Antonio Gramsci
Filozofia
Benedetta Croce
Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
WARSZAWA 2008
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 2 –
www.skfm.w.pl
Artykuły Antonio Gramsciego zebrane pod tytułem
„Filozofia Benedetta Croce” („La filosofia di
Benedetto Croce”) powstały w latach 19261937
podczas pobytu Gramsciego w więzieniu, i weszły w
skład 33 „Zeszytów więziennych” opublikowanych
w latach po II wojnie światowej. Zeszyt zawierający
opracowania filozofii Croce’go został po raz
pierwszy opublikowany w Turynie w 1949 roku
jako tom 2 „Dzieł Antonio Gramsciego”.
Podstawa niniejszego wydania: Antonio Gramsci,
„Pisma wybrane”, tom 1, wyd. Książka i Wiedza,
Warszawa 1961.
Tłumaczenie z języka włoskiego: Barbara
Sieroszewska.
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
ROZWAŻANIA WSTĘPNE
1. W s t ę p : 1. Uwagi metodyczne. 2. Człowiek partii: partia jako rozwiązanie praktyczne
poszczególnych problemów, jako organiczny program polityczny (współpraca z konserwatywnym
«Giornale d’Italia» oraz z «La Stampa» i «Politica»); partia jako ogólna tendencja ideologiczna, jako
forma kultury. 3. Croce i G. Fortunato jako „zaczyn” (bardziej niż przywódcy) włoskich ruchów
kulturalnych w latach 19001914 («Voce», «Unità» itd. do «Rivoluzione Liberale»). 4. Postawa Crocego
w czasie wojny światowej jako punkt orientacyjny dla zrozumienia motywów późniejszej jego
działalności jako filozofa i leadera kultury europejskiej.
N i e k t ó r e o g ó l n e k r y t e r i a m e t o d y c z n e
Filozofię Crocego studiować trzeba najpierw zgodnie z niektórymi kryteriami przyjętymi przez
niego samego (i stanowiącymi z kolei cząstkę jego światopoglądu): 1. Starać się w niej dostrzec ten
problem lub też szereg problemów, które w danym momencie są najbardziej interesujące, czyli te, które
najściślej wiążą się z aktualnym życiem i stanowią jego odbicie; wydaje mi się, że takim problemem, czy
też szeregiem problemów, jest z jednej strony historiografia, z drugiej filozofia praktyki, polityka i etyka.
2. Należy uważnie przestudiować „pomniejsze” pisma Crocego, to znaczy – oprócz dzieł
systematycznych i organicznych – również zbiory artykułów, komentarzy, drobnych notatek, które mają
silniejszy i bardziej oczywisty związek z życiem, z konkretnym rozwojem wydarzeń historycznych. 3.
Trzeba zestawić „biografię filozoficzną” Crocego, czyli zidentyfikować rozmaite formy, w jakich wyraża
się myśl Crocego, rozmaite sposoby stawiania i rozwiązywania pewnych problemów, nowe problemy,
które wyłaniały się w toku jego pracy i skupiały na sobie jego uwagę. Do tych badań użyteczne byłoby
właśnie przestudiowanie jego pomniejszych pism, które weszły w skład zbioru wydanego przez redakcję
«Critica», i innych publikacji. Podstawę do tych badań może stanowić Contributo alla critica di me
stesso oraz artykuły – zapewne autoryzowane – Francesca Flory i Giovanniego Castellano. 4. Krytycy
Crocego: pozytywiści, neoscholastycy, współcześni idealiści. Zarzuty tych krytyków.
C r o c e j a k o c z ł o w i e k p a r t i i
Różnice w pojmowaniu partii: partia jako organizacja praktyczna (lub tendencja praktyczna), to
znaczy jako narzędzie do rozwiązywania jakiegoś problemu lub grupy problemów życia narodowego i
międzynarodowego. W tym sensie Croce jawnie nigdy nie należał do żadnej z grup liberalnych, a nawet
jawnie zwalczał samą ideę i fakt istnienia partii zorganizowanych na stałe („Il Partito come giudizio e
pregiudizio” w Cultura e vita morale, rozprawa ogłoszona w jednym z pierwszych numerów florenckiej
«Unità») i wypowiadał się za ruchami politycznymi, które nie stawiają sobie ustalonego,
„dogmatycznego”, trwałego i organicznego programu, lecz dążą do rozwiązywania każdorazowo
nasuwających się bezpośrednio problemów politycznych. Skądinąd pośród rozmaitych tendencji
liberalnych Croce przejawia sympatię do tendencji konserwatywnej, reprezentowanej przez «Giornale
d’Italia». Dziennik ten nie tylko przez długi czas publikował artykuły z «Critica», zanim jeszcze kolejny
zeszyt tego czasopisma docierał do publiczności, ale miał monopol na listy, w których od czasu do czasu
Croce wypowiadał swoje poglądy na interesujące go kwestie polityczne i na niektóre zagadnienia polityki
kulturalnej. W okresie powojennym również «La Stampa» zamieszczała świeże artykuły z «Critica» (lub
prace Crocego publikowane w aktach Akademii), nie dysponowała jednak listami, które nadal ukazywały
się najpierw w «Giornale d’Italia» i potem były przedrukowywane w «La Stampa» i innych dziennikach.
Partia jako ideologia ogólna, wyższa ponad różnorakie bardziej bezpośrednie ugrupowania. W
rzeczywistości sposób postępowania partii liberalnej we Włoszech po roku 1876 zmierzał do
występowania przed narodem jako „luźny szyk” odłamów, grup ogólnokrajowych oraz dzielnicowych.
Odłamy liberalizmu politycznego stanowiły zarówno liberalny katolicyzm ludowców, jak i nacjonalizm
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 3 –
www.skfm.w.pl
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
(Croce współpracował z «Politica», redagowaną przez A. Rocco i F. Coppolę), zarówno związki
monarchiczne, jak i partia republikańska i spory odłam socjalistów, zarówno radykalni demokraci, jak i
konserwatyści, zarówno Sonnino i Salandra, jak Giolitti, Orlando, Nitti i tym podobni. Croce był
teoretykiem tego, co wszystkie te grupy i grupki, kamaryle i mafie miały ze sobą wspólnego, był szefem
centralnego urzędu propagandy, z którego korzystały i którym posługiwały się wszystkie te grupy, był
ogólnonarodowym leaderem ruchów kulturalnych, które rodziły się po to, aby odnowić stare formy
polityczne.
C r o c e i F o r t u n a t o
Jak to już na innym miejscu podkreśliliśmy, Croce dzielił z Giustino Fortunato urząd
ogólnonarodowego leadera liberalnej kultury demokratycznej. Od 1900 do 1914 roku, a nawet i później,
Croce i Fortunato byli zawsze inspiratorami (zaczynem) każdego poważnego młodego ruchu stawiającego
sobie za zadanie odnowę obyczajów politycznych i życia partii mieszczańskich: tak było z «Voce», z
«L’Unità», z «L’Azione Liberale», z bolońską «La Partia» itd. Wraz z «Rivoluzione Liberale», kierowaną
przez Piera Gobettiego nastąpiła zasadnicza innowacja: termin „liberalizm” zaczęto interpretować w
sensie bardziej „filozoficznym” i bardziej abstrakcyjnym; od koncepcji wolności w tradycyjnym
znaczeniu wolności jednostki nastąpiło przesunięcie ku koncepcji wolności w sensie wolności zbiorowej
osobowości wielkich grup społecznych i rywalizacji nie pomiędzy jednostkami, lecz pomiędzy grupami.
Trzeba zdawać sobie sprawę z tej roli ogólnonarodowego leadera liberalizmu, jeśli chce się zrozumieć, w
jaki sposób Croce rozszerzył zasięg swego wpływu ideowego poza Włochy, w oparciu o jeden z
elementów swojej „propagandy”: element rewizjonistyczny.
P o s t a w a C r o c e g o p o d c z a s w o j n y ś w i a t o w e j
Postawa Crocego w okresie neutralności i w okresie wojny wskazuje, jakie zainteresowania
intelektualne i moralne – a więc i społeczne – dominują dziś jeszcze w jego działalności literackiej i
filozoficznej. Croce występuje przeciwko popularnemu przedstawianiu wojny jako wojny cywilizacyjnej
(i przeciwko tego rodzaju propagandzie), a zatem wojny o charakterze religijnym, co miało prowadzić
teoretycznie do unicestwienia nieprzyjaciela. W momencie pokoju Croce widzi moment wojny, a w
momencie wojny – moment pokoju, i walczy o to, by nigdy nie została przekreślona możliwość mediacji
między tymi dwoma momentami. Po wojnie musi nastąpić pokój i może on doprowadzić do ugrupowań
zupełnie różnych od tych, które istniały w czasie wojny; ale jakże byłaby możliwa współpraca pomiędzy
państwami po rozpętaniu religijnych fanatyzmów w czasie wojny? Wynika stąd, że żadna doraźna
konieczność polityczna nie może i nie powinna być podniesiona do rangi uniwersalnego kryterium. Ale
terminy te nie oddają ściśle postawy Crocego. W istocie nie można powiedzieć, że jest on przeciwny
przedstawianiu wojny jako wojny „religijnej”, jeśli z politycznego punktu widzenia jest konieczne, aby
szerokie zmobilizowane masy ludowe nakłonić do poświęcenia się, trwania w rowach strzeleckich i
umierania: jest to problem techniki politycznej i jego rozwiązanie należy do techników polityki. Crocemu
zależy tylko na tym, żeby intelektualiści nie zniżyli się do poziomu mas, lecz by rozumieli, że co innego
jest ideologia – praktyczne narzędzie rządzenia – a co innego filozofia i religia, które nie powinny się
prostytuować w świadomości samych kapłanów. Intelektualiści powinni być rządzącymi, a nie
rządzonymi, powinni tworzyć ideologie, by rządzić innymi, a nie być szarlatanami, którzy pozwalają, aby
1
Pisma Crocego na ten temat zebrane zostały w Pagine sulla guerra (Laterza, wyd. II, rozszerzone); byłoby jednak ciekawe
odczytać je w ich pierwotnej postaci, w miarę jak się ukazywały w «La Critica» i innych czasopismach, uwzględniając przy
tym inne zagadnienia z dziedziny kultury i moralności, interesujące w tym czasie Crocego, które pokazują, na jakie sprawy
mniej lub bardziej związane z sytuacją wojenną uważał on za konieczne zareagować.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 4 –
www.skfm.w.pl
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
wyhodowane przez nich żmije kąsały ich samych i zatruwały swym jadem. Croce reprezentuje zatem
wielką politykę w przeciwstawieniu do małej polityki, makiawelizm Machiavellego w przeciwstawieniu
do makiawelizmu Stenterella
. Siebie samego stawia bardzo wysoko i sądzi zapewne, że również zaciekła
krytyka i najdziksze osobiste ataki są „politycznie” konieczne i pożyteczne, by ta jego wysoka pozycja
dała się utrzymać. Postawę Crocego z czasu wojny porównać można jedynie z postawą papieża, będącego
głową zarówno tych biskupów, którzy błogosławili broń Niemców i Austriaków, jak i tych, którzy
błogosławili broń Włochów i Francuzów – przy czym nie dostrzegano w tym żadnej sprzeczności
Tę samą postawę, nie pozbawioną pewnych niedogodności, znajdujemy u Crocego w odniesieniu
do modernizmu. W istocie, ponieważ nie można sobie wyobrazić przejścia mas ludowych ze stadium
religijnego w stadium filozoficzne, modernizm zaś w praktyce nadwątlał masową praktyczno
ideologiczną strukturę Kościoła, postawa Crocego posłużyła zatem do umocnienia pozycji Kościoła. Tak
więc jego postawa „rewizjonistyczna” przyczyniła się do wzmocnienia prądów reakcyjnych. Kiedy
zwrócił mu na to uwagę Labriola, Croce odpowiedział: „Co się tyczy polityki i zakusów reakcji, caveant
consules”. Podobnie miała się rzecz z jego zbliżeniem do pisma «Politica» w 1920 roku oraz z jego
własnymi posunięciami praktycznymi: przemówienia, udział w rządzie Giolittiego itd. Postawa „czystego
intelektualisty” staje się w ten sposób albo zwykłym spaczonym „jakobinizmem” (i w tym znaczeniu,
uwzględniając różnicę wielkości intelektów, można przyrównać Amadeo
nigdy nawet nie pomyślał Jacques Mesnil), albo też godnym pogardy zachowaniem się Piłata, albo
jednym i drugim, a nawet równocześnie jednym i drugim.
Co się tyczy wojny, można zastosować do Crocego uwagę Lyauteya: w rzeczywistości uczucia
narodowe tak zwanych nacjonalistów „okiełzane” są przez tak silnie uwydatniony kosmopolityzm
kastowy, kulturalny itp., że można je uważać za właściwe i najprawdziwsze narzędzie rządzenia, a ich
„namiętności” nie za coś bezpośredniego, ale za coś uzależnionego od posiadania władzy.
Biografia politycznointelektualna Crocego nie zawiera się całkowicie w Contributo alla critica di
me stesso. Co się tyczy jego stosunku do filozofii praktyki, liczne elementy i uwagi o zasadniczym
znaczeniu rozsiane są po wszystkich jego pismach. W tomie Cultura e vita morale (wyd. II, str. 45, ale
również na innych stronach, jak na przykład tam, gdzie Croce wyjaśnia źródła swojej sympatii do Sorela)
twierdzi on, że na przekór jego tendencjom naturaliter demokratycznym (gdyż filozof nie może nie być
demokratą) jego żołądek nie trawi demokracji, dopóki nie zostanie ona przyprawiona szczyptą filozofii
praktyki, która, „jak wiadomo, przepojona jest klasyczną filozofią niemiecką”. Podczas wojny Croce
twierdził, że wojna ta jest właśnie wojną filozofii praktyki
2. Croce jako intelektualny leader tendencji rewizjonistycznych w latach dziewięćdziesiątych; Bernstein
w Niemczech, Sorel we Francji, szkoła ekonomicznoprawna we Włoszech.
W liście Jerzego Sorela do Crocego z 9 września 1899 roku czytamy: Bernstein vient de m’écrire
qu’il a indiqué dans la «Neue Zeit», n. 46, qu’il avait été inspiré, en une certaine mesure, par vos
travaux. Cela est intéressant, parce que les Allemands né sont pas faits pour indiquer des sources
étrangères à leurs idées
Co się tyczy stosunków intelektualnych między Sorelem a Crocem, to istnieją nader cenne
dokumenty w postaci ogłoszonych w «La Critica» (rok 1927 i nast.) listów Sorela do Crocego; widać z
2
Stenterello, postać z komedii dell’arte, jest typem głupkowatego i niezdarnego sługi. – Przyp. red.
3
Por.: Etica e politica, str. 343: „Ludzie Kościoła, których tutaj uważać należy za sam Kościół...”
4
Amadeo Bordiga. – Przyp. red.
5
Por. wywiad De Ruggiero z Crocem, drukowany w «Revue de métaphysique et de morale», „Pagine di guerra”, oraz
przedmowę z 1917 roku do Materialismo storico ed economia marxistica.
6
„Bernstein pisze mi, że w 46 numerze «Neue Zeit» zaznaczył, iż opiera się w pewnej mierze na Pańskich pracach. Jest to
ciekawy przypadek, gdyż Niemcy nie są skłonni do wymieniania źródeł obcych ich własnym ideom”. – Przyp. red.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 5 –
www.skfm.w.pl
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
nich, że zależność intelektualna Sorela od Crocego była większa, niż się to na pierwszy rzut oka mogło
zdawać. Rozprawy Crocegorewizjonisty zebrane zostały w tomie Materialismo storico, ale należy do
nich dodać XI rozdział pierwszego tomu Conversazioni critiche. W rewizjonizmie Crocego trzeba
wyraźnie oznaczyć granice poszczególnych faz; wydaje mi się, że granicę tej pierwszej fazy można
znaleźć w wywiadzie z profesorem Castellano ogłoszonym w «La Voce» i przedrukowanym w tomie
Cultura e vita morale. Sprowadzanie przez Crocego materializmu historycznego do roli kanonu
interpretacji dziejów przyczyniło się do krytycznego umocnienia kierunku ekonomicznoprawnego w
szkole włoskiej.
3. Croce w latach 19121932 (opracowywanie teorii historii etycznopolitycznej) dąży do zostania
leaderem tendencji rewizjonistycznych, chcąc doprowadzić je do radykalnej krytyki oraz do likwidacji
(politycznoideologicznej) złagodzonego nawet materializmu historycznego i teorii ekonomiczno
prawnej (por. punkt XI).
O p r a c o w y w a n i e t e o r i i h i s t o r i i e t y c z n o p o l i t y c z n e j
Croce „pogłębia” systematycznie swoje studia nad teorią historii; tę nową fazę reprezentuje tom
Teoria e storia della storiografia. Ale najbardziej znamienne w biografii naukowej Crocego jest to, że
uważa on się w dalszym ciągu za leadera intelektualnego rewizjonistów i jego praca nad teorią
historiografii prowadzona jest w tym duchu: Croce dąży do likwidacji materializmu historycznego, ale
chce, aby tę rozprawę z materializmem historycznym można było utożsamić z europejskim ruchem
kulturalnym. Twierdzenie wysunięte przez Crocego podczas wojny, jakoby wojnę tę można było nazwać
„wojną materializmu historycznego”, a następnie przemiany historyczne i kulturalne w Rosji poczynając
od roku 1917 – oba te czynniki skłoniły Crocego do rozwijania z większą precyzją swej teorii
historiografii, która miała na celu zlikwidowanie wszelkich, nawet złagodzonych form filozofii praktyki
W krótkiej polemice z Corradem Barbagallo, drukowanej w «Nuova Rivista Storica» w latach 19281929,
Croce przyznaje wyraźnie, że jego teorie historiograficzne wymierzone są przeciwko filozofii praktyki
Potwierdzenie faktu, że Croce zdecydowanie odczuwa, iż jest leaderem europejskich prądów
intelektualnych, i że wielkie znaczenie przywiązuje do swej pozycji i obowiązków, jakie ona za sobą
pociąga, znajduje się zwłaszcza w Storia d’Italia, ale widoczne jest również w całej serii artykułów
okolicznościowych i recenzji publikowanych w «La Critica». Nie należy także zapominać o niektórych
wyrazach uznania, stwierdzających przodującą rolę Crocego: najciekawsza jest opinia Bonomiego w
książce o Bissolatim
. Przedmowa Schiaviego do książki De Mana. Jeśli chodzi o okres 18901900,
ciekawy jest list Orazia Raimondo zamieszczony przez profesora Castellano w jego książce o losach idei
Crocego
7
Już przed wojną teorie „aktywistyczne”, oparte na koncepcjach irracjonalnych – rozwój ich w okresie powojennym – reakcja
Crocego (por.: Storia d’Italia, a następnie artykuły i przemówienia na temat historii i antyhistorii).
8
Godne uwagi jest ustosunkowanie się profesora Luigiego Einaudiego do pewnych publikacji Crocego, w których uwydatnia
się owa faza „likwidatorska”. Według Einaudiego Croce robi jeszcze zbyt znaczne ustępstwo wobec filozofii praktyki,
przyznając temu ruchowi kulturalnemu określone zasługi naukowe.
9
Byłoby ciekawe sprawdzić, czy Bonomi powoływał się na Crocego w swoich Vie nuove.
10
Introduzione allo studio delle opere di B. Croce, Laterza, Bari.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 6 –
www.skfm.w.pl
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
4. Elementy względnej popularności Crocego: 1) element stylistycznoliteracki (brak pedanterii i
zawiłości); 2) element filozoficznometodyczny (jedność filozofii i zdrowego rozsądku); 3) element
etyczny (olimpijski spokój ducha).
Elementy względnej popularności myśli Crocego, popularności tym bardziej uderzającej, że u
Crocego nie ma nic, co mogłoby pobudzić fantazję i wzniecić silne namiętności albo dać początek
ruchom o charakterze romantycznym (nie chodzi tu o popularność idei estetycznych Crocego, z których
czerpała pożywkę dyletancka literatura gazeciarska). Takim elementem jest element stylistycznoliteracki.
Beniamin Crémieux napisał, że Croce jest po Manzonim największym prozaikiem włoskim, ale wydaje
się, że takie porównanie może wprowadzić w błąd; wydaje mi się, że słuszniej byłoby zaliczyć twórczość
Crocego do dziedzictwa włoskiej prozy naukowej, która miała przecie pisarzy tej miary, co Galileusz.
Drugim elementem popularności Crocego jest element etyczny, wynikający z siły charakteru, której
Croce dał dowody w różnych momentach życia narodowego i europejskiego. Taka była jego postawa w
czasie wojny i po wojnie, postawa, którą można by nazwać „goethowską”. Podczas gdy wielu
intelektualistów traciło głowy, nie mogło zorientować się w powszechnym chaosie, wyrzekało się własnej
przeszłości i chwiało się żałośnie w wątpliwościach, kto jest silniejszy – Croce zachował niewzruszony
spokój i nie przestawał głosić swojej wiary, że „metafizyczne zło nie może zwyciężyć, a historia jest
racjonalna”. Trzeba jednak powiedzieć, że najważniejszym elementem popularności Crocego jest element
tkwiący w samej jego myśli i w jego metodzie: szukać go trzeba w silniejszym związku z życiem, jakim
odznacza się filozofia Crocego w porównaniu z wszelkimi innymi filozofiami spekulatywnymi. Z tego
punktu widzenia ciekawy jest artykuł Crocego zatytułowany „Il filosofo” i włączony później do Eternità
e storicità della filosofia (Rieti, 1930) oraz wszystkie inne rozprawy zebrane w tym tomiku, w których
utrwaliły się w błyskotliwej formie główne cechy charakterystyczne odróżniające działalność Crocego od
działalności „filozofów” tradycyjnych. Rozszerzenie pojęcia zamkniętego i definitywnego, a przez to
pedantycznego i mętnego filozoficznie „systemu”; twierdzenie, że filozofia winna rozwiązywać
problemy, które proces historyczny nasuwa kolejno w miarę swego rozwoju. Systematyczności szukać
należy nie w zewnętrznej strukturze architektonicznej, ale w wewnętrznej spójności i płodnej
zrozumiałości każdego poszczególnego rozwiązania. Croce pojmuje myśl filozoficzną nie jako rozwój,
gdzie z jednej myśli wynika inna, ale jako myśl, której źródłem jest rzeczywistość dziejowa. Takie
postawienie zagadnienia tłumaczy większą popularność Crocego w krajach anglosaskich aniżeli w
krajach niemieckich. Anglosasom zawsze odpowiadały raczej takie światopoglądy, które nie przybierały
charakteru wielkich i przeładowanych systemów, ale były wyrazem zdrowego rozsądku w połączeniu z
krytyką i myślą refleksyjną i stawiały sobie za cel rozwiązanie problemów moralnych i praktycznych.
Croce napisał całe setki drobnych rozpraw (recenzji, komentarzy), w których jego idealistyczna myśl jest
dyskretna, wolna od scholastycznej pedanterii, a każde rozwiązanie wydaje się sprawą odrębną i jest do
przyjęcia niezależnie od innych rozwiązań, w tym stopniu, w jakim zostaje przedstawione właśnie jako
wyraz powszechnego zdrowego rozsądku. I jeszcze: działalność Crocego przejawia się przede wszystkim
jako działalność krytyczna: rozpoczyna on od zburzenia szeregu tradycyjnych przesądów, ukazując
fałszywość i nieistotność szeregu problemów, które były komicznym „konikiem” poprzednich filozofów
itd. – przyjmując w stosunku do nich tę samą postawę, jaką zawsze wobec tych rupieci przyjmował
zdrowy rozsądek.
5. Croce i religia: 1. Pogląd Crocego na religię (punktem wyjścia w rozprawie „Religione e serenità” była
rozprawa De Sanctisa „La Nerina del Leopardi”, która ukazała się w «Nuova Antologia» w styczniu 1877
roku). 2. Croce i chrześcijaństwo. 3. Sukcesy i niepowodzenia croceanizmu u katolików włoskich
(neoscholastycy włoscy, charakter ich wystąpień filozoficznych, filopozytywistycznych,
filoidealistycznych w różnych okresach czasu i obecny nawrót do „czystego” tomizmu; wybitnie
praktyczny charakter działalności ojca Gemellego i jego agnostycyzm filozoficzny). 4. Artykuły
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 7 –
www.skfm.w.pl
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
Papiniego i Ferrabina w «Nuova Antologia» jako wybitny przejaw laicystycznej myśli katolickiej (cztery
artykuły w «Civiltà Cattolica» z lat 1932 i 1933 poświęcone wyłącznie wstępowi do Storia di Europa; po
trzecim z kolei artykule książka dostaje się na indeks). 5. Czy Croce jest reformatorem religii? (Por. nowe
rozprawy, drukowane w «La Critica», w których pewne punkty teologii katolickiej tłumaczy się na język
„spekulatywny”, oraz rozprawa o teologii kalwińskiej („Caracciolo”). Podobne „tłumaczenia” oraz
interpretacje rozsiane są po wielu pismach Crocego).
C r o c e i r e l i g i a
Stanowisko Crocego wobec religii jest jedną z najważniejszych kwestii, które wypadnie
zanalizować, jeśli chce się zrozumieć znaczenie croceanizmu w dziejach kultury włoskiej. Dla Crocego
religia jest koncepcją rzeczywistości połączoną z odpowiadającą jej doktryną moralności przedstawioną
w formie mitologicznej. A więc religią jest każda filozofia, każdy światopogląd, o ile stał się „wiarą”,
czyli jeśli się go uważa nie za działalność teoretyczną (tworzenie nowej myśli), lecz za bodziec do
działania (do konkretnej działalności etycznopolitycznej, do tworzenia nowej historii). Croce jest jednak
bardzo ostrożny w stosunku do religii tradycyjnej: najdalej idącym jego wystąpieniem w tej sprawie jest
rozdział IV książki Frammenti di etica, zatytułowany „Religione e serenità”
, wydany drukiem po raz
pierwszy w czasie wojny, pod koniec 1916, czy też z początkiem 1917 roku. Jakkolwiek Croce nie zdaje
się skłaniać do jakichkolwiek ustępstw intelektualnych na rzecz religii (nawet ustępstw o dwuznacznym
charakterze, jak te, które czyni Gentile) i na rzecz jakichkolwiek form mistycyzmu, to jednak jego
stanowisko jest bardzo dalekie od bojowości. Stanowisko to jest wielce znamienne i warte, aby je
wyraźnie podkreślić.
Światopogląd wtedy tylko może nabrać mocy, ogarnąć całe społeczeństwo i stać się wiarą, kiedy
okaże się zdolny do zastąpienia dotychczasowych światopoglądów i wiar na wszystkich szczeblach życia
państwowego. Powoływanie się na heglowską teorię religii mitologicznej jako filozofii społeczeństw
pierwotnych (dziecięcy okres ludzkości), aby usprawiedliwić nauczanie wyznaniowe, chociażby tylko w
szkołach elementarnych, oznacza nie co innego, jak tylko sofistyczne posługiwanie się formułą „religii
dobrej dla ludu”, oraz w rzeczywistości oznacza wyrzeczenie i kapitulację wobec organizacji kościelnej.
Trzeba ponadto podkreślić, że wiara, która nie daje się przetłumaczyć na terminy „popularne”, staje się
tym samym wiarą właściwą jedynie określonej grupie społecznej.
Mimo tej jego postawy wobec religii filozofią Crocego interesują się żywo katolicy z grupy
neoscholastycznej, a jego rozwiązania niektórych problemów zaakceptowali Olgiati i Chiocchetti
. Był
okres, kiedy neoscholastycy, którzy uprzednio czynili próby wcielenia do tomizmu nowoczesnych teorii
naukowych i dziewiętnastowiecznego pozytywizmu, próbowali – wobec zdyskredytowania się
pozytywizmu w oczach intelektualistów i wobec sukcesów neoidealizmu – znaleźć płaszczyznę
porozumienia między tomizmem i idealizmem; tym się tłumaczą sukcesy filozofii Crocego i Gentilego
wśród neoscholastyków. Od pewnego czasu neoscholastycy koncentrują się na bardziej ograniczonym,
właściwszym im terenie i zwalczają każdy przejaw infiltracji idealizmu do swych doktryn. Sądzą
zapewne, że odziedziczą w ten sposób wszystko to, co da się jeszcze uratować z pozytywizmu, że
przywłaszczą to sobie i staną się jedynymi przeciwnikami teoretycznymi idealizmu.
Opozycja katolików przeciwko Crocemu przybiera dziś na sile, z przyczyn praktycznych
zwłaszcza (krytyczny stosunek «Civiltà Cattolica» jest zupełnie inny wobec Crocego, inny zaś wobec
Gentilego); katolicy rozumieją doskonale, że znaczenia i roli intelektualnej Crocego nie można
porównywać ze znaczeniem i rolą filozofii tradycyjnych, gdyż chodzi tutaj o prawdziwego reformatora
religii, który zdołał co najmniej utrzymać dystans pomiędzy intelektualistami a katolicyzmem, a zatem
11
Etica e politica, str. 23.
12
Książka Olgiatiego o Marksie oparta jest na materiałach krytycznych Crocego; Chiocchetti w swojej książce o filozofii B.
Crocego broni niektórych jego teorii, jak na przykład teorii praktycznych źródeł błędu.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 8 –
www.skfm.w.pl
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
utrudnić również w pewnej mierze rozszerzenie wpływów klerykalnych w masach ludowych. Croce
uważa, że „po Chrystusie wszyscy staliśmy się chrześcijanami”, rozumiejąc przez to, że żywotna część
chrześcijaństwa została wchłonięta przez nowożytną cywilizację i można obejść się bez „religii
mitologicznej”.
Polemika katolików świeckich z Crocem nie ma tego znaczenia. Warto wymienić artykuł
Giovanniego Papiniego „Il Croce e la Croce” w «Nuova Antologia» z 1 marca 1932 roku i artykuł Alda
Ferrabino „L’Europa in utopia” w «Nuova Antologia» z 1 kwietnia roku 1932.
N o t a I . Najpoważniejszym i jedynym jasno postawionym zarzutem Papiniego pod adresem Storia dell’Europa
jest zarzut dotyczący zakonów. Ale i on nie jest słuszny, gdyż jest niezaprzeczalną prawdą, że od czasu soboru trydenckiego i
założenia Towarzystwa Jezusowego nie powstał już żaden wielki zakon religijnie aktywny i płodny w jakieś nowe lub
odnowione prądy uczuciowości chrześcijańskiej; owszem, powstawały nowe zakony, ale miały one przede wszystkim
charakter, można powiedzieć, administracyjny i korporacyjny. Jansenizm i modernizm, dwa wielkie i odnowicielskie ruchy
religijne, jakie zrodziły się w łonie Kościoła w tym okresie, nie spowodowały powstania nowych zakonów ani nie wlały
nowego życia w dawne.
N o t a I I . Artykuł pióra Ferrabina jest bardziej znamienny, gdyż broni on realizmu historycznego przeciwko
spekulatywnym abstrakcjom. Ale sam też jest abstrakcyjny, interpretuje historię dziewiętnastowieczną w formie dość
chaotycznej improwizacji o charakterze katolickoretorycznym, z przewagą retoryki. Uwaga ze str. 348 odnosząca się do
Marksa jest anachroniczna, gdyż marksowska teoria państwa datuje się sprzed powstania Cesarstwa Niemieckiego i została
odrzucona przez socjaldemokrację właśnie w okresie ekspansji zasady cesarstwa, co dowodzi, w przeciwieństwie do tego, co
pisze Ferrabino, iż cesarstwo zdolne było do urabiania i zasymilowania wszystkich społecznych sił Niemiec.
6. Croce i tradycja włoska (a raczej pewien określony nurt włoskiej tradycji): teorie historyczne
restauracji – szkoła umiarkowanych – rewolucja bierna Vincenza Cuoco, przekształcona w formułę
„akcji ostrzegawczej” energii etycznonarodowej – „spekulatywna” dialektyka historii, arbitralna
mechaniczność historii (por. stanowisko Proudhona krytykowane w Nędzy filozofii) – dialektyka
„intelektualistów”, którzy uważają samych siebie za uosabiających tezą i antytezę, a zatem za twórców
syntezy – czy „nieangażowanie się” całkowite w akt historyczny nie jest pewną formą sceptycyzmu (albo
tchórzostwa) i czy nie jest ono samo „aktem” politycznym?
C r o c e a w ł o s k a t r a d y c j a h i s t o r i o g r a f i c z n a
Rzec można, że historiografia Crocego jest odrodzeniem historiografii z czasów restauracji,
przystosowanej do potrzeb i interesów obecnego okresu. Croce kontynuuje historiografię prądu
„neogwelfickiego”
sprzed roku 1848, wzmocnionego – poprzez heglizm – przez umiarkowanych, którzy
po 1848 roku byli kontynuacją prądu „neogwelfickiego”. Historiografia ta jest okaleczonym,
zdegenerowanym heglizmem, ponieważ główną jej troską jest paniczny lęk przed ruchem jakobińskim,
przed wszelką czynną interwencją szerokich mas ludowych jako czynnika dziejowego postępu. Formuła
krytyczna Vincenza Cuoco na temat „rewolucji biernych”, która w chwili swego powstania (po
tragicznym doświadczeniu z republiką partenopejską
w 1799 roku) miała charakter przestrogi i powinna
13
Gwelfowie w średniowieczu byli stronnikami papieża; „neogwelfami” nazwano polityków Risorgimenta, którzy dążyli do
zjednoczenia Włoch w postaci federacji państw pod zwierzchnictwem papieża. Teoretykiem tego kierunku stał się V. Gioberti
w książce Del primato morale e civile degli Italiani (184243); później jednak Gioberti głosił (w Rinnovamento civile..., 1851)
konieczność hegemonii Piemontu i rozwiązania monarchicznego. W uznaniu wydatnej roli Piemontu w walce o zjednoczenie,
z drugiej zaś strony – polityki papieży, cały szereg polityków wywodzących się z nurtu neogwelfickiego (jak również i sam
Gioberti) opowiadało się za federalizmem monarchicznym, przy czym kierownictwo polityczne miałoby spoczywać w ręku
króla Piemontu (wyrazicielem tej tendencji był m.in. Cesare Balbo); obok kierunków monarchicznych istniały jednakże
kierunki popierające rozwiązanie republikańskie; rzecznikiem takiego rozwiązania był m.in. Carlo Cattaneo. – Przyp. red.
14
Republika Partenopejska (neapolitańska), proklamowana 23 stycznia roku 1799 pod wpływem Rewolucji Francuskiej przez
liberałów, którzy wypędzili króla Neapolu. Obalona została po kilku miesiącach, 13 czerwca roku 1799, kiedy po wyjściu
wojsk francuskich król wrócił do Neapolu przy poparciu band chłopskich, którym przewodził kardynał Ruffo,
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 9 –
www.skfm.w.pl
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
była zbudzić ducha narodowego o większej prężności i inicjatywie rewolucyjnej – pod wpływem strachu
przed przemianami społecznymi przeobraziła się w mózgach neogwelfówumiarkowanych w koncepcję
pozytywną, w program polityczny, który pod błyszczącą pozłotą nacjonalistycznych deklamacji o
„prymacie” i „włoskiej inicjatywie”, pod pokrywką hasła Italia farà da sé
czarnoksiężnika” i gotowość rezygnacji i kapitulacji przy pierwszej poważnej groźbie prawdziwie
ludowej rewolucji włoskiej, czyli radykalnej rewolucji narodowej.
Zjawiskiem kulturalnym dającym się porównać z rolą neogwelfówumiarkowanych, chociaż
reprezentującym bardziej zaawansowaną pozycję historycznopolityczną, jest ideologia Proudhona we
Francji. Jakkolwiek takie twierdzenie może się wydawać paradoksalne, można, sądzę, powiedzieć, że
Proudhon jest francuskim Giobertim, ponieważ wobec francuskiego ruchu robotniczego zajmuje takie
samo stanowisko, jakie Gioberti zajmował wobec liberalnonarodowego ruchu włoskiego. U Proudhona
spotykamy to samo okaleczenie heglizmu i dialektyki, co u włoskich „umiarkowanych”, toteż zawsze,
również i w odniesieniu do tej koncepcji politycznohistorycznej, żywa i aktualna jest krytyka zawarta w
Nędzy filozofii. Koncepcję tę określił Edgar Quinet jako „rewolucjęrestaurację”, a określenie to jest po
prostu przetłumaczonym na francuski pojęciem „biernej rewolucji”, interpretowanej „pozytywnie” przez
włoskich „umiarkowanych”.
Błąd filozoficzny (pochodzenia praktycznego) tej koncepcji polega na tym, że w procesie
dialektycznym zakłada się „mechanicznie”, iż teza musi być „utrzymana” przez antytezę, aby nie uległ
unicestwieniu sam proces, który został „przewidziany” jako mechaniczne, arbitralne, z góry określone
powtarzanie się w nieskończoność. W rzeczywistości chodzi tu o lękliwe ukrycie nagiej prawdy o
świecie, o jedną z wielu postaci racjonalizmu antyhistorycznego. Koncepcja heglowska, w swej
spekulatywnej nawet postaci, nie dopuszcza do takiego obłaskawienia, do takich okaleczających
ograniczeń; mimo to nie prowadzi do takich form irracjonalizmu i arbitralności, jakie zawiera w sobie
koncepcja Bergsona. W rzeczywistym biegu historii antyteza dąży do zniszczenia tezy, synteza będzie
przezwyciężeniem, nie można jednak z góry przewidzieć, co z tezy zachowa się w syntezie, nie można z
góry „miarkować” ciosów, jak w umownie uregulowanej walce na ringu. Jeżeli to jednak faktycznie
następuje, to już jest kwestią bezpośredniej „polityki”, gdyż w realnej historii proces dialektyczny
rozdrabnia się na niezliczoną ilość momentów cząstkowych; błędem jest podnoszenie do metody tego, co
jest czystą bezpośredniością, podnoszenie ideologii do roli filozofii
Że taki sposób pojmowania dialektyki jest błędny i „politycznie” niebezpieczny, zrozumieli nawet
umiarkowani hegliści z epoki Risorgimenta, jak na przykład Spaventa. Wystarczy przypomnieć jego
uwagi o tych, którzy chcieliby – pod pozorem, że moment władzy jest nieuniknioną koniecznością –
zatrzymać człowieka na zawsze w „kołysce” i w niewoli. Nie mogli jednak oddziaływać poza pewnym
zasięgiem, poza zasięgiem własnej grupy społecznej, którą należało „konkretnie” wydobyć z kołyski:
wyjście znaleziono w koncepcji „rewolucjirestauracji”, czyli w reformistycznym, umiarkowanym
konserwatyzmie. Można tu zauważyć, że taki sposób pojmowania dialektyki właściwy jest
intelektualistom, którzy uważają się za arbitrów i mediatorów w walkach politycznych, za tych, którzy
uosabiają katharsis momentu ekonomicznego w moment etycznopolityczny, czyli syntezę samego
procesu dialektycznego, syntezę, którą oni „wykuwają” spekulatywnie w swych mózgach, „arbitralnie”
(czyli uczuciowo) dozując jej elementy. To stanowisko usprawiedliwia ich „nieangażowanie się”
Kalabryjczyków, Anglików oraz wojsk tureckorosyjskich. Nastąpiły bezlitosne represje, w czasie których skazano na śmierć
129 osób. – Przyp. red.
15
Italia farà da sé (Włochy poradzą sobie same) – hasło rzucone 24 marca 1848 roku w proklamacji Karola Alberta, króla
Piemontu. Znane to zdanie miało być jakoby hasłem pewnego tajnego stowarzyszenia włoskiego z roku 1794. – Przyp. red.
16
To tak, jak gdyby za element „matematyczny” uznano to, co wynika z następującej historyjki: Ktoś pyta dziecko: – Masz
jedno jabłko. Połowę dasz bratu. Ile zjesz wtedy sam? – Dziecko odpowiada: – Jedno jabłko. – Jakże to? Przecież dałeś
połowę jabłka bratu? – Ależ ja mu jej nie dałem – itd. W system logiczny wprowadza się bezpośredni element uczuciowy, a
potem chce się, żeby system ten zachował swoją wartość instrumentalną.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 10 –
www.skfm.w.pl
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
całkowite w realny akt historyczny i jest niewątpliwie bardzo wygodne: taka właśnie była postawa
Erazma w obliczu reformacji.
7. Rzeczywista treść określenia „historia etycznopolityczna”. Jest to dowolna i mechaniczna hipostaza
momentu „hegemonii”. Filozofia praktyki nie wyklucza historii etycznopolitycznej. Przeciwstawność
doktryn historycznych Crocego i filozofii praktyki wynika ze spekulatywnego charakteru koncepcji
Crocego. Koncepcja państwa u Crocego.
D e f i n i c j a p o j ę c i a h i s t o r i i e t y c z n o p o l i t y c z n e j
Historia etycznopolityczna jest, jak widać, dowolną i mechaniczną hipostazą momentu
„hegemonii”, kierownictwa politycznego, przyzwolenia w życiu i w działalności państwa oraz
społeczeństwa obywatelskiego. Taki sposób stawiania przez Crocego zagadnienia historiografii jest kopią
jego ujęcia problemu estetyki; moment etycznopolityczny jest w dziedzinie historii tym, czym moment
formy w dziedzinie sztuki; jest to „liryczność” historii, katharsis historii. Ale w historii sprawy te nie są
tak proste, jak w sztuce. W sztuce „liryczność” jest zindywidualizowana w upersonifikowanym świecie
kultury, w którym dopuszczalne jest utożsamianie treści z formą i tzw. dialektyka rozróżnień w jedności
ducha (chodzi tylko o przełożenie języka spekulatywnego na język historyczny, to jest o stwierdzenie, czy
w charakterze narzędzia język spekulatywny ma konkretną wartość, wyższą od poprzednich wartości tego
samego charakteru).
Ale w historii i w jej tworzeniu „zindywidualizowane” przedstawianie państw i narodów jest
czystą metaforą. „Rozróżnienia”, które w takim wypadku trzeba robić, nie są i nie mogą być
przedstawione „spekulatywnie”, pod groźbą popadnięcia w nową odmianę retoryki i nowy rodzaj
„socjologii”, która mimo „spekulatywności” byłaby niemniej abstrakcyjną i mechanistyczną socjologią.
Rozróżnienia te istnieją między grupami w układzie pionowym, jak również w układzie poziomym, co
równa się współistnieniu i nawarstwianiu się rozmaitych cywilizacji i kultur, związanych przymusem
państwowym i zorganizowanych na płaszczyźnie kulturalnej w „świadomość moralną”, sprzeczną
wewnętrznie i jednocześnie „synkretyczną”. W tym właśnie punkcie należy poddać krytyce croceańską
koncepcję momentu politycznego jako momentu „namiętności” (nie może istnieć „namiętność” trwała i
systematyczna), jego negację „partii politycznych” (które właśnie są konkretnym przejawem niepojętej
„trwałej namiętności” i dowodem wewnętrznej sprzeczności pojęcia „politykinamiętności”), a zatem
niewytłumaczalność istnienia stałych armii i zorganizowanej biurokracji wojskowej i cywilnej oraz
nieuchronność zrodzenia przez filozofię Crocego gentiliańskiego „aktualizmu”. Istotnie bowiem tylko w
filozofii ultraspekulatywnej, takiej jak filozofia „aktualistyczna”, te sprzeczności i braki filozofii Crocego
znajdują formalną, werbalną harmonię; równocześnie jednak aktualizm ukazuje w sposób oczywisty mało
konkretny charakter filozofii Crocego, podobnie jak „solipsyzm” dowodzi wewnętrznej słabości
subiektywnospekulatywnego pojmowania rzeczywistości. Że historia etycznopolityczna jest historią
momentu hegemonii, wynika to z całego szeregu pism teoretycznych Crocego (nie tylko z tych, które
zawierają się w tomie Etica e politica); pisma te należy poddać konkretnej analizie. To samo zresztą
wynika również z rozsianych w pismach Crocego uwag na temat pojęcia państwa. W jednym na przykład
miejscu Croce twierdzi, że nie zawsze należy szukać „państwa” tam, gdzie by na jego istnienie
17
Związki między teoriami Crocego na temat historii etycznopolitycznej, czyli historii „religii”, a teoriami
historiograficznymi Fustel de Coulangesa, zawartymi w jego książce La cité antique. Zauważmy, że przekład La cité antique
został wydany przez Laterzę niedawno (zdaje się, w 1928 roku), w czterdzieści z górą lat po jej napisaniu (F. de C. zmarł w
roku 1889), wkrótce potem, kiedy jej przekład wydał Valecchi. Zwróciła ona prawdopodobnie uwagę Crocego w czasie, kiedy
pracował nad swoimi teoriami i przygotowywał książki na ten temat. Warto przypomnieć, że w Contributo alla critica di me
stesso (1915 r.) Croce oznajmia w końcowych wierszach, że ma zamiar napisać historię Europy. Do zajęcia się zagadnieniami
historiograficznymi skłoniły go refleksje na temat wojny.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 11 –
www.skfm.w.pl
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
wskazywały oficjalne instytucje, gdyż czasem znaleźć je można raczej w partiach rewolucyjnych
: w
świetle koncepcji: państwohegemoniaświadomość moralna, twierdzenie to nie jest bynajmniej
paradoksem, gdyż może się zdarzyć rzeczywiście, iż rządy polityczne i moralne kraju w jakimś
szczególnie niebezpiecznym momencie sprawuje nie rząd legalny, lecz jakaś organizacja „prywatna” czy
nawet partia rewolucyjna. Ale nietrudno wykazać, jak dalece dowolne są uogólnienia, które Croce z tego
zgodnego ze zdrowym rozsądkiem spostrzeżenia wysnuwa.
Najważniejszy problem wymagający przedyskutowania w tym punkcie jest następujący: czy
filozofia praktyki odrzuca historię etycznopolityczną, czyli nie uznaje realności momentu hegemonii, czy
nie przypisuje znaczenia kierownictwu kulturalnemu i moralnemu i czy naprawdę osądza fakty
wchodzące w zakres nadbudowy jako „pozory”? Można powiedzieć, że filozofia praktyki nie tylko nie
odrzuca historii etycznopolitycznej, ale wprost przeciwnie: ostatnia faza rozwoju tej filozofii polega
właśnie na uznaniu momentu hegemonii jako momentu zasadniczego w jej koncepcji państwa oraz na
„upełnowartościowieniu” faktów kulturalnych, działalności kulturalnej, frontu kulturalnego, jako
elementów koniecznych obok czynników czysto ekonomicznych i politycznych. Croce popełnił poważny
błąd, że w krytyce filozofii praktyki nie zastosował tych kryteriów metodologicznych, którymi posługiwał
się przy badaniu prądów filozoficznych znacznie mniej ważnych i znamiennych. Gdyby te kryteria
zastosował, łatwo doszedłby do przekonania, że sąd zawarty w określeniu „pozory” w odniesieniu do
nadbudów to nic innego jak sąd o ich „historyczności”, sformułowany w polemice z dogmatycznymi
pojęciami obiegowymi, a więc sformułowany w języku „metaforycznym”, przystosowanym do
czytelników, do których sąd miał dotrzeć. Filozofia praktyki podda więc krytyce, jako nieuzasadnione i
dowolne, sprowadzanie historii wyłącznie do dziedziny etycznopolitycznej, ale tej ostatniej nie odrzuci.
Przeciwstawienia między croceanizmem a filozofią praktyki szukać należy w spekulatywnym charakterze
filozofii Crocego.
8. Transcendencja, teologia, spekulacja. Historyzm spekulatywny i historyzm realistyczny. Subiektywizm
idealistyczny i pojęcie nadbudowy w filozofii praktyki. Krętactwo polemiczne Crocego, który „dziś”
nadaje metafizyczne, transcendentalne, spekulatywne znaczenie terminom filozofii praktyki, czego
wynikiem jest „utożsamianie” „bazy” z „utajonym bogiem” (zestawić na podstawie różnych wydań pism
Crocego wciąż zmieniane bez specjalnego uzasadniania kolejne sądy na temat znaczenia i walorów
filozoficznych twórców filozofii praktyki).
T r a n s c e n d e n c j a , t e o l o g i a i s p e k u l a c j a
Croce nie pomija żadnej okazji dla podkreślenia, jak to pilnie starał się wyeliminować ze swej
filozofii wszelki ślad i wspomnienie po transcendencji i teologii, czyli metafizyce w znaczeniu
tradycyjnym. Tak więc – w przeciwstawieniu do pojęcia „systemu” – wysunął pojęcie problemu
filozoficznego, zaprzeczał temu, by myśl mogła wytwarzać inną myśl w sposób abstrakcyjny, a także
twierdził, że problemy, które filozof winien rozwiązywać, nie są abstrakcyjną filiacją poprzedniej myśli
filozoficznej, lecz są narzucone przez aktualny rozwój historyczny itd. Croce doszedł w końcu do
twierdzenia, że jego wcześniejsza i ostatnia krytyka filozofii praktyki pozostaje w związku właśnie z tą
jego tendencją antymetafizyczną i antyteologiczną, gdyż filozofia praktyki miała jakoby zdradzać
skłonności do teologizowania, a pojęcie „bazy” nie było niczym innym, jak tylko naiwną formą pojęcia
„utajonego boga”. Wysiłki Crocego w celu przystosowania filozofii idealistycznej do życia zasługują na
uznanie, a do jego pozytywnego wkładu w rozwój nauki zaliczyć wypada jego walkę z transcendencją i
teologią w tej ich postaci, jaka właściwa jest myśli religijnowyznaniowej. Nie można jednak powiedzieć,
18
Ta uwaga Crocego ma duże znaczenie dla pełnego zrozumienia jego koncepcji historii i polityki. Byłoby wskazane
przeprowadzenie analizy odpowiednich tez w historycznych dziełach Crocego, w których znalazły one konkretne
zastosowanie.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 12 –
www.skfm.w.pl
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
by Croce wypełnił swój zamiar w sposób konsekwentny: filozofia jego pozostaje filozofią
„spekulatywną”, a to oznacza nie tylko „ślad” transcendencji i teologii, ale samą transcendencję i
teologię, tyle tylko że wyzwoloną z wulgarnej skorupy mitologicznej. Już sama niezdolność Crocego do
zrozumienia tez filozofii praktyki (niezdolność tak zupełna, iż odnosi się wrażenie, że chodzi tu nie o
prostacką ignoratio elenchi, lecz o małostkowe, adwokackie krętactwa polemiczne) ukazuje, jak bardzo
jego spekulatywne uprzedzenie zaślepia go i wykoleja.
Filozofia praktyki wywodzi się niewątpliwie z immanentystycznej koncepcji rzeczywistości,
oczyszczonej jednak z wszelkich naleciałości spekulatywnych i sprowadzonej do czystej historii czy
historyzmu, do czystego humanizmu. Jeżeli pojęcie „bazy” rozumie się „spekulatywnie”, wówczas
oczywiście zmienia się ono w „utajonego boga”. Ale właśnie bazy nie można pojmować spekulatywnie,
lecz historycznie – jako całokształt stosunków społecznych, w których poruszają się i działają realni
ludzie; jako całokształt obiektywnych warunków, które można i należy badać metodami „filologicznymi”,
a nie „spekulatywnymi”; jako „pewnik”, który stanie się „prawdą”, ale który trzeba najpierw
wyczerpująco zbadać jako „pewnik”, aby potem można go było badać jako „prawdę”.
Filozofia praktyki nie tylko wiąże się z immanentyzmem, ale również z subiektywną koncepcją
rzeczywistości w tej mierze, w jakiej stawia ją na nogach, wyjaśniając jako fakt historyczny, jako
„subiektywność historyczną grupy społecznej”, jako fakt realny, który mimo pozorów „spekulacji
filozoficznej” jest po prostu aktem praktycznym, formą konkretnej treści społecznej, sposobem
doprowadzenia społeczeństwa do ukształtowania się w jedność moralną. Twierdzenie, że chodzi tu o
„pozór”, nie ma żadnego znaczenia transcendentnego i metafizycznego, jest po prostu stwierdzeniem
„historyzmu”, stwierdzeniem tego, że koncepcja ta jest „śmierciążyciem”, że rozsypuje się w gruzy w
miarę kształtowania się nowej, wyższej świadomości społecznej i moralnej, będącej jedynym „życiem” i
jedyną „rzeczywistością” w zestawieniu z przeszłością – umarłą już, a jednocześnie stawiającą zaciekły
opór, by nie umrzeć. Filozofia praktyki jest historyczną koncepcją rzeczywistości, wyswobodzoną z
wszelkich naleciałości transcendencji i teologii nawet w ich ostatnim, spekulatywnym wcieleniu;
historyzm idealistyczny Crocego pozostaje wciąż jeszcze w fazie teologicznospekulatywnej.
9. Historia Europy widziana jako dzieje „biernej rewolucji”. Czy można przedstawić dzieje Europy w
XIX wieku z pominięciem Rewolucji Francuskiej i wojen napoleońskich? Czy można napisać historię
nowożytną Włoch bez walk Risorgimenta? Zarówno w jednym, jak i w drugim wypadku Croce
tendencyjnie przemilcza moment walki, w której kształtowała się i zmieniała baza, i najspokojniej uznaje
za historię moment ekspansji kulturalnej, czy też moment etycznopolityczny. Czy pojęcie „rewolucji
biernej” ma jakiś „aktualny” sens? Czyż znajdujemy się w okresie „restauracjirewolucji” i czyż mamy ją
wciąż poprawiać, ideologicznie organizować, lirycznie wychwalać? Czyżby Włochy pozostawały w tym
samym stosunku do ZSRR, co Niemcy (i Europa) Kanta i Hegla wobec Francji Robespierre’a i
Napoleona?
W z o r y h i s t o r i i e t y c z n o p o l i t y c z n e j
Storia dell’Europa nel secolo XIX jest to studium historii etycznopolitycznej, które miało stać się
wzorem historiografii croceańskiej, ofiarowanym kulturze europejskiej. Trzeba jednak wziąć też pod
uwagę i inne jego prace z tej dziedziny: Storia del regno di Napoli, Storia d’Italia dal 1871 al 1915, a
także La rivoluzione napoletana del 1799 i Storia dell’età barocca in Italia. Najbardziej tendencyjne i
znamienne są jednak: Storia d’Europa i Storia d’Italia. Przy obu nasuwają się pytania: czy można napisać
(wyobrazić sobie!) historię Europy dziewiętnastego wieku z pominięciem Rewolucji Francuskiej i wojen
napoleońskich? I czy można napisać historię Włoch współczesnych przemilczając walki Risorgimenta?
Czy to przez przypadek, czy też rozmyślnie zaczyna Croce snuć swoją opowieść od roku 1815 w
pierwszym, a od roku 1871 w drugim wypadku? Czy świadomie omija w ten sposób moment walki, w
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 13 –
www.skfm.w.pl
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
którym kształtowały się, gromadziły i umacniały siły przeciwstawne? Moment, w którym jeden układ
etycznopolityczny rozpada się, a drugi jest wykuwany ogniem i żelazem? Kiedy układ stosunków
społecznych rozprzęga się i chyli ku upadkowi, inny natomiast powstaje i krzepnie? I zamiast tego autor
przyjmuje najspokojniej jako historię moment ekspansji kulturalnej i etycznopolitycznej. Można więc
powiedzieć, że Storia d’Europa jest jedynie fragmentem historii, jest „biernym” aspektem Wielkiej
Rewolucji, która rozpoczęła się we Francji w 1789 roku i rozlała się na całą Europę wraz z wojskami
republikańskimi i napoleońskimi, zadając potężny cios dawnym systemom rządów i powodując, jeśli nie
bezpośrednie ich obalenie, jak we Francji, to przynajmniej „reformistyczną” korozję, która trwała aż do
roku 1870.
Nasuwa się pytanie, czy owo tendencyjne opracowanie Crocego nie zmierzało do stworzenia
takiego ruchu ideologicznego, który byłby odpowiednikiem ruchów istniejących w czasach przez
Crocego opisywanych, w czasach restauracjirewolucji, kiedy to żądania, które we Francji znalazły wyraz
jakobińskonapoleoński, zaspokajano w małych dozach, legalnie, w drodze pomniejszych reform, dzięki
czemu zdołano ocalić stanowisko polityczne i ekonomiczne klas feudalnych, uniknąć reformy rolnej, a
zwłaszcza uniknąć tego, by masy ludowe przeszły przez okres takich doświadczeń politycznych, jakie
miały miejsce we Francji w latach jakobinizmu, a potem w 1831 i 1848 roku. A czy w obecnych
warunkach ruchem odpowiadającym umiarkowanemu i konserwatywnemu liberalizmowi nie jest właśnie
ruch faszystowski?
Nie jest może bez znaczenia, że w pierwszych latach swego istnienia faszyzm usilnie podkreślał,
iż nawiązuje do tradycji dawnej prawicy, czy też prawicy historycznej. Można by uznać za jedno z wielu
paradoksalnych zjawisk w historii (za „podstęp natury”, mówiąc stylem G. B. Vica) to, że Croce –
kierując się określonymi pobudkami – w ostatecznym wyniku przyczynił się do umocnienia faszyzmu.
Dostarczył mu bowiem pośrednio rozumowego uzasadnienia, po uprzednim odebraniu mu pewnych
drugorzędnych cech o charakterze płytko romantycznym, niemniej jednak irytujących przez swą
klasyczną powagę w stylu Goethego. Można by postawić następującą hipotezę ideologiczną: bierna
rewolucja polegałaby na tym, iż w wyniku interwencji ustawodawczej państwa i przy pomocy organizacji
korporacyjnej wprowadzane są w bazie ekonomicznej kraju mniej lub więcej głębokie zmiany, przy czym
kładzie się nacisk na to, że istnieje taki czynnik, jak „plan produkcyjny”, przez co podkreśla się też
uspołecznienie i kooperację produkcji bez naruszania (albo ograniczając się tylko do regulacji i kontroli)
zasady indywidualnego i grupowego przywłaszczania zysku. W ramach konkretnych włoskich stosunków
społecznych miałby to być jedyny możliwy sposób rozwijania sił wytwórczych przemysłu pod
kierunkiem tradycyjnych klas rządzących, we współzawodnictwie z bardziej zaawansowanymi
formacjami przemysłowymi tych krajów, które zmonopolizowały surowce i nagromadziły potężne
kapitały. Czy taki schemat da się zastosować w praktyce, w jakiej mierze i jakiej formie, to już
stosunkowo mniej ważne; ważne natomiast – politycznie i ideologicznie – jest to, że schemat ten może się
przyczynić i rzeczywiście się przyczynia do stworzenia atmosfery oczekiwania i nadziei, zwłaszcza w
niektórych grupach społecznych Włoch, jak szeroka masa drobnomieszczaństwa miejskiego i wiejskiego;
że przyczynia się zatem do utrzymywania systemu hegemonicznego i do utrzymywania sił przymusu
wojskowego i cywilnego w dyspozycji tradycyjnych klas rządzących.
Taka ideologia służyłaby za element „wojny pozycyjnej” na międzynarodowym polu
gospodarczym (wolna konkurencja i wolna wymiana byłyby raczej odpowiednikiem wojny manewrowej),
tak jak „bierna rewolucja” jest nim na polu politycznym. W Europie w latach 17891870 trwała wojna
manewrowa (polityczna) w czasie Rewolucji Francuskiej i długotrwała wojna pozycyjna od roku 1815 do
1870. W czasach obecnych wojnę manewrową mieliśmy od marca 1917 do marca 1921 roku, po niej zaś
nastąpiła wojna pozycyjna, której zaczynem praktycznym (we Włoszech) oraz ideologicznym (w
Europie) jest faszyzm.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 14 –
www.skfm.w.pl
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
10. „Wolność” jako tożsamość historii i ducha oraz „wolność” jako ideologia bezpośrednio
uwarunkowana, jako „przesąd”, jako praktyczne narzędzie rządzenia. (Jeśli się mówi, że „natura ludzka
jest duchem”, mówi się też, że jest „historią”, czyli całokształtem stosunków społecznych w procesie
rozwojowym, a więc połączeniem natury i dziejów, sił materialnych i duchowych lub kulturalnych itd.).
Jeżeli historia jest historią wolności – wedle określenia Hegla – to formuła ta dotyczy całych
dziejów rodzaju ludzkiego, wszystkich czasów i krajów; wolnością byłaby nawet historia wschodnich
satrapii. Wolność oznacza w tym wypadku tylko „ruch”, rozwój, dialektykę. Również i historia satrapii
wschodnich była wolnością, gdyż była ruchem i rozwojem – zresztą satrapie runęły. Ponadto historia jest
wolnością w tej mierze, w jakiej jest walką między wolnością a autorytetem, między rewolucją a
zachowawczością, walką, w której wolność i rewolucja stopniowo biorą górę nad władzą i
zachowawczością. Ale czyż w takim razie każdy nurt i każde stronnictwo nie są wyrazem wolności,
momentem dialektycznym procesu wolności? Cóż więc jest cechą charakterystyczną wieku
dziewiętnastego w Europie? Nie to, że jest on historią wolności, ale to, że jest historią świadomej
wolności. W Europie wieku dziewiętnastego istnieje krytyczna świadomość, która nie istniała przedtem,
tworzy się historię wiedząc, co się tworzy, wiedząc, że historia jest historią wolności itd. Znaczenie
terminu „liberalny” we Włoszech na przykład było w tym okresie niezmiernie szerokie i pojemne.
Według Annali d’Italia Pietra Vigo liberałami są wszyscy ci, którzy nie są klerykałami, wszyscy
przeciwnicy partii Indeksu – a więc liberalizm obejmuje także internacjonalistów. Ale wytworzył się prąd
i powstała partia, która wyraźnie nazwała się liberalną, która ze spekulacyjnego i kontemplacyjnego
stanowiska filozofii heglowskiej uczyniła bezpośrednią ideologię polityczną, praktyczne narzędzie
władzy i hegemonii społecznej, sposób na zachowanie pewnych instytucji politycznych i gospodarczych,
powstałych w okresie Rewolucji Francuskiej i pod wpływem, jaki wywarła ona na całą Europę. Zrodziła
się nowa partia konserwatywna, powstała nowa pozycja władzy i ta nowa partia dążyła właśnie do
połączenia się z partią Indeksu. Również i ta koalicja miała nosić nazwę stronnictwa wolności.
Nasuwają się takie problemy: 1. Co konkretnie oznaczała „wolność” dla każdego z prądów
europejskich dziewiętnastego wieku? 2. Czy prądy te kierowały się pojęciem wolności, czy też raczej
swoistą treścią, jaką zawierało formalne pojęcie wolności? Czy to, że nie istniała żadna partia wyrażająca
dążenia szerokich mas chłopskich do reformy rolnej, nie stało się przeszkodą w zaszczepieniu tymże
masom religii wolności i czy nie sprawiło, iż dla nich „wolność” oznacza jedynie wolność i prawo
zachowywania swoich barbarzyńskich przesądów, swego prymitywizmu i że dzięki temu masy te
stanowią armię rezerwową partii wyznawców Indeksu papieskiego? Takie pojęcie, jak pojęcie wolności,
którym nawet jezuici posługują się przeciwko liberałom – a ci stają się „libertynami” w zestawieniu z
„prawdziwymi” zwolennikami wolności – czyż nie jest tylko skorupą pojęciową, mającą wartość jedynie
dzięki temu realnemu jądru, jakie w nią wkłada każda grupa społeczna? Czy można więc mówić o „religii
wolności”? I cóż właściwie oznacza w tym wypadku słowo „religia”? Dla Crocego religią jest każdy
światopogląd występujący jako moralność. Ale czy stosuje się to do „wolności”? Była ona religią tylko
dla niewielkiej liczby intelektualistów. W oczach mas wystąpiła ona jako składnik pewnej kombinacji
ideologicznej, której elementem dominującym była stara religia katolicka, a innym ważnym (o ile nie
decydującym z laickiego punktu widzenia) elementem była „ojczyzna”. Niech nikt nie mówi, że pojęcie
„ojczyzny” było synonimem pojęcia „wolności”; było ono z pewnością synonimem państwa, czyli
władzy, a nie wolności; było elementem „zachowawczym”, źródłem prześladowań i nowego Świętego
Officium.
Wydaje mi się, że Croce nie potrafi, nawet ze swego punktu widzenia, utrzymać się przy
rozróżnieniu między „filozofią” a „ideologią”, między „religią” a „zabobonem”, rozróżnieniu, które w
jego sposobie myślenia i w jego polemice z filozofią praktyki jest rzeczą zasadniczą. Zdaje mu się, że
mówi o filozofii, a w rzeczywistości mówi o ideologii; zdaje mu się, że mówi o religii, a w rzeczywistości
mówi o zabobonie; zdaje mu się, że pisze historię, z której element klasowy został wypędzony niby diabeł
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 15 –
www.skfm.w.pl
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
z opętanego, a w rzeczywistości opisuje z wielką sumiennością i precyzją majstersztyk polityczny, dzięki
któremu pewnej klasie udaje się przedstawić i narzucić swoje warunki życia i rozwój swej klasy jako
zasadę uniwersalną, jako światopogląd, jako religię; opisuje zatem in actu rozwój pewnego praktycznego
sposobu rządzenia i panowania. Tego błędu, wynikłego ze względów praktycznych, nie popełnili
dziewiętnastowieczni liberałowie, którzy w praktyce odnieśli przecie tryumf, osiągnęli zamierzone cele;
błąd ten popełnił ich historyk, Croce, który, odróżniwszy filozofię od ideologii, w końcu pomieszał
ideologię polityczną ze światopoglądem, dając przez to w praktyce świadectwo, iż taki rozdział jest
niemożliwy, gdyż nie chodzi tu o dwie różne kategorie, lecz o jedną i tę samą kategorię historyczną, a
różnica zachodzi jedynie w stopniu; filozofia jest to taki światopogląd, który reprezentuje życie
intelektualne i moralne (katharsis określonej, praktycznej formy życia) jakiejś całej grupy społecznej
ujmowanej w ruchu, a zatem widzianej nie tylko pod kątem jej interesów aktualnych i bezpośrednich, ale
także interesów przyszłych i pośrednich; ideologia jest to światopogląd każdego z wewnętrznych
ugrupowań w łonie klasy, ugrupowań, które stawiają sobie za cel rozwiązywanie problemów
bezpośrednich i ograniczonych. Ale w szerokich masach ludności rządzonej i kierowanej filozofia czy
religia grupy rządzącej i jej intelektualistów występuje zawsze w postaci fanatyzmu i zabobonu, motywu
ideologicznego właściwego masom niewolniczym. Czy grupy kierownicze nie dążą do utrwalenia tego
stanu rzeczy? Croce powinien by wyjaśnić, dlaczego światopogląd opierający się na wolności nie może
stać się elementem pedagogicznym nauczania w szkołach elementarnych, a także, jak to się stało, że on
sam, jako minister, wprowadził do szkół elementarnych naukę religii wyznaniowej. Ten brak
„ekspansywności” w szerokich masach jest świadectwem ograniczonego, bezpośrednio praktycznego
charakteru filozofii wolności
11. Czy można powiedzieć, że w poglądach Crocego, nawet po zmianach, jakim uległy one w ostatnich
latach, nie ma żadnego śladu filozofii praktyki? Ślady filozofii praktyki widoczne są w rozwiązaniu
zagadnień szczegółowych. Trzeba zbadać, czy ogół tych zagadnień szczegółowych nie zawiera implicite
wyczerpującego opracowania filozofii praktyki, czyli całej metodologii i filozofii Crocego; to znaczy,
czy problemy nie dające się bezpośrednio powiązać z odpowiednimi problemami filozofii praktyki nie
dałyby się powiązać bezpośrednio z innymi problemami, które z kolei związane są ściśle z problemami
filozofii praktyki.
Czy można powiedzieć, że w poglądach Crocego, nawet po zmianach, jakim uległy one w
ostatnich latach, nie ma żadnego śladu filozofii praktyki?
Czy jej doświadczenia intelektualne z lat
18901900 nie miały żadnego wpływu na historyzm Crocego? Stanowisko Crocego w tej kwestii daje się
wyprowadzić z różnych jego pism. Ciekawa jest zwłaszcza przedmowa z roku 1917 do nowego wydania
Materialismo storico, a także część poświęcona materializmowi historycznemu w Storia della
storiografia italiana nel secolo XIX – i wreszcie Contributo alla critica di me stesso. Ale jeśli chodzi o to,
co Croce myśli o sobie samym, to wymienione dzieła nie wystarczają i nie wyczerpują kwestii.
19
W związku z pojęciem władzy i wolności warto się zastanowić w szczególności nad rozdziałem „Państwo i Kościół w sensie
idealnym i ich wieczna walka w historii” z książki Etica e politica (str. 339 i nast.). Jest to rozdział niezmiernie interesujący z
tego powodu, że krytyka filozofii praktyki i opozycja w stosunku do niej zostały tam implicite złagodzone, a czynnik
„ekonomiczny” i praktyczny jest przedmiotem rozważań dialektyki historycznej.
20
Na temat „osadów” i „pozostałości” doktryny filozofii praktyki w filozofii Crocego powstaje stopniowo cała literatura; por.
na przykład rozprawę Enza Tagliacozzo „In memoria di Antonio Labriola” («Nuova Italia» z 20 grudnia r. 1934 i 20 stycznia
r. 1935, zwłaszcza druga jego część) oraz rozprawa Edmunda Cione, La logica dello storicismo, Neapol 1933. Z recenzji o tej
ostatniej rozprawie, drukowanej w «Nuova Rivista Storica» ze stycznialutego r. 1935 (str. 132134), wynika, że według
Cionego Croce dopiero w swojej Storia d’Europa uwalnia się całkowicie od naleciałości filozofii praktyki. Rozprawa ta oraz
inne rozprawy ogłoszone przez Cionego warte są przeczytania. W recenzji z niektórych publikacji Guida Calogero («La
Critica», maj r. 1935) Croce mówi, że Calogero nazywa „filozofią praktyki” swoją własną interpretację gentiliańskiego
„aktualizmu”. Te kwestie terminologiczne (ale może nie tylko terminologiczne) należy wyjaśnić.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 16 –
www.skfm.w.pl
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
Stanowisko Crocego wobec filozofii praktyki nie stanowi – według niego samego – wyższego
szczebla rozwoju (przezwyciężenia), w którym filozofia praktyki byłaby tylko pewnym momentem
koncepcji szerzej rozwiniętej. Zdaniem Crocego wartość jej doświadczeń była jedynie negatywna, w tym
sensie, że miała ona przyczynić się do rozproszenia przesądów, osadów uczuciowych itd. Filozofia
praktyki, że użyjemy przenośni zapożyczonej z języka nauk przyrodniczych, miała podziałać na
umysłowość Crocego jak katalizator, niezbędny dla uzyskania nowego produktu, ale nie pozostawiający
w nim żadnego śladu. Czy to jednak prawda? Wydaje mi się, że pod spekulatywną formą i językiem
doktryny Crocego można by odnaleźć niejeden element filozofii praktyki. Można by na pewno
powiedzieć na ten temat więcej jeszcze i przeprowadzić studium, które miałoby ogromne znaczenie
historyczne i intelektualne w obecnej epoce – studium, które wykazałoby mianowicie, że tak jak filozofia
praktyki stanowiła przekład heglizmu na język historyczny, tak filozofia Crocego jest w bardzo znacznej
mierze przekładem realistycznego historyzmu filozofii praktyki z powrotem na język spekulatywny. W
lutym roku 1917 w krótkiej notatce poprzedzającej przedruk artykułu Crocego „Religione e serenità”,
który wkrótce przedtem ukazał się w «La Critica», napisałem, że podobnie jak heglizm był w
dziewiętnastym wieku, u progu cywilizacji współczesnej, zapowiedzią narodzin filozofii praktyki, tak
filozofia Crocego mogłaby zapoczątkować nawrót do filozofii praktyki w naszym pokoleniu. Kwestia ta
została tam zaledwie zaznaczona, w formie raczej uproszczonej i z pewnością nieodpowiedniej, gdyż w
owym czasie nie miałem jeszcze skrystalizowanego pojęcia o jedności teorii i praktyki, filozofii i polityki
i skłaniałem się raczej ku croceanizmowi. Teraz jednak wydaje mi się, że należałoby powrócić do tego
stanowiska i przedstawić je w formie bardziej krytycznej, choćbym nawet odczuwał brak dojrzałości i
uzdolnień. Teorie filozoficzne Crocego trzeba mianowicie poddać tej samej krytyce, jakiej teoretycy
filozofii praktyki poddali teorie heglowskie. Jest to jedyny historycznie płodny sposób spowodowania
nawrotu do filozofii praktyki i podniesienia tego światopoglądu – który siłą rzeczy „zwulgaryzował się”
w zetknięciu z doraźnymi potrzebami życia praktycznego – do poziomu pozwalającego mu rozwiązywać
zadania bardziej złożone, jakie nasuwa obecny rozwój walki, a mianowicie zadanie stworzenia nowej
integralnej kultury. Kultura ta musiałaby mieć masowy charakter reformacji protestanckiej i oświecenia
francuskiego, a zarazem klasyczne cechy kultury greckiej i odrodzenia włoskiego. Byłaby to kultura,
która według słów Carducciego zsyntetyzowałaby Maksymiliana Robespierre’a i Immanuela Kanta,
politykę i filozofię, w wewnętrzną jedność dialektyczną, w jedną grupę społeczną, nie tylko francuską czy
niemiecką, ale europejską i światową.
Dziedzictwo klasycznej filozofii niemieckiej trzeba nie tylko zinwentaryzować, ale ożywić je i
zaktywizować, trzeba zatem dokonać rozrachunku z filozofią Crocego; bowiem dla nas, Włochów, być
spadkobiercami klasycznej filozofii niemieckiej znaczy być spadkobiercami filozofii Crocego, która
reprezentuje dzisiaj moment klasycznej filozofii niemieckiej o światowym znaczeniu.
Croce zwalcza filozofię praktyki z wielką zaciekłością i nie waha się dobierać sobie wręcz
paradoksalnych sojuszników, między innymi taką miernotę, jak De Man. Ta zaciekłość jest podejrzana,
może też dostarczyć alibi dla uchylenia się od rozrachunku z Crocem. A jednak trzeba koniecznie takiego
rozrachunku dokonać, i to w możliwie najpełniejszej i najbardziej pogłębionej formie. Dociekanie tego
rodzaju, jakiś „AntyCroce”, który we współczesnej atmosferze kulturalnej mógłby mieć takie znaczenie i
doniosłość, jakie miał AntyDühring dla pokolenia sprzed wojny światowej, byłoby warte, żeby cały
zespół ludzi poświęcił mu dziesięć lat pracy.
N o t a I . Śladów filozofii praktyki można doszukać się u Crocego zwłaszcza w rozwiązaniach problemów
szczegółowych. Typowym przykładem wydaje mi się teoria o praktycznym pochodzeniu błędu. Na ogół powiedzieć można,
że polemika z filozofią „czystego czynu” Giovanniego Gentile zmusiła Crocego do większego realizmu i sprawiła, że zaczął
go drażnić pełen przesady język spekulatywny, który stał się żargonem i istnym „Sezamie, otwórz się” pośledniejszych
aktualistów.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 17 –
www.skfm.w.pl
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
N o t a I I . W każdym razie filozofii Crocego nie można rozpatrywać w oderwaniu od filozofii Gentilego. „Anty
Croce” musi być zarazem „AntyGentilem”; gentiliański aktualizm nada temu obrazowi efekty światłocienia, niezbędne dla
uzyskania większej plastyczności.
12. Etycznopolityczna koncepcja historii – jako reakcja na „ekonomizm” i fatalistyczny mechanicyzm
oraz jako „kanon empiryczny” badań historycznych.
Ze wszystkiego, co wyżej powiedziano, wynika, że nie wolno bagatelizować i z góry po prostu
odrzucać koncepcji historiograficznej Crocego, który twierdzi, iż historia jest historią etycznopolityczną.
Przeciwnie, należy bardzo stanowczo podkreślić, że cała myśl historiograficzna Crocego, nawet jej
ostatnia faza, winna być zbadana i przemyślana z największą uwagą. Reprezentuje ona przede wszystkim
reakcję na „ekonomizm” i fatalistyczny mechanicyzm, jakkolwiek autor przedstawiał ją jako
przezwyciężenie i rozgromienie filozofii praktyki. Wypowiadając sąd o myśli Crocego, przestrzegać
należy zasady, iż prądy filozoficzne trzeba krytykować i oceniać nie wedle tego, co same mówią o sobie,
ale według tego, czym rzeczywiście są i jak przejawiają się w konkretnym działaniu.
Dla filozofii praktyki sama metoda spekulatywna nie jest bynajmniej błahostką; zawiera ona
szereg płodnych dla rozwoju kultury wartości instrumentalnych, które filozofia praktyki sobie przyswoiła
(na przykład dialektyka). Myśl Crocego trzeba więc ocenić co najmniej jako wartość instrumentalną,
wówczas można będzie stwierdzić, że przyczyniła się ona znacznie do zwrócenia uwagi na doniosłość
faktów kulturalnych i myśli w rozwoju historycznym, na rolę wybitnych intelektualistów w organicznym
życiu społeczeństwa obywatelskiego i państwa, na moment hegemonii i przyzwolenia jako na niezbędną
formę konkretnego bloku historycznego. Za tym, że nie jest to sprawa „błaha”, przemawia fakt, iż
jednocześnie z Crocem największy współczesny teoretyk filozofii praktyki na terenie walki i organizacji
politycznej, posługując się terminologią polityczną, na przekór rozmaitym tendencjom
„ekonomistycznym”, przywrócił znaczenie frontowi walki kulturalnej i zbudował teorię hegemonii, która
jest uzupełnieniem teorii „państwasiły” i stanowi aktualną formę wywodzącej się z czterdziestego
ósmego roku doktryny „rewolucji permanentnej”. Filozofia praktyki może uznać koncepcję „historii
etycznopolitycznej”, nie związaną z żadną koncepcją realistyczną, jako „empiryczny kanon” badań
historycznych, o którym zawsze trzeba pamiętać przy ocenie i pogłębionym badaniu rozwoju
historycznego, jeśli chce się odtwarzać historię jako całość, a nie jako historię cząstkową i zewnętrzną
(np. historię sił ekonomicznych jako takich itd.).
NOTY
1. Elementy historii etycznopolitycznej w filozofii praktyki: pojęcie hegemonii, przewartościowanie frontu
filozoficznego, systematyczne badania nad funkcją intelektualistów w życiu państwowym i historycznym, teoria partii
politycznej jako awangardy wszystkich postępowych ruchów historycznych.
2. Croce–Loria. Nietrudno wykazać, że między Crocem a Lorią nie ma zbyt wielkiej różnicy w interpretacji filozofii
praktyki. Croce, sprowadzając filozofię praktyki do roli praktycznego kanonu interpretacji historii, w gruncie rzeczy
sprowadził ją tylko do roli pewnej formy „ekonomizmu”. Jeśli pozbawimy Lorię jego stylistycznych dziwactw i wyuzdanych
fantasmagorii (przy czym z pewnością zniknie znaczna część tego, co stanowi jego cechy charakterystyczne), przekonamy się,
że interpretacja Lorii jest w istocie bardzo bliska interpretacji Crocego (w związku z tym por. Conversazioni critiche, t. I, str.
291 i nast.).
3. Historia spekulatywna a potrzeba „tęższej” Minerwy. Leon Battista Alberti napisał o matematykach: „Mierzą oni
formy rzeczy własnym tylko geniuszem, z pominięciem wszelkiej materii. My jednak chcemy, aby rzeczy można było
widzieć, i dlatego posłużymy się «tęższą» Minerwą”.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 18 –
www.skfm.w.pl
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
4. Gdyby było prawdą, że historia Europy dziewiętnastego wieku jest, z grubsza biorąc, historią wolności, to cała
historia wcześniejsza byłaby, w równie ogólnym znaczeniu, historią władzy; wszystkie poprzednie stulecia miałyby tę samą
szarą i niewyraźną barwę, bez rozwoju, bez walki. Poza tym: jedna zasada hegemoniczna (etycznopolityczna) tryumfuje, gdy
bierze górę nad inną zasadą (i uznaje ją za własny moment – powiedziałby właśnie Croce). Ale dlaczego bierze górę? Dzięki
swoim wewnętrznym właściwościom „logicznym” i racjonalnoabstrakcyjnym? Nie szukać przyczyn tego zwycięstwa
znaczyłoby ograniczyć się do historii zewnętrznoopisowej, bez uwydatniania koniecznych związków przyczynowych. Przecie
i Bourbon także reprezentował pewną zasadę etycznopolityczną, uosabiał pewną „religię”, która miała swoich wyznawców
pośród chłopów i lazaronów. Zawsze istniała walka między dwiema zasadami hegemonicznymi, dwiema „religiami”, nie
wystarczy więc opisać tryumfalną ekspansję jednej z nich, ale trzeba ją historycznie uzasadnić. Trzeba wyjaśnić, dlaczego w
1848 roku chłopi kroaccy walczyli przeciwko liberałom mediolańskim, a chłopi lombardzcy i weneccy przeciwko liberałom
wiedeńskim. W owym czasie realnym węzłem etycznopolitycznym między rządzącymi a rządzonymi była osoba cesarza czy
króla (abbiamo scritto ‘n fronte, evviva Francische seconde!), podobnie jak później węzłem takim będzie nie pojęcie
wolności, lecz ojczyzny, narodu. „Religią” ludową, która zajęła miejsce katolicyzmu (a raczej połączyła się z nim), stał się
„patriotyzm” i nacjonalizm. Czytałem, że w czasie sprawy Dreyfusa pewien uczony francuski i minister wyraźnie oświadczył,
że jego stronnictwo chciało unicestwić wpływy Kościoła we Francji, a ponieważ jakiś fanatyzm jest jednak tłumom potrzebny
(Francuzi posługują się w polityce terminem mystique), zorganizowano masowy wybuch uczuć patriotycznych. Trzeba zresztą
pamiętać, jakiego znaczenia nabrał termin „patriota” podczas Rewolucji Francuskiej (oznaczał niewątpliwie liberała, ale w
konkretnym sensie narodowym) i jak w ciągu walk w wieku dziewiętnastym termin ten został zastąpiony przez termin
„republikanin”, gdyż termin „patriota” stał się monopolem nacjonalistów i w ogólności prawicy. Że istotną treścią liberalizmu
ludowego było pojęcie ojczyzny i narodu, widać to jasno w samym rozwoju nacjonalizmu i w walce z nacjonalizmem,
prowadzonej zarówno przez Crocego, jako przedstawiciela religii wolności, jak przez papieża, reprezentującego katolicyzm.
(Popularne uzasadnienie tej ludowej religii ojczyźnianej znaleźć można w sonetach Pascarelli Scoperta dell’America).
5. Historię spekulatywną uważać można za nawrót – w formie literackiej, którą rozwój zdolności krytycznych uczynił
mniej naiwną, bardziej wyrafinowaną – do metod historiograficznych dawno już zdyskredytowanych jako pusta retoryka. Sam
Croce podkreślał to wielokrotnie w swoich dziełach. Historia etycznopolityczna, ignorując pojęcie bloku historycznego, w
którym treść ekonomicznospołeczna i forma etycznopolityczna konkretnie się utożsamiają w odtwarzaniu rozmaitych
okresów historycznych, sprowadza się do przedstawienia w formie polemicznej bardziej lub mniej interesujących problemów
filozoficznych, ale w żadnym razie nie jest historią. W dziedzinie nauk przyrodniczych byłoby to równoznaczne z nawrotem
od systemu klasyfikacji według budowy anatomicznej do systemu klasyfikacji według barwy skóry, upierzenia czy sierści
zwierząt. Powoływanie się materializmu historycznego na nauki przyrodnicze i mówienie o „anatomii” społeczeństwa było
jedynie metaforą i bodźcem do pogłębienia badań metodologicznych i filozoficznych. W historii ludzi, której zadaniem nie
jest bynajmniej przyrodnicza klasyfikacja faktów, „kolor skóry” tworzy „blok” z budową anatomiczną i ze wszystkimi
funkcjami fizjologicznymi; nie można sobie wyobrazić osobnika „bezskórego” jako normalnego „osobnika”, to samo odnosi
się do osobnika „bezkostnego”, pozbawionego szkieletu. Rzeźbiarz Rodin powiedział (zob. Maurice Barrès: Mes cahiers, IV
seria): Si nous n’étions pas prévenus contre le squelette, nous verrions comme il est beau
. W malowidłach i posągach
Michała Anioła „widzi się” szkielet odtwarzanych postaci, czuje się solidność struktury pod warstwą farb i pod wypukłością
marmuru. Historia Crocego ukazuje „postaci” bezkostne, pozbawione szkieletu, o ciele flaczastym i obwisłym, mimo
werniksu literackich upiększeń stylu tego pisarza.
6. Transformizm jako forma rewolucji biernej w okresie po 1870 roku.
7. Chcąc właściwie ocenić rolę Crocego w życiu włoskim, trzeba pamiętać, że zarówno Memorie Giolittiego, jak
Memorie Salandry kończą się listem Crocego.
8. Posługując się językiem Crocego, rzec można, że religia wolności przeciwstawia się religii Indeksu, odrzucającej
bezapelacyjnie nowoczesną cywilizację; filozofia praktyki jest „herezją” religii wolności, gdyż zrodziła się właśnie na gruncie
nowoczesnej cywilizacji.
21
„Gdyby nie nasze uprzedzenie, z łatwością moglibyśmy dostrzec, jak piękny jest szkielet”. – Przyp. red.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 19 –
www.skfm.w.pl
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
BENEDETTO CROCE I MATERIALIZM HISTORYCZNY
K r y t y k a m a r k s i z m u z e s t r o n y C r o c e g o
Najważniejszą książką, w której Croce zebrał swe tezy krytyczne, w jego mniemaniu decydujące i
mające reprezentować epokę historyczną, jest jego Storia d’Italia dal 1870 al 1915, a zwłaszcza rozdział,
w którym mówi o losach filozofii praktyki i ekonomii marksowskiej. W przedmowie do drugiego
wydania Materialismo storico ed economia marxistica ujmuje on swój rewizjonizm w cztery główne
tezy: pierwsza – że materializm historyczny uważać należy za zwykły kanon interpretacyjny, druga – że
teoria wartości opartej na pracy jest po prostu tylko wynikiem porównania eliptycznego dwóch typów
społeczeństwa. Croce twierdzi, że te dwie tezy „zostały powszechnie przyjęte”, „weszły w powszechny
użytek i powtarza się je, nie pamiętając wcale, kto pierwszy puścił je w obieg”. Teza trzecia jest krytyką
prawa spadku stopy zysku („prawa, które – gdyby ściśle odpowiadało prawdzie – oznaczałoby ni mniej,
ni więcej, tylko automatyczny i nieunikniony (!?) upadek społeczeństwa kapitalistycznego”) i jest „może
najtrudniejsza do przyjęcia”; ale Croce cieszy się, że tezę tę podziela „ekonomista i filozof” Ch. Andler
Czwartą tezę, tezę o ekonomii filozoficznej, „poddaje się pod specjalną rozwagę filozofom”; Croce
odsyła tu do swej przyszłej książki o praktyce. Jeśli chodzi o stosunek filozofii praktyki do heglizmu,
Croce odsyła do swej rozprawy o Heglu.
W „Konkluzji” swego szkicu „Per la interpretazione e la critica di alcuni concetti”
w cztery punkty pozytywne rezultaty swoich badań: 1. W odniesieniu do doktryny ekonomicznej –
uzasadnia rację bytu ekonomii krytycznej, przy czym rozumie ją nie jako ogólną doktrynę ekonomiczną,
ale jako socjologiczną ekonomię porównawczą, traktującą o warunkach pracy w społeczeństwie. 2. W
odniesieniu do nauki historii – uwolnienie filozofii praktyki od wszelkich pojęć apriorystycznych (bądź
odziedziczonych po heglizmie, bądź przejętych od wulgarnego ewolucjonizmu) i uznanie doktryny za
płodną, ale będącą jedynie zwykłym kanonem interpretacji historii. 3. W odniesieniu do praktyki –
niemożność wydedukowania programu ruchu społecznego (ani też jakiegokolwiek innego programu
społecznego) z założeń czysto naukowych, gdyż ocena programów społecznych dokonywać się musi w
płaszczyźnie obserwacji empirycznych i praktycznych przekonań. 4. Co do aspektu etycznego – negacja
amoralności lub antyetyczności tkwiącej rzekomo u podstaw filozofii praktyki
. A więc twierdzenia
Crocego były znacznie mniej aksjomatyczne i stanowcze pod względem formalnym, niż usiłuje on to
dzisiaj wmówić. W najważniejszej swej rozprawie bynajmniej nie odrzuca całkowicie teorii wartości:
przeciwnie, twierdzi, że jedyną naukową „teorią wartości” jest teoria krańcowej użyteczności i że
marksowska teoria wartości to „zupełnie inna sprawa”, niemniej uznaje jej ścisłość i przydatność jako tej
„innej sprawy” i żąda od ekonomistów, aby uporali się z nią przy pomocy zupełnie innych argumentów
niż te, którymi zazwyczaj posługują się BöhmBawerk i jemu podobni. Tezy pomocniczej, jakoby
chodziło tu o porównanie eliptyczne, Croce nie tylko nie uzasadnił, ale zaraz potem podważył ją uwagą,
że chodzi tu o logiczną kontynuację ricardowskiej teorii wartości, a Ricardo z pewnością nie zajmował się
22
W «Notes critiques de science sociale», Paryż, t. I, nr 5, z 10 marca 1900, str. 77.
23
Materialismo storico ed economia marxistica, str. 55113; „Konkluzja” – str. 110113.
24
Byłoby wskazane wydobyć jeszcze inne punkty dyskusyjne i krytyczne ze wszystkich pism Crocego na ten temat, łącznie ze
wszystkimi odsyłaczami bibliograficznymi, specjalnie zaś te punkty, które sam Croce podkreśla jako najbardziej dla niego
interesujące, jako te, które wymagały najwięcej wysiłku i głębszego zastanowienia. Aby lepiej zrozumieć teorię Crocego,
wyłożoną w referacie na Kongresie Oksfordzkim na temat „Historii i antyhistorii” (którą gdzie indziej porównano z dyskusją,
jaka toczyła się w poprzednim pokoleniu na temat możliwości „skoków” w historii i w przyrodzie) – trzeba przeczytać
studium Crocego Interpretazione storica delle proposizioni filosofiche, gdzie oprócz tematu zawartego w tytule, który sam
przez się jest bardzo interesujący, a który Croce w swej późniejszej polemice z filozofią praktyki porzucił, mieści się
przebiegła ograniczająca interpretacja twierdzenia heglowskiego: „To, co rzeczywiste, jest racjonalne, a to, co racjonalne, jest
rzeczywiste” – właśnie w duchu antyhistorycznym.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 20 –
www.skfm.w.pl
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
„porównaniami” eliptycznymi. Zredukowanie filozofii praktyki do roli empirycznego kanonu
interpretacyjnego zostało przeprowadzone jedynie pośrednio, w oparciu o metodę eliminacji, a nie od
podstaw. Croce najwidoczniej zdaje sobie sprawę, że chodzi tu o „coś” bardzo ważnego, ale skoro to
„coś” nie jest ani tym, ani owym itd., to jest kanonem interpretacyjnym. Nie wydaje się, aby dowodzenie
to było przekonywające. Ta sama formalna ostrożność daje się dostrzec w tym, co Croce pisze o spadku
stopy zysku: Co właściwie chciał tu autor teorii powiedzieć? Trzeba się nad tym jeszcze zastanowić. I tak
dalej. Trzeba podkreślić, że ta ostrożna postawa zmieniła się całkowicie w ostatnich latach; wszystko
staje się tym bardziej autorytatywne i definitywne, im bardziej jest bezkrytyczne i nieuzasadnione.
E l e m e n t p r a k t y c z n y w p o s t a w i e C r o c e g o
Czy mogły mieć dla Crocego znaczenie przyjacielskie ostrzeżenia Luigiego Einaudiego w
związku z jego postawą „bezinteresownego” krytyka filozofii praktyki?
można w innej formie tak: w jakiej mierze bezpośredni czynnik praktyczny zepchnął Crocego na jego
obecną pozycję „likwidatora”?
Można w istocie zauważyć, że Croce bynajmniej nie zamierza wdawać
się w polemikę z twórcami filozofii praktyki i owa polemika interesuje go tak mało, że nie stara się nawet
zasięgnąć informacji nieco obszerniejszych i dokładniejszych niż te, którymi dysponuje. Można
powiedzieć, że Croce interesuje się nie tyle zwalczaniem filozofii praktyki, ile zwalczaniem ekonomizmu
historycznego, to znaczy tego elementu filozofii praktyki, który przeniknął do tradycyjnego
światopoglądu wprowadzając weń rozprzężenie i czyniąc go mniej odpornym „politycznie”. Nie tyle
chodzi mu o „nawrócenie” przeciwników, ile o wzmocnienie własnego obozu; Croce przedstawia więc
swą działalność jako „ofensywną”, mimo że jest ona na wskroś „defensywna”. Gdyby było inaczej,
musiałby systematycznie zrewidować te swoje dzieła, w których zajmuje się filozofią praktyki, przyznać,
że się całkowicie omylił, ukazać dawne błędy, przeciwstawiając je swoim obecnym poglądom itd. U
człowieka tak dokładnego i skrupulatnego, jak Croce, taki całkowity brak zainteresowania obiektywną
potrzebą logicznego uzasadnienia tej ostatniej przemiany w jego sposobie myślenia jest co najmniej
dziwny; niepodobna wytłumaczyć go czym innym niż bezpośrednimi względami praktycznymi.
25
Można zauważyć, że Einaudi nie zawsze jest bardzo dokładnym i uważnym czytelnikiem Crocego. W «Riforma Sociale» z
1929 roku Einaudi pisze (str. 277): „Nie można przypisywać autorstwa teorii temu, kto ją p r z e c z u ł , czy też
przypadkowo wypowiedział jakąś zasadę, z której daną teorię można wyprowadzić, czy wreszcie opowiedział bezładnie
r o z m a i t e s p o s t r z e ż e n i a , które d o m a g a j ą s i ę zespolenia w jedną całość”. Pozytywna część
twierdzenia wyrażona została dalej w sposób następujący: „W jakiej innej książce twierdzenie to zostało potraktowane jako
«zamierzony» temat «oddzielnego» studium?” Croce w Materialismo storico, t. IV, str. 26, swego czasu tak pisał: „Co innego
wypowiedzieć przypadkową uwagę, którą można potem pozostawić bez dalszego rozwinięcia, a co innego ustalić zasadę,
której poważne konsekwencje są widoczne; co innego wypowiedzieć myśl ogólnikową i abstrakcyjną, a co innego przemyśleć
ją realnie i konkretnie; co innego wreszcie wymyślić, a co innego – powtórzyć z drugiej czy trzeciej ręki”. Myśl rzucona przez
Einaudiego pochodzi od Crocego, jest tylko wyrażona bardziej zawile pod względem językowym i nieporadnie pod względem
teoretycznym. Dlaczego Einaudi nie zacytował po prostu Crocego? Może dlatego, że ten urywek zawarty jest w artykule
wymierzonym przeciwko profesorowi Lorii. Inny przykład powierzchownego podejścia Einaudiego znaleźć można w jednym
z dalszych zeszytów «Riforma Sociale», w obszernej recenzji z Autobiografii R. Rigoli.
26
Również sąd Crocego o książce De Mana (Przezwyciężenie marksizmu) dowodzi, że w postawie Crocego w obecnym
okresie bezpośredni czynnik „praktyczny” góruje nad zainteresowaniami teoretycznymi i naukowymi. De Man wywodzi się z
prądu psychoanalitycznego i cała rzekoma oryginalność jego badań polega na posługiwaniu się terminologią
psychoanalityczną, czysto zewnętrzną. Tę samą uwagę zastosować można do De Ruggiera, który recenzował nie tylko
Przezwyciężenie marksizmu, ale i Radość pracy, po czym napisał równie powierzchowną, jak złośliwą krytykę Freuda i
psychoanalizy, nie zauważając nawet, jak ściśle De Man jest z psychoanalizą związany.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 21 –
www.skfm.w.pl
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
T e o r i a w a r t o ś c i
Croce utrzymuje, że teoria wartości w ekonomii krytycznej nie jest teorią wartości, ale „czymś
innym”, opartym na porównaniu eliptycznym, czyli odnoszącym się do hipotetycznego społeczeństwa
przyszłości. Ale to dowodzenie nie powiodło się i argumenty, które je zbijają, zawarte są implicite u
samego Crocego
. Trzeba powiedzieć, że pomysł z porównaniem eliptycznym jest całkowicie literacki.
W rzeczywistości teoria wartości opartej na pracy ma długą historię, której punktem szczytowym są teorie
Ricarda, a dawni zwolennicy tych teorii nie myśleli z pewnością o porównaniach eliptycznych
. Trzeba
by także stwierdzić, czy Croce znał książkę Das Mehrwert
, która przedstawia historyczny rozwój teorii
wartości opartej na pracy. (Nasuwają się zestawienia chronologiczne z opublikowanym pośmiertnie Das
Mehrwert, które wydano po ukazaniu się II i III tomu Krytyki ekonomii politycznej, i studium Crocego).
Zagadnienie polega więc na tym: czy arbitralny jest typ hipotezy naukowej właściwy ekonomii
krytycznej, która wyprowadza nie zasady ekonomiczne dotyczące „człowieka w ogólności”, człowieka
wszystkich czasów i krajów, ale prawa dotyczące pewnego określonego typu społeczeństwa – czy też
przeciwnie, jest on bardziej konkretny od typu hipotezy ekonomii czystej? A przyjąwszy, że dany typ
społeczeństwa jest pełen sprzeczności, czy słuszne jest wydobywanie tylko jednej strony owych
sprzecznych elementów? Z drugiej strony każda teoria jest w pewnym sensie porównaniem eliptycznym,
zawiera bowiem zawsze porównanie faktów realnych z „hipotezą” oczyszczoną z tychże faktów. Kiedy
Croce powiada, że teoria wartości nie jest „teorią wartości”, ale czymś innym, w rzeczywistości nie
przekreśla on samej teorii, ale stawia formalne zagadnienie terminologiczne; oto dlaczego ortodoksyjni
ekonomiści nie byli zadowoleni z jego książki
. Podobnie bez znaczenia jest uwaga dotycząca terminu
„wartość dodatkowa”, który to termin bardzo jasno wyraża to, co miał wyrażać, i właśnie dlatego Croce
go krytykuje. Wchodzi tu w grę odkrycie nowego faktu i określenie tego faktu terminem, którego nowość
polega na formie rzeczywiście sprzecznej z nauką tradycyjną. Zarzut, że wartości dodatkowe w
dosłownym znaczeniu nie istnieją, może być słuszny; ale neologizm ten ma znaczenie metaforyczne, nie
zaś dosłowne, czyli jest wyrazem nowym, którego znaczenie nie wyczerpuje się w dosłownym znaczeniu
pierwotnych form etymologicznych.
Oprócz zastrzeżenia, że teoria wartości wywodzi się od Ricarda, który z pewnością nie miał
zamiaru przeprowadzać porównania eliptycznego w tym sensie, jaki ma na myśli Croce – wysunąć można
szereg innych zarzutów. Czy teoria Ricarda była dowolna i czy dowolne jest bardziej sprecyzowane
rozwiązanie, jakie daje ekonomia krytyczna? I w jakim punkcie rozumowania miałaby tkwić owa
dowolność czy ów sofizmat?
Należałoby dokładnie przestudiować teorię Ricarda, a w szczególności jego teorię państwa jako
czynnika ekonomicznego, jako siły broniącej prawa własności, to znaczy monopolu środków produkcji.
Rzecz jasna, że państwo ut sic nie stwarza sytuacji gospodarczej, ale jest jej wyrazem, jednakże można
mówić o państwie jako o czynniku ekonomicznym, gdyż właśnie państwo jest synonimem takiej sytuacji.
Czyż studiując czystą hipotezę ekonomiczną, tak jak to rozumiał Ricardo, nie należy abstrahować
przynajmniej od tej sytuacji przymusowej, jaką reprezentuje państwo i legalny monopol własności? Że
zagadnienie to jest istotne, dowodzą zmiany, jakie wniosło w ową sytuację przymusową istniejącą w
społeczeństwie obywatelskim powstanie tradeunionów, mimo że charakter państwa nie uległ zmianie.
Nie chodziło tu więc o żadne porównania eliptyczne, porównania oparte na przewidywaniu przyszłych
form społecznych, odmiennych od form dzisiejszych, lecz o teorię będącą wynikiem przypisywania
27
Por. pierwszy rozdział rozprawy „Per la interpretazione e la critica...”
28
Tę obiekcję wysunął profesor Graziadei w książce Capitale e salario; warto byłoby poszukać, czy wysuwał ją przed nim
ktoś inny. Jest ona tak oczywista, że powinna się sama nasuwać pod pióro.
29
Teorie wartości dodatkowej (tom IV Kapitału), Warszawa 1959. – Przyp. red.
30
Por. w tomie Materialismo storico ed economia marxistica polemikę z profesorem Racca.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 22 –
www.skfm.w.pl
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
społeczeństwu gospodarującemu motywu czystej „gospodarności”, czyli postulowania sytuacji, w której
w maksymalnym stopniu panuje „wolna gra sił ekonomicznych”; teoria ta, przyjmując hipotezę homo
oeconomicus, nie mogła nie przejść do porządku nad siłą wynikającą z jedności klasy zorganizowanej w
państwo, klasy, która miała w parlamencie swój tradeunion, podczas gdy robotnicy nie mieli możności
zrzeszania się i zużytkowania siły, jaką poszczególnym jednostkom daje zbiorowość.
Ricardo, podobnie zresztą jak inni ekonomiści klasyczni, był wolny od przesądów i jego teoria
wartości opartej na pracy nie wywołała żadnego skandalu
, nie przedstawiała bowiem żadnego
niebezpieczeństwa, była tylko czysto obiektywnym i naukowym stwierdzeniem. Znaczenia polemicznego
oraz dydaktycznego w zakresie moralnym i politycznym miała nabrać dopiero w związku z ekonomią
krytyczną. Problem ten zresztą wiąże się z podstawowym zagadnieniem „czystej” ekonomii, z
zagadnieniem ustalenia, co ma stanowić pojęcie i zjawisko historycznie określone, niezależne od innych
pojęć i zjawisk należących do dziedziny innych dziedzin nauki. Takim „określonym zjawiskiem”
nowoczesnej nauki ekonomicznej może być jedynie zjawisko towaru, produkcji, dystrybucji towarów, a
nie jakieś pojęcie filozoficzne, jak by tego chciał Croce, dla którego nawet miłość jest zjawiskiem
ekonomicznym i cała „przyroda” sprowadza się do pojęcia gospodarki.
Można jeszcze dodać, że na upartego cały język stanowi szereg porównań eliptycznych, a historia
stanowi takie porównanie między przeszłością a teraźniejszością (aktualność historii) lub między różnymi
momentami rozwoju historycznego. I czemuż elipsa miałaby być niedopuszczalna tylko wówczas, kiedy
porównanie odnosi się do hipotezy przyszłości, dozwolona zaś wtedy, gdy dotyczy faktów minionych
(które w takim razie ujmuje się jako hipotezę służącą lepszemu rozumieniu chwili obecnej)? Ten sam
Croce utrzymuje, że przewidywanie jest specyficznym sądem o teraźniejszości, gdyż tylko ona może być
znana; przyszłość ex definitione musi być nieznana, nie istnieje bowiem ani nie istniała, a czegoś nie
istniejącego nie można znać
. Odnosi się wrażenie, że rozumowanie Crocego jest rozumowaniem literata
– buduje on zdania dla efektu.
S p a d k o w a t e n d e n c j a s t o p y z y s k u
W wywodach na temat spadkowej tendencji stopy zysku wychodzi na jaw podstawowy błąd
Crocego. Problem ten został postawiony już w I tomie Kapitału, tam gdzie mówi się o wartości
dodatkowej względnej; w tym właśnie miejscu autor podkreśla, że proces ten kryje w sobie sprzeczność:
podczas gdy z jednej strony postęp techniczny pozwala na wzrost wartości dodatkowej, to z drugiej,
poprzez przemiany, jakie wprowadza w skład organiczny kapitału, powoduje spadkową tendencję stopy
zysku; zostało to udowodnione w III tomie Kapitału. Przeciwko teorii wyłożonej w III tomie Croce
posługuje się właśnie owym wywodem zawartym w I tomie, a więc prawu spadkowej tendencji stopy
zysku przeciwstawia wywód na temat istnienia względnej wartości dodatkowej, której źródłem jest postęp
techniczny. Nie powołuje się przy tym ani razu na I tom Kapitału, jak gdyby ten zarzut zrodził się w jego
własnym mózgu albo stanowił posiew zdrowego rozsądku.
W każdym razie podkreślić trzeba, że zagadnienia prawa spadkowej tendencji stopy zysku nie
można rozważać wyłącznie na podstawie wywodów zawartych w III tomie; stanowią one punkt widzenia
przeciwstawny wywodom z tomu I i nie mogą być potraktowane w oderwaniu od tych ostatnich. Ponadto
trzeba może ściślej ująć znaczenie użytego tu określenia „tendencja”. W ekonomii politycznej może
istnieć tylko prawo mówiące o tendencji, dochodzi się bowiem do niego w drodze wyodrębnienia pewnej
ilości elementów z równoczesnym pominięciem sił przeciwdziałających. Trzeba by może zatem
rozróżniać rozmaite stopnie tej tendencji. Zazwyczaj pojęcie tendencji traktuje się jako samo przez się
zrozumiałe, a wymienia się je tylko w wypadkach, gdy charakter tendencji nabiera organicznie
31
Por. K. Gide i K. Rist: Historia doktryn ekonomicznych. [Warszawa 1920].
32
Conversazioni critiche, seria I, str. 150153.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 23 –
www.skfm.w.pl
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
zasadniczego znaczenia, jak to się właśnie dzieje w tym wypadku, w którym spadek stopy zysku
przedstawiony jest jako przeciwstawny aspekt innego prawa, a mianowicie prawa powstawania wartości
dodatkowej względnej. A zatem jedno prawo dąży do wyłączenia drugiego, przy czym należy
przewidywać, że spadek stopy zysku przeważy. Kiedy można się spodziewać, że konflikt ten stanie się
węzłem gordyjskim, nie dającym się rozwiązać w normalny sposób i wymagającym, by wdał się w ten
spór miecz Aleksandra? Wtedy, kiedy cała gospodarka światowa stanie się gospodarką kapitalistyczną i
osiągnie pewien stopień rozwoju; to znaczy wtedy, kiedy „ruchoma granica” kapitalistycznego świata
ekonomicznego dosięgnie swoich słupów Herkulesa. Siły przeciwdziałające tej tendencji, a przejawiające
się w wytwarzaniu coraz większej wartości dodatkowej względnej, mają swoje granice, które na
płaszczyźnie technicznej na przykład wyznacza stopień rozciągliwości materii i jej elastyczny opór, a na
płaszczyźnie społecznej maksymalnie dopuszczalny stopień bezrobocia w danym społeczeństwie.
Sprzeczność ekonomiczna staje się więc sprzecznością polityczną i zostaje rozwiązana środkami
politycznymi, przez przewrót w sferze praktyki
Dodać jeszcze trzeba, że Croce w swych rozważaniach zapomina o podstawowym czynniku w
kształtowaniu się wartości i zysku, mianowicie o „pracy społecznie niezbędnej”, a zagadnienia tego nie da
się zbadać i zanalizować na terenie jednej tylko fabryki czy przedsiębiorstwa. Postęp techniczny daje
poszczególnym przedsiębiorstwom „cząstkową szansę” zwiększenia wydajności pracy powyżej
przeciętnej społecznej, a tym samym osiągnięcia wyjątkowych zysków (co jest przedmiotem rozważań w
I tomie). Z chwilą jednak kiedy dane udoskonalenie stanie się własnością społeczeństwa, sytuacja
początkowa stopniowo zanika i zaczyna działać prawo społecznie przeciętnej pracy, które za pomocą
konkurencji obniża ceny i zyski; w tym momencie następuje spadek stopy zysków, gdyż skład organiczny
kapitału staje się niekorzystny. Przedsiębiorcy dążą do przedłużenia, jak długo się da, pierwotnej szansy,
choćby w drodze interwencji prawnej – w postaci ochrony patentów, tajemnicy przemysłowej itp., która
siłą rzeczy ograniczona jest do pewnych określonych stron postępu technicznego, może drugorzędnych,
ale które bądź co bądź nie są bez znaczenia. Sposobem najbardziej skutecznym, który stosują
poszczególni przedsiębiorcy, aby wyrwać się z zasięgu działania prawa malejącej stopy zysku, jest
nieustanne wprowadzanie nowych zmian i ulepszeń na wszystkich polach pracy i produkcji; nie
lekceważą oni najdrobniejszych usprawnień, które w dużych przedsiębiorstwach, przy wielkiej skali
produkcji, dają pokaźne rezultaty. Całą działalność przemysłową Henry Forda można rozpatrywać pod
tym kątem widzenia: jest to nieustanna wytrwała walka o wyrwanie się z zasięgu działania prawa
malejącej stopy zysku i o utrzymanie przewagi nad konkurentami. Ford musiał wyjść poza ściśle
przemysłową dziedzinę produkcji, musiał zorganizować nawet transport i dystrybucję swych towarów,
aby narzucić taki system dystrybucji masy wartości dodatkowej, który byłby najkorzystniejszy dla
przemysłowcaproducenta.
Błąd Crocego ma różne źródła: wychodzi on z założenia, że wszelki postęp techniczny powoduje
natychmiast, sam przez się spadek stopy zysku, co jest błędne, gdyż w Kapitale twierdzi się tylko, że
postęp techniczny wywołuje różnokierunkowy proces rozwoju i mieści w sobie sprzeczności. Jednym z
aspektów tego procesu jest spadkowa tendencja stopy zysku. Croce twierdzi, że bierze pod uwagę
wszystkie przesłanki teoretyczne ekonomii krytycznej, a zapomina o prawie społecznie niezbędnej pracy.
Zapomina całkowicie o tej części zagadnienia, która omawiana jest w I tomie [Kapitału] i która gdyby ją
wziął pod uwagę, oszczędziłaby mu szeregu pomyłek; jest to zaniedbanie tym poważniejsze, że sam
Croce zauważa, iż część tomu III poświęcona prawu spadkowej tendencji stopy zysku jest niekompletna,
33
W związku ze spadkową tendencją stopy zysku warto przypomnieć pracę (recenzowaną w pierwszym roczniku «Nuovi
Studi») pewnego ekonomisty niemieckiego, który był uczniem Franza Oppenheimera, a także ostatnio wydaną książkę
Grossmanna, której recenzje, pióra Lucien Laurat, umieściło triesteńskie czasopismo «Economia» oraz «Critique Sociale».
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 24 –
www.skfm.w.pl
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
zaledwie naszkicowana itd.; jest to wystarczający powód, aby przestudiować wszystko, co ten autor
napisał na ten temat gdzie indziej
Należy szerzej ująć uwagę o znaczeniu, jakie prawu malejącej stopy zysku nadaje specyficzny
jego charakter jako „tendencji”. To jasne, że w tym wypadku tendencja nie może odnosić się wyłącznie
do sił przeciwdziałających w rzeczywistości, ilekroć wyodrębnia się z tej rzeczywistości poszczególne
elementy, aby skonstruować z nich hipotezę logiczną. Skoro omawiane prawo stanowi przeciwieństwo
innego prawa, a mianowicie prawa względnej wartości dodatkowej, które decyduje o cząstkowej
ekspansji systemu fabrycznego, a co za tym idzie – i o rozwoju produkcji kapitalistycznej – nie może tu
być mowy o takich siłach przeciwstawnych, jak te, których zazwyczaj dotyczą hipotezy ekonomiczne.
Siła przeciwdziałająca jest w tym wypadku ujmowana organicznie i otwiera drogę do sformułowania
prawa, które jest równie organiczne, jak prawo spadku stopy zysku. Znaczenie słowa „tendencja” ma tu,
jak się wydaje, charakter historycznorealistyczny, a nie metodologiczny: sam ten termin wskazuje na
proces dialektyczny, za pomocą którego cząstkowe impulsy postępu prowadzą nieuchronnie do rezultatu
o tendencji katastrofalnej dla całości społeczeństwa, do rezultatu, z którego rodzą się dalsze pojedyncze
impulsy postępu w procesie ciągłego przezwyciężania, który jednak nie może się ciągnąć w
nieskończoność, nawet jeżeli rozkłada się na wielką ilość faz pośrednich o różnej długotrwałości i
niejednakowym znaczeniu. Z tego samego powodu nie jest całkowicie ścisłe twierdzenie Crocego zawarte
w przedmowie do drugiego wydania jego książki, że gdyby prawo spadku stopy zysku znalazło ścisłe
potwierdzenie, jak to sądził jego twórca, „przyniosłoby ni mniej, ni więcej, tylko rychły i automatyczny
upadek społeczeństwa kapitalistycznego”. Bynajmniej nie automatyczny, ani tym bardziej rychły! Ten
wniosek Crocego oparty jest na błędnym traktowaniu prawa spadku stopy zysku w oderwaniu od procesu,
w ramach którego ono działa. Croce odrywa je od tego procesu nie dla naukowych celów wyrazistszego
wykładu, ale przedstawia je tak, jakby było ono prawem „absolutnym”, a nie dialektycznym terminem
szerszego procesu organicznego. To, że prawo to bywa często interpretowane w taki właśnie sposób, nie
zwalnia Crocego od pewnej odpowiedzialności naukowej.
W podobny sposób „zmitologizowano” wiele twierdzeń ekonomii krytycznej i nie wiadomo, czy
to tworzenie mitów nie miało i nie będzie jeszcze miało bezpośredniego praktycznego znaczenia. Chodzi
tu o inną stronę zagadnienia, która niewiele ma związku z naukowym stawianiem problemów i z
logicznym wnioskowaniem: można je rozpatrywać pod kątem widzenia krytyki metod politycznych i
metod polityki kulturalnej. Jest rzeczą prawdopodobną, że z tego punktu widzenia można wykazać, iż
metoda polityczna, polegająca na arbitralnym forsowaniu jakiejś tezy naukowej po to, aby oprzeć na niej
mit popularny o dużym ładunku energii, koniec końców zawodzi i przynosi więcej szkody niż pożytku;
metodę tę można by przyrównać do używania narkotyków, które powodują chwilowe wzmożenie sił
fizycznych i psychicznych, ale stosowane na dłuższą metę, wyniszczają organizm.
N o t a I . Prawo to należałoby przestudiować na przykładzie tayloryzmu i fordyzmu. Czyż bowiem te dwie metody
– produkcji i pracy – nie są postępowymi próbami przezwyciężenia prawa spadkowej tendencji stopy zysku, ominięcia go za
pomocą pomnażania elementów zmiennych w warunkach postępującego wzrostu kapitału stałego? Zmienne te są następujące
(wymieniam najważniejsze, ale z książek Forda można by wyciągnąć pełny i bardzo ciekawy ich rejestr): 1) stale
wprowadzane są nowe maszyny, coraz doskonalsze i bardziej skomplikowane; 2) coraz odporniejsze i trwalsze metale; 3)
tworzy się nowy typ zmonopolizowanego, wysoko płatnego robotnika; 4) zmniejszenie ilości odpadów surowca w produkcji;
5) coraz szersze stosowanie coraz liczniejszych produktów ubocznych, przez co zmniejsza się ilość odpadów, dawniej
34
Sprawa tekstu III tomu może być obecnie zbadana na nowo, wobec tego, że jak sądzę, można już dysponować źródłowym
wydaniem notatek i przypisów, mających służyć do definitywnej redakcji tekstu. Nie jest wykluczone, że w wydaniu
tradycyjnym opuszczono jakieś urywki, które po dyskusjach, jakie się na ten temat odbyły, mogłyby się okazać znacznie
ważniejsze, niż sobie to mógł wyobrazić ten, kto pierwszy porządkował fragmentaryczne materiały. Jakiś ekonomista zresztą
powinien rozwinąć ogólne sformułowanie prawa spadkowej tendencji stopy zysku, dokładnie określić moment, w którym
prawo to zaczyna działać, oraz ustalić krytycznie cały szereg momentów przejściowych, które wiodą do niego jako do
logicznej konkluzji.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 25 –
www.skfm.w.pl
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
nieuniknionych, i co jest możliwe tylko w wielkich zakładach; 6) zużytkowanie zbędnej energii kalorycznej: na przykład
ciepło wielkich pieców, które dawniej rozpraszało się bezużytecznie w atmosferze, zostało ujęte w rury i ogrzewa domy
mieszkalne itp.
Selekcja nowego typu robotnika umożliwia, dzięki taylorowskiej racjonalizacji ruchów, produkcję stosunkowo i
bezwzględnie większą niż poprzednio przy użyciu tej samej siły roboczej. Z każdą taką innowacją przemysłowiec przechodzi
od fazy kosztów wzrastających (czyli spadku stopy zysku) do fazy obniżki kosztów, dopóty, dopóki korzysta on z monopolu
swej inicjatywy, co może trwać dość długo (stosunkowo). Monopol ów trwa długo również dzięki wysokim płacom, które
takie nowoczesne zakłady przemysłowe muszą utrzymywać, jeżeli pragną skompletować doborową załogę i odebrać
konkurentom robotników najlepiej z punktu widzenia psychotechniki przystosowanych do nowych form produkcji i pracy.
(Warto przypomnieć analogiczny fakt, kiedy to senator Agnelli, dążąc do wchłonięcia innych zakładów przemysłu
samochodowego przez Fiat, zablokował za pomocą wysokich płac wszystkich miejscowych robotnikówmetalowców; w ten
sposób inne fabryki pozbawione zostały wykwalifikowanych robotników na oddziałach produkcji karoserii. Próbowały się
opierać, wyrabiając zastępczą karoserię drewnianą, ale ta innowacja nie wytrzymała próby i fabryki musiały skapitulować).
Rozpowszechnienie nowych metod powoduje szereg kryzysów, z których każdy stawia te same problemy wzrostu kosztów.
Ich cykl będzie się przypuszczalnie powtarzał dopóty: 1) dopóki nie osiągnie się ostatecznej granicy wytrzymałości materiału;
2) dopóki nie osiągnie się kresu w dziedzinie wprowadzania nowych maszyn automatycznych, czyli dopuszczalnego stosunku
ludzi i maszyn; 3) dopóki nie nastąpi całkowite nasycenie w zakresie ogólnoświatowego uprzemysłowienia, przy czym
uwzględnić trzeba stopę przyrostu ludności (która zresztą zmniejsza się wraz z szerzeniem się industrializmu) oraz produkcję
coraz to nowych towarów konsumpcyjnych i narzędzi produkcji. Wynikałoby stąd, że prawo spadkowej tendencji stopy zysku
leży u podstaw amerykanizmu, że jest ono przyczyną przyspieszonego rytmu w postępie metod pracy i produkcji oraz
przemian, jakim podlega tradycyjny typ robotnika.
„ H i s t o r y z m ” B e n e d e t t a C r o c e
Jak należy ująć, w odniesieniu do filozofii Crocego, problem „postawienia człowieka na własnych
nogach”, jak sprawić, aby chodził na nogach, a nie na głowie? Jest to problem pozostałości
„transcendencji, metafizyki i teologii” u Crocego, problem jakości jego „historyzmu”. Croce często i
chętnie twierdzi, że zrobił wszystko, aby oczyścić swoją myśl z wszelkich śladów transcendencji,
teologii, metafizyki, aż do oczyszczenia swej filozofii z pojęć takich, jak „system” czy „problem
zasadniczy”. Ale czy mu się to udało?
Croce uważa się za „dialektyka” (jakkolwiek do dialektyki wprowadza, oprócz dialektyki
przeciwieństw, „dialektykę rozróżnień”, przy czym nie zdołał do tej pory wykazać, czy jest ona
rzeczywiście dialektyką ani czym jest naprawdę
), ale trzeba wyjaśnić następującą kwestię: czy w
stawaniu się widzi on samo stawanie się, czy też „pojęcie” stawania się? Wydaje mi się, że z tego właśnie
punktu należy wyjść, aby pogłębić: 1) historyzm Crocego i w ostatecznym rachunku jego koncepcję
rzeczywistości, świata i życia, czyli jego filozofię tout court; 2) jego spór z Gentilem i idealizmem
aktualistycznym; 3) jego niezrozumienie materializmu historycznego, połączone z obsesją na punkcie
tegoż materializmu historycznego. Nietrudno bowiem wykazać, że materializm historyczny był zawsze
obsesją Crocego i nadal nią jest, w ostrzejszej nawet formie niż poprzednio. W ostatnich latach obsesja ta
stała się u niego wręcz chorobliwa, czego dowodzą wzmianki w Elementi di politica, przemówienie na
35
Trzeba zastanowić się, czy zasada „rozróżniania” [distinzione], czyli to, co Croce nazywa „dialektyką rozróżnień”, nie
zrodziła się z refleksji na temat abstrakcyjnego pojęcia homo oeconomicus, właściwego ekonomii klasycznej. Biorąc pod
uwagę, że taka abstrakcja ma znaczenie i wartość czysto „metodologiczną”, a właściwie odnoszącą się jedynie do techniki
nauki (czyli bezpośrednią i empiryczną), należy zbadać, jak Croce rozwinął cały system „rozróżnień”. W każdym razie takie
ujęcie sprawy, jak zresztą wiele innych części systemu Crocego, wywodzi się najpewniej ze studiów nad ekonomią polityczną,
a ściślej biorąc – ze studiów nad filozofią praktyki, co skądinąd świadczyłoby, że źródła i bezpośrednie uwarunkowanie
systemu Crocego mają charakter niewątpliwie „ekonomiczny”. Zrozumienie, co oznacza i jakie znaczenie ma owa „dialektyka
rozróżnień”, przysparza wielu filozofomaktualistom podobnych trudności, jakie napotykają wówczas, gdy usiłują zrozumieć
pojęcie homo oeconomicus. Badania te mają dwa aspekty: jeden – o charakterze logicznym, a drugi – o charakterze
historycznym. Pierwsze „rozróżnienie”, jakie ukazał Croce, stanowi, jak mi się wydaje, właśnie „moment ekonomii albo
użyteczności”, który nie pokrywa się i nie może się pokrywać z rozróżnieniem w ujęciu ekonomistów w ścisłym tego słowa
znaczeniu, gdyż moment użyteczności, czyli moment ekonomiczny, wiąże Croce z szeregiem dziedzin działalności ludzkiej,
które dla nauki ekonomicznej są bez znaczenia (na przykład miłość).
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 26 –
www.skfm.w.pl
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
Kongresie Oksfordzkim na temat estetyki materializmu historycznego, recenzja z dzieł wszystkich
Marksa i Engelsa, opublikowana w «La Critica» z 1930 roku, wzmianki w Capitoli introduttivi di una
storia dell’Europa nel secolo XIX, listy do Barbagalla publikowane w «Nuova Rivista Storica» w latach
192829, a nade wszystko znaczenie, jakie Croce przywiązuje do książki FüllopMillera, jak to wynika z
uwag zamieszczonych w «La Critica» z 1925 roku.
Jeżeli w nieprzerwanym nurcie wydarzeń konieczne jest ustalanie pewnych pojęć, bez których nie
można byłoby zrozumieć rzeczywistości, trzeba także pamiętać, że wprawdzie z punktu widzenia logiki
rzeczywistość w ruchu i pojęcie rzeczywistości mogą stanowić elementy zasadniczo różne, natomiast z
punktu widzenia historycznego trzeba je pojmować jako nierozerwalną jedność. W przeciwnym razie
dzieje się tak, jak właśnie przydarzyło się Crocemu: historia staje się historią formalną, historią pojęć – a
w ostatecznym wyniku historią intelektualistów, a nawet autobiograficzną historią doktryny Crocego,
historią muchy, której się wydawało, że jest woźnicą. Croce popada w nową, dziwaczną formę
socjologizmu „idealistycznego”, nie mniej komicznego i bezsensownego niż socjologizm
pozytywistyczny.
T o ż s a m o ś ć h i s t o r i i i f i l o z o f i i
Tożsamość historii i filozofii jest w materializmie historycznym immanentna (ale w określonym
sensie, jako historyczne przewidywanie fazy mającej dopiero nastąpić). Czy Croce oparł się pod tym
względem na filozofii praktyki Antonia Labrioli? W każdym razie tożsamość ta stała się w koncepcji
Crocego czymś zupełnie innym aniżeli to, co jest immanentne w materializmie historycznym: za przykład
mogą tu służyć właśnie ostatnie artykuły Crocego z zakresu historii etycznopolitycznej. Zdanie, że
proletariat niemiecki jest spadkobiercą niemieckiej filozofii klasycznej, zawiera w sobie właśnie pojęcie
tożsamości historii i filozofii, podobnie jak zdanie, że do tej pory filozofowie tylko interpretowali świat, a
teraz chodzi o to, aby go zmienić.
Teza Crocego o tożsamości historii i filozofii nasuwa szereg wniosków krytycznych: 1) Nie
obejmuje bowiem tożsamości historii z polityką (przy czym przez politykę należy rozumieć tę politykę,
którą się realizuje, a nie tylko różne próby realizacji, wśród których część upada sama przez się). 2) Nie
obejmuje też tożsamości polityki i filozofii. Ale skoro trzeba uznać tożsamość polityki i filozofii, to jakże
od filozofii odróżniać ideologie (stanowiące, według Crocego, narzędzia działania politycznego)? To
znaczy rozróżnienie będzie możliwe, ale tylko według stopni (ilościowo), nie zaś jakościowo. Właśnie
ideologie będą „prawdziwą” filozofią, gdyż okaże się, że stanowią „wulgaryzację” filozofii pobudzającą
masy do konkretnego działania, do przekształcania rzeczywistości. Stanowić będą aspekt masowy każdej
koncepcji filozoficznej, która u „filozofa” nabiera cech abstrakcyjnej uniwersalności, poza czasem i
przestrzenią, cech o pochodzeniu literackim i antyhistorycznym.
Krytyka pojęcia historii jest u Crocego elementem zasadniczym. Czy nie jest to krytyka czysto
książkowa, erudycyjna? Tylko utożsamienie historii z polityką odbiera historii tę cechę. Jeżeli polityk jest
historykiem (nie tylko w znaczeniu „tworzenia” historii, ale również w tym, że działając w
teraźniejszości, interpretuje przeszłość), to historyk jest politykiem, i z tego punktu widzenia (co zresztą
daje się dostrzec i u Crocego) historia jest zawsze historią współczesną, czyli polityką, ale Croce nie
może dojść do tego nieuniknionego wniosku właśnie dlatego, że prowadzi on do utożsamienia historii i
polityki, a tym samym do utożsamienia ideologii i filozofii.
W idealizmie współczesnym ideologia i filozofia werbalnie się pokrywają (co w ostatecznym
wyniku jest jednym z aspektów postulowanej przez ten idealizm powierzchownej jedności między
rzeczywistością a ideą, między teorią a praktyką itd.); oznacza to strącenie filozofii tradycyjnej z tych
wyżyn, na które wyniósł ją Croce przy pomocy tak zwanej „dialektyki rozróżnień”. Ta degradacja
widoczna jest najwyraźniej w rozwinięciach (czy też raczej powikłaniach) idealizmu aktualistycznego u
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 27 –
www.skfm.w.pl
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
uczniów Gentilego: «Nuovi Studi» U. Spirito i A. Volpicellego są najoczywistszym potwierdzeniem tego
zjawiska. Jedność ideologii i filozofii w tej formie stwierdzona stwarza nową postać socjologizmu, która
nie jest ani historią, ani filozofią, ale zbiorem abstrakcyjnych schematów, podpartych nudną papuzią
frazeologią.
Opór Crocego w stosunku do tej tendencji jest doprawdy „heroiczny”: Croce zdaje sobie sprawę z
tego, że wszelkie współczesne ruchy umysłowe prowadzą do tryumfu filozofii praktyki, czyli do
całkowitego odwrócenia tradycyjnego sposobu stawiania zagadnień filozoficznych i do rozpadnięcia się
filozofii pojętej na sposób tradycyjny. Croce ze wszystkich sił opiera się naciskowi rzeczywistości
historycznej, zdając sobie doskonale sprawę z grożących niebezpieczeństw i środków zaradczych.
Dlatego przestudiowanie jego dzieł powstałych od roku 1919 po dzień dzisiejszy ma ogromne znaczenie.
Niepokój Crocego rodzi się wraz z wojną światową, którą on sam nazywa „wojną materializmu
historycznego”. Już jego postawa, będąca w pewnym sensie postawą au dessus, wskazuje na ów niepokój,
na stan alarmu (podczas wojny filozofia i ideologia zawarły tu małżeństwo z nieprawdziwego zdarzenia).
Również ustosunkowanie się Crocego do książek takich autorów, jak De Man czy Zibordi, nie da się
wytłumaczyć inaczej, gdyż pozostaje ono w jaskrawej sprzeczności ze stanowiskiem ideologicznym i
praktycznym zajmowanym przez niego przed wojną. To przesunięcie się Crocego od postawy
„krytycznej” do tendencyjnie praktycznej oraz przejście od przygotowań do efektywnej akcji politycznej
(w ramach istniejących warunków i postawy społecznej Crocego) są bardzo znamienne.
Jakie znaczenie mogła mieć jego Storia d’Italia? Można coś niecoś na ten temat wywnioskować z
pracy Bonomiego o Bissolatim, z wyżej cytowanej książki Zibordiego oraz z przedmowy Schiaviego do
książki De Mana. De Man również służy tu za pomost
„ N a r o d o w e ” ź r ó d ł a h i s t o r y z m u C r o c e g o
Warto zbadać, co ściśle oznacza i jak jest uzasadniona u Edgara Quineta formuła równoznaczności
rewolucji i restauracji w historii Włoch. Według Daniela Mattalii
formułę Quineta miał przejąć Carducci
wraz z giobertowską koncepcją „klasycyzmu narodowego”
. Czy formułę Quineta da się zestawić z
formułą „rewolucji biernej” V. Cuoca? Możliwe, że obie one wyrażają historyczny fakt braku jednolitej
inicjatywy ludowej w rozwoju historii Włoch, jak również fakt, że rozwój ten nastąpił jako reakcja klas
panujących na sporadyczną, żywiołową, nie zorganizowaną działalność wywrotową mas ludowych;
kolejne „restauracje” akceptowały pewną część żądań dołów – stąd więc „restauracje postępowe” lub
„rewolucjerestauracje”, czy wreszcie „rewolucje bierne”. Można by powiedzieć, że zawsze chodziło tu o
rewolucje „człowieka Guicciardiniego” (w sensie desanctisowskim), w których przywódcy zawsze zdołali
ocalić własne interesy: Cavour dał rewolucji „człowieka Guicciardiniego” dyplomatyczną oprawę, a on
sam jako typ człowieka był Guicciardiniemu bardzo bliski.
Historyzm Crocego byłby więc po prostu formą politycznego umiarkowania, uznającego za jedyną
metodę działalności politycznej taką, według której postęp i rozwój historyczny wynikają z dialektyki
zachowawczości i nowatorstwa. W języku współczesnym pogląd taki nosi nazwę reformizmu. Wzajemne
przystosowanie do siebie zachowawczości i nowatorstwa stanowi właśnie ów „klasycyzm narodowy”
Giobertiego, podobnie jak stanowi klasycyzm literacki i artystyczny ostatniej pracy z estetyki Crocego.
Ale ten historyzm umiarkowanych reformistów nie jest bynajmniej teorią naukową, „prawdziwym”
36
Warto przypomnieć list Orazia Raimondo cytowany przez G. Castellano w jego Introduzione allo studio delle opere di
Benedetto Croce. List ten świadczy o wpływie, jaki Croce wywierał na pewne środowiska i jaki przenika do nich
niezbadanymi szczelinami. Chodzi tu o Raimonda, masona przesyconego ideologią masońską do szpiku kości i demokratę „na
sposób francuski”, jak widać z wielu jego przemówień, a przede wszystkim z mowy wygłoszonej w obronie Tiepolo (damy,
która zabiła ordynansa Polidoriego), gdzie masoński teizm objawia się w całej swej przejrzystości i oczywistości.
37
„Gioberti in Carducci”, «Nuova Italia» z 20 listopada 1931 r.
38
Rinnovamento, Laterza, t. III, str. 87. Primato, Utet, t. III, str. 1, 5, 6, 7.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 28 –
www.skfm.w.pl
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
historyzmem; jest tylko odbiciem pewnej tendencji praktycznopolitycznej, pewnej ideologii w ujemnym
znaczeniu tego słowa. Czemuż bowiem „zachowawczość” ma się odnosić właśnie do takiego, a nie
innego elementu przeszłości? I dlaczego musi być „irracjonalistą” i „rzecznikiem antyhistoryzmu”, kto
nie zachowuje właśnie tego określonego elementu? W istocie, jeżeli prawdą jest, że postęp jest dialektyką
zachowawczości i nowatorstwa, zaś nowatorstwo zachowuje przeszłość przezwyciężając ją, prawdą jest
również, że przeszłość jest rzeczą złożoną, że jest powiązaniem elementów żywych i martwych, w którym
wyboru jednostka czy pewien kierunek polityczny nie może dokonywać dowolnie i a priori. Jeśli wyboru
dokonuje się właśnie w ten sposób (na papierze), nie może być mowy o historyzmie, lecz tylko o akcie
samowoli, o manifestacji pewnej tendencji praktycznopolitycznej, jednostronnej, która nie może być
podstawą nauki, ale jedynie podstawą doraźnej ideologii politycznej. Nie da się z góry ustalić, co w
procesie dialektycznym zostanie z przeszłości zachowane, wyniknie to dopiero z samego procesu, będzie
miało charakter historycznej konieczności, a nie arbitralnego wyboru dokonanego przez tak zwanych
uczonych i filozofów. Trzeba tu dodać, że siła nowatorska, o ile nie jest faktem arbitralnym, musi tkwić
immanentnie już w przeszłości, sama musi być w pewnym sensie przeszłością, pewnym elementem
przeszłości, tym, co w przeszłości jest żywe i co się rozwija; siła ta sama jest zachowawczością, a
zarazem nowatorstwem i zawiera w sobie z przeszłości to wszystko, co warte jest rozwoju i przetrwania.
Dla tego rodzaju historyków umiarkowanych (umiarkowanych w sensie politycznym i klasowym – przy
czym chodzi o te klasy, które działały za restauracji po 1815 i 1848 roku) jakobinizm był irracjonalny i
utożsamiany był z antyhistoryzmem. Ale któż potrafi historycznie udowodnić, że jakobini kierowali się
jedynie swym „widzimisię”? Czyż nie stało się już komunałem zdanie, że „faktów dokonanych” przez
jakobinizm nie unicestwił ani Napoleon, ani restauracja? Czy „antyhistoryzm” jakobinów na tym może
polega, że ich poczynania nie „zachowały się” w stu procentach, ale tylko w pewnym odsetku? Nie sądzę,
aby taki pogląd dało się obronić, gdyż historii nie tworzy się na zasadzie matematycznych obliczeń, a
zresztą żadna siła nowatorska nie realizuje się natychmiast w całości, lecz zawsze jest mieszaniną
racjonalności i irracjonalności, wolnego wyboru i konieczności, jest „życiem” ze wszystkimi jego
słabościami i siłami, jego sprzecznościami i antytezami.
Warto ustalić związek historyzmu Crocego z tradycją umiarkowanych prądów Risorgimenta i z
reakcyjną myślą restauracji. Warto również zwrócić uwagę na to, jak jego koncepcja „dialektyki”
heglowskiej odarła tę dialektykę z wszelkiej siły wewnętrznej i wielkości, czyniąc z niej scholastyczny
spór o słowa. Croce odgrywa dziś raz jeszcze rolę Giobertiego, a do tego ostatniego właśnie odnieść
można krytykę zawartą w Nędzy filozofii na temat niezrozumienia heglizmu. A przecież „historyzm
heglowski” jest jednym z najbardziej stałych motywów całej działalności intelektualnej i filozoficznej
Crocego, jedną z przyczyn powodzenia i wpływu, jaki jego działalność wywiera od lat trzydziestu. W
rzeczywistości Croce wkracza w tradycję kulturalną nowego państwa włoskiego, sięga do źródeł kultury
narodowej, uwalniając ją od prowincjonalizmów i oczyszczając z naleciałości deklamatorstwa i dziwactw
Risorgimenta. Dokładne ustalenie znaczenia historycznego i politycznego historyzmu Crocego polega
właśnie na sprowadzeniu go do jego rzeczywistego bezpośredniego znaczenia ideologii politycznej przez
odarcie go ze wspaniałego dostojeństwa obiektywności naukowej, w jakie go przystrojono, z
dostojeństwa myśli niezmąconej i bezstronnej, która wznosi się ponad nędzę i przejściowe okoliczności
codziennej walki, z dostojeństwa bezinteresownej kontemplacji wieczystego rozwoju historii ludzkości.
Trzeba zbadać, czy historyzm Crocego nie jest na swój sposób zręcznie zamaskowaną formą
„historii z myślą przewodnią”, tak jak wszystkie liberalne koncepcje reformistyczne. O ile na ogół
twierdzić można, że synteza zachowuje to, co jest jeszcze żywotne w tezie przezwyciężonej przez
antytezę, to jednak – nie popadając w ideologizm, w koncepcję „historii z myślą przewodnią” –
niepodobna twierdzić z góry, że to a to właśnie przetrwa, uznając je a priori za żywotne. Jakie według
Crocego elementy tezy przetrwają, gdyż są żywotne? Croce bywa bardzo rzadko praktycznym politykiem
i strzeże się pilnie, by nie nazywać po imieniu tych konkretnych instytucji praktycznych i koncepcji
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 29 –
www.skfm.w.pl
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
programowych, które uważa za „nietykalne”. Można to jednak łatwo wywnioskować z całości jego dzieł.
A gdyby nawet było to niewykonalne, pozostawałoby zawsze jego stwierdzenie, że „żywotny” i
nietykalny jest liberalny ustrój państwa, czyli ustrój gwarantujący wszelkim siłom politycznym swobodę
ruchu i walki. Ale jak można ten empiryczny fakt mieszać z pojęciem wolności, czyli z pojęciem historii?
Jak można żądać, aby siły walczące „miarkowały” walkę, utrzymując ją w pewnych granicach (w
granicach zachowania państwa liberalnego), nie popadając w dowolność, w przesądzone z góry
zamierzenia? W walce „ciosy nie padają według umowy”, a wszelka antyteza musi z konieczności
zachować postawę radykalnej przeciwniczki tezy, dążąc do zupełnego jej zniszczenia i zajęcia jej miejsca.
Traktować rozwój historyczny jak mecz sportowy, z sędzią i ustalonymi z góry normami, których trzeba
lojalnie przestrzegać, to także forma „historii z myślą przewodnią”, w której ideologia nie opiera się na
treści politycznej, ale na formie i metodzie walki. Jest to ideologia dążąca do rozprzężenia antytezy, do
pocięcia jej na długi szereg poszczególnych momentów. Ideologia ta sprowadza dialektykę do procesu
ewolucji reformistycznej, „rewolucjirestauracji”, w której tylko ten drugi termin odpowiada prawdzie,
gdyż chodzi tu o nieustanne łatanie od zewnątrz organizmu, który pozbawiony jest wewnętrznej racji
zachowania się przy życiu. Zresztą rzec można, iż taka reformistyczna postawa jest „fortelem
opatrzności”, mającym na celu spowodowanie szybszego dojrzewania sił wewnętrznych, poskramianych
przez praktykę reformistyczną.
Jak należy rozumieć określenie: „warunki materialne” i „całokształt” tych warunków? Jako
„przeszłość”, „tradycję” ujętą konkretnie, którą się daje obiektywnie stwierdzić i wymierzyć za pomocą
sprawdzianów „uniwersalnie” subiektywnych, czyli właśnie obiektywnych. Czynna teraźniejszość nie
może nie być kontynuacją przeszłości, nie może nie tkwić korzeniami w „tradycji”. Ale jak rozpoznać
„prawdziwą” tradycję, „prawdziwą” przeszłość itd.? To znaczy, kiedy historia jest historią rzeczywistą,
efektywną, a nie chęcią tworzenia nowej historii, szukającej w przeszłości swego tendencyjnego
uzasadnienia, uzasadnienia „nadbudowy”? Przeszłością prawdziwą jest baza, gdyż ona właśnie jest
świadectwem i nieodwracalnym dokumentem tego, co się dokonało i co trwa nadal jako warunek
teraźniejszości i przyszłości. Warto tu zrobić uwagę, że w swych badaniach „bazy” poszczególni krytycy
mogą się mylić, mogą uznać za żywotne coś, co umarło i nie stało się zalążkiem nowego, mającego się
rozwinąć życia, ale to nie powód, aby potępić metodę jako taką. Możliwość omyłki zawsze istnieje, ale
będzie to błąd poszczególnych jednostek (polityków, mężów stanu), a nie błąd metody. Każda grupa
społeczna ma swoją własną tradycję, swoją własną przeszłość i uważa ją za przeszłość jedyną i bez reszty
całą. Ta grupa, która zrozumie i właściwie oceni wszystkie „przeszłości” i potrafi uchwycić w nich linię
rzeczywistego rozwoju historycznego, zawierającą wprawdzie sprzeczności, ale sprzeczności możliwe do
przezwyciężenia – ta grupa popełni mniej „błędów” i odnajdzie więcej „elementów pozytywnych”,
którymi posłuży się jako dźwignią w tworzeniu nowej historii.
R e l i g i a , f i l o z o f i a , p o l i t y k a
Przemówienie Crocego na sekcji estetyki Kongresu Filozoficznego w Oksfordzie (streszczone w
«Nuova Italia» z 20 października 1930 roku) rozwija w krańcowej postaci tezy na temat filozofii praktyki,
zawarte w Storia della storiografia italiana nel secolo XIX. Jak ocenić krytycznie ten nowy pogląd
Crocego na filozofię praktyki, całkowicie różny od tego, który wypowiedział on w książce Materialismo
storico ed economia marxistica? Trzeba by go oceniać nie jako sąd filozofa, ale jako posunięcie
polityczne, o bezpośrednim praktycznym znaczeniu.
Nie ulega wątpliwości, że w filozofii praktyki zarysował się pośledniejszy nurt, który tak się ma
do koncepcji twórców doktryny, jak katolicyzm ludowy do katolicyzmu teologicznego lub katolicyzmu
intelektualistów. Podobnie jak katolicyzm ludowy można przełożyć na terminy poganizmu, czy też religii
niżej od katolicyzmu stojących z racji przesądów i zabobonów, które w nich dominowały i dominują, tak
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 30 –
www.skfm.w.pl
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
ową pośledniejszą filozofię ropa jest przecież w gruncie rzeczy krytyką ideologii drobnomieszczańskich
(Oriani, Missiroli, Gobetti, Dorso itd.), które tłumaczą niedomagania włoskiego organizmu narodowego i
państwowego brakiem reformy religijnej, ujmując ją wszelako w ciasnych, ściśle wyznaniowych ramach.
Rozszerzając i precyzując pojęcie religii, Croce ukazuje mechaniczny i abstrakcyjny schematyzm tych
ideologii, które były konstrukcjami czysto literackimi. Ale właśnie tym bardziej można mu mieć za złe
niezrozumienie, że właśnie filozofia praktyki ze swoim szerokim ruchem masowym reprezentowała i
reprezentuje proces historyczny podobny do reformacji, w przeciwieństwie do liberalizmu, który jest
odzwierciedleniem odrodzenia ograniczonego do szczupłej warstwy intelektualistów. Liberalizm w
pewnym momencie skapitulował przed katolicyzmem, i to do tego stopnia, że jedyną aktywną partią
liberalną była partia ludowa będąca nową formą liberalnego katolicyzmu.
Croce zarzuca filozofii praktyki „scjentyzm”, „materialistyczne przesądy”, rzekomy nawrót do
„średniowiecza intelektualnego”. Są to zarzuty, jakie w języku swojej epoki stawiał luteranizmowi
Erazm. Człowiek odrodzenia i człowiek ukształtowany przez rozwój reformacji stopili się w jedno w
nowoczesnym intelektualiście typu Crocego, ale ten intelektualista, który bez reformacji byłby
niezrozumiały, sam nie jest w stanie zrozumieć procesu historycznego, dzięki któremu od
„średniowiecznego” Lutra rozwój musiał doprowadzić do Hegla; dlatego właśnie w obliczu wielkiej
reformy umysłowej i moralnej, jaką jest rozpowszechnienie filozofii praktyki, stanowi on mechaniczną
kopię stanowiska Erazma.
Tę postawę Crocego można bardzo dokładnie zbadać na przykładzie jego praktycznego
stanowiska wobec religii wyznaniowej. Croce jest w zasadzie bezwyznaniowy (nie możemy powiedzieć:
antyreligijny – z uwagi na jego definicję religii) i dla dużej grupy intelektualistów włoskich i europejskich
jego filozofia, zwłaszcza zawarta w mniej wyczerpująco opracowanych wystąpieniach (jak recenzje,
komentarze itd., zebrane w tomach Cultura e vita morale, Conversazioni critiche, Frammenti di etica
itd.), reprezentowała prawdziwą reformę intelektualną i moralną typu odrodzenia. Hasło „żyć bez religii”
(to znaczy bez wyznania religijnego) – oto kwintesencja, jaką wyniósł Sorel z lektury Crocego
. Ale
Croce nie „poszedł w lud”, nie chciał stać się elementem „narodowym” (podobnie jak nie byli nim ludzie
odrodzenia, w przeciwieństwie do luteranów i kalwinistów), nie chciał stworzyć zastępu uczniów, którzy
mogliby go wyręczyć (zważywszy, że on sam pragnął poświęcić całą energię na tworzenie wyższej
kultury) w spopularyzowaniu jego filozofii, w uczynieniu z niej elementu wychowawczego,
dostosowanego do wszystkich poziomów, z poziomem szkoły elementarnej włącznie (a zatem
dostosowanego do poziomu prostego robotnika i chłopa, do poziomu prostego człowieka z ludu). Może
było to niewykonalne, warto jednak było spróbować. Fakt, że próba w ogóle nie została podjęta, ma
swoją wymowę.
W którejś ze swoich książek Croce napisał coś w tym rodzaju: Nie można odbierać religii
człowiekowi z ludu, nie zastępując jej natychmiast czymś innym, co by zaspokajało te same potrzeby,
dzięki którym religia powstała i istnieje dotychczas. Twierdzenie to zawiera część prawdy, ale czyż nie
jest ono jednocześnie przyznaniem się filozofii idealistycznej do bezradności, do tego, że nie jest ona
zdolna stać się światopoglądem integralnym (i narodowym)? I rzeczywiście, jakże można by wyplenić
religię ze świadomości człowieka z ludu, nie dając mu nic w zamian? Czy możliwe jest w tym wypadku
niszczenie bez tworzenia? Niemożliwe. Nawet wulgarny antyklerykalizm masoński zastępuje nowym
światopoglądem religię, którą niszczy (o ile ją rzeczywiście niszczy), a jeśli ów nowy światopogląd jest
niski i wulgarny, znaczy to, że i zastąpiona przezeń religia była jeszcze bardziej wulgarna i niska. Dlatego
też twierdzenie Crocego jest tylko obłudnym sposobem przedstawiania starej zasady, że religia jest
ludowi koniecznie potrzebna. Gentile mniej obłudnie i bardziej konsekwentnie przywrócił nauczanie
religii w szkołach elementarnych (posunięto się jeszcze dalej, niż to leżało w intencjach Gentilego:
rozszerzono nauczanie religii na szkoły średnie) i uzasadnił swoje posunięcie heglowską koncepcją religii
39
Por. listy G. Sorela do B. Crocego ogłoszone w «Critica» z roku 1927 i nast.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 31 –
www.skfm.w.pl
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
jako filozofii dziecięcej fazy ludzkości, co w dzisiejszych czasach stało się czystym sofizmatem i
wysługiwaniem się klerykalizmowi
Warto przypomnieć fragment Etyki na temat religii. Dlaczego nie został on szerzej rozwinięty?
Może było to niemożliwe. Światopoglądu dualistycznego i pojęcia „obiektywności świata zewnętrznego”,
wpojonego ludowi przez religie i filozofie tradycyjne, które stały się „potocznym rozsądkiem”, nie można
wykorzenić i zastąpić czym innym, jak tylko nowym światopoglądem, i to ściśle złączonym z pewnym
programem politycznym oraz taką koncepcją historii, którą lud uznałby za wyraz własnych potrzeb
życiowych. Nie jest do pomyślenia utrzymywanie się przy życiu i rozpowszechnianie filozofii, która nie
byłaby jednocześnie aktualną polityką, ściśle związaną z działalnością dominującą w życiu klas
ludowych, a więc z pracą, i nie byłaby tym samym związana w pewnych granicach z nauką. Taki nowy
światopogląd przybierze może z początku formy zabobonne, prymitywne, przypominające religię
mitologiczną, ale znajdzie w sobie samym i w siłach umysłowych, jakie lud wydobędzie ze swego
wnętrza, elementy konieczne do przezwyciężenia tej pierwotnej fazy. Taki światopogląd wiąże człowieka
z przyrodą za pośrednictwem techniki, podtrzymuje wyższość człowieka, podnosi znaczenie jego pracy
twórczej, a zatem wynosi go na piedestał ducha i historii
W związku ze stosunkami między idealizmem a ludem ciekawie brzmi następujący ustęp artykułu
Missirolego
: „Może się zdarzyć, że wobec logiki profesora filozofii, zwłaszcza jeżeli jest on
zwolennikiem absolutnego idealizmu, potoczny rozsądek uczniów oraz zdrowy rozsądek nauczycieli
innych przedmiotów zmuszone będą przyznać rację raczej teologii niż filozofii. Nie chciałbym w razie
sporu być zmuszony do bronienia stanowiska nowoczesnej filozofii wobec nie wtajemniczonej
publiczności. Ludzkość tkwi jeszcze w arystotelizmie, a potoczny rozsądek trzyma się nadal owego
dualizmu, który cechował realizm greckochrześcijański. Nikt nie wątpi, że «znać» oznacza raczej
«widzieć» aniżeli «czynić», że prawda jest na zewnątrz nas, że istnieje sama w sobie i sama przez się, a
nie jest naszym wytworem, że «przyroda» i «świat»» stanowią nieuchwytną rzeczywistość, a kto odważa
się twierdzić inaczej, naraża się na to, że zostanie uznany za szaleńca. Obrońcy obiektywności poznania,
najbardziej nieugięci obrońcy wiedzy pozytywnej, nauki i metody Galileusza przeciwko gnoseologii
absolutnego idealizmu, znajdują się dzisiaj wśród katolików. To, co Croce nazywa «pseudopojęciami», a
Gentile określa jako myśl abstrakcyjną, to ostatnie twierdze obiektywizmu. Stąd coraz bardziej widoczna
dążność kultury katolickiej do podnoszenia wartości nauki pozytywnej i doświadczenia w
przeciwstawieniu do nowej metafizyki absolutu. Nie jest wykluczone, że myśl katolicka potrafi się
odmłodzić, chroniąc się do tej twierdzy, jaką stanowi nauka eksperymentalna. Od trzydziestu lat jezuici
pracują nad wyeliminowaniem przeciwieństw – w gruncie rzeczy opartych na nieporozumieniach –
między religią a nauką, i nie jest to przypadek, iż G. Sorel w jednym ze swoich artykułów, trudnym dziś
do odnalezienia, napisał, że spośród wszystkich uczonych matematycy są jedynymi, dla których cud nie
ma w sobie nic cudownego”
40
Por. program szkolny Crocego, który upadł w wyniku szachrajstw parlamentarnych rządu Giolittiego z lat 19201921, ale
który w sprawach związanych z religią niewiele się różnił od programu Gentilego, o ile dobrze pamiętam.
41
Por. artykuł M. Missirolego o nauce, ogłoszony w «L’Ordine Nuovo» z komentarzem Palmiro Togliattiego.
42
Por. «L’ltalia Letteraria» z 23 marca 1930 r.; «Calendario»: „Religione e filosofia”.
43
Ten pogląd na stosunki między naukami eksperymentalnymi a katolicyzmem nie jest u Missirolego stały, zresztą jego
hipoteza nie ma zbyt mocnego oparcia w realnych faktach. Obraz kultury zakonników włoskich, jaki Missiroli maluje w
książce Date a Cesare... nie jest olśniewający; kultura ta nie zdaje się zagrażać kulturze świeckiej swym zbyt bujnym
rozwojem. W odpowiedzi na niedawną ankietę ogłoszoną przez «Saggiatore» Missiroli przepowiada Włochom powszechny
rozwój nauk przyrodniczych kosztem myśli spekulatywnej, a równocześnie potężną falę antyklerykalizmu, czyli przewiduje,
że rozwój nauk eksperymentalnych będzie dokonywał się po linii ścierania się z poglądami religijnymi. To, że jezuici od
trzydziestu lat pracują nad pogodzeniem nauki z religią, jak mi się wydaje, nie bardzo odpowiada rzeczywistości,
przynajmniej jeśli chodzi o Włochy. We Włoszech filozofię neoscholastyczną, która wzięła na siebie tę misję, reprezentują
raczej franciszkanie (którzy na Uniwersytecie Sacro Cuore otoczyli się wielu ludźmi świeckimi) niźli jezuici, wśród których
spotyka się raczej uczonych zajmujących się psychologią eksperymentalną, metodą erudycyjną (badania biblijne itd.). Odnosi
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 32 –
www.skfm.w.pl
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
Stanowisko Crocego wobec katolicyzmu zaczęło ustalać się w szczegółach po 1925 roku i zostało
najpełniej wyłożone w jego Storia di Europa nel secolo XIX, która została umieszczona na indeksie.
Kilka lat temu Croce wyrażał zdziwienie, że żadna z jego książek nigdy nie znalazła się na indeksie, ale
czemuż miałaby się tam znaleźć? Kongregacja Indeksu (Święte Officium inkwizycji) prowadzi politykę
przebiegłą i ostrożną. Umieszcza na indeksie mało znaczące książczyny, a unika, jak może, zwracania
powszechnej uwagi na dzieła wybitnych intelektualistów jako na książki przeciwne wierze. Kryje się za
szańcem dogodnej wymówki, że automatycznie należy uważać za umieszczone na indeksie wszystkie
książki, które wykraczają przeciwko zasadom wyszczególnionym w przedmowach do poszczególnych
wydań indeksu. Tak na przykład, jeśli chodzi o D’Annunzia, zdecydowano się umieścić go na indeksie
dopiero wówczas, kiedy rząd postanowił dokonać narodowego wydania jego dzieł, a jeśli chodzi o
Crocego, decyzja dotknęła wyłącznie Storia d’Europa. Była to pierwsza książka Crocego, w której jego
antyreligijne przekonania nabrały znaczenia z punktu widzenia czynnej polityki, a przy tym zyskały sobie
niebywały rozgłos.
Obecne stanowisko Crocego wobec filozofii praktyki (którego najdonioślejszym wyrazem było
przemówienie wygłoszone na posiedzeniu sekcji estetyki Kongresu Oksfordzkiego) jest nie tylko
wyparciem się (wręcz odwróceniem) pozycji, jaką zajmował Croce przed 1900 rokiem (kiedy pisał, że
nazwa „materializm” jest czysto umowna, i polemizował z Plechanowem, przyznając rację Langemu w
tym względzie, że nie mówił o filozofii praktyki w swojej Historii filozofii materialistycznej),
odwróceniem nie uzasadnionym logicznie, ale jest także zaparciem się, równie nie uzasadnionym, swojej
własnej filozofii, a przynajmniej tej jej części, w której Croce okazał się filozofem praktyki, „sam o tym
nie wiedząc”
Niektóre zagadnienia stawiane przez Crocego mają charakter czysto werbalny. Kiedy pisze, że
nadbudowy pojmuje się jako pozory, czyż nie zdaje sobie sprawy, że może to oznaczać po prostu coś
podobnego do jego twierdzenia o „niedefinitywnym charakterze” lub o „historyczności” wszelkiej
filozofii? Kiedy z powodów „politycznych”, praktycznych, po to, by uniezależnić jedną grupę społeczną
od hegemonii innej grupy, mówi się o „złudzeniach”, to czyż można na tej podstawie mieszać w dobrej
wierze język polemiczny z zasadą gnoseologiczną? I jak rozumie Croce ową „niedefinitywność” filozofii?
Z jednej strony rzuca on to twierdzenie gołosłownie, argumentując je tylko samą ogólną zasadą „stawania
się”, z drugiej strony zaś potwierdza zasadę (głoszoną już przez innych), że filozofia nie jest abstrakcją,
lecz rozwiązywaniem zagadnień, które życie nieustannie w swym biegu nasuwa. Filozofia praktyki
natomiast uzasadnia – nie za pomocą ogólnikowych maksym, ale za pomocą konkretnej historii –
historyczność systemów filozoficznych, historyczność, która jest dialektyką, gdyż pociąga za sobą
ścieranie się systemów, walkę między różnymi poglądami na rzeczywistość; dziwne byłoby, gdyby ten,
kto wierzy we własną filozofię, uważał za prawdziwe, a nie za złudne, wierzenia przeciwne (a o to
właśnie chodzi, gdyż inaczej filozofowie praktyki musieliby uznać własne koncepcje za złudne i stać się
sceptykami i agnostykami). Ale najciekawsze jest to, że teoria Crocego o praktycznym pochodzeniu
błędów jest niczym innym, jak filozofią praktyki sprowadzoną do roli doktryny partykularnej. W tym
wypadku croceański „błąd” odpowiada „złudzeniu” według terminologii filozofii praktyki. Tylko że
b ł ą d i z ł u d z e n i e , zgodnie z tą filozofią, nie może oznaczać nic innego, jak tylko „kategorię
historyczną” podlegającą przemianom pod działaniem praktyki, co jest nie tylko potwierdzeniem
się nawet wrażenie, że jezuici (przynajmniej ci z «Civiltà Cattolica») z pewną podejrzliwością spoglądają na studia w
dziedzinie nauk ścisłych, a nawet na sam Uniwersytet Sacro Cuore, jako że jego profesorowie trochę zanadto flirtują z ideami
nowoczesnymi («Civiltà Cattolica» nie omieszka nigdy napiętnować każdego zbyt wyraźnego akcesu do darwinizmu). Zresztą
neoscholastycy z grupy Gemellego niemało też flirtowali z Crocem i Gentilem i przejęli od nich niektóre teorie: książka
monsignore Olgiatiego o Karolu Marksie (z 1920 roku) jest w całości oparta na materiałach krytycznych Crocego, a ojciec
Chiocchetti, który napisał książkę o Crocem, przejął od niego doktrynę o praktycznych źródłach błędu, której zresztą
absolutnie nie dałoby się oddzielić od całości systemu Crocego.
44
Por. rozprawę Gentilego na ten temat zawartą w tomie Saggi critici, seria II, Vallecchi, Florencja.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 33 –
www.skfm.w.pl
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
historyczności systemów filozoficznych, ale również realistycznym wyjaśnieniem wszystkich
subiektywistycznych poglądów na rzeczywistość. Teoria nadbudów nie jest niczym innym, jak tylko
filozoficznym i historycznym przezwyciężeniem idealizmu subiektywistycznego. Obok teorii o
praktycznym pochodzeniu błędów postawić trzeba teorię ideologii politycznych, którym Croce nadaje
znaczenie praktycznych narzędzi działania; ale gdzie przeprowadzić granicę między tym, co należy
rozumieć jako ideologię w znaczeniu croceańskim, a ideologią w rozumieniu filozofii praktyki, czyli
całością nadbudów? Także i w tym wypadku filozofia praktyki posłużyła Crocemu do zbudowania
doktryny partykularnej. Zresztą także i według Crocego zarówno „błąd”, jak i „ideologia jako praktyczne
narzędzie działania” mogą być reprezentowane przez całe systemy filozoficzne, które wszystkie stanowią
błąd, gdyż zrodziły się z potrzeb praktycznych i konieczności społecznych. Jakkolwiek Croce do tej pory
explicite tego nie napisał, nie byłoby dziwne, gdyby wysunął tezę o praktycznym pochodzeniu religii
mitologicznych i tym właśnie tłumaczył z jednej strony ich błędność, z drugiej zaś ich odporność na
krytykę filozofii laickich; pewne uwagi zmierzające w tym kierunku można zresztą znaleźć w jego
pismach. (Już Machiavelli ze swoim pojmowaniem religii jako narzędzia władzy mógłby był wysunąć
tezę o praktycznym pochodzeniu religii).
Twierdzenie Crocego, jakoby filozofia praktyki „odcinała” bazę od nadbudowy, przywracając w
ten sposób dualizm teologiczny i czyniąc z bazy „boga ukrytego”, nie jest słuszne ani nie świadczy o zbyt
oryginalnej inwencji. Oskarżenie o dualizm teologiczny i o rozrywanie procesu rzeczywistości jest puste i
powierzchowne. Dziwne doprawdy, że takie oskarżenie mogło wyjść od Crocego, który wprowadził
pojęcie dialektyki rozróżnień i z tej to racji oskarżany jest ustawicznie przez gentilistów właśnie o
rozrywanie procesu rzeczywistości. Ale niezależnie od tego nie jest prawdą, że filozofia praktyki „odcina”
bazę od nadbudowy, gdyż właśnie ona traktuje rozwój ich obu jako wewnętrznie ściśle ze sobą związany,
współzależny i wzajem na siebie oddziałujący. Poza tym baza nawet w przenośni nie da się porównać z
jakimś „ukrytym bogiem”: pojmuje się ją w sposób ultrarealistyczny do tego stopnia, że można ją badać
za pomocą nauk przyrodniczych i ścisłych, i właśnie dzięki tej jej obiektywnie sprawdzalnej
„konsystencji” koncepcja historii uważana jest za „naukową”. Czy może bazę pojmuje się jako coś
nieruchomego i bezwzględnego? Nie, przeciwnie, pojmuje się ją jako rzeczywistość w ruchu, a zawarte w
Tezach o Feuerbachu twierdzenie o wychowawcy, który musi być wychowany, zakłada konieczny
stosunek czynnego oddziaływania człowieka na bazę i jedność procesu rzeczywistości. Pojęcie „bloku
historycznego”, stworzone przez Sorela, podkreśla właśnie tę jedność, którą głosi filozofia praktyki.
Znamienne jest, jak bardzo ostrożny i powściągliwy był Croce w swoich pierwszych rozprawach
zebranych w Materialismo storico ed economia marxistica, jaką powściągliwością odznaczają się jego
dawniejsze krytyki i interpretacje (ciekawe byłoby zestawić razem wszystkie te ostrożne wystąpienia),
jaką natomiast jaskrawo odmienną metodę stosuje w swoich pismach z ostatnich czasów. Skądinąd,
gdyby te ostatnie wystąpienia były słuszne, okazałoby się, że poprzednio Croce tracił tylko czas, że był
zdumiewająco naiwny i powierzchowny. Tylko że wówczas Croce starał się przynajmniej uzasadnić
logicznie swoje ostrożne twierdzenia, podczas gdy dzisiaj stał się bardzo pewny siebie i nie uważa za
konieczne podawać jakichkolwiek uzasadnień. Nietrudno wskazać, gdzie tkwi praktyczne źródło jego
błędu. Przed 1900 rokiem poczytywał on sobie mianowicie za zaszczyt, że również i w dziedzinie polityki
uchodzi za zwolennika filozofii praktyki, ówczesna sytuacja historyczna sprawiała bowiem, że ruch ten
był sojusznikiem liberalizmu, podczas gdy dzisiaj wiele się zmieniło i niektóre żarciki mogłyby się
okazać niebezpieczne.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 34 –
www.skfm.w.pl
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
Z w i ą z k i p o m i ę d z y f i l o z o f i ą , r e l i g i ą i i d e o l o g i ą
( w u j ę c i u C r o c e g o )
Jeżeli przez religię mamy rozumieć pewien światopogląd (pewną filozofię) wraz z odpowiadającą
mu normą postępowania, jaka tedy zachodzi różnica między religią a ideologią (czyli narzędziem
działania) oraz, w ostatecznym wyniku, między ideologią a filozofią? Czy istnieje, czy może istnieć
filozofia bez odpowiadającej jej woli moralnej? Czy dwa aspekty religijności – filozofię i normę
postępowania – można było kiedykolwiek traktować jako elementy niezależne od siebie? A jeśli filozofia
i moralność stanowią zawsze jedność, czemuż filozofia miałaby logicznie poprzedzać praktykę, a nie na
odwrót? Czy nie jest absurdem takie stawianie sprawy i czy nie należy przyjąć, że „historyczność”
filozofii to nic innego, jak tylko jej „praktyczność”? Croce ledwie powierzchownie dotknął tego problemu
w Conversazioni critiche (t. I, str. 298300), gdzie analizując niektóre tezy o Feuerbachu, dochodzi do
wniosku, że „na temat poprzednio istniejącej filozofii” zabierają tu głos „już nie inni filozofowie, jak
można by oczekiwać, ale rewolucjoniścipraktycy”, że Marks „odwracał nie tyle filozofię Hegla, ile
filozofię w ogóle, wszelkie rodzaje filozofii, a filozofowanie usuwał na rzecz działalności praktycznej”.
Tymczasem czyż nie chodzi tam o żądanie zastąpienia filozofii „scholastycznej” – czysto teoretycznej i
kontemplacyjnej – filozofią, która wytwarza odpowiednią moralność, wolę urzeczywistniającą i w
ostatecznym wyniku w niej się wyraża? Teza XI głosi: „Filozofowie rozmaicie tylko interpretowali świat;
idzie jednak o to, aby go zmienić”. Tej tezy nie można interpretować jako odrzucenia wszelkiego rodzaju
filozofii, lecz tylko jako podkreślenie, że się ma dość bezmyślnej paplaniny, oraz jako dobitne
stwierdzenie jedności między teorią i praktyką. A więc takie ujęcie ze strony Crocego nie wytrzymuje
krytyki. Nawet gdyby się przyjęło absurdalną hipotezę, że Marks dążył do „usunięcia” filozofii w ogóle
na rzecz działalności praktycznej, trzeba byłoby jeszcze obalić dodatkowy argument, że negować filozofię
można jedynie przez filozofowanie, czyli przez afirmację tego, co się chciało negować. Sam Croce zresztą
w jednym z przypisów do Materialismo storico ed economia marxistica uznaje (a raczej uznawał wtedy)
za uzasadniony postulat skonstruowania filozofii praktyki wysunięty przez Antonia Labriolę.
Taka interpretacja Tez o Feuerbachu, jako postulowania jedności między teorią a praktyką, a więc
jako utożsamiania filozofii z tym, co Croce nazywa religią (światopogląd wraz z odpowiednią normą
postępowania), jest zresztą niczym innym, jak tylko twierdzeniem o historycznym charakterze filozofii
wyrażonym w terminach absolutnej immanencji, „ziemskości absolutnej”. Taką interpretację można
jeszcze poprzeć sławną tezą, że niemiecki ruch robotniczy jest spadkobiercą klasycznej filozofii
niemieckiej. Teza ta bynajmniej nie oznacza, że, jak pisze Croce, spadkobierca miałby „nie prowadzić
dalej dzieła poprzednika, a miałby podjąć inne dzieło o d m i e n n e j i p r z e c i w n e j n a t u r y ”,
ale stwierdza właśnie, że „spadkobierca” kontynuuje dzieło poprzednika, czyni to jednak praktycznie,
gdyż od czystej kontemplacji przeszedł do aktywnej, przekształcającej świat woli, a w tej jego
praktycznej działalności zawiera się także „poznanie”, które tylko w działalności praktycznej nabiera cech
„rzeczywistego poznania” i nie jest „scholastycyzmem”. Wynika stąd również, iż filozofię praktyki
cechuje przede wszystkim to, że jest ona światopoglądem mas, kulturą mas, i to „mas jednolicie
działających”, czyli że dysponuje normami postępowania nie tylko pomyślanymi jako uniwersalne, ale
„uogólnionymi” w dziedzinie rzeczywistości społecznej. Działalności filozofa „indywidualnego” nie
można przeto pojmować inaczej niż jako funkcję takiej jedności społecznej, czyli jako politykę, jako
funkcję politycznego kierowania.
Również i z tego punktu widzenia widać, jak dobrze umiał Croce wykorzystać swoje studia nad
filozofią praktyki. Czym jest w istocie teza Crocego o identyczności filozofii i historii, jeżeli nie
sposobem – swoistym, croceańskim sposobem – przedstawienia problemu, który został postawiony w
Tezach o Feuerbachu i potwierdzony przez Engelsa w jego broszurze o Feuerbachu? Dla Engelsa
„historia” jest praktyką (doświadczeniem, przemysłem), dla Crocego „historia” jest wciąż jeszcze
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 35 –
www.skfm.w.pl
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
pojęciem spekulatywnym; Croce przebył tę samą drogę w odwrotnym kierunku. Od filozofii
spekulatywnej doszło się do filozofii „konkretnej i historycznej”, do filozofii praktyki; Croce przełożył z
powrotem na język spekulatywny zdobycze filozofii praktyki i w tym powtórnym przekładzie mieści się
najlepsza część jego myśli.
Całkowicie jasno i precyzyjnie zarysowuje się znaczenie, jakie filozofia praktyki nadała
heglowskiej tezie, że filozofia zmienia się w historię filozofii, czyli tezie o historycznym charakterze
filozofii. Prowadzi to do konsekwencji, że trzeba negować „filozofię absolutną”, czyli filozofię
abstrakcyjną i spekulatywną, filozofię, która wywodzi się z poprzedniej filozofii i dziedziczy po niej tak
zwane najważniejsze zagadnienia, albo sam tylko „problem filozoficzny”, który przeto staje się
problemem historycznym, mianowicie problemem powstawania i rozwoju określonych problemów
filozofii. Na pierwsze miejsce wysuwa się praktyka, realna historia przemian w stosunkach społecznych, z
nich bowiem (a więc w ostatecznym wyniku z życia gospodarczego) wypływają problemy, które stawia
sobie i opracowuje filozof.
Co się tyczy najszerszego pojęcia historyczności filozofii – a mianowicie, że filozofia jest
„historyczna” w tej mierze, w jakiej się rozpowszechnia i staje światopoglądem pewnej masy społecznej
(wraz z odpowiadającą temu światopoglądowi etyką) – to rozumie się, że filozofia praktyki, ku
„zdumieniu” i „zgorszeniu” Crocego, bada u filozofów to właśnie (!), co nie jest filozoficzne, czyli
dążenia praktyczne i skutki społeczne i klasowe, jakie owi filozofowie wywołują. I tak w materializmie
XVIII w. filozofowie praktyki dostrzegali ówczesne życie francuskie, nastawione na bezpośrednią
teraźniejszość, na wygodę i utylitaryzm; w Heglu widzieli państwo pruskie; w Feuerbachu – nowe ideały
życia, do których społeczeństwo niemieckie jeszcze wówczas nie dorosło; w Stirnerze – duszę
sklepikarzy, w Schopenhauerze – duszę drobnomieszczaństwa i tak dalej.
Czyż nie było to właśnie nadaniem charakteru historycznego odnośnym filozofom, czyż nie na
tym polega doszukiwanie się związku historycznego między filozofami a rzeczywistością historyczną,
która ich wydała? Można na to odpowiedzieć i odpowiada się istotnie: czy filozofia nie jest jednakże
właśnie tym, co pozostaje po analizie, w wyniku której oddziela się to, co „społeczne” w dziele filozofa?
Trzeba to pytanie postawić i uzasadnić je. Po wyodrębnieniu tego, co jest społeczne czy „historyczne” w
danym systemie filozoficznym, to znaczy tego, co odpowiada wymaganiom życia praktycznego,
wymaganiom bynajmniej nie arbitralnym i wyimaginowanym (a z pewnością nie zawsze łatwo jest takie
wyodrębnienie przeprowadzić, zwłaszcza na świeżo, bez dostatecznej perspektywy) – należy dokładnie
ocenić ową pozostałość, która zresztą nie byłaby nigdy zbyt obfita, choćby zrazu mogło się tak zdawać,
gdyby przyjąć za punkt wyjścia założenie Crocego, że jest to „błahostka i skandal”. Jest rzeczą oczywistą,
że poszczególny filozof może pojmować wymagania historyczne jedynie w sposób indywidualny i
osobisty, i że osobowość danego filozofa musi wyciskać głębokie piętno na konkretnej formie wyrazu
jego filozofii. To, że te cechy indywidualne mają swoje znaczenie, jest również rzeczą oczywistą. Ale co
mianowicie składa się na to znaczenie? Nie będzie to znaczenie czysto instrumentalne i funkcjonalne, bo
jeśli prawdą jest, że filozofia nie rozwija się z innej filozofii, ale jest ustawicznym rozwiązywaniem
problemów, jakie nasuwa rozwój historyczny – to prawdą jest też, że żaden filozof nie może ignorować
filozofów, którzy go poprzedzali, że, przeciwnie, postępuje zazwyczaj tak, jakby jego filozofia była
polemiką z owymi filozofami albo kontynuacją i rozwinięciem poprzednich filozofii, konkretnych dzieł
filozofów wcześniejszych. Czasem nawet dogodnie jest przedstawić własne odkrycie jakiejś prawdy jako
rozwinięcie tezy innego filozofa, wzmocnić je przez włączenie się w proces rozwojowy tej specjalnej
gałęzi nauki, nad którą się współpracuje.
W każdym razie wydaje się, że taki był właśnie związek teoretyczny filozofii praktyki z
heglizmem. Filozofia praktyki, będąc kontynuatorką heglizmu, „odwraca” go jednak bez zamiaru, jaki
przypisuje jej Croce, „usunięcia” wszelkiego rodzaju filozofii. Jeżeli filozofia jest historią filozofii, jeżeli
filozofia jest „historią”, jeżeli filozofia rozwija się w wyniku ogólnego rozwoju historycznego (czyli w
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 36 –
www.skfm.w.pl
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
wyniku rozwoju stosunków społecznych, w jakich ludzie żyją), a nie dlatego, że po jednym wielkim
filozofie przychodzi inny wielki filozof i tak dalej – jasne jest, że gdy pracuje się praktycznie nad
tworzeniem historii, to implicite tworzy się też filozofię, która explicite ujawni się wówczas, gdy ją
filozofowie opracują systematycznie. Stawia się wówczas problemy poznawcze, które oprócz
„praktycznej” formy rozwiązania znajdą także, w wyniku pracy specjalistów, prędzej czy później swoją
formę teoretyczną, chociaż w pierwszej fazie wyrażają się w naiwnej formie „zdrowego rozsądku” ludu,
czyli praktycznych czynników decydujących o przekształceniach dziejowych. O tym, że zwolennicy
Crocego nie rozumieją takiego sposobu stawiania kwestii, świadczy ich zdumienie
wydarzeń: „...powstaje paradoksalne zjawisko, że ideologia ciasno i jałowo materialistyczna w praktyce
daje pole namiętnemu dążeniu do ideału, do odnowy
, którym to dążeniom niepodobna odmówić pewnej
(!) szczerości”. Świadczy o tym także ich abstrakcyjne tłumaczenie tych faktów: „Wszystko to jest po
większej części prawdziwe (!), a nawet opatrznościowe, bo wskazuje, że ludzkość posiada ogromne
zasoby duchowe, które wchodzą w grę w tej samej chwili, kiedy jakiś sąd powierzchowny prowadziłby
do tego, żeby zaprzeczyć ich istnieniu”. Świadczą o tym wreszcie gierki dialektyki formalnej, w rodzaju:
„Religia materializmu, już przez to, że jest religią, nie jest już materią (!?); interesy ekonomiczne, kiedy
zostaną podniesione do godności etyki, nie są już po prostu tylko ekonomią”. Czy te przedziwne,
wykrętne wywody De Ruggiera są po prostu bzdurą, czy też należy je powiązać z opinią Crocego, że
każda filozofia jako taka to nic innego jak idealizm? Ale skoro stawia się taką tezę, po co toczyć tyle
bojów na słowa? Czyżby tylko z powodu kwestii terminologicznych?
D o k t r y n a i d e o l o g i i p o l i t y c z n y c h
Jedną z najciekawszych kwestii, jakie należy zbadać i pogłębić u Crocego, jest jego doktryna
ideologii politycznych. Nie wystarczy przeczytać Elementi di politica wraz z dodatkiem, ale trzeba
jeszcze sięgnąć do recenzji drukowanych w «Critica»
Croce, który w Materialismo storico ed economia marxistica twierdził, że filozofia praktyki to
tylko sposób wyrażania się i że słusznie uczynił Lange, nie wspominając o niej w swojej Historii filozofii
materialistycznej
, nagle radykalnie zmienił zapatrywania i osią swego nowego rewizjonizmu uczynił
właśnie definicję skonstruowaną przez profesora Stammlera w oparciu o sformułowania Langego, którą
Croce referuje w Materialismo storico, jak następuje: „Podobnie jak materializm filozoficzny nie polega
45
Por. recenzję De Ruggiera o książce Artura Feilera, zamieszczoną w «Critica» z 20 marca 1932 r.
46
Masaryk w swoich pamiętnikach (La résurrection d’un état. Souvenirs et réflexions, 19141918, Paryż, Plon) uznaje
pozytywny udział materializmu historycznego, dzięki pracy grupy, która go wciela, w kształtowaniu nowej postawy wobec
życia, aktywnej, przedsiębiorczej i pełnej inicjatywy, a więc w dziedzinie, w stosunku do której poprzednio uzasadniał
teoretycznie konieczność reformy religijnej.
47
Do wzmianki De Ruggiera warto dorzucić jeszcze parę innych uwag krytycznych: 1. Że owi filozofowie spekulatywni,
ilekroć nie umieją jakiegoś faktu wytłumaczyć, uciekają się do zwykłego wybiegu z opatrznością, która rzeczywiście wszystko
tłumaczy. 2. Że powierzchowne są tu jedynie informacje „filologiczne” De Ruggiera, który wstydziłby się nieznajomości
jakiegoś najdrobniejszego szczegółu z historii filozofii, ale nie trudził się zbytnio, aby dokładniej dowiedzieć się czegoś o
gigantycznych wydarzeniach, o których zaledwie pobieżnie napomknął w swojej recenzji. Stanowisko, omawiane przez De
Ruggiera, według którego ideologia „ciasno itd.”, w praktyce daje jednak pole namiętnemu dążeniu itd., nie jest bynajmniej w
historii czymś nowym. Dość wspomnieć o kalwińskiej teorii predestynacji i łaski, która spowodowała ogromną ekspansję
ducha inicjatywy. Jest to – w dziedzinie religii – ten sam fakt, o którym mówi De Ruggiero, a którego nie potrafi zrozumieć,
być może z racji swojej umysłowości z gruntu jeszcze katolickiej i antydialektycznej. Podobnie katolik Jemolo w swojej
Storia del giansenismo in Italia nie jest w stanie zrozumieć tego aktywistycznego odwrócenia teorii łaski, nie zna wcale
odnośnej literatury i zastanawia się, skąd Anzilotti wytrzasnął taką bzdurę.
48
Między innymi do recenzji broszury Malagodiego Le ideologie politiche, której jeden rozdział poświęcony został Crocemu.
Te pisma ulotne zostaną, być może, zebrane w III i IV tomie Conversazioni critiche.
49
Na temat stosunku Langego do filozofii praktyki, stosunku bardzo chwiejnego i niejasnego, zob. artykuł R. D’Ambrosia,
„La dialettica nella natura”, w «Nuova Rivista Storica», rocznik z 1932 r., str. 223252.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 37 –
www.skfm.w.pl
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
na twierdzeniu, że zjawiska cielesne oddziałują na duchowe, lecz na tym, że czyni on z tych ostatnich
jedynie nierealne pozory tamtych, tak też i «filozofia praktyki» zasadza się zapewne na twierdzeniu, że
zjawiska ekonomiczne są rzeczywistością prawdziwą, prawo zaś – złudnym pozorem”. Obecnie również
dla Crocego nadbudowy są tylko pozorami i złudzeniami, ale czy taka zmiana poglądów jest uzasadniona
i zgodna z jego działalnością filozoficzną?
Croceańska doktryna ideologii politycznych wywodzi się w sposób całkiem oczywisty z filozofii
praktyki: ideologie są konstrukcjami praktycznymi, narzędziami kierownictwa politycznego, a zatem rzec
by można, że ideologie są dla rządzonych zwykłą złudą, oszustwem, którego są oni ofiarą, podczas gdy
dla rządzących są oszustwem świadomym i zamierzonym. Z punktu widzenia filozofii praktyki ideologie
nie są bynajmniej czymś dowolnym, są realnymi faktami historycznymi, które należy zwalczać i
demaskować jako narzędzia panowania, nie w imię moralności, ale w imię walki politycznej: aby
intelektualnie uniezależnić rządzonych od rządzących, zniszczyć jedną hegemonię i stworzyć inną, co jest
momentem niezbędnym dla obalenia praktyki. Wydaje się, że do wulgarnej interpretacji materialistycznej
zbliża się raczej Croce niż filozofia praktyki.
Dla filozofii praktyki nadbudowy są rzeczywistością (albo się nią stają, jeśli tylko nie są po prostu
indywidualnymi elukubracjami) obiektywną i operatywną; filozofia ta stwierdza wyraźnie, że ludzie
zdobywają świadomość swojej pozycji społecznej i swoich celów właśnie na gruncie ideologii, co chyba
w niemałym stopniu podkreśla realność nadbudów: sama filozofia praktyki jest przecież także
nadbudową, jest terenem, na którym określone grupy społeczne zdobywają świadomość własnego bytu
społecznego, własnej siły, własnych zadań, własnej przyszłości. W tym sensie słuszne jest twierdzenie
Crocego (Materialismo storico, wyd. IV, str. 118), że filozofia praktyki „to historia dokonana i będąca w
trakcie tworzenia”.
Istnieje jednak zasadnicza różnica między filozofią praktyki a innymi filozofiami: inne ideologie
są tworami nieorganicznymi, bo są wewnętrznie sprzeczne, bo nastawione są na godzenie
przeciwstawnych i sprzecznych interesów. Ich „historyczność” będzie krótkotrwała, gdyż po każdym
wydarzeniu, którego były narzędziem, sprzeczność powstaje na nowo. Filozofia praktyki natomiast nie
dąży do pokojowego rozwiązywania przeciwieństw istniejących w historii i w społeczeństwie, co więcej
– jest tych przeciwieństw teorią; nie jest narzędziem władzy grup panujących, potrzebnym do uzyskania
przyzwolenia klas podległych i do sprawowania nad nimi hegemonii; jest wyrazem dążeń tych właśnie
klas podległych, które same chcą się zaprawiać w sztuce rządzenia i zainteresowane są w poznaniu całej
prawdy, nawet niemiłej, i w unikaniu (niemożliwego zresztą) oszukiwania klas wyższych, a tym bardziej
samych siebie. W filozofii praktyki krytyka ideologii obejmuje całość nadbudów i wskazuje na to, jak
szybko chylą się one ku upadkowi, o ile usiłują ukrywać rzeczywistość (to jest walkę i sprzeczności), i to
wówczas nawet, gdy są „formalnie” dialektyczne (jak filozofia Crocego), czyli gdy rozwijają dialektykę
spekulatywną i pojęciową, a nie dostrzegają dialektyki w samym przebiegu dziejów.
Wymownym aspektem postawy Crocego jest to, co pisze on w 1917 roku w przedmowie do
Materialismo storico – że mianowicie twórcom filozofii praktyki „winniśmy wdzięczność za to, iż
uczynili nas niewrażliwymi na powaby bogini sprawiedliwości, bogini ludzkości”. A czemuż nie bogini
wolności? Przecie wolność została przez Crocego uczyniona bożyszczem, a on sam stał się najwyższym
kapłanem religii wolności.
Zauważyć trzeba, że znaczenie pojęcia ideologii u Crocego i w filozofii praktyki nie jest takie
samo. U Crocego znaczenie to jest bardziej zawężone, a zarazem trochę nieokreślone, jakkolwiek w
świetle jego pojęcia „historyzmu” również i filozofia nabiera cech ideologii. Można powiedzieć, że dla
Crocego istnieją trzy stopnie wolności: liberalizm ekonomiczny i liberalizm polityczny, nie będące ani
nauką ekonomiczną, ani nauką polityczną (chociaż w sprawie liberalizmu politycznego Croce nie
wypowiada się zupełnie jasno), ale będące właśnie bezpośrednimi „ideologiami politycznymi”; dalej
religia wolności; idealizm. Religia wolności, która jako światopogląd musi wiązać się z odpowiadającą jej
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 38 –
www.skfm.w.pl
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
etyką, powinna być raczej ideologią niż nauką. Czystą nauką byłby tylko idealizm, gdyż Croce twierdzi,
że wszyscy filozofowie, czy chcą tego, czy nie chcą, nie mogą nie być idealistami.
Pojęcie konkretnej (historycznej) wartości nadbudów w filozofii praktyki należy pogłębić,
zbliżając je do sorelowskiego pojęcia „bloku historycznego”. Jeżeli ludzie na gruncie nadbudów
zdobywają świadomość swojej sytuacji społecznej i swoich celów, oznacza to, że między bazą a
nadbudową istnieje konieczny i żywy związek. Należałoby zbadać, przeciwko jakim prądom
historiograficznym reagowała filozofia praktyki w momencie swego powstania i jakie przekonania były w
tym czasie najbardziej rozpowszechnione, również w dziedzinie innych nauk; już same porównania i
metafory, jakimi posługują się często twórcy filozofii praktyki, stanowią w tym względzie cenną
wskazówkę: na przykład twierdzenie, że ekonomia jest dla społeczeństwa tym samym, czym jest
anatomia w naukach biologicznych.
Przypomnieć trzeba walkę, jaką stoczono na terenie nauk przyrodniczych o wyrugowanie z nich
zasad klasyfikacji opartych na elementach zewnętrznych i przypadkowych. Gdyby dzisiaj ktoś chciał
klasyfikować zwierzęta według koloru skóry, futra czy upierzenia, wszyscy podnieśliby protest. O ciele
ludzkim z pewnością nie można powiedzieć, że powłoka cielesna (a także historycznie najczęstszy typ
urody fizycznej) jest czystym złudzeniem, a tylko kościec i anatomia są realne – chociaż przez długi czas
utrzymywano coś w tym rodzaju. Podkreślając ważność anatomii i funkcje kośćca, nikt nie próbował
twierdzić, że człowiekowi (a w szczególności kobiecie) może być owa cielesna powłoka obojętna.
Rozwijając metaforę dalej, można powiedzieć, że chociaż nie kościec (w ścisłym tego słowa znaczeniu)
sprawia, że zakochujemy się w danej kobiecie, to jednak właśnie kościec przydaje wdzięku jej ruchom
itd.
Inny element, zawarty w przedmowie do Przyczynku, wiąże się zapewne z reformą prawodawstwa
proceduralnego i karnego. Powiedziano tam, że podobnie jak człowieka nie można sądzić na podstawie
tego, co on sam o sobie myśli, tak też i społeczeństwa nie można sądzić na podstawie jego świadomości.
Sądzę, że to twierdzenie wiąże się z reformą polegającą na tym, że w sądzie karnym zeznania świadków i
dowody rzeczowe zastąpiły w końcu zeznania oskarżonego i stosowane w związku z tym tortury.
Mówiąc o tak zwanych prawach naturalnych i pojęciu natury (prawo naturalne, stan naturalny
itd.), „które pojawiło się w filozofii wieku siedemnastego i stało się pojęciem dominującym w wieku
osiemnastym”, Croce (na str. 93 Materialismo storico) zauważa, że „tego rodzaju koncepcja ubocznie
tylko została skrytykowana przez Marksa, który analizując pojęcie n a t u r y , wykazuje, że było ono
ideologicznym dopełnieniem historycznego rozwoju burżuazji i potężną bronią w walce przeciwko
przywilejom i uciskowi, z chwilą gdy zapragnęła je obalić”. Fragment ten potrzebny był Crocemu do
następującego dalszego twierdzenia: „Pojęcie to mogło powstać jako narzędzie służące praktycznemu,
doraźnemu celowi i niemniej mogło być ze swej istoty prawdziwe. «Prawa naturalne» równają się w tym
wypadku «prawom rozumu»; racjonalność i doskonałość tych praw trzeba tu zakwestionować. Właśnie
dlatego, że pojęcie to jest pochodzenia metafizycznego, można je całkowicie odrzucić, ale nie można
zbijać poszczególnych jego elementów. Wygasa ono wraz z całą metafizyką, której jest częścią składową;
wydaje się nawet, że zupełnie już wygasło. Niechaj «wielka dobroć» «praw naturalnych» spoczywa w
spokoju”.
Fragment ten nie jest zbyt jasny ani przekonywający. Warto się zastanowić nad faktem, że w
zasadzie (to znaczy po wielekroć) jakieś pojęcie może powstać jako narzędzie służące praktycznemu,
doraźnemu celowi i być mimo to ze swej istoty prawdziwe. Ale nie sądzę, żeby znalazło się wielu takich,
którzy zechcieliby utrzymywać, iż przy zmianie bazy wszystkie odpowiednie elementy nadbudowy
muszą koniecznie upaść. Zdarza się, że w ideologii stworzonej dla kierowania masami ludowymi, która
zatem musi się liczyć z niektórymi interesami tych mas, wiele elementów okazuje się trwałymi; choćby
na przykład owo prawo natury, które w poglądach klas wykształconych wygasło już dawno, zachowało
się w religii katolickiej i żyje wśród ludu silniej, niż się to na ogół wydaje. Z drugiej strony krytyka
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 39 –
www.skfm.w.pl
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
twórcy filozofii praktyki podkreślała historyczność tego pojęcia, jego przestarzałość; jego wewnętrzna
wartość ograniczona tu była do takiej właśnie historyczności, ale bynajmniej nie negowana.
N o t a I . Objawy współczesnego rozkładu parlamentaryzmu mogą dostarczyć licznych przykładów tyczących się
roli i konkretnej wartości różnych ideologii. Jest rzeczą bardzo ciekawą, jak Croce przedstawia ów rozkład, aby ukryć
reakcyjne tendencje pewnych grup społecznych. Wiele uwag i notatek na ten temat rozrzuconych jest w poszczególnych
zeszytach (np. w sprawie kryzysu zasad władzy itd.).
N o t a I I . O pojęciu „wolności”. Wykazać, że wszystkie prądy filozoficzne i praktyczne, jeśli pominąć
„katolików”, rozwijają się na gruncie filozofii wolności i urzeczywistniania wolności. Wykazanie tego jest konieczne, gdyż
prawdą jest, iż wytworzyła się pewnego rodzaju umysłowość sportowa, która z wolności zrobiła piłkę futbolową. Byle kiep
wyobraża siebie w roli dyktatora i rzemiosło dyktatora wydaje mu się nader łatwe: wydawanie władczych rozkazów,
podpisywanie papierów itd.; przywidziało się takiemu, że „z łaski bożej” wszyscy będą mu posłuszni, a rozkazy wydawane
ustnie czy pisemnie zmienią się w czyn; słowo stanie się ciałem. A jeśli to wszystko nie nastąpi, to znaczy, że trzeba jeszcze
trochę zaczekać, aż „łaska” (lub tak zwane „warunki obiektywne”) to umożliwi.
K r o k w s t e c z w s t o s u n k u d o H e g l a
A teraz w sprawie doniosłości makiawelizmu i antymakiawelizmu dla rozwoju wiedzy politycznej
we Włoszech, a także znaczenia, jakie dla jej rozwoju miało ostatnio wystąpienie Crocego na temat
autonomii sfery zjawisk politycznoekonomicznych oraz jego rozprawy na temat Machiavellego. Czy
można twierdzić, że Croce nie byłby osiągnął tych wyników bez dorobku kulturalnego filozofii praktyki?
Trzeba przypomnieć w związku z tym, że Croce napisał, iż nie pojmuje, jak mógł ktoś kiedykolwiek
rozwijać pogląd, że twórca filozofii praktyki dokonał dla pewnej współczesnej grupy społecznej tego
samego dzieła, którego w swoim czasie dokonał Machiavelli. W tym porównaniu Crocego uwydatnia się
cała fałszywość jego obecnego stanowiska; twórca filozofii praktyki nie tylko miał zainteresowania
znacznie szersze aniżeli Machiavelli i sam Botero razem wzięci
, ale zawiera się też u niego in nuce
aspekt etycznopolityczny polityki, to znaczy teoria hegemonii i przyzwolenia – obok aspektu siły i
ekonomii.
Zagadnienie przedstawia się, jak następuje: zważywszy croceańską zasadę dialektyki rozróżnień
(którą traktować trzeba krytycznie jako czysto werbalne zadośćuczynienie realnemu wymaganiu
metodologicznemu w tej mierze, w jakiej prawdą jest, że nie istnieją same tylko przeciwieństwa, ale także
rozróżnienia), jakiż związek, prócz związku „implikacji ducha w jedności”, istnieć może pomiędzy sferą
zjawisk ekonomicznopolitycznych a innymi sferami działalności historycznej? Czy możliwe jest
rozwiązanie spekulatywne tych problemów, czy też tylko rozwiązanie historyczne, jakie daje pojęcie
„bloku historycznego”, wysunięte przez Sorela? Trzeba też powiedzieć, że jakkolwiek obsesja polityczno
ekonomiczna (praktyczna, dydaktyczna) unicestwia sztukę, moralność, filozofię – to jednak dziedziny te
są także „polityką”. A więc pasja ekonomicznopolityczna jest destrukcyjna, jeśli pochodzi z zewnątrz,
jeśli jest narzucona siłą, według z góry ustalonego planu (zresztą to właśnie może być koniecznością
polityczną: bywają okresy, kiedy sztuka, filozofia itd. zapadają w sen, podczas gdy działalność
praktyczna jest wciąż bujna) – ale może także stać się elementem zawartym implicite w sztuce itd., kiedy
proces przebiega normalnie, nie gwałtownie, i kiedy między bazą i nadbudową istnieje stosunek
jednorodności, a państwo przezwyciężyło już swoją fazę gospodarki korporacyjnej. Nawet sam Croce (w
książce Etica e politica) wspomina o tych rozmaitych fazach – gwałtu, nędzy, zażartej walki, która nie
może być przedmiotem historii etycznopolitycznej (w ścisłym znaczeniu tego słowa), oraz o fazie
ekspansji kulturalnej, która dopiero byłaby „prawdziwą” historią.
50
Zdaniem Crocego Botero jest uzupełnieniem Machiavellego w rozwoju nauk politycznych, nie jest to jednak sąd zupełnie
ścisły, jeżeli z twórczości Machiavellego brać pod uwagę nie tylko Księcia, ale także Discorsi.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 40 –
www.skfm.w.pl
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
W swoich dwóch ostatnio wydanych książkach – Storia d’Italia oraz Storia d’Europa – Croce
pominął całkowicie momenty gwałtu, walki, nędzy. Historia rozpoczyna się w jednej z tych książek od
roku 1870, w drugiej od roku 1815. Zgodnie z tymi schematycznymi kryteriami można powiedzieć, że
sam Croce implicite przyznaje pierwszeństwo faktom ekonomicznym, czyli bazie, jako punktowi wyjścia
i impulsowi dialektycznemu w stosunku do nadbudów, czyli do „oddzielnych momentów duchowych”.
Punktem filozofii Crocego, na który należałoby położyć nacisk, jest, wydaje się, tak zwana
„dialektyka rozróżnień”. Istnieje realna potrzeba odróżniania „przeciwieństw” od „rozróżnień”, ale
zachodzi tu także sprzeczność terminologiczna, gdyż dialektyka dotyczy wyłącznie przeciwieństw.
Należy zbadać obiekcje niewerbalistyczne – wysuwane przez wyznawców Gentilego pod adresem tej
teorii Crocego – i sięgnąć aż do Hegla. Trzeba się zastanowić, czy droga od Hegla do Crocego i Gentilego
nie była krokiem wstecz, reformą „reakcyjną”? Czy obaj oni nie nadali filozofii Hegla bardziej
abstrakcyjnego charakteru niż ten, jaki cechował ją w rzeczywistości? Czy nie odrzucili z jego filozofii
części najbardziej realistycznej, najbardziej historycznej? I czy nie jest to właśnie ta część, której reformę
i przezwyciężenie stanowi w pewnej mierze jedynie filozofia praktyki? I czy to nie filozofia praktyki jako
całość spowodowała właśnie u Crocego i Gentilego to odchylenie, jakkolwiek posłużyli się oni tą
filozofią do budowy swych własnych doktryn (to znaczy motywy implicite polityczne)? Między Crocem i
Gentilem a Heglem ukształtowało się ogniwo pośrednie: Vico – Spaventa – (Gioberti). Ale czy nie
oznacza to kroku wstecz w stosunku do Hegla? Hegel jest nie do pomyślenia bez Rewolucji Francuskiej,
bez Napoleona i jego wojen, czyli bez bezpośrednich i żywotnych doświadczeń okresu nabrzmiałego
walkami i nędzą, okresu, w którym świat zewnętrzny miażdżył jednostkę, przytłaczał ją do ziemi i
rozpłaszczał, okresu, w którym wszystkie minione filozofie znalazły się w sytuacji beznadziejnie
krytycznej w świetle ówczesnej rzeczywistości. Cóż podobnego mogli dać Vico i Spaventa?
ruchu historycznym o wielkiej doniosłości uczestniczył Vico? Chociaż jego genialność polega na tym
właśnie, że umiał ogarnąć umysłem szeroki świat, mimo że wypadło mu żyć w martwym zakątku historii;
a wspomagała go unitarna i kosmopolityczna koncepcja katolicyzmu... Na tym polega zasadnicza różnica
między Vico a Heglem, między bogiem i opatrznością a Napoleonem – duchem świata, między odległą
abstrakcją a historią filozofii, pojmowaną jako jedyna filozofia, która doprowadzi do utożsamienia – na
drodze spekulacji, co prawda – historii i filozofii, działania i myślenia, aż do proletariatu niemieckiego
jako jedynego spadkobiercy klasycznej filozofii niemieckiej.
P o l i t y k a i i d e o l o g i e p o l i t y c z n e
Wypadnie tu poddać krytyce croceańskie ujęcie wiedzy politycznej. Polityka, według Crocego, to
wyraz „namiętności”. W związku z Sorelem Croce pisał (Cultura e vita morale, wyd. II, str. 158):
„Poczucie odstępstwa nie zabezpieczało go (syndykalizmu) dostatecznie, może dlatego, że odstępstwo
przeteoretyzowane jest odstępstwem już przezwyciężonym. Nie zagrzewał go też dostatecznie «mit»,
może dlatego, że Sorel, stwarzając ten mit, pozbawił go równocześnie prężności przez to, że dał mu
wytłumaczenie naukowe”. Ale czyż Croce nie spostrzegł się, że uwagi, jakie czyni pod adresem Sorela,
mogą obrócić się przeciwko niemu samemu? Bo czyż namiętność przeteoretyzowana nie jest też przeżytą
już namiętnością? Czyż namiętność, której dało się naukowe wyjaśnienie, nie zostaje tym samym
pozbawiona prężności? Niech mi nikt nie mówi, że „namiętność” croceańska to coś innego niż sorelowski
„mit”, że namiętność oznacza kategorię, moment duchowy praktyki, podczas gdy mit jest określoną
namiętnością, która właśnie, jako historycznie określona, może być przezwyciężona i pozbawiona
51
Czymże jest Spaventa, ten Spaventa, który brał udział w wydarzeniach historycznych o zasięgu regionalnym,
prowincjonalnym zaledwie, w porównaniu z ludźmi lat 1789 i 1815, którzy poruszyli cały świat cywilizowany i zmusili do
myślenia „w skali światowej”? Z ludźmi, którzy wprawili w ruch wszystko, co jest społeczeństwem, gdziekolwiek jest, cały
rodzaj ludzki, całego „ducha”? Oto dlaczego Napoleon mógł wydać się Heglowi „duchem świata” na koniu!
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 41 –
www.skfm.w.pl
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
prężności bez równoczesnego unicestwienia kategorii, która jest wieczystym momentem ducha.
Zastrzeżenie to jest słuszne pod tym jedynie względem, że Croce nie jest Sorelem, co jest przecie rzeczą
oczywistą. Warto zauważyć, jak dalece intelektualistyczny i utrzymany w duchu oświecenia jest pogląd
Crocego. Zważywszy, że również i konkretnie zbadany przez Sorela mit nie był czymś, co istnieje tylko
na papierze, dowolną konstrukcją umysłu Sorela – do pozbawienia go prężności nie mogło zatem
wystarczyć parę stron doktrynalnych wywodów, znanych zresztą jedynie nielicznym grupom
intelektualistów, którzy później szerzyli tę teorię jako naukowy dowód prawdziwości mitu, co
rozpłomieniał szerokie masy ludności. Gdyby teoria Crocego odpowiadała rzeczywistości, nauki
polityczne nie byłyby niczym innym, jak tylko lekarstwem na namiętność. I rzeczywiście, znaczna część
artykułów politycznych Crocego jest właśnie takim intelektualistycznym lekarstwem w stylu epoki
oświecenia. W rezultacie komiczna staje się pewność Crocego, że w rzeczywistości zdusił potężne ruchy
historyczne dlatego tylko, że je „przezwyciężył” i pozbawił prężności w wyobraźni, w idei. Ale w
rzeczywistości nie jest prawdą nawet i to, że Sorel „przeteoretyzował” i wytłumaczył w świetle doktryny
jeden tylko określony mit: teoria mitów jest dla Sorela naukową zasadą wiedzy politycznej, jest
„namiętnością” Crocego, zbadaną i ujętą w sposób bardziej konkretny, jest tym, co Croce nazywa
„religią”, czyli światopoglądem wraz z odpowiadającą mu etyką, jest próbą przełożenia na język naukowy
stworzonej przez filozofię praktyki koncepcji ideologii, ujętej z punktu widzenia croceańskiego
rewizjonizmu. W tych studiach nad mitem jako istotą działalności politycznej Sorel zbadał też
ogólnikowo określony mit, który leżał u podstaw pewnej rzeczywistości społecznej i spełniał wobec niej
rolę sprężyny postępu. Sorel ujmuje więc zagadnienie z dwóch punktów widzenia: czysto teoretycznego,
naukowopolitycznego, a ponadto z punktu widzenia bezpośredniej polityki programowej. Nie jest
wykluczone, jakkolwiek mało prawdopodobne, że to polityczne i programowe ujęcie zagadnienia ze
strony sorelizmu przeżyło się i zostało pozbawione znaczenia; dziś można nawet powiedzieć, że zostało
przezwyciężone w tym znaczeniu, że zostało scałkowane i oczyszczone ze wszystkich elementów
intelektualnych i literackich. Ale i dzisiaj przyznać trzeba, że Sorel pracował w oparciu o efektywną
rzeczywistość i że ta rzeczywistość nie została ani przezwyciężona, ani unicestwiona.
To, że Croce nie wyszedł poza te sprzeczności i że po części jest ich świadom, wynika z jego
stanowiska w sprawie partii politycznych, któremu dał wyraz w rozdziale „Partia jako sąd i jako przesąd”
książki Cultura e vita morale oraz w tym, co powiedział o partiach w Elementi di politica, przy czym to
ostatnie wystąpienie jest szczególnie znamienne. Croce sprowadza działalność polityczną do posunięć
poszczególnych „przywódców”, którzy dla zaspokojenia własnych namiętności tworzą sobie w postaci
partii narzędzia mające zapewnić im osiągnięcie tryumfu (tak więc wystarczyłoby tylko zaaplikować
nielicznym jednostkom „lekarstwo przeciwko namiętnościom”). Ale i to też nic nie wyjaśnia. Chodzi o
to, że partie istniały zawsze i nieprzerwanie, choć pod innymi postaciami i innymi nazwami, a
„namiętność permanentna” jest nonsensem (jedynie w przenośni mówi się o rozumujących szaleńcach
itd.). Co więcej, istniała zawsze organizacja permanentnie militarna, zaprawiająca do dokonywania z
zimną krwią i beznamiętnie najdalej idącego aktu praktycznego, a mianowicie zabijania innych ludzi, do
których jako poszczególnych jednostek bynajmniej nie odczuwają nienawiści jednostki występujące po
stronie przeciwnej.
Zresztą wojsko także i w czasie pokoju jest czynnikiem par excellence politycznym: jakże
pogodzić namiętność z ładem i systematyczną dyscypliną? Wola polityczna musi mieć inny bodziec poza
pasją, bodziec o charakterze trwałym, uporządkowanym, zdyscyplinowanym. Nie jest powiedziane, że
walka polityczna, podobnie jak walka militarna, musi zawsze mieć krwawe rozstrzygnięcie, połączone z
osobistymi ofiarami dochodzącymi aż do najwyższej ofiary – ofiary z życia. Dyplomacja jest właśnie tą
formą międzynarodowej walki politycznej (a nigdzie nie jest powiedziane, że również i w walkach
partyjnych w łonie poszczególnych narodów nie ma dyplomacji), która umożliwia osiąganie zwycięstw (i
to nie tylko drobnych i nieznacznych) bez rozlewu krwi, bez wojny. Samo już „abstrakcyjne” porównanie
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 42 –
www.skfm.w.pl
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
sił militarnych i politycznych (sprzymierzeńcy itp.) dwóch rywalizujących państw skłania słabsze z nich
do ustępstw. Oto przykład „namiętności” opanowanej i rozsądnej. Co się tyczy wodzów i szeregowców,
to zdarza się, że przywódcy i grupy kierownicze sztucznie podniecają namiętności tłumu i doprowadzają
go do walki, do wojny; ale w takich wypadkach nie namiętności są przyczyną i istotą polityki, lecz
postępowanie przywódców, którzy przecież nie przestają ani na chwilę rozumować na zimno. W ostatniej
wojnie okazało się, że nie namiętności skłaniały masy żołnierskie do wytrwania w okopach, ale że był to
albo strach przed sądem wojennym, albo poczucie obowiązku wyrozumowane na zimno, refleksyjne.
N a m i ę t n o ś ć i p o l i t y k a
To, że Croce utożsamia namiętność z polityką, da się wytłumaczyć faktem, iż zbliżył się on
poważnie do polityki właśnie dzięki zainteresowaniu działalnością polityczną klas zależnych, które
„będąc zmuszone” do postawy defensywnej, znajdując się w sytuacji uległości wobec siły wyższej i
usiłując uwolnić się od aktualnego zła (lub domniemanego itd.), czy jak to się inaczej nazywa,
rzeczywiście mieszają politykę z namiętnością (również w znaczeniu etymologicznym). Ale wiedza
polityczna winna (zdaniem Crocego) tłumaczyć nie tylko działalność jednej strony, ale również i drugiej.
Tym, co należy wyjaśnić, jest inicjatywa polityczna, czy to „defensywna” – a więc „namiętna” – czy też
„ofensywna”, czyli nie nastawiona wyłącznie na unikanie zła istniejącego w danej chwili (lub choćby zła
domniemanego, bo także i zło domniemane sprawia cierpienie i jako takie jest złem rzeczywistym). Przy
bliższym zbadaniu croceańskiego pojęcia „namiętności”, stworzonego w celu teoretycznego uzasadnienia
polityki, widać, że ono z kolei może być uzasadnione tylko pojęciem walki permanentnej, w której
„inicjatywa” jest zawsze kwestią „namiętności”, gdyż walka jest niepewna. Nie tylko po to nieustannie
się atakuje, żeby uniknąć porażki, ale i po to, aby trzymać w niepewności przeciwnika, który „mógłby”
zwyciężyć, gdyby nie był nieustannie przeświadczony, że jest słabszy i że znajduje się w stanie
permanentnej porażki. Jednym słowem, nie mogą istnieć „namiętności” bez antagonizmów, i to
antagonizmów pomiędzy grupami ludzkimi, bo namiętność w walce między człowiekiem a przyrodą
nazywa się „nauką”, a nie „polityką”. Można przeto powiedzieć, że u Crocego termin „namiętność” jest
pewnego rodzaju pseudonimem walki społecznej.
Czy namiętność może zrodzić się z troski o to, jaką cenę osiągnie sadło wieprzowe? Czy sędziwa dama mająca
dwudziestu służących może odczuwać namiętność na myśl o zredukowaniu swej służby do dziewiętnastu osób? Namiętność
może być synonimem gospodarowania nie w znaczeniu produkcji dóbr ekonomicznych i poszukiwania użyteczności, ale tylko
w znaczeniu nieustających starań o to, aby pewien określony stosunek nie uległ zmianie na niekorzyść, nawet o ile ta
„niekorzyść” oznacza pożytek ogółu i ogólną wolność; ale w tym wypadku „namiętność” i „gospodarowanie” oznaczają
„osobowość ludzką” historycznie określoną w pewnym „hierarchicznym” społeczeństwie. Czymże jest „punkt honoru” świata
przestępczego, jeśli nie układem gospodarczym? Ale czyż nie jest to też pewna forma (polemiczna, walcząca) przejawiania się
osobowości? Zostać „zdeprecjonowanym”, zlekceważonym – to coś, co budzi chorobliwy lęk u wszystkich ludzi żyjących w
ramach takich form społecznych, w których „hierarchiczność” przejawia się w sposób „wyszukany”, subtelny, w drobiazgach.
W świecie przestępczym hierarchia opiera się na sile fizycznej i na przebiegłości. Ten, kto dał się „wystrychnąć na dudka”, dał
zrobić z siebie durnia, puścił płazem zniewagę – jest zhańbiony. Stąd cały „protokół”, cały konwencjonalny ceremoniał
obfitujący w subtelne odcienie, w pewne niedomówienia i „nie pisane prawa” we wzajemnych stosunkach tej braci; każde
odstępstwo od protokołu jest zniewagą.
Odnosi się to zresztą nie tylko do świata przestępczego: zagadnienie rangi spotyka się we wszelkiego rodzaju
stosunkach, zarówno w stosunkach między państwami, jak i stosunkach rodzinnych. Ktoś, kto ma pełnić jakąś służbę w ciągu
określonego czasu i nie zostaje o właściwej porze zluzowany, wpada w gniew i reaguje w sposób gwałtowny, a nawet
zbrodniczy; i to nawet gdy po ukończeniu służby nie ma nic szczególnego do roboty albo gdy nie odzyskuje całkowitej
swobody poruszania się (np. żołnierz, który po odbyciu warty musi i tak pozostać w koszarach). Jeżeli takie epizody są
manifestacją „osobowości”, znaczy to po prostu, że osobowość wielu ludzi jest ciasna i uboga: a przecież jest to zawsze jakaś
osobowość. I niepodobna zaprzeczyć, że istnieją pewne siły dążące do zachowania tej osobowości taką, jaka jest, a nawet do
zubożenia jej jeszcze bardziej: dla zbyt wielu ludzi być „czymś” znaczy tylko to, że inni są „czymś jeszcze mniejszym”. A to,
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 43 –
www.skfm.w.pl
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
że te nic nie znaczące sprawy, te drobiazgi są dla niektórych „wszystkim” i „czymś ważnym”, sprawia, że takie właśnie
epizody wywołują reakcje, dzięki którym wzbogaca się życie i wolność osobista.
H i s t o r i a W ł o c h i h i s t o r i a E u r o p y
Zważywszy, że pomysł napisania dwóch ostatnich książek historycznych – historii Włoch i
historii Europy – zrodził się w początkowym okresie wojny światowej, że książki te miały stanowić
zamknięcie procesu rozmyślań i refleksji na temat przyczyn wydarzeń z lat 1914 i 1915, można sobie
zadać pytanie, jaki sprecyzowany cel „wychowawczy” chciał autor przez nie osiągnąć. Sprecyzowany,
właśnie sprecyzowany. I dochodzi się do wniosku, że celu takiego sobie nie stawiał, że również i te dwie
książki zaliczyć trzeba do literatury na temat Risorgimenta, do literatury o charakterze na wskroś
„literackim” i ideologicznym, która doprawdy może interesować tylko bardzo nieliczne grupy
intelektualistów. Typowym przykładem jest tu książka Orianiego Lotta politica. Autor mówi w niej o
aktualnych zainteresowaniach Crocego i celach praktycznych, jakie z nich wynikają; podkreśla, że są one
bardzo „ogólnikowe”, abstrakcyjnowychowawcze, „metodologiczne”, „kaznodziejskie” jednym słowem.
Jedynym punktem sprecyzowanym jest w nich kwestia religii, ale czy i ten punkt można właściwie
nazwać sprecyzowanym? Stanowisko Crocego także i wobec zagadnienia religii jest czysto intelektualne,
a choć nie można zaprzeczyć, że i takie stanowisko ma swoją wagę, to trzeba jednak dodać, że jest ono
niewystarczające.
C r o c e – c z ł o w i e k i e m o d r o d z e n i a
Można by powiedzieć, że Croce jest ostatnim przedstawicielem epoki odrodzenia i wyrazem
potrzeb oraz stosunków międzynarodowych i kosmopolitycznych. Nie znaczy to jednak, żeby nie
stanowił „elementu narodowego”, także i w nowoczesnym znaczeniu tego terminu; jednakże jeśli chodzi
o stosunki i potrzeby narodowe, to i tu również wyraża on przede wszystkim stosunki i potrzeby
najpowszechniejsze i wiążące się z zagadnieniami cywilizacyjnymi w skali szerszej aniżeli narodowa – w
skali Europy, czy też tego, co zwykło się nazywać cywilizacją zachodnią itp. Croce w swej własnej
osobowości i w swej pozycji leadera światowej kultury zdołał dokonać odrodzenia tej funkcji
kosmopolitycznego intelektualisty, którą nieomal kolegialnie pełnili intelektualiści włoscy od
średniowiecza aż do końca wieku siedemnastego. Z drugiej strony, jeżeli w Crocem żywe są
zainteresowania światowego leadera, skłaniające go zawsze do zajmowania postawy zrównoważonej,
olimpijskiej, unikającej zaangażowań zbyt kompromitujących, to prawdą jest też, że wysunął on tę
zasadę, zgodnie z którą, jeśli chce się oczyścić kulturę i obyczaje we Włoszech z naleciałości
prowincjonalnych (a prowincjonalizm wciąż jeszcze w tym kraju pokutuje jako pozostałość dawnego
rozprzężenia politycznego i moralnego), to trzeba podnieść na wyższy poziom życie umysłowe przez
kontakt i wymianę myśli ze światem (na tym właśnie polegał odnowicielski program florenckiej grupy
«Voce»). W postawie i roli Crocego tkwi głęboko punkt widzenia na wskroś narodowy.
Rolę Crocego dałoby się porównać z rolą katolickiego papieża i trzeba powiedzieć, że w zasięgu
swych wpływów Croce często postępował o wiele zręczniej od papieża; zresztą w jego pojęciu
intelektualisty jest coś „katolickiego i klerykalnego”, jak widać z jego publikacji z okresu wojny i jak dziś
jeszcze wynika z rozmaitych jego recenzji i komentarzy; wyrażona w formie bardziej organicznej i
zwięzłej, jego koncepcja intelektualisty zbliża się do koncepcji Juliana Bendy, przedstawionej w książce
La trahison des clercs. Z punktu widzenia jego funkcji kulturalnej nie trzeba traktować Crocego jako
twórcę systemu filozoficznego, lecz raczej należy zwrócić uwagę na pewne strony jego działalności: 1)
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 44 –
www.skfm.w.pl
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
Croce jako teoretyk estetyki i krytyki literackiej i artystycznej
; 2) Croce jako krytyk filozofii praktyki i
jako teoretyk historiografii; 3) a zwłaszcza Croce jako moralista i nauczyciel zasad życia, twórca zasad
postępowania, które abstrahują od wszelakich wyznań religijnych, a nawet wykazują, jak można „żyć bez
religii”. Ateizm Crocego to ateizm wielkopański, to antyklerykalizm, który odżegnuje się od plebejskiego
nieokrzesania i prymitywizmu rozpasanych antyklerykałów. Jest to jednak zawsze ateizm i
antyklerykalizm. Nasuwa się więc pytanie, dlaczego Croce nie stanął – jeżeli nie czynnie, to przynajmniej
przez udzielenie swego nazwiska i patronatu – na czele włoskiego ruchu „Kulturkampfu”, co miałoby
ogromne znaczenie historyczne
. Nie można powiedzieć, że od zaangażowania się w walce
powstrzymało go filisterstwo, czy też względy osobiste; Croce dał bowiem dowody, że nie troszczy się o
marności tego świata, żyjąc w wolnym związku z kobietą wybitnie inteligentną, która ożywiała jego
neapolitański salon, odwiedzany przez włoskich i cudzoziemskich uczonych, i umiała wzbudzać w nich
podziw. Ten wolny związek uniemożliwiał Crocemu wejście do senatu aż do 1912 roku, kiedy to owa
pani umarła i Croce stał się na nowo w oczach Giolittiego osobą „godną szacunku”. Jeśli już mowa o
religii, to warto podkreślić dwuznaczną postawę Crocego wobec modernizmu. Jest rzeczą zrozumiałą, że
Croce, jako antykatolik, musiał też być antymodernistą, ale nie tylko tym się tłumaczy stosunek Crocego
do modernistów. Obiektywnie rzecz biorąc, Croce był cennym sprzymierzeńcem jezuitów przeciwko
modernizmowi
, a motyw tej walki – twierdzenie, że między religią transcendentalną i filozofią
immanentystyczną nie ma miejsca na niezdecydowane i dwuznaczne tertium quid – wydaje się zwykłym
pretekstem. Również i w tym wypadku Croce okazuje się człowiekiem odrodzenia typu Erazma, przy
czym cechuje go ten sam brak charakteru i odwagi cywilnej. Moderniści, zważywszy charakter masowy,
jaki przybrał ich ruch dzięki równoczesnemu powstaniu wiejskiej demokracji katolickiej (związanemu z
rewolucją techniczną, jaka się w tym czasie dokonywała w dolinie Padu, z zanikiem typu chłopadłużnika
zaprzedanego w niewolę i z rozpowszechnieniem się najemnych robotników rolnych oraz mniej
staroświeckich form dzierżawy), byli tymi reformatorami religijnymi, którzy działali nie według z góry
ustalonych schematów intelektualnych, odpowiadających heglizmowi, ale zgodnie z realnymi warunkami
historycznymi włoskiego życia religijnego. Była to druga z kolei fala liberalnego katolicyzmu, o znacznie
szerszym zasięgu i charakterze bardziej ludowym aniżeli ruch neogwelficki sprzed roku 1848 i ów
bardziej zdecydowany liberalizm katolicki z okresu po roku 1848. Stanowisko Crocego i Gentilego (i ich
ministranta Prezzoliniego) izolowało modernistów w świecie kulturalnym i ułatwiło jezuityzmowi ich
zgniecenie, a w dodatku wydało się zwycięstwem papiestwa nad filozofią nowoczesną: encyklika
antymodernistyczna jest w istocie rzeczy skierowana przeciwko immanencji i nauce współczesnej i w ten
właśnie sposób była komentowana w seminariach i w kołach religijnych
. Dlaczego Croce nie wyjaśnił w
52
W ostatnim wydaniu Encyclopaedia Britannica powierzono Crocemu opracowanie hasła „Estetyka”. Rozprawa ta ukazała
się we Włoszech w oddzielnym, nie przeznaczonym do sprzedaży wydaniu pod tytułem Aestethica in nuce; Breviario
d’estetica został napisany na użytek Amerykanów. W Niemczech estetyka Crocego ma wielu zwolenników.
53
Co się tyczy obłudnej postawy wyznawców Crocego wobec klerykalizmu, por. artykuł G. Prezzoliniego „La paura del
prete” w książce Mi pare..., Delta, Florencja.
54
W książce Date a Cesare... Missiroli w tym właśnie sensie wychwala przed katolikami stanowisko Crocego i Gentilego
wobec modernizmu.
55
Ciekawe jest, że obecnie stosunek zwolenników Crocego do modernistów, a przynajmniej do najwybitniejszych spośród
nich (z wyjątkiem Buonaiutiego), wyraźnie się zmienił, jak widać ze szczegółowej recenzji pióra Adolfa Omodeo («Critica» z
20 lipca 1932 roku) o książce Alfreda Loisy, Mémoires pour servir à l’histoire religieuse de notre temps. Trzeba sprawdzić, co
się mówi o modernistach w Storia d’Italia, mam jednak wrażenie, że Croce przesadza, głosząc zwycięstwo liberalizmu nad
socjalizmem, który stał się reformizmem jakoby właśnie dzięki działalności naukowej samego Crocego. Tę samą uwagę
można zastosować do Missirolego, który też jest antymodernistą i antyludowcem. Jeżeli wszakże lud nie może dojść do
zrozumienia pojęcia wolności politycznej i idei narodowej inaczej niż drogą reformy religijnej, czyli wyrobienia sobie pojęcia
wolności w ramach religii, trudno zrozumieć, dlaczego Missiroli i liberałowie z «Resto del Carlino» są tak zażartymi
antymodernistami; a może właśnie jest to aż nazbyt zrozumiałe, bo w płaszczyźnie politycznej modernizm oznaczał
demokrację chrześcijańską, szczególnie silną na terenie EmiliiRomanii i doliny Padu, Missiroli zaś i jego liberałowie walczyli
po stronie Agrarii.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 45 –
www.skfm.w.pl
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
ten sposób zjawisk modernizmu, jak to uczynił w Storia d’Europa odnośnie do liberalnego katolicyzmu –
że mianowicie jest to zwycięstwo „religii wolności”, która zdołała przeniknąć nawet do najsilniejszej
twierdzy swego zażartego przeciwnika i wroga, itd.?
Nasuwa się zagadnienie, kto z teoretycznego i moralnego punktu widzenia lepiej reprezentuje
współczesne społeczeństwo włoskie: papież, Croce czy Gentile? Czyli: 1) który z nich ma większe
znaczenie z punktu widzenia hegemonii, kto w największej mierze sprawuje tu rząd dusz i stoi na straży
ideologii cementującej wewnętrznie społeczeństwo obywatelskie, a więc i państwo; 2) kto za granicą
lepiej reprezentuje udział Włoch w kulturze światowej.
Problem nie jest łatwy do rozwiązania, gdyż każdy z tych trzech obejmuje swym wpływem inne
środowiska, inne siły społeczne. Papież – jako głowa i przewodnik większości obywateli włoskich, a w
szczególności kobiet, którego autorytet i wpływ oddziałuje za pomocą scentralizowanej i prężnej
organizacji – stanowi wielką, największą po rządzie siłę polityczną w kraju; ale jego władza stała się
bierna, przyjmowana jest siłą bezwładu i jeszcze przed konkordatem była w gruncie rzeczy odbiciem
władzy państwowej. Dlatego też trudno porównywać w życiu kulturalnym wpływ papieża z wpływem
prywatnego człowieka. Bardziej sensowne porównanie przeprowadzić można między Crocem a Gentilem,
przy czym od razu okazuje się w sposób niewątpliwy, że wpływ Crocego, wbrew pozorom, jest znacznie
większy aniżeli wpływ Gentilego. Autorytet Gentilego nie jest bynajmniej ogólnie uznawany, nawet w
dziedzinie ściśle politycznej (przypomnijmy sobie atak Paola Orano w parlamencie na filozofię Gentilego
i atak osobisty ze strony G. A. Fanellego na Gentilego i jego uczniów w tygodniku «Roma»). Wydaje mi
się, że filozofia Gentilego – aktualizm – jest bardziej narodowa w tym tylko znaczeniu, że związana jest
ściśle z prymitywną fazą państwa, ze stadium gospodarki korporacyjnej, kiedy to wszystkie koty są szare.
Wpływ i znaczenie tej filozofii mogą wydawać się większe dla tej samej racji, dla której wielu ludziom
wydaje się, że w parlamencie przemysłowiec znaczy więcej niż adwokat reprezentujący interesy
przemysłu (albo profesor czy, powiedzmy, leader robotniczych związków zawodowych), przy czym nie
przychodzi im wcale na myśl, że gdyby przemysłowcy stanowili w parlamencie większość, parlament
utraciłby natychmiast rolę mediatora politycznego i w ogóle cały swój autorytet
. Wpływ Crocego jest
mniej głośny od wpływu Gentilego, ale głębszy i mocniej zakorzeniony. Croce jest faktycznie czymś w
rodzaju świeckiego papieża, ale jego moralność jest zbyt intelektualistyczna, zbyt na modłę odrodzenia,
toteż nie może stać się moralnością ludową, podczas gdy papież i jego doktryna mają wpływ na szerokie
masy ludu, tworząc normy postępowania, które obejmują sprawy najbardziej nawet podstawowe. Croce
twierdzi co prawda, że obecnie zgodny z nimi sposób życia nie ma charakteru specyficznie
chrześcijańskiego i religijnego, bo „od czasu Chrystusa wszyscy jesteśmy chrześcijanami”, czyli że
chrystianizm w tej części, która jest rzeczywistą potrzebą życiową, a nie mitologią, został wchłonięty
przez cywilizację współczesną
Pozycja Crocego w intelektualnej hierarchii klasy panującej uległa zmianie po konkordacie i po
zjednoczeniu moralnym dwóch głównych odgałęzień tejże klasy. Wynikła stąd potrzeba dwojakiej pracy
wychowawczej ze strony przywódców: wychowania nowego personelu kierowniczego, który należało
„przekształcić” i zasymilować, oraz wychowania partii katolickiej, którą należało co najmniej
podporządkować (w pewnych warunkach „podporządkowywanie” jest równoznaczne z
„wychowywaniem”). Masowe wkroczenie katolików w życie państwowe (a tym razem weszli oni doń
56
Co do korporacjonizmu i ekonomizmu Gentilego por. jego mowę wygłoszoną w Rzymie i zamieszczoną w książce Cultura
e fascismo.
57
W tym aforyzmie Crocego jest niewątpliwie dużo prawdy: senator Mariano d’Amelio, pierwszy prezes Sądu Najwyższego,
zwalczał pogląd, jakoby kodeksy zachodnie nie mogły być wprowadzone w krajach niechrześcijańskich, takich jak Japonia,
Turcja itp., właśnie dlatego, że zbudowane są w znacznej mierze z elementów wywodzących się z chrystianizmu. Jest to
pogląd zgodny ze „zwykłą prawdą” Crocego. Otóż obecnie wprowadza się zachodnie kodeksy w krajach „pogańskich”, ale
jako wyraz cywilizacji europejskiej, nie zaś chrystianizmu jako takiego, a prawowierni muzułmanie nie uważają wcale, że
przez to stali się chrześcijanami i że wyparli się islamu.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 46 –
www.skfm.w.pl
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
jako katolicy, korzystając na dobitek z pewnych przywilejów kulturalnych) w znacznym stopniu utrudniło
dzieło „przekształcenia” nowych sił pochodzenia demokratycznego.
To, że Gentile nie zrozumiał zagadnienia, a zrozumiał je Croce – świadczy o odmiennej
wrażliwości narodowej obu filozofów: w każdym razie Gentile, jeśli nawet zagadnienie zrozumiał,
postawił się w sytuacji, która uniemożliwiła mu wszelką działalność poza pracą na terenie Uniwersytetu
Ludowego Instytutów Kultury (pełne jadu artykuły jego uczniów przeciwko katolicyzmowi, drukowane
w «Nuovi Studi», minęły niemal bez echa) – co wskazuje, do jak mizernej i podrzędnej roli spadł Gentile
w świecie intelektualnym. Nie chodzi tu bynajmniej o edukację „analityczną”, czyli o „wykształcenie”, o
zmagazynowanie wiadomości, ale o edukację „syntetyczną”, o szerzenie pewnego światopoglądu, który
stał się normą postępowania, o szerzenie pewnej „religii” w znaczeniu croceańskim. Jak widać z mowy
Crocego w senacie, zrozumiał on dobrze, iż konkordat wyolbrzymił to zagadnienie i bardzo je
skomplikował. Z drugiej strony właśnie konkordat – przez wprowadzenie do życia państwowego wielkiej
masy katolików jako takich i jako uprzywilejowanych dzięki swemu katolicyzmowi – postawił problem
wychowania klasy kierowniczej nie w płaszczyźnie „państwa etycznego”, ale w płaszczyźnie
„społeczeństwa obywatelskiego” – wychowawcy, czyli wychowania przy pomocy „inicjatywy
prywatnej”, konkurującej z wychowaniem katolickim, odgrywającym obecnie w społeczeństwie
obywatelskim rolę tak znaczną, i to w warunkach specyficznych.
Aby zrozumieć, jak może być oceniana działalność Crocego i jego wytrwała nieugiętość przez najbardziej
odpowiedzialną, przewidującą (i zachowawczą) część klasy panującej (poza cytowanym już „przewidywaniem” Missirolego, a
trzeba zdawać sobie sprawę z tego, ile ukrytego krytycyzmu może w tym wypadku zawierać termin „przewidywanie”) – warto
przypomnieć serię artykułów Camilla Pellizziego drukowanych w «Selvaggio» Mino Maccariego.
Z «Italia Letteraria» z 29 maja 1932 roku przepisuję dosłownie urywek „Przeglądu prasy” sporządzonego przez
Corrada Pavoliniego, komentujący jeden z artykułów Pellizziego: „Wierzyć w niewiele rzeczy, ale wierzyć w nie naprawdę!
Oto piękna maksyma, którą możemy przeczytać w ostatnim numerze «Selvaggio» (z 1 maja). Przykro mi ze względu na
Camilla Pellizziego, jednego z pierwszych faszystów, człowieka najszlachetniejszego w świecie, człowieka o niezwykle
bystrym umyśle, jednakże zawiły styl jego ostatniego listu otwartego do Maccariego, zatytułowanego «Il fascismo come
libertà», nasuwa mi podejrzenie, że pojęcia, o których mówi Pellizzi, nie układają się w jego umyśle zbyt jasno; a jeśli nawet
są jasne, to pomyślane zostały w sposób nazbyt abstrakcyjny, aby mogły znaleźć praktyczne zastosowanie: «Faszyzm zrodził
się jako najwyższy wysiłek cywilizowanego narodu (co więcej, narodu o najwyższej spośród wszystkich innych cywilizacji
wewnętrznej), zmierzający do urzeczywistnienia pewnej formy ucywilizowanego komunizmu. A raczej zmierzający do
rozwiązania problemu komunizmu w łonie szerszego problemu cywilizacji. Ale ponieważ nie może istnieć cywilizacja bez
spontanicznych przejawów tych odwiecznych wartości indywidualnych wciąż się odnawiających, o jakich była wyżej mowa,
dochodzimy do wniosku, że faszyzm jest, w swoim najgłębszym, a zarazem najbardziej uniwersalnym znaczeniu, w o l n y m
k o m u n i z m e m , gdzie, powiedzmy to dla jasności, komunistyczne czy kolektywistyczne są środki, organizm
empiryczny, narzędzie akcji odpowiadające zadaniom pewnego określonego momentu historii, podczas gdy realnym celem,
ostatecznym przeznaczeniem jest cywilizacja, czyli wolność w znaczeniu wyżej wymienionym». Jest to całkowicie niestrawny
język filozoficzny. «Wierzyć w niewiele rzeczy...» Na przykład wierzyć całkiem po prostu, że faszyzm n i e j e s t
komunizmem, nie jest w nim w żadnym znaczeniu, ani konkretnym, ani przenośnym – byłoby bardziej «pożyteczne», niż
męczyć się nad wynajdywaniem definicji nazbyt wymyślnych, aby przy bliższym rozpatrzeniu nie miały się okazać
dwuznaczne i szkodliwe”. (Dalej następuje omówienie sprawozdania Spirita wygłoszonego na zjeździe korporacyjnym w
Ferrarze).
Wynika stąd dość wyraźnie, że inspiracją do serii artykułów Pellizziego drukowanych w «Selvaggio» była ostatnia
książka Crocego i że artykuły te są próbą wchłonięcia stanowiska Crocego przez inne, które Pellizzi uważa za wyższe i zdolne
do rozwiązania wszelkich istniejących antynomii. W istocie rzeczy Pellizzi porusza się w sferze pojęć kontrreformacji, a jego
elukubracje intelektualne mogą przyczynić się do powstania nowego M i a s t a S ł o ń c a – w praktyce do czegoś takiego,
jak działalność jezuitów w Paragwaju. Ale to nieważne, gdyż nie obchodzą nas ani bliższe, ani dalsze możliwości Pellizziego
czy Spirita; chodzi o to, że podobnie abstrakcyjne wywody podtrzymują niebezpieczne fermenty ideologiczne, przeszkadzają
wytworzeniu się jedności etycznopolitycznej w klasie kierowniczej, grożą odwlekaniem w nieskończoność rozwiązania
problemu „władzy”, to znaczy odbudowy w oparciu o przyzwolenie kierownictwa politycznego grup konserwatywnych.
Postawa Pellizziego wskazuje na to, że stanowisko zajęte przez Spirita w Ferrarze nie było wyrazem „monstrualnego” braku
kultury. Tego samego dowodzą też pewne publikacje w «Critica Fascista», mniej lub więcej zagmatwane i dwuznaczne.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 47 –
www.skfm.w.pl
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
Z n a c z e n i e C r o c e g o d l a k u l t u r y
Należy wyjaśnić znaczenie Crocego w dziedzinie kultury, nie tylko we Włoszech, ale i w całej
Europie, a więc przyczynę szybkiego rozpowszechnienia się i ogromnego powodzenia dwóch jego
ostatnich książek o historii Włoch i historii Europy. Nie ulega wątpliwości, że Croce postawił sobie
zadanie wychowania klas panujących. Ale jakiego efektywnie przyjęcia doznało podjęte przez niego
dzieło wychowania i jakim „związkom” ideologicznym dało początek? Jakie pozytywne uczucia budzi?
Komunałem stał się już pogląd, że Włochy przeszły przez wszelkie doświadczenia polityczne
nowożytnego rozwoju historycznego i dlatego ideologie oraz odpowiadające tym ideologiom instytucje
miałyby być dla narodu włoskiego odgrzewaną kapustą o wstrętnym dla podniebienia smaku. Tymczasem
nie jest prawdą, że chodzi tu o odgrzewaną kapustę. „Kapusta” została jedynie „metaforycznie” zjedzona
przez intelektualistów i tylko u nich uchodziła za odgrzewaną. Nie jest wcale „odgrzewana” dla ludu i nie
budzi w nim bynajmniej wstrętu (nie mówiąc już o tym, że lud, kiedy jest głodny, zjada kapustę nawet
dwu i trzykrotnie odgrzewaną). Croce na próżno przywdziewa pancerz sarkazmu przeciwko równości i
braterstwu, a wychwala wolność, choćby to zresztą była wolność tylko spekulatywna. Będzie ona
zrozumiana jako równość i braterstwo, a książki Crocego – uznane za wyraz, a zarazem uzasadnienie
tęsknot do konstytucjonalizmu, które emanują wszystkimi porami tej Italii, qu’on ne voit pas
zaledwie od dziesięciu lat uczy się politycznego rzemiosła
Czy można przypuścić, że w umyśle Crocego obok części polemicznej istnieje część
konstruktywna? I że między jedną a drugą istnieć może „skok”? Nie wydaje mi się, żeby to wynikało z
jego pism. Ale właśnie ta niepewność jest, jak sądzę, przyczyną, że na ogół ci, którzy myślą tak jak
Croce, okazują się zupełnie zimni albo w każdym razie niewiele się tym przejmują. Croce powie: o części
konstruktywnej niechaj myślą praktycy, politycy – i w ramach jego systemu teoretycznych rozróżnień
odpowiedź ta jest formalnie na miejscu. Ale tylko „formalnie”; i to właśnie jest na rękę Gentilemu w jego
bardziej lub mniej filozoficznych napaściach, które wydają mi się tym zacieklejsze, że Gentile nie może i
nie chce postawić całego problemu (stanowisko Watykanu wobec książki Guida Migliolego Una storia e
un’idea
), nie może i nie chce przemawiać do Crocego jasno, wskazać mu, do czego doprowadzić może
jego postawa polemicznoideologiczna i zasadnicza. Ale trzeba by się przekonać, czy Croce nie dąży
właśnie do tego, aby wywołać działalność reformistyczną od góry, działalność, która złagodziłaby
antytezy i pogodziłaby je w ramach nowej legalności, osiągniętej metodą „transformistyczną”. Czy nie
może to być u Crocego świadomy i zamierzony neomaltuzjanizm, niechęć do „całkowitego
zaangażowania się”, co jest po prostu pewną formą dbałości jedynie o „własne podwórko”,
nowoczesnego guicciardinizmu, cechującego wielu intelektualistów, którym zdaje się wystarczać
powiedzenie: Dixi et salvavi animam meam. Ale duszy nie zbawia się samym tylko słowem. Trzeba do
tego czynów, i to jakich!
58
Tej, której nie widać – niewidzialnej, utajonej. – Przyp. red.
59
Byłoby rzeczą pożyteczną wyszukać w książkach Crocego wszystkie wzmianki na temat roli głowy państwa. Jedna z nich
znajduje się na str. 176 serii II Conversazioni critiche, w recenzji z książki Ernesta Masi, Asti e gli Alfieri nei ricordi della
villa di S. Martino: „Życie współczesne też może mieć swoją wyższą moralność i swój prosty heroizm, jakkolwiek wspierają
się one na odmiennych podstawach. Te odmienne podstawy stwarza historia, która nie zezwala na dawną symplicystyczną
wiarę w króla, w Boga ojców, w tradycyjne idee, która uniemożliwia trwałe zamykanie się, tak jak to kiedyś bywało, w kręgu
życia rodzinnego i klasowego”. O ile pamiętam, w recenzji z książki Storia d’Europa D’Andrea wypomina Crocemu jeszcze
jedno tego rodzaju powiedzenie, uważając je za destrukcyjne. Książka Masiego została wydana w 1903 roku, przypuszczalnie
więc recenzja Crocego ukazała się w «Critica» wkrótce potem, w roku 1903 lub 1904.
60
Guido Miglioli: Una storia e un’idea, Tipografia Accame, Turyn 1926. – Przyp. red.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 48 –
Antonio Gramsci – Filozofia Benedetta Croce (19261937 rok)
D o d a t e k . W i e d z a f i l o z o f i c z n a
j a k o a k t p r a k t y c z n y , a k t w o l i
Zagadnienie to można studiować w szczególności na przykładzie Crocego, a w ogóle – filozofów
idealistów, kładą oni bowiem specjalny nacisk na życie wewnętrzne jednostkiczłowieka, na fakty i
działalność duchową. Na przykładzie Crocego – z uwagi na wielkie znaczenie, jakie w jego systemie ma
teoria sztuki i estetyka. Czy istotnie w działalności duchowej, a dla jasności przykładu – w teorii sztuki
(ale także i w nauce ekonomii, dla której punktem wyjścia przy stawianiu tego problemu może być
rozprawa Crocego: „Le due scienze mondane – L’Estetica e l’Economica”, ogłoszona w «Critica» z 20
listopada 1931 roku), teorie filozofów o d k r y w a j ą nie znane dotąd prawdy, czy może „wymyślają”,
„stwarzają” schematy myślowe, związki logiczne, które z m i e n i a j ą rzeczywistość duchową
dotychczas istniejącą, historycznie konkretną, jak kultura rozpowszechniona w pewnej grupie
intelektualnej, w pewnej klasie, w pewnym społeczeństwie? Jest to jeden z wielu sposobów stawiania
zagadnienia tak zwanej „realności świata zewnętrznego” i po prostu „rzeczywistości”. Czy istnieje dla
pojedynczego myśliciela „rzeczywistość” (punkt widzenia solipsyzmu może być użyteczny ze względów
dydaktycznych – robinsonady filozoficzne, stosowane z umiarem, mogą w praktyce okazać się równie
użyteczne, jak robinsonady ekonomiczne), rzeczywistość nie znana (czyli jeszcze nie poznana, nie znaczy
to jednak, żeby była niepoznawalna, noumeniczna) w sensie historycznym, rzeczywistość, która została
właśnie „odkryta” (w ścisłym znaczeniu tego słowa)? Czy też może w świecie ducha nie „odkrywa” się
niczego (nie dokonuje się żadnej rewelacji), ale tylko „wynajduje się” i „podaje się do wierzenia” światu
kulturalnemu?
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 49 –
www.skfm.w.pl