi typ biegunowy występuje w grupach,
w których działania początkowo uznawane za instrumentalne przekształcają się w
zachowania samowystarczalne, pozbawione dalszej celowości. Początkowe zamierzenia
ulegają zapomnieniu, a staranne przestrzeganie przepisanych instytucjonalnie poczynań
staje się rytuałem

1

. Konformizm jako taki staje się podstawową wartością. Kosztem

elastyczności - równowaga społeczna jest na jakiś czas zapewniona.

1

Rytualizm ten może się wiązać z mitologią, która tak racjonalizuje owe praktyki, iż się wydaje,

że zachowują one status środków; bez względu na mitologię - nacisk pada jednak na sztywny, zrytu-
alizowany konformizm. Pełny rytualizm pojawia się zatem wtedy, kiedy racjonalizacje takie nie są już
nawet przywoływane.

background image

4

200

Cz. II: VI. Struktura społeczna i anomia

Ponieważ skala różnych zachowań dozwolonych przez kulturę jest mocno ograniczona,
pozostaje niewiele miejsca na przystosowanie do warunków nowych. Powstaje społeczeń-
stwo związane tradycją, „święte", nacechowane neofobią. Pomiędzy tymi typami krańco-
wości lokują się społeczeństwa utrzymujące jaką taką równowagę między naciskami na
cele kulturowe i zinstytucjonalizowane zachowania; stanowią one zintegrowane i stosun-
kowo stabilne, aczkolwiek zmieniające się społeczeństwa.

Faktyczna równowaga pomiędzy tymi dwoma stanami struktury społecznej utrzymy-

wana jest tak długo, jak długo jednostki poddane obu ograniczeniom kulturowym osiągają
zadowolenie, to znaczy satysfakcję płynącą z realizowania celów oraz wynikającą bezpo-
średnio z instytucjonalnie ulokowanych sposobów dążenia do nich. Liczy się tutaj produkt
i proces, rezultat i działanie. Jeśli porządek współzawodnictwa ma być utrzymany - trwałe
zadowolenie musi zatem wynikać zarówno z samego udziału w tym porządku, jak i z faktu
prześcigania własnych rywali. Kiedy zainteresowanie przesuwa się wyłącznie na wynik
współzawodnictwa, ci nieustannie ponoszący porażki mogą - co oczywiście jest zro-
zumiałe - podjąć starania o zamianę reguł gry. Poświęcenia, które czasami - a nie nieod-
miennie, jak zakładał Freud - pociągają za sobą konformizm, muszą być kompensowane
uznawanymi społecznie nagrodami. Podział statusów społecznych na drodze współzawod-
nictwa musi być tak zorganizowany, by dla każdej pozycji wewnątrz porządku rozdziel-
czego istniały pozytywne bodźce do wykonywania zobowiązań nakazanych statusem.
W innym wypadku, jak pokażemy niebawem, pojawiają się zachowania aberracyjne.
W istocie nasza podstawowa hipoteza brzmi, iż, z socjologicznego punktu widzenia, zacho-
wania aberracyjne wolno uznać za symptom rozziewu pomiędzy przepisanymi kulturowo
aspiracjami a społecznie ustrukturowanymi możliwościami ich realizacji.

Spośród typów społeczeństw powstałych wskutek niezależnego od siebie działania

celów kulturowych i zinstytucjonalizowanych środków zajmiemy się przede wszystkim
pierwszym - społeczeństwem, w którym istnieje wyjątkowo silny nacisk na praktyki
instytucjonalne. Stwierdzenie to należy rozwinąć, aby nie zostało źle zrozumiane.
Normy kierujące zachowaniem istnieją w każdym społeczeństwie. Społeczeństwa
różnią się jednak między sobą co do stopnia, w jakim czynniki kontrolujące, takie jak
zwyczaje grupowe, obyczaje i instytucje są rzeczywiście zintegrowane z celami umiesz-
czonymi w hierarchii wartości na wysokich pozycjach. Może istnieć tego rodzaju kul-
tura, że skłania jednostki do zogniskowania ich emocjonalnych przekonań na zespole
kulturowo uznanych celów, przy znacznie słabszym poparciu uczuciowym dla zaleco-
nych sposobów ich osiągania. Przy takich zróżnicowanych naciskach na cele i środki
instytucjonalne - te ostatnie mogą zostać tak wypaczone przez podkreślanie celów, iż
zachowania wielu ludzi będą ograniczane wyłącznie względami praktycznej spraw-
ności. W takiej sytuacji jedyne istotne pytanie brzmi: która z dostępnych metod daje,
najbardziej pożądane wyniki w postaci osiągnięcia uznawanej kulturowo wartości

1

.!

1

Docenić można w tym względzie celowość parafrazy tytułu znanej książki R. Tawneya [The Acąui-

sitive Society (Zachłanne społeczeństwo) - dop. tłum.] dokonanej przez E. Mayo (Humań Problems of
an Industńal Civiiization,
New York 1933, s. 153): „W rzeczywistości problem nie polega na chorobie
zachłannego społeczeństwa - to problem zachłanności społeczeństwa chorego".
Mayo rozważa proces,
w którym bogactwo staje się podstawowym symbolem społecznych osiągnięć i traktuje je jako wyjście
ze stanu anomii. Ja ze swej strony skupiam uwagę na społecznych rezultatach silnego nacisku na sukces

background image

5

Wzory celów kultumwych i norm instytucjonalnych

201

W miejsce postępowania przepisanego instytucjonalnie, metoda praktycznie najsku-
teczniejsza, dozwolona kulturowo lub nie, poczyna być wtedy wybierananajczęściej. W
miarę, jak się ów proces pogłębia, społeczeństwo staje się niestabilne i pojawia się to, co
Durkheim nazwał „anomia" (lub brakiem norm)

1

.

Przebieg procesu prowadzącego do anomii można z łatwością wyśledzić w wielu

powszednich, ale pouczających, choć być może trywialnych zdarzeniach. Na przykład we
współzawodnictwie sportowym, kiedy cel zwycięstwa zostaje pozbawiony swych
instytucjonalnych ozdóbek, a sukces interpretowany jest raczej jako „wygranie gry" niż
„zwycięstwo wedle reguł gry", nagrodę zyskuje pośrednio stosowanie metod niedo-
zwolonych, lecz praktycznie skutecznych. Gwiazda piłkarskiej drużyny przeciwników
zostaje ukradkiem pobita; zapaśnik unieszkodliwia swego rywala za pomocą
pomysłowych, ale zakazanych sposobów; wychowankowie uniwersytetu potajemnie
opłacają „studentów", których talenty ograniczają się do dziedziny sportu. Nacisk na cel tak
bardzo osłabił satysfakcję płynącą z samego udziału we współzawodnictwie, że
zadowolenia dostarcza jedynie pomyślny wynik. W ten sam sposób napięcie wywołane
chęcią zwycięstwa w partii pokera usuwane jest przez rozdanie samemu sobie czterech
asów lub - kiedy kult sukcesu rozkwita już naprawdę - przez odpowiednie przetasowanie
kart w układanym pasjansie. Uczucie lekkiego speszenia w tym ostatnim wypadku i
ukradkowość przestępstw publicznych wskazują jasno, że instytucjonalne reguły gry znane
są tym, którzy ich unikają. Kulturowa (i indywidualna) przesada w nacisku na cel sukcesu
skłania ludzi do wycofania emocjonalnego poparcia dla przepisów

2

.

Proces ten nie ogranicza się, rzecz jasna, do dziedziny współzawodnictwa sportowego -

ono dostarczyło nam tutaj po prostu mikroskopowych obrazów społecznego
makrokosmosu. Proces wyniesienia celu ponad wszystko inne powoduje dosłowną
demoralizację, to znaczy deinstytucjonalizację środków, występuje w wielu

3

grupach, w

których te dwa składniki struktury społecznej nie są ściśle zintegrowane.

finansowy jako cel w społeczeństwie, które nie dostosowało swej struktury do konsekwencji owego
nacisku. Pełna analiza wymagałaby jednoczesnego rozpatrzenia obu tych procesów.

{

Wskrzeszenie przez Durkheima terminu „anomia", który - o ile wiem - pojawił się po raz pierw-

szy w tym samym mniej więcej znaczeniu w końcu szesnastego wieku, może się stać przedmiotem
analizy dla badacza zainteresowanego historyczną filiacją idei. Podobnie jak wyrażenie „klimat opi-
nii", które zyskało popularność w świecie akademickim i politycznym dzięki A. N. Whiteheadowi trzy
wieki po tym, jak ukute zostało przez J. GIanviIIa, słowo „anomia", odkąd ponownie wprowadził je
Durkheim, weszło ostatnio do potocznego użycia. Skąd ten rezonans we współczesnym społeczeń-
stwie? Znakomity model analizy niezbędnej do udzielenia odpowiedzi na pytania tego rodzaju znaj-
dzie czytelnik w artykule L. Sphzera «Miłieu» and «Ambiance»: an essay in historical semanńcs,
„Philosophy and Phenomenological Research" 1942, 3, s. 1-42, 169-218.

- Nie wydaje się prawdopodobne, by się dało całkowicie wyeliminować raz zinternalizowane

normy kulturowe. Jakiekolwiek byłyby ich pozostałości, powodować będą - przy pewnym stopniu
ambiwalencji - napięcia i konflikty osobowościowe. Otwarte odrzucenie raz zinternalizowanych norm
instytucjonalnych będzie się łączyć z częściowym, latentnym utrzymaniem ich emocjonalnych kore-
latów. Poczucie winy, grzechu, wyrzuty sumienia to różne terminy używane w odniesieniu do owego
nie rozładowanego napięcia. Symboliczne poparcie dla tych nominalnie odrzuconych wartości lub
racjonalizacje ich zarzucenia stanowią subtelniejszy wyraz owych napięć.

3

Z przyczyn wspomnianych wyżej dzieje się tak w „wielu", nie wszystkich, grupach nie zinteg-

rowanych. Tam, gdzie podstawowy nacisk przesuwa się na środki instytucjonalne, wynikiem jest
zazwyczaj raczej rytualizm niż anomia.

background image

6

202

Cz. II: VI. Struktura społeczna i anomia

Współczesna kultura amerykańska wydaje się zbliżona do typu biegunowego,

w którym istnieje silny nacisk na pewne cele sukcesu, bez odpowiedniego podkreślania
środków instytucjonalnych. Twierdzenie, iż nagromadzone bogactwo jest jedynym
symbolem powodzenia, byłoby oczywiście równie fantastyczne, jak negowanie faktu, iż
Amerykanie przypisują mu wysokie miejsce na swej skali wartości. Pieniądze zostały
w dużej mierze uświęcone jako wartość sama w sobie, poza i ponad wydatkowaniem
ich na artykuły konsumpcyjne czy użyciem do wzmocnienia władzy. „Pieniądz" jest
szczególnie dobrze przystosowany do objęcia roli symbolu prestiżu. Jak zauważył Sim-
mel, jest on wysoce abstrakcyjny i bezosobowy. Jakkolwiek zdobyty - oszustwem czy
na drodze instytucjonalnej - może~ służyć do nabycia tych samych dóbr i usług. Anoni-
mowość zurbanizowanego społeczeństwa w połączeniu z tymi osobliwościami
pieniądza dopuszczają do tego, aby bogactwo, którego źródła mogą być nie znane
społeczności, w której żyje plutokrata, lub - jeśli znane - z biegiem czasu usprawiedli-
wione, odgrywało rolę symbolu wysokiego statusu społecznego. Co więcej, Ameńcan
Dream
nie zna ostatecznego, końcowego „stop". Miara „sukcesu" finansowego jest
w sposób wygodny nieokreślona i względna. W każdej grupie dochodu - jak stwierdził
H. F. Clark - Amerykanie pragną mieć około 25% więcej (oczywiście owo „tylko
troszkę więcej", kiedy już zostanie zrealizowane, działa w dalszym ciągu). Przy takiej
płynności zmieniających się standardów nie istnieje punkt graniczny; jakoś tak się
dzieje, że jest on zawsze umieszczany „z pewnym wyprzedzeniem". Badacz społecz-
ności, w której sześciocyfrowe roczne zarobki nie należą do rzadkości, przytacza pełne
niepokoju słowa jednej z ofiar American Dream'. „Ponieważ zarabiam tylko tysiąc dola-
rów tygodniowo, jestem w tym mieście społecznie lekceważony. To boli"

1

.

Twierdzenie, iż cel sukcesu finansowego zawarowany jest w kulturze amerykańskiej,

oznacza tyle tylko, że Amerykanie bombardowani są ze wszystkich stron przykazaniami
utwierdzającymi prawo lub - często - obowiązek utrzymania celu, nawet w obliczu
powtarzającej się frustracji. Cieszący się społecznym prestiżem przedstawiciele
społeczeństwa wzmacniają nacisk kulturowy. Rodzina, szkoła i miejsce pracy -
najważniejsze placówki kształtujące cele i strukturę osobowości Amerykanów - łączą
wysiłki w intensywnym treningu. Jest on niezbędny, jeśli jednostka ma utrzymać w nie
naruszonym stanie nieuchwytny cel, który ciągle pozostaje poza jej zasięgiem, jeżeli ma
być motywowana nie spełnioną obietnicą nagrody. Jak zaraz zobaczymy, rodzice służą
za pas transmisyjny dla wartości i celów grupy, do której należą - przede wszystkim swej
klasy społecznej lub klasy, z którą się sami identyfikują. Szkoły zaś są, oczywiście, ofic-
jalnym pośrednikiem w przekazywaniu dalej dominujących wartości; przy czym w
ogromnej części podręczników używanych w szkołach miejskich sugeruje się, albo
otwarcie stwierdza, że „wykształcenie zapewnia inteligencję, a ta z kolei powodzenie
w pracy i pieniądze"

2

. Kulturowe prototypy sukcesu, prawdziwe dokumenty zaświad-

czające, iż Ameńcan Dream może zostać zrealizowany, jeśli się tylko ma wymagane
zdolności, odgrywają podstawową rolę w tym procesie podporządkowywania ludzi w ten
sposób, aby nadal utrzymywali swe nie spełnione aspiracje. Chciałbym w tym względzie

1

L. C. Rosten Hollywood, New York 1940, s. 40.

2

M. S. MacLean Scholars, Workers and Gentleman, Cambridge 1938, s. 29.

background image

7

Wzory celów kulturowych i norm instytucjonalnych

203

zwrócić uwagę na następujące wyjątki z handlowego periodyku „Nation's Business",
wybrane spośród wielkiej ilości podobnych materiałów znalezionych w środkach maso-
wego komunikowania, które prezentują wartości kulturowe klasy biznesmenów.

Źródło'

„«Do takich zajęć trzeba się, kolego, urodzić

lub mieć duże plecy»".

„Jest to odwieczny środek uśmierzający ambi-

cj

ę

„Zanim się poddasz tej pokusie, zapytaj tych

ludzi:

Elmera R. Jonesa, prezesa Wells-Fargo and Co.,

który rozpoczął życie jako biedny chłopiec i w piątej
klasie porzucił szkołę, aby podjąć pierwszą pracę;

Franka C. Balia, amerykańskiego króla prze-

tworów owocowych firmy Mason, który wziąwszy
konia swego brata George'a, wyjechał (podróżując w
zamkniętym wagonie towarowym) z Buffalo do
Muncie w stanie Indiana, aby otworzyć tam mały
interes - potem największy w swojej branży;

J. L. Bevana, prezesa Illinois Central Railroad,

który w wieku dwunastu lat był chłopcem na po-
syłki w biurze przewozowym w Nowym Orleanie".

Jego implikacje socjologiczne

Jest to opinia heretyka (być może wynikająca z

trwałej frustracji), w której się odrzuca wartość pod-
trzymywania jawnie nie realizowanego celu i, co
więcej, kwestionuje prawomocność struktury spo-
łecznej różnicującej do niego dostęp.

Kontratak, w którym się otwarcie stwierdza

wartość kulturową podtrzymywania aspiracji w sta-
nie nienaruszonym, nietracenia „ambicji".

Wyraźne określenie funkcji, jaką ma pełnić

wymieniona niżej lista „sukcesów". Ludzie ci sta-
nowią żywe świadectwo, iż struktura społeczna
zezwala na zrealizowanie owych aspiracji, jeśli tylko
człowiek jest cokolwiek wart.
I odpowiednio -
nieosiągnięcie celów świadczy wyłącznie o jednost-
kowych, osobistych niedostatkach. Wywołana nie-
powodzeniem agresja powinna być zatem kierowana
do wewnątrz, nie na zewnątrz, przeciw samemu
sobie, nie zaś przeciw strukturze społecznej, która
zapewnia swobodny i równy dostęp do możliwości.

Prototyp sukcesu I: Wszyscy mogą słusznie

żywić tak samo wysokie ambicje, ponieważ nieza-
leżnie od tego, jak nisko znajdowałby się punkt
wyjścia, prawdziwy talent jest w stanic dojść do
szczytu. Aspiracje muszą pozostać nienaruszone.

Prototyp sukcesu IT: Bez względu na obecne

rezultaty wysiłków, przyszłość pełna jest obietnic;

zwykły bowiem człowiek może jednak zostać królem.

Może się wydawać, że nagroda odwleka się bez

końca, przyjdzie jednak wreszcie wtedy, kiedy własne

przedsiębiorstwo stanie się „największe w swojej

branży".

Prototyp sukcesu III: O ile współczesne trendy

gospodarki amerykańskiej zdają się ograniczać mo-

żliwości drobnego biznesu, o tyle nie ma przeszkody

w wybiciu się w wielkich biurokratycznych

organizacjach przedsiębiorstw prywatnych. Jeśli już

nie można być władcą stworzonego przez siebie

królestwa, można przynajmniej zostać prezesem

jednej z demokracji gospodarczych. Bez względu na

obecną pozycję, chłopca na posyłki czy urzędnika,

spojrzenie należy kierować ku wyżynom.

Ustawiczna presja, ażeby utrzymać wysoki poziom ambicji, płynie więc z rozmai-

tych źródeł. Literatura pełna napomnień jest olbrzymia, można więc wybierać - ryzy-
kując wyłącznie posądzenie o zawiść. Popatrzmy tylko: wielebny Russell H. Conwell
z jego przemówieniem Acres ofDiamonds, słuchanym i czytanym przez setki i tysiące
ludzi oraz późniejszą książką The New Day czy Fresh Opportunities: A Book for Young

„NatiorTs Business", t. 27, nr 8, s. 7.

background image

8

204

Cz. II: VI. Struktura społeczna i anemia

Men; Elbert Hubbard autor słynnego Message to Garcia, które wygłaszał jeżdżąc po
całych Stanach Zjednoczonych; Orison Swett Marden, który w lawinie książek przed-
stawił najpierw The Secret of Achievement, wysoko cenioną przez rektorów college'ów,
następnie wyjaśnił proces Pushing to the Front, chwaloną przez prezydenta McKin-
leya, i wreszcie, mimo tych demokratycznych dowodów uznania, naszkicował spo-
soby, jakimi uczynić Eveiy Man a King. Symbolika zdobycia majątku króla ekono-
micznej monarchii przez biedaka jest głęboko wpleciona w kanwę amerykańskiego
wzorca kulturowego; swój ostateczny bodaj wyraz znalazła w słowach Andrew Car-
negie, człowieka, który wiedział, o czym mówi: „W swoich marzeniach bądź królem.
Powiedz sobie: «Moje miejsce jest na szczyciew"

1

.

Z owym stanowczym podkreślaniem konieczności utrzymywania wzniosłych celów

idzie w parze presja w kierunku karania tych, którzy zawężają swoje ambicje. Przestrzega
się Amerykanów, by „nie rezygnowali", ponieważ w słowniku kultury amerykańskiej,
a także w leksykonie młodości, „nie istnieje takie słowo, jak «niepowodzenie»". Manifest
kultury jest jasny: nie wolno dawać za wygraną, nie wolno zaprzestać starań, nie wolno
pomniejszyć swych celów, jako że „zbrodnią jest cel mało znaczący, a nie porażka".

Kultura zaleca więc przyjęcie trzech jej zasad: pierwsza, wszyscy powinni zdążać

do tych samych, istotnych celów, gdyż są dostępne dla wszystkich, druga, obecne,
widoczne niepowodzenie jest tylko przystankiem na drodze do ostatecznego sukcesu,
i trzecia, autentyczną porażką jest wyłącznie ograniczenie lub wyzbycie się ambicji.

Sparafrazujmy, z grubsza, język psychologii - owe zasady stanowią, po pierwsze,

symboliczne, wtórne wzmocnienie bodźca; po drugie, poprzez bodziec skojarzony
zapobiegają zagrażającemu wygaśnięciu reakcji; po trzecie, powodują wzrost siły
motywacji wywołującej trwałe reakcje pomimo ciągłego braku nagrody.

Parafrazując zaś język socjologii - powyższe zasady u ludzi tak usytuowanych

w społeczeństwie, iż nie mają pełnego i równego dostępu do możliwości, powodują po
pierwsze, przemieszczenie krytycyzmu wobec struktury społecznej na siebie samego;
po drugie, dzięki temu, że jednostki z niższych warstw społecznych identyfikują się nie
ze swymi współtowarzyszami, lecz z tymi znajdującymi się na szczycie (do których się
w końcu przyłączą), chronią strukturę władzy; po trzecie, pod groźbą ograniczenia
uczestnictwa w społeczeństwie skłaniają tych, którzy działają nonkonformistycznie, do
konformizmu wobec kulturowych nakazów nieograniczonej ambicji.

Wedle takich właśnie kategorii i dzięki takim procesom współczesną kulturę amery-

kańską nadal cechuje silny nacisk na bogactwo jako na podstawowy symbol sukcesu, bez
odpowiadającego mu podkreślenia dozwolonych dróg, którymi można zmierzać do tego
celu. Jaka jest reakcja w takiej sytuacji? W jaki sposób nasze spostrzeżenia wiążą się
z doktryną, wedle której zachowania dewiacyjne wywodzą się z popędów biologicz-
nych? Krótko mówiąc: jaki jest wpływ kultury, w której nacisk na dominujące cele suk-
cesu uniezależnia się coraz bardziej od odpowiedniego nacisku na zinstytucjonalizowane
metody zmierzania do owych celów, na zachowania ludzi odmiennie ulokowanych
w społecznej strukturze?

1

Por.: A. W. Griswold The American Cult ofSuccess, Yale University 1933 (praca doktorska); R- O.

Carlson «Personality Schools»: A Sociological Analysis, Columbia University 1948 (praca magisterska).

background image

9

Typy indywidualnego przystosowania

205

Typy indywidualnego przystosowania

Pozostawimy wzory kulturowe i zajmiemy się obecnie typami przystosowania jed-

nostek w społeczeństwie - nosicielu kultury. Choć przedmiotem naszego zaintereso-
wania nadal pozostaje kulturowa oraz społeczna geneza różnych częstości i rodzajów
zachowań dewiacyjnych, nasza perspektywa przesuwa się z płaszczyzny wzorów war-
tości kulturowych na sferę typów przystosowania do owych wartości wśród ludzi zaj-
mujących odmienne pozycje w strukturze społecznej.

Rozpatrzymy pięć typów przystosowania, tak jak zostały one schematycznie przed-

stawione w poniższej tabeli.

Typologia sposobów indywidualnego przystosowania

1

Sposoby przystosowania

Cele kulturowe

Zin

itytucjonaiizowane
środki

I

Konformizm

+

+

II

Innowacja

+

-

III

Rytualizm

-

+

IV

Wycofanie

-

-

V

Bunt

2

+

±

(+) oznacza „akceptację", (-) „odrzucenie", (±) oznacza zaś „odrzucenie wartości

panujących i zastąpienie ich wartościami nowymi"

Analizę sposobów, za pomocą których struktura społeczna skłania jednostki do

takiego czy innego z owych zachowań, należy poprzedzić uwagą, że podejmuj^ącróżne
rodzaje działalności, ludzie mogą się przerzucać z jednej możliwości do drugiej JKatego-

1

Nie brak jest typologii różnych sposobów reakcji na sytuacje frustrujące. Jednej dostarcza Freud

w pracy Kultura jako źródło cierpień, s. 250 i nast.; typologie pochodne, często różniące się w pod
stawowych szczegółach, można znalzźć w pracy K. Homey Neurotyczna osobowość naszych czasów,
tłum. H. Grzegołowska, Warszawa 1976; w eseju S. Rosenzweiga The experimental measurement of
types of reaction to frustration,
w: H. A. Murray et al. Explorations in Personality, New York 1938,
s. 585-599 oraz w pracach J. Dollarda, H. D. Lasswella, A. Kardinera, E. Fromma. Są to jednak -
zwłaszcza w typologii ściśle freudowskiej - podejścia, z punktu widzenia reakcji jednostkowych,
całkowicie nie uwzględniające miejsca jednostki wewnątrz struktury społecznej. K. Horney np., mimo
jej konsekwentnego zainteresowania „kulturą", nie analizuje różnic wpływu tej kultury na farmera,
robotnika i biznesmena, na ludzi z klasy niższej, średniej i wyższej, na członków odmiennych grup
etnicznych i rasowych itd. W rezultacie rola „niespójności w kulturze" nie jest rozważana w kontek
ście jej zróżnicowanego oddziaływania na różnie ulokowane grupy. Kultura staje się czymś w rodzaju
płachty przykrywającej równo wszystkich członków społeczeństwa, bez względu na indywidualne
różnice w ich życiowych biografiach. Podstawowym założeniem naszej typologii jest twierdzenie, że
reakcje owe występują z różną częstością w rozmaitych .podgrupach społeczeństwa amerykańskiego
dlatego właśnie, że członkowie tych grup lub warstw na inne sposoby podlegają kulturowym bodź
com i społecznym naciskom. Tę orientację socjologiczną można znaleźć w pracach Dollarda oraz -
mniej systematycznie - w dziełach Fromma, Kardinera i Lasswella. W sprawie problematyki ogólnej
patrz wyżej przyp. 2, s. 198.

2

Ta piąta odmiana występuje na wyraźnie innej płaszczyźnie niż pozostałe. Stanowi przejściową

reakcję, zmierzającą do zinstytucjonalizowania nowych celów i nowych metod, które mają się stać
wspólną własnością innych członków społeczeństwa. Chodzi tu więc raczej o usiłowania zmiany ist
niejącej struktury kulturowej i społecznej niźli o ulokowanie tych wysiłków wewnątrz tej struktury.

background image

10

206

Cz. II: VI. Struktura społeczna i anomia

rie te odnoszą się nie do osobowości, ale do ról społecznych odgrywanych w określonych
rodzajach sytuacji. Stanowią typy mniej czy bardziej utrwalonych reakcji, a nie typy orga-
nizacji osobowości. Rozważanie typów przystosowania w wielu naraz dziedzinach zacho-
wań wymagałoby zbyt złożonej analizy, jak na ramy niniejszego rozdziału. Z tego powodu
zajmiemy się przede wszystkim działalnością ekonomiczną, szeroko rozumianą jako
„produkcja, wymiana, dystrybucja oraz konsumpcja dóbr i usług" w rywalizującym
amerykańskim społeczeństwie, w którym bogactwo stało się symbolem.

Konformizm

W społeczeństwie ustabilizowanym typ przystosowania I - konformizm zarówno

wobec celów kulturowych, jak i zinstytucjonalizowanych środków - jest relacją najbardziej
typową i szeroko rozpowszechnioną. Gdyby tak nie było, równowaga i ciągłość
społeczeństwa nie mogłyby zostać utrzymane. Sieć oczekiwań, którą wytwarza każdy
porządek społeczny, podtrzymywana jest przez typowe zachowania jego członków,
konformistyczne wobec ustalonych, choć może zmieniających się w dłuższych odcinkach
czasu, wzorów kulturowych. W gruncie rzeczy dlatego tylko możemy mówić o
zbiorowości ludzkiej jako o społeczeństwie, że zachowania zorientowane są zazwyczaj na
podstawowe wartości społeczne. Jeśliby nie istniał jakiś zbiór wartości podzielanych przez
oddziałujące na siebie jednostki, to istniałyby stosunki społeczne -jeżeli można nazwać w
ten sposób nie uporządkowane interakcje - lecz nie społeczeństwo. Zatem dzisiaj, w
połowie wieku, wolno się odwoływać do Społeczeństwa Narodów przede wszystkim jako
do figury retorycznej albo wyimaginowanego przedmiotu, ale nie do socjologicznej
rzeczywistości.

Ponieważ zajmujemy się głównie źródłami zachowań dewiacyjnych i skoro prze-

analizowaliśmy krótko mechanizmy powodujące, iż konformizm w społeczeństwie
amerykańskim stanowi typową reakcję, wystarczy nam to obecnie, jeśli chodzi o ten rodzaj
przystosowania.

Innowacja

Ogromny nacisk kulturowy na cel sukcesu zachęca do podjęcia tego sposobu przy-

stosowania poprzez wykorzystanie instytucjonalnie zakazanych, lecz często skutecznych
środków zdobycia przynajmniej oznak sukcesu - bogactwa i władzy. Reakcja ta występuje
wtedy, kiedy jednostka bez zinternalizowania w równym stopniu norm instytucjonalnych
kierujących sposobami i środkami prowadzącymi do jego osiągnięcia przyswoiła
kulturowy nacisk na cel.

Z psychologicznego punktu widzenia można się spodziewać, że wielkie emocjonalne

zaangażowanie w cel wytworzy gotowość podjęcia ryzyka, i postawę taką mogą
rzeczywiście przyjąć ludzie we wszystkich warstwach społecznych. Z punktu widzenia
socjologii pojawia się jednak pytanie, jakie cechy struktury społecznej predysponują do
tego typu przystosowania, powodując wystąpienie odmiennych częstości zachowań
dewiacyjnych w różnych warstwach społecznych.

background image

11

Innowacja

207

Presja w kierunku innowacji na samej górze drabiny ekonomicznej zaciera nierzadko

różnicę pomiędzy działalnością kupiecką, która mieści się w ramach przyjętych
zwyczajów, a oszukańczymi praktykami wykraczającymi poza te granice. Jak zauważył
Veblen: „W konkretnych przypadkach niełatwo jest - czasami bywa to zupełnie
niemożliwe aż do chwili orzeczenia sądu - ustalić, czy mamy do czynienia z godną
pochwały znajomością kupiectwa, czy też z wykroczeniem podlegającym karze". Liczne
pochwały pod adresem magnatów-rabusiów zaświadczają o tym, że historia wielkich
fortun amerykańskich pełna jest prób wątpliwych instytucjonalnie innowacji. Wyrażany
wielokrotnie prywatnie, a nierzadko i publicznie, niechętny podziw dla tych „sprytnych,
bystrych i zwycięskich" ludzi jest produktem struktury kulturowej, w której
przenajświętszy cel uświęca środki. Nie jest to zjawisko nowe. Nie zakładając, że
obserwacje Karola Dickensa dotyczące Ameryki były _ całkowicie słuszne, i zdając sobie
w pełni sprawę z tego, iż nie był on bynajmniej bezstronny, zacytujmy jego wnikliwe
uwagi o amerykańskim

„[...] zamiłowaniu do «szykownego» postępowania. Pozłaca ono niejedno szachrajstwo i ordynarne
nadużycie zaufania, niejedno sprzeniewierzenie na gruncie publicznym i prywatnym, i pozwala nie-
jednemu szubrawcowi, aż nadto zasługującemu na stryczek, nosić głowę równie wysoko jak najlepsi.
[...] Wartość zerwanej spekulacji czy bankructwa albo ocena łajdaka, któremu się powiodło, nie bywa
szacowana podług złotej maksymy: «Nie czyń drugiemu, co tobie niemiło». ale rozważa się ją pod
kątem «szykowności». [...] Setki razy zdarzało mi się prowadzić następujący dialog:

- Czy to nie hańba, że taki człowiek jak X dorobił się jakoby wielkiego majątku najnikczemniej-

szymi i najwstrętniejszymi sposobami i pomimo wszystkich popełnionych przestępstw jest podobno
tolerowany i popierany przez waszych obywateli? Przecież to istna zakała dla całego miasta, prawda?

- Tak, proszę pana.
- Wierutny kłamca?
- Tak, proszę pana.
- Skopano go już kiedyś, spoliczkowano i obito laską, jak słyszę?
- Tak, proszę pana.
- I jest w najwyższym stopniu niehonorowy, spodlony i niegodziwy?
- Tak, proszę pana.
- No więc, do kroćset diabłów, na czym polega jego wartość?
- Ano, proszę pana, to szykowny facet"

1

.

Karykaturując w ten sposób konfliktowe wartości kulturowe, Dickens był oczywiście

zaledwie jednym z wielu mędrców, bezlitośnie tropiących konsekwencje silnego nacisku
na-sukces finansowy. Miejscowe głowy podjęły to zadanie w miejscu, w którym porzucili
je cudzoziemcy. Artemus Ward poty wyśmiewał pewniki amerykańskiego życia, póki nie
wydały się dziwnie niespójne. „Filozofowie-prześmiewcy" Bill Arp i Petroleum VoIcano
(później Vesuvius) Nasby oddali swój dowcip w służbę ikonoklazmu, z nieukrywaną
przyjemnością burząc wyobrażenia na temat publicznych osobistości. Kiedy Josh Billings
(i jego alterego Wuj Esek) zauważył, że zadowolenie jest rzeczą względną - ponieważ
„największym szczęściem w świecie jest posiadanie tego, czego inni mieć nie mogą" -
wypowiedział otwarcie to, czego wielu ludzi nie mogło otwarcie przyznać. Wszyscy oni
dowodzili w ten sposób społecznych funkcji

1

Spostrzeżenia Dickensa pochodzą z jego Notatek z podróży do Ameryki, tłum. B. Czerwijowska,

Warszawa 1978, s. 279.

background image

12

208

Cz. II: VI. Stmktura społeczna i anomia

tendencyjnego dowcipu* - tak jak został on później zanalizowany przez Freuda w jego
monografii Wit and Its Relation to the Unconscious - używając go jako „broni w ataku
na to, co przed bezpośrednią obrazą osłaniane jest wewnętrznymi przeszkodami lub
warunkami zewnętrznymi". Najcenniejszą bodaj dla naszych tu rozważań odmianę
błyskotliwości umysłu zaprezentował jednak Ambrose Bierce, dowodząc, iż dowcip
nie odciął się od swych etymologicznych źródeł i nadal oznacza władzę, dzięki której
człowiek poznaje, uczy się i myśli. Typowo dlań ironiczny i wnikliwy esej na temat
„przestępczości oraz metod jej korygowania" rozpoczyna Bierce spostrzeżeniem, że:
„Socjologowie od dawna rozprawiają nad teorią, wedle której impuls do popełnienia
przestępstwa stanowi chorobę, i większość głosów wydaje się być za - chorobą". Po
tym wstępie opisuje sposoby, jakimi łobuz, któremu się powiodło, zyskuje społeczne
przyzwolenie, a następnie analizuje rozbieżności między wartościami kulturowymi
a stosunkami społecznymi.

„Dobry Amerykanin jest zazwyczaj bardzo niechętnie nastawiony wobec łobuzerii, lecz łagodzi swą

surowość uprzejmą tolerancją okazywaną hultajowi. Wymaga jedynie, aby znał łobuzów osobiście.
Wszyscy «oskarżamy» głośno złodziei, jeśli nie mamy zaszczytu znać ich bezpośrednio. Jeżeli ten honor
mamy, cóż, to co innego - chyba że rzeczywiście pachną oni slumsem lub więzieniem. Wiemy, że są
winni, ale widujemy ich, ściskamy im ręce, pijemy z nimi, a jeśli są akurat bogaci albo wielcy w jakiś
inny sposób - zapraszamy ich do naszych domów i poczytujemy sobie za zaszczyt bywanie u nich. Nie
«popieramy ich metod» - to powinno być jasne; tym samym są już dostatecznie ukarani. Pomysł, że drań
choć za grosz dba o to, co o jego metodach myśli ktoś dlań uprzejmy i przyjazny, wydaje się wymyś-
lony przez humorystę. Idea taka zrobiłaby prawdopodobnie fortunę w wodewilu na Marsie.

[Natomiast - R.K.M.:] Gdyby się odmówiło łobuzom społecznego uznania, byłoby ich o wiele

mniej. Niektórzy zacieraliby jedynie staranniej swoje ślady na krętych ścieżkach nieuczciwości,
innym jednak zadawałoby to tyle gwałtu ich świadomości, że wymieniliby minusy draństwa na te
związane z życiem uczciwym. Człowiek niegodny niczego się tak bardzo nie boi, jak odmowy poda-
nia mu uczciwej ręki, powolnego, nieuniknionego lekceważącego spojrzenia zimnych oczu.

Mamy bogatych hultai, ponieważ istnieją «szanowani» ludzie, którzy się nie wstydzą podania im

ręki, pokazywania się z nimi, przyznania się do tego, że ich znają. W ten sposób potępienie ich stanowi
zdradę; podniesienie alarmu, kiedy nas obrabowali, jest zeznaniem przeciw uczestnikom przestępstwa.

Można się uśmiechać do łobuza (większość z nas czyni to wiele razy w ciągu dnia), jeżeli się nie wie,

iż jest draniem, i się nie mówiło, że nim jest. Lecz wiedząc o tym, lub powiedziawszy to przedtem, uśmie-
chać się do niego - znaczy być hipokrytą, zwyczajnym obłudnikiem lub hipokrytą-pochlebcą, w
zależności od życiowej pozycji łobuza, którego obdarzono uśmiechem. Zwykłych dwulicowców jest
więcej niż hipokrytów-pochlebców, ponieważ więcej jest drani bez znaczenia niż tych bogatych i wybit-
nych, chociaż każdy z nich otrzymuje mniej uśmiechów. Społeczeństwo amerykańskie będzie plądrowane
tak długo, jak długo amerykański charakter pozostanie tym, czym jest; jak długo będzie tolerancyjny
wobec łobuzów, którym się powiodło; jak długo amerykańska pomysłowość będzie dokonywać wyima-
ginowanego rozróżnienia publicznego charakteru człowieka i jego charakteru prywatnego:
kupieckiego i osobistego. Krótko mówiąc, amerykańskie społeczeństwo będzie grabione tak długo, jak
długo będzie na grabież zasługiwało. Żadne ludzkie prawo nie może ani nie powinno kłaść temu kresu,
ponieważ naruszyłoby to prawo wyższe i bardziej uzdrawiające: «Jak zasiałeś, tak i zbierzesz*"

1

.

W języku polskim brak jest, chyba, terminu, który w pełni oddawałby wszystkie elementy

angielskiego „wit": mądry, cięty, błyskotliwy umysł, staropolski „dowcip". W sformułowaniu „ten-
dencyjny dowcip" {tendentious wit) chodzi o taką właściwość umysłu, która pozwala na - wprawdzie
złośliwie i selektywnie - celne uchwycenie określonych cech przedmiotu lub sytuacji - przyp. tłum.

1

Dawno już powinna była zostać przeprowadzona analiza socjologiczna stanowiąca formalny, choć
oczywiście pomniejszy odpowiednik Freuda analizy funkcji tendencyjnego dowcipu. Praca

background image

13

Innowacja

209

Żyjąc w czasach, w których prosperowali amerykańscy magnaci-rabusie, Bierce

nie mógł nie dostrzegać tego, co później nazwano „przestępczością białych kołnierzy-
ków". Zdawał sobie jednak sprawę, że spośród tych wielkich i dramatycznych odchy-
leń od norm instytucjonalnych występujących w najwyższych warstwach ekonomicz-
nych nie wszystkie są znane, a prawdopodobnie także i na niższych szczeblach klasy
średniej mniej dewiacji dobywanych jest na światło dzienne. Sutherland wielokrotnie
wskazywał na obecność „przestępczości białych kołnierzyków" wśród biznesmenów.
Stwierdził on, że duża liczba tego rodzaju przestępstw nie była ścigana, ponieważ ich
nie ujawniono lub ze względu - jeśli przestępstwa zostały ujawnione - na „status
społeczny biznesmena, tendencję przeciwną karaniu oraz pewną niechęć opinii
publicznej wobec przestępców w białych kołnierzykach"

1

. Z badania, którym objęto

tysiąc siedemset osób, głównie z klasy średniej, wynikało, że wśród cieszących się
pełnym „szacunkiem" obywateli społeczności „przestępstwa prywatne" były
powszechne. Dziewięćdziesiąt dziewięć procent badanych przyznało się do popełnie-
nia jednego - lub więcej - z czterdziestu dziewięciu wykroczeń przeciw prawu kar-
nemu stanu Nowy Jork, przy czym każde z tych wykroczeń było wystarczająco
poważne, by ściągnąć maksymalną karę w wysokości nie mniejszej niż jeden rok wię-
zienia. Średnia liczba wykroczeń popełnionych w okresie dojrzałości - wyłączono tu
wszystkie przestępstwa dokonane przez osoby w wieku poniżej szesnastu lat -
wynosiła osiemnaście dla mężczyzn i jedenaście dla kobiet. Pełne 66% mężczyzn i
29% kobiet przyznało się do winy wobec jednego lub więcej zarzutów przestępstw,
które, wedle prawa Nowego Jorku, stanowią podstawę do pozbawienia ich wszelkich
praw obywatelskich. Wypowiedź pewnego duchownego dotycząca złożonych przezeń
fałszywych zeznań w sprawie sprzedaży jakiegoś towaru może posłużyć do wyjaśnie-
nia owych wyników: „Próbowałem najpierw prawdy, ale nie zawsze wiedzie ona do
pomyślnych rezultatów". Opierając się na uzyskanych wynikach Wallerstein i Wyle
stwierdzają skromnie, że „liczba aktów prawnie stanowiących przestępstwo znacznie
przewyższa liczbę tych, które zostały odnotowane urzędowo. Zachowanie niezgodne
z prawem nie stanowi anormalnej, społecznej czy psychologicznej manifestacji, jest to
zjawisko w rzeczywistości bardzo powszechne"

2

.

doktorska J. Tandy (Crackerbojc Philosophers: American Humor and Satire, New York 1925), chociaż
nie socjologiczna, dostarczyć tu może punktu wyjścia. W piątym rozdziale książki Intellectual America,
New York 1941, słusznie zatytułowanym The łntelligentsia, O. Cargill czyni kilka zwięzłych spost-
rzeżeń dotyczących roli dziewiętnastowiecznych mistrzów amerykańskiego dowcipu, lecz zajmują one,
rzecz jasna, niewiele miejsca w tym grubym tomie poświęconym „pochodowi amerykańskich idei".
Esej A. Eierce'a, którego tak obszernie cytowałem, znajduje się w The Collected Works of ..., t. 11,
New York-Washington 1912, s. 187-198. Muszę jednak zaprotestować przeciw surowej i bardzo nie-
sprawiedliwej ocenie Bierce'a przez Cargilla. Wydaje się, że jest to nie tyle ocena, co wyraz „uprze-
dzenia", które - w ujęciu samego Bierce'a - jest jedynie „luźną opinią bez widocznych argumentów".

1

E. H. Sutherland White collar criminality, „American Sociological Review" 1940, 5, s. 1-12; id.

Crime and business, „Annals, American Academy of Political and Social Science" 1941, 217,
s. 112-118; id. Is «white collar crime» crime? „American Sociological Review" 1945, 10, s. 132-139;
M. B. Clinard The Black Market: A Study of White CollarCrime, New York 1952; D. R. Cressey Other
People's Money: A Study in the Social Psychology of Embezzlement,
Glencoe 1953.

2

i. S. Wallerstein, C. J. Wyle Our law-abiding law-breakers, „Probation" April 1947.

background image

14

210

Ci. II: VI. Struktura społeczna i anomia

Jednak bez względu na to, jak różne byłyby częstości zachowań dewiacyjnych

w rozmaitych warstwach społecznych - a na podstawie wielu źródeł wiemy, że urzę-
dowe statystyki przestępczości, zgodnie wykazujące większą ich częstotliwość w war-
stwach niższych, nie są bynajmniej kompletne ani godne zaufania - nasza analiza dowo-
dzi, że najsilniejsze naciski w kierunku dewiacji wywierane są na członków warstw
niższych. Tego rodzaju przypadki pozwalają wydobyć na jaw mechanizmy socjolo-
giczne wytwarzające owe presje. Wielu badaczy twierdzi, że wyspecjalizowane obszary
występku i zbrodni stanowią „normalną" reakcję na sytuację, w której przyswojona
została kulturowa wartość finansowego sukcesu, lecz dostęp do tradycyjnych, usank-
cjonowanych środków osiągania sukcesu jest niewielki. Możliwości zawodowe ludzi na
tych obszarach są w dużej mierze ograniczone do pracy fizycznej oraz pomniejszych
zajęć umysłowych. Amerykańska postawa piętnująca pracę fizyczną, postawa, która -
jak stwierdzono - charakteryzuje raczej jednolicie członków wszystkich klas społecz-
nych

1

, oraz brak realistycznych perspektyw awansu poza ten szczebel rodzą wyraźną

skłonność do zachowań dewiacyjnych. Status niewykwalifikowanej pracy i wynikający
zeń niski dochód pieniężny nie są w stanie z łatwością współzawodniczyć - w katego-
riach przyjętych wzorców wartości -
z obietnicami władzy i wysokich zarobków płyną-
cych ze zorganizowanego nierządu, oszustwa i zbrodni

2

.

Sytuacje te wskazują na dwie istotne dla naszych rozważań cechy. Po pierwsze,

zachęty do sukcesu dostarczają ustalone wartości kulturowe i, po drugie, dostępne spo-
soby zdążania do tego celu są przez strukturę klasową w dużej mierze ograniczone do
zachowań dewiacyjnych. To właśnie połączenie nacisku kulturowego i społecznej
struktury tworzy silną presję w kierunku dewiacji. Sięgnięcie po uznane metody „zdo-
bywania pieniędzy" ograniczone jest przez strukturę klasową, która nie na każdym
szczeblu jest całkowicie otwarta dla ludzi o dużych zdolnościach

3

. Pomimo utrzy-

1

National Opinion Research Center, National Opinion on Occupations (April 1947). Badanie to,

przeprowadzone na próbie ogólnokrajowej i dotyczące uszeregowania i oceny dziewięćdziesięciu
zawodów, przynosi wiele istotnych danych empirycznych. Ogromną wagę ma stwierdzenie, że pomimo
pewnej skłonności ludzi do umieszczania ich własnego zawodu i zawodów pokrewnych mu wyżej, niż
czynią to inne grupy, we wszystkich warstwach zawodowych istnieje podstawowa zgodność w zasze
regowaniu zawodów. Trzeba jeszcze dalszych badań tego rodzaju, by można było naszkicować topo
grafię kulturową współczesnych społeczeństw. (Patrz studium porównawcze na temat prestiżu przy
znawanego najważniejszym zawodom w sześciu krajach rozwiniętych: A. Inkeles, P. H. Rossi National
comparisons of occupational prestige,
„American Journal of Sociology" 1945, 61, s. 329-339).

2

Patrz J. D. Lohman The participant observer in community studies, „American Sociological

Review" 1937,2, s, 890-898 i W. F. Whyte Street ComerSociety, Chicago 1934. Proszę zwrócić uwagę
na końcowe wnioski Whyte'a (s. 273-274); „Mieszkańcowi Cornerville trudno jest wejść na drabinę
[sukcesu - R.K.M.], nawet na jej najniższy szczebel. [...] Jest Włochem, a ludzie z klasy wyższej
uważają Włochów za jednych z najmniej pożądanych imigrantów [...], atrakcyjnych nagród, tzn. pie
niędzy i zasobów materialnych społeczeństwo dostarcza ludziom, którym się «powiodło». Nagrody te
są dla mieszkańców Cornerville dostępne jedynie poprzez awans w świecie gangów i polityki".

3

Liczne badania dowodzą, iż piramida wykształcenia działa w taki sposób, by dużej części

młodzieży niewątpliwie zdolnej, lecz ekonomicznie upośledzonej nie dopuścić do uzyskania
wyższego formalnego wykształcenia. Tę cechę naszej struktury klasowej z konsternacją odnotował
V. Bush w raporcie rządowym: Science: The Endless Frontier. Patrz także W. L. Warner, R. J. Havig-
hurst, M. B. Loeb Who Shali Be Educated?, New York 1944.

background image

15

Innowacja

211

mującej się w USA ideologii klas otwartych

1

osiągniecie sukcesu jest stosunkowo

rzadkie i wyraźnie utrudnione dla ludzi mających niskie wykształcenie formalne i nie-
wielkie zasoby ekonomiczne. Dominująca presja wiedzie do stopniowego osłabiania
uznanych, lecz na ogół nieskutecznych wysiłków oraz do coraz częstszego stosowania
sposobów niedozwolonych, ale za to mniej albo bardziej efektywnych.

Wobec jednostek ulokowanych na niższych szczeblach struktury społecznej kul-

tura stawia wymagania nie do pogodzenia. Z jednej strony żąda się od nich, by poczy-
nania swe orientowali na widoki wielkiego bogactwa - „Każdy człowiek może zostać
królem" twierdzili i Marden, i Carnegie, i Long - z drugiej zaś, w poważnej mierze
odmawia się im faktycznych szans osiągnięcia tego celu drogą instytucjonalną. Rezul-
tatem owej niespójności strukturalnej jest wysoka częstotliwość zachowań dewiacyj-
nych. Wraz ze wzrostem nacisku na osiągnięcie za wszelką cenę prestiżowych celów
ogromnie chwiejna staje się równowaga pomiędzy kulturowo przepisanymi celami
a środkami: Al Capone reprezentuje w tym kontekście triumf amoralnej inteligencji
nad moralnie zalecaną „porażką", kiedy to kanały ruchliwości pionowej są zamknięte
albo zawężone w społeczeństwie wysoko nagradzającym ekonomiczne bogactwo i
awans społeczny
wszystkich swych członków

2

.

Ten ostatni warunek ma podstawowe znaczenie; jeśli mamy zrozumieć społeczne

źródła zachowań dewiacyjnych, należy rozpatrzyć - prócz skrajnego nacisku na suk-
ces finansowy - również inne aspekty struktury społecznej. Wysokiej częstotliwości
zachowań dewiacyjnych nie powoduje jedynie brak szans lub owo przesadnie wyso-
kie wartościowanie pieniądza. Stosunkowo sztywna struktura społeczna, porządek
kastowy może ograniczać możliwości w stopniu daleko większym, niż dzieje się to
dzisiaj w społeczeństwie amerykańskim. Zachowania dewiacyjne występują na sze-
roką skalę wtedy, kiedy system wartości kulturowych wynosi faktycznie ponad
wszystko inne pewne wspólne cele sukcesu dla całego społeczeństwa, podczas gdy
struktura społeczna rygorystycznie ogranicza albo całkowicie zamyka dostęp do
uznanych sposobów osiągania tych celów znacznej części tego społeczeństwa.
Innymi słowy, amerykańska egalitarna ideologia implicite neguje istnienie jednostek
i grup nie biorących udziału we współzawodnictwie w dążeniu do sukcesu finanso-
wego. Uważa się natomiast, że ten sam zestaw symboli sukcesu odnosi się do
wszystkich. Zakłada się, że cele przecinają linie ugrupowań klasowych, nie będąc
przez nie ograniczane, tymczasem w rzeczywistej organizacji społecznej dostęp do
owych celów jest klasowo zróżnicowany. W takiej właśnie sytuacji największa ame-
rykańska cnota - „ambicja" - prowadzi do głównej amerykańskiej wady - „zacho-
wań dewiacyjnych".

1

Zmieniająca się rola historyczna tej ideologii stanowi pożyteczny przedmiot analizy.

2

Rola Murzyna stwarza w tym względzie niemal tyle problemów teoretycznych, co praktycz

nych. Stwierdzono, że ludność murzyńska w dużej mierze przyswoiła sobie wartości kasty domi
nującej: finansowego sukcesu i społecznego awansu, lecz „przystosowała się realistycznie" do
„faktu", iż awans społeczny jest obecnie prawie całkowicie ograniczony do przemieszczeń
wewnątrzkastowych. Patrz J. Dollard Caste and Class in a Southern Town, New York 1937, s. 66
i nast.; D. Young American Minority Peoples, New York 1937, s. 581; R. A. Warner New Haven Neg-
mes,
New Haven 1940, s. 234. Patrz także dalsza dyskusja w tym rozdziale.

background image

16

212

Cz. 11: VI. Struktura społeczna i anomia

Obecna analiza teoretyczna może posłużyć do wyjaśnienia różnych zależności

między przestępczością a biedą

1

. „Bieda" nie jest bynajmniej odosobnioną zmienną,

działającą wszędzie dokładnie w ten sam sposób; stanowi zaledwie jedną ze zbioru
możliwych do zidentyfikowania, społecznych i kulturowych zmiennych niezależnych.
Bieda jako taka i wynikające z niej ograniczenia możliwości nie wystarczają do
wywołania zwracającej uwagę wysokiej częstotliwości zachowań przestępczych.
Nawet osławiona „nędza w sercu obfitości" niekoniecznie musi prowadzić do takiego
rezultatu. Kiedy jednak bieda i związane z nią niekorzystne położenie we współzawod-
nictwie o wartości kulturowe zalecane wszystkim członkom społeczeństwa
współwystępują z naciskiem kulturowym na sukces finansowy jako na cel dominujący,
normalnym wynikiem takiej sytuacji jest wysoka częstotliwość zachowań przestęp-
czych. Tak więc z surowych (ale niekoniecznie rzetelnych) statystyk kryminalnych
wynika, że w południowo-wschodniej Europie bieda jest słabiej skorelowana z prze-
stępczością, niż dzieje się to w Stanach Zjednoczonych. Ekonomiczne szanse życiowe
ludzi biednych na tych obszarach Europy wydają się nawet mniej obiecujące niż w
USA, zatem ani nędza, ani jej związek z ograniczeniem możliwości nie wystarczają do
wyjaśnienia odmiennych zależności. Kiedy jednak rozpatrzymy pełny układ -
bieda, ograniczone szanse oraz rozmieszczenie celów kulturowych - pojawia się
pewna podstawa do wyjaśnienia silniejszej zależności pomiędzy nędzą a przestęp-
czością w społeczeństwie amerykańskim niż w innych, gdzie sztywna struktura kla-
sowa współwystępuje z klasowym zróżnicowaniem symboli sukcesu.

Ofiary owej sprzeczności pomiędzy kulturowym podkreśleniem ambicji finanso-

wych a społecznymi barierami na drodze do pełnych możliwości nie zawsze świadome
są strukturalnych źródeł pokrzyżowania ich aspiracji. Często zdają sobie one oczywiś-
cie sprawę z rozbieżności między wartością jednostki a społecznymi nagrodami. Nie
muszą jednak wiedzieć, jak się to dzieje. Ci, którzy odnajdują jej źródło w strukturze
społecznej, mogą się wyalienować z tej struktury, stając się chętnymi kandydatami do
przystosowania V (bunt). Inni jednak -jak się wydaje, dotyczy to ogromnej większości
- mogą przypisywać swe trudności raczej źródłom mistycznym aniżeli socjologicz-
nym. Jak bowiem zauważył Gilbert Murray, znakomity znawca starożytności i socjo-
log mimo woli: „Społeczeństwo, w którym fortuny ludzi wydają się praktycznie naj-
zupełniej niezależne od ich zasług i wysiłków, jest najlepszym polem pod zasiew
zabobonu. Stabilne i dobrze rządzone społeczeństwo stara się zapewnić, by - mówiąc
ogólnie - Cnotliwe i Pracowite Terminowanie wieńczyło w życiu powodzenie, Niego-
dziwe i Bezczynne ponosiło porażkę. A w takim społeczeństwie ludzie skłonni są

1

Ten schemat analityczny może posłużyć do rozwiązania niektórych widocznych sprzeczności

we wzajemnej relacji przestępczości i statusu ekonomicznego, wspominanych przez P. A. Sorokina.
Powiada on (Contemporary Sociologicad Theońes, New York 1928, s. 560-561) na przykład; że „nie
wszędzie ani nie zawsze większe rozmiary przestępczości występują wśród ludzi biednych [...], w
wielu krajach biedniejszych mniej jest przestępstw niż w tych bogatszych. Postęp ekonomiczny w dru-
giej połowie dziewiętnastego i na początku dwudziestego wieku nie spowodował spadku przestęp-
czości". Najistotniejszy jest jednak fakt, że niski status ekonomiczny-jak wyłożono w tekście -pełni
odmienne funkcje dynamiczne w różnych strukturach społecznych i kulturowych. Nie można więc
oczekiwać korelacji liniowej między przestępczością a biedą.

background image

17

Innowacja

213

przywiązywać wagę do racjonalnych i widocznych łańcuchów przyczynowych. Lecz
w [społeczeństwie cierpiącym na anomię - R.K.M.] [...] zwykłe cnoty pilności, uczci-
wości i łagodności wydają się niewiele warte"

1

. W takim społeczeństwie ludzie skłonni

są do zwracania się ku mistycyzmowi - podkreślając działanie takich czynników, jak
Los, Przypadek, Szczęśliwy Traf.

Rzeczywiście, w społeczeństwie amerykańskim zarówno osoby, którym się nad-

zwyczajnie „powiodło", jak i te, które poniosły wyraźną „porażkę", nierzadko przypi-
sują ów rezultat „trafowi". Na przykład zamożny biznesmen Julius Rosenwald oświad-
czył, że 95% wielkich fortun było „wynikiem szczęśliwego trafu"

2

. W redaktorskiej

nocie wyjaśniającej społeczne korzyści wielkiego indywidualnego bogactwa, czołowe
czasopismo handlowe wymieniając czynniki sprzyjające ogromnym fortunom, uznaje
zaś za konieczne dodanie szczęścia do mądrości: „Kiedy jeden człowiek zgromadzi
kilka milionów dzięki mądrym inwestycjom - w wielu wypadkach, owszem, wspoma-
ganym szczęśliwym trafem - nie oznacza to, że odbiera coś reszcie z nas"

3

. W bardzo

podobny sposób robotnik wyjaśnia często status ekonomiczny jako rezultat przypadku.
„Robotnik wszędzie dookoła siebie widzi doświadczonych i wykwalifikowanych ludzi
bez pracy. Jeśli ma pracę, uważa to za szczęśliwy traf. Kiedy jest bezrobotny, pada
ofiarą pecha. Dostrzega niewielki związek między wartością człowieka a jej konsek-
wencjami
[podkr. R.K.M.]"

4

.

Odwoływanie się do działania przypadku lub trafu pełni jednak odmienne funkcje,

w zależności od tego, czy robią to ludzie, którzy osiągnęli podkreślane kulturowo cele,
czy też ci, którzy ich nie zrealizowali. U tych, którym się powiodło, jest to bowiem ~
w sensie psychologicznym - rozbrajający wyraz skromności. W istocie powiedzenie, że
miało się raczej szczęście, niż w zupełności zasługiwało na swój dobry los, nie ma nic
wspólnego z pychą. W kategoriach socjologicznych doktryna trafu głoszona przez ludzi,
którym się powiodło, pełni podwójną funkcję: wyjaśnia częstą rozbieżność pomiędzy
zasługą a nagrodą, a jednocześnie chroni przed krytycyzmem strukturę społeczną, w któ-
rej się dopuszcza wysoką częstotliwość owej rozbieżności. Jeżeli bowiem sukces zależy
przede wszystkim od szczęścia, jeśli leży w ślepej naturze rzeczy, jeżeli „pada tam, gdzie
chce" i nie sposób orzec, skąd nadchodzi, lub dokąd zmierza, to jasne jest, iż nie ma nań
żadnego wpływu i że objawi się tak samo w każdej strukturze społecznej.

1

G. Murray Five Stages of Greek Religion,~New York 1925, s. 164-165. Rozdział: The Failure of

Nerve, z którego zaczerpnąłem ten wyjątek, z całą pewnością należy uznać za jedną z najbardziej
światłych i wnikliwych analiz socjologicznych naszych czasów.

2

Patrz cytat z wywiadu przytoczonego przez G. Meyersa w pracy History of the Great American

Fortunes, New York 1937, s. 706.

3

„Nation's Business", t. 27, nr 9, s. 8-9.

4

E. W. Bakke The Unemployed Man, New York 1934, s. 14. Wskazuje on na strukturalne źródła

robotniczej wiary w traf. „Jest nieco beznadziei w sytuacji, w której człowiek zdaje sobie sprawę z
tego, że jego dobry lub zły los w przeważającej mierze znajduje się poza jego kontrolą i zależy od
szczęśliwego albo nieszczęśliwego trafu".
Jeśli robotnik zmuszony jest do przystosowania się do
często nieprzewidywalnych decyzji kierownictwa, to ma poczucie lęku i niepewności pracy: oto
kolejne źródło wiary w przeznaczenie, los, przypadek. Pouczające byłoby stwierdzenie, czy przeko-
nania takie zostają osłabione, kiedy dzięki działalności robotniczych organizacji zostaje zmniejszone
prawdopodobieństwo, że robotnicy nie będą mieli wpływu na swój własny los zawodowy.

background image

18

214

Cz. //: VI. Struktura społeczna i anomta

Ludziom, którym się nie powiodło, a spośród nich zwłaszcza tym zyskującym nie-

wielką nagrodę za swe zasługi i wysiłki, doktryna trafu w swej funkcji psychologicz-
nej umożliwia zachowanie poczucia własnej wartości w obliczu porażki. Może rów-
nież stanowić dysfunkcję, osłabiając motywację do dalszych wysiłków

1

. Jak

wskazywał Bakke

2

, z socjologicznego punktu widzenia doktryna ta może odzwier-

ciedlać niemożność zrozumienia zasad funkcjonowania społecznego oraz ekonomicz-
nego systemu i może być dysfunkcjonalna, jeśli usuwa uzasadnienie działań w kie-
runku zmian strukturalnych zmierzających do większej równości szans i nagród.

Taka orientacja na los szczęścia i ryzyko, wzmocniona napięciem sfrustrowanych

aspiracji, może pomóc w wyjaśnieniu wyraźnego w pewnych warstwach społecznych
zainteresowania hazardem - rodzajem działalności instytucjonalnie zakazanej lub co
najwyżej raczej dozwolonej niż preferowanej czy przepisanej

3

.

U tych, którzy w celu wyjaśnienia rozbieżności między zasługą a nagrodą nie sto-

sują doktryny trafu, może się pojawiać zindywidualizowana i cyniczna postawa wobec
struktury społecznej. Najlepiej ilustruje ją frazes kulturowy: „Liczy się nie to, co
umiesz, lecz to, kogo znasz".

Zatem w społeczeństwach takich jak amerykańskie ogromny nacisk kulturowy na

sukces finansowy oraz struktura społeczna nadmiernie ograniczająca praktyczne
możliwości odwołania się do uznanych środków tworzą napięcie skłaniające do poczy-
nań innowacyjnych, które odbiegają od norm instytucjonalnych. W tym rodzaju przy-
stosowania zakłada się jednak, że jednostki zostały zsocjalizowane w sposób niepełny,
tak iż przy zachowaniu aspiracji do sukcesu porzucają środki instytucjonalne. Wśród
tych, którzy w pełni zinternalizowali wartości instytucjonalne, podobna sytuacja pro-
wadzi jednakże częściej do innej reakcji: cel zostaje porzucony, ale utrzymuje się kon-
formizm wobec obyczajów. Ten typ reakcji wymaga dokładniejszego zbadania.

Rytualizm

Rytualistyczny rodzaj przystosowania łatwo jest określić. Polega on na odrzuceniu

kulturowych celów wielkiego sukcesu finansowego i szybkiego społecznego awansu
bądź też zaniżeniu ich do poziomu, na którym aspiracje jednostki mogą zostać zaspo-
kojone. A jednak, chociaż zostaje odrzucony kulturowy wymóg dążenia do „wybicia
się w świecie", choć horyzont zostaje zawężony, w dalszym ciągu — niemal przymu-
sowo - przestrzegane są normy instytucjonalne.

1

W sytuacji krańcowej może to wywołać rezygnację i zachowania zrutynizowane (przystosowa

nie III) tub fatalistyczną bierność (przystosowanie IV), o której za chwile.

2

E. W. Bakke {The Unemployed Man, s. 14) powiada, iż „w porównaniu z biznesmenem czy

przedstawicielem wolnego zawodu robotnik gorzej się orientuje w procesach, które sprawiają, że wie
dzie mu się dobrze, lub że nie ma szans na powodzenie. Istnieje zatem więcej momentów, w których
wydarzenia zawdzięczają, jak się wydaje, swoje pojawienie się szczęśliwemu albo nieszczęśliwemu
trafowi".

3

Por. R. A. Warner New Haven Negroes i H. F. Gosnell Negro Politicians, Chicago 1935,

s. 123-125; w związku z tym ogólnym problemem obaj autorzy zwracają uwagę na ogromne zainte
resowanie, jakim wśród mniej uprzywilejowanych Murzynów cieszą się „gry liczbowe".

background image

19

Rytualizm

215

Pytanie, czy stanowi to autentyczną dewiację, jest pewnym wybiegiem terminolo-

gicznym: Rytualizmu nie uważa się zazwyczaj za problem społeczny, ponieważ przy-
stosowanie jest, w gruncie rzeczy, decyzją subiektywną i ponieważ zachowanie to jest
instytucjonalnie dozwolone, choć kulturowo nie cenione. Przyjaciele przystosowanych w
ten sposób ludzi mogą oceniać ich w kategoriach panujących wymogów kulturowych i
„współczuć" im; w konkretnych przypadkach mogą uważać, że „stary Kowalski naprawdę
popadł w rutynę". Bez względu na to, czy się je określa jako dewiację, czy nie, zachowanie
takie stanowi wyraźne odchylenie od modelu kulturowego, w którym ludzie zobowiązani
są aktywnie dążyć, najlepiej za pomocą środków zinstytucjonalizowanych, do awansu w
społecznej hierarchii.

Wolno oczekiwać, że ten typ przystosowania będzie dosyć częsty w społeczeństwie, w

którym status społeczny jednostki jest w dużej mierze uzależniony od jej własnych
osiągnięć. Jak bowiem często stwierdzano

1

, ta nieustająca, konkurencyjna walka wywołuje

ostry lęk o status. Jednym ze sposobów uśmierzenia owych niepokojów jest trwałe
zaniżenie poziomu własnych aspiracji, lęk powoduje bezruch lub ściślej - zachowanie
zrutynizowane

2

.

Syndrom społecznego rytualisty jest zarówno znany, jak i pouczający. Jego filozofia

życiowa wyraża się w wielu kulturowych frazesach: „Nie będę się wychylał"; „Grunt to
działać bezpiecznie"; „Jestem zadowolony z tego, co mam"; „Nie mierz wysoko - nie
spotka cię wtedy rozczarowanie". W tego rodzaju postawach przewija się taki oto wątek:

duże ambicje powodują frustracje i zagrożenie, podczas gdy mniejsze dają zadowolenie

i bezpieczeństwo. Jest to reakcja na sytuację, która się wydaje zagrażająca i budzi
nieufność. Postawę taką można pośrednio odnaleźć u robotników z organizacji
przemysłowej, którzy lękając się, iż zostaną „zauważeni" przez kierownictwo i że „coś się
stanie", jeśli ich produkcja będzie na przemian wzrastała i malała, ostrożnie ustawiają
swoją wydajność na stałym poziomie

3

. Jest to punkt widzenia przerażonego urzędnika,

fanatycznego biurokraty-konformisty siedzącego w okienku kasjera prywatnego banku lub
w głównym biurze przedsiębiorstwa robót publicznych

4

. Jest to, krótko mówiąc, sposób

przystosowania ludzi na własną rękę poszukujących prywatnej ucieczki od
niebezpieczeństw i frustracji, które wydają się im nieodłączne od współzawodnictwa o
najważniejsze wartości kulturowe, ucieczki poprzez zarzucenie owych celów i tym
silniejsze przywiązanie do bezpiecznej rutyny i norm instytucjonalnych.

1

Patrz np. H. S. SullWan Modem conceptions of psychiatry, „Psychiatry" 1940, 3, s. 111-112;

M. Mead And Keep Your Powder Diy, New York 1942, rozdz. 7; R. K. Merton, M. Fiske, A. Curtis
Mass Persuasion, New York 1946, s. 59-60.

2

P. Janet The fear of action, „Journal of Abnormal Psychology" 1921, 16, s. 150-160 oraz zna

komita analiza F. L. Wellsa Social maladjmtments: adaptive regression, w: Handbook ofSocial Psy
chology,
C. A. Murchison (red.), Clark 1935, która blisko wiąże się z rozpatrywanym tu typem przy
stosowania.

3

F. J. Roethlisberger, W. J. Dickson Management and the Worker, Boston 1934, rozdz. 18 oraz

s. 531 i nast.; w kwestii bardziej ogólnej patrz także wnikliwe, jak zwykle, uwagi G. Murraya Five
Stages of Greek Reiigion,
s. 138-139.

4

Patrz rozdz. VII, VIII i IX niniejszej książki.

background image

20

216

Cz. łl: VI. Struktura społeczna i anomia

Wolno nam oczekiwać, że w "obliczu frustracji spowodowanych dominującym

naciskiem na wysoko ulokowane cele kulturowe oraz niewielkimi możliwościami
społecznymi Amerykanów z klasy niższej charakteryzować będzie przystosowanie II -
„innowacja"; Amerykanie z klasy niższej-średniej będą natomiast szeroko reprezento-
wani wśród ludzi, których cechuje przystosowanie III - „rytualizm". To bowiem
właśnie w klasie niższej-średniej rodzice wywierają na dzieci ustawiczną presję w kie-
runku podporządkowania się moralnym żądaniom społeczeństwa i tam również szanse
powodzenia w dążeniach do awansu społecznego są mniejsze niż w klasie wyższej--
średniej. Twardy trening konformizmu wobec obyczajów obniża prawdopodobień-
stwo przystosowania II i zwiększa je w odniesieniu do przystosowania III. Surowy tre-
ning powoduje, że wielu ludzi dźwiga ciężkie brzemię lęku. Wzorce socjalizacji w
klasie niższej-średniej kształtują więc taką właśnie strukturę charakterologiczną, która
najbardziej predysponuje do rytualizmu

1

, i w związku z tym w tej właśnie warstwie

schemat adaptacyjny III powinien występować najczęściej

2

.

1

Patrz np. A. Davis, J. Dollard Children ofBondage, Washington 1940, rozdz. 12: Child Training

and Claśs, który, chociaż traktuje o wzorach socjalizacji charakterystycznych dla Murzynów z klasy
niższej i niższej-średniej z głębokiego południa, stosuje się również, jak się wydaje - z drobnymi
poprawkami - do ludności białej. W tej kwestii patrz M. C. Erickson Child-rearing and social status,
„American Journal of Sociology" 1946, 53, s. 190-192; A. Davis, R. J. Havighurst Social class and
color differences in child-rearing,
„American Sociological Review" 1946, 11, s. 698-710: „[...] klu
czowe znaczenie klasy społecznej
dla badaczy rozwoju człowieka polega na tym, iż określa ona i sys
tematyzuje różne środowiska socjalizujące dzieci z różnych klas". „Uogólniając wyniki przedstawione
w tabelach możemy powiedzieć, że dzieci z klasy średniej [autorzy nie rozróżniają warstw niższej-
-średniej i wyższej-średniej - R.KM.] wcześniej i konsekwentniej poddawane są wpływom, które
czynią z dziecka osobę uporządkowaną, skrupulatną, odpowiedzialną i uległą. W trakcie owego tre
ningu popędy dzieci z klasy średniej ulegają przypuszczalnie silniejszej frustracji".

2

Hipoteza ta ciągle jeszcze oczekuje testu empirycznego, Badania w tym kierunku

zapoczątkowały eksperymenty dotyczące „poziomu aspiracji", w których analizuje się determinanty
kształtowania się i zmiany celu w określonych, eksperymentalnie obmyślonych sytuacjach. Istnieje
jednak podstawowa, nie przezwyciężona jak dotąd, przeszkoda w wyciąganiu wniosków z sytuacji
laboratoryjnej, przy stosunkowo słabym zaangażowaniu ego w doraźne zadania (rozwiązywanie labi
ryntów na papierze, rzucanie kółkiem, problemy arytmetyczne itd.), wniosków, które by się stosowały
w wypadku silnego emocjonalnego zaangażowania w cele sukcesu w rutynie dnia codziennego. Eks
perymenty te, powołując do życia grupy ukształtowane ad hoc, nie były również w stanie odtworzyć
silnych nacisków społecznych istniejących na co dzień. (Jaki eksperyment laboratoryjny odtworzy na
przykład swarliwe zrzędzenie współczesnej Ksantypy: „Nie masz ambicji, oto, co ci dolega; praw
dziwy mężczyzna poszedłby i coś by zrobił"?). Spośród badań, które wyraźnie, choć w sposób ogra
niczony wiążą się z omawianym tu zagadnieniem, można wymienić przede wszystkim artykuł
R. Goulda Some sociological determinants of goal strivings, .Journal of Social Psychology" 1941, 13.
s. 461-473; L. Festingera Wish, expectation and group standards asfactors influencing level ofaspi-
ration,
„Journal of Abnormal and Social Psychology" 1942, 37, s. 184-200. Podsumowanie badań
znajdzie czytelnik w pracy K. Lewina et al. Level of Aspiration, w: Personality and the Behavior
Disorders,
t. 1, J. McV. Hunt (red.), New York 1944, rozdz. 10.

Koncepcja „sukcesu" jako proporcji osiągnięć do aspiracji (proporcji systematycznie tropionej w

eksperymentach nad poziomem aspiracji) ma, rzecz jasna, długą historię. G. Murray (Five Stages af
Greek Religion,
s. 138-139) zwraca uwagę na rozpowszechnienie tej koncepcji wśród myślicieli grec-
kich czwartego wieku. W pracy Sartor Resarłus [(1835); wyd. polskie 1882, tłum. S. Wiśniowski] T.
Carlyle powiada natomiast, że „szczęście" (zaspokojenie) może być wyrażone ułamkiem, którego
licznik stanowią osiągnięcia, mianownik zaś aspiracje. Bardzo podobny pomysł analizuje W. James

background image

21

Wycofanie

217

Należy jednak podkreślić jeszcze raz, jak to uczyniono na wstępie tego rozdziału, że

analizujemy tutaj sposoby przystosowania do sprzeczności w strukturze kulturowej
i społecznej: nie zajmujemy się charakterem czy też typami osobowości. Jednostki
schwytane w sieć tych sprzeczności mogą wymieniać jeden sposób przystosowania na
inny i faktycznie robią to. Na przykład niektórzy rytualiści tak drobiazgowo przestrze-
gają przepisów instytucjonalnych, tak bardzo są nimi pochłonięci, że stają się biuro-
kratami-wirtuozami, wykazującymi nadmierny konformizm dlatego właśnie, iż uprzed-
nie nieprzestrzeganie przepisów (to znaczy przystosowanie II) zrodziło u nich poczucie
winy. Dokonywane czasem przejścia od adaptacji rytualistycznej do dramatycznych,
zakazanych rodzajów przystosowania są dobrze udokumentowane w klinicznych histor-
iach chorób i często wnikliwie przedstawiane w powieściach. W wydłużonych okresach
nadmiernego przystosowania nierzadko następują pełne buntu wybuchy

1

. Mimo iż psy-

chodynamiczne mechanizmy tego typu adaptacji zostały dość dobrze opisane i odnie-
sione do wzorów treningu i socjalizacji w rodzinie, potrzeba jeszcze wielu badań socjo-
logicznych, aby wyjaśnić, dlaczego wzorce te są przypuszczalnie częstsze w określonych
warstwach i grupach społecznych. W naszej obecnej dyskusji zarysowaliśmy wyłącznie
analityczne ramy badań socjologicznych poświęconych temu zagadnieniu.

Wycofanie

O ile przystosowanie I (konformizm) jest najbardziej powszechne, o tyle przysto-

sowanie IV (odrzucenie celów kulturowych i środków instytucjonalnych) stanowi

w The Principles ofPsychology, t. 1, New York 1902, s. 310. Patrz także F. L. Wells Social maladjust-
ments,s.
879 i P. A. Sorokin Social and Cultural Dynamics, t. 3, New York 1937, s. 161-164. Krytyczne
znaczenie ma tutaj pytanie, czy ową dobrze nam znaną intuicję da się poddać ścisłemu eksperymentowi,
w którym wymyślona sytuacja laboratoryjna adekwatnie odtworzy istotne aspekty sytuacji rzeczywis-
tego życia, czy też staranna obserwacja codziennych zachowań okaże się płodniejszą metodą analizy.

' E. Clark opisała ten proces z dużą dozą wrażliwości w powieści The BitterBox, New York 1946.

Można w tym miejscu przytoczyć analizę E. Fromma z Ucieczki od wolności (tłum. O. Ziemilska, A. Zie-
milski, Warszawa 1978, s. 164-185); nie oznacza to jednak, że przyjmujemy tu jego pojęcie „spontanicz-
ności" i „wrodzonej skłonności ludzkiej do samorozwoju". Oto przykład trafnego sformułowania socjolo-
gicznego: „Dopóki utrzymujemy, że [...] charakter «analny», typowy dla europejskich niższych klas
średnich, jest efektem doświadczeń wczesnego dzieciństwa związanych z procesem wydalania, nie
będziemy mieć żadnych prawie danych, które pozwoliłyby zrozumieć, dlaczego określona klasa miałaby
się odznaczać właśnie «analnym» charakterem społecznym. Jeśli jednak potraktujemy tę cechę jako jedną
z form powiązań człowieka z innymi ludźmi, wynikającą ze struktury charakteru i zrodzoną z doświadczeń
ze światem zewnętrznym, uzyskamy klucz do zrozumienia, dlaczego cały sposób życia niższych warstw
klasy średniej, ich ograniczoność, izolacja i wrogość, prowadzą do rozwoju tego rodzaju struktury charak-
teru" (E. Fromm Ucieczka od wolności, s. 271). Oto zaś przykład wypowiedzi wywodzącej się z pewnego
rodzaju współczesnego anarchizmu dobroczynnego, tutaj uznawanego za wątpliwy: „[...] w człowieku
tkwią również pewne właściwości psychologiczne, które żądają usatysfakcjonowania [...]. Najważniejszą
z nich jest, jak się wydaje, tendencja do wzrostu, do rozwoju i do realizowania potencjalnych możliwości,
jakie człowiek posiadł w toku historii, np. zdolności do twórczego i krytycznego myślenia [...] Wydaje się
także, że rezultatem tej powszechnej tendencji wzrostowej - będącej psychologicznym odpowiednikiem
identycznej tendencji biologicznej - są takie specyficzne dążności, jak pragnienie wolności i nienawiść do
przemocy, gdyż wolność jest podstawowym warunkiem „wzrostu" (ibid., s. 266-267).

background image

22

218

Cz. II: VI. Struktura społeczna i anomia

prawdopodobnie reakcję spotykaną najrzadziej. Ludzie, którzy się w ten sposób przy-
stosowują (lub nieprzystosowują), pozostają - ściśle rzecz biorąc - w społeczeństwie,
ale do niego nie należą. Z socjologicznego punktu widzenia to autentyczni obcy. Nie
podzielają wspólnego systemu wartości, mogą więc być uznani za członków społe-
czeństwa
(w odróżnieniu od ludności) jedynie w sensie formalnym.

Do kategorii tej należą niektóre poczynania adaptacyjne psychotyków, ludzi dot-

kniętych autyzmem, pariasów, wyrzutków, włóczęgów, wagabundów, trampów,
nałogowych alkoholików i narkomanów

1

. Zarzucili oni zalecane cele kulturowe, a ich

zachowania nie odpowiadają normom instytucjonalnym. Nie znaczy to, by w niektó-
rych przypadkach źródłem przyjętego przez nich sposobu przystosowania nie była ta
sama struktura społeczna, którą w rzeczywistości odrzucili, ani by samo ich istnienie
na danym obszarze nie stanowiło problemu dla członków społeczeństwa.

Z punktu widzenia społecznych źródeł owego sposobu adaptacji największe praw-

dopodobieństwo jego wystąpienia istnieje wtedy, kiedy zarówno cele kulturowe, jak
i praktyki instytucjonalne zostały całkowicie przyswojone przez jednostkę (nacechowane
emocjonalnie oraz wysoko wartościowane), lecz dostępne środki instytucjonalne do suk-
cesu nie prowadzą. Powoduje to podwójny konflikt: zintemalizowane zobowiązanie
moralne do przyjęcia środków instytucjonalnych za własne jest sprzeczne z naciskami
w kierunku odwołania się do sposobów niedozwolonych (dzięki którym cel może zostać
osiągnięty), przy czym jednostka odcięta jest od środków, które są zarówno uznane, jak
i skuteczne. Konkurencyjny porządek zostaje utrzymany, ale sfrustrowana i upośledzona
jednostka - nie będąc w stanie stawić mu czoła - wypada z gry. Defetyzm, kwietyzm
i rezygnacja znajdują wyraz w mechanizmach eskapistycznych, które prowadzą w osta-
teczności do „ucieczki" od wymogów stawianych przez społeczeństwo. Jest to więc spo-
sób adaptacji wywołany niepowodzeniami w osiąganiu celu uznanymi społecznie meto-
dami oraz, ze względu na zintemalizowane zakazy, niemożliwością wykorzystania drogi
zakazanej; proces ten ma miejsce wtedy, kiedy najwyższa wartość celu sukcesu nie została
jeszcze odrzucona.
Konflikt zostaje rozwiązany przez odrzucenie obu stymulujących ele-
mentów: celów i środków. Ucieczka jest całkowita, konflikt wyeliminowany i jednostka
staje się człowiekiem odspołecznionym.

Ten typ zachowania dewiacyjnego jest w życiu publicznym i obrzędowym jak

najusilniej potępiany przez konwencjonalnych przedstawicieli społeczeństwa. W prze-
ciwieństwie do konformisty, dzięki któremu się obracają tryby społeczeństwa, taki
dewiant stanowi nieproduktywne obciążenie. W przeciwieństwie do innowatora, który
jest przynajmniej „przebiegły" i aktywny, nie dostrzega on żadnej wartości w celu suk-
cesu tak wysoko cenionym przez kulturę. W przeciwieństwie do rytualisty, który się
przynajmniej stosuje do zwyczajów, ledwo ledwo zwraca on uwagę na praktyki insty-
tucjonalne.

1

Jest to oczywiście twierdzenie o charakterze eliptycznym. Ludzie ci mogą się nadal orientować

na wartości własnych ugrupowań wewnątrz szerszego społeczeństwa lub sporadycznie na wartości
właśnie samego społeczeństwa konwencjonalnego. Mogą, innymi słowy, sięgać po inne sposoby przy-
stosowania. Nietrudno jest jednak wytropić przystosowanie IV. Na przykład opis zachowań i postaw
włóczęgi przez N. Andersona można z łatwością przełożyć na język naszego schematu analitycznego
(patrz The Hobo, Chicago 1923, passim, a zwłaszcza s. 93-98).

background image

23

Wycofanie

219

Społeczeństwo nie godzi się tak łatwo na takie odrzucenie swoich wartości. Zgoda

oznaczałaby ich zakwestionowanie. Ci, którzy przestali uganiać się za sukcesem, są
bezlitośnie prześladowani przez społeczeństwo domagające się, by wszyscy jego
członkowie doń dążyli. I tak na przykład w sercu chicagowskiej dzielnicy lumpów
i włóczęgów (Hobohemia) znajdują się stragany z książkami wypełnione towarem
przeznaczonym do ożywienia obumarłych aspiracji:

„Księgarnia Gold Coast mieści się w suterenie starego domostwa, została wybudowana na tyłach

ulicy, dzisiaj jest wciśnięta między dwa sektory handlowe. Przestrzeń na przodzie wypełniona jest
półkami, dziwnymi afiszami i plakatami.

Plakaty reklamują takie książki, jakie przyciągną uwagę tych wyrzutków społeczeństwa. Czytamy

tam: «[...] Tysiące ludzi mija codziennie to miejsce, lecz większości z nich nie powodzi się dobrze
finansowo. Nie więcej niż dwa kroki za nimi zawsze kroczy komornik. Powinni być za to śmielsi,
odważniejsi». «Przepychanie się do przodu» od młodości wysysa z nich soki życia i rzuca na śmiet-
nisko ludzkich wraków. Jeśli chcesz uniknąć tego fatalnego losu, losu ogromnej większości ludzi,
wejdź i kup egzemplarz książki The Law of Financial Success. Dostarczy ci to nowych pomysłów i
ustawi na najprostszej drodze do sukcesu. Cena 35 centów.

Koło półek zawsze się kręcą ludzie. Kupują jednak rzadko. Dla lumpa cena sukcesu jest wygóro-

wana, nawet wtedy, kiedy wynosi 35 centów"

1

.

O ile jednak w życiu codziennym dewiant jest potępiany, o tyle świat fantazji może

mu dostarczać satysfakcji. Kardiner sformułował zatem przypuszczenie, że we
współczesnej kulturze ludowej i masowej takie postaci podtrzymują „morale i poczu-
cie własnej wartości dzięki widowisku przedstawiającemu człowieka, który odrzuca
istniejące ideały i wyraża dla nich pogardę". Jego filmowym prototypem jest, oczy-
wiście, włóczęga Charłiego Chaplina.

„To Pan Nikt, który jest doskonale świadom swojej znikomości. Jest zawsze pośmiewiskiem

zwariowanego i oszałamiającego świata, w którym nie ma dla niego miejsca i od którego nieustannie
ucieka w pełne samozadowolenia nieróbstwo. Jest wolny od konfliktu, ponieważ odrzucił pogoń za
bezpieczeństwem oraz prestiżem i pogodził się z brakiem jakiegokolwiek tytułu do cnoty czy wyróżnie-
nia.
[Jest to dokładny portret charakterologiczny przystosowania IV - R.K.M.]. W świat zawsze się
włącza jedynie przez przypadek. Napotyka w nim zło i agresję wobec słabych i bezradnych, z czym
walczyć nie jest władny. Zawsze jednakże, wbrew sobie, zostaje mistrzem oszukanych i zniewolo-
nych, nie dzięki swym zdolnościom organizacyjnym, lecz przez pospolitą i zuchwałą chytrość, za
pomocą której odkrywa słaby punkt złoczyńcy. Pozostaje zawsze pokorny, biedny i samotny, z
pogardą się odnosząc do niezrozumiałego świata i jego wartości. To postać naszej epoki, skonfun-
dowana dylematem, czy dać się zmiażdżyć w walce o osiągnięcie społecznie przyjętych celów sukcesu
z władzy
(osiąga to tylko raz - w Gorączce złota), czy też popaść w beznadziejną rezygnację i od nich
uciec.
Włóczęga Charłiego przynosi nam wielkie pocieszenie dzięki temu, że jeśli tylko chce, to roz-
koszuje się umiejętnością przechytrzania zgubnych sił zjednoczonych przeciw niemu i dostarcza
wszystkim poczucia satysfakcji, iż ostateczna ucieczka od celów społeczeństwa w samotność jest
aktem wyboru, a nie symptomem jego porażki. Mickey Mouse stanowi przedłużenie sagi Chaplina
[podkr. R.K.M.T

1

.

Ów czwarty sposób przystosowania jest zatem metodą ludzi społecznie wydzie-

dziczonych; jeżeli nie otrzymują żadnych nagród oferowanych przez społeczeństwo, to
przeżywają również niewiele frustracji, oczekujących tych, którzy kontynuują zabiegi

1

H. W. Zorbaugh The Gold Coast and the Slum, Chicago 1929, s. 108.

2

A. Kardiner The Psychological Frontiers ofSociety, New York 1945, s. 359-370.

background image

24

220

Ci. II: VI. Struktura społeczna i anomia

o te nagrody. Co więcej, jest to sposób adaptacji raczej indywidualny niż grupowy.
Chociaż jednostki przejawiające ten rodzaj dewiacji ciążą czasem ku ośrodkom, gdzie
mogą spotkać innych dewiantów i choć współuczestniczą czasem w ich subkulturze
grupowej, ich adaptacja na charakter przede wszystkim prywatny i izolowany, a nie
ujednolicony pod egidą nowego kodeksu kulturowego. Typ zbiorowego przystosowa-
nia musimy jeszcze rozważyć.

Bunt

Ten rodzaj przystosowania wyprowadza ludzi na zewnątrz otaczającej struktury

społecznej, aby tworzyli wizję i próbowali realizować strukturę nową, to znaczy
zupełnie przekształconą. Zakłada to wyobcowanie z panujących celów i wzorców,
które uznawane są za czysto arbitralne. Arbitralne zaś to, ściśle rzecz biorąc, takie,
jakie nie są ani prawomocne, ani też nie są w stanie egzekwować posłuszeństwa,
ponieważ równie dobrze sytuacja może wyglądać inaczej. Zorganizowane ruchy
społeczne buntowników w społeczeństwie amerykańskim najwyraźniej zmierzają do
wprowadzenia struktury społecznej, w której kulturowe wzorce sukcesu zostaną zasad-
niczo przekształcone i zagwarantowana zostanie większa zgodność pomiędzy zasługą,
wysiłkiem i nagrodą.

Zanim jednak zanalizujemy „bunt" jako sposób przystosowania, należy go odróż-

nić od resentymentu, który - choć powierzchownie podobny - jest typem zasadniczo
odmiennym. Pojęcie resentymentu, wprowadzone przez Nietzschego w określonym,
szczególnym znaczeniu, rozwinął socjologicznie Max Scheler

1

. To złożone odczucie

składa się z trzech powiązanych nawzajem elementów. Jest to, po pierwsze, rozpro-
szone uczucie nienawiści, zawiści i wrogości; po drugie, poczucie niemożności aktyw-
nego wyrażenia tych emocji wobec osoby albo warstwy społecznej, która je wywołuje,
i po trzecie, nieustanne doświadczanie na nowo owej bezsilnej wrogości

2

. Najistot-

niejszym elementem odróżniającym resentyment od buntu jest fakt, iż pierwszy z nich
nie obejmuje autentycznej zmiany wartości. Resentyment przypomina schemat kwaś-
nych winogron

3

; chodzi w nim wyłącznie o to, że pożądane, lecz nieosiągalne cele

1

M. Scheler Resentyment a moralność, tłum. J. Garewicz, Warszawa 1977. Praca ta wywarła duży

wpływ na rozmaite kola intelektualne. W artykule V. J. McGilla Scheler's theory ofsympathy and łove,
„Philosophy and Phenomenological Research" 1942, 2, s. 273-291 znajdzie czytelnik znakomitą
i wyważoną analizę eseju Schelera, wskazującą na niektóre jego ograniczenia i uprzedzenia, ujęcia
stanowiące prototypy koncepcji nazistowskich, jego orientację antydemokratyczną, a przy tym
genialne czasem intuicje. Patrz także opracowanie S. Ranulfa Mora! Indignańon and Middle-Class
Psychology: A Sociological Study,
Copenhagen 1938, s. 199-204, w którym autor słusznie krytykuje
pogląd Schelera, jakoby struktura społeczna odgrywała jedynie drugorzędną rolę w resentymencie.

2

M. Scheler Resentyment a moralność, s. 34—35.

3

Sformułowanie „kwaśne winogrona" (sour grapes) pochodzi z bajki La Fontaine'a o lisie, któ

remu odmówiono tego przysmaku i który w związku z tym - w celu „ratowania twarzy" - utrzymuje,
że winogrona te są zgoła niesmaczne (kwaśne). Określenia „it is sour grapes on his part" używa się
do opisania postawy człowieka, który swoje niezadowolenie, rozczarowanie czy zawiść wobec
cudzych osiągnięć usiłuje zniwelować podważając ich wartość - przyp. tłum.

background image

25

Bunt

221

w rzeczywistości nie reprezentują cenionych wartości - ostatecznie lis z bajki nie twierdzi,
że nie lubi już w ogóle słodkich winogron, powiada tylko, że te oto konkretne winogrona
nie są słodkie. Bunt, z drugiej strony, dotyczy autentycznej przemiany wartości, kiedy to
bezpośrednie lub zastępcze doświadczenie frustracji prowadzi do całkowitego odrzucenia
wartości uprzednio cenionych - zbuntowany lis odrzuca po prostu powszechnie przyjęte
upodobanie do słodkich winogron. W resentymencie potępia się to, czego się potajemnie
pożąda; w buncie potępieniu podlega samo pożądanie. Mimo że są to zjawiska odmienne,
w miarę jak się zaostrzają zaburzenia instytucjonalne, zorganizowany bunt może czerpać z
wielkiego rezerwuaru ludzi pełnych uraz i niezadowolonych.

Kiedy system instytucjonalny postrzegany jest jako przeszkoda w realizowaniu

uznawanych społecznie celów, sytuacja dojrzała jest do buntu jako reakcji adaptacyjnej.
Lojalność, aby się przekształcić w zorganizowane działanie polityczne, musi nie tylko
zostać wycofana z panującej struktury społecznej, ale również przemieszczona na nowe
grupy wyposażone w nowy mit

1

. Umiejscowienie źródła masowych frustracji w strukturze

społecznej oraz zarysowanie struktury alternatywnej, która najprawdopodobniej nie będzie
powodowała frustracji ludzi zasłużonych, stanowią podwójną funkcję mitu. Jest to statut
działania. Funkcje przeciwstawnego mitu konserwatystów - naszkicowane krótko w
poprzedniej części tego rozdziału - stają się w tym kontekście jeszcze wyraźniejsze:
jakiekolwiek byłyby źródła masowej frustracji, nie tkwią one w podstawowej strukturze
społeczeństwa. Frustracje owe -wedle mitu konserwatywnego - mogą leżeć w naturze
rzeczy i występować w każdym systemie społecznym: „Okresowego, masowego
bezrobocia i gospodarczych depresji nie można zlikwidować za pomocą ustawodawstwa;
to zupełnie jak człowiek, który jednego dnia czuje się dobrze, następnego zaś źle"

2

. Bądź

też -zamiast doktryny nieuchronności, doktryna stopniowych, nieznacznych poprawek:
„Kilka zmian tu i ówdzie i sprawy potoczą się tak gładko, jak tylko jest to możliwe". Albo
- doktryna przemieszczająca wrogość ze struktury społecznej na jednostkę, której się „nie
powiodło", jako że „w tym kraju każdy w istocie osiąga to, co sam na siebie sprowadza".

Oba mity, buntu i konserwatyzmu, zabiegają o „monopol wyobraźni", usiłując zde-

finiować sytuację w ten sposób, aby popchnąć frustrata do lub od przystosowania V.
Obiektem największej wrogości pośród zbuntowanych staje się przede wszystkim renegat,
który - choć jemu samemu się powiodło - odrzuca panujące wartości. Nie tylko bowiem
podważa wartości, jak czyni to grupa zbuntowana, ale stanowi również świadectwo, że
została załamana jej jedność

3

. A jednak, jak często stwierdzano, to raczej zazwyczaj

członkowie klasy wstępującej niż warstw najbardziej upośledzonych organizują ludzi
pełnych uraz i zbuntowanych w grupę rewolucyjną.

1

G. S. Pettee The Process of Revoiution, New York 1938, s. 8-24, patrz zwłaszcza opis „mono

polu wyobraźni".

2

Wiele frazesów ilustrujących mit konserwatywny można znaleźć w książce R. S. Lynd,

H. M. Lynd Middletown in Transition, New York 1937, s. 408.

3

Patrz wnikliwe spostrzeżenia G. Simmla Socjologia, tłum. M. Łukasiewicz, Warszawa 1975,

s. 270-276.

background image

26

222

Cz. II: VI. Struktura społeczna i anomia

Skłonność do anomii

Analizowana przez nas struktura społeczna wywołuje skłonność do anomii oraz

zachowań dewiacyjnych. W tego rodzaju porządku społecznym kładzie się nacisk na
pokonanie własnych rywali. Póki odczucia podtrzymujące ten konkurencyjny system
podzielone są na cały wachlarz zachowań, a nie ograniczone jedynie do ostatecznego
rezultatu „sukcesu", wybór środków instytucjonalnych w dużej mierze pozostaje w
obrębie kontroli instytucjonalnej. Kiedy jednakże nacisk kulturowy przesuwa się z
satysfakcji płynących z samego współzawodnictwa na niemal wyłączne zaintereso-
wanie jego rezultatem, wynikające stąd napięcie powoduje załamanie struktury regu-
latywnej. Przy takim osłabieniu kontroli instytucjonalnej powstaje sytuacja zbliżona do
tej, którą filozofowie-utylitaryści błędnie uznawali za charakterystyczną dla społeczeń-
stwa: sytuacja, w której kalkulacja osobistego zysku i lęk przed karą stanowią
wyłączne czynniki regulujące.

Owa skłonność do anomii nie oddziałuje równomiernie w całym społeczeństwie.

W obecnej analizie próbowano wskazać warstwy najbardziej podatne na dewiacje i
przedstawić niektóre mechanizmy wytwarzające owe naciski. Sukces finansowy
został wybrany jako główny cel kulturowy tylko w celu uproszczenia problemu, choć
w magazynie wspólnych wartości istnieją, rzecz jasna, cele alternatywne. Dla
przykładu, osiągnięcia intelektualne i artystyczne dostarczają alternatywnych wzorów
kariery nie przynoszącej wysokich nagród pieniężnych. System jest w pewnym stop-
niu ustabilizowany, jeśli struktura kulturowa obdarza prestiżem owe alternatywy,
struktura społeczna zaś zapewnia do nich dostęp. Potencjalni dewianci mogą nadal
pozostawać konformistami ze względu na owe pomocnicze zespoły wartości.

Podstawowe skłonności do anomii utrzymują się jednak nadal i na nie się właśnie

zwraca uwagę w przedstawionym tu schemacie analitycznym.

Rola rodziny

Podsumowując powyższe rozważania, trzeba na zakończenie powiedzieć coś o

roli, jaką we wzorach zachowań dewiacyjnych odgrywa rodzina.

Jest ona oczywiście najważniejszym pasem transmisyjnym, który służy przekazy-

waniu wzorców kulturowych następnemu pokoleniu. Do bardzo niedawna pomijano
jednak fakt, iż rodzina przekazuje przeważnie część kultury, dostępną warstwie
społecznej i grupom, w których się znajdują sami rodzice. Jest to więc mechanizm soc-
jalizowania dziecka w kategoriach celów kulturowych i obyczajów charakterystycz-
nych dla tego wąskiego kręgu grup społecznych. Socjalizacja nie jest też bynajmniej
ograniczona do bezpośredniego treningu i podporządkowywania. Proces ten jest przy-
najmniej w części mimowolny. Obok bezpośrednich zaleceń, nagród i kar, dziecko -
obserwując codzienne zachowania i luźne rozmowy rodziców - wystawione jest na
oddziaływanie społecznych prototypów. Dzieci nierzadko odkrywają i internalizują
standardy kulturowe, jeśli nawet nie zostały one sformułowane
explicite i nie sprowa-
dzone do przepisów.

background image

27

Rola rodziny

223

Schematy językowe stanowią wyraźny dowód (łatwy do zaobserwowania metodą

kliniczną) na to, że w procesie socjalizacji dzieci odkrywają wzorce, które nie zostały
sformułowane dla nich explicite przez starszych lub rówieśników i których dzieci nie
potrafią same wyrazić. Powtarzające się błędy językowe dzieci są wielce pouczające. A
więc, dziecko spontanicznie będzie używało takich słów, jak „mouses" czy „moneys", choć
nigdy nie słyszało takich wyrażeń ani nie uczono go „zasad tworzenia liczby mnogiej".
Albo - dziecko stworzy takie słowa, jak ,$alled\ „rasnned\ „sin-ged\ „hitted", chociaż w
wieku trzech lat nie uczono go „zasad" odmiany czasowników. Bądź też określi wybrany
kąsek jako „goodef\ lepszy niż inny, mniej ulubiony, lub może - przez logiczne rozwinięcie
- opisze go jako „goodest", najlepszy ze wszystkich. Dziecko odkryło oczywiście ukryte
paradygmaty wyrażania liczby mnogiej, odmiany czasowników i stopniowania
przymiotników. Świadczy o tym sama istota jego błędu i niewłaściwe zastosowanie
paradygmatu

1

.

Można zatem hipotetycznie założyć, że dziecko jest równie żywo zajęte wynajdy-

waniem i postępowaniem wedle ukrytych paradygmatów ocen kulturowych, klasyfikowania
łudzi i rzeczy oraz kształtowania godnych szacunku celów,
jak przyswajaniem orientacji
kulturowej prezentowanej w ciągłym strumieniu nakazów, wyjaśnień i napomnień ze
strony rodziców. Wydaje się, że oprócz ważkich badań psychologii głębi nad procesem
socjalizacji istnieje potrzeba przeprowadzenia uzupełniającej, bezpośredniej obserwacji
dyfuzji kulturowej wewnątrz rodziny. Niewykluczone, iż dziecko zachowuje w sobie
ukryty paradygmat wartości kulturowych, który odkryło w codziennych zachowaniach
swoich rodziców, nawet jeśli jest on sprzeczny z zaleceniami i napomnieniami
formułowanymi przez nich explicite.

Równie istotna dla obecnych rozważań jest projekcja mdzicielskich ambicji na dziecko.

Jak dobrze wiadomo, w obliczu osobistej „porażki" albo ograniczonego „sukcesu" wielu
rodziców tłumi swe początkowe cele wartości i odracza dalsze wysiłki, próbując zastępczo
osiągnąć cel poprzez dzieci. „Oddziaływanie może nastąpić ze strony matki lub ojca.
Nierzadko któreś z rodziców ma nadzieję, że dziecko osiągnie szczyty, których on lub ona
osiągnąć nie zdołali"

2

. W przeprowadzonym niedawno badaniu organizacji społecznej

osiedli mieszkaniowych stwierdziliśmy, że duża część białych i Murzynów o niskiej
pozycji zawodowej pragnęła dla swych dzieci kariery związanej z wykonywaniem wolnego
zawodu

3

. Gdyby powyższe odkrycie zostało potwierdzone w dalszych badaniach, miałoby

to duże znaczenie dla rozpatrywanego tutaj problemu. Jeśli bowiem kompensacyjna
projekcja ambicji rodzicielskich na dzieci jest rozpowszechniona, to znaczy to, iż właśnie
rodzice najmniej zdolni do zapewnienia swym dzieciom swobodnego dostępu do
możliwości - „nieudacznicy" i „frustraci" - wywierają na nie najsilniejszą presję w
kierunku dużych osiągnięć. A jak widzieliśmy, ten syndrom wysokich aspiracji i
ograniczonych w rzeczywistości szans

1

W. Stern Psychoiogy of Early Chddhood, New York 1924, s. 166; autor odnotowuje zjawisko

takich błędów (np. „drinked'\ zamiast „dranK"'), nie wyciąga jednak wniosków odnośnie do odkrycia
przez dzieci ukrytych paradygmatów.

2

H. A. Murray et al. Explorations in Personality, s. 307.

3

Ze studium społecznej organizacji społeczności planowanej: R. K. Merton, P. S. West, M. Jahoda

Patterns ofSocial Life (rps).

background image

28

224

Cz. 11: VI. Struktura społeczna i anomia

stanowi właśnie wzorzec skłaniający do zachowań dewiacyjnych. Jeżeli mimowolna rola
rodzinnej socjalizacji do zachowań dewiacyjnych ujęta ma być w perspektywie naszego
schematu analitycznego, to pojawia się wyraźna potrzeba badań poświęconych
kształtowaniu się celów zawodowych w różnych warstwach społecznych.

Uwagi końcowe

Powinno być dla wszystkich rzeczą oczywistą to, że powyższe rozważania nie miały

charakteru moralizatorskiego. Jakiekolwiek byłyby odczucia czytelnika odnośnie do
moralnej celowości skoordynowania celów i środków struktury społecznej, jasne jest, że
niedoskonała ich koordynacja prowadzi do anomii. Jeśli jedną z najbardziej powszechnych
funkcji struktury społecznej jest zapewnienie podstaw przewidywalności i regularności
zachowań społecznych, w miarę jak owe elementy struktury społecznej rozszczepiają się,
staje się ono coraz mniej skuteczne. W sytuacji krańcowej przewidywalność zostaje
zminimalizowana i pojawia się stan, który słusznie można nazwać anomią lub kulturowym
chaosem.

Esej ten - dotyczący strukturalnych źródeł zachowań dewiacyjnych - ma charakter

zaledwie wstępny. Nie dokonałem tu szczegółowej analizy elementów strukturalnych,
które skłaniają do określonej reakcji spośród dostępnych jednostkom umieszczonym w
niestabilnej strukturze społecznej; pominąłem w dużej mierze (choć nie negowałem) wagę
socjopsychologicznych procesów determinujących takie, a nie inne rozmiary owych
reakcji; krótko jedynie rozważyłem społeczne funkcje spełniane przez zachowania
dewiacyjne; nie poddałem szczegółowemu testowi empirycznemu mocy wyjaśniającej
schematu analitycznego poprzez określenie grupowych różnic w zachowaniach
dewiacyjnych i konformistycznych; wspomniałem zaledwie o zachowaniach buntowników
pragnących przemodelować system społeczny.

Takie i pokrewne problemy mogą być, jak myślę, z pożytkiem analizowane za pomocą

tego schematu.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Merton.Teoria socjologiczna i struktura społeczna, socjologia wychowania
Merton - Teoria socjologiczna i struktura społeczna, socjologia wychowania
Merton teoria socjologiczna i struktura spoleczna
Merton teoria socjologiczna i struktura spoleczna
Merton Robert King Struktura społeczna i teoria socjologiczna
Turowski Jan Socjologia Małe struktury społeczne [3 rozdziały str 01 55]
Klasa a warstwa spoleczna, semestr III, socjologia struktur społecznych
Socjologia struktur spolecznych3
Socjologia strukt - Zagadnienia - kolokwium1 - socj, semestr III, socjologia struktur społecznych
Socjologia struktur spolecznych - sylabus, semestr III, socjologia struktur społecznych, socjologia
Socjologia struktur spolecznych2
Socjologia struktur spolecznych4
socjologia struktur społecznych, Archiwum, Semestr III, Socjologia Struktur Społecznych
Makrostruktury Spoleczne - Kolokwium 2!!!!, semestr III, socjologia struktur społecznych
Struktury Politologia Zagadnienia, semestr III, socjologia struktur społecznych
notatki z netu na kolosa 1, semestr III, socjologia struktur społecznych
b- 2010 - DOBRA CENIONE SPOL-tabelka, semestr III, socjologia struktur społecznych
marks weber (kolos 1), semestr III, socjologia struktur społecznych

więcej podobnych podstron