Homoseksualizm – „niemiecki grzech”.
Prof. Grzegorz Kucharczyk o genezie
NSDAP i III Rzeszy
„Na przełomie XIX i XX wieku w prasie i literaturze francuskiej coraz
częściej pojawiało się określenie niemieckiego grzechu. Nie chodziło
tutaj bynajmniej o pruski militaryzm lub rozbuchany etatyzm
państwa Hohenzollernów. Pod tym pojęciem krył się
homoseksualizm i cała homoseksualna kultura. W tym samym
czasie Berlin zyskujący pod względem dynamicznego wzrostu
ludności, urbanistycznego rozmachu oraz industrializacji rangę
światowej metropolii (Weltmetropole), stawał się stolicą
europejskiego – a zważywszy na znaczenie Europy w tamtej epoce i
światowego – homoseksualizmu” – pisze na łamach tygodnika „Do
Rzeczy” prof. Grzegorz Kucharczyk.
Historyk zauważa, że ekspansja homoseksualizmu w Niemczech na
początku XX wieku nie ograniczała się jedynie do „wąskich kręgów
arystokratycznej socjety”, ale była charakterystyczna również dla
„dynamicznie rozwijającego się wówczas ruchu młodzieżowego
(Jugendbewegung)”, którego najbardziej znaną formą były
„Wędrowne ptaki” (Wandervogel).
„Na początku XX wieku całą Rzeszę Niemiecką przemierzały gromady
studentów i gimnazjalistów, chcących w ten sposób z jednej strony
zamanifestować swój zachwyt dla niemieckiej przyrody, ale z drugiej
strony odejść od norm chrześcijańskiej (katolickiej zwłaszcza)
moralności. Manifestacją tej postawy, łączącej sprzeciw wobec
industrialnej modernizacji oraz antychrystianizm, był szerzący się
wśród Wędrujących ptaków homoseksualizm. Zjawisko było na tyle
powszechne, że inną, najbardziej popularną nazwą tego ruchu w
Niemczech na krótko przed wybuchem pierwszej wojny światowej był
klub pederastów (Paderastenclub)” – relacjonuje prof. Kucharczyk.
„Pierwsi naziści gromadzili się w monachijskich piwiarniach, wśród
których był lokal Bratwurstglockl znany z tego, że spotykali się tam
miejscowi pederaści. Jednym z nich był kapitan Ernst Röhm, który
wstąpił do Narodowo-Socjalistycznej Partii Robotników Niemiec
jeszcze przed Adolfem Hitlerem” – podkreśla historyk.
Prof. Kucharczyk zauważa, że pederastia i tzw. homoseksualny styl
życia miał być rewolucyjnym taranem, przygotowującym grunt pod
nowe Niemcy. „Publiczne afiszowanie się przez Röhma ze swoim
homoseksualizmem miało taki właśnie sens. Uważał bowiem, że
potrzebna jest dumna, arogancka banda, która mogłaby wszczynać
burdy, hałaśliwie się zabawiać, tłuc okna, zabijać i dokonywać rzezi
bez żadnej konkretnej przyczyny, po prostu dla zabawy.
Heteroseksualiści byli w oczach Röhma mniej skłonni do takich
zachowań niż praktykujący homoseksualiści”.
Röhm był – wraz z całą, skupioną wokół Hitlera, homoseksualną
siatką – jedną z ofiar „nocy długich noży” 30 czerwca 1934 roku.
Coraz częściej jednak pojawiają się twierdzenia, że działanie to nie
było wyrazem „homofobii” Führera, tylko chęcią zapobieżenia wyjścia
na jaw intymnych sekretów Hitlera, prawdopodobnie związanych z
jego homoseksualną przeszłością oraz zacieranie homoseksualnej
genezy NSDAP.
„Na mocy istniejącego w niemieckim kodeksie karnym (na długo
przed Hitlerem) paragrafu 175 penalizującego czyny homoseksualne,
do obozów koncentracyjnych trafiło kilkanaście tysięcy pederastów.
Ocenia się, że niemal połowa z nich zginęła” – pisze prof. Kucharczyk.
„Należy ponadto zauważyć, że likwidacja frakcji Röhma nie oznaczała
całkowitej anihilacji homoseksualnego środowiska w ruchu
nazistowskim. Bardzo wymownym był fakt, że młodzieżówka
Hitlerjugend potocznie nazywana była również Homojugend. W
niemieckiej prasie katolickiej, póki do 1937 roku mogła jeszcze
ukazywać się na terenie Rzeszy, przestrzegano katolickich rodziców
przed wysyłaniem tam swoich dzieci, wskazując zarówno na
antykatolicka ideologię jak i szerzący się homoseksualizm i pedofilię
w szeregach nowej, niemieckiej młodzieży” – wskazuje prof.
Kucharczyk.
Na koniec historyk przypomina, że homoseksualiści w niemieckich
obozach koncentracyjnych to nie tylko ofiary. „Byli wśród nich
również okrutni kapo oraz członkowie kadry zarządzającej fabrykami
śmierci. Jednym z nich był zatrudniony w Treblince Max Bielan, który
miał harem złożony z małych żydowskich chłopców. Lubił, by byli
młodzi, nie starsi niż siedemnaście lat (J. F. Steiner). Z kolei Elie Wiesel
wspominał jednego z komendantów baraków w Auschwitz o twarzy
mordercy, który podobnie jak komendant obozu lubił dzieci. […] Jak
się później okazało, nie robił tego bezinteresownie: wśród tutejszych
[w Auschwitz] homoseksualistów kwitł handel
dziećmi” – podsumowuje prof. Kucharczyk.
Źródło: tygodnik „Do Rzeczy”